Skocz do zawartości

Początek Wojny


Sile76

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia! 

 

Przejdę odrazu in medias res - wygląda na to, że zamiast "spokojnego" rozstania krok po kroku, na które liczyłem, lub które przygotowywałem, lada moment zacznie się batalia rozwodowa. Krótko o "nas" : ja 43 lata, ona 45, 14 lat związku, 9 lat małżeństwa, zero dzieci. Aktualna jeszcze żona zarabia dużo więcej niż ja -pozycję tą osiągnęła przede wszystkim dzięki mojej pomocy.

 

Przyszła eks-żona jest pochodzenia tureckiego, żyjemy w Niemczech. Ma siostrę bliźniaczkę, z którą tworzą, te dwie raszple, kółko wzajemnej adoracji - szans na samorozwój, prób choćby korekty własnych błędów przez to właśnie nigdy nie zauważyły. Moim jedynym aktualnym przyjacielem jest mąż tej siostry - wpakowaliśmy my się w to samo gówno mniej więcej w tym samym czasie, nie znając się przedtem. On doczekał się się w swoim małżeństwie dziecka, za cenę tutaj ciągle opisywaną. Liczy lata by mała podrosła, aby się wtedy wynieść. Zdaję sobie sprawę, że on aktualnie ma więcej do stracenia niż ja, dlatego od pewnego czasu nie mówię mu wszystkiego - raczej nie sądzę, by mógł coś zaszkodzić, ale wolę być ostrożny. 

 

Problemy istniały od początku, niestety nie znałem wtedy tego forum, byłem białorycerzem pełną gębą - co ciekawe, w wcześniejszych związkach byłem dominujący, pewny siebie itd. Moja żona pokazywała szczególnie na początku związku zachowanie w stylu borderline. Straciłem na to wszystko mnóstwo czasu, ale z biegiem lat sytuacja polepszała się. Wiążę to z coraz niższym poziem hormonów. Na ślub zgodziłem się z klasycznych powodów - chciałem dzieci, rodziny. Wierzyłem, że sobie z nią poradzę -  lepiej, że tego nie dane mi było sprawdzić. Żona zwlekała z tematem dziecka, jak tylko się dało. Na nic były moje prośby i ostrzeżenia - mówiłem, że cele zawodowo-karierowe będzie mogła osiągnąć później, a na dziecko może być po prostu za późno... To zwlekanie zostało osiągnięte także przy pomocy kłamstw i manipulacji. Chodzi mi o to, że nie postawiła sprawy jasno, nie powiedziała: "Sile, ja wiem że ty pragniesz dzieci, ja się w tej roli nie widzę, wolę robić karierę i resztę energii zużywać na moich rodziców."

 

Przez moje naleganie podjęliśmy dwie próby in-vitro - niestety jest po prostu za późno. Alternatywą była by obca komórka jajowa - ale w tym punkcie ja straciłem całkowicie ochotę. Żona nigdy nie podejmowała żadnych działań w tym kierunku sama z siebie - w momencie, kiedy ja się wycofałem, temat umarł. Byłem gotowy na życie z całym tym spierdoleniem, które z moją żoną ma się inklusive , gdybym wiedział, po co się męczę. Moje rozumowanie było takie: inne baby też są, jakie są, moją przynajmniej już znam, dziecko byłoby dla mnie tym powodem, by zostać z nią. 

 

Stanęliśmy teraz na rozdrożu - ona ma tutaj bardzo dobrą pracę (nauczycielka), swoich rodziców, dla których jest niewolnicą, swoją turecką społeczność i zero powodów by zmieniać coś w tej sytuacji. Ja natomiast mógłbym także pracować w szkole, ale rozkręcam własny biznes i usiłuję dostać znowu pracę na uczelni. Około rok temu dowiedziałem się o możliwości wyjazdu do USA. Odczekałem nasze próby z in-vitro, gdyby się powiodły, zrezygnowałbym z moich marzeń i poszedł do szkoły aby zarabiać ok. 4k EUR netto miesięcznie. Ponieważ nie  mam szans na dzieci i rodzinę z moją żoną, zdecydowałem się przygotować mój wyjazd tam. Ja w Niemczech mam niestety tylko Mamę i mojego szwagra (męża bliźniaczki), nie mamy niestety kontaktu od lat z moją siostrą, która żyje także w Niemczech. Z rodziną w PL kontakt niestety w ostatnich latach się urwał. Mama jako rencistka mogłaby bez problemu w USA przebywać dłużej. Mam na myśli, że nie trzyma mnie tu aż tak dużo, kto zna Niemców, ten wie jak tu miło być potrafi... Żyję tu 30 lat- bylem nastolatkiem jak przyjechaliśmy tutaj i niestety, mimo to korzeni nie zapuściłem. 

