Skocz do zawartości

"Oddawanie pieniędzy, zero kolegów i tajemnic, oto recepta na szczęście w związku"


Rekomendowane odpowiedzi

Pragnę zamieścić kobiecą manipulację, ale nie bezpośrednią w stosunku do mężczyzny, a bardzo ogólną, którą stosuje bardzo wiele kobiet by zamazać swój prawdziwy obraz, a przedstawić inny, marketingowy i zachęcający (czyli złowić samca). Jest to manipulacja mająca kilka celów:

 

1. Przekonać mężczyzn że idealny, szczęśliwy związek istnieje, a jeśli takiego nie mają to tylko dlatego, że nie oddali się całkowicie swej kobiecie - co jak wiemy na forum, doprowadza do zdominowania samca i pogardy dla niego, oraz poczucia frustracji dla kobiety kończącej się zdradą i rozwodem.

 

2. Oraz podać sposoby, dzięki którym to szczęście może zaistnieć. Te sposoby są destrukcyjne i nienaturalne, oraz służą tylko zadowoleniu kobiety (do czasu).

 

3. Przy okazji wzbudzić zazdrość u innych kobiet, skupić na sobie uwagę, stać się gwiazdką.

 

Czyli mamy sytuację, gdzie za pomocą wymyślonej bajeczki, kobiety próbują przekonać karpie do głosowania za przyśpieszeniem świąt. Oddawanie pieniędzy żonie, żadnych spotkań z kolegami i nigdy osobno (!), żadnych tajemnic. Taki facet w przypadku rozstania nie ma kasy, kolegów którzy by pomogli a w sądzie przegra bo żonka zna wszystkie tajemnice.

 

Oto ten tekst, a pod spodem link do całej dyskusji, którą warto spokojnie w całości przeczytać:

 

~żona do ~Lol: Bardzo się mylisz. Oceniasz subiektywnie, na podstawie własnych doznań. Ja jestem w 27 letnim związku (pobraliśmy się w wieku 19 lat!) - przeżyliśmy różne fazy - raz w dostatku, raz w biedzie... jesteśmy sobie wierni, kochamy się jak pierwszego dnia i mamy udany seks. Jesteśmy dla siebieprzyjaciółmi i najważniejszymi na świecie ludźmi. Jeśli piszesz, że mężowie za plecami mówią co innego, to powiem tak: ostatnio rozmawiałam z jedną osobą, która przewinęła się w pracy mojego męża i ona nadziwić się nie mogła, że (cyt.) "po tylu latach taka z nas udana para, a mąż tak się o mnie wyraża jakbym była jakąś księżniczką".

 

Powiem ci jaki jest patent na udany związek - trzeba dawać nie oczekując nic w zamian, trzeba być lojalnym i zawsze trzymać stronę współmałżonka, popierać wzajemne zdanie i szanować pasje, a przede wszystkim po ślubie koniec zadawania się żony z przyjaciółeczkami i dennymi spotkaniami na ploteczki, koniec z szlajaniem się mężów z kuplami na piwka i inne wyskoki. Tylko wspólne spotkania z innymi parami - oddzielnie NIE. Żadnych tajemnic, chowania przed sobą pieniędzy, trwonienia ich wyłącznie na siebie, lecz wspólne dobro, wspólna kasa, wspólne dbanie o powiększanie dóbr materialnych.

 

Szanowanie pracy drugiego, docenianie tego co robi dla rodziny... długo bym tak mogła wymieniać. W jednym zdaniu ujmę to tak: długotrwały udany związek jest dla ludzi potrafiących iść na kompromis, cierpliwych, wyrozumiałych i nie czujących się pępkiem świata. W dobrym małżeństwie zawsze jedno oddałoby życie za drugiego, a bez siebie nie widzi sensu życia. Nie wiem, czy to dobrze czy źle, bo poniekąd egoistom żyje się lepiej :) Ale wiem, że jakby brakło męża to chciałabym odejść razem z nim, a z kolei jego zostawić na tym świecie też się boję, żeby nie cierpiał - taki los :) 

 

 

http://film.onet.pl/forum/wenecja-2015-ciemna-strona-johnnyego-deppa-relacja,0,2058151,182714341,czytaj.html

 

 

 

 

