Skocz do zawartości

Nigdy, NIGDY nie mówcie rodzicom o swoich partnerkach.


Tomko

Rekomendowane odpowiedzi

Siemanko!

Ale jestem nabuzowany. Krew mnie zalewa i zaraz mnie szlag trafi. Panowie - nie popełniajcie tego błędu co ja i nie mówcie nic rodzicom o waszych partnerkach. No chyba, że macie rodziców w miarę młodych i ogarniętych. 

Przez lata powiedziałem rodzicom o kilku dziewczynach, które miałem. Poznałem je w różnych okolicznościach. Teraz spotykam się z jedną naprawdę świetną panną - ogarnięta, ma swoje życie, bardzo ładna. Jak się poznaliśmy? Na urodzinach znajomej. Co zrobiłem ja? Przez przypadek się wypultałem, że zostałem u niej na noc po tamtym wieczorze i spędziliśmy ogólnie fajny weekend. Jakiej reakcji oczekiwałem? "A kto to jest? No fajnie fajnie, pokaż jakieś zdjęcie. A co robi? A czym się zajmuje?". Jaką reakcję dostałem? Matka już z niesmakiem, że jak to tak od razu po tym jak ją poznałem (pewnie ją wyruchałem we wszystkie otwory skoro poszedłem do niej do domu a ona mi dała wszystko od razu) a ojciec początkowo nie zwrócił uwagi, ale też widziałem gest pogardy w moją stronę. Opier...liłem z góry na dół i przełknąłem to jakoś. 

Dziś temat wrócił znów kiedy wróciłem po tygodniu do domu. "A gdzie byłeś? A gdzie nocowałeś?". Dobrze wiedzą gdzie. Mówię: "jakiś debil wskoczył mi na maskę i wgniótł ją, więc może wezmę AC w pakiecie bo ubezpieczenie mi się kończy". - "Aaa to zależy pod jakim blokiem stałeś...". I już ku...a przytyk do mnie. Wczoraj mówię, że będę się przenosił do miasta X bo kuzyn fajną robotę mi ogarnia i że to AC wezmę bo auto pewnie pod blokiem będzie - "hahaha no nic nie mówię. No i co w tym mieście będziesz robił? I z kim tam będziesz?". Zupełnie jakbym pizdą był i poza domem sobie nie poradził. To samo wcześniej: "a gdzie byłeś tyle dni? U kogo nocowałeś? - Wiesz dobrze gdzie byłem i nocowałem to po co pytasz - A ona z tobą wytrzymuje tyle dni jak u niej siedzisz?". I już ciśnienie mi skacze... Pokazuję przed chwilą zdjęcie z fajnego śniadanka u niej i było tam jej kawałek widać... Ojciec uśmiechnął się drwiąco: "na tym układzie daleko nie zajedziesz". I tak ku...a co chwilę. 

Natomiast narzeczona brata to wiadomo - ona to, ona sro, ona tamto. Rzygać się chce ile w ludziach toksyczności. Dwóch synów mają to zamiast zaakceptować, że jeden prowadzi inne życie niż drugi to nie - dojebią mi bo jakbym miał narzeczoną i to taką najlepiej, żebym pół roku z nią chodził i buzi buzi dawał to by było gites. Chuj, że brat jara zielsko, pali, jakoś tam sobie radzi, ale gorzej niż ja - no ale ma porządną dziewczynę i najchętniej by sami się z domu wynieśli, żeby mogła sobie sypialnię wybrać. Dochodzi do tego, że laska tak poczuła się pewnie, że nie krępuje się żeby mi we własnym domu jakąś szpilę wbić albo mnie umoralniać wzrokiem. Jeszcze jest to w granicy, ale widzę że sprawdza mnie. Moje? Poznali 3 i już nie nadążają nad moim hulaszczym życiem i wianuszkiem dzi...ek, które za mną chodzą. Dziś matka jeszcze do mnie - "sam wiesz jaki jesteś, jakbyś był normalny to byś nie miał tego co masz tam teraz". Zagotowałem się konkretnie. Powiedziałem, że wstyd mi kurwa do domu przyprowadzić jakąkolwiek i wypierdalam stąd niedługo i że pozna jak z wnukami przyjadę. Mam taki dysonans panowie jak wracam od laski do domu rodzinnego, że aż mi się nie chce. Serio. Ze środowiska pozytywnego i naładowanego jakąś energią do tej jebanej... Czuję się jak ten gorszy brat i cokolwiek bym nie robił - zawsze będę gorszy. 

