Skocz do zawartości

Jaja jak berety!


Pablo85

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Panowie, tytułem wstępu jeszcze raz to co napisałem w przywitaniu:

 

"Cześć jestem Paweł:

- 34 lata,

- żona (32l),

- prawie 10 lat malżeństwa, 14 związku w totalu,

- 2 dzieciaków,

- fajna robota z dobrą kasą + własna firma też z dobrą kasą,

- nowiutki dom (z kredytem), samochód w leasingu dla żony, wakacje, wyjazdy, kina, kolacje...

 

...czyli cały zestaw "żyć nie umierać" i "miało być ta pięknie" a ... jebło... !

 

Chciałbym podzielić się moim temtem z bardziej doświadczonymi kolegami i zapytać o kilka rad a czytając od kilku dni formu... no cóż, przecieram oczy ze zdumienia i mam wrażenie, że popełniłem każdy możliwy błąd. Coż, lepiej trafić tu późno niż wcale..."

 

Tytułem wstępu c.d.:

 

Generalnie byliśmy dość fajną parą ze swoimi wzlotami i upadkami ale bez większych spięć. Ja dość poukładany, pedantyczny, ambitny, biały ryceżyk od zawsze dbałem o Żonę jak tylko umiałem. Żona raczej typ "luzaka" jeśli chodzi o pożądki i ogólne "parcie" do przodu - jej filozofia to spokojnie na luzie... moja wprost odwrotnie (nie mowie że jej jest zła, jest inna niż moja). Żona od zawsze miała pretensje do mnie o pracę i generalne mocno ambitne podejście do życia - w zasadzie o to większość kłutni było. Nie mniej jednak z miłą chęcią korzystała z efektów tych ambicji tj. fajne samochody, wypasione wakacje dwa razy do roku. Zero stresu o pieniądze... zawsze powtarzała "Paweł jakoś ogarnie".

 

Po ślubie zamieszkaliśmy u moich rodziców. Przed ślubem wyremontowałem całe poddasze, wszystko na tip top. Po ślubie dokupiliśmy kilka mebli i mieszkanie gotowe. Przez kilka lat spokój i sielanka... Za kasę ze ślubu kupiliśmy działkę z myślą o budowie.

 

Mniej więcej trzy lata później zaczeliśmy budowę. Mam Ojca budowlańca więc temat ogarnialiśmy gospodarczo - prawda taka, że spędzałem tam masę czasu, chciałem jak najszybciej skończyć chate (nie pakując w to masę kasy na fachowców - sam też umiem wiele zrobić) i iść na swoje bo:

- mieszkanie na poddaszu rodziców = ograniczona prywatność;

- Żona "luzak" jeśli chodzi o porządki, moja Mama pedantyczna = spięcia i wygadywanie, że Żona mogłaby robić więcej (generalnie stałem za Żoną i starałem się uspokoić nastroje, wmawiałem sobie - pójdziemy na swoje, będzie lepiej!);

- SEX - na początku fajnie, później coraz rzadziej i słabiej. Ze strony Żony sporadyczne inicjowanie, czasem miałem wrażenie, że jak nie przypomne to nie będzie (też sobie wmawiałem, że jak Żona będzie po 30stce to się rozkręci, mogłem sobie dalej wmawiać...), mieszkanie u rodziców też nie pomagało - zawsze lubił ktoś zaglądnąć w najmniej oczekiwanym momencie...

- Dzieci - przez dłuższy czas namawiałem Żonę że już czas... unikała tematu i powtarzała, że nie jest gotowa. Ale tak się zdarzyło, że wpadliśmy :) Nie żałuję! Drugie urodziło się jak już byliśmy w nowym domu. Dwa kochane urwiski :)

 

I teraz w czym problem:

 

Po tym całym wmawianiu sobie, że jak będziemy na swoim będzie lepiej... hoooj prawda! Żona nadal niezadowolona bo dużo pracuję (ale uchachana bo lecimy na Madere a z salonu trafił do niej nowiutki SUV). Nikt mi nie wmówi, że przez to że miała masę pracy przy dzieciach - załatwiliśmy nianię na full etat, do tego dwie babcie które na okrągło były u nas do pomocy + ja który nadrabiałem jak tylko mogłem gdy byłem w domu.