 

Problemy zaczęły się tydzień temu... Musiałem mojej żonie powiedzieć, że w przyszłym miesiącu polecę na tydzień do USA - muszę spotkać się tam z pewnymi ludźmi z uczelni. Co za tym idzie, musiałem wyjawić część moich planów - podkreślałem co prawda, że jeszcze nic nie wiadomo i jeśli w ogóle, to będzie to równo za rok (wszystko prawda) - ale moja żona doznała szoku. Powiedziała że "mam jej błogosławieństwo" na ten krok, ale że boi się co stanie się z nami. Prawda jest taka, że nasze małżeństwo od lat jest farsą, lub systemem, który zapewnia mojej żonie, to czego chce: fasada na zewnątrz, opieka, wsparcie, pomoc itd. plus pełna wolność jeśli chodzi o jej rodziców - bywa tam pomimo pracy 3 razy w tygodniu, w okresie zimowym - latem teściowie siedzą w Turcji. Nasze życie seksualne nie istnieje od lat.

Wczoraj powiedziałem jej także, że za tydzień polecę do PL - muszę tam spotkać się z kimś z uczelni - i że może będę pracować w PL na uczelni w czasie semestru letniego (od kwietnia). Dziś moja żona rozmawiała z swoją bliźniaczką... po tej rozmowie odpaliła atomówkę, z błahego powodu, wyglądało to, że chciała wywołać awanturę. Zarzuciła mi, że planuję podróże wokół świata, że chce ją wymienić i założyć rodzinę w USA - prorok jaki, czy co?! ?Oraz, że nasze wspólne życie nie istnieje - zgodzę się, to właśnie jest dla mnie powodem do rozwodu - ona zawsze podejmowała swoje decyzje, bez względu na straty. Potrafi czasem zrobić coś "dobrego", ale to nigdy nie jest czymś, co przychodziło by jej trudno, wymagało poświęcenia itd, jest "hojna" w tym, co i tak chętnie robi. 

 

 

Szczerze mówiąc miałem / mam nadzieję na powolny i spokojny rozwód - w sensie, za rok polecę tam, co jakiś czas odwiedzę ją tutaj, a potem nagle się okaże, że on ma  innego. W jej życiu na mnie i tak nie ma miejsca - szczególnie gdy jej rodzice są tutaj. Muszę dodać, że teściowie są w pełni sprawni. Nie potrzebują żadnej pomocy. Niestety wygląda mi na to, że mojej żonie wybiło korki i wszelkie racjonalne rozmowy, decyzji nie wchodzą w grę. Na 100 procent dodała do tego stanu jej siostra - może z dystansu więcej zrozumiała. 

 

Następne kroki mam raczej przygotowane - wedle różnych wariantów - jeśli będzie źle, mogę zwinąć manatki w 24h - niestety nie krócej, ale najważniejsze rzeczy są już zabezpieczone, następne w kolejności wywiozę jutro (jej nie będzie). 

 

Czego oczekuję od Was, bracia? Przede wszystkim wsparcia moralnego... Boję się, że dam się "biednej dziewczynce" omotać, ale także, ostrych akcji z strony żony. Liczę na Was bardzo - gdyby nie forum, nigdy bym się nie obudził.... 

 

Teraz moje pytanie - w przeszłości dawało się czasami normalnie pogadać z siostrą bliźniaczką żony - jak myślicie, kiedy powiedzieć jej, żeby powstrzymała moją żonę przed dzikimi aktami zemsty? Mam jak brać odwet, ale wolałbym rozstać się pokojowo...  

 

 

 

 

 

 

  

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz bracie, może przeczytałem nieuważnie a może Ty to pominąłeś. Skoro twierdzisz że jesteś zabezpieczony w najważniejszych kwestiach, jakie ona może mieć narzędzia by się mścić? Dzieci nie macie przecież. Czegoś nie zrozumiałem, czy nie zauważyłem? To znaczy, ma takie narzędzia jak każda kobieta, może zaaranżować rzekomą krzywdę którą jej wyrządziłeś, gwałt, pobicie, itp. ale mam tu na myśli legalne środki manipulacji. 

