Skocz do zawartości

Potrzeba emocji - jak jest u Was?


Rekomendowane odpowiedzi

30 minut temu, Ewka napisał:

Książę na białym koniu!

Raczej realista na wlasnych nogach.

 

32 minuty temu, Ewka napisał:

to było to z mojej strony ohydne uogólnienie

Potrafiłaś się przyznać do błędu, a to nie każda potrafi zrobić.

 

35 minut temu, Ewka napisał:

to czemu nie i w stronę mężczyzn? 

No w sumie to działa w dwie strony.

 

37 minut temu, Ewka napisał:

zarówno są kobiety używające seksu jako karty przetargowej (co uważam za wstrętne)

Jeśli jakaś np w pracy, bądź w innej sytuacji załatwi sobie za pomocą seksu jakieś korzyści, na których zdobycie inni muszą się mocno natrudzić, to wtedy uważam to za podłe i obrzydliwe. I wtedy owszem mógłbym z taką osobą rozmawiać, ale miałbym do niej odpowiedni dystans, i zachowałbym ostrożność.

 

43 minuty temu, Ewka napisał:

jak i mężczyźni pokroju autora 

Przez tego typu zasady bywam atakowany. No ale właściwie to ciągle przez te same osoby, tzn przez Januszy.

 

45 minut temu, Ewka napisał:

to tak jakby powiedzieć, że każdy Polak to złodziej a każdy Chińczyk je psy. 

Racja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.10.2019 o 08:21, Laryssa napisał:

Nie ma co czarować, emocje są naszym paliwem. Tylko panowie widzą to jako atencję, próżność, widzą znudzoną zblazowaną księżniczkę żądającą rozrywek.

 

Opowiem jak to wygląda z drugiej strony, na przykładzie własnym.

 

Mój pierwszy długi LTR (małżeństwo) było związkiem takim z rozsądku, bez emocji. No, na początku jakieś tam były, zakochanie itp., ale nie były to emocje w ujęciu BS o których się tu pisze. Miałam związek o jakim pisze @MotherOfCats Przewidywalny. Nudny. Byłam jak sucha studnia spragniona jakiejś bliskości i - tak! - emocji. Emocjonalna pustynia. Każdy wypełniał swoje zadania, nie było bliskości, ciekawości siebie, nawet jeśli spędzaliśmy razem fajnie czas - np. wycieczka rowerem do lasu - to to były tak jakby dwie niezależne wycieczki, bo on jechał sobie w jakiejś odległości ode mnie i w sumie byłam jakby sama. Doprowadziło to do tego że każde z nas było jakby samo sobie. On miał swoje gry komputerowe i kontakty z ludźmi z wirtualnego świata, ja miałam puste ramiona, puste łóżko i autentycznie czułam że więdnę i usycham. Wtedy dla mnie to był brak miłości, brak spełnienia, miałam wielkie i otwarte serce, byłam narwana i ciągle chciałam coś robić, przeżywać. Jak nietrudno się domyślić, ten związek musiał się skończyć.

 

Przy kolejnym związku - było już zupełnie inaczej. Żyłam pełnią życia i skakałam pod niebo. Non stop się coś działo, czułam się kochana i BYŁY EMOCJE. Choć ten związek się skończył, był krótszy i w ogóle - to dzisiaj już wiem, że życie w związku bez emocji, jest jeszcze gorsze niż bycie samotną. 

 

Dzisiaj już ze świadomością stwierdzam, że wolę znowu rzucać się w przepaść i budować skrzydła po drodze niż siedzieć w bezpiecznym związku, gdzie nie ma EMOCJI bo po prostu uschne jak roślina bez wody. Związek bez emocji, z rozsądku, to jest jak gotowanie żaby. Albo raczej jej zamrażanie.

 

W czym to jest lepsze od samotności? Bycie z mężczyzną który nie okazuje czułości - to tak samo jak bycie samą. A jest mniej roboty i taniej być samą ? 

 

Podsumowanie: dla Was emocje to jakieś niskie hormonalne stany, proste pobudki prostych ludzi. Dla mnie i dla wielu kobiet to jest nasze jestestwo, to jest powietrze którym oddychamy. Tak naprawdę dopiero forum mi to w pełni uświadomiło - szoda że bracia patrzą na kobiece sprawy że swojej perspektywy, w typie "jak ja musiałbym myśleć żeby robić jak ona" a u nas to zupełnie z czego innego wynika. Grunt to nie mieć do siebie pretensji o biologię...

Dzięki za wpis.

Bez jakiegokolwiek żalu czy uszczypliwości do Ciebie - dzieki Ci Panie że singluję już 3ci rok.

Oczywiście wiadomo że nie wolno być skrajnym człowiekiem w żadną ze stron, ale to logika i chlodne skalkulowane podejście rozwija cywilizację, zapewnia byt i przyszłość światu.

Emocje są dobre, i należy im się poddawać, choćby po to by poczuć że się żyje, jednak powinno się im poddawać raz na jakiś czas.

Nie mógłbym żyć z kobietą której paliwem życia są emocje lub w razie ich braku pustka i cierpienie. 

Uciekłbym bo świadczy to o życiu wieczną bajką i brakiem poczucia wsparcia w celach dlugofalowych i dalekosiężnych.

 

Edytowane przez Exile
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.