 

Mniej więcej po roku mieszkania na swoim i zero postępów. Przyznam szczerze rozwalało mnie to na maksa i pewnego dnia jebnałem pięścią w stół i mówie koniec tego, nie podoba Ci się życie ze mną, szukaj innego księcia z bajki. Ogłosiłem że rozchodzimy się, dzielimy co mamy i każdy układa życie po swojemu. Dla żony szok bo przecież ona taka dobra, dla rodziców szok bo przecież ja taki idealny a teraz robie takie akcje. Koniec końców umówilismy się, że dajemy sobie szanse, każdy skoryguje co ma za uszami (Żona ogólne ogarnianie domu, ja ograniczam pracę) i jedziemy dalej. W mniej więcej tym samym czasie Żona zaczeła spotykać się z koleżanką ze studiów,która to właśnie popierdoliła swoje męża (ten to dopiero był biały rycerz!) dla jego najlepszego przyjaciela. Jako że od tej zacnej dziewuszki odrócili się wszyscy znajomi, moja Żona stwierdziła, że da jej wsparcie.

 

Przez pół roku było dobrze, później zjazd do standardu (w domu syf... żebranie o sex.... to ja znów więcej do roboty - szczerze żygać mi sie chciało jak widziałem ten ugnojony nowiutki dom, wolałem tam zwyczajnie jak najmniej przebywać). W takim stanie przeturlałem kolejny rok i mniej więcej w czerwcu tego roku stwierdziłem - mam serdecznie dość, trzeba to kończyć. Wyprowadziłem się do mieszkania i przez miesiąc byliśmy osobno, na wielkich fochach dogadałem się z Żoną co do opieki na dzieci i kasy (stwierdziła że utrzymanie 2jki maluchów to jakieś 5k na miesiąc i chce ode mnie 4... śmiejcie się ale... dałem jej to, z myślą - oby dzieciakom niczego nie brakowało. Kasa oczywiście trafiła na osobne konto Żonki, dzieci z tego skorzystały może po 1k...). Jak się pokaowałem, że Żona tylko czekała na taki rozwój sytuacji (kasa się zgadza, dom tylko dla siebie - można gnoić ile się da, samochód nowutki, o męża dbać nie trzeba). Wqrwiłem się i wrociłem do domu. Reakcja Żony: "nie chce Cię tu widzieć, nie zgadzam się żebyś wrócił do domu (własnego)...". Już wtedy zacząłem mieć na to wyjebane mocno więc powiedziałem jej, że jak Ci się nie podoba to zbieraj się i szukaj mieszkania, ja się stąd nie ruszam".

 

Kolejny miesiąc upłynał jej na poszukiwaniu mieszkaia, w tym czasie miała oczywiście wielkie wsparcie swojej najleprzej przyjaciółki. Ja wybrałem się do prawnika, dowiedziałem się jak faktycznie wygląda sprawa alimentów na dzieciaki i jak już miała nagrane mieszkanie usiadła ze mną do tematu pieniędzy na dzieci i oczywiście znów 5k... a ja na to, że wg prawnika należy jej się 1,6k... A za samochód będzie płacić sobie sama... ew zostawia go w domu i idzie na sprzedaż (lala na to "ale to mój prezent na urodziny" a ja na to "nie ma żony, nie ma prezentu...") ale była wqrwiona....!

 

Po tym zderzeniu z rzeczywistością  żona stwierdziła, że jednak zostaje i proponuje, żebyśmy poszli na terapie... Zgodziłem się z tym że umowa była, że płacimy po połowie (fajkbym ja za to płacił to pewnie chodzilibyśmy z 10 lat). Terapia śmiech na sali... kobieta która prowadziła spotkania kilka razy mało nie spadła z krzesła... tematy, które wałkowaliśmy:

 

Rozmowa terapeutka - Żona:

- T (terapeutka): czy mąż o Panią nie dba?

- Ż (Żona): no dba, kawki do łóżka, sniadania, komplementy, kwiaty...

- T: to czego Pani brakuje?

- Ż: no widzieć podziw w oczach męża...

- T: a jak to sobie Pani wyobraża?

- Ż: że będzie dzielił ze mną obowiązki domowe.

- T: a nie dzieli?

- Ż: dzieli ale przychodzi i pyta w czym może pomóc...

- T: to "co do qrwy nędzy"?

- Ż: bo ja bym chciała żeby on nie pytał tylko sam się domyślił.

- T: yhy.....

