Skocz do zawartości

10 lat na portalach randkowych - relacja


Januszek852

Rekomendowane odpowiedzi

Postanowiłem ubawić was moimi przemyśleniami po 10 latach na portalach randkowych.

 

Tak, aż tyle! przerobiłem ze dwie epoki tam. Głównie Sympatia. Profil... miałem ukryty zwykle, pewnie głupie, ale cóż. Jakoś mi było głupio że panny z którymi mi nie wyszło mogą mnie tam podglądać w aktywnych.

 

Spotkałem się z 40-50 pań na żywo, mało, ale to dlatego, że prowadziłem bardzo ostrą selekcję, a sam nie jestem super (jak już wspomniałem łysiejący, do tego 173 cm wzrostu) więc nie zawsze się udawało. Nie pisałem do kobiet poniżej 6/10, chyba, że miały powalający opis który rekompensował braki. To po kolei:

 

Zasady

 

1. Nie chcę dzieci, a przynajmniej nie w ciągu najbliższych lat. Niestety 95% pań na takich stronach zaznacza, że chce, więc siłą rzeczy musiałem odrzucać (filtry). Na sympatii w chwili obecnej z całej Polski w wieku 20-30 lat jest chyba kilkanaście profili, które spełniają moje wymagania (wzrost mniejszy od mojego, wyższe wykształcenie, nie chce dzieci). Trochę lepiej w przypadku, gdy wybiorę opcję "nie wiem, czy chcę mieć dzieci" - będzie kilkadziesiąt. Większość z tego to te same ryje od lat.

2. Nowości na tej stronie są rzadko i trzeba się spieszyć, większość kobiet usuwa konto po 2-3 tygodniach.

3. Celuję w młodsze od siebie, jednak wiele zaznacza, że interesuje ich tylko znajomość z równolatkiem (wliczam w to odchyłkę rzędu 5 lat). Jestem po trzydziestce (lekko), więc niestety interesujący mnie przedział to do 25, gdzie mają najwięcej atencji i najtrudniej wyrwać.

4. Odrzucam takie, które "lubią" pić i palić - to na ogół idzie w parze z ciąganiem pał w klubach/na domówkach, nałogami i beznadziejnym trybem życia.

5. Mam przyzwoitą sylwetkę, odrobinę mięśni, 74 kg wagi, ale golę się na prawie łyso by nie było widać, że mam duże zakola. Dałbym sobie 5/10, ale z racji wzrostu (173) obniżam do 4/10, bo jednak jest to mega ważne dla kobiet. Zarabiam trochę ponad średnią krajową, skończyłem studia.

 

Efekty:

 

 

1. Odpisywało mi jakieś 15-20% kobiet (podawałem maila w wiadomości).

2. Większość znajomości odpadało na etapie rozmowy - czasem one przestawały się odzywać, czasem ja olewałem bo były nudne.

3. Spotkałem się na żywo tak z 40-50 kobietami. Ruchałem chyba dziesięć.

4. Przez 10 lat zaliczyłem cztery związki (rok+).

5. Większość kobiet z netu wypada o wiele słabiej na żywo, niż w necie (to chyba oczywiste). Wiele ma problemy, których nie zobaczymy na zdjęciu. Nie sądziłem, że jest tyle kobiet, którym sadzi z papy - dopiero randki mnie nauczyły, czemu kończą one w necie... ?

6. spotykałem się z dwoma bardzo atrakcyjnymi dziewczynami - niestety obie miały wielkie ego, a jedna z nich do tego była świruską-borderką.

 

Nie wątpię, że mógłbym mieć więcej seksu i spotkań, gdybym obniżył wymagania, ale nie widziałem sensu w ruchaniu jakichś Karyn albo takich, które chcą bobo po trzecim spotkaniu (jeszcze wpadnę i dopiero będzie). Nie ruchałem kobiet, z którymi nie miałem o czym rozmawiać.

 

Podsumowanie? kupa życia, efekty gówniane. Ale na ulicy wcale nie jest lepiej. W necie chociaż mogę filtr zapuścić (chce dzieci/nie, ma zainteresowania/nie ma) - na żywo widzę tylko twarz i figurę a statystyki są bezlitosne - większość kobiet chce rodzić przed trzydziestką i nie ma żadnych zainteresowań. Więc prawdopodobieństwo, że trafię na jeden z tych dwóch faili jest olbrzymie.

