Skocz do zawartości

Nowy etap w zyciu


Rekomendowane odpowiedzi

Czesc Koledzy. 

Moja historia, jedna z wielu prawie "takich samych". Z gory sory za przeklenstwa (inaczej sie nie da. Na codzien jestem kulturalny-daje slowo;)

Dziewczyne poznalem 10 lat temu. Mialem wtedy 27 lat. Z mojej strony milosc od pierwszego wejrzenia (Uuu...juz wiadomo, ze bedzie ciekawie albo raczej nudno, przeciez takich historii jest gros;). Postaram sie pisac w skrocie, zeby nie ciagnelo sie jak gaz z dupy. Po 6 wspolnych latach wyjazd do Norwegii. Wyrywanie zycia zebami: nauka jezyka, od pracy "na mopie" do dobrze platnej  panstwowej posady (mam "niezly zawod"). Oboje.  Po 3 latach na obczyznie pierwsze dziecko. Gdy mala miala rok- tesciowa przyjezdza z wizyta. Dowiaduje sie, ze nie bedzie chrztu i nie bedzie slubu (nigdy sie z tym nie krylem przed nikim) i od razu darcie pizdy, przeklenstwa w moja strone, wszystko moja wina, ateista jebany,  etc.  Zona sie buntuje, zrywa kontakt z rodzina (generalnie "Janusze-nosacze" z malego wypizdowa). Ja deklaruje sie, ze do takiej patologii moje dziecko w odwiedziny jezdzic nie bedzie. Dziewczyna "akceptuje". Po roku w swieta (ktorych nie obchodze, ale zeby nie zaogniac kupuje choinke, bombki i prezenty) i moja (juz prawie) EX deklaruje rozstanie. POWODY: nie daje jezdzic jej do rodziny z dzieckiem, "ograniczam", "terroryzuje" i slowo klucz: "tlamsze". Ok, wybiegam w szoku z domu, kajam sie, serce peka, bo dziecko male i jak to tak bez rodziny. Ok, jakos sie poukladalo. 2017: 2. dziecko w drodze, pewnie w wyniku "pogodzenia sie rodzicow";)*. Na swiat przychodzi druga cora. Jestem znow przy porodzie, kocham obie jak nikogo na swiecie.

2018: mowie kumplowi ze studiow ktory przyjechal z wizyta, zeby kulturalnie "spierdalal" jesli gwalci moja goscinnosc i nie umie sie zachowywac (zwlaszcza, ze w domu sa dzieci). Dzien pozniej: ex zrywa po raz 2. Argumenty te same+"jak moge tak traktowac swojego <<przyjaciela>>". Ok, znow kajam sie, tlumacze, na spokojnie, przemawiam do rozsadku, etc. Jakos wszystko przychodzi do "normalnosci" po jakims czasie.  W miedzy czasie moja podswiadomosc zaczyna zadawac sobie pytanie: "Czy ta kobieta mnie kocha?". Seksu jest dalej jak na lekarstwo,2 x w roku max, no ale coz- przynajmniej dzieci maja "dom" (o ja glupi!). Druga polowa 2018: wyprowadzka do nowego miasta: "Nie chce mieszkac na wsi**, tu nie moge znalezc pracy, ludzie niezyczliwi, standardowy bol dupy, ble ble ble". "Ok Kochanie, znajde nowa prace, w miescie". Udaje mi sie znalezce lepsza, super platna. Przeprowadzamy sie. Zapominam dawne krzywdy, urazy, to, ze rozstanie, ze bol dupy, "budujemy przyszlosc" - dla dzieci (niczemu nie winne, dobrze, zeby mialy "normalny start" z normalnymi rodzicami). 2019: dzieciaki dostaja miejsca w przedszkolu a prawie EX szuka pracy. I szuka. I szuka. W miedzy czasie wakacje : 2x w pierwszym polroczu (mam na to wyjebane - moge odpoczac nawet na kiblu, generalnie podroze nie sa mi do niczego potrzebne. Lubie pracowac i generalnie zyc, ale "trzeba uwzgledniac potrzeby drugiej strony", no to uwzgledniam) - Mallorca, Wegry. Dzieciaki zachwycone, doladowujemy sie sloncem, bo tego tu malo. Powrot z wakacji.  Prawie Ex znajduje prace. Dobra. Pracuje 3/4 etatu ale zarabia i tak niezle. Kupno domu w planach. Jedziemy ogladac we wtorek. W czwartek prawie EX dostaje pierwsza wyplate. Czekam do czwartku i mowie: "to moze zlozymy sie teraz po pol na rachunki, zycie, etc.?"(dla mnie zawsze byl to zwiazek gdzie nikt nie "nosi spodni"-dzielimy sie wszystkim po pol, dajemy po pol. Jebac stereotypy maz-zona: ja tez prasuje, sprzatam, piore, gotuje, zajmuje sie dziecmi, ale zeby nie bylo tez umiem zmienic olej i wyremontowac dom. Nie jestem typem kanapowca). I wtedy sie przekonalem, jak wyglada wscieklizna u Homo sapiens sapiens. A moze bez "sapiens". "Kurwica w oczach" - to tutaj eufemizm. Znow argumenty tlamszeniu, przemocy psychicznej, terroryzowaniu, braku zgody na wyjazd dzieci do "mamusi" i ki chuj. Mysle sobie: no to niezle. Klapki mi wreszcie opadaja (z oczu) i mysle trudno. Na wszystko wplywu miec nie bede. Niech sie dzieje. Prawie Ex zapytana, czy jest zdecydowana na rozstanie mowi sakramentalne "tak". 