Aspekt psychiczny rozumiem - szukam akceptacji tam gdzie jej nie znajdę. Mam potrzebę chwalenia się jakimiś małymi lub większymi sukcesami. Ale widzę po latach, że rodzice raczej mają w dupie co się dzieje. Coś tam zapytają, coś tam się zainteresują. Tylko po chuj jak potem wypominają. 

Tak więc panowie - nie opowiadajcie nic swoim rodzicom o waszych kobietach. Moi mają w dupie co się dzieje u mnie, ale umoralniać lubią. 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Tomko
  • Like 12
  • Zdziwiony 2
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko Ile macie lat z bratem?

 

Mieszkanie z rodzicami to jest zawsze zły pomysł to nie naturalne więc zejdź trochę z nich, jak są starymi grzybami z komuny, no cóż odpal im mazurską noc kabaretową powinno starczyć. Tacy rodzice mają na tyle zero jedynkowe podejście do życia, że wszystko co jest odchyłem od normy wzbudzi ich niepokój, zresztą cóż widocznie nie mają ciekawszych tematów sami wystawiają sobie świadectwo skoro ferują wyroki na podstawie połowy twarzy na zdjęciu. Oddzielaj swoje prywatne życie z dziewczyną od rodzinnego. Mówię z własnego doświadczenia, wytworzyłem taką barierę, że nie ma tam nawet dla myszy miejsca. Twoja i dziewczyny relacja to tylko i wyłącznie wasz świat głęboko polecam ten sposób na teraz i na zawsze.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko

Z całym szacunkiem, ale problemem jest Twoja relacja z rodzicami, nie mówienie rodzicom o swoich partnerkach.

 

Zaskoczyłeś mocno tym opisem. Dajesz na forum wyraz ogarniętego faceta, a tu pokazujesz obraz toksycznej relacji, do ktorej sam dokładasz paliwa.

Ile Ty masz lat? Jeśli dobrze pamiętam, to bliżej 40 niż 30.

W takim wieku kontakt z rodzicami raz na kilka tygodni to i tak nieźle.

Mueszkasz z nimi, czy zaglądasz na kawki codziennie?

 

Opowiadanie o swoich sprawach dzień w dzień, w sytuacji kiedy nikogo to nie interesuje? 

Dajże se spokój, tyle ciekawych rzeczy do zrobienia.

W pewnym wieku rodziców najlepiej szanować na dystans.

Jeśli nie dali Ci tego, co tak bardzo chciałbyś dostać, pewnie już tego nie zrobią. Pogódź się z tym, odetnij pępowinę i rób swoje. 

 

 

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie Wielmożny 34 i 28. Tak zrobię. Łudziłem się jakimś powrotem do kraju, że będzie spoko, coś się ruszy w temacie, jakiś biznesik rodzinny. Chuja będzie. Wracam do swojego życia. 

@Yolo Wiem, że problem jest w mojej głowie. Szukam uznania i akceptacji tam gdzie go nigdy nie miałem a chciałem mieć. Teraz z rodzicami pół na pół. Widzę się z nimi co chwilę. Toksyczna relacja zawsze trochę była. Niby wszystko jest w porządku, ale rodzicom od jakiegoś czasu odjebuje - za dużo polityki, TV, jad leje się z ekranu. Przyjeżdżam do domu i kur..a rzygać mi się chce od tego co premier powiedział, a rachunki podnieśli, a taki a sraki problem. Żałuję do dziś, że na rocznicę kilka lat temu im kupiłem jebutny, płaski LED. To był błąd. Dużo lepiej było jak byłem w UK i widywałem ich raz na 3 miesiące. Każdy ma jakąś piętę Achillesową i małe dziecko w sobie. Nie można być ogarniętym w każdej dziedzinie życia. 

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówienie o swoim życiu rodzicom w szczegółach jest elementem nie odciętej pępowiny, jak słusznie zauważył @Yolo mężczyzna może być silnym koniem, dorosłym facetem, a wewnątrz jest małym dzieckiem, który ma ciągle potrzebe informowania rodziców o swoich wyborach.

 

Moim zdaniem bierze się to z tego, że za kogoś takiego rodzice wszystko robili w młodości, potem w dorosłości taki człowiek nie widzi innej alternatywy jak ciągła potrzeba przynależności do rodziców na poziomie psychicznym.

