Odholowane auto

[armin]

Pjona.

Dwa dni temu w moim mieście był maraton. Straż miejska na swojej stronie chwali się, że odholowała ponad 50 samochodów. Wśród tych samochodów jest mój.

Stanąłem w sznurze aut gdzie samochody zawsze parkują. Przed zaparkowaniem upewniłem się, że w moim miejscu nie ma nigdzie oznakowania, że nie można parkować.

Podpytując wczoraj o odholowany samochód dostałem informacje, że było tam jakieś oznaczenie, którego nie widziałem.

 

Już raz zapłaciłem mandat za zaparkowanie "w niedozwolonym miejscu" (wtedy Straż Miejska powołała się, że nie jest wymagane 10 m. od skrzyżowania, że z miarką odmierzyli i wyszło im niecałe 9m. <oryginalne słowa Pani z SM>, więc takie naciągane, ale nie odwoływałem się i zapłaciłem). Tym razem powiedziałem sobie, że nie przyjmę mandatu. Kuuurła, nie chodzi o te pieniądze nawet, choć też i o to, ale nie będę płacił za organizatorów, którzy dobrze nie oznakowali miejsca zakazu. Czy mam szansę powoływać się na niedostateczne oznakowanie miejsca? (dodam, że nie wiem gdzie i czy rzeczywiście stał ten znak zakazu parkowania, tak mi powiedziano w Straży Miejskiej). Jak w ogóle wygląda taki proces nie przyjęcia mandatu? Dużo jest tego babrania się w sądach? Warto to w ogóle robić?

[Sceptyczny?]

44 minuty temu, armin napisał:

Czy mam szansę powoływać się na niedostateczne oznakowanie miejsca? (dodam, że nie wiem gdzie i czy rzeczywiście stał ten znak zakazu parkowania, tak mi powiedziano w Straży Miejskiej). Jak w ogóle wygląda taki proces nie przyjęcia mandatu? Dużo jest tego babrania się w sądach? Warto to w ogóle robić?

Jak wejdziesz na drogę postępowania sądowego musisz się w przypadku przegranej liczyć z kosztami sądowymi i ewentualnie wyższą grzywną.

 

Natomiast zaleta tego jest taka, że oni muszą wykazać to, że oznakowanie było jak należy. Czyli to oni będą musieli wykazać, że odholowanie było zasadne.

 

Jeśli nie straszne Ci to, że zapłacisz kilka setek więcej to nie przyjmuj mandatu i niech piszą kwit do sądu. Mogą w ogóle zrezygnować, bo im to też nie jest na rękę.

 

Ja bym szedł na udry, jeśli byłbym przekonany, że oznakowania nie było, bo zapłacisz nie dość, że mandat, to jeszcze holowanie + parking policyjny, więc trochę się uzbiera.

[armin]

6 godzin temu, Sceptyczny? napisał:

Ja bym szedł na udry

Dzięki. Zobaczyłem zdjęcia zrobione przez SM. Znak był w śmiesznie dalekim miejscu, oczywiście obywatel musi się domyślić i iść pół kilometra pieszo, żeby sprawdzić czy ktoś przypadkiem nie postawił tam TYMCZASOWEGO znaku. Zaryzykowałem, bo znak nie tylko był daleko, ale żeby go widzieć jadąc z samochodu trzeba było przekroczyć linię ciągłą co sprawdziłem ze strażnikiem na google maps. Mam nadzieję, że sąd się przychyli.

Już jestem 420zł w plecy za holowanie i parking, a mandatu nie przyjąłem.

[Sceptyczny?]

2 minuty temu, armin napisał:

Znak był w śmiesznie dalekim miejscu, oczywiście obywatel musi się domyślić i iść pół kilometra pieszo, żeby sprawdzić czy ktoś przypadkiem nie postawił tam TYMCZASOWEGO znaku. Zaryzykowałem, bo znak nie tylko był daleko, ale żeby go widzieć jadąc z samochodu trzeba było przekroczyć linię ciągłą co sprawdziłem ze strażnikiem na google maps. Mam nadzieję, że sąd się przychyli.

Już jestem 420zł w plecy za holowanie i parking, a mandatu nie przyjąłem.

Jeśli oznakowanie było prawidłowe to lepiej było przyjąć mandat...

[armin]

@Sceptyczny? Nie wiem jak mówią przepisy, więc zaryzykowałem, ale wydaje mi się, że znak musi być widoczny z samochodu, nie dla pieszego. W moim przypadku tak nie było.

Trochę hazard, przyznam, ale moja duma góruje. Jestem przygotowany na kilka stowek więcej za sąd, odbiorę to jako nauczkę, ryzyko biorę na siebie. Czuję się niewinny.