Skocz do zawartości

Podejście młodych ludzi w roku 2019


ŚliskiMike

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Drizzt napisał:

@wroński A to nie jest tak, że od pewnego momentu to już inne pobudki stoją za tym żeby się jeszcze bardziej nażreć? Nie sam hajs, a 1) pozycja, 2) władza, 3) status, 4) bycie kimś albo po 5) prostu dbanie i traktowanie swoich interesów jak dzieci. Mają ciągle rosnąć, rozwijać się, być znane itd. Ale to się wszystko w sumie wiąże z kasą...

1. Jaka jest ta ich pozycja łatwo można się dowiedzieć rozpytując tu i tam. Zwykle to żenujące trochę takie. Brat swojego brata, syn swojego ojca, podnóżek swojej żony itd. Pozycja...

 

2. Znając punkt 1. ktoś taki nigdy nie będzie miał władzy. Po prostu śmieszny koleś w zbyt dużych butach.

 

3. "Kasę zdobył o okradając wspólnika", "Dobrze się ożenił", itd. itp.  Status..., gówno nie status.

 

4. W swoich własnych oczach tylko, grono pochlebców oczywiście podpompuje ego, ale to iluzja.

 

5. To jak najbardziej jestem skłonny zaakceptować, tyle, że znam tylko jedną taką firmę, z wielu.

 

Jakoś tak to jest, że naprawdę wiele wnosi właściwy research.

Ludzie kochają rzucać gównem i już idąc na rozmowę do firmy X wiesz z kim rozmawiasz i jakoś śmiesznie :)

Znaczy jak to jest jakaś +- znajoma firma bo tak idąc w obce strony na dzień dobry można patrzeć co by tu podjebać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, ŚliskiMike napisał:

Nie wiem dlaczego, ale cały czas mam przeświadczenie, że każdy człowiek na świecie najbardziej pragnie pieniędzy.

IMO tylko do pewnego pułapu. Fakt, ten pułap jest różny dla wielu, ale od pewnego pułapu pieniądz tylko dla pieniądza i napawania się stanem konta przestaje mieć znaczenie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, OdważnyZdobywca napisał:

Yyy raczej ich wina gdzie pracują. Chociaż może czegoś nie zrozumiałem, to oczywiście proszę o poprawkę. 

Każdy sobie wybiera zawód, tego co chce robić (mniej więcej) ze wszystkimi plusami i minusami tego. Chcesz mieć pracę biurową - kształcisz się jako "pan biurowy" i jesteś. Chcesz obsługiwać maszyny? Proszę bardzo. Tak, zazwyczaj zabiera to trochę czasu (nawet lata) natomiast jeśli coś chcemy to albo musimy mocniej pomyśleć/kombinować albo standardowo jak wszyscy iść wydeptaną ścieżką (pewniejszą, ale wolniejszą). 

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem,iż "mamy pracę taką jaką mamy, bo wybrała nam rodzina/znajomi/otoczenie". Oczywiście, wpływ jest. Natomiast od NAS samych zależy decyzja, nikt nas nie zmusi byśmy pracowali jako informatyk czy kominiarz, bo ... Cię zabije jak nim nie będziesz. Są w życiu różne sytuacje no ale piszę generalnie.

 

No nie do końca. Załóżmy, że 10 milionów polaków chce nagle zostać hydraulikami, bo przykładowo hydraulik ostatnio dobrze zarabia. 10 milionów osób w tym samym czasie kształci się w tym kierunku. Czy każdy ma szansę zostać hydraulikiem?

 

Nie, ponieważ to rynek pracy wymusza na ludziach kierunek nauki, nie odwrotnie. No dobra, to teraz inny przykład. Załóżmy, że te 20 milionów pracujących polaków chce zarabiać nagle min. 10.000 zł miesięcznie. Każdy idzie w inny zawód - jeden na testera, programistę, drugi na medycyne, trzeci na jakiś inny inżynieryjny kierunek, czwarty otwiera własną działalność itd. Czy każdy z nich ma szansę na sukces?

 

Co z tego, że ludzie dobrze zarabiać, jeżeli tych miejsc pracy nie ma? Przecież miejsca pracy magicznie się nie wyczarują. Zrób sobie badanie rynku i przekonaj się, że 90% ofert pracy oscyluje w pensjach 1500-3000 netto na rękę max.

 

Nie każdy ma szansę zostać bogatym, tylko poszczególne jednostki. Wększość Polski zmuszona jest do pracy poniżej 3000 złotych - to nie jest ich wybór - tak wygląda rynek i oferty pracy. Poszczególna jednostka może przebranżowić się np: z magazyniera na kierowcę międzynarodowego. Ale całej Polski nie przebranżowisz. Rynek wygląda tak, że 99% niewolników musi pracować na 1% najlepiej zarabiających i wykonywać "proste" pracę typu: kasjer, piekarz, magazynier, pracownik produkcji, pracownik MPO, taksówkarz itd. 100% polaków nie może pracować umysłowo w ciepłym biurze, choćby każdy chciał i się rozwijał po 12 godzin dziennie przez 5 lat - wybraliby i tak tylko tych najlepszych, bo miejsc pracy nie ma.

