Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!

Od jakiegoś czasu widoczny jest trend polegający na migracji ludzi na wieś czy jakieś bardziej ustronne tereny. Zastanawiam się jak to jest u członków tego Forum. Wolicie mieszkać na wsi, czy w mieście? Gdzie obecnie mieszkacie i czy to Wam odpowiada? Gdzie chcielibyście mieszkać w przyszłości? Czy macie porównanie mieszkania na wsi i w mieście?

Zacznę od siebie. Do ok. 6 roku życia wychowywałam się na wsi. Mieszkałam tam razem z rodzicami, siostrami, dziadkami i wujkiem (brat mamy). Ten czas uważam za najszczęśliwszy okres mego życia. Potem mieszkałam w mieście, ale wszystkie wakacje, ferie itd. spędzałam na wsi. Jak patrzę na to z perspektywy czasu? Nie będę odkrywcza  pisząc, że miejsce, w którym się wychowujemy ma na nas niebagatelny wpływ. Do dziś pamiętam, gdy będąc kilkuletnim dzieckiem ojciec wsadził mnie po raz pierwszy na oklep na konia, trzymałam się tylko grzywy i tak sobie zadowolona jechałam :), koń kołysał w taki charakterystyczny sposób. Uwielbiałam też wchodzić do ogromnej zagrody, w której był koń, wołałam go, a ten do mnie galopował aż się kurzyło i zatrzymywał kilkanaście cm przede mną. Do dziś mam ogromny szacunek do przyrody i wszystkiego co żyje.

Obecnie mieszkam w mieście, ale ciepłe pory roku spędzam w dużej mierze właśnie na wsi. Nie wyobrażam sobie, by lato spędzić  w mieście. Dla mnie szczęściem nie jest kolejna para butów itp. ale wstanie o świcie i bieg na bosaka na łąkę. Za nic w świecie nie chciałabym mieszkać w wielkim mieście. Wydaje mi się, że jednym z powodów dzisiejszego ogromnego konsumpcjonizmu jest fakt, że większość ludzi od dziecka wychowuje się w miastach. Oderwani od przyrody zapominamy, że sami jesteśmy jej częścią i podcinamy gałąź, na której siedzimy.

Jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam do dzielenia się swoim zdaniem.

Pozdrawiam

 

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo żeby docenić życie na wsi najpierw trzeba go spróbować w pełni, a potem porównać. 

Ja też najlepiej odpoczywam w mojej rodzinnej miejscowości, tam oddycham całą sobą. Ale nie wyobrażam sobie mieszkać tam na codzień. Co innego wypad raz na jakiś czas na wieś, a co innego życie. 

Po 1 - nie ma pracy, wszędzie trzeba dojeżdżać autem, 1-2 godz i rano i popołudniu zmarnowane na dojazd do roboty. A jak nie masz prawka to w ogóle zero szans. Wiele połączeń likwidują, a prywatne busy potrafią wcale nie przyjechać itd itd

Po 2 - wscibstwo. Nie mieszkam w dużym mieście tylko w sredniaku, ale mimo to nadal czuje się tu anonimowo, podobnie jak gdy mieszkałam w dużym mieście. Lubię to. 

Miłe jest jak ludzie Cię poznają na ulicy i powiedzą dzień dobry czy cześć, ale lubię być też anonimowa. 

A na wsi - każdy o każdym wszystko wie. A jak nie wie - to wymyśli. Do teraz mi się śmiać chce jak wprowadziłam się na wieś po rozwodzie i osiedlowe babcie rozpuscily teorie że ucieklam tam przed mężem tyranem co za mną z siekierą biegał ? 

Na dłuższą metę to naprawdę męczące. 

Inna rzecz, że mam wrażenie, ostatnio wiele ludzi po prostu robi rzeczy dla lansu. 

Ktoś w necie powie że życie na wsi jest trendy i nagle następuje masowa migracja ludności ???

Edytowane przez MalVina
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszasz w miasto a tam wieś. Ludzie ze wsi migrują do miast a ci z miasta co się trochę dorobili spadają na wieś.

 

Tak źle i tak niedobrze. To co piszesz o wsi @ewelina to było ze 20 lat temu jak nie więcej. Dziś większość podmiejskich wsi to małe działeczki nawet bez ogródków, szeregowce... ogólnie ciasnota, warczące kosiarki i niezła zadyma. Małe samowystarczalne gospodarstwa rolne zostały wykastrowane przez świńskie i ptasie grypy... Mało kto ma jakąś krowę czy nawet kury (w porównaniu z tym co było te 20 lat temu oczywiście).

