Skocz do zawartości

Surowy biwak w górach


Prezes

Rekomendowane odpowiedzi

Sam bym się wybrał, ale coś mi się zdaje że moja definicja surowego wypadu nie jest zgodna z definicją @Prezesa.

I że jakbym się pojawił to bym dostał opieprz za niezabranie odpowiedniego sprzętu.

Dla mnie surowy wypad to surowy wypad. Chłop oderwany od pługa wrzucony do lasu w Utah, 200km od najbliższej cywilizacji. A nie żadne zabieranie dużej ilości sprzętu. Co najwyżej śpiwór i jakaś folia przeciw deszczowi.

Pytanie więc jak miało by być tutaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, imprudent_before_the_event napisał:

Sam bym się wybrał, ale coś mi się zdaje że moja definicja surowego wypadu nie jest zgodna z definicją @Prezesa.

I że jakbym się pojawił to bym dostał opieprz za niezabranie odpowiedniego sprzętu.

Dla mnie surowy wypad to surowy wypad. Chłop oderwany od pługa wrzucony do lasu w Utah, 200km od najbliższej cywilizacji. A nie żadne zabieranie dużej ilości sprzętu. Co najwyżej śpiwór i jakaś folia przeciw deszczowi.

Pytanie więc jak miało by być tutaj.

Myślę, że właśnie o taką konwencję chodzi, a nie szpanowanie szpejem. IMO śpiwór, parka, nóż, latarka, krzesiwo, manierka, menażka i coś do niej, jakaś łyżka, jakaś micha i starczy :). Z reguły ludzie zabierają pierdyliard niepotrzebnych rzeczy, a zapominają o podstawach :). 

Pamiętam opowieść kapitana Tomka jak to wybrał się z znajomymi na biwak i chcieli sobie zaparzyć nad ogniem herbatę - okazało się, że każdy zabrał milion różnych rodzajów herbat, jednak nikt nie zabrał kubka, bo każdy założył, że ktoś inny będzie miał :). 

Sam kiedyś wpadłem w taką samą pułapkę - pojechałem z ekipą wspinaczkową w góry - w popularne miejsce do wspinania. Było to akurat jakieś święto ( tak wybraliśmy, żeby wszyscy mieli wolne w pracy ) i oczywiście chcieliśmy zająć najlepsze miejsce. Pojechaliśmy więc w nocy i gdy jeszcze było ciemno i pusto na miejscówce rozbiliśmy obóz niemal pod samą ścianą. Rano, ku naszemu zdziwieniu, byliśmy otoczeni przez inne obozy. Ucieszeni, że mamy tak super miejsce rozpoczęliśmy przygotowania - okazało sie, że każdy zabrał uprząż, buty i wszystko co potrzebne, tylko nikt nie zabrał liny - bo każdy myślał, że ktoś inny weźmie :). Skończyło się na miłym biwaku i spacerze po górach :).

Edytowane przez Xin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Xin napisał:

Myślę, że właśnie o taką konwencję chodzi, a nie szpanowanie szpejem. IMO śpiwór, parka, nóż, latarka, krzesiwo, manierka, menażka i coś do niej, jakaś łyżka, jakaś micha i starczy :)

Kiedy właśnie dla mnie takie coś to te niepotrzebne szpeje.

Jak na zaledwie 2 dniowy wypad to większość z tych rzeczy jest już niepotrzebna.

Przez te 2 dni nie ma nawet kiedy zając się budowaniem jakiejś miejscówki. Trzeba tylko przenocować 1 noc a w 2 dni się coś zwiedza albo podziwia widoki.

No chyba że chodzi o wspinaczkę na ostre zbocza. To wtedy jakiś sprzęt już potrzeba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, imprudent_before_the_event napisał:

Kiedy właśnie dla mnie takie coś to te niepotrzebne szpeje.

Jak na zaledwie 2 dniowy wypad to większość z tych rzeczy jest już niepotrzebna.

Przez te 2 dni nie ma nawet kiedy zając się budowaniem jakiejś miejscówki. Trzeba tylko przenocować 1 noc a w 2 dni się coś zwiedza albo podziwia widoki.