 

Spójrz sobie na programistów. W ciągu 4 lat rynek dla młodych programistów został zniszczony, bo powstały kursy programowania i ludzie masowo pchają się do IT, bo w IT po kilku latach ciężkiej pracy zarobisz z 10.000 - 15.000. Ludzie biorą kredyty po 15.000 i idą na kursy, które gówno im dadzą, bo pracodawca woli wybrać sobie ambitnego studenta uczelni informatycznej, który poświęcił 5 lat nauki za którą zapłaciło mu państwo i rodzice, zamiast byłego magazyniera po kursie programisty - 360h weekendowo, bo nie miał innej opcji nauki. W momencie na ponad kilka tysięcy ofert, dla początkujących jest może ze 100 we wszystkich miastach polski. A na jedno miejsce przychodzi CV od nawet 300 kandydatów, bo każdy chce zarabiać te mityczne 15.000 miesięcznie.

 

1 osoba zostaje zatrudniona, a pozostałe 299 co próbowało - nie. Ale o tym się głośno nie mówi. Mówi się o sukcesach, nie o porażkach, a potem ludziom się wydaje, że sukces to takie hop siup i wystarczy chcieć. Ludzie myślą, że to takie proste, bo poszczególnym jednostkom się udało. Ale udało się, bo np: mieli talent do matematyki, rodzice za małolata nie pozwolili im wychodzić z domu, potem sfinansowali dobre liceum i dobre studia - na których nie musieli chodzić do pracy, tylko mogli się uczyć. Tymczasem na drugim końcu polski ktoś nie mógł dostać się na dobrą uczelnię, bo np: miał Ojca i Matkę alkoholików i zamiast się uczyć musiał zarabiać na chleb w poniżającej pracy. Ludzie nierzadko bez matury, po zawodówkach, z problemami psychicznymi. Potem mają ponad 20 lat, zero wykształcenia, znajomości, umiejętności. Oni też może chcą mieć inny zawód, ale jak ta druga osoba z rozjebanym życiem ma pokonać tą pierwszą osobę, która miała idealnie ułożone życie bez presji czasu i pieniędzy w rekrutacji? Z perspektywy tej pierwszej zdobycie pracy marzeń to żaden problem. Teraz wciel się w życie tej drugiej osoby i spróbuj zmienić pracę. Dalej banalne?

 

Skończmy siać mit kowala własnego losu, ludzie nie są kowalami losu. Jedni urodzili się w dobrych warunkach i to wykorzystali, zrobili kariery. Drudzy urodzili się w dobrych warunkach, ale byli leniwi i wylądowali w słabych pracach. Trzeci urodzili się w patologii i choćby z całej siły chcieli i starali się 24/7, to są skazani na beznadziejny los. Mierzenie wszystkich jedną miarą to głupota, bo każdy życiorys jest inny i trzeba by się wcielić w życiorys każdej osoby i sprawdzić, jakie miał szanse na powodzenie. Na sukces większy wpływ mają czynniki zewnętrzne, niż chęci i determinacja. Własna praca to dopiero 2 etap sukcesu, większość nie przechodzi 1 etapu, czyli warunków otoczenia do osiągnięcia sukcesu.

Edytowane przez Zbychu
  • Like 11
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu Kocham Cię. :D  Też mnie wkurwia gadanie o sukcesie i ciężkiej pracy. Wystarczy chcieć, chcieć to móc, ble ble ble ble ble ble, rzyg. 

 

Co do IT to jest nadal zapotrzebowanie na SPECJALISTÓW i będzie rosło. Jednak specjalnie napisałem SPECJALISTÓW, bo programowanie to tylko umiejętność składania jakby klocków, pustaków. Trzeba wiedzieć też jak te klocki poukładać, żeby program był wydajny, wiedzieć jakie rozwiązanie do problemu zastosować - np. żeby nie strzelać do muchy z armaty. Tego na bootcampie nie uczą, na studiach mówią o tym, ale od każdego zależy czy pochłonie tą wiedzę i ją zastosuje. Ja dostałem pracę, ponieważ wykorzystałem wiedzę z pozornie niepotrzebnego przedmiotu "Logika i teoria mnogości". Bootcamp to ładnie nazwana nazwa takiej zawodówki - pokażemy Ci pętle, warunki, ale już złożoność obliczeniową sobie darujemy, bo po co to komu? Uwierzcie, że można napisać algorytm, który zawiesi najszybsze komputery obecnie. 

 

Bootcampy żerują na tym, że studia niczego Cię nie nauczą, są do bani i w ogóle sylabusy (programy) są stare. OK, ale uczelnia daje obycie, świadczy o dojrzałości (piszesz algorytm metody Hornera na przykład, a nie hehe zaprogramujcie guziczek w JS, żeby misio skakał), o tym, że masz zdolność uczenia się wielu rzeczy na raz w krótkim czasie. Studia nie są od zapewnienia pracy, ale mogą sporo pomóc. Sam programista bez wiedzy o nauce jaką jest informatyka jest tylko małpą klepiącą proste ( a nawet prostackie) instrukcje. Mają zonka przy problemie wykraczającym poza napisanie prostego zapytania do mysqla. 

 

Do IT nie jest ciężko się dostać. Jednak jeżeli idziesz tam bo pieniążki duże jak na Polskę (tyle co zarabia sprzątaczka w Niemczech) i chcesz bananów i  pomarańczy to się rozczarujesz. Pracodawcy zwracają uwagę na mierny poziom czy to absolwentów uczelni czy bootcampów. Nie chciało im się czytać literatury, rozwijać się, studia na gotowcach i ściągach, a potem płacz, że nie mają pracy lub klepią słynne PHP dla fryzjerek za 2k netto w Białymstoku. Ssanie jest, ale przestaje wystarczać prosta wiedza i łopatologizm. Masz wiedzę, masz umiejętności, coś robisz sam - wejdziesz. Jest szkopuł, że brakuje specjalistów, nie klepaczy.