Sami powiedzcie, czy to nie jest genialne? Tysiące kobiet to przeczyta i zacznie szantażować chłopów seksem i awanturami, żeby oddawali kasę, zwierzali się z tajemnic i pozbywali kolegów - bo wtedy przyjdzie szczęście. A naiwni biali rycerze łykną jak pelikany...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież ona pisze :

Powiem ci jaki jest patent na udany związek - trzeba dawać nie oczekując nic w zamian, trzeba być lojalnym i zawsze trzymać stronę współmałżonka, popierać wzajemne zdanie i szanować pasje, a przede wszystkim po ślubie koniec zadawania się żony z przyjaciółeczkami i dennymi spotkaniami na ploteczki,

 

wspólne dbanie o powiększanie dóbr materialnych.

 

kochamy się jak pierwszego dnia i mamy udany seks

 

Szanowanie pracy drugiego, docenianie tego co robi dla rodziny

 

oraz :

 

"Mój mąż jest prawdziwym facetem - takim co idzie "polować na mamuta" - ja jestem kobietą trochę staroświecką, która tego mamuta ugotuje, a z jego skóry uszyje ubrania... wiesz o co chodzi? Podział na role typowe dla płci. Poza tym jestem (według innych ludzi) kobietą atrakcyjną i wiem, że na męża działam bardzo silnie. Fakt, z tym temperamentem masz rację - mąż ma duży temperament, ale na pewno nie cierpi, też lubię seks i wychodzę z założenia, że jeśli w domu się nie spełni to poszuka spełnienia poza domem, dlatego jestem otwarta na jego pomysły... i nie powiem, żebym była z tego niezadowolona... co najwyżej czasem bardzo zmęczona ;) Jak to mówią: "mężczyzny nie wypuszcza się z domu głodnego i niezaspokojonego" :)))

 

"Sama miłość nie wystarczy... nad związkiem trzeba pracować. "

 

"Tak... teraz każdy patrzy przede wszystkim na siebie. Będąc egoistą człowiek nie jest w stanie zbudować zdrowej relacji z drugim człowiekiem."

 

 

 

To nie ma nic wspólnego z szantażem egoistek zapatrzonych w siebie.

Pisze, że wie gdzie jej miejsce w małżeństwie, wie że jej mąż ma sexpotrzeby i docenia go za to.

Że koniec plotek i słuchania głupich koleżanek.

W znacznej części ma zbliżone podejście do życia jak moja żona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No własnie Marek. Zastanawialem sie ostatnio nad tym...

Jestes w zwiazku, niby sie kochacie, ale laska ma do Ciebie pretensje ze malo mowisz o sobie, ze malo opowiadasz, jestes skryty itd...

Co wtedy robisz? Oczywiscie masz swiadomosc tego ze kazda Twoja wypowiedziana tajemnica w ramach budowania zwiazku, moze byc pozniej wykorzystana, aby Tobie dojebac?

Zwierzac sie czy nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

za cholerę się nie zwierzac

prędzej  później zapłacimy za wlasna szczerosc

której od nas oczekują ,

jeśli braknie jej argumentow przy okazji klutni

wywlecze wszystko co powiedziales o sobie,

nawet jeśli to miało miejsce na długo zanim ja poznales.

TO PEWNE

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...a przede wszystkim po ślubie koniec zadawania się żony z przyjaciółeczkami i dennymi spotkaniami na ploteczki, koniec z szlajaniem się mężów z kuplami na piwka i inne wyskoki. Tylko wspólne spotkania z innymi parami - oddzielnie NIE. Żadnych tajemnic, chowania przed sobą pieniędzy, trwonienia ich wyłącznie na siebie, lecz wspólne dobro, wspólna kasa, wspólne dbanie o powiększanie dóbr materialnych.

 

 

Szczególnie ten fragment mnie przeraził. Przecież to się powinno leczyć u specjlisty. Przypadek opisany wyżej to uzależnienie, nie miłość. Widuje się czasem takie małżeństwa "połączone pępowiną" i zazwyczaj wyglądają przezabawnie. :D

 

"Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, lecz patrzeć razem w tym samym kierunku" (Exupery).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kryss

za cholerę się nie zwierzac

prędzej  później zapłacimy za wlasna szczerosc

której od nas oczekują ,

jeśli braknie jej argumentow przy okazji klutni

wywlecze wszystko co powiedziales o sobie,

nawet jeśli to miało miejsce na długo zanim ja poznales.