 

Samodzielność, człowiek boi sie samodzielności, bo zbytnia ingerencja rodziców w całe początkowe życie nie pozwoliła mu wyrobić siły i talentów w starciu z rzeczywistością, w związku z tym On nawet nie wie że świetnie mógłby sobie poradzić bez nich, ale nie robi tego, bo ciągle działa z punktu widzenia dziecka, które się boi i ma ograniczone pole manewru.

 

i to nie jest jakiś wyrzut w stronę @Tomko ale ogólnie czesta sytuacja, sam tak miałem.

 

Także stary, bardzo Cię szanuje, lubię, ale zwróć na to uwagę :) .

 

Ja przez wiele lat czekałem aż ojciec mi powie że jestem wartościowy, kochany, że dam sobie radę, nie doczekałem się, nawet jakbym mógł coś zrobić, to nie robiłem, bo ciągle sugerowałem się słowami ojca, że jestem do dupy, i to w dorosłym życiu.

 

Pogódź się z tym, brak męskiego wzorca to wyłom w duszy, ale teraz decydujesz za siebie, co i jak chcesz robić, i jak o sobie myśleć.

Edytowane przez The Motha
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Tomko napisał:

@Jaśnie Wielmożny  Łudziłem się jakimś powrotem do kraju, że będzie spoko, coś się ruszy w temacie, jakiś biznesik rodzinny. Chuja będzie. Wracam do swojego życia. 

Dobrze, że sobie odpowiedziałeś ale ogranicz te emocje, po co ci to. Miałem raz romans z rodzinną inwestycją i otrzeźwiło mnie, że to nie oni są źli, ani ja. To się po prostu nie dodaje a czasem niepotrzebnie łudzimy się więzami krwi. Zobacz, że się tak rozeźliłeś, że wrzuciłeś jeszcze szwagierkę. Może jest tak jak piszesz ale kula śniegowa negacji rzucona i na końcu będziesz szukał zaczepki w samym sobie. "Na ch*** gadałem o niej, jestem taki durny". Nie jesteś, wpadła ci dobra emocja chciałeś się podzielić, normalna sprawa. Gratuluje fajnej panny, chroń ją przed kutangami chadów i ciesz się, bo jest czym skoro, aż tak ubodła cię ich negacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pobrane.jpg

Twoi rodzice to zapewne ludzie po 60-tce, więc nie powinieneś się dziwić, że nie odnajdują się w realiach milenialsów. 

 

W latach ich młodości nocowanie u dopiero co poznanej dziewczyny było traktowane jako "faux pas" (żeby nie powiedzieć dosadniej), natomiast sama dziewczyna miała wiadomo, jaką łatkę, a to, że minęło kilkadziesiąt lat, nie oznacza, że zupdate'owali swoje przekonania; mentalnie dalej tkwią w latach 60-tych i 70-tych i przepuszczają każdą informację przez taką właśnie kalkę, zanim przejdą do oceniania.

 

Innym aspektem jest wartościowanie swoich dzieci; jeśli nie jesteś jedynakiem, to rodzice zawsze mają swoją hierarchię ulubieńców, więc całkiem możliwe, że jesteś w tej hierarchii najniżej (mimo że nigdy się o tym nie dowiesz, bo gdyby na głos to wyrzucili, wyszliby na zwyrodniałych rodziców, niszcząc we własnych głowach obrazek idealnych rodzicieli, duhhhh), a Twoje karygodne - w ich mniemaniu - zachowanie tylko utwierdza ich w swoich przekonaniach.

 

Oprócz tego z Twojego opisu wynika, że zachowują się jak zwykli trolle; oni dobrze wiedzą, gdzie wbić szpilkę, żeby Cię rozjuszyć, i mimo że na zewnątrz mogą tego nie okazywać, to Twoja emocjonalna reakcja powoduje, że diabełek w ich środku robi głośne "hihihi", a oni co najwyżej rzucą: "Ale o co Ci chodzi?", wiedząc, że to Cię jeszcze bardziej wkurwi.

 

Rozgrywają Cię, bo nie wiesz, że w ogóle uczestniczysz w jakiejś rozgrywce.

 

Następnym razem powiedz, że spędziłeś noc u tej laski i ruchałeś ją jak zwykłą dziwkę całą noc, a na koniec spuściłeś się jej na twarz (lub cokolwiek innego, co wiesz, że ich rozjuszy - mimo że wcale nie musiało tak być; fake it till you make it) - oni wkurwiają Ciebie, więc Ty musisz ich bardziej wkurwić.