 

Zainteresowanym informatyką polecam:

 

D. Harell - "Rzecz o istocie informatyki. Algorytmika"

Thomas Cormen - "Wprowadzenie do algorytmów"

William Stallings - "Organizacja i architektura systemu komputerowego"

 

Te trzy pozycje uzmysłowią czym jest informatyka (to nie nauka o komputerach wbrew pozorom - choć ściśle z nimi związana). Po Harellu powinieneś wiedzieć, czy to dla Ciebie czy nie. Przeczytasz i stwierdzisz, że wolisz jednak koparkę - ciesz się. Oszczędziłeś kasę i czas, a i masz wiedzę o czymś. Jeżeli ktoś zadaje pytanie jakiego języka na początek się uczyć to zazwyczaj na pewno nie będzie programistą i pracował w IT. Szczerze to polecam C (dla chcących nauczyć się programować i poznać też jak komputer działa), ewentualnie Python (bardziej rozwiązywanie problemów niż skupianie się na kontroli). Jednak jak chcesz w JS pisać to też się nauczysz programować. Język jest bez znaczenia na początek. Jak ktoś jeszcze trochę matematyki dołoży od siebie, nauki logiki to może powoli się uczyć rzeczy bardziej potrzebnych do pracy. Może być pewny, że ma podstawy i nauczenie się nowych rzeczy jest kwestią poznania składni czy działania frameworków. Bez tego programowanie jest jak ktoś chce układać pustaki na dom, a nie przesiał piachu.  

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, volcaniusch napisał:

Uwierzcie, że można napisać algorytm, który zawiesi najszybsze komputery obecnie. 

 

Napisz mi coś takiego.

No wiesz, podłączam pendrive`a do firmowego kompa i wypierdala w kosmos cały system albo chociaż jest multifreez.

No napiiisz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, volcaniusch napisał:

Pisał nie będę, jednak fajny przykład:

 

https://mattomatti.com/pl/a0107

 

Polecam też tabelkę czasów wykonania programów dla algorytmów różnej klasy.

 

To bardzo budujące, ale mi raczej chodzi o coś w rodzaju walizeczki z bombą nuklearną w wersji cyfrowej.

No bo wiesz, czasem się pojawiam na rozmowie w jakimś call center ( żeby coś podjebać :) ) a oni tam mają testy sprawnościowe i masz dostęp do komputera podłączonego do firmowej sieci a wiesz, ja nie lubię call centrów i bym ich chętnie wyzwolił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To pytanie na darknet, nie BS. ;) Miałem epizod pracy w CC i mieli poblokowane USB, wszyscy bez wyjątku - nawet liderzy, szkoleniowcy. Pracownik miał ograniczone funkcjonalności do minimum. Na zewnątrz tylko potrzebne strony, reszta zablokowana. Słuchawki wpięte na jacka.

Edytowane przez volcaniusch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, volcaniusch napisał:

@Zbychu Kocham Cię. :D  Też mnie wkurwia gadanie o sukcesie i ciężkiej pracy. Wystarczy chcieć, chcieć to móc, ble ble ble ble ble ble, rzyg. 

 

Co do IT to jest nadal zapotrzebowanie na SPECJALISTÓW i będzie rosło. Jednak specjalnie napisałem SPECJALISTÓW, bo programowanie to tylko umiejętność składania jakby klocków, pustaków. Trzeba wiedzieć też jak te klocki poukładać, żeby program był wydajny, wiedzieć jakie rozwiązanie do problemu zastosować - np. żeby nie strzelać do muchy z armaty.

Ale to nie zadanie dla programisty ale bardziej architekta czy analityka. Bo programiści mogą mieć różne wizje co do tego jak ma to wyglądać.

Prosty przykład. Menu do strony. Jeden może uważać że boczne będzie lepsze a inny że jednak navbar

Cytat

 

Tego na bootcampie nie uczą, na studiach mówią o tym, ale od każdego zależy czy pochłonie tą wiedzę i ją zastosuje. Ja dostałem pracę, ponieważ wykorzystałem wiedzę z pozornie niepotrzebnego przedmiotu "Logika i teoria mnogości". Bootcamp to ładnie nazwana nazwa takiej zawodówki - pokażemy Ci pętle, warunki, ale już złożoność obliczeniową sobie darujemy, bo po co to komu? Uwierzcie, że można napisać algorytm, który zawiesi najszybsze komputery obecnie. 

Ba. Do tego wystarczy napisać pętle 

Cytat

Bootcampy żerują na tym, że studia niczego Cię nie nauczą, są do bani i w ogóle sylabusy (programy) są stare. OK, ale uczelnia daje obycie, świadczy o dojrzałości (piszesz algorytm metody Hornera na przykład, a nie hehe zaprogramujcie guziczek w JS, żeby misio skakał), o tym, że masz zdolność uczenia się wielu rzeczy na raz w krótkim czasie.

U mnie w pracy algorytmów się nie implementuje i nie tworzy. Tylko właśnie te guziki. Ale to januszsoft

Cytat

Studia nie są od zapewnienia pracy, ale mogą sporo pomóc. Sam programista bez wiedzy o nauce jaką jest informatyka jest tylko małpą klepiącą proste ( a nawet prostackie) instrukcje. Mają zonka przy problemie wykraczającym poza napisanie prostego zapytania do mysqla. 

