Skocz do zawartości

Pięć lat lodowej pustyni po dziewięciu latach bajki. Naprostować kobietę i ocalić rodzinę.


Johnny Z

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, azagoth napisał:

To po co właściwie piszesz? Licznik postów nabijasz? ;) 

Kogoś obchodzi jakiś licznik postów ?

 

Uważam po prostu, że Twoja wypowiedź jest nie na miejscu, ponieważ nie musisz doświadczać emocji z czymś związanych, by rozumieć proces za tym stojący i potwierdza to fakt, że ekspertami w wielu dziedzinach są osoby, które nie doświadczają bezpośrednio zjawisk z dziedziny swojej ekspertyzy. Na ten przykład właśnie psychiatra, który nie musiał przejść schizofrenii, by o niej się wypowiadać. Tak samo osoba nieposiadająca dzieci moim zdaniem śmiało może się wypowiadać na tematy ich posiadania. Chyba prosta zależność logiczna?

 

 

7 minut temu, azagoth napisał:

Następnie potwierdzasz, iż psychiatra rad jednak nie daje #fucklogic

Nic takiego nie napisałem. przeczytaj jeszcze raz. Psychiatra nie powinien podejmować życiowych decyzji za pacjenta mocą swojego autorytetu, doradzać może i powinien (oraz zapisać leki, jeśli potrzeba). Tutaj nikt decyzji za kolegę nie podejmuje, poza tym nie jesteśmy lekarzami. Jeśli ktoś uważa, że powinien się rozwieść - to niech sobie to pisze. W czym widzisz problem?

 

Dodatkowo, Twoja wypowiedź jest moim zdaniem nieelegancka. "Nie masz, nie wypowiadaj się" - no doprawdy? Równie dobrze kolega może Ci napisać "masz, nie wypowiadaj się, gdyż jesteś stronniczy" i będzie to ta sama "klasa" argumentu :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Januszek852 napisał:

Psycholog i psychiatra (w sumie każdy lekarz) ma też teoretyczną wiedzę o psychice, samemu nie choruje (a przynajmniej nie powinien). Bez przesady :)

Mam dobrą znajomą, która jest psychologiem (sam u niej raz byłem), ma swoją własną poradnię.

 

W sobotę spotkaliśmy się na domówce, popiliśmy, otworzyła się i powiedziała że od dwóch lat leczy się na depresję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Taboomoja znajoma też się leczyła na depresję ?

 

Tylko depresja to jeden problem, a jej wiedza obejmuje dziesiątki, setki różnych zagadnień.

 

Rozumiem, że powinna przejsć je wszystkie, by być prawdziwym ekspertem? nie? no właśnie :)

 

Dla mnie tekst "nie przeżyłeś to się nie wypowiadaj" jest chwytem erystycznym - pozamerytorycznym najazdem na rozmówcę.

 

Dyskutuj z argumentem, nie z człowiekiem. Taka dobra i zdrowa zasada.

 

Sorry za offtopic.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz @Januszek852,

Ja jestem starej daty i mam krańcowo inny punkt widzenia. Przykładowo nie znam się na księgowości lub chemii supramolekularnej (choć jakąś wiedzę teoretyczną mam), zatem nie wypowiadam się w tych obszarach ani tym bardziej nie doradzam innym ludziom konkretnych działań, gdyż mam świadomość, iż mogę się, z dużym prawdopodobieństwem, mylić a moje wypowiedzi mogą im zaszkodzić. 

Gdy byłem młodszy i grałem w symulatory lotów na komputerze, również nie doradzałem lotnikom jak mają pilotować samoloty. 

Czy taka "klasa" argumentu Ci odpowiada? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth

 

nie odpowiada. Bo mylisz dwie rzeczy.

 

1. rozmowy na tematy bezpośrednio powiazane z wiedzą bądź przeżyciami.

 

oraz

 

2. filozofię, porady życiowe, spojrzenia na tematy takie jak "posiadanie dzieci".

 

Na temat 1. możesz rozmawiać, ale przez brak wiedzy się ośmieszysz. Więc nie warto.

 

natomiast na temat 2 - możesz zawsze i wszędzie, ponieważ to są tematy abstrakcyjne. poglądy.

 

Zrugałeś faceta za poglądy. Słabe to moim zdaniem. Dlatego napisałem, że to nieeleganckie.

 

Na ten przykład, kobiety uważają, że jak wypchną bombelka na świat, to automatycznie uprawia ich to do dyskusji na poziomie socjologicznym/społecznym o posiadaniu dzieci w społeczeństwach, a facet powinien się "nie wypowiadać". A to raczej dość oczywiste, że wypchnięcie jednego bombelka daje Ci wiedzę jak go przewinąć i jak przebiegały bóle porodowe (i w tym temacie rzeczywiście ktoś bez wiedzy nie powinien się wypowiadać), ale nie o tym, czy każdy powinien mieć dzieci, albo jak posiadanie dzieci wpływa na życiowe zachowania ludzi (tematy abstrakcyjne, "wielodziedzinowe").

 

Mam nadzieję, że teraz wszystko jest zrozumiałe i przepraszam, że mocno nie na temat. Peace.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Taboo napisał:

Mam dobrą znajomą, która jest psychologiem

Chciałem zauważyć, że psycholog, to nie  lekarz! To trochę taki "trener życiowy" -osoba po magisterce z psychologii. Przeciwieństwem jest psychiatra, który skończył studia medyczne.

Dobrze jest rozdzielać te dwie kwestie. Ja np. byłem kiedyś na imprezie gdzie spotkały się 4 "Panie psycholog" (z tej samej szkoły) wszystkie aktywnie pracujące w zawodzie i ...zaczęły opowiadać o tym która ma lepszą wróżkę (taką od kart i przepowiadania przyszłości). Kopara mi opadała, 5 lat studiów jak krew w piach. 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Januszek852

Posiadanie dzieci (czy wieloletni związek małżeński/partnerski) jest przeżyciem oraz doświadczeniem i wiedzą zdobytymi podczas lat ich wychowywania. Nie sądzę zatem, że się mylę.

Koniec off-topu z mojej strony. Dyskutowanie o dyskutowaniu nie leży w mojej naturze. Cokolwiek jeszcze napiszesz - przyjmij, że się z tym w pełni zgadzam i masz rację. ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.10.2019 o 12:00, Jaśnie Wielmożny napisał:

Żona siedzi z dziećmi, żadnego rozbudowanego życia towarzyskiego - codziennie teściowa

Nie rozwija się zawodowo

Nie ma żadnych pasji, poza bombelkami

Czytałem kiedyś ciekawy artykuł o fali samobójstw wśród amerykańskich gospodyń domowych w latach 50-60-tych. Grupa która teoretycznie spełnia swój "amerykański sen" okazała się być nieszczęśliwa. Właśnie ta nuda, ciągle taki sam plan dnia i zero nowych wrażeń powodowały popadanie w depresję.

Tutaj może być podobny schemat. Kobiety wszędzie dostają przekaz jak to fajnie jest mieć rodzinę....po czym gdy to dziecko się pojawia są totalnie zdziwione. Kiedyś (za 2 pokolenia temu) rodziny były wielopokoleniowe (w jednym domu). kobieta zanim doczekała się swego dziecka, miała okazję być przy wychowaniu rodzeństwa, czy kuzynów. Teraz w czasach jedynaków często jej własne dziecko jest pierwszym z którym ma kontakt (które musi umyć, nakarmić, ubrać itp).

Możliwe, że część kobiet (podobnie do mężczyzn) czyje się oszukana tym jak w realu wygląda macierzyństwo. 

Może stąd ta agresja w stronę córki autora wątku.

W dniu 9.10.2019 o 12:00, Jaśnie Wielmożny napisał:

Nie macie wspólnego łącznika w postaci hobby, "romantycznych chwil" wypadów razem etc. Rozumiem, że macie dzieciaki ale kiedy stają się dla was wszystkim no cóż, tacy ludzie są po prostu k*** nudni.

Na to zwracają uwagę w wielu książkach. Jeśli dziecko staje się takim łącznikiem dla pary, to z czasem (gdy dziecko podrasta) okazuje się że para staje się dla siebie obca. Nie ma już bowiem bliskości, jest tylko podejście "zadaniowe". Problem jest też taki, że facet zawsze przegrywa w kategorii "bliskość" z dzieckiem. Dziecko bowiem jest dostępne zawsze, kobieta może je przytulić obiąć, powąchać. One się nie buntuje, odwzajemnia to bezwarunkowo. Nie powie że matka się roztyła, albo zapuściła po ciąży. 

Ja bym polecał autorowi wątku książkę: Esther Perel "Inteligencja erotyczna". Ona fajnie pokazuje własnie jak łatwo stracić namiętność własnie gdy współcześnie za bardzo dbamy o bezpieczeństwo w domowych pieleszach. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, azagoth napisał:

 

@Johnny Z wybacz off-top, lecz uważam, iż przyda się to niektórym młodym, gniewnym na tym forum. Zanim zacznie się pisać, warto trochę pomyśleć nad istotą i celem wypowiedzi.  

Spoko, każdy ma prawo do swojej opinii a odpowiedzialność każdy bierze sam za siebie. Jednak tu chyba nie ma sensu rozdrabniać się na kwestię mieć dzieci czy nie mieć bo te już są. Również kwestia czy odejść czy zostać i "reanimować trupa" na ten moment jest dla mnie rozstrzygnięta. Tak jak napisałem: Chciałbym być szczęśliwy ale nie stawiam swojego szczęścia ponad wszystko inne. Dzieci mają prawo do obojga rodziców i my sprowadzając je na ten świat jesteśmy zobowiązani żeby im to zapewnić. I dopóki nie dzieje im się krzywda, lub nie ma innej patologi zawsze będzie dla nich korzystniejsze pozostanie z obojgiem rodziców. Takie jest moje zdanie.

 

2 godziny temu, azagoth napisał:

Ta konkretna kobieta nie zrobiła NIC, co zasługiwałoby na wyjebanie jej z życia, moim zdaniem - nie zdradzała, dba o dom, urodziła dzieci i jest na nich skoncentrowana (tylko nie wyjedźcie mi z tymi krzykami, proszę). Jedynym elementem, który trzeba poprawić w tej układance jest autor tematu. Samiec ma kierować stadem i aby być autorytetem, musi wprowadzić odpowiednie zmiany w swoim zachowaniu. Stado pójdzie za nim.

Jest dokładnie tak jak piszesz @azagoth Pytanie czy wprowadzenie zmian w moim zachowaniu spowoduje oczekiwane zmiany u niej. Nie pozostaje nic innego jak kontynuować plan i przekonać samemu. Jednak z tego co czytam to jest to kwestia na poziomie hormonów, ciąża i poród spowodowały pewne zmiany, więc logicznie rzecz biorąc żeby coś się zmieniło na lepsze musiałyby ponownie zajść zmiany w tym obszarze. Muszę o tym poczytać więcej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.10.2019 o 03:52, Texudo napisał:

@Johnny Z,

To co Ci poradzę, to rada od pewnego gościa, który zajmuje sie właśnie związkami, Red pillem itd.

 

Powiedział, aby nie pytać się o seks, nie narzekać, ani nie próbować przekupić kobiety.

Jeśli masz ochotę na seks, to nie pytasz, tylko dobierasz się do swojej.

 

Tylko zrób to na pewniaka, nie wachaj sie. A jeśli nie bedzie chciała i powie Ci, żebys sie uspokoił, to mowisz "Okay" i idziesz robić coś innego jakby nic sie nie stało.

 

Jeśli narzekasz i pytasz się o seks, to pokazujesz jej, że to Ty jesteś "needy" i że ona rozdaje karty.

 

Pisze o tym, bo zakładam, że jeśli tłumaczy się z niskiego libido, to pewnie rozmawialeś z nią na temat seksu.

Tutaj są dwie szkoły :D Moim zdaniem kobieta i tak czuje, że jesteś napalony, że ci jajka rozwala. Takie podejście do sprawy to udawanie, że nie ma problemu, a Ty masz od niej odejść ze stojącą pałką i powiedzieć "okey"? ? Zapisałem sobie fajną wypowiedź jednej z Pań na forum (tylko to bardziej dla kogoś nie będącego w małżeństwie z dziećmi, ale może komuś się przyda. Sam miałem podobną sytuację i wywaliłem kawę na ławę to jakby ją oprzytomniło, że jestem facetem i teraz sama się dobiera i klęka bez zachęty.

 

"ja Ci doradze jak kobieta. Ty wez jej wywal cala prawde w twarz. Bo skoro Wy widujecie sie 2 razy w tygodniu, a ona uskutecznia przytulania ??. I przede wszystkim, przeciez jej tez chce sie dymac. Jestem kobieta to wiem. To albo z palca sobie jedzie jak Cie nie ma, albo ma alfonsa jakiegos. Mowi sie w prost, ze jestes facetem i chce Ci sie jebac. Krotko i na temat. A jak ona Ci powie, ze dwoje musi chciec. To sie jej spytaj czy sugeruje Ci, zebys znalazl sobie chetna. Matko jedyna, macie facety jak macie bo liczycie, ze czytamy sobie w myslach. Otoz NIE nie czytamy.Nauczcie sie mowic w prost o swoich potrzebach. Bo jezeli kobieta poczuje sie zagrozona i faktycznie dotrze do niej, ze jej sie chlop wyjebie, to z kutasa Wam nie zejdzie. Podstawowy wasz blad co do kobiet. Za bardzo rozpieszczacie, a juz napewno nie godzcie sie na wszystko, bo moze poruchacie, bo nie poruchacie. Tak to nie dziala. Tak po prawdzie Karmazynek, sam sobie jestes winny i dopusciles do tego, ze ona rzadzi waszym zyciem sexualnym i jej potrzeby sie licza. A ona bystra sobie kompana do seriali znalazla. FACET TY NIE OGLADAJ Z NIA TEGO GOWNA! Bo sobie z Ciebie psiapsiole zrobila. A jak nadal jebac sie nie bedzie chciala, to wez przyklad z kolegi i pozegnaj ja, tylko nie po Angielsku, ale po Niemiecku. Zspakuj do pociagu i Narty. Bo nie ludz sie, ze to sie zmieni. Mam 36 i Ci kobiecy punkt widzenia nakreslam. Hehe, wiecie maz nie czyta, to sobie moge popierdic o co kaman. Sorki za bledy, ale nie chce mi sie juz tych wypocin poprawiac??. Chcialy rownouprawnienia(ja sie z feministkami nie identyfikuje), to je traktujcie na rowno. Chce Ci sie ruchac, to albo sie wypina, albo uswiadom ja, ze zwiazek tworza dwie odoby nie jedna. I albo zaczyna sie rznac na zawolanie, a jak nie, to Twoj kutas bedzie dla niej dalekim wspomieniem."

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@StatusQuo Skąd to znam? Ty zawsze, Ty nigdy, wszyscy robią/mówią coś tam itd. Ja to zawsze zbijałem: wszyscy? Na planecie, w tym kraju, czy może wszyscy debile na Twoim poziomie?

 

@lekkiepióro to co odstawiasz, to nihilizm.

 

Dobrze, że zacząłeś coś robić z tym szambem. Grunt nie wejść znów w strefę komfortu. Chyba musisz ją trzymać za mordę i atakować za każdy okazany brak szacunku i nagradzać za dobre zachowania. Do teściowej nie jeździć, niech spierdala. Zakumunikować krótko małżonce, że nie masz ochoty oglądać "mamusi".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszesz, że matka Twoich dzieci (bo chyba nie mogę powiedzieć o niej partnerka, skoro zachowuje się w taki sposób wobec Ciebie) krzyczy na dziecko. Nie czytałem wszystkich Twoich postów w temacie, ale dobrze Ci radzę - nagrywaj ją! Przyda Ci się w razie ustalania opieki/ widzeń.

 

Kolejna moja myśl - rozstań się z nią. Jesteś facet 40 lat. Jeżeli dbasz o siebie (czytałem, że tak), diety, sporty to spokojnie wyrwiesz młodszą o 10 lat albo i lepiej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, azagoth napisał:

1.  @lekkiepióro, zgodnie z obranym przez siebie nickiem, zapierdolił taką bombę, że mi włosy na głowie stanęły (streszczając - doradził: rzuć kobietę, chuj z rodziną)

Co Wy macie z tą rodziną? Jest kobieta i dzieci. A nie jakaś tajemnicza rodzina. Rzucenie kobiety nie musi oznaczać z automatu porzucenia dzieci. Dzieci nie powinny być żadnym przymusem bycia z kimś z kim nie chcemy być. Szanujmy siebie i dzieci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwól, że Ci to wyjaśnię łopatologicznie Bracie @lekkiepióro

- żyję sobie razem z kobietą i dziećmi w jednym domu, razem jemy, śpimy, bawimy się, kłócimy, przeżywamy wzloty i upadki - tu jest rodzina, która ma pozytywny wpływ na rozwój dzieci, ponieważ dzieci obserwują rodziców obojga płci w życiu codziennym, słuchają jak radzić sobie w pracy, obcować z innymi ludźmi. 

- odchodzę i dzieci zostają z jednym z rodziców, dzieci nie otrzymują wzorców i przykładów jak żyć w związku, współpracować z płcią przeciwną, rozwiązywać problemy małe i duże, opanować emocje, złość, euforię, przezwyciężać kryzysy, wspólnie oszczędzać, planować, wykonywać zadania itd. Dostają za to w prezencie syndrom DDR, obserwują atrakcje związane z rozwodem i czesto uczą się jak zniszczyć partnera, być pasożytem, zgorzkniałym człowiekiem itd. - tu nie ma rodziny i dobrych wzorców.

 

Czy tajemnicza rodzina już jest mniej tajemnicza?

 

I nie, rzucenie kobiety prawie nigdy nie oznacza porzucenia ich przez ojca. Ale prawie zawsze oznacza spierdolenie im życia i wychowania. Obserwuj zachowania osób z rozbitych rodzin w kontraście z tymi, którzy wychowali się w pełnej rodzinie. Popytaj Braci z forum, ktorzy wychowali sie z jednym rodzicem, poczytaj literaturę. Szybko zrozumiesz "tajemnicę".

 

W jakim wieku jesteś ?

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, damiannowak86 napisał:

Tutaj są dwie szkoły :D Moim zdaniem kobieta i tak czuje, że jesteś napalony, że ci jajka rozwala. Takie podejście do sprawy to udawanie, że nie ma problemu, a Ty masz od niej odejść ze stojącą pałką i powiedzieć "okey"? ?

 

Zależy jak to wszystko zaczniesz, jeśli podchodzisz do kobiety i prosisz o seks, to już jesteś na straconej pozycji.

Jeśli jednak zaciągasz ją do łóżka (albo budzisz się z nią w łóżku) i zaczynasz się do niej dobierać, a ona daje Ci wyraźnie znać, że teraz nie chce, to masz ją zgwałcić albo wygonić/rzucić/zrobić dramę?
Są pewne granice wszystkiego, także granice dominacji.

 

Ta Twoja koleżanka przedstawiła taki dość egoistyczny punkt widzenia, tj. jak Ci nie chce dać, zaczynasz szantaż emocjonalny pytając się, czy masz znaleźć kogoś innego. Jak widzisz kobieta w swoich radach sama zdradza się, jakie ma podejście do związków.

 

Z jednej strony na tym forum narzekamy, że kobiety są "be", a z drugiej strony dajemy samcom rady godne kobiet typu "be".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, kohany napisał:

jakbyś mnie krytykował i mówił jak coś należy robić, to bym Ci jebnął w twarz, no ale ja jestem mężczyzną.

Mam nadzieję, że masz pracę gdzie sam sobie jesteś sterem, żeglarzem, okrętem. Przy takim podejściu jaki zaprezentowałeś taki pracownik to skarb.

BTW: Jak się uchowałeś w szkole lub na studiach? Miałeś tą samą (prostacką) zasadę i "ustawiałeś" profesorów, czy teraz na forum tak Ci się przykozaczyło?

4 godziny temu, azagoth napisał:

żyję sobie razem z kobietą i dziećmi w jednym domu, razem jemy, śpimy, bawimy się, kłócimy, przeżywamy wzloty i upadki - tu jest rodzina, która ma pozytywny wpływ na rozwój dzieci, ponieważ dzieci obserwują rodziców obojga płci w życiu codziennym, słuchają jak radzić sobie w pracy, obcować z innymi ludźmi. 

Przy założeniu że rodzice są SZCZĘŚLIWI. Jeśli para ma duuuże problemy, nie ma tam seksu, nie ma więc także bliskości, to tak jak piszesz: dzieci patrzą i obserwują i uczą się złego wzorca.

 

 

4 godziny temu, azagoth napisał:

- odchodzę i dzieci zostają z jednym z rodziców, dzieci nie otrzymują wzorców i przykładów jak żyć w związku, współpracować z płcią przeciwną, rozwiązywać problemy małe i duże, opanować emocje, złość, euforię, przezwyciężać kryzysy, wspólnie oszczędzać, planować, wykonywać zadania itd. Dostają za to w prezencie syndrom DDR, obserwują atrakcje związane z rozwodem i czesto uczą się jak zniszczyć partnera, być pasożytem, zgorzkniałym człowiekiem itd. - tu nie ma rodziny i dobrych wzorców.

To jest Twoje (starodawne) podejście. 10-20 lat temu było popularne gdy ludzie myśleli własnie że pozostanie razem "dla dobra dziecka" jest lepsze.

Okazało się że najlepsza jest pełna rodzina, ale tylko jeśli jest szczęśliwa. Dla dziecka lepszy jest nawet rozwód niż to gdy para kłóci się, nie ma między nimi miłości, seksu, bliskości itp. Przed dzieckiem nie da się tego "udawać" 24/7

4 godziny temu, azagoth napisał:

Ale prawie zawsze oznacza spierdolenie im życia i wychowania. Obserwuj zachowania osób z rozbitych rodzin w kontraście z tymi, którzy wychowali się w pełnej rodzinie. Popytaj Braci z forum, ktorzy wychowali sie z jednym rodzicem, poczytaj literaturę. Szybko zrozumiesz "tajemnicę".

Prezentujesz takie same "rewelacje" jak koleżanki z pracy które mi tłumaczą, że brak żony, to prawie zawsze nieszczęśliwe życie. Żebym poobserwował ich szczęśliwe rodziny vs życie singli i sam się przekonam.

Sorry ale to tak nie działa. Poza tym statystyki rozwodów pokazują że nagle cały świat były zalany tymi ze "spierdolonym" życiem, a najzdrowsi umysłowo byliby Arabi (tam rozwodu niema i pewnie 99.9% ma "pełną rodzinę".

 

 

Edytowane przez Zdzichu_Wawa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Czytałem kiedyś ciekawy artykuł o fali samobójstw wśród amerykańskich gospodyń domowych w latach 50-60-tych. Grupa która teoretycznie spełnia swój "amerykański sen" okazała się być nieszczęśliwa.

Nie znam szczegółów w tym przypadku, ale artykuły to często propaganda lansowana w zależności od linii politycznej wydawnictwa.

21 godzin temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Kobiety wszędzie dostają przekaz jak to fajnie jest mieć rodzinę....

Mam zupełnie odwrotne wrażenie. Kobiety dostają przekaz jak to fajnie jest robić karierę a bachory to przeszkoda w samorealizacji.

21 godzin temu, Zdzichu_Wawa napisał:

po czym gdy to dziecko się pojawia są totalnie zdziwione.

To faktycznie może być często problem, chociaż mojego przypadku to akurat nie dotyczy.

21 godzin temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Może stąd ta agresja w stronę córki autora wątku. 

Myślę że w tym przypadku główny problem leży w braku asertywności. Jeśli chcemy żeby dziecko nas słuchało trzeba zwracać się do niego stanowczym tonem nie znoszącym sprzeciwu, jeśli ktoś tego nie potrafi, albo zwraca się do dziecka w formie pytającej, czy proponującej to będzie miał kłopot z egzekwowaniem posłuszeństwa, a to prowadzi do frustracji i puszczania nerwów.

Inna sprawa, że zajmowanie się dziećmi jest wyczerpujące psychicznie i wszelkie odskocznie na pewno dobrze zrobią, mam już pewne pomysły.

Natomiast niestety dla dzieci bardzo ważny jest kontakt z matką w pierwszych latach. Dla matki to przejściowy wysiłek, a dla dziecka brak więzi z matką przez 3 pierwsze lata może wpłynąć negatywnie na całe jego życie.

21 godzin temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Ja bym polecał autorowi wątku książkę: Esther Perel "Inteligencja erotyczna". 

Dzięki, zapisuję.

 

42 minuty temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Przy założeniu że rodzice są SZCZĘŚLIWI. Jeśli para ma duuuże problemy, nie ma tam seksu, nie ma więc także bliskości, to tak jak piszesz: dzieci patrzą i obserwują i uczą się złego wzorca.

To prawda, ale gdy rodzice się rozstają dzieci także otrzymują zły wzorzec + tracą wzorzec jednego z rodziców, zazwyczaj ojca, co dodatkowo ma destrukcyjny wpływ.

 

Edytowane przez Johnny Z
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, kohany napisał:

Bo kobieta nie lubi jak facet przewodzi

Nie pisz tu takich bredni, bo jeszcze ktoś w to uwierzy. Może i teoretycznie nie lubi, ale na poziomie biologicznym jednak to działa.

 

10 godzin temu, kohany napisał:

Udawała. Tak proste jak to słowo.

Nie sądzę, aby ktoś potrafił udawać tyle lat. Nie ma szans. Wierzę za to w to, że zmieniła się pod wpływem hormonów i jest to dość typowe zjawisko.

10 godzin temu, kohany napisał:

Kobieta nie ma w naturze słuchania mężczyzny i nie czuje się dobrze, gdy mężczyzna rządzi.

Twoje wpisy świadczą o tym, że nie masz bladego pojęcia o kobietach, ani o związkach.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, azagoth napisał:

I nie, rzucenie kobiety prawie nigdy nie oznacza porzucenia ich przez ojca. Ale prawie zawsze oznacza spierdolenie im życia i wychowania. Obserwuj zachowania osób z rozbitych rodzin w kontraście z tymi, którzy wychowali się w pełnej rodzinie. Popytaj Braci z forum, ktorzy wychowali sie z jednym rodzicem, poczytaj literaturę. Szybko zrozumiesz "tajemnicę".

Tu się zgodzę, mój bliski przyjaciel po rozwodzie z dwójką dzieci przechodzi teraz gehennę. Syn lat 8 jeszcze myślę jakoś to ogarnia, słucha ojca i widzę że jest w niego wpatrzony i czerpie wzorce, ale też ciężko stwierdzić co tam mu jest do głowy tłoczone jak zostaje z matką i córką. Córka lat 13 ma naprawdę myślę spraną głowę tym wszystkim w takim stopniu że ja sam nie chcę przy niej przybywać. Księżniczkowanie, manipulowanie ojcem i otoczeniem (level hard), obrażanie się na ojca i karanie go za wszystko co jest nie po jej myśli (i zapewne też myśli ex, która widać pakuje jej do głowy też jakieś rzeczy, typu ojciec znowu nie wywiązał się z czegoś, zły ojciec). Mój przyjaciel potrafi być twardy i trzymać dzieciaki krótko, ale na nią to działa ultra krótkoterminowo. Obawiam się że przyszli adoratorzy tej dziewczyny (a widać że wyrośnie na śliczną kobietę) maja przewalone na każdym polu.

 

@azagoth

 

W jego małżeństwie było naprawdę nie fajnie, włącznie z domniemaną zdradą z jej strony, więc zdecydował że się rozwodzi. Na forum też często czytałem opinię że lepiej się rozwieść niż pokazywać gehennę rodziców przy dzieciakach. Wiem że swoje rady stopniujesz do danego przypadku który czytasz. Nie jest to łatwy temat, naprawdę nie zazdroszczę i trzymam kciuki za wszystkich facetów których to spotkało bądź tkwią w takie sytuacji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.10.2019 o 14:05, StatusQuo napisał:

Wydaje mi się, że generalnie brakuje jakichś takich społecznych mechanizmów, które by kobietom pomagały prościej przechodzić przez te nieubłagane frustracje i

je akceptować, no i w konsekwencji przestać się wyładowywać na bliskich i zacząć ich doceniać ....

Przecież jest taki mechanizm, nazywam się on małżeństwem :)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, radeq napisał:
W dniu 9.10.2019 o 14:05, StatusQuo napisał:

Wydaje mi się, że generalnie brakuje jakichś takich społecznych mechanizmów, które by kobietom pomagały prościej przechodzić przez te nieubłagane frustracje i

je akceptować, no i w konsekwencji przestać się wyładowywać na bliskich i zacząć ich doceniać ....

Przecież jest taki mechanizm, nazywam się on małżeństwem

No to znaczy, że większość małżeństw się nie sprawdza .. :)

 

Ale wiesz, czasem tak jest, że mówi Ci ktoś bliski, to nie wierzysz, bagatelizujesz, a jak powie ktoś obcy, to uwierzysz.

Bo jak się straci do kogoś szacunek (jak np. kobiety do swoich mężów), to nie chcą słuchać, więc jakiś taki zewnętrzny

autorytet (jakieś publikacje, instytucje lub państwo) czasami może zdziałać cuda. Chodzi generalnie o to, żeby ta wiedza

"była w powietrzu", a nie, żeby każdy odkrywał Ameryke na własne potrzeby ..

A tak poza tym, to mam wrażenie, jak obserwuje starsze małżeństwa, że bardzo niewielki procent umie tak na prawdę

ze sobą szczerze i skutecznie rozmawiać. Większość mam wrażenie wygląda tak, że on coś powie, a ona strzela focha...

Edytowane przez StatusQuo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety kobieta jest miotana różnymi emocjami na podobieństwo osoby zaburzonej. Wiele osób, szczególnie na BS, doświadczyło okresowych huśtawek nastroju, poglądów, percepcji. Najgorsze, że często logika, argumenty, jasne niezaprzeczalne fakty nie docierają lub są odrzucane. To opis osoby upośledzonej, taka osoba nie powinna mieć takiej swobody. Meżczyzna musi prowadzić, inaczej następuje rozkład lub spantoflenie. Przez milion lat decydowaliśmy i myśleliśmy za nie, więc puszczenie ich na swobodę sto lat temu musiało dać taki efekt.

Edytowane przez Posejdon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zdzichu_Wawa

Wiesz dlaczego mnie nie rozumiesz? Bo Ty piszesz o tym urojonym szczęściu, które ma dać życie w związku a ja piszę o odpowiedzialnym podejściu do płodzenia i wychowywania dzieci.

Jeśli dorosły mężczyzna zdecydował się mieć dzieci to jego zasranym obowiązkiem jest je wychować jak najlepiej. A nie przy pierwszej lepszej okazji spierdolić i szukać "szczęścia". Jeśli ktoś nie potrafi być szczęśliwy sam że sobą to będzie szukał do śmierci i nigdy szczęścia nie zazana. NIKT nie jest w stanie dać szczescia innemu człowiekowi. Mozna dać co najwyższej jego iluzję. A już z pewnością nie zaznasz tego szczęścia wchodząc w kolejne związki i, nie daj losie, płodząc kolejne dzieci. 

Bo związek i rodzina to ciężka, ustawiczna praca nad sobą i swoimi dziećmi. Uwazam, ze rozbicie rodziny bez waznego powodu (a jebane, urojone "szczęście" takim powodem nie jest) to szczyt kurestwa, głupoty, konformizmu i tchórzostwa ze strony ojca i męża. 

 

Ja sam musiałem sie rozwieść bo trwanie w małżeństwie działało na szkodę moich dzieci (i mam o to do ex uzasadnione pretensje, z którymi o dziwo się zgadza), zatem po części rozumiem Twój tok myślenia. Ale ten przypadek, moim zdaniem, taki nie jest.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.