 

Terapia szokowa - ich reakcja emocjonalna sprawi, że będą unikać takich tematów lub będą już grzeczniejsi w stosunku do Ciebie (wiedząc, że mogą poczuć dyskomfort po Twojej odpowiedzi), bo aktualnie nie masz w ich oczach szacunku.

 

W momencie, gdy człowiek kończy ponad 20 lat, to rodzice stają się albo przyjaciółmi, znajomymi, albo wrogami; wszystko zależy od tego, jaki obraz siebie stworzyli w głowie dziecka (DZIECKA, a nie ich, bo oni nigdy nie będą obiektywni w kwestii swojego rodzicielstwa; to dziecko ma decydujący głos i jest sędzią w tej kwestii) przez te wszystkie lata.

 

Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz; a jeszcze lepiej śpisz wówczas, gdy inni mniej wiedzą.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

 

 

 

Edytowane przez Ważniak
  • Like 11
  • Dzięki 5
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko Proponuję odciąć się od rodziców raz na zawsze szybkim cięciem. Może być ciężko, wiem to po sobie, że to dość ciężka i trudna decyzja, ale z mojego doświadczenia jedna z lepszych w życiu. Ja sam z własną matką nie rozmawiam, nie wiem co u niej i wiedzieć za bardzo nie chcę, z rodziną kontakt mam sporadyczny, widzimy się bardzo rzadko, ostatni raz jakiś rok temu przy okazji pogrzebu jednej z ciotek i nasz kontakt ogranicza się jedynie do informawania się właśnie o pogrzebach, ślubach i narodzinach nowych "bombelków".

 

Nie dziwię się Twoim rodzicom, że tak reagują. Dla nich to sytuacja zapewne niespotykana w życiu. Jeden z braci, nawet ten któremu w życiu powodzi się gorzej, będzie w ich hierarchii wyżej, ponieważ oni żyją w matriksie i dla nich szczytem życiowym będzie stabilizacja i założenie rodziny. Widok gościa w wieku 34 lat bez rodziny to pewnie spory szok, coś czego nie rozumieją i nie pojmują i myślę, że tak już będzie do końca ich życia (no chyba, że się ustabilizujesz bez intercyzy;)), nie zmienisz ich, ponieważ jak to mówią starych drzew się nie przesadza. 

 

Jeśli jednak nie chcesz się od nich odcinać, licz, że sytuacja może się spotęgować, szczególnie jak brat już się ożeni. Wtedy możesz liczyć także na wsparcie w jechaniu po to Tobie ze strony brata i bratowej. Spróbuj złapać byka za rogi i daj do pieca rodzicom przy następnej okazji, tak jak tu nie raz dawałęś na forum:P Ostro i żartobliwie jednocześnie. Rodzice mogą się nieco zdziwić i zaprzestać ataków, przynajmniej na jakiś czas.

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie Wielmożny To jeszcze nic. Wczoraj szwagierkę ładnie "z-epitetowałem" na co matka, aż stanęła w jej obronie. Efekt kuli i skrywanej zazdrości, chociaż z natury zazdrosny wcale nie jestem. Teraz właśnie sobie wyrzucam, że jak debil wspomniałem o niej. Tak właśnie myślę sobie jak napisałeś a dziewczyna kiedyś będzie chciała przyjechać. 


@The Motha Rodzice nie tyle trzymali mnie pod kloszem, co podcinali trochę nogi. To co pamiętam z młodzieńczych lat - wszelkie próby i dziwne pomysły - nie nadajesz się, przecież ty jesteś zbyt rozkojarzony, nie nadajesz się do własnej firmy. Studia - porównywanie przez babcię do kuzyna jednego, drugiego. A bo ten to a bo tamten tamto. Nie dalej jak pół roku temu wydrukowałem schemat jak regulować zawory w aucie i zagaduję do ojca czy mi pomoże i razem wyregulujemy (ojciec całe życie w autach swoich grzebie) - "no idź rób tylko żeby cokolwiek zostało z tego samochodu. Przecież ty o tym pojęcia nie masz". I tak zawsze.

Inna rzecz - ja po prostu chcę im pomóc na siłę, co ojciec kiedyś skomentował, żebym się po prostu odjebał bo oni dadzą sobie radę (w bardziej zawoalowany sposób).

@Ważniak Ojciec to troll - uwielbia wbić szpilę albo wrzucić kanister do ognia i się szybko ulotnić. Dokładnie tak jak to napisałeś - "ale o co ci chodzi?". 

 

@Krugerrand Brata i bratową mogę ustawić. Potrafię jej dojebać grubo. Z bratem już gorzej bo wyszczekany się zrobił. A rodzicom po prostu przestaję odpowiadać na żadne pytanie.
 