Bo się nie uczą.Nie analizują

Cytat

Do IT nie jest ciężko się dostać. Jednak jeżeli idziesz tam bo pieniążki duże jak na Polskę (tyle co zarabia sprzątaczka w Niemczech) i chcesz bananów i  pomarańczy to się rozczarujesz.

Tu się zgodzę. To powinna być przynajmniej częściowo pasja

Cytat

Pracodawcy zwracają uwagę na mierny poziom czy to absolwentów uczelni czy bootcampów. Nie chciało im się czytać literatury, rozwijać się, studia na gotowcach i ściągach, a potem płacz, że nie mają pracy lub klepią słynne PHP dla fryzjerek za 2k netto w Białymstoku.

A nawet nie klepią PHP tylko siedzą w kokpicie WP.

Cytat

Ssanie jest, ale przestaje wystarczać prosta wiedza i łopatologizm. Masz wiedzę, masz umiejętności, coś robisz sam - wejdziesz. Jest szkopuł, że brakuje specjalistów, nie klepaczy.

I to specjalistów pełną gębą. Seniorzy od dupogodzin nie są pożądani

Cytat

Zainteresowanym informatyką polecam:

 

D. Harell - "Rzecz o istocie informatyki. Algorytmika"

Thomas Cormen - "Wprowadzenie do algorytmów"

William Stallings - "Organizacja i architektura systemu komputerowego"

 

Te trzy pozycje uzmysłowią czym jest informatyka (to nie nauka o komputerach wbrew pozorom - choć ściśle z nimi związana). Po Harellu powinieneś wiedzieć, czy to dla Ciebie czy nie.

Chyba że chcesz klepać crudy albo być programistą WP

Cytat

Przeczytasz i stwierdzisz, że wolisz jednak koparkę - ciesz się. Oszczędziłeś kasę i czas, a i masz wiedzę o czymś. Jeżeli ktoś zadaje pytanie jakiego języka na początek się uczyć to zazwyczaj na pewno nie będzie programistą i pracował w IT.

Ktos musi siedziec w agencjach interaktywnych. Kokosów jednak nie będzie. Zresztą takie pytania zadają często dzieci. (Jakiego języka się uczyć by stworzyć gre w rodzaju Wiedźmina)

Cytat

Szczerze to polecam C (dla chcących nauczyć się programować i poznać też jak komputer działa), ewentualnie Python (bardziej rozwiązywanie problemów niż skupianie się na kontroli). Jednak jak chcesz w JS pisać to też się nauczysz programować. Język jest bez znaczenia na początek.

Ma znaczenie. Komus kto chce docelowo bawić się w pisanie stronek nie przyda się np Assembler. Ktos marzący o programowaniu robotów lepiej by zrobił nie klepiąc stylowań w ramach nauki. No i ja polecam na początku angielski. Bo z tym też są problemy

Cytat

Jak ktoś jeszcze trochę matematyki dołoży od siebie, nauki logiki to może powoli się uczyć rzeczy bardziej potrzebnych do pracy. Może być pewny, że ma podstawy i nauczenie się nowych rzeczy jest kwestią poznania składni czy działania frameworków. Bez tego programowanie jest jak ktoś chce układać pustaki na dom, a nie przesiał piachu.  

Chyba że ma ambicje tylko by te cegły układać. Zadziwiające ilu ludzi płaci za rzeczy które by laikowi zajęły 5 minut.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wszystkim zgoda, jednak niech nie mamią ludzi zarobkami rzędu 15k. Na początku dla kogoś kompletnie zielonego to nie ma znaczenia jaki język. Potem już tak. Chodzi o samo zrozumienie programowania, nawet nie celowość. Wbrew pozorom to nawet te cegły trzeba umieć położyć. 

Edytowane przez volcaniusch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie jest przypadkiem tak, że branża IT jest już "spalona" dla ludzi którzy na chwilę obecną chcieliby dopiero zacząć się w tym kierunku kształcić? Każdy wie że w IT można nieźle zarobić, to jest już dosyć oczywista informacja i moim zdaniem jest to oczywisty znak, żeby w tą stronę już nie iść. Mówię tu z perspektywy ludzi, którzy jeszcze nie wybrali kierunku nauki. Nie lepiej wyszukać jakąś inną niszę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko napisałem. Jeżeli będziesz pasjonatem to będziesz zawsze miał wzięcie. Czy to IT czy wykończeniówka. Jest trudno teraz dla juniorów, ale też warto popatrzeć co taki junior wie i umie. Dużo się chce nachapać, a tu zonk. Istotna sprawa to intencja z jaką idziesz. Jak tylko pieniądze to daruj sobie. Wszędzie jest podział na rzemieślników, partaczy i mistrzów. Dobry rzemieślnik w IT będzie zawsze dobrze wynagradzany. ;)

 

Od razu zaznaczam, że nie stygmatyzuje ludzi, którzy korzystają z bootcampów czy chcą pieniędzy. Dużo pochodzi z rodzin, gdzie nie ma lekarzy/prawników i chcą poprawić swój byt. Jednak IT nie musi akurat tego dać i są zwyczajnie oszukiwani przez reklamy kursów itp. Lepsze pieniądze mogą znaleźć w innych branżach. Polecam popytać o dobrego brukarza i o terminy. 

Edytowane przez volcaniusch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, ŚliskiMike napisał:

A nie jest przypadkiem tak, że branża IT jest już "spalona" dla ludzi którzy na chwilę obecną chcieliby dopiero zacząć się w tym kierunku kształcić?