No chyba że chodzi o wspinaczkę na ostre zbocza. To wtedy jakiś sprzęt już potrzeba.

No jasne, z tym, że ten sprzęt to raczej z myślą o rozpaleniu ogniska i zrobieniu chociaż jakiejś herbaty czy zupki, nie budowy schronienia. Jak dla mnie to na wypadzie ognicho obowiązkowe :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do ogniska to w sumie nie trzeba nic, tylko jest trochę zabawy. Herbatka czy zupka to coś co trzeba zabrać ze sobą (składniki chociaż) więc to już nie jest wypad na surowo.

Taki wypad też jest spoko. A może i bardziej spoko. Tylko po prostu jak dla mnie nie łapie się na nazwę "surowy".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O to widzę już tak całkiem na hardkora :D. Generalnie racja, jednak myślę, że nie ma co wpadać w skrajności. Chociaż taki wypad czysto pod kątem przetrwania bez żadnego sprzętu też spoko - jednak dla mnie bardziej jako challange niż chillout :). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Funeral napisał:

Dziś każda oczywista prawda to jest "hejt" - nawet kiedy powiesz grubasowi 220kg, że powinien zapłacić za zajmowanie 2 miejsc w samolocie to jest HEJT heh

Gdybyś był umysłowo w stanie ogarnąć całą rozmowę (co jak widać jest nie do przeskoczenia, dla umysłowego 14 letniego skauta), to ja napisałem "będę trzymał kciuki", za co starszy druh Prezes wyskoczył z "prawdziwym mężczyzną" co jest absolutnie irracjonalne i przezabawne w kontekście tematu wątku.

PS. To po co do mnie piszesz jak mam nie odpisywać? Druh Prezes został wyjaśniony i ja już się nie udzielałem, teraz Ty tutaj starasz się wykręcić aferę z gówna - faktycznie lepiej wam zrobi jak sobie pobiegacie po lesie dzieciaki. Bawcie się dobrze! :)

Maniek ma rację, tez zle odebrałem Twoje poprzednie komentarze,myślę że nie tylko ja ale powstrzymałem się od riposty. W końcu to kulturalne forum dla eleganckich chłopaków. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem za! Niestety na ten rok za ambitne plany i czasu brak na przyjemności. Jednakże chętnie bym się przyłączył. Byłem w tym roku na szlakach, ledwie doszliśmy do Słowacji a już janusze - towarzysze mieli dość i tylko ja z kumplem osiągnęliśmy cel. 

 

Mój poziom - amator.

 

Kondycja - ponoć nie do zajebania, zobaczymy w na Orlej Perci za rok:-)

 

Chęci? Zawsze i wszędzie!

 

Mobilność? Może wypad motocyklowy?

 

Czas? Hmmm... Za dużo na jednego człowieka rzeczy, realizuję kilka projektów naraz i zdarza się kilkanaście godzin parę dni w tygodniu a także week pracujące. Za rok Bracie.

 

Budżet? Nie ma problemu, aczkolwiek przyznaję że jestem trochę żyła i niechętnie wydaję pieniążki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurna, ale zazdroszczę. Listopad mi bardzo nie pasuje, ale fajnie by było z kimś z doświadczeniem się wybrać, bo ja survival zakończyłem ponad 20 lat temu po  "przejściu w stan spoczynku" z drużyny harcerskiej. W tym roku uderzam po raz pierwszy na szlak z juniorem tylko. Ma 11 lat i różowa go spaczyła gwiazdkami oraz all-inclusive. Całościowe wycieczki po Tatrach nas czekają z odrobiną niewygody polskiej kolei. Mapy, rozkłady, nawigacja miejska i pozamiejska bez srajfona. Inne pokolenie, bo ja pamiętam komune, kolejki i  niedostatek, a oni mają wszystko pod nosem. Czasami myślę, że to my jesteśmy spacer i a oni szczęśliwi.

W przyszłym roku jednak się pisze. Do tego czasu będę się szkolić. Mam w planach tygodniową wędrówkę po niemieckich górach zrobić na początku wiosny. Latem z młodym w Bieszczady na tydzień,  bo nigdy nie byłem. Już na samą myśl czuje radość.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.