 

Rozmowa terapeutka - ja:

- T: czego Pan potrzebuje żeby dać żonie ten podziw w oczach;

- M (mąż): no ogólne ogarnięcie domu + żeby się wykąpała wieczorem bo żygać mi się chce jak widzę te ujebaną pościel, ciężko się położyć w czymś takim;

- T: to jak to, nie kąpie się Pani wieczorem? Mąż czysty chłopak, niejedna by takiego chciała to bez tego ani rusz...

- Ż: "burak".

 

Moja prywatna ocena terapii - najlepiej wydane 600 zł w moim Życiu - żona zaczęła się kąpać wieczorem! Ale i tak hooj z tego bo od pół roku nie śpimy razem, zero sexu oczywiście.

 

Po 1,5 miesiąca takiego pierdolenia, dostaje wiadomość na Whastappie "Przeprowadziłam się z dziećmi do rodziców, zabrałam część rzeczy, po resztę przyjadę za jakiś czas..."

 

Teraz zaczął się powolny proces wyworzenia co się da z domu - sprzątneła wszystkie ciuszki dzieciaków, ekspres do kawy i zapytana co jeszcze wywieźie odpisała "to co będę chciała"...

 

 

Pany.... a teraz pytanie do Was.... co Wy na to i co ja mam uczynić teraz?

Z góry dzięki za komentarze!

 

 

 

 

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 1
  • Haha 2
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia totalnie schematyczna. Bracia na pewno ci odpiszą, ale równie dobrze możesz przeczytać 10 losowych tematów w tym dziale i będziesz wszystko wiedział.

 

Nie mam czasu się rozpisywać, więc odpiszę tylko na pytanie.

19 minutes ago, Pablo85 said:

Pany.... a teraz pytanie do Was.... co Wy na to i co ja mam uczynić teraz?

Cieszyć się :) Ogarnij dobrego adwokata i staraj się minimalizować straty.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując.

 

Masz kasę = źle bo musisz zapierdalać, nie mając za dużo czasu dla żony i rodzint.

 

Nie masz kasy = też źle bo jesteś nieudacznik i nie spełniasz jej zachcianek itp.

 

Jeszcze jest 3 opcja, że masz kasę od tatusia ew jakiś spadek itp i masz aż nadto czasu na różne zachcianki .

Ale taka bajka zazwyczaj się kończy po pewnym czasie jak skończą się pieniędze albo tatuś przestanie wkoncu dawac, czyli ostatecznie też źle.

 

Macie jakąś inną możliwość żeby było dobrze? ?

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja miałem to samo, tylko zamiast dzieci miałem przemoc psychiczną. 
Natychmiast przeczytaj Poradnik Rozwodowy i Brudną Grę. I zabezpiecz siebie, swój majątek i przyszłość dzieci, a także czas z nimi. Na forum znajdziesz odpowiedzi "jak". W książkach po prostu samo gęste w jednym miejscu zebrane. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pablo85 Czołem

 

bracia po rozwodzie się lepiej wypowiedzą ja jestem niedojrzałym do bombelków kawalerem ale mam tylko pytanie uzupełniające. Bo zadziwia mnie to za każdym razem żona kiedykolwiek pracowała? Ile lat mają dzieci?

 

Zarabiasz na wasze życie, ogarnąłeś dom a wyczynem Pani jest oddychanie i rodzenie dzieci?

 

Mogę się tylko nieśmiało wypowiedzieć, że zanosi się na to, że Pani 1600 na pewno nie wystarczy. Bez zawodu, kątem u rodziców no tak pozycji nie zbuduje. Przez te całe naście lat nie zauważałeś, że żona jest syfiarą chyba bez ambicji dopiero teraz? Czy programowanie było tak mocne, że skupiłeś się na pracy i nie widziałeś nic tylko cel?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Ale to już było.. [...]

Schemat, jeden z wielu. Ja podsumowałbym to tak: wyhodowałeś na własnej krwawicy pasożyta - bo taka "żona" na inne określenie nie rokuje.

 

Godzinę temu, Pablo85 napisał:

Ja dość poukładany, pedantyczny, ambitny, biały ryceżyk od zawsze dbałem o Żonę jak tylko umiałem. Żona raczej typ "luzaka" jeśli chodzi o pożądki i ogólne "parcie" do przodu - jej filozofia to spokojnie na luzie... moja wprost odwrotnie (nie mowie że jej jest zła, jest inna niż moja).