 

Pamiętam czasy przeprowadzki na nowe osiedle w większym mieście, większość to ludzie ze wsi, którzy przyjechali do pracy w mieście i dostawali przydziały. Niektórzy w bloku kury hodowali.

Zresztą do dziś ludzie ze wsi przyjeżdżają do miast głównie za pracą.

 

Z kolei ci co się trochę w mieście dorobili chcieliby uciec od miejskiego zgiełku i stresu na wieś. Tymczasem i tam robi się już ciasno. A żeby mieć ciszę i spokój to trzeba mieć całkiem sporą działkę gdzieś z dala od reszty zabudowań lub mieszkać na zadupiu.

 

Jak dla mnie najlepszą opcją jest mieszkanie w mieście, gdzieś blisko parku na niewielkim i zamkniętym osiedlu z dala od bardziej ruchliwych ulic.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkałam w życiu na wsi i w mieście. Zdecydowanie wolę wieś, oczywiście położoną pod miastem. Szybki dojazd (ok. 15-20 min) do sklepów, instytucji, szpitala, itd. Ci, którzy się dorobili czegoś, nie bez powodu uciekają z miasta na tereny podmiejskie. 

 

Uroki mieszkania w mieście, których doświadczyłem:

  • Wspólny śmietnik z podartymi workami, bałaganem i smrodem.
  • Zalewanie mieszkania przez sąsiadów z góry.
  • Głośne imprezy, libacje, awantury oraz remonty u sąsiadów za ścianami.
  • Mocz i odchody obcych psów, kotów i włóczęgów na osiedlowych podwórkach.
  • Spaliny i smog.
  • Korki, ciągłe przebudowy i remonty ulic, przez które ciężko było zasnąć po nocnej zmianie albo imprezie.
  • Bezdomni i patologia na ulicach i osiedlach.
  • Porysowane samochody.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom jest tym co samochód w latach 90. Dużo osób traktuje to jak zaznaczenie swojego statusu. No i ludzie sobie idealizują sobie wieś. Że cisza i spokój.

A potem się okazuje że ich wiejski raj jest sypialnią bo po 11 godzinach poza domem nie mają na nic siły. Poza tym ta cisza i spokój jest tylko w teorii.A to sąsiad piłuje, inny kosi a jeszcze inny zamawia ciężki sprzęt na tą chwilę gdy chcesz odpocząć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Cortazar napisał:

Ruszasz w miasto a tam wieś. Ludzie ze wsi migrują do miast a ci z miasta co się trochę dorobili spadają na wieś.

 

Tak źle i tak niedobrze. To co piszesz o wsi @ewelina to było ze 20 lat temu jak nie więcej. Dziś większość podmiejskich wsi to małe działeczki nawet bez ogródków, szeregowce... ogólnie ciasnota, warczące kosiarki i niezła zadyma. Małe samowystarczalne gospodarstwa rolne zostały wykastrowane przez świńskie i ptasie grypy... Mało kto ma jakąś krowę czy nawet kury (w porównaniu z tym co było te 20 lat temu oczywiście).

Dodaj do tego jeszcze to, że mieszczuchy, które pobudowały się po wsiach, zaczynają naginać okolicę pod swoje "miejskie standardy". Ja swoje kurczaki zawsze puszczałem luzem, tak na 3-4 godzinki dziennie. Teraz już nie mogę, bo poszedł na mnie donos. Chyba po to się przeprowadzasz na wieś, żeby wszystkim tym co wiejskie się napawać, a nie robić z niej drugiego miasta - to primo. Po drugie, więcej takich osób, i te wiejskie relacje międzyludzkie też się pieprzą i robią "miastowe", czyli "dzień dobry", "do widzenia", "pocałuj mnie w dupę". Ja jeszcze parę lat temu mogłem zostawić niezamknięte podwórze, choćby i w nocy. Czasem zapominało się mi zamknąć dom, zawsze mogłem liczyć, że sąsiedzi będą mieć oko. Teraz? Teraz to ja w dzień zamykam wszystko na "4 spusty", choć idę tylko przejść się do dziadków, nakosić trawy itp. To + większe zagęszczenie to i wzrost przestępczości. Kiedyś zostawiałem rower pod domem, stał całą noc, teraz tego nie zrobię, facet z mojej miejscowości zostawił ostatnio rower pod garażem, rano go nie było :D  Budują się takie mieszczuszyska bo mają jakąś wyimaginowaną wizję wsi jak to:

 

3 godziny temu, ewelina napisał:

[...] będąc kilkuletnim dzieckiem ojciec wsadził mnie po raz pierwszy na oklep na konia, trzymałam się tylko grzywy i tak sobie zadowolona jechałam :), koń kołysał w taki charakterystyczny sposób. Uwielbiałam też wchodzić do ogromnej zagrody, w której był koń, wołałam go, a ten do mnie galopował aż się kurzyło i zatrzymywał kilkanaście cm przede mną. Do dziś mam ogromny szacunek do przyrody i wszystkiego co żyje.

[...]wstanie o świcie i bieg na bosaka na łąkę. Za nic w świecie nie chciałabym mieszkać w wielkim mieście. Wydaje mi się, że jednym z powodów dzisiejszego ogromnego konsumpcjonizmu jest fakt, że większość ludzi od dziecka wychowuje się w miastach. Oderwani od przyrody zapominamy, że sami jesteśmy jej częścią i podcinamy gałąź, na której siedzimy.

Zapomina się, że są zwierzaczki, to i brudzą, "czuć je", wydają odgłosy, są ubijane, a ludzie jak posiadają swój kawałek ziemi to zapierdzielają, żeby coś z niej mieć, i nie jest to lekka praca na godzinkę czy dwie.

 

Ktoś kto faktycznie dorastał na wsi, posmakował tego życia, zrozumie. Wieś to nie jakiś "kurort", a taką wizję ma wielu, m.in autorka tematu. Potem tacy "budują" się, są uderzani przez rzeczywistość i próbują naginać ją pod siebie.

 

Edytowane przez lxdead
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, lxdead napisał:

 Zapomina się, że są zwierzaczki, to i brudzą, "czuć je", wydają odgłosy, są ubijane, a ludzie jak posiadają swój kawałek ziemi to zapierdzielają, żeby coś z niej mieć, i nie jest to lekka praca na godzinkę czy dwie.

 

Ktoś kto faktycznie dorastał na wsi, posmakował tego życia, zrozumie. Wieś to nie jakiś "kurort", a taką wizję ma wielu, m.in autorka tematu. Potem tacy "budują" się, są uderzani przez rzeczywistość i próbują naginać ją pod siebie.

 

Złote słowa. Ja mieszkam w małej wsi 27 już rok i marzę żeby stąd wyjechać. Niewątpliwym atutem jest dom i własny plac i niby azyl. 

 

Jest też druga strona, dużo ciemniejsze... 

* zero rozrywki, ba nawet sklepu od kilku lat nie ma a najbliższy znajduje się w mies ie oddalonym 8km

* hałas - miałem kilku miesięczny epizod gdy mieszkałem w średniej wielkości mieście i uwierzcie mi że to był pikuś w stosunku do wsi. Okres kwiecień-wrzesień to ciągły ruch maszyn

* ciągle to samo towarzystwo, nigdzie nie spotkasz nowej osoby chyba że właśnie wychylisz gdzieś że wsi dupe

* haruwa!!! Mimo że gospodarstwo należy do rodziców to do tej pory im pomagam gdy o to po proszą, a nie jest to lekka praca przy kompie. A jak sobie przypomnę jak za kilkunastoletniego mlodziaka musieliśmy zapierdalać z bratem w polu to mnie chu... strzela

 

Oczywiście mógłbym wymienić więcej wad wsi ale i jeszcze więcej zalet ale chce tylko uświadomić że jako człowiek jeszcze młody wady przeważają ponad zaletami. 

 

Nie będę ukrywał że chcę z tad uciec, marzy mi się duże miasto na drugim końcu Polski ale z drugiej strony zostałem tak wychowany aby zawsze być pod ręką i pomuc gdy potrzebują tego rodzice (jestem im to winien bo nigdy się na nich nie zawiodłem) więc pewnie wyląduje w najbliższym miasteczku. 

 

Nie wiem czy to kwestia wsi ale wyroslem na dosyć wycofanego chłopaka, introwertyka, wstydliwego ale z drugiej strony wieś (a raczej wychowanie rodziców pochodzących ze wsi) dała mi coś co uważam za coś niesamowity. Kult pracy, pracowitość cały czas we mnie siedzi i daje dużo w życiu. Duży plus to muskuł które towarzyszyły mi od szczyla. 