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 27 lat i poznałem już z miliona perspektyw znaczenie przysłowia „z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu”. Mnóstwo krzywych sytuacji, zero wsparcia, brak akceptacji, negatywne podejście w wychowaniu, wypominanie jedzenia, kłamstwa, szantaże, brak chęci do kompromisu, wieczne niezadowolenie, ogromne trudności z komunikacją i porozumieniem. Nazywam to miękką patologią, która różni się od zwykłej tylko brakiem nadużywania alkoholu i przemocy fizycznej. Niestety system społeczny nie chce mnie połknąć jeszcze w całości, więc jestem pośrednio zmuszony do przebywania z nimi. Nic już do nich nie czuję pozytywnego, tyle razy mnie zawodzili. Żyjemy razem tylko ze względów ekonomicznych i socjalnych. Jak masz możliwość to zerwij z nimi kontakt całkowicie, z tej więzi już nic nie będzie. I zastanów się czy chcesz zapoznawać ich z wnukami w przyszłości. Tak zwana miłość i rodzina to w tym wydaniu piękna bajeczka dla naiwnych dzieci, a kiedyś trzeba dorosnąć i postrzegać świat takim jaki jest a nie jakim chcielibyśmy żeby był.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kłótnie z rodzicami, to jak kopanie się z koniem, istnieje też takie powiedzenie, że starych drzew się nie przesadza.

Jeżeli zabieganie o dobry kontakt wychodzi tylko od Ciebie, to nie ma sensu tego robić.

 

Telefon na święta, trzymać partnerkę z daleka od nich, nie dać się opleść złudzeniu, że może jak ją poznają, to zmienią zdanie.

 

Być może, że skoro Ty jesteś w ich oczach 'nie wystarczający', to osoba z która jesteś, z założenia będzie tak samo 'gorsza'.

Twoja praca, czy wybory życiowe, co byś nie zrobił - tak samo. bez względu na fakty.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma nic złego w poinformowaniu wapna o swojej lubej, a że wapno ma w głowie film, to inna inszość. Starsi ludzie tak mają i nie ma na to siły. Myślę, że trzeba postawić granicę w stylu: ja Was informuję, a nie rozpoczynam panel dyskusyjny nt. mojego życia. Nie polecam odcinania kontaktu. Ja moją matkę miarkuję na gorąco, że jak będę potrzebował porady małżeńskiej, to się zgłoszę, a teraz nie mam zamiaru słuchać, tym bardziej, że nie zna szczególów. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę się odcinał całkowicie. Ale pamiętam wiele, WIELE sytuacji, że miałem z dziewczyną przyjechać i przedstawić, nawet na kawę. Co było? Mojej matce nawet nie chciało się obiadu zrobić tylko było na zasadzie - no to rób obiad jak zapraszasz do domu. Nie to żeby się przedstawić w najlepszym świetle - wyjebane. Mówię - będziemy wieczorem - zrób coś fajnego na obiad. "Przyjedziesz to zrobisz coś". Ręce opadają. Ale tak to jest jak się ostatni raz 25 lat temu pracowało na etacie. Do tego trzymanie mnie pod pier..lonym kloszem całe życie. O wielu akcjach teraz się dowiaduję przy okazji sprawy spadkowej dziadków. Gały mi wypadły wiele razy. "Bo żebym się nie stresował, po co mam to wiedzieć". Kontakt taki ledwo co - z roku na rok coraz gorszy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka powinna być reakcja ojca:

 

 

 

1 godzinę temu, Tomko napisał:

Aspekt psychiczny rozumiem - szukam akceptacji tam gdzie jej nie znajdę. Mam potrzebę chwalenia się jakimiś małymi lub większymi sukcesami. Ale widzę po latach, że rodzice raczej mają w dupie co się dzieje. Coś tam zapytają, coś tam się zainteresują. Tylko po chuj jak potem wypominają. 

 

1 godzinę temu, Tomko napisał:

Czuję się jak ten gorszy brat i cokolwiek bym nie robił - zawsze będę gorszy. 

Masz to przepracowane z psychologiem?