 

Muszę spróbować założyć profil w jakimś azjatyckim kraju, jestem ciekawy, czy będą zainteresowane. :) Problem w tym, że tam będzie to samo - parcie na bobo, brak zainteresowań. Nie ma się co łudzić. Może mniej księżniczkowania?

 

Obecnie ilość aktywnych kont na sympatii zdecydowanie spadła, a ja niestety jestem już sporo starszy i łysiejący, więc nie mam już takich możliwości, jak kiedyś.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, WoLe napisał:

Jesteś lekko po 30 i już 10 lat praktyki na takich portalach?

tak :)  nie miałem większego wyboru. Na studiach w grupie miałem samych facetów i kilka paszetetów, do "lasek" z innych grup jakoś nie umiałem podbijać. Podryw "na żywo" nie jest moją mocną stroną. Działałem w necie. Nie lubię za bardzo domówek, więc typowe rwanie odpadało, na koncertach etc. byłem zwykle w grupie kolegów więc też nie za bardzo. Ogólnie to albo byłem w grupie (nastawionej na wspólną zabawę, a nie na podryw), albo nie było w okolicy sensownych kobiet. Prawie całą działalność w necie więc prowadziłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minutes ago, Januszek852 said:

Spotkałem się na żywo tak z 40-50 kobietami. Ruchałem chyba dziesięć.

4. Przez 10 lat zaliczyłem cztery związki (rok+).

Jak dla mnie powyższa  statystyka wskazuje, że jesteś na pewno powyżej 4/10 SMV które sobie dałeś. Atrakcyjna/proporcjonalna twarz która nadrabia minus w postaci średniego wzrostu?

 

19 minutes ago, Januszek852 said:

Obecnie ilość aktywnych kont na sympatii zdecydowanie spadła, a ja niestety jestem już sporo starszy i łysiejący, więc nie mam już takich możliwości, jak kiedyś.

Coś się kończy coś się zaczyna, teraz chyba na topie jest tinder. Szkoda, bo model sympatii i tego typu portalu jest znacznie lepszy np. można od razu odfiltrować po iluśtam cechach i do tego  jest miejsce na opis który od razu mówi coś o naszej (potencjalnie) wybrance.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Januszek852 napisał:

3. Spotkałem się na żywo tak z 40-50 kobietami. Ruchałem chyba dziesięć.

 

Czyli ruchałeś co czwartą? Jeśli oceniasz się na 5/10 to nie jest chyba aż tak źle :) Łatwo było zaciągać do łóżka? Czy to były te brzydsze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, jerry napisał:

Czyli ruchałeś co czwartą? Jeśli oceniasz się na 5/10 to nie jest chyba aż tak źle :) Łatwo było zaciągać do łóżka? Czy to były te brzydsze?

zaskakująco łatwo. Parę randek, propozycja wspólnego wyjazdu gdzieś (zwykle przyjęta) na weekend, żadna nie oporowała wieczorem. Ale najpierw trzeba było dotrzeć do tego momentu. Brzydsze i ładniejsze z grubsza reagowały tak samo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minutes ago, Vortex of Destruction said:

 

 

 

"Where to go to meet women" - ten facet czaruje słowem. Ma niesamowitą zdolność do logicznego formułowania treści. Jego wypowiedzi są bardzo celne. Ma nienaganną formą ale stosuje zbyt wiele uproszczeń i schematów. 

Na przykład w tym filmie mówi, że nie należy podrywać kobiet w klubach bo tam szanse na znalezienie inteligentnej kobiety są marne... Chyba w USA. 

 

W Polsce studentki siedzą w klubach w roku akademickim. Tylko nieogarnięte, brzydkie pasztety nie chodziło na dyskoteki. Jedna z najinteligentniejszych kobiet jaką znam (czyli poziom normalnego faceta) siedziała w klubach w czasie studiów 2-3 razy w tygodniu.  Inna sprawa, że nie do końca jej wierze, że chodziła tam tylko potańczyć... Ale to nie moje zmartwienie. Jak najbardziej bym szukał kobiet w klubach np. studenckich.  Pamiętam kluby tematyczne - np. tylko muzyka rockowa - były tam polonistki, anglistki, przyszłe panie doktor, siedziały tam prawniczki i pielęgniarki. Niestety rzadko bywałem bo nie znoszę rocka. 

 

Pewnie, że są wiejskie dyskoteki przy festynach dla Karyn ale nie da się zaprzeczyć, że jednak ludzie aspirujący do klasy inteligencji naszej przyszłej, siedzą na studiach w klubach. Nie mówię, że ciągle ale przynajmniej kilkanaście razy w roku. 