 

Ktoś pewnie ma inne zdanie, ja chce zwrócić uwagę że co innego żyć na wsi gdzie ma się gospodarstwo i trzeba, pracowac/pomagać w nim a zupełnie co innego mieszkać na wsi na małej działce i jedyne co w nim robisz to kosisz trawnik. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam na wsi, miasto mam 15 min drogi stąd.
Kochałam wieś, ale taką jaką była w czasach mojego dzieciństwa. 
Wiosna/lato to sezon turkotania sąsiedzkich traktorów i całego rolniczego sprzętu, aż do nocy :)
Trzeba się przyzwyczaić, bo to narzędzia pracy większości tutejszych osób, ale czasami potrafi to dać w kość.

Tego lata czasami miałam ochotę zainwestować w procę i strzelać.
Wolny dzień, myślę więc - będzie miło: facet, kawa, muzyka, posiedzimy w spokoju pod altaną, porozmawiamy, no jak miło będzie!
A tu: TRUTUTUTUTU. Sąsiad na traktorze. I tak parę godzin.
Z drugiej strony - sąsiad z kosą a'la "
kretyn goli ręcznie trawnik golareczką na kiju". 
Wieś - cisza i spokój.


Wiejskie dzieciństwo wspominam jako szczęśliwe i sielankowe, ale inne dzieci nie miały tego szczęścia.
Wychowywały siebie nawzajem, a od 6/7 roku życia - pole.
 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

7 minut temu, lxdead napisał:

Ktoś kto faktycznie dorastał na wsi, posmakował tego życia, zrozumie. Wieś to nie jakiś "kurort", a taką wizję ma wielu, m.in autorka tematu

lxdead wiem jak wygląda prawdziwe życie na wsi. Tak jak pisałam wychowywałam się tam od urodzenia. Bardzo wcześnie dostałam do wykonywania różne obowiązki, dokarmiałam zwierzęta, uczestniczyłam w sianokosach, żniwach, pomagałam w uprawie ogródka. Ale bardzo lubiłam to robić, choć czasem przyznaję lekko nie było. Obecnie wieś wygląda inaczej, praktycznie u nikogo nie ma zwierząt gospodarskich, mi to osobiście nie przeszkadza. Ewentualnie to koni mi trochę brakuje.

16 minut temu, lxdead napisał:

Ja jeszcze parę lat temu mogłem zostawić niezamknięte podwórze, choćby i w nocy. Czasem zapominało się mi zamknąć dom, zawsze mogłem liczyć, że sąsiedzi będą mieć oko. Teraz? Teraz to ja w dzień zamykam wszystko na "4 spusty", choć idę tylko przejść się do dziadków, nakosić trawy itp. To + większe zagęszczenie to i wzrost przestępczości. Kiedyś zostawiałem rower pod domem, stał całą noc, teraz tego nie zrobię, facet z mojej miejscowości zostawił ostatnio rower pod garażem, rano go nie było

Poważnie? Moje doświadczenia są zupełnie inne. Podwórze mam cały czas niezamknięte, drzwi zamykam na klucz tylko jak wyjeżdżam do miasta. Jak idę do lasu czy do kogoś to zawsze zostawiam otwarte. Dodatkowo klucza ze sobą nie zabieram, zostawiam go w umówionym miejscu, jakby ktoś z rodziny chciał przyjechać.  Rower zostawiam oparty o dom na całą noc, widoczny jest z szosy, i ...ciągle mam ten sam rower :D. Była sytuacja, że dom był przez wiele dni niezamknięty. Nigdy nic nie ukradziono. Dodam, że sąsiadów mam tylko po jednej stronie, a po drugiej w 3 kolejnych działkach nikt nie mieszka, więc na dobrą sprawę nie ma komu pilnować. Nawet będąc w mieście nigdy nie zabezpieczam roweru, potrafię go zostawić na całą noc pod blokiem (osiedle w centrum miasta, niestrzeżone), i zawsze rano stoi cały i zdrowy. A rowerem jeżdżę dużo i często.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie wygoda i elastyczność mieszkania w mieście znacząco przewyższa plusy domu. Dla osoby młodej, która chce w jak najlepszy sposób kształtować swoje życie, miasto daje nieskończone możliwości. Wszędzie jest pełno miejsc i instytucji, które w mniejszy lub większy sposób pomagają kształtować siebie. Oczywiście są też minusy, ale myślę, że jeżeli ktoś skupia się na ciągłym rozwoju i akcji, to bez problemu jest w stanie te minusy znieść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MalVina napisał:

A na wsi - każdy o każdym wszystko wie. A jak nie wie - to wymyśli.