Emocjonalnie, nie rozumowo.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć @Tomko. Ja swoich rodziców wychowałem trochę. Mam tendencję do wyzywania i wpadania w furię, jednak bez rękoczynów. Jestem brutalny w mówieniu prawdy. Rodziców złych nie mam (matka mi mówi, że facet powinien po 35 roku się żenić, ojciec bardziej w matriksie - mojej mamy nie ma w rezerwacie, nie zna forum). Kiedyś siedzę pół dnia z ojcem, pomagam mu przy samochodzie i go wzięły gorzkie żale jakie mu się dzieci nie udały - to mu powiedziałem, że jest głupim chujem, który tylko potrafi zapierdalać. (ma 60 lat a robi jak głupi, tylko nigdy pieniądza z tego nie było). Nie jestem z tego dumny, jednak po 3 dniach milczenia to on mnie przeprosił. Matka też odpierdolić potrafi, ale od razu jest parter, że nie dość, że nie pozwalają sobie na nic, grosz do grosza - to jeszcze zatruwają sobie życie, ale zawsze może iść się pomodlić do obrazu - może lepiej jej będzie (z szyderą). 

 

Nie tylko z rodzicami tak trzeba. Ogólnie z ludźmi nie wolno się pierdolić w tańcu. Swoich rozumiem, ale nie dam narzucać ich wizji mi - już wiedzą, że spotka się to z niemiłą konfrontacją. Są chłopskiego pochodzenia, więc trudno u nich o myślenie w innych płaszczyznach - to rozumiem. Nie dam jednak siebie poniżać czy manipulować sobą. Łzy matki nie robią na mnie wrażenia, nie przepraszam. Wiem, że to gra i trzeba jak z dzieckiem. Przeczekać. 

 

Reasumując to chyba większość rodzin jest w jakimś stopniu dysfunkcyjna. 

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 5
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobne życie, tyle że miałem ojca alkoholika, przez co nie potrafiłem się z nim dogadać w czasie "rodzinnych spotkań".

Przechodząc do meritum: wyprowadzka, ograniczenie zaufania wobec rodziny, oraz dążenie do własnego życia Tobie pomoże. 

Polecam, Abyś sięgnął po książkę Susan Forward "Szantaż Emocjonalny" - opisuje techniki szantażu, i jak przed nimi się bronić.

Powodzenia  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko, napiszę inzczej; za bardzo kłapiesz dziobem.

Znasz ich, wiesz że nie umieją okazać wsparcia czy zrozumienia, mają swój świat i wg. niego oceniają innych.

Po co opowiadasz im np. o wspólnej nocy na pierwszej randce? 

 

Stary, przecież ich znasz. Sam sobie strzelasz w kolano.

 

U mnie przeciwnie, na co też byłem czasem zły. Nikt nigdy nie powiedział złego słowa o moich partnerkach kiedy z nimi byłem. Po rozstaniu, owszem. Ujawniali swoje spostrzeżenia, czasem nieprzychylne.

No i to było wkurwiajace, bo człowiek czasem sam nie widzi, a inni chcą być za bardzo taktowni i siedzą po cichu.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz popełniłem taki błąd i przedstawiłem swoją ówczesną ofiarę rodzicom :D Ojciec cały czas gapił jej się w dekolt, a matka od razu wyjebała z bazooki, pytając: "A kiedy ślub ?". Takiego przerażenia połączonego z niemałą dozą zażenowania dawno w kobiecych oczach nie widziałem :D Od tamtej pory minęło przeszło dziesięć lat, a oni myślą, że jestem gejem bo nie przyprowadzam już więcej dziewczyn na chatę :D Less you know, longer you live :D

Edytowane przez Spartan
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko u mnie to samo twardy beton... Wróciłem do UK, dzwonię po chyba 4 tygodniach:

No synek, co tam robaczku u Ciebie? 

Myślałem, że wyjdę z siebie i stanę obok. 

 

A w Polsce to jak wróg największy. 

 

Najgorsze, że u mojego ojca zaczyna się problem z higieną. Kurwa, wstyd mi za nich. 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Tomko napisał:

34 i 28.
(...)
Zagotowałem się konkretnie. Powiedziałem, że wstyd mi kurwa do domu przyprowadzić jakąkolwiek i wypierdalam stąd niedługo

Polecę cukrem - beka z typa ~30 lat mieszka z rodzicami i się skarży?

No ale jak mają Cię traktować @Tomko? Zaproś ich na homary do swojego M10 to będą siedzieli jak trusie na opowieści jak dymasz w każdym pokoju inna laskę.

 

Rozumiem, że to kwestia logistyczna, po wyjeździe - no ale nie ma co się spinać, tylko zaakceptować, albo spierdalać czym prędzej. Ja bym miał jeszcze więcej motywacji zamiast pustej złości.