 

Inny jego słynny film - Never date a single mother. Podana przez niego argumentacja jest świetna logicznie i przyjemnie się słucha ale mało życiowa. Zakłada istnienie świata zero-jedynkowego (źle wybrała faceta co źle o niej świadczy - 0 lub facet ją zostawił bo coś z nią jest nie w porządku - 1). Tylko, że tak w życiu nie jest. Kierują nami emocje, jesteśmy ograniczeni możliwościami (np. wielu mężczyzn ma SMV wysokie dopiero około 40stki i gdyby miało takie samo SMV w wieku 25 lat, to wybrali by inną kobietę za żoną itp). Życie do dynamiczny proces. Bardzo mało tam zer i jedynek. 

 

 

Edytowane przez RealLife
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, RealLife napisał:

Na przykład w tym filmie mówi, że nie należy podrywać kobiet w klubach bo tam szanse na znalezienie inteligentnej kobiety są marne... Chyba w USA. 

W tym filmie mówił, że do klubu chodzą laski które szukają bolca nic tam nie było o inteligencji. Mądrzejsze dziewczyny można spotkać w klubach fitness a "dobre żony" w grupach kościelnych np. w Polsce na pielgrzymkach.

 

Godzinę temu, Januszek852 napisał:

większość kobiet chce rodzić przed trzydziestką i nie ma żadnych zainteresowań. Więc prawdopodobieństwo, że trafię na jeden z tych dwóch faili jest olbrzymie.

Tak są zaprogramowane niestety. Czego ty chcesz od kobiet ?

Godzinę temu, Januszek852 napisał:

ale golę się na prawie łyso by nie było widać, że mam duże zakola

Jakby to miało jakieś dla nich znaczenie

Edytowane przez Vortex of Destruction
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RealLife Widziałem też ten film i w sumie nie mogę się z Tobą zgodzić.

4 minuty temu, RealLife napisał:

W Polsce studentki siedzą w klubach w roku akademickim. Tylko nieogarnięte, brzydkie pasztety nie chodziło na dyskoteki. Jedna z najinteligentniejszych kobiet jaką znam (czyli poziom normalnego faceta) siedziała w klubach w czasie studiów 2-3 razy w tygodniu.  Inna sprawa, że nie do końca jej wierze, że chodziła tam tylko potańczyć... Ale to nie moje zmartwienie. Jak najbardziej bym szukał kobiet w klubach np. studenckich.

Zgodzę się co do tego, że mnóstwo studentek często uczęszcza do klubów, zwłaszcza na 1 roku. Tylko weź pod uwagę, że co bardziej wartościowe od razu znajdują jakiegoś chłopa i z reguły się go trzymają. I z tej perspektywy chodzenie do klubu, żeby poznać laskę do LTR jest ok - idziesz, wyrywasz laskę na 1 roku studiów i jest git.

 

Ale jak laska regularnie odwiedza kluby i ma 20 parę lat to już jest to trochę czerwona lampka, jeśli szukamy jakiejś poważniejszej relacji, bo nie uwierzę w to, że chodziła tam tylko potańczyć. Kitować to my, a nie nam. A osoba na tym filmie, z tego co rozumiem, mówi gdzie znaleźć "porządną kobietę" do LTR, bo żeby poruchać to co za różnica jaka.

 

Więc, imo, gość ma rację.

13 minut temu, RealLife napisał:

Inny jego słynny film - Never date a single mother. Podana przez niego argumentacja jest świetna logicznie i przyjemnie się słucha ale mało życiowa. Zakłada istnienie świata zero-jedynkowego (źle wybrała faceta co źle o niej świadczy - 0 lub facet ją zostawił bo coś z nią jest nie w porządku - 1).

No masz rację, że świat nie jest 0-1, ale tutaj nawet nie chodzi o to, że dokonała złego wyboru, tylko o konsekwencje posiadania dziecka i jaki to ma wpływ na jej relacje z mężczyznami, którzy nie są biologicznym ojcem dziecka. Po prostu nie warto.

 

Więc tutaj, moim zdaniem, również ma rację.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość moich znajomych która wyrwała sensowne (moim zdaniem) kobiety do LTR prawie w 100% poznała je na studiach. Potem było już standardowo - ślub bez intercyzy, kredyt na 30 lat, szybkie bobo. Szczerze mówiąc to uważam każde z tych za beznadziejne, więc nie uważam, że coś mnie ominęło.