Na dłuższą metę to naprawdę męczące. 

Zgadzam się, chociaż w obecnych czasach na wsiach jest dużo młodych i oni zazwyczaj pochłonięci są swoim życiem. 

Z drugiej strony mi to osobiście nie przeszkadza. Żyję swoim życiem i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, ewelina napisał:

Od jakiegoś czasu widoczny jest trend polegający na migracji ludzi na wieś czy jakieś bardziej ustronne tereny. Zastanawiam się jak to jest u członków tego Forum. Wolicie mieszkać na wsi, czy w mieście? Gdzie obecnie mieszkacie i czy to Wam odpowiada? Gdzie chcielibyście mieszkać w przyszłości? Czy macie porównanie mieszkania na wsi i w mieście?

Według mnie najlepszą opcją są przedmieścia. Żyjesz w swoim domu jak na wsi jednocześnie masz blisko do miasta. Plan zagospodarowania nie pozwala na powstanie kurnika / chlewni / ferm futerkowych i innych wiejskich przysmaków, przez które muchy spadają jak zawieje wiatr. Jest to opcja najdroższa ze względu na cenę samej działki + opłaty są wyższe niż w gminie, ale jak pisałem zawsze jest coś za coś. 

Mieszkałem na wsi i w mieście, jednym będzie pasował przaśny konserwatywny klimat wioski, a innym blichtr i możliwości dużego miasta - CO KTO LUBI.

 

4 godziny temu, ewelina napisał:

Wydaje mi się, że jednym z powodów dzisiejszego ogromnego konsumpcjonizmu jest fakt, że większość ludzi od dziecka wychowuje się w miastach.

Konsumpcjonizm jest konsekwencją polityki kredytowej, pieniądza fiducjarnego i inflacji - kiedy nie kupujesz to tracisz wartość pieniędzy jakie masz w oszczędnościach. Wychowanie w wielkich miastach prędzej prowadzi do przewrażliwienia i życia w pewnego rodzaju "sztucznej rzeczywistości", stąd zjawisko wielkomiejskich snowflakes milennialsów vege, regge, spacerujących na marszach LGBTQ. Ludzie ze wsi na ogół są bardziej życiowi, mniej roszczeniowi, nie komplikują na siłę prostych spraw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Funeral napisał:

Według mnie najlepszą opcją są przedmieścia. Żyjesz w swoim domu jak na wsi jednocześnie masz blisko do miasta. Plan zagospodarowania nie pozwala na powstanie kurnika / chlewni / ferm futerkowych i innych wiejskich przysmaków, przez które muchy spadają jak zawieje wiatr

O proszę! Ciekawe czemu mego miasta to nie dotyczy? Jest ponad prawem:huh:? Otóż mam takowy przybytek bardzo blisko mojej miejscowości, przy odpowiednich wiatrach smród aż w samym centrum. Staram się nawet nie myśleć co czują ludzie mieszkający na przedmieściach ;)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, ewelina napisał:

proszę! Ciekawe czemu mego miasta to nie dotyczy? Jest ponad prawem:huh:?

Nie wiem, być może ludzie byli postawieni w wyborze pomiędzy smrodem a bezrobociem i wybrali smród - normalnie (w dużych miastach) plan zagospodarowania nie pozwala na prowadzenie działalności uciążliwej dla mieszkańców miasta O ILE oni nie wyrażą zgody na te uciążliwości. 

PS. Już widzę jak budują fermę indyków pod nosem mojego sąsiada - prowadzącego jedną z większych kancelarii adwokackich w RP heh :) 

Edytowane przez Funeral
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Funeral napisał:

Już widzę jak budują fermę indyków pod nosem mojego sąsiada - prowadzącego jedną z większych kancelarii adwokackich w RP heh :) 

Pewnie ma kilka innych domów :D, a z drugiej strony to ciekawe, że jako osoba znająca się naprawie zezwolił na coś takiego .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, ewelina napisał:

Wydaje mi się, że jednym z powodów dzisiejszego ogromnego konsumpcjonizmu jest fakt, że większość ludzi od dziecka wychowuje się w miastach. Oderwani od przyrody zapominamy, że sami jesteśmy jej częścią i podcinamy gałąź, na której siedzimy.