 

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko
Wiem co odczuwasz.
Mam to samo z moimi rodzicami, a dodatkowo mam młodsze rodzeństwo więc w domu jestem tym najgorszym. 
Cel jaki ja obrałem by rozwiązać ten problem to wyprowadzka z domu w przyszłym roku. 
Nie mam zamiaru mieszkać z ludźmi, którzy nie potrafią cieszyć się z moich sukcesów i tylko potrafią mi dowalać. 
 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TomkoI cały twój luz, który budowałeś przez długi okres czasu, chuj strzelił za sprawą, paru toksycznych osób. To idealnie pokazuje jak środowisko może wpłynąć na całe życie człowieka, najgorzej jak ktoś sobie nie zdaje sprawy z tego przez co to wszystko się dzieje.

 

Panie, tyle rad co mi dałeś to się nie wypłace z doradzania Tobie, po drugie jestem za młody i nie rozumiem pewnych rzeczy jak gość 10 lat starszy, ale w tym samym punkcie co Ty teraz jest wielu z nas z rodzicami przyjebami, jedyna rada dla mnie samego Ciebie i stu innych braci z taką rodzina to iść na swoje. Nie przepracujesz tego za cholere jak będziesz tak z nimi mieszkać, ja jak ogarnę remont to, wtedy dopiero idę na psychoterapię bo tak to nie ma najmniejszego sensu. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Tomko said:

Dziś temat wrócił znów kiedy wróciłem po tygodniu do domu. "A gdzie byłeś? A gdzie nocowałeś?". Dobrze wiedzą gdzie. Mówię: "jakiś debil wskoczył mi na maskę i wgniótł ją, więc może wezmę AC w pakiecie bo ubezpieczenie mi się kończy". - "Aaa to zależy pod jakim blokiem stałeś...". I już ku...a przytyk do mnie. Wczoraj mówię, że będę się przenosił do miasta X bo kuzyn fajną robotę mi ogarnia i że to AC wezmę bo auto pewnie pod blokiem będzie - "hahaha no nic nie mówię. No i co w tym mieście będziesz robił? I z kim tam będziesz?". Zupełnie jakbym pizdą był i poza domem sobie nie poradził. To samo wcześniej: "a gdzie byłeś tyle dni? U kogo nocowałeś? - Wiesz dobrze gdzie byłem i nocowałem to po co pytasz - A ona z tobą wytrzymuje tyle dni jak u niej siedzisz?". I już ciśnienie mi skacze... Pokazuję przed chwilą zdjęcie z fajnego śniadanka u niej i było tam jej kawałek widać... Ojciec uśmiechnął się drwiąco: "na tym układzie daleko nie zajedziesz". I tak ku...a co chwilę. 

Widza twoją nerwową reakcję i dlatego tak sie zachowują. Prowokują Cię. To przykre kiedy uświadamiasz sobie że rodzice są w stanie tak sie zachować, ale to jest bardziej powszechne niż może się zdawać. Jedyne co możesz zrobić to odbijać te ataki (ale na nie nie odpowiadać) na zasadzie.

 

"Aaa to zależy pod jakim blokiem stałeś" Odpowiadasz z uśmiechem "bloki wszystkie takie same" i czekasz na następny przytyk i albo go ignorujesz albo odpowiadasz wymijająco nie idąc na konfrontację. Pod żadnym pozorem nie mozesz dać po sobie poznać że cie to rusza (podczas rozmowy musisz być rozluźniony - ćwicz to - bo ludzie instynktownie to czują - i nie nawiązuj kontaktu wzrokowego bo wtedy sie uruchamiają emocje). Miej tez na uwadze że czasem sie zapędzą i walną coś prosto z mostu. Wtedy jest moment żeby odpowiedzieć spokojnie i pewnie że to jest twoja prywatna sprawa. Nie masz obowiązku spowiadać sie NIKOMU ze swojego życia prywatnego nawet a może przede wszystkim rodzicom. Z tyłu głowy musisz mieć ze może będzie sie trzeba wyprowadzić (i to jest najlepsze rozwiązanie bo zniknie punkt nacisku na ciebie - bo te gierki sie nie skończą). Jedyne wyjście to nie dac sie sprowokować i nie grac w te gierki. Bo to służy TYLKO i wyłącznie poprawieniu sobie humoru czyimś kosztem i kontroli Twojej osoby. 