Nosz kurła, a przeciesz muwiom, że przeciwstawieństwa się przyciągają ?

 

Ogólnie to popełniłeś kilka błędów, jak wielu przed Tobą i wielu po Tobie. Chyba największym był jakikolwiek BRAK reakcji na niechlujstwo żony. Dom to Twoja świątynia, masz się w niej czuć dobrze, bezpiecznie itd. Ty jednak napisałeś, że Twoja świątynia, to chędożony chlew, za który odpowiada Twój pasożyt. Słabo. Musisz wymagać od niej stanowczo zajęcia się gospodarstwem. Pomyśl, zarabiasz mamonę, dbasz by rodzina wszystko miała, chcesz odpocząć po pracy, zrelaksować się, ale nie możesz. Dlaczego? Bo jaśnie pani jest za leniwa, ma wyjebanane i się po prostu zapuszcza - tragedia. Dobrze jej pojechałeś po rajtach z brakiem higieny - wbiłeś jej szpile i to ją ruszyło. Musisz teraz kroczek po kroczku to kontynuować (jeśli zależy Ci na tej babie, choć to raczej będzie sentyment), wymusić zmianę podejścia do obowiązków domowych.. albo zasadzić jej kopa w dupę i podziękować za "współpracę". Zbierać dowody i w odpowiednim czasie pozbyć się pasożyta. Pamiętaj: pasożyt bezpośrednio nie zabija, ale osłabia i wyniszcza.

 

 

Godzinę temu, Pablo85 napisał:

Generalnie byliśmy dość fajną parą ze swoimi wzlotami i upadkami ale bez większych spięć.

Słowo klucz -> parą, nie małżeństwem. Za tamtych czasów pańcia się musiała starać, ogarniać itp. wszystko po to, by móc Cię "zaklepać". Skoro już to zrobiła.. cóż - wyjebanane. Schematyczne, że aż boli. Jeśli nie macie rozdzielności majątkowej, zajmij się tym jak najszybciej. Zabezpiecz swój majątek na przyszłość, inaczej pasożyt - gdy zakończy stan larwalny - może się nim zainteresować. Ogólnie to im szybciej zabezpieczysz siebie i dzieci, tym lepiej. Kobiety się nie zmieniają, nie mają tego w naturze, to chędożone kameleony, o zwyczajach matrymonialnych modliszek.

Edytowane przez lxdead
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pablo85

1. Ogarniaj prawnika - najlepszego na jakiego Ciebie stać. Ma być facet. Monety nie żałuj.

2. Czytaj to, co @Esmeron polecił

3. Szykuj się na wojnę. 

4. Przestań, kurwa, pisać "Żona" z wielkiej litery

 

Ta kobieta to pracowała kiedykolwiek czy pasożytuje całe życie na Tobie?

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoja żonka wiodła niezłe życie na Twoim garbie.

 

Tego syfu między Wami raczej już nie ogarniesz. Czuję, że teraz duży wpływ na postępowanie żony

wobec Ciebie ma jej zjebana koleżanka.

U mojej ex w pracy 2 panie się rozwiodły, więc moja ex była również dobrze uformowana.

 

Próba ratunku mojego małżeństwa nie miała kompletnie sensu.

Tylko pokazałem, że jestem słabym facetem ( ex widząc jak bardzo się staram kiedyś mnie zapytała - (czy ty masz trochę dumy w sobie ?)

 

Więc bierz dobrego adwokata, bo z tego co opisałeś - wnioskuję, że pańci się dobrze żyje za twoją kasę.

 

Rozmowa z terapeutką twojej żony typowy gadzi mózg.

 

Paweł jak sam widzisz cokolwiek nie zrobisz ona nie zadowolona. (pracujesz dużo żeby była kasa - żle,

nie będziesz tak dużo pracował, będzie mniej kasy też będzie źle)

 

Z seksem po urodzeniu dziecka wielu braci miało podobnie.

Ja prosiłem się o seks tygodniami.

 

Czytając twój tekst sądzę, że ona już dawno Cię nie kocha i nie szanuje, dobrze się jej żyje, a jedyne co ma do roboty

to nie robić nic, korzystać z Twojej kasy i dobrze się bawić na wakacjach.