 

5 minut temu, Vortex of Destruction napisał:

Tak są zaprogramowane niestety. Czego ty chcesz od kobiet ? 

Gdyby wszystkie takie były, to miałbym zero LTR (czy nawet związków w jakiejklwiek formie) i pewnie o połowę mniej seksu, bo takich deklarujących chęć na bobo nie dotykałem ze strachu przed wpadką (lub złapaniem na dziecko).

 

Wiem, że większość z nich zmieni zdanie koło trzydziestki, ale nie przesadzajmy, że nie ma kobiet, które mają inne spojrzenie. Generalizowanie niczemu nie służy. Oczywiście jak już wspominałem przytłaczająca większość (tak z 95%) jedzie schematem, tego nie neguję.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, RealLife said:

Tylko nieogarnięte, brzydkie pasztety nie chodziło na dyskoteki.

Z większością się w 100% zgodzę, ale z tym nie bardzo. Bratowa od mojego najstarszego bro, kobitka ogarnięta, konkretna, robotna i w młodości mocne 8/10 (nawet obecnie nie jest pasztetem, a lat minęło sporo) na studiach i po studiach zawsze trzymała się z dala od wszystkich klubów, dyskotek i innych ludziospędów. Introwertyczka skrajna, w tłumie i w hałasie wkurw ją bierze, taki dziwaczny typ człowieka po prostu. Jak brat ją wyrwał, to chodziła po górach. Sama. Bo z ludźmi nie lubi. Co zrobisz. Brat sobie chwali mimo 25 lat małżeństwa, więc widać ten model jakichś dramatycznie dużych felerów nie miał, mimo niechęci do klubów ;) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Januszek852 napisał:

Odrzucam takie, które "lubią" pić i palić - to na ogół idzie w parze z ciąganiem pał w klubach/na domówkach, nałogami i beznadziejnym trybem życia.

Słabo kiedy kobieta pali i pije.

Moja pali eletroniczne. Ja nie palę.

Moja pije alko mocniejsze ode mnie i więcej ode mnie.

 

Malo seksowne.

Malo kobiece.

 

Czasem jest tak ze jej polewają do kieliszka a ja juz nie pije.

 

Straram się delikatnie i powoli ją oduczyć albo zastąpić te nałogi czymś innym.

 

Edytowane przez Deforcer
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Deforcer napisał:

Straram się delikatnie i powoli oduczyć albo zastąpić te nałogi czymś innym.

Powodzenia, ale pewnie polegniesz. Będzie że robisz zamach na jej "wolność i niezależność" (do zatruwania życia sobie i innym). Przerabiałem już. Nawet jak się panna ugięła pod "siłą argumentów" w początkowej fazie zakochania, to potem i tak wywlekała to przeciwko mnie. Jak lubi golnąć flachę i opierdylić gałę, to żadna siła jej nie powstrzyma. Kobieta najgłupszych bzdur będzie broniła jak niepodległości, ale jak manipuluje nią matka czy społeczeństwo to już jest OK.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, AdamPogadam napisał:

Januszek, Bracie, powiedz ile gdzieś tak poświęcałeś czasu i mieszków polskich ile musiałeś wydać na jedną, uśredniając czy jak chcesz, żeby doszło do copulando prakticando?

przeciętnie 2-3 miesiące rozmów i spotkań. Kiedy byłem najaktywniejszy, byłem jeszcze gołodupcem na studiach, więc kasy utopiłem baaardzo mało. Przez ostatnie 4 lata byłem w dwóch związkach, tutaj już "klasycznie" prezent na urodziny, święta.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, RealLife napisał:

Jak najbardziej bym szukał kobiet w klubach np. studenckich. Pamiętam kluby tematyczne - np. tylko muzyka rockowa - były tam polonistki, anglistki, przyszłe panie doktor, siedziały tam prawniczki i pielęgniarki. Niestety rzadko bywałem bo nie znoszę rocka. 

Martwi mnie to, że gust muzyczny w klubach studenckich zatrzymał się niestety na poziomie ścieku stacji radiowych. Celując właśnie w studentki (przyszłe panie inżynier;magister...) w takich klubach - bardzo chętnie (jeszcze jako student) wpadłbym poflirtować. Nie potrafię jednak wytrzymać w tym miejscu na dłużej ze względu na puszczaną tam tandetną muzykę. Nie, żebym był jakimś alfą i omegą dobrego dźwięku ale przeboje lat 90 na pętli z happysadem; muńkiem stańczykiem (w wersji rockowej) ewentualnie mixy Eda szerena (w wersji klubowej) jakoś do mnie kompletnie nie przemawiają. Rozumiem, gusta i guściki ale wchodząc do typowego student pubu cofam się o 15 lat wstecz.