 

W ostatni piątek miałem w pracy takiego młodego gościa który mnie ciagle prowokował - przyczyna była jasna bał się mnie i próbował sprowokować reakcje. Przestałęm z nim gadać zlewałem jego zaczepki a raz jak słownie zaatakował współpracownika to tylko rzuciłem zza regałów "co to za krzyki spokój ma być" (i zapadła cisza - bo stwierdziłem że nikt przy mnie nie będzie wporzadku gości atakował) i koleś dzisiaj chodzi jak potulny osiołek. 

 

Musisz wyeliminować ze swojego życia potencjalne punkty nacisku i wtedy stajesz sie wolny, pewny siebie i masz pole do pracy nad swoimi celami. I nigdy przenigdy nie pokazać komukolwiek że ci na czymś zależy (bo to z automatu punkt nacisku).

Edytowane przez Trevor
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam szacunku do swojej matki, to zwykła manipulantka i nierób. Nie przekazała mi w życiu nic wartościowego, za to nasrała mi do głowy pełno gówna. Ojciec nieobecny, ojczym który niby był dla mnie jak ojciec prawdziwy to cuck, który słucha poleceń żonki nieroba, co mu wypłatę odprowadza. Ale  mnie utrzymywał w dzieciństwie więc mam do niego szacunek. Moi dziadkowie są rodzicami, a przynajmniej byli bo dziadka pochowałem, została babcia. Babcia ma swoje ułomności ale kto z nas nie ma w każdym wieku, to dobra kobieta. Ale wiadomo, że to tymczasowe, bo babcia już swoje lata ma, i jak z 7 lat jeszcze będę miał szansę cieszyć się jej obecnością w życiu to będę szczęśliwy. Moja matka jest jak kobiety z naszych opowieści, toczka w toczkę. Nierób, i jeszcze agresywny, księżna której słowa nie można powiedzieć. Groziła mi w życiu nie raz, że mnie zniszczy, jak jej mówiłem prawdę (prawdę, ale jej nie wyzywałem, nie używałem słów uznanych za obraźliwe). Nie życzę nikomu by miał taki obraz kobiety która go urodziła. Czuje z nią zerowy związek emocjonalny. 

Chce się tylko w porę zabezpieczyć prawnie w związku z testamentem, bo wiem że będę musiał z nią jeszcze walczyć w życiu. 

Edytowane przez tomekbat
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo Wiem, że za bardzo kłapię dziobem. Skupię się teraz nad tym, żeby trzymać jęzor za zębami. 
@Exar Chwilowa kwestia. I tak planowałem przenieść się w inne miejsce nawet w tym samym mieście. Mojej panny rodzicie mieszkają w tym samym mieście, ale ona od zawsze osobno. Za długo siedziałem w domu i zryło mi to banie. Mieszkałem z nimi długo i z przerwami, ale za długo. 
@gryczany To jedziemy na jednym wózku. Nigdy, NIGDY nie usłyszałem od żadnego z nich: "jesteśmy z ciebie dumni, coś osiągnąłeś". A to boli. Jak drzazga w fiucie. Tylko tyle i aż tyle. 
@Turop Spokojnie, nic mi się nie dzieje strasznego, wciąż jest luz na innych płaszczyznach :). Ale to prawda - zawsze teraz jak wracam do domu, to łapię coś w rodzaju doła. Nie czuję się tu już swojo. Doszło do tego, że gdy mnie moja spytała, kiedy jadę do siebie, odpowiedziałem że po południu bo coś mam tam pozałatwiać. Prawdę powiedziawszy to mógłbym załatwić gdzie indziej i kiedy indziej - nie chciało mi się wracać, ale też lasce na głowie siedzieć nie chcę - za wcześnie na to a ona też ma swoje życie i potrzebuje oddechu. Także wyprowadzka szybciej niż myślałem. Będę wpadał na weekendy co najwyżej. 
@Trevor Mogę to zbijać, ale czy tak ma wyglądać relacja z rodzicami? To już wolę w ogóle nic nie opowiadać i wpadać raz na czas niż wpadać i zbijać teksty. Ale kumam o co ci chodzi. 
@tomekbat Żałuję, że dziadkowie zmarli jak ja zacząłem dopiero widzieć jaki jest świat. Zmarli w trakcie gdy byłem z pierwszą laską, miałem 25 lat a wcześniej nie rozmawiałem z nimi o życiu. Moi rodzice chcieli jak najlepiej dla mnie - ja to rozumiem. Ale nigdy nie rozmawialiśmy tak po prostu od serca. 

@Imbryk Nie mam. Nigdy nie byłem u psychologa. Ale czy to zmieni coś w moim życiu?

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.