 

Obecnie jestem w przededniu jej wyprowadzki. I ciesze sie na to niezmiernie. I tak wyladowalem lepiej niz duza czesc Braci w kraju: tu dzieci maja rowne prawo do ojca, jak i matki, wiec dzielimy sie obowiazkami 50/50: dzieci beda mieszkac tydzien u mnie a tydzien u EX. Od razu mowie, ze solidaryzuje sie z Waszym smutkiem i rozpacza Panowie, ktorzy nie widza swoich dzeci miesiacami a nawet latami. Mnie boli sama mysl, ze zobacze tylko 50% tego, jak rosna, jak sie smieja i jak placza.

 

Pytanie do Braci: ktos sie rozwodzil przy tak malych dzieciach(4 lata i niecale 2)? Jesli tak, to jak dzieciaki wracaly do rownowagi (jesli wrocily)? Jak to na nie wplynelo? Serce mi peka jak tylko pomysle, ze nie ma mnie przy nich. 

 

I rada dla tych wszystkich, co "ufaja" w swoja druga polowke. "Ja tez zaufalem pewnej kobiecie dawno temu. Kiedys bym sobie dal za nia reke uciac!". Reszte znacie.  Meritum i moral: uwazalem swoja ex za super-inteligentna dziewczyne z wielkim potencjalem. Okazala sie cyniczna i wyrahowana. <tag>Nieskromnie</tag>: Bierzcie ze mnie przyklad: zawsze miejcie cos w zapasie, zawsze oszczedzajcie na czarna godzine, zawsze rozdzielajcie wszystko po pol. Milosci to nie zaszkodzi. Moze kochac Cie prawdziwie tylko ten, kto jest od Ciebie niezalezny. Nie znasz miejsca ani godziny kiedy tak wlasnie wyladujesz z podcietymi skrzydlami. Mozesz kupowac dom we wtorek a w czwartek wyladowac z "ujem w upie". 

 

I post scriptum z wisienka na torcie: tak, pojechalem do tej suki-tesciowej dwa razy z dzieciakami i z ex w ciagu calej tej historii (Raz ja nawet zaprosilem osobiscie - przyjechala i rzucila sie na mnie z piesciami mimo, ze bylem kulturalny i spokojny. Myslalem, ze juz chyba kretyn by dalej z kims takim chcial utrzymywac kontakty. Yhym. Tia. "Chyba ty".). Nagialem sie i mysle ok: "dla ratowania rodziny". Gowno a nie ratowanie. 

 

I ostatnia rzecz: W tym calym syfie moja ex wyglada jak zahipnotyzowana. Serio, to doskonale w tym kontekscie slowo. Wszystko co powiem jest "manipulacja z mojej strony", wiec juz nie mowie nic. W ciagu 2 dni z osoby ktora wydaje mi sie ze znalem okazala sie smokiem ziejacym kurwica. Myslcie. I szanujcie sie (nie tak jak ja).

 

Amen Bracia.

 

*Dziewczyna nie pracuje od urodzenia pierwszego dziecka

** Kto byl w Norweggi ten wie, ze o wieksze osrodki "miejskie" tutaj trudno, moze poza Oslo/Trondheim/Bergen. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Voqlsky zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.