Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Idealna opcja na mieszkanie dla mnie, to wieś blisko miasta. Najlepiej po prostu mieć mieszkanie na przedmieściach, choć to co kto uznaje za przedmieścia to też rzecz względna. Ja mam słabość także do osiedli domków powojennych, które często są blisko miasta, ale jednak tak dobrze od nich odzielone i ukryte, że to to prawie idealne miejsce. Każdy ma inne preferencje, jeden się załamie jak będzie musiał mieszkać w spokojnym miejscu blisko jakiegoś lasu, a inny będzie wykończony ciągłym gwarem miasta. 

 

Mieszkałem w ścisłym centrum dużego miasta, w "mniejszym" centrum, mieszkałem na spokojnych przedmieściach, i na prawie że wsi pod miastem, a także w małym miasteczku na osiedlu domków, prawie wieś właściwie z tego, bo las blisko, drogi polne, i tym podobne, coś takiego jak Marek opowiada o swojej miejscowości na audycji. Ze wszystkich moich lokacji najlepsze jest to małe miasteczko, ale ze względu na dom który tu miałem, gdybym miał mieszkać w mieście 11 tyś. ludu ale w jakimś bloku w centrum, to nie ma o czym mówić. Co ciekawe, to "mniejsze centrum" o którym wspominałem, nie było tak tragiczne jak mogłoby się wydawać. Praktycznie 10 minut od największych ulic i skrzyżowań, ale jednak mój blok był dobrze skryty, klatka od strony podwórka, nie czułem że to centrum. Przedmieścia najlepsze, bo na tych dalszych czułem się już praktycznie jakbym żył na wsi. 

 

Wszystko zależy od człowieka, jego temperamentu. Powiem Wam co innego mnie męczy - mieszkanie ze współlokatorami. Wolałbym już z moim zamiłowaniem do spokoju, mieszkać sam w centrum miasta, niż ze współlokatorami na świetnych przedmieściach. Ale to nie temat tego wątku.... ot dygresja 

 

Taka typowa wieś, co mieści się kawałek drogi od większego miasta, byłaby idealna na emeryturę, kiedy już wszystko Ci jedno z kim masz kontakt i czy znajdziesz gdzieś odpowiednie do Twojej mentalności znajomości. Zwłaszcza że jak się dobrze szuka, na takich wsiach można tanio kupić nieruchomości, domki, ziemie, jak ktoś jest już na emeryturze i jest ustawiony finansowo to dla niego to jak bajka.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, ewelina napisał:

Witam wszystkich!

Od jakiegoś czasu widoczny jest trend polegający na migracji ludzi na wieś czy jakieś bardziej ustronne tereny.

Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia, jak mieszkasz w mieście taki wypoczynek na wsi dobrze zrobi, jak mieszkasz na wsi, kwestie dojazdu pracy, dostępu do edukacji i innych usług zawsze jest gorsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko i wyłącznie wieś, mieszkałem przez 12 lat w mieście i miasto mi tak zbrzydło że nie wyobrażam sobie mieszkania w mieście.

Do miasta mogę wstąpić na zakupy czy na weekend, ale na co dzień tylko i wyłącznie wieś.

Jakby udało mi się jakoś w totka wygrać to przeniósł bym się w góry do jakiejś dolinki lub jakiejś górki z dala od ludzi.

Najlepiej czuje się w górach i chciałbym kiedyś zamieszkać w górach, najlepiej Beskidach lub na Podhalu z dobrą komunikacją z dużym miastem typu Kraków, Katowice.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, ewelina napisał:

Bardzo mi się podoba jak to napisałeś, mimo że kontekst raczej smutny.

To chyba przez ojca. Kiedys wracaliśmy i powiedział mi że nie mógłby mieszkać w dużym mieście i do tego w bloku. On musi czuć przestrzeń. Mieć miejsce do majsterkowania. Punkt gdzie może się podkręcić i coś zrobić. A w dużym mieście tego nie ma. Jest wygoda ale też tak jakby jakieś ubezwlasnowolnienie. Często sam się na tym łapie. Chciałbym coś zrobić a jak nad tym dłużej pomyślę to zostaje mi tylko patrzenie (np kino, komputer, telewizor) lub żarcie. Ile można. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, lxdead napisał:

Cholera, i to wszystko w wieku ilu? 6 lat?

Pisałam przecież, że potem przyjeżdżałam na wszystkie wakacje i inne wolne dni.

14 minut temu, lxdead napisał:

Trzeba też coś jeszcze napisać, bo wiem jak to kobity lubią podkreślać swoją "przydatność", gdzie dokarmianie (dawanie gotowego pokarmu), uczestniczenie (ogonek matki/babki bo samego dziecka w domu nie zostawią) w żniwach, sianokosach czy pomaganie w uprawie (dziecinne podaj, wynieś, przynieś) jakże uczynnie i pracowicie brzmi i.. tyle właśnie.

Pomagałam dużo, ale oczywiście na miarę swoich sił. To jasne, że silny facet zrobiłby więcej. W sianokosach, żniwach nie byłam ogonkiem :D, jak piszesz, uczestniczyłam czynnie. Przyznaję, że jak byłam mała to mój udział ograniczał się do przynoszenia wody dorosłym i ratowaniu żab, ale jak podrosłam to robiłam te same czynności co dorośli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Lana07 napisał:

Całe życie mieszkam w miescie i nie wyobrażam sobie życia na wsi. Gdy byłam dzieckiem nie musiałam nigdy dojeżdżać do przedszkola czy szkoly kilkadziesiąt kilometrów. Mam znajomych którzy mieszkają daleko od miasta i ich dziecko już samo dojeżdża 20 km do zerówki.

Tu gdzie mieszkam szkoła jest na miejscu, jest dowóz pod dom, nawet jeśli odległość to pół km.
Ale np. do szkoły muzycznej musiałam dojeżdżać (choć tylko paręnaście km i nigdy w takim wieku sama). 20 km dla malucha to faktycznie sporo. U nas matki wysyłają dowozami już 2,5 lenie dzieci do przedszkola.

Cytat

Ponadto jeśli chce zrobić zakupy mam duży wybór sklepów, które są otwarte dłużej niż do 19 czy 20 tak jak na wsiach

Czasem sklepy, w których sprzedaje właściciel są otwarte "do ostatniego klienta" ;)
Reszta jest do godz. 22.
A w pobliskim mieście galerie o 20:00 są zamknięte, ew. spożywcze dłużej, ale to też maks 22 :)
 

Cytat

Na wsi oprócz codziennych domowych czy rolniczych prac nie dzieje się kompletnie nic.

Zależy co kto lubi.
Dla mnie np. impreza nie jest rozrywką.
Wolę sama zorganizować sobie zajęcie, a ew. skoczyć co jakiś czas na wystawę, do knajpki etc. Nie było też problemu z wyjazdami na koncerty.
Kiedy mieszkałam w jakimś mieście też nie bywałam w kinie itd,. codziennie. Zbyt duża częstotliwość odbiera mi przyjemność.
Chyba tylko na wernisaże latałam jak szalona. I raz mieszkałam w miejscu, w którym faktycznie działo się dużo tego co mnie pochłaniało.
Poza tym jakoś po 26 roku życia bardzo polubiłam "kurodomostwo" :D

Cytat

Na wsi jedyne gdzie kreci się zycie towarzyskie to u Mirków pod monopolowym. Ewentualnie u Grażynek które komentują która sąsiadka jak ubrała się do kościoła. 

Jest taki nurt, nie zaprzeczę ;) Z tym bywa problem, bo choć nie jestem ultra towarzyska, to czasem brakuje mi osób do rozmowy. Rekompensuję to sobie np. grupami tematycznymi.
Ale nie obwiniam swoich "współplemieńców" za taki stan rzeczy. To jest kwestia i mentalności, i braku czasu, i braku pokazania, że jest coś "poza". Niektórzy nie mają po prostu skąd być inni, a te same wzorce przekazywane są z pokolenia na pokolenie.
Jakiś czas temu spotkałam się z kolegą ze szkoły. Facet odnosi sukcesy w pracy (w dziedzinie, która jest dla mnie interesująca). Rozmowę rozpoczął od informacji o rozwodzie kogośtam ze wsi. Ludzie nie zmieniają się nawet po zmianie otoczenia, bo "tak już jest" i taka tendencja zostaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. W mieście jest... czystsze powietrze. Na wsi każdy smrodzi swoim własnym piecem, nie ma wspólnych kotłowni. Zimą smród i żółta mgła, nie można okna otworzyć. Co innego wsie w bardziej cywilizowanych krajach - tam ogrzewa się gazem. Słyszałem, jak ludzie wracający z zachodu po smrodzie poznawali, że przekroczyli już granice Polski.

 

2. W mieście jest... mniej hałasu. Wolę daleki szum samochodów, niż histeryczne szczekanie psów, udających że pilnują (każdy złodziej je bez problemu otruje), hałas kosiarek i innych urządzeń (ludzie na wsi zawsze muszą znaleźć sobie coś do fizycznej roboty).

 

3. Dzieci mają mniejszy wybór kolegów i innych atrakcji. Nie ma wspólnego placu zabaw, na który wystarczy spojrzeć z okna bloku, by wiedzieć gdzie są i co robią. Dzieci, żeby się ze sobą spotkać, muszą iść do kogoś w gości, na czyjeś podwórko. A może komuś przeszkadzać, że na jego terenie ciągle biega moje dziecko.

 

A w ogóle słyszałem, że jest teraz trend w drugą stronę: wielu ludzi, którzy wyprowadzili się na wieś, teraz wraca do miast - nazywa się ich "powrotnikami". Mają dosyć długich dojazdów do pracy, wiejskiej nudy, braku atrakcji.

Edytowane przez Fenix
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.