Skądże. Czekają z otwartymi rękoma na przebranżawiających się fizyków, matematyków czy automatyków. Cała reszta musi się liczyć z tym że ma ograniczone pole do popisu, nie mniej  nawet osoba po turystyce ma szansę się dostać do IT związanego z turystyką. Ale kokosów jak w Fintech mieć nie będzie.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Praca jak najbardziej uszlachetnia, ale to stwierdzenie zawiera idiom który dzisiaj powoduje problem w zrozumieniu tego stwierdzenia.

Chodzi o pracę. Tu nie chodzi o samą pracę, ale o całość. Czyli pracę + zarobek (lub pracę + wypracowanie sobie dóbr).

Wtedy uszlachetnia. Bo człowiek widzi że jak pracuje to wypracowuje sobie dobra potrzebne do życia. Widzi więc wartość w pracy. praca jest więc środkiem do celu a nie celem samym w sobie.

Dzisiaj jednak pod określeniem "praca" rozumie się coś innego. Praca określa stosunek pracy. Jak ktoś pyta czy mam pracę to chodzi mu o to czy mam pracę zarobkową, a nie o to czy mam pracę do wykonania w ogródku. I nie było by tu jeszcze nieporozumienia bo niby jest zarobek. A więc praca ciągle daje zarobek. A praca w ogródku daje jakieś warzywa (czyli dobra).

Problem się pojawia w dzisiejszym systemie politycznym, gdzie zarobki nie odzwierciedlają wkładu w pracę.

W takim wypadku dla wielu osób "praca" (praca zarobkowa) staje się przede wszystkim pracą jako wykonywaniem roboty, a nie jako zarobkiem (zarobek jest ale niewielki).

Stąd dzisiejsza niechęć do pracy. Bo praca przestałą dawać wymierne zarobki.

I nie jest to wina pracodawców, czy niskiej płacy minimalnej. Dokładnie odwrotnie.

Problemem jest w ogóle obecność tej płacy minimalnej oraz złe prawo.

Bo bez prawa nikt by nie narzekał na pracodawców tylko sam sobie założył firmę (gdyby nie było utrudnień prawnych).

Płaca minimalna by nie przeszkadzała bo nikt by się nie godził na niskie zarobki widząc alternatywy (nie blokowane prawem).

 

To też wyjaśnia dlaczego mimo postępu technologii ludzie ciągle muszą dużo pracować. Wcale nie ma tu jakiegoś powodu społecznego czy technicznego. Powód jest polityczny.

Łatwo to zrozumieć biorąc pod uwagę stan techniki oraz podatków np. w średniowieczu.

Ludzie płacili jakieś tam małe podatki (duże w kontekście ówczesnych możliwości zarobkowych). Oraz chcieli mieć jakieś nowoczesne maszyny (nawet sobie nie mogli wyobrazić jakie) do pomocy w pracy.

Król chciał zebrać np. równowartość 1 tony złota w podatkach. Żeby sobie wybudować jakiś tam pałac czy coś tam innego robić.

Ludzie chcieli mieć dom z drewna, o określonych wymiarach.

I załóżmy że nagle pojawia się dzisiejsza technologia, ale król zostaje ten sam.

Ludzie mogą wybudować dom taniej i szybciej. Mogą szybciej zarobić na zapłatę podatku (1 tona złota).

Mają więc więcej wolnego. Zapewniam że tak by było, że robili by mniej a i tak wypracowywali więcej.

Co się jednak zmieniło że tak nie jest?

A no system prawny.

Królowi już nie wystarcza zamek skoro ludzie mogą zarobić na podatek w 1 godzinę. Skoro zostaje im więcej czasu to dlaczego ma się ograniczać? Pozostałe 7 godzin też im skaże pracować na jego podatki.

W dodatku sam też chce mieć lepszy technologicznie pałać.

Podnosi więc podatki żeby ludzie nadal musieli pracować te 8..12 godzin dziennie.

Po prostu podatki zawsze są tak wysokie żeby ludzie pracowali tyle ile mogą.

Podatki są złodziejstwem, i ich celem jest tylko ograbianie społeczeństwa. Nic więc dziwnego że zawsze pracuje się po 8 godzin. Bo system dba o to żeby produkować jak najwięcej, czyli tyle ile może człowiek produkować. Czyli żeby produkował przez te 8...12 godzin, a nie przez 1 godzinę.

To samo dotyczy innych dziedzin prawa/podatków, niż te od pracy.

Prawo budowlane jest takie samo.

Przy dzisiejszej technice można by wybudować średniowieczny dom w cenie pewnie około 20 tyś zł.

Ale prawo zabrania. Bo każe mieć ocieplenie, przyłącze elektryczne, gazowe, wodne, itp. A to podraża koszt a potem każe płacić rachunki.

 

Ludzie też chcą mieć więcej. Czasami ktoś narzeka że ma rodzinę i go nie stać na opłacenie rachunków (gdy kiedyś ojciec sam pracował na całą rodzinę i dawał radę). No ale za co te rachunki? Przecież jakby nie miał prądu, gazu, internetu to by ich w ogóle nie musiał płacić.

Więc niskie zarobki i niski poziom życia to trochę mit. Poziom jest wyższy niż w średniowieczu. Rzeczywiście zarobki są niskie jak na ilość pracy (ze względu na podatki), ale i tak są wyższe niż kiedyś. Wydają się niskie bo wzrosła jakość życia, czyli wzrosła ilość dóbr jakie człowiek by chciał kupić.