 

Zrzucaj tą lśniącą zbroję. Powodzenia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minutes ago, azagoth said:

@Pablo85

1. Ogarniaj prawnika - najlepszego na jakiego Ciebie stać. Ma być facet. Monety nie żałuj. 

2. Czytaj to, co @Esmeron polecił

3. Szykuj się na wojnę. 

4. Przestań, kurwa, pisać "Żona" z wielkiej litery

 

Ta kobieta to pracowała kiedykolwiek czy pasożytuje całe życie na Tobie?

Ad 1. Możecie polecić kogoś zajebistego Kraków / Katowice?

 

Ad 4. Tak jest! ;)

19 minutes ago, Januszek852 said:

Eee, bo nie ogarniam... nim się wszystko rozpadło, to pukałeś nieumytą babę? ?

Stary na ogół jak chciałem poszaleć wieczorem to od 18 już było "kochanie to ja idę ogarnąć dzieciaki a Ty idź się wykąpać". Mówie wam kabarte jak hooj.

50 minutes ago, Jaśnie Wielmożny said:

@Pablo85 Czołem

 

bracia po rozwodzie się lepiej wypowiedzą ja jestem niedojrzałym do bombelków kawalerem ale mam tylko pytanie uzupełniające. Bo zadziwia mnie to za każdym razem żona kiedykolwiek pracowała? Ile lat mają dzieci?

 

Zarabiasz na wasze życie, ogarnąłeś dom a wyczynem Pani jest oddychanie i rodzenie dzieci?

 

Mogę się tylko nieśmiało wypowiedzieć, że zanosi się na to, że Pani 1600 na pewno nie wystarczy. Bez zawodu, kątem u rodziców no tak pozycji nie zbuduje. Przez te całe naście lat nie zauważałeś, że żona jest syfiarą chyba bez ambicji dopiero teraz? Czy programowanie było tak mocne, że skupiłeś się na pracy i nie widziałeś nic tylko cel?

Pracuje, z pierwszej roboty o mało nie wyleciała bo ne mogła sie z ludzmi dogadać... dlatego drugie dziecko i L4 na przeczekanie...

Potem do kolejnej roboty wcisnęła ją siostra... obecnie ma jakieś 4k + 1k z 500+.

 

Quuurwaaa jaki ja głupi byłem!

50 minutes ago, Jaśnie Wielmożny said:

@Pablo85 Czołem

 

bracia po rozwodzie się lepiej wypowiedzą ja jestem niedojrzałym do bombelków kawalerem ale mam tylko pytanie uzupełniające. Bo zadziwia mnie to za każdym razem żona kiedykolwiek pracowała? Ile lat mają dzieci? 

 

Zarabiasz na wasze życie, ogarnąłeś dom a wyczynem Pani jest oddychanie i rodzenie dzieci?

 

Mogę się tylko nieśmiało wypowiedzieć, że zanosi się na to, że Pani 1600 na pewno nie wystarczy. Bez zawodu, kątem u rodziców no tak pozycji nie zbuduje. Przez te całe naście lat nie zauważałeś, że żona jest syfiarą chyba bez ambicji dopiero teraz? Czy programowanie było tak mocne, że skupiłeś się na pracy i nie widziałeś nic tylko cel?

Dzieciaki 4 i 2 lata.

41 minutes ago, lxdead said:

Musisz teraz kroczek po kroczku to kontynuować (jeśli zależy Ci na tej babie, choć to raczej będzie sentyment), wymusić zmianę podejścia do obowiązków domowych.. albo zasadzić jej kopa w dupę i podziękować za "współpracę".

Pierdole to! Żadnego kontynuowania - kop w dupsko i tyle. Wyprowadziła się, dom odsprzątałem, śpię spokojnie, planuje już czas z dzieciakami i do przodu! Widzę duże wsparcie ze strony swojej rodziny (zrozumieli w czym problem) więc jest łatwiej tym razem.

Edytowane przez Pablo85
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Pablo85 napisał:

Ż: bo ja bym chciała żeby on nie pytał tylko sam się domyślił.

Weź tu teraz dyskutuj z czymś takim:lol: Ma Twoim miejscu zaczałbym się cieszyć, że pozbywasz sie ze swojego życia kogoś takiego.

 

Godzinę temu, Pablo85 napisał:

i zapytana co jeszcze wywieźie odpisała "to co będę chciała"...

