Skocz do zawartości

Nigdy, NIGDY nie mówcie rodzicom o swoich partnerkach.


Tomko

Rekomendowane odpowiedzi

Przerażający obraz relacji z rodzicami w sumie u braci nie zazdroszczę, chyba wolę grubą patologie a szczerą, jest przynajmniej co wyklarować, jakaś chęć, czasem, nie wiem.

 

@Tomko Mam jeszcze pytanie kwestii Twojego oburzenia. Wyjechałeś za pieniędzmi tak? Uzbierałeś? Jakieś kompetencje nowe? Może jesteś zły na siebie i trochę szukasz u nich więcej zaczepki niż miała ona w istocie miejsce. Może dla nich to jest 1/100 tej sytuacji co dla ciebie, coś odburknęli jak zawsze i nawet nie pamiętają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiń rodziców że nie rozmawiacie od serca z perspektywy syna rodziców, bo to kwestia osobowości. Na pewno masz znajomych, z którymi też od serca nie pogadasz. To cecha osobowościowa, i rola społeczna rodzica nic nie ma tu do rzeczy. To czy Ty z synem będziesz umiał pogadać od serca, zależy od tego jaką masz osobowość, a nie Twojej relacji z synem kiedyś. No chyba, że syn będzie kretynem. Ale to  będzie Twoja wina w 50 procentach. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Tomko napisał:

@Imbryk Nie mam. Nigdy nie byłem u psychologa. Ale czy to zmieni coś w moim życiu?

Powiem tak: jeżeli ni z gruchy, ni z pietruchy nagle czasem wybuchasz żalem do rodziców - uważam że tak, zmieni. Zmieni Twoje podejście i zaprowadzi wewnętrzny spokój.

 

Jeżeli już jesteś z tym pogodzony, że oni tacy będą i potrafisz ze spokojem ducha z nimi żyć, omijać niewygodne tematy i szczęśliwie z nimi żyć "na płaszczyźnie odpowiedniej" - nie zmieni, bo masz to opanowane.

 

Czekaj, trochę jaśniej: uważam, że nie przepracowałeś tego, bo wyłazi z Ciebie tłumiona wiele lat złość i żal, cytuję:

6 godzin temu, Tomko napisał:

Ale jestem nabuzowany. Krew mnie zalewa i zaraz mnie szlag trafi.

oraz

6 godzin temu, Tomko napisał:

Czuję się jak ten gorszy brat i cokolwiek bym nie robił - zawsze będę gorszy. 

oraz

6 godzin temu, Tomko napisał:

Mam taki dysonans panowie jak wracam od laski do domu rodzinnego, że aż mi się nie chce. Serio. Ze środowiska pozytywnego i naładowanego jakąś energią do tej jebanej...

 

I spoko, jak najbardziej Forum jest po to by to wyrzygać... ale jeśli zauważasz, że musisz tak wyrzygać często, a rodziców kiedyś zabraknie - jak się będziesz wtedy czuł?

Kuhwa to jest temat do dłuższych rozkmin, ja go tak subiektywnie biorę bo dużo się nim zajmuję z racji moich doświadczeń.

 

To tylko mój subiektywny osąd po Twoim jednym poście - może być całkowicie błędny, chuja wiem o Waszych relacjach. Ale - do zastanowienia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie Wielmożny Wyjechałem, wróciłem, trochę zarobiłem, zrobiłem jakąś tam karierę i kontakty więc teraz zawsze tam mam miękkie lądowanie. Myślę, że sam chciałbym im mówić co mają robić i na siłę pomóc. Widzę w nich wchuj potencjału, który można by przekuć w fajny biznes żeby sobie mieli na emeryturze. Oni mają bardziej ukierunkowane umiejętności niż ja. A to że ja mam jakieś tam umiejętności to inna kwestia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko Im bardziej rozumiem błędy rodziców swoich tym bardziej gdy ktoś powie "mam wyje**** na starych bo" tym bardziej rozumiem ile złości w sobie noszą. Kumam twoją rozterkę ale sami ci powiedzieli, żebyś się gonił.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Tomko napisał:

To jedziemy na jednym wózku. Nigdy, NIGDY nie usłyszałem od żadnego z nich: "jesteśmy z ciebie dumni, coś osiągnąłeś". A to boli. Jak drzazga w fiucie. Tylko tyle i aż tyle. 

Też nie usłyszałem. 
Jak kończyłem zawodówkę i mówiłem, że zdam maturę to się śmiali. 
Teraz jak zdałem maturę i idę na studia to nagle wielce gadanie, że nie śmiali się.
 

Siostra rzuciła prace to w domu wydarzenie jakby 6 w totka wygrali.