Miasta zawsze były inne niż wsie. Pisał już o tym Kochanowski "Wsi spokojna, wsi wesoła".

Niemniej, też uważam że brakuje dzisiaj człowiekowi dzikości. Jesteśmy przez różne czynniki hamowani i kastrowani, w tym przez przeintelektualizowanie, prawodastwo, czy normy społeczne. Chciałbym wyruszyć w podróż jak w filmie Into the Wild i żyć jak amisz. Żyje zupełnie inaczej: duże miasto, dużo pracy (intelektualnej) i jedzenie garmażeryjne. Jedyne co to nie ulegam konsumpcjonizmowi, mam filozofię życia, żeby nie być bogaty i do bogactwa nie dążyć, jedynie zajmować się tym co lubię i przez cały czas rozwijać swoje umiejętności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, armin napisał:

mam filozofię życia, żeby nie być bogaty i do bogactwa nie dążyć, jedynie zajmować się tym co lubię i przez cały czas rozwijać swoje umiejętności.

Dokładnie! Prawdziwe bogactwo to wcale nie pieniądze, gdyby tak było to wśród ludzi zamożnych nie byłoby tyle przypadków depresji i samobójstw.

14 minut temu, armin napisał:

Jedyne co to nie ulegam konsumpcjonizmowi

Fajnie, że jest coraz więcej świadomych ludzi. Nasza planeta bardzo tego potrzebuje, bo jest w coraz bardziej opłakanym stanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe życie mieszkam w miescie i nie wyobrażam sobie życia na wsi. Gdy byłam dzieckiem nie musiałam nigdy dojeżdżać do przedszkola czy szkoly kilkadziesiąt kilometrów. Mam znajomych którzy mieszkają daleko od miasta i ich dziecko już samo dojeżdża 20 km do zerówki. Nie wyobrażam sobie, ze gdybym była matka musiałabym puścić dziecko w przyszłości samo w taka podróż, ale tez nie chciałabym być szoferem swoich dzieci do 18 roku zycia. Tak samo z pracą, nie wyobrażam sobie 8 godzin poświęcać pracy a kolejne dwie na dojazd. Ponadto jeśli chce zrobić zakupy mam duży wybór sklepów, które są otwarte dłużej niż do 19 czy 20 tak jak na wsiach. Mogę wyjść ze znajomymi na drinka czy na impreze i nie martwić się czy znajdę transport do domu. Mam znajomych na wsi poza miastem i bardzo często nawet jeśli chcą gdzies wyskoczyć to nie maja jak, a ja wsiadam w tramwaj 5 min i jestem w centrum. Nawet z buta można się  przejść. 

 

 Mój facet jest ze wsi, kilka lat temu kiedy nie mieszkaliśmy razem przyjeżdżałam do niego na wieś na wakacje czy weekend. Ja młoda gowniara która ledwo skończyła szkołę nie wiedziałam co mam ze soba zrobić. Na wsi oprócz codziennych domowych czy rolniczych prac nie dzieje się kompletnie nic. 

Edytowane przez Lana07
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, ewelina napisał:

Prawdziwe bogactwo to wcale nie pieniądze, gdyby tak było to wśród ludzi zamożnych nie byłoby tyle przypadków depresji i samobójstw.

I do tego dochodzą takie kwestie jak zawyżanie swojej samooceny przez stan posiadania. Mam taki zbiór cech, że wolę z rozmawiać z ludźmi niż z ich pozycją w stadzie czy finansową.

15 minut temu, ewelina napisał:

Fajnie, że jest coraz więcej świadomych ludzi. Nasza planeta bardzo tego potrzebuje, bo jest w coraz bardziej opłakanym stanie.