 

Nie wspominając, że połowie towarzystwa tam słoma wciąż z butów wystaje, a chciałbym poznać bardziej współcześnie myślącą "kandydatkę na żonę". To tak już bardziej na marginesie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

Nie sądziłem, że jest tyle kobiet, którym sadzi z papy - dopiero randki mnie nauczyły, czemu kończą one w necie... 

Dosyć szokujące, widocznie panie niespecjalnie przykładały się do owych randek. Ja, idąc na randkę, starałem się przede wszystkim:

- nie spóźnić 

- mieć czyste buty

- ładnie pachnieć 

- mieć świeży oddech- wiadomo, mycie zębów, a na wszelki wypadek miętowa guma do żucia, którą wypluwałem przed spotkaniem lub dyskretnie już w trakcie

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, misUszatek napisał:

Fajnie opisany poparty doświadczeniem temat. Napisz jeszcze z doświadczenia, dlaczego i jak zkończyły się twoje związki z pannami.

Pewnie laski czuły że to zmierzało donikąd.

 

10 godzin temu, Januszek852 napisał:

Gdyby wszystkie takie były, to miałbym zero LTR (czy nawet związków w jakiejklwiek formie) i pewnie o połowę mniej seksu, bo takich deklarujących chęć na bobo nie dotykałem ze strachu przed wpadką (lub złapaniem na dziecko).

Inne są tylko te które dzieciaka już mają.

Edytowane przez Vortex of Destruction
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, RealLife napisał:

 

Tylko że tak w życiu nie jest. Kierują nami emocje, jesteśmy ograniczeni możliwościami (np. wielu mężczyzn ma SMV wysokie dopiero około 40stki i gdyby miało takie samo SMV w wieku 25 lat, to wybrali by inną kobietę za żoną itp). Życie do dynamiczny proces. Bardzo mało tam zer i jedynek. 

 

 

I tu masz rację. Uważam nieskromnie, że teraz w wieku 42 lat mam najwyższe SMV (mniej więcej od 5-6 lat jest już wysokie) mimo, że zawsze miałem łatwość nawiązywania kontaktów z kobietami. Natomiast po 35. roku życia mam kumulację doświadczenia, świadomości siebie, oczekiwań wobec kobiety, atrakcyjności fizycznej, własnego stylu. I mogę powiedzieć, że 15-20 lat temu bym inaczej wybrał z obecnym SMV. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Januszek852 napisał:

zaskakująco łatwo. Parę randek, propozycja wspólnego wyjazdu gdzieś (zwykle przyjęta) na weekend, żadna nie oporowała wieczorem. Ale najpierw trzeba było dotrzeć do tego momentu. Brzydsze i ładniejsze z grubsza reagowały tak samo.

Oczywiście za wszystko płaciłeś Ty?

Wyjazdy to weekendy czy dłuższe "urlopy"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, misUszatek napisał:

Fajnie opisany poparty doświadczeniem temat. Napisz jeszcze z doświadczenia, dlaczego i jak zkończyły się twoje związki z pannami.

Związek 1: tak naprawdę mój pierwszy. Panna podbiła sama (!) na sympatii. Ładna. Umówiłem się z nią, trochę się krygowała, bo naciskałem na związek (ach, młody i naiwny człowiek) już po drugim spotkaniu. Byłem trochę wyposzczony, wcześniej tylko nieudane randki, chciałem poruchać koniecznie i ubzdurałem sobie że do tego potrzebny jest związek. No, ale byłem dzieciakiem po liceum. Poruchałem po dwóch miesiącach. Do dziś miło wspominam czasy z tą dziewuchą, co mnie trochę dziwi, bo była "typową kobietą" - ciśnienie na używki, brak zainteresowań. Była studentką. Miała duże cycki, ładnie pachniała, nie waliło jej z ust nawet po całej nocy, miała cholernie ładną tzipę (wizualnie - piszę o tym bo wiele ma niezbyt fotogeniczne), gęste włosy, ładny głos, ładne oczy. Próbowałem ją zmieniać, nawracać na jakiekolwiek hobby, odciągać od pustych znajomych, namawiać by darowała sobie chlanie na imprezach, prosiłem że może wystarczy jakiś drink czy cos, po co walić wódę aż szumi w uszach. Ugięła się na początku, potem zaczęła coraz częściej mi to wypominać. Na koniec powiedziała, że chce dzieci (rok mówiła, że nie chce), powiedziałem jej że nie tak się umawialiśmy to usłyszałem "mówiłam tak z przekory bo chciałam żeby ci się odmieniło". LOL!? Jakoś się to szybko rozwaliło po tej rozmowie. Dodam, że panna miała 20 lat, więc ciśnienie na dzieci już w tym wieku wydawało mi się absurdalne. Była na studiach dopiero. Kopnęła mnie w dupę aż przeleciałem nad dachem i spadłem po drugiej stronie.