 

Dlatego ja ucinam pępowinę i idę na swoje, skoro w domu najgorszy zawsze jestem i tylko ze mną problemy są to wole żyć biednie lecz bez nerwów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się przekonałem że rodzicom nie wolno nic mówić bo się potem ku...a zaczyna pierdolenie.

Ja raz to przerabiałem z koleżanką że o niej coś powiedziałem to potem było wkurwianie się przez 2 miesiące bo mi starzy dogryzali.

Teraz mam wyjebane i jak coś starzy się pytają to kończę zawsze tekstem że im kiedyś faceta przyprowadzę :D Mina bezcenna i temat się zaraz kończy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Posejdon napisał:

Bracia trochę umiaru z tymi psychologami. Za chwilę z zatwardzeniem ludzie będą biegać na terapię.  Life is brutal and full of zasadzkas - jak to mawiał mój wychowawca. Trzeba napierać, nieraz kogoś zjebać, zajebać w łeb jak trzeba. Kurła ludzie Sybir przeżyli.

Moja babcia przeżyła Sybir. Człowieka z większym dystansem do życia nigdy nie spotkałem. Zawsze powtarza że każdy dzień dla niej to jak wygrana w totolotka. 

  • Like 4
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Posejdon napisał:

 Kurła ludzie Sybir przeżyli.

Cóż i jakie jest to nasze społeczeństwo po Sybirze, wojnie, komunie? Odpowiedź masz w relacji braci wyżej, którzy nie mogą od rodziców głupiej pochwały usłyszeć bez przypierdalania sobie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie taki przykład, nie muszę daleko wracać pamięcią, sprzed paru tygodni. Jako, że moi rodzice są z małej mieściny i tam się żyje głównie plotkami, też szybko się nauczyłem, że nie warto im mówić nic.
Często uważają, że oni mają rację, jak kupiłem sobie komputer, który zawsze chciałem mieć uznali, że to bez sensu, ile było gadania, a że teraz zarabiam całkiem nieźle właśnie dzięki temu, to siedzą cicho.
Akurat jedna z koleżanek się niedawno też stamtąd wyprowadziła, do tego miasta gdzie ja, spotkałem się z nią jak się dowiedziałem parę razy na piwo, tak po prostu pogadać po latach.
I co? Kiedyś ich odwiedziłem, coś zahaczyli o temat, że w sumie to moja znajoma i też mieszka teraz w tym samym mieście, czy wiedziałem o tym i takie tam podchody, być może już wiedzieli. Przypadkowo się wygadałem, że widuję się z nią od czasu do czasu.
Żyć nie dają, non stop pytania co u mnie, czy znowu się z nią widziałem, co tam mówiła...  jasne, żeby rozpowiedzieli wszystkim co usłyszałem, aż dowie się też jej matka, w końcu i ona mieszka w tym samym miasteczku, po maks kilku dniach koleżanka wróciła by do mnie z pretensjami, że to ja robię za głuchy telefon i każdy zna swoją wersję wydarzeń z jej życia. Choćby mnie zapewniali, to nie utrzymają tego dla siebie, ze wszystkiego robią wielkie wydarzenie, dość nudne życie, to urozmaicają czas życiem innych.
Na szczęście nie bywam tam często, ale jak byłem wtedy nie powiedziałem matce nic na temat dziewczyny brata, nie moja sprawa, więc co miałem mówić, miała później focha jak zobaczyła zdjęcia, że ja nic nie powiedziałem.

Tragedia, rozumiem opiekuńczość, ale jesteśmy dorośli. Nigdy nie miałem w zwyczaju opowiadać im o swoim życiu i tego się trzymam wiedząc jacy są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, Tomko said:

Tak więc panowie - nie opowiadajcie nic swoim rodzicom o waszych kobietach. Moi mają w dupie co się dzieje u mnie, ale umoralniać lubią.

To zależy, jakich ma się rodziców i jakie ma się z nimi stosunki.

 

Czytam wypowiedzi w tym temacie i się zaczynam kurła cieszyć jak dziecko, że mi się trafili zajebiści rodzice. Może i z cholernie ciężkimi charakterami (a w przypadku ojca i z ciężką ręką... ;) ), ale szanujemy się nawzajem, i zawsze mogę na nich liczyć. O wszystkim z nimi można pogadać i choć potrafią ostro pojechać, to robią to uczciwie i z sensem. A ich recenzje panienek moich i moich braci są z reguły w punkt. Aż za bardzo, niestety.  ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

@Tomko  Tak jak już koledzy wcześniej zauważyli problemem nei jest przyprowadzanie/wspominanie o swoich partnerkach. Z opisu przedstawionej przez Ciebie sytuacji wynika, że Twoi rodzice to trochę Janusze a do tego być może mają dziwną hierarchię względem swoich dzieci o której wspominał  @Ważniak Natomiast mam też wrażenie, że zbyt bardzo się tym przejmujesz i tylko niepotrzebnie w sposób zupełnie implustywny, reagujesz. Życie z rodzicami po 30 to zawsze problem (będą zawsze wtrącać się w Twoje sprawy). Zacznij życ swoim życiem, jeśli panna jest ogarnięta stwórzcie poważny związek i tyle. Może za kilka lat spędzicie wspólne święta.