Edytowane przez tomekbat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, tomekbat napisał:

Wybacz bracie, może przeczytałem nieuważnie a może Ty to pominąłeś. Skoro twierdzisz że jesteś zabezpieczony w najważniejszych kwestiach, jakie ona może mieć narzędzia by się mścić? Dzieci nie macie przecież. Czegoś nie zrozumiałem, czy nie zauważyłem? To znaczy, ma takie narzędzia jak każda kobieta, może zaaranżować rzekomą krzywdę którą jej wyrządziłeś, gwałt, pobicie, itp. ale mam tu na myśli legalne środki manipulacji. 

 

Jest agresywna, drze się, a w tym pojebanym kraju wystarczy, że zadzwoni na psiarnie i powie, że ją bije - choćby sama miała walić głową w ścianę. A oprócz tego - niby nie ważne rzeczy, jak książki, filmy itd.  No i nie wiem, co do jej chorej głowy może jeszcze przyjść. Nie robię, nie robiłem niczego nielegalnego, żadne narkotyki czy coś. 

Edytowane przez Sile76
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce wcale nie jest lepiej wiele pod tym względem, ale wierzę Ci na słowo że w Niemczech również ubóstwia się kobiety i ich gierki. 

 

"Książki, filmy" - Chodzi o Twoje rzeczy które są w jej mieszkaniu? Jeśli nie jest to droga elektronika, to olej sprawę. Rzeczy możesz kupić kiedyś ponownie, o ile naprawdę są Ci potrzebne a nie kieruje Tobą sentyment lub graciarstwo. Ja też kiedyś nie umiałem się rozstać z wieloma niepotrzebnymi pierdołami, a jak przycisnęła mnie sytuacja i musiałem szybko zniknąć z jednego mieszkania, to szybko się przekonałem jak łatwo połowa tego poszła na śmietnik. Jeszcze w tych czasach, gdzie kupisz sobie fajnego tableta a na nim możesz oglądać filmy i czytać książki w formie elektronicznej... 

 

Staraj się jej nie prowokować. A jeśli by odstawiła taką szopkę, że zacznie walić głową w ścianę, to się wtedy momentalnie ulotnisz.

 

Nie znam szczegółów Twojego życia tam, ale teraz się zastanawiam jakie mogły by być konsekwencje Twojej momentalnej ucieczki? Zawsze jest coś do załatwienia gdy zapuścisz gdzieś korzenie, jakiś wniosek stary w urzędzie, jakieś rzeczy u sąsiada. Jak rozumiem przemyślałeś każdą choćby pierdołowatą ewentualność którą musiałbyś załatwić osobiście?

 

A jeśli uważasz że w razie czego "znajomi coś Ci wyślą", to przypominam że nikomu nie można ufać w takich sytuacjach. Twoja ex z łatwością pozyskałaby od nich adres.

 

Gdybyś uciekł, tracisz też kontakt ze swoim przyjacielem. Nawet gdybyś chciał z nim się kontaktować, to siostra Twojej lubej zagra tym tak że chłop już się do Ciebie nie odezwie ;)

 

Edytowane przez tomekbat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tomekbat dzięki za odzew! Siedzę tak teraz i planuję jutrzejsze kroki...

 

Mieszkanie nasze - wynajmowane. Jestem przygotowany na to, o czym udało mi się pomyśleć - m. in. dzięki forum. Mam kasę na boku i przy sobie, ważne dokumenty zabezpieczone itd.

Problem polega na tym, że gdy zacznę usuwać rzeczy, nici będą z mojego "spokojnego" exit plan. Rzeczy mogę zabunkrować u kogoś pewnego i w domu mojej Mamy. Wysyłać nikt nie musiałby, planuję regularne przyloty. 

 

Też tak myślę, że w razie czego, nie ma nic ważniejszego niż życie i zdrowie. Książek niektórych bym nie odkupił, temat trudny, bo to mój zawód i nazbierało się trochę. Płyty CD n. p. jutro opróżniam - zostaną same opakowania. W PL prawdopodobnie mogę pracować od zaraz - ale muszę sprawdzić. W USA wszystko będzie od Września 2020 - może załapię się na coś innego na wiosnę. 