 

Związek 2: Plaster na powyższy. Babka nieatrakcyjna, w zasadzie miała tylko jedną ładną część ciała - dupę - więc używałem w kakaowe oko ile się dało. Niestety okazało się, że ma mamuśkę, która rządzi jej życiem i oczywiście mamuśka mnie znienawidziła od pierwszego spojrzenia i próbowała rządzić. Podziękowałem. Do dziś jest sama (10 lat minęło), mamuśka widać wszystkich odgoniła skutecznie. Był to związek na odległość i próbowałem ponad rok, spotkania tylko w hotelach, na wyjazdach i w jej domu gdzie mamusia czekała z utęsknieniem.

 

Związek 3: Tutaj minęło kilka lat, tylko na randki chodziłem, dwa-trzy razy zaruchałem "bez związku" (ale jak to w podstawówce mówili "z chodzeniem" ;)). Zaciekawiła mnie tym, że fajnie się z nią rozmawiało, może to zabawne ale dotąd rozmowy z dziewczynami były trochę wymuszone, musiałem "pajacować" i zabawiać. Może dlatego, że nie była specjalnie atrakcyjna, takie 5.5/10. Też studentka, ale niestety miała mocno "prostackie" korzenie i mówiła "flustrować", myliła "bynajmniej" z "przynajmniej" (mimo wysokiej średniej). Nie wiem, na co liczyłem i po co w ogóle próbowałem, desperacja? Tutaj prawie rok, narastającej nudy i zniesmaczenia. Wreszcie przemogłem się i kopnąłem w dupę. Dziwny epizod.

 

Związek 4: moje pierwsze 8/10, może nawet 9/10 (trochę zależy od gustu, ale bez wała ładna i naturalna). Dziewczyna, za którą oglądali się prawie wszyscy na ulicy, bałem się, że dostanę w ryj, kiedy szliśmy wieczorem i mijało mnie trzech dresów z mega zawistnym wyrazem twarzy. Była dość inteligentna, na początku myślałem, że jest tajemnicza, niedostępna, etc. Wiecie, takie rycerzykowanie. Ale nie była SKOMPLIKOWANA tylko YEBNIĘTA. Typowa borderka, nie będę opisywał jazd bo były mocno TYPOWE. Niestety już wtedy zaczynałem łysieć (28 lat miałem) i zachciała mnie piękna 21-letnia nimfa, więc straciłem głowę. Ale nie dałem rady długo, bo się po prostu nie dało. Z nimfą czasem porozmawiam i dziś, miała po drodze kilku facetów jeszce i wszyscy od niej uciekli. Będzie miała pod górkę, bo ostatnio przytyła, ścięła włosy (piękne miała, do pasa i jak z reklamówki kosmetyków - trzeba mieć nasrane w garze, by je ściąć...), zapuściła się trochę.

 

BYŁA BARDZO SŁABA W ŁÓŻKU. Drewno.

 

To tyle. Jestem obecnie w dwuletnim związku z piątą, to już pisałem w innym temacie (możecie zerknąć w świeżakowni). w porównaniu z powyższymi jest naprawdę fajna, ma zainteresowania, od dwóch lat konsekwentnie mówi, że woli realizować się w pasjach (ma kilka) a nie w dzieciach. Taki mam z nią problem, że trochę ciałem niedomaga. Ale to już inna historia, nie do tego tematu trochę.

 

4 godziny temu, Brat Jan napisał:

Oczywiście za wszystko płaciłeś Ty?

Wyjazdy to weekendy czy dłuższe "urlopy"?

Nie, to były takie tanie studenckie wyjazdy, ze znajomymi lub jakiś najtańszy motel w robotniczej dzielnicy, płaciliśmy 50/50. Zwykle na weekend. Z panną nr 1 wyjechałem na dwa tygodnie w góry raz, ale też 50/50. Do dziś miło to wspominam.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.