Edytowane przez somsiad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Tomko napisał:

Myślę, że sam chciałbym im mówić co mają robić i na siłę pomóc.

Sobie WTRĄCE.

 

TYLKO, że robisz zupełnie odwrotnie.

Czaisz?

 

.....zapodam przysłowie......

' Wiara w pokój jest najlepszą zachętą dla agresora'

 

Czy jaśnie Szanowny zauważa podobieństwo schematu.

 

REAsUMujĄC czas nalotu dywanowego nadszedł!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Vortex of Destruction napisał:

@jasem to normalne chcą żebyś sobie ułożył życie i Ci kibicują a ty jesteś zazdrosny. Jedynak ? Porozmawiaj normalnie i im powiedz co Ci leży na sercu.

Nie jedynak, wspomniałem o bracie ? Już nie raz były o to długie dyskusje, żeby nie powiedzieć sprzeczki, to nie kibicowanie, ale wyciąganie twoich spraw dalej.
 

10 minut temu, Posejdon napisał:

@jasem to tzw. mentalność małomiasteczkowa. Wkurwianie się na to, to jak złorzeczyć trzęsieniom ziemi. Trzeba się przed tym bronić lub unikać.

Unikam tego już wiele lat, bo to walka z wiatrakami. Widzę, że wiesz jak jest, to jest już taka monotonia, że ciężko, żeby się zmieniło, wystarczy spojrzeć na przyzwyczajenia większości starszych ludzi, ciężko im wmówić, że coś jest lepsze niż to do czego się przyzwyczaili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko

W stylu Archa zapodam statystyką z dupy i strzelę, że ponad trzy czwarte polskiego społeczeństwa ma podobne problemy. Gdzie z kim nie rozmawiam i pojawia się efekt zwierzania tam właśnie wyłazi problem z rodzicami.

 

Nie będę oryginałem i sam się przyznam do własnych. Jestem jednak troszkę starszy a zatem mam dłuższy staż w temacie to se napisze.

 

Według mnie problemy tego typu są w dzisiejszych czasach z tych nierozwiązywalnych. Ty byś chciał tak, oni by chcieli tak i każdy sobie rzepkę skrobie a problem się cieszy, że żyje.

 

Jedyne co można zrobić to odpuścić... Pogodzić się z faktami, uznać, że coś jest ale się z tym nie walczy. Tak jak są podatki, korki na ulicach, kolejki w urzędach, pis u władzy... To wszystko jest i nic z tym nie zrobisz. Pozostaje jedynie akceptacja.

 

Można to przyrównać do odbijania kobiecych 'shit-testów'. A jak się z nimi najlepiej walczy? Ano spokojem, opanowaniem i rozsądkiem. Ale także znajomością tematu i świadomością.

 

Ostatnio jak mi matula wbiła szpilę to myślałem, że się wykręcę na drugą stronę... Zagryzłem jednak zęby i odwróciłem sytuację w drugą stronę. Zrobiłem oczy kota ze Shreka i czule spytałem czemu tak podle i perfidnie wbija mnie w poczucie winy, czemu mnie tak nienawidzi. Rozpłakała się i zaczęła zaprzeczać i że wcale tak nie myśli i że jest gupia i w ogóle to przeprasza.

 

Trochę aktorstwa bez szans na oskara, trochę w chuj zimnej krwi i wyrachowania i bezwzględność w szacunku do siebie. 

 

Może i brzmi trochę kosmicznie ale u mnie przynosi to efekty. Przynosi w czasie teraźniejszym bo nigdy nie wiadomo czy nie zmiękniesz, poddasz się czy trafisz na gorszy dzień. Być może przy najbliższej okazji mnie zagnie ale z moim doświadczeniem się już nie boję i wiem jak reagować, bronić się i atakować jeśli trzeba.

 

Po prostu odpuść. Znajdź własne gniazdo i tam buduj swoją samoocenę. Nie pozwól aby inni ją podkopywali. Fight fire with fire.