Skoro dom jest Twój, zabezpiecz co się da, bo gotowa sprzątnąć z niego wszystko. Powymieniaj zamki, kody do bram itp. co tam tylko masz, aby małża się tam nie dostała. Sprawdź czy czegoś cennego dla Ciebie z domu nie zabrała, jakieś dokumenty, kosztowności, gotówkę itp. Rozważ wywiezienie cennych rzeczy lub jakieś ich części do swoich rodziców lub w jakieś bezpieczne miejsce, tak na wszelki wypadek.

 

Szykuj się na wojnę totalną, gdyż rozwód to nie są rurki z kremem. Kilka rozwodów juz w swoim życiu widziałem, sporo podobnych historii na forum też znajdziesz. Licz się z tym, że zaczną być w stosunku do Ciebie wytaczane najcięższe i jednocześnie najbardziej absurdalne armaty, mam na myśli oskarżenia o gwałty, pedofilię, przemoc ekonomiczną, jakieś baby na boku. Spraw sobie dobry dyktafon i nagrywaj wszystkie rozmowy z żonką, gdyż może coś w nich palnąć, co być może pomoże Ci na rozprawie.

 

Obgadaj sobie to wszystko jeszcze z adwokatem, koniecznie facetem, żadnej babie nie powierzaj takiej sprawy.

 

Poza "Brudną grą" oraz "Poradnikiem rozwodnika" przeczytaj też "Kobietopedię" i "Stosunkowo dobrego". Jestem zdania, że pomoże Ci to zrozumieć swoje błędy, zapoznać się z psychiką kobiety, zbudować swoją wartość, abyś w przyszłości już więcej nie popełniał tego typu błędów.

 

Tak na koniec: czy ja dobrze czytam, że Twoja jeszcze żona to okaz brudasa i flei, a Ty jeszcze chciałeś z nią mieć seks?????????Panowie, dobrze, że już jestem dawno po śniadaniu, szanujmy się:)

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, mac napisał:

Nic nie czuję.

Po sobie nie śmierdzi ?? Nie mam żony, nigdy nie będę miał, nie mam dzieci, raczej nie będę miał, jedynie mogę życzyć powodzenia, więcej poradzą bracia w podobnych sytuacjach, nie daj się! ?

 

@Pablo85 Jak masz podobną drogę do Krakowa i Katowic, to mieszkamy prawdopodobnie koło siebie. 

Edytowane przez Turop
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Krugerrand said:

Spraw sobie dobry dyktafon i nagrywaj wszystkie rozmowy z żonką, gdyż może coś w nich palnąć, co być może pomoże Ci na rozprawie.

Nagrywam od jakiegoś czasu. Mam już przykład jak drze ziape przy dzieciakach.

3 minutes ago, Krugerrand said:

Skoro dom jest Twój

Wspólny... ale nie sądzę żeby mogła wywozić "co się chce". Czy się mylę?

3 minutes ago, Krugerrand said:

Tak na koniec: czy ja dobrze czytam, że Twoja jeszcze żona to okaz brudasa i flei, a Ty jeszcze chciałeś z nią mieć seks?????????Panowie, dobrze, że już jestem dawno po śniadaniu, szanujmy się

Smiej sie smiej :)

Edytowane przez Pablo85
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze przypomina mi się historyjka:

 

W pewnym mieście powstał sklep, w którym każda kobieta mogła sobie kupić męża.
Miał sześć pięter, a jakość facetów rosła wraz z każdym piętrem. Był tylko jeden haczyk: jak już kobieta weszła na wyższe piętro, nie mogła zejść niżej, chyba że prosto do wyjścia bez możliwości powrotu. Wchodzi więc tam pewna babka poważnie zainteresowana kupnem męża.
Na pierwszym piętrze wisi tabliczka:
"Mężczyźni tutaj mają pracę" - To już coś, mój były nawet roboty nie miał - pomyślała kobieta - ale zobaczę, co jest wyżej.
Na drugim piętrze był napis: "Mężczyźni tutaj mają pracę i kochają dzieci" - Miło, ale zobaczymy, co jest wyżej.
Na trzecim piętrze była tabliczka: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci i są niesamowicie przystojni" - No, coraz lepiej - pomyślała - ale wyżej, to musi być już zajebiście.
Na czwartym piętrze można było przeczytać: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni i pomagają przy pracach domowych" - Słodko, słodko... Ale chyba wejdę piętro wyżej.
Na piątym piętrze