A tu w ogóle nie w tę stronę akurat. Mimo, że jestem nawet wegetarianinem, uważam że paruzja, uderzenie w Ziemię wielkiego meteorytu, albo inny rodzaj totalnej zagłady ludzkości jest okej, bo już nie mogę patrzeć na ten świat (nie jestem mizantropem, tylko głęboko zażenowany sytuacją ideologiczną na świecie). Po prostu uważam, że pieniądze psują ludzi, a ja wolę być bliżej wartstw spolecznych niższych niż wyższych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Lana07 napisał:

Całe życie mieszkam w miescie i nie wyobrażam sobie życia na wsi. Gdy byłam dzieckiem nie musiałam nigdy dojeżdżać do przedszkola czy szkoly kilkadziesiąt kilometrów. Mam znajomych którzy mieszkają daleko od miasta i ich dziecko już samo dojeżdża 20 km do zerówki. Nie wyobrażam sobie, ze gdybym była matka musiałabym puścić dziecko w przyszłości samo w taka podróż, ale tez nie chciałabym być szoferem swoich dzieci do 18 roku zycia. Tak samo z pracą, nie wyobrażam sobie 8 godzin poświęcać pracy a kolejne dwie na dojazd. Ponadto jeśli chce zrobić zakupy mam duży wybór sklepów, które są otwarte dłużej niż do 19 czy 20 tak jak na wsiach. Mogę wyjść ze znajomymi na drinka czy na impreze i nie martwić się czy znajdę transport do domu. Mam znajomych na wsi poza miastem i bardzo często nawet jeśli chcą gdzies wyskoczyć to nie maja jak, a ja wsiadam w tramwaj 5 min i jestem w centrum. Nawet z buta można się  przejść. 

 

 Mój facet jest ze wsi, kilka lat temu kiedy nie mieszkaliśmy razem przyjeżdżałam do niego na wieś na wakacje czy weekend. Ja młoda gowniara która ledwo skończyła szkołę nie wiedziałam co mam ze soba zrobić. Na wsi oprócz codziennych domowych czy rolniczych prac nie dzieje się kompletnie nic. 

Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Połowę życia spędziłem na wsi. Wakacje mogłem sobie w telewizorze pooglądać bo liczyły się przede wszystkim żniwa i nawet z kolegami nie można było pograć w ping ponga bo jak. Teraz mieszkam w dużym mieście. Niby do kina jest blisko. Do sklepu nie trzeba jeździć cztery kilometry przez las żeby cię misiaczki nie zlapaly. Praca lekka i przyjemna. Ale w środku jak diabli czegoś brakuje. Jakbyś siedzial w więzieniu tylko nie widzisz gdzie te pręty. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, LiderMen napisał:

A co się dzieje w miastach? Poza pootwieranymi sklepami, knajpami, obsranymi ławkami na które nie można siąść? 

Chociażby mozesz pójść do kina, na koncert, do teatru, kawiarni, do klubu ze znajomymi albo do restauracji. Na wsi jedyne gdzie kreci się zycie towarzyskie to u Mirków pod monopolowym. Ewentualnie u Grażynek które komentują która sąsiadka jak ubrała się do kościoła. 

Edytowane przez Lana07
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ewelina napisał:

 

lxdead wiem jak wygląda prawdziwe życie na wsi. Tak jak pisałam wychowywałam się tam od urodzenia. Bardzo wcześnie dostałam do wykonywania różne obowiązki, dokarmiałam zwierzęta, uczestniczyłam w sianokosach, żniwach, pomagałam w uprawie ogródka.

 

Cholera, i to wszystko w wieku ilu? 6 lat? Pracowite dziecko, sianokosy i żniwa już od przedszkolaka.. oh wait, coś mi się tu nie pokrywa

 

5 godzin temu, ewelina napisał:

Do ok. 6 roku życia wychowywałam się na wsi.

 

Zdecyduj się, czy w końcu wychowywałaś się od urodzenia do teraz, czy jednak do 6 roku życia. ;) 

 

 

Trzeba też coś jeszcze napisać, bo wiem jak to kobity lubią podkreślać swoją "przydatność", gdzie dokarmianie (dawanie gotowego pokarmu), uczestniczenie (ogonek matki/babki bo samego dziecka w domu nie zostawią) w żniwach, sianokosach czy pomaganie w uprawie (dziecinne podaj, wynieś, przynieś) jakże uczynnie i pracowicie brzmi i.. tyle właśnie. Nie będę się tu rozpisywać, jak podział pracy i obowiązków wygląda na wsi, bo kto się naprawdę wychowywał, ten wie. Dziewczynka - zadania podaj, przynieś, patrz i ucz się przy domowych pracach typu porządki, wypieki itp. Chłopaczek zapiermandalanie w polu, przy zwierzętach, na działce i podwórku. Chyba najlepszy przykład u mnie, gdzie prace, które wykonywała moja siostra w wieku gimnazjalnym, ja i brat robiliśmy już  od 2-3 podstawówki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.