 

Pogódź się z faktem, że ONI tacy są. Nie mówię o zrozumieniu bo to przyjdzie dużo później (albo i nie) ale o akceptacji. Jeśli chcesz utrzymywać z nimi dobre relacje to musisz uszanować ich świat i postarać się wejść w ich buty. To oni są Twoimi rodzicami a nie odwrotnie, oni mają większe doświadczenie życiowe (przynajmniej w teorii i według nich), to oni więcej przeżyli i widzieli w życiu (Ty Gówniarzu).

 

Nowe pokolenie zawsze uważa, że jest lepsze, mądrzejsze, wie więcej. Ma ambicję prześcignięcia wszystkich i wszystkiego. Stare natomiast chce dać młodym lepszy start w dorosłość. Nie zawsze to się udaje. Konflikt jest nieunikniony bez zrozumienia.

 

Podsumowując... Odetnij się na jakiś czas żeby przemyśleć pewne tematy. Odpuść sobie ulepszanie innych i nawracanie na swoje tory. Zajmij się sobą. Żyj i daj żyć. Trochę Ci zejdzie ale warto popracować nad tym. (Ojciec nie może się doczekać moich wizyt żeby przetestować nowe nalewki, a stara się, oj stara :D )

  • Like 2
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tototo. Piąteczka @Cortazar. Szukałem czegoś co rozwali im tą kretyńską manierę wbijania poczucia winy i zażenowania. Taki plaskacz szczerości robi robotę. Jeszcze rzucić: od dzieciństwa mnie tak wpędzacie w stany przygnębienia, przez Was mam takie zjebane życie! Aktorsko wyjść przed dom, usiaść na krawężniku, odpalić szluga ew. iść po szlugi, zwiesić głowę Kurtyna. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Posejdon

Nie chodzi o wbicie komuś poczucia winy tylko o tak zwane odbicie piłeczki, shit-testu, jak zwał tak zwał. Inni mogą robić to nieświadomie i chodzi o znalezienie sposobu na to aby ta druga osoba się zorientowała w czym rzecz.

 

Jeśli wydaje Ci się, że jesteś mądrzejszy to udowodnij to w praktyce i tak żeby odbiorca zakumał. Bo jak odbiorca nie zakuma to gówno z twojej mądrości...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytając wypowiedzi powyżej przychodzi mi na myśl kilka wniosków, niektóre oparte na moich doświadczeniach.

 

  1. Rodzice tacy sami ludzie jak wszyscy inni. Bardzo często jest tak, że jest się w łaskach jak Ci idzie dobrze, a jak nie idzie to nie jesteś. Nie powinno to tak wyglądać w rodzinie, ale nie ma co się oburzać - bardzo ludzkie zachowanie, wpisujące się w schematy forum. Mimo, że na rodzinę narzekać nie mogę, to też zdarzały się lepsze i gorsze chwile. Trzeba wyluzować i wziąć poprawkę na to co wyżej i postawić na swoja samodzielność.
  2. Trzymaj karty przy orderach jak nie chcesz konfrontacji (a pewnie wiesz kiedy do niej dojdzie, bo znasz rodziców), albo kładź na to chuj, bo to Twoje życie i ucinaj durne teksty od razu. Ja obrałem (nieświadomie) drugą strategię od najmłodszych lat i nie miałem nigdy problemów. O kobietach nigdy nie rozmawiałem, a rodzina sama się prosi o jakieś info i sami zapraszali jak już się dowiedzieli. Zakazany owoc itp..., wiadomo o co chodzi.
  3. Nie chcę usprawiedliwiać patologicznych zachowań, ale też trzeba wziąć poprawkę na to, że każdy niesie swój krzyż. Nasi rodzice pewnie też nie zostali wychowani w idealnych warunkach, więc niektóre problemy wynikające z błędów w ich wychowaniu przenoszą na swoje dzieci. Ja też się wkurwiałem na rodziców jak byłem młodszy, ale z perspektywy czasu stwierdzam, że i tak odjebali kawał dobrej roboty, biorąc pod uwagę ich dzieciństwo i inne okoliczności.

@Tomko Wrzuć na luz, dla większości ludzi taki trochę koczowniczy tryb życia jaki opisałeś to coś dziwnego, bo w jakiś sposób wyłamuje się poza schemat, a większość ludzi tego nie lubi. Niestety z rodziną też trzeba grać na podobnych zasadach jak z innymi ludźmi - tzn. tak, żeby mieć jak największe korzyści i być śliskim liskiem chytruskiem albo budować szacunek do swojej osoby zdominowaniem ich.

 

Ludzie mocno przeceniają wartość rodziny, bo większość jej członków i tak ma Cię w dupie, może poza rodzicami i dziadkami. To że myślimy inaczej to też jest skutek matrixowego programowania.

 

Umiesz liczyć licz na siebie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.