TO PEWNE

 



jedna taka akcja i papa%-)

Marek cos chyba nie zakumałes albo ja nie zakumałem przekazu owej  pani%-)

zreszta jak by sie zagłębić baba zna swoje miejsce a z drugiej strony zalatuje psychodelą.koniec kontaktów obojga.własny swiat.tylko pary za znajomych itd%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie ten fragment mnie przeraził. Przecież to się powinno leczyć u specjlisty. Przypadek opisany wyżej to uzależnienie, nie miłość. Widuje się czasem takie małżeństwa "połączone pępowiną" i zazwyczaj wyglądają przezabawnie. :D

 

"Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, lecz patrzeć razem w tym samym kierunku" (Exupery).

Oj koleżaneczki bardzo potrafią popsuć udany związek, choćby ze zwykłej zawiści!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie ten fragment mnie przeraził. Przecież to się powinno leczyć u specjlisty. Przypadek opisany wyżej to uzależnienie, nie miłość. Widuje się czasem takie małżeństwa "połączone pępowiną" i zazwyczaj wyglądają przezabawnie. :D

 

"Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, lecz patrzeć razem w tym samym kierunku" (Exupery).

 

Ups, zapomniałam się zalogować. :/

To ja w każdym razie. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co mówi o dawaniu mężowi dupki, zero koleżaneczek i dbaniu o niego jest fajne. Ale jeśli mnie czytacie od lat, to wiecie że takie zachowanie wynika z DOMINACJI psychicznej mężczyzny. A oddawanie pieniędzy przez chłopa, rezygnacja z kolegów i wyjawianie tajemnic, jest zachowaniem PSYCHICZNEGO KASTRATA. 

 

A Pani pisze że z zachowania kastrata wychodzi u niej seks i czułość - kiedy jest to biologicznie niemożliwe. Seks to siła, dzięki której można wpływać na faceta, zmienić go, udomowić. Ale po co organizm ma uruchamiać seks, kiedy facet jest już udomowiony?

 

O to mi chodziło. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że nie ma idealnych związków, mogą być udane na zasadzie wypracowania tego i podejścia do partnera.

 

Nie jestem za tym aby mieć tylko i wyłącznie wspólnych znajomych, bo udusić się tylko w ten sposób można.

 

Na pewno związek scala wzajemny szacunek.

 

Autorytarna dominacja jednego z partnerów to nie metoda, która prowadzi do wieloletniego spokojnego związku.

 

Im więcej  z siebie, a mniej wymagań od partnera tym lepiej, ale działa to wtedy kiedy obydwojgu zależy na budowaniu  związku, a nie na egoistycznych zapędach i wykorzystywaniu drugiego.

 

W związku zawsze przecież można poprosić, powiedzieć co nam nie leży i tu powinna być szczerość a nie granie przed partnerem i udawanie.  Nie mylcie tego z spowiadaniem się z przeszłości, bo nie o to mi w tej szczerości chodzi. Mam na myśli zwykłą codzienność w domu, czy np. wychowywanie dzieci.

 

Dodałabym, że łagodność, empatia jest bardzo ważna, dodatkowy element scalający.    

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawisc, zazdrosc?

Wczoraj bylem na nieudanych baletach z kolezanka, juz przy kasie zauwazylem swoj obiekt westchnien z pracy tuz obok. Uslyszala moj glos, odwrocila sie, potem na sali, obserwowanie, zerkanie...

Ja mialem w dupie...Z tego wszystkiego wziela kolezaneczke i poszla do kibelka :)

Czy to zazdrosc? Tego nie wiem...:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego tych udanych to tak wiele nie ma, bo udany związek to robota na lata, codzienna robota a nie od czasu do czasu.

 

Dodam, jak słyszę ostatnio słowa jakiejś tam piosenki, że facet ma bez przerwy ją zdobywać to mnie po prostu już nóż się w  kieszeni otwiera i autora tych słów to chętnie bym na kawę zaprosiła (do łba przemówić), żeby więcej takich idiotyzmów nie pisał i żeby takie głupoty w eter nie szły. Nie dość, że to negatywna indoktrynacja, to nie realne i nie na tym związek ma polegać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.