 

To wszystko nie stoi na pierwszym miejscu, wojna z urzędami odbywa się głównie przez internet, ale na przykład likwidowanie mieszkania by mi dowaliło, bo nie miałbym czasu na inne rzeczy (raczkujący biznes). 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, tomekbat napisał:

A nie możesz książek wysłać do rodziny już teraz, mówiąc żonie że gracą Wam miejsce? Uważasz że zaczełaby coś podejrzewać? 

? Tak, tylko wariant wygląda tak, że mówię "Wyniosłem do piwnicy" a do piwnicy ona nie ma klucza... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Bliźniaczki/ cy są połączeni na amen nie oczekiwałbym kolaboracji

-Toksyczna nierozerwalna więź z rodzicami, już na starcie trzeba podziękować

-Co mi jako pierwsze przychodzi do głowy jako potencjalne zagrożenie, zszarganie opinii, w końcu wykładowca pracuje nazwiskiem.

 

Nie wiem co doradzić może przesadzasz, jesteście dwójką dojrzałych dorosłych ludzi, nie miło będzie i tak zrób to z klasą i bez gówniarskich akcji jak najszybciej.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, Sile76 said:

Mam na myśli, że nie trzyma mnie tu aż tak dużo, kto zna Niemców, ten wie jak tu miło być potrafi...

Wiem że trochę nie na temat, ale czy możesz rozwinąć? Co takiego niemiłego cię tam spotyka?

Edytowane przez osadnik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Sile76 said:

Teraz moje pytanie - w przeszłości dawało się czasami normalnie pogadać z siostrą bliźniaczką żony - jak myślicie, kiedy powiedzieć jej, żeby powstrzymała moją żonę przed dzikimi aktami zemsty? Mam jak brać odwet, ale wolałbym rozstać się pokojowo...  

 

Oczywiście, że NIE.

 

Sam zaobserwowałeś, że więzi rodzinne u twojej żony są o kilka klas silniejsze i lepiej ugruntowane niż twoje. Sądząc po twoim wpisie (słabe więzi rodzinne z własną rodziną, niezbyt mocna więź z rodziną żony, słabe więzi z ludźmi w kraju, w którym spędziłeś całe swoje dorosłe życie) nie bardzo w ogóle masz własne, osobiście odczute doświadczenie z tym, na czym właściwie polega silna więź rodzinna/społeczna. Ja takie doświadczenie mam, bo jestem z BARDZO zżytej rodziny - uwierz, jak zaczniesz "spiskować" z siostrą (i to bliźniaczką!) żony "przeciwko niej", to dostaniesz takiego kopa, że się obudzisz w przyszłym tygodniu. Nawet nie próbuj, bo nie wiesz, z czym igrasz. ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Odpowiem po kolei:

 

2 godziny temu, Kleofas napisał:

Ciesz się, że brata nie ma. Dopadł by Cię i na końcu świata za pohanbienie siostry. Rodzinka może robić problemy, ale i tak będziesz jeszcze musiał zmierzyć się z rozwodem. Mam nadzieję, że oni nie są zbyt religijni.

Brata ma, owszem. Raczej fajnie się dogadujemy, sprawy rodzinne go raczej nie obchodzą. Rozwody jak najbardziej występują u Turków- znam osobiście kilka przypadków, w tym jedna kobieta z trzecim mężem - z każdym po jednym dziecku... Rozwodów jest mniej, tak, ale to z powodu ich oczekiwań - małżeństwo w ich kulturze to przede wszystkim "święta fasada" , a każde robi co chce. Brakuje im tych mega romantycznych oczekiwań - jest u nich takie przysłowie: ślub to nie połączenie dwóch ludzi, tylko dwóch rodzin. Nie są religijni- ale tak ogólnie jeśli chodzi o Turków, to religia jest wbrew pozorom mniejszym problemem - głównym problemem jest ich kultura plemienna, duchowe średniowiecze, kolektywizm -jednostka u nich nie znaczy nic. Nie wiem czy ktoś z Braci zna grę komputerową "Cossacks" -Kozacy. Tam Turcy jako nacja nie mogą wejść do XVIII wieku... to nie jest przypadek, tak właśnie jest. 

 

 

2 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

-Toksyczna nierozerwalna więź z rodzicami, już na starcie trzeba podziękować

Trzeba było... tak byłem za głupi. 

 

 

2 godziny temu, osadnik napisał:

Wiem że trochę nie na temat, ale czy możesz rozwinąć? Co takiego niemiłego cię tam spotyka?

 

Tak, mały off-topic - ich poziom spierdolenia, pesymizm, brak jaj, temat rzeka. Ogólnie te 30 lat nie starczyło, bym czuł się tu "u siebie" - trudno to opisać. Mam znajomego / kolegę z którym pracowałem na uczelni - facet żyje tu ok. 35 lat, jest Anglikiem, Anglicy mu mówią, że stał się bardzo niemiecki, a on stwierdza to samo co ja - nie czuje się tu wśród swoich. 

 

Godzinę temu, Sundance Kid napisał:

uwierz, jak zaczniesz "spiskować" z siostrą (i to bliźniaczką!) żony "przeciwko niej", to dostaniesz takiego kopa, że się obudzisz w przyszłym tygodniu. Nawet nie próbuj, bo nie wiesz, z czym igrasz. ;)

 

Pełna zgoda - już niestety odpracowane - teraz chodzi mi o ograniczenie szkód, nic więcej...ale nawet jeśli chodzi o to, właśnie nie wiem, czego się spodziewać. 

2 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

 

Nie wiem co doradzić może przesadzasz, jesteście dwójką dojrzałych dorosłych ludzi, nie miło będzie i tak zrób to z klasą i bez gówniarskich akcji jak najszybciej.

 

Mam nadzieję, że przesadzam... ale wczorajsze akcje mojej żony to zero racjonalności, wulkan spierdolenia etc. Wolę przygotować się na najgorsze. Sam mogę gwarantować opanowanie, uprzejmość etc. 

 

 

 

 

Edytowane przez Sile76
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minutes ago, Sile76 said:

Brata ma, owszem. Raczej fajnie się dogadujemy, sprawy rodzinne go raczej nie obchodzą. Rozwody jak najbardziej występują u Turków- znam osobiście kilka przypadków, w tym jedna kobieta z trzecim mężem - z każdym po jednym dziecku... Rozwodów jest mniej, tak, ale to z powodu ich oczekiwań - małżeństwo w ich kulturze to przede wszystkim "święta fasada" , a każde robi co chce. Brakuje im tych mega romantycznych oczekiwań - jest u nich takie przysłowie: ślub to nie połączenie dwóch ludzi, tylko dwóch rodzin. Nie są religijni- ale tak ogólnie jeśli chodzi o Turków, to religia jest wbrew pozorom mniejszym problemem - głównym problemem jest ich kultura plemienna, duchowe średniowiecze, kolektywizm -jednostka u nich nie znaczy nic. Nie wiem czy ktoś z Braci zna grę komputerową "Cossacks" -Kozacy. Tam Turcy jako nacja nie mogą wejść do XVIII wieku... to nie jest przypadek, tak właśnie jest. 

 

Bardzo ciekawe. Przy okazji wyszedł wątek o różnicach kulturowych. Myślałem, że Turcy mimo wszystko są bardzo religijni, choć oczywiście będąc w Stambule widziałem tam raczej rozrywkowych i normalnie wyglądających młodych ludzi, na prowincji tureckiej nigdy nie byłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kleofas Rodzina żony pochodzi z Izmir - kiedyś nazywaną "niewierną Smyrną" . Oni nie są religijni, ale religia robi im i tak takie pranie mózgu, że to jest nie do opisania. Każdy katolik, nawet z bardzo wierzącej rodziny, ma większe szanse wyjścia z systemu. Ja wiem, że to brzmi sprzecznie, ale to jest taka mieszanka kultury, religii, presji społecznej itd. Bywam w Turcji regularnie i niestety muszę powiedzieć, że religijnych przybywa.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Jan III Wspaniały napisał:

dyktafon, dyktafon, dyktafon. Jeśli masz możliwość to kamera. Innej możliwości nie widzę.

 

właśnie zaraz idę na zakupy ? dzięki forum mam takie pomysły...

23 minuty temu, osadnik napisał:

Dlaczego od lat żyjesz w relacji z kobietą bez życia seksualnego?

Pytanie za 100 punktów. W moim życiu działo się w ostatnich latach dużo... Część problemów była / jest generowana przez żonę. Myślę, że w sumie brakowało mi sił i czasu na jeszcze jeden theater of war... Teraz właśnie chcę to wszystko zmienić. 

 

dyktafon, dyktafon, dyktafon. Jeśli masz możliwość to kamera. Innej możliwości nie widzę.

 

właśnie zaraz idę na zakupy ? dzięki forum mam takie pomysły...

 

11 minut temu, tomekbat napisał:

Ciekawe czy żona @Sile76 też nie ma życia seksualnego ;) 

 

Myślę, że nie. Nic nie wygląda na to. Ogólnie obie siostry opisałbym jako skrajnie aseksualne, potrafią udawać namiętność lub odgrywać rolę zmysłowej kochanki, ale tak na prawdę tego nie ogarniają. Mój szwagier zrobił dziecko siostrze mojej żony w ten sposób, że do seksu zawsze dochodziło w dzień płodny. Tak, raz w miesiącu. U kobiety powyżej 35 roku życia, która nota bene jest lekarką... Po urodzeniu dziecka nie było w ich małżeństwie seksu przez 5 lat - to było 3 lata temu - do teraz znów nic. Wychodzimy z założenia, że w ich dzieciństwie coś wydarzyło się na tym tle, podejrzewamy kilku osobników płci męskiej z ich rodziny. To było kuriozalne, słyszeliśmy od nich te same teksty, były te same zachowania itd. 

 

Powiem tak, nie mam oczywiście pewności czy moja żona nie puszcza się gdzieś, ale jeśli, to miało by to w jej przypadku tylko wtedy sens, gdyby mogła przez seks coś załatwić lub ugrać, w sensie n.p. kariery, pomocy etc., nie z samej przyjemności, chuci itd. Potrafiłaby wtedy zagrać kobietę napaloną, w rzeczywistości jest tego przeciwieństwem... 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry wieczór Bracia,

 

mały update sytuacji:

 

widziałem się dzisiaj z siostrą mojej żony i jej mężem - czyli moim jedynym do tej pory przyjacielem, który żyje w tym samym szambie, z tą różnicą, że posiada osłodę w postaci córki. Jestem w lekkim szoku, kolejny raz potwierdza się schemat opisywany tu na forum. Facet, który wie o wszystkich akcjach mojej żony, który nieliczne rzeczy widział na własne oczy, który przeżywał i nadal przeżywa coś prawie identycznego ze swoją żoną, subtelnie, ale dla mnie widocznie zaczyna zmieniać pozycje... Powiedział, że pewnym stopniu rozumie moją żonę. Naprawdę go o to nie posądzałem. Rozumiem, że widocznie mu się styki palą, bo widzi, że ja podejmuję konkretne kroki by wyjść z tego chorego układu, a on na ten krok się nie może zdecydować z powodu córki, którą matka z zemsty chętnie wywiezie do Turcji.... (wiem czarny scenariusz, ale wcale nie aż tak nieprawdopodobny). To była dziś rozmowa jak z jakimś randomowym białorycerzem... 

 

Znaczy to dla  mnie, że straciłem bardzo ważną osobę wsparcia moralnego. Szkoda, ale chyba lepiej, że zauważyłem to teraz. Niestety muszę zrezygnować ze szczerych rozmów z nim. Może będę mógł użyć go do przekablowania fałszywych informacji, jeśli będę chciał wywołać zamieszanie.

 

Tak więc, kolejny raz muszę przyznać, że rady na tym forum są podbudowane tak cholernym doświadczeniem, że lepiej im ufać. 

Edytowane przez Sile76
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak @Jan III Wspaniały pisze- dyktafon, dyktafon, dyktafon. 
 

Ja w piątek startuję z pierwszą rozprawą rozwodową i nagrywanie praktycznie 24h wiele mi pomoże. Zostałem oskarżony o milion bzdur z założeniem niebieskiej karty włącznie (tzn. wszczęcie procedury bo nawet nie ma 1% szans aby założyli). Ale nagrania mnie obronią, że to wszystko co jest mi zarzucane to same kłamstwa. Nagrywając myślałem, że może na czyms ją złapię. Teraz widzę, że nagrania są moją tarczą obronną. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sile76

 

Przekonanie innego rycerzyka do swoich spostrzeżeń w sytuacji jak twoja jest zbędne. Każdy z nas chciał jakiegoś kumpla przekonać, aby w efekcie usłyszeć że to co mówisz to oszołomstwo. Teraz szwagier przez swoją miałkość może sprowadzić na ciebie wyłącznie nieszczęście. Jesteś sam deal with it. Nie jest powiedziane, że już "nie porozmawiał" zmartwiony z małżonką o waszej sytuacji.

 

Jak wyglądają sprawy majątkowe, co właściwie możesz stracić? Czego się najbardziej boisz znając żonę? Kiedykolwiek odbyliście otwartą szczerą rozmowę? To małżeństwo to fikcja rozejdźmy się?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.