Na rachunki nie wystarcza więc, bo ludzie sami się pchają do posiadania pewnych dóbr.

Czyli trochę ludzie sami tego wszystkiego chcą, ale też trochę prawo do tego zmusza.

 

Dzisiejsza młodzież widzi to wszystko (choć nie bezpośrednio) i stąd stają się pragmatyczni.

Nie widzą tego bezpośrednio tak jak ja, czyli że można by żyć taniej. Gorzej niż średnia ale ciągle o wiele lepiej niż w średniowieczu. A ograniczeniem jest tylko prawo.

Lecz są przyzwyczajeni do dzisiejszego wygodnego życia. I nie widzą tego jako ograniczenie prawne do prostszego życia (bo wcale nie chcą żyć prościej), lecz widzą to jako przymus do pracy z której nic nie wynika.

Efekt końcowy jest taki sam. Ja nie widzę sensu w pracy gdy moja praca dawała by jedynie opłacanie podatków a żadnych profitów dla mnie.

Młodzi nie widzą sensu w pracy gdy nie daje ona się wybić, a bez pracy można żyć pobierając zasiłki.

Zupełnie inne podejście, a efekt ten sam. Brak chęci do pracy.

A wszystkiemu winne lewactwo nie pozwalające odbierać całości efektów własnej pracy.

Edytowane przez imprudent_before_the_event
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo Polak pracuje, a jego odpowiednik za granicą - zarabia

 

9 godzin temu, imprudent_before_the_event napisał:

Praca jak najbardziej uszlachetnia

Może nawet czyni wolnymi - gdyby to była prawda to w pewnym miejscu mielibyśmy bogatych więźniów. Otóż nie, praca w żadnym wypadku nie uszlachetnia.

 

9 godzin temu, imprudent_before_the_event napisał:

dlaczego mimo postępu technologii ludzie ciągle muszą dużo pracować.

Veblen to pięknie podsumował - dawałem linka

 

 

Edytowane przez Perun82
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Perun82 napisał:

Może nawet czyni wolnymi - gdyby to była prawda to w pewnym miejscu mielibyśmy bogatych więźniów. Otóż nie, praca w żadnym wypadku nie uszlachetnia. 

Przecież wyjaśniłem wyżej że to taki idiom.

Chodzi o pracę jako całość, a nie o samą robotę. Całość to robota + odbieranie efektów tej roboty.

W obozach była tylko robota bez możliwości odbierania efektów. Robiło się na kogoś a nie na siebie.

Można powiedzieć tak: Praca na kogoś nie uszlachetnia. Praca na siebie uszlachetnia.

 

To co jest w filmie wyżej to co innego.

Tam klasa próżniacza ma pod sobą pracowników którzy na nich robią. Najczęściej też Ci ludzie mają kontakt z władzą lub są władzą, więc utrzymują się też z podatków.

Potwierdza to zresztą to co pisałem, czyli że mimo rozwoju techniki pozostała część ludzi pracuje ciągle po 8 godzin bo musi pracować na tych co są wyżej.

Obecne podejście młodych ludzi to co innego. Oni nie są na szczycie. To są Ci na dole. Nie mają nikogo pod sobą kto by na nich robił. To więc coś innego niż klasa próżniacza z filmu.

Edytowane przez imprudent_before_the_event
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...
W dniu 9.10.2019 o 20:00, Zbychu napisał(a):

Przede wszystkim nie rozumiem dlaczego obarczasz ludzi winą, skoro to nie jest ich wina gdzie pracują. Mamy obecnie taki "rynek pracownika", że możesz sobie wybrać, czy chcesz pracować za 2000 w biedronce czy za 2500 w fabryce. Ostatnio nawet ludzie po prawie, medycynie i innych "bogatych" kierunkach mają przerąbane, bez znajomości będą klepać biede lub zmuszeni do opuszczenia kraju.

 

Jedyna obecnie ścieżka (w zasadzie już nieaktualna) do zarobienia "średnich" pieniędzy to praca w IT - programowanie, testowanie itd. Tylko od lat ludziom się trąbi, że w IT zarabia się średnio po te 10.000 i w chwili obecnej rynek dla nowicjuszy jest przesycony, bo przychodzi po 200 do nawet 500 CV w dużym mieście na stanowisko młodego programisty. Firmy masowo rezygnują nawet z rekrutowania młodych osób i dochodzi do sytuacji, że na ok 2000 ofert z IT tylko 50-100 jest dla nowicjuszy (i nawet od tych nowicjuszy wymagają 6-12 miesięcy doświadczenia).

 

Tak więc nawet jak ktoś ma w Polsce ambicje, to musi pokonać jeszcze 200 innych ambitnych osób w rekrutacji.

Ale praca w IT również nie jest taka ciekawa jak to trąbią w mediach, w zasadzie jest dobra kasa, ale wad od cholery i ludzie często z IT uciekają do czegoś spokojniejszego.

1.) Technologia szybko się zmienia, ciągle musisz po pracy ciągle się uczyć i dokształcać (nie masz czasu dla siebie)

2.) Duże zarobki tylko w korporacjach, gdzie nie masz na nic wpływu, jesteś tylko szczurem i napędzasz karuzele, twoje zdanie nikogo nie obchodzi.

3.) Praca bardzo niszczy zdrowie w tym wzrok, kręgoslup, nadgarstki, powoduje upośledzenie społeczene

4.) Nie każdy lubi spędzać przy komputerze 10-12 godzin dziennie

5.) Za to wszystko masz 5 cyfrową pensje - ale jak odejmiesz koszty leczenia(kręgosłup i nadgarstki szybko się odezwą do ciebie), dom na kredyt i samochód wzięty w leasingu to zostają ci grosze.

 

Tak więc nie ma co oskarżać ludzi, bo pracy w tym kraju nie ma. Nie każdy chce poświęcać swój cenny czas na zmianę pracy w IT, gdzie konkurencja jest tak duża, że ludzie zaraz zaczną płacić pracodawcom, by ktoś dał im pół roku doświadczenia. Poza tym czym jest nasze życie w kontekście wszechświata? Czym jest 50-100 lat naszego życia, jeżeli świat ma ponad 14 miliardów lat? Co twoje życie znaczy w tym momencie, gdy na świecie żyje ponad 7 miliardów ludzi? Co zostanie ci z pieniędzy i pracy w korporacji po twojej śmierci? Prawda jest bolesna, ale nic nie znaczymy. Jesteśmy tylko trybikiem w maszynie. Nie ma dobrego wyboru, wszyscy żyjemy w więzieniu oprócz 0,01% najbogatszych ludzi na ziemi. Jedyny wybór jaki mamy to wybór klatki:

- gówno-praca fizyczna (przykładowo: magazynier, kasjer, fabryka) = 8 godzin i do domu + niska odpowiedzialność + niskie zarobki + masa czasu + niski prestiż społeczny

- gówno-praca biurowa (przykładowo urząd pracy, urząd skarbowy itd) = 8 godzin i do domu + niska odpowiedzialność + masa czasu + niski prestiż społeczny. Zarobki bez znajomości - bardzo niskie, ze znajomościami - średnie, ale nadal jak chcesz mieszkanie to jedyna opcja kredyt 30 lat

- praca w służbach państwowych  (policja, strażak, lekarz, wojsko) = nieregularny czas pracy (dużo pracy, nadgodziny, mało czasu dla siebie) + średnia odpowiedzialność + bez znajomości/umiejętności niewiele zarabiasz + średni prestiż społeczny

- własny biznes - tutaj jesteś panem swojego losu, ale statystyki nie oszukasz. Większość własnych biznesów/start-upów upada po roku, dwóch. Nie jesteś w stanie konkurować z korporacjami. Czasami musisz zapierdalać po 12-16 godzin dziennie (początek). Prawo działa na twoją niekorzyść (np test przedsiębiorcy czy inne głupie pomysły). Jeden zły ruch i cyk - 500.000 PLN kary do zapłaty. Jeżeli ci się uda to zarobisz z 5.000-20.000 miesięcznie, ale masz masę stresu, obowiązków, dużo na głowie. Prestiż zależny od tego czym się zajmujesz.

- korposzczur - zarabiasz dobrze, masz prestiż społeczny, ale jesteś trybikiem w maszynie, często duża odpowiedzialność, duży stres, korpo-słownictwo, ludzie chcą nawzajem się wygryźć i podpierdolić do szefa dla pieniędzy, chora atmosfera gdzie każdy z każdym konkuruje. Częste nadgodziny i konieczność nauki w domu - nie masz na nic czasu poza, w większości korporacji to praca jest maksymalnie do 40-45 roku życia (zdarzają się wyjątki), Dobijasz do klasy średniej, ale tutaj i tak na zbyt wiele cię nie staż. Kredyt spłacasz w 10-20 lat, zamiast 30. Możesz wziąć droższe auto w leasing i mieszkanie bliżej centrum, ale dalej to nie jest życie, tylko klatka.
- zawód syn/polityk/dobre znajomości/celebryci/aktorzy - pracujesz ile chcesz, zarabiasz ile chcesz, stać cię na więcej, masz trochę więcej "władzy", ale zawsze jest ktoś nad tobą i musisz wykonywać polecenia. Masz wysoki prestiż społeczny. Zarabiasz od 20.000 do ilu chcesz, sky is the limit. Ale w tej grupie też nie jest kolorowo, bo statystyki znowu nie oszukasz. Wśród ludzi, którzy odnieśli znaczący sukces i mają wszystkie dobra materialne o jakich marzą depresja jest bardzo popularna. Ile bylo ostatnio samobójstw znanych celebrytyów? Ile jest uzależnionych od hazardu, heroiny, kokainy, seksu? Cała masa. Ile z nich popełniło samobójstwo? Były członek linkin-park, Magik, Cult Cobain, Marylin Monroe, Heath Ledger.

 

Przecież oni mieli niby "wszystko", więc dlaczego samobójstwo? Dlaczego jest ostatnio taka fala depresji (zwłaszcza w Polsce) gdy tak naprawdę nasza sytuacja ekonomiczna od lat uległa znaczenj poprawie? Mamy coraz wiecej kasy, bogacimy się, a rośnie fala rozwodów, depresji, samobójstw. Prosta dedukcja matematyczna - im bogatsi się stajemy (jako państwo/świat) tym coraz gorsza sytuacja. Zależność jest liniowa.

 

Tak więc ocenianie ludzi po ich stylu życia - to totalna głupota i świadczy tylko źle o tobie, to są tylko inne klatki. Zresztą bądźmy szczerzy, bez hejtu - nic szczególnego nie osiągnąłeś, a wypowiadasz się o innych ludziach w tonie poniżającym. Wybór w Polsce jest prosty - albo gówno-pracy, albo cięzka nauka i próba wbicia do IT. Dla każdego miejsca nie starczy, ten świat jest tak skonstruowany, że 99,99% ludzi ma żyć w biedzie i pracować dla 0,01% bogatych. 

 

Zarabiać nie jest trudno, ale czy to daje szczęście? Prawdziwe szczęście jest wtedy, kiedy masz wokół siebie ludzi, na których możesz polegać. Kiedy masz na tyle siły, by pokonać nałogi i cieszyć się z małych rzeczy. Kiedy masz wokół siebie kobietę, której gadzi mózg jest łagodny i nie myśli o tym by cię zdradzić, czy zabrać połowę majątku. Nie ma znaczenia czy zarabiasz 2000 czy 10000 i tak jesteś niewolnikiem, tylko płacisz inną walutą - czasem.

To jest chyba najlepszy wpis na tym portalu ever, czasem do niego wracam żeby się zmotywować.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tak. :D Mityczne AJTI. :D 

 

U nas w firmie automatyk/mechatronik z utrzymania ruchu - inżynier, nie technik - wyciąga powyżej dziesięciu tysięcy na czysto (pracując 40 godzin tygodniowo). Łączy umiejętności z zakresu automatyki i "chamskiej", siermiężnej mechaniki - ale on za 10-15 lat nie zostanie zastapiony przez EJ-AJ. ;) 

 

Oczywiście gdzie mu tam do przeciętnego wyrobnika z AJTI, który miesięcznie wyciąga - lekką ręką - 20 tysięcy miesięcznie. :D 

 

Kurwa, ależ ja kisnę z tego mitu AJTI. :D 

 

Prawda jest taka, że jak ktoś wie, co ze sobą zrobić, to nigdy nie będzie klepał biedy. Piewcy AJTI zapominają, że nie wszystko lata sobie "w chmurce" - a większość tego, co nas otacza, i co nam służy, należy wyprodukować. Tak więc łączenie umiejętności "software" i "hardware" jest tu rozwiązaniem. 

Edytowane przez zychu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, zychu napisał(a):

Tak, tak. :D Mityczne AJTI. :D 

 

U nas w firmie automatyk/mechatronik z utrzymania ruchu - inżynier, nie technik - wyciąga powyżej dziesięciu tysięcy na czysto (pracując 40 godzin tygodniowo). Łączy umiejętności z zakresu automatyki i "chamskiej", siermiężnej mechaniki - ale on za 10-15 lat nie zostanie zastapiony przez EJ-AJ. ;) 

 

Oczywiście gdzie mu tam do przeciętnego wyrobnika z AJTI, który miesięcznie wyciąga - lekką ręką - 20 tysięcy miesięcznie. :D 

 

Kurwa, ależ ja kisnę z tego mitu AJTI. :D 

 

Prawda jest taka, że jak ktoś wie, co ze sobą zrobić, to nigdy nie będzie klepał biedy. Piewcy AJTI zapominają, że nie wszystko lata sobie "w chmurce" - a większość tego, co nas otacza, i co nam służy, należy wyprodukować. Tak więc łączenie umiejętności "software" i "hardware" jest tu rozwiązaniem. 

To też jest ze sobą połączone. Wielu kumpli z mojego liceum poszło na polibudę, na elektrotechnikę lub pochodne (automatykę, mechatronikę itp.) i albo zostali programistami embedded albo wdrażają "inteligentne domy" zarabiając tyle co napisałeś. 
Łączy ich jedno - potrafili poświęcić swój czas na naukę trudnych rzeczy, nie poddawali się i gdy inni w ich wieku oglądali mecze czy grali, to oni zakuwali. Zapadło mi w pamięć jedna rzecz, którą mi jeden z kolegów powiedział, który skończył elektrotechnikę i zajmuje się skomplikowanymi instalacjami (inteligentnymi domami, embedded itp.) - że "czuje poczucie winy gdy się nie uczy". Jest to może masochistyczne podejście, ale jedyne działające na odroczenie nagrody. 

 

Także ciekawą kwestię poruszyłeś, że praktycznie współcześnie gdy mówi się "ZMIEŃ SWOJE ŻYCIE I WSTĄD DO IT" (reklamy bootcampów), to zdecydowana większość tych ludzi wybiera testowanie/front-end lub w najlepszym wypadku Python, gdzie rynek juniorów jest niesamowicie przesycony. Także, już mniej, wybierają ludzie back-end - czyli Javę, C# i PHP, gdzie już trzeba znać nudne koncepty programistyczne (sieci, programowanie obiektowe itd.). 
Ostatnie natomiast o czym myślą to embedded - czyli programowanie w C++ niskopoziomowe - to o czym pisałeś, automatyka, tworzenie oprogramowania dla urządzeń wbudowanych. Raczej wymagana jest tutaj nudna wiedza inżynieryjna.  Nikt natomiast nie chce wejść do tradycyjnej inżynierki - takim architektem średnio się opłaca zostać i trzeba celować w mechanike/elektrotechnikę/automatykę. 

Jeszcze dopiszę, że współcześnie mamy czasy gdy tradycyjna inżynieria splata się z programowaniem i będzie to coraz trudniej rozdzielić. 
Projektowanie? W AutoCAD.
Ogarnianie instalacji, programowanie? Embedded w Rust lub C++. 
Programowanie inteligentnych robotów? Często Python i pochodne.

No w luj tego, teraz na każdych studiach inżynieryjnych jest coś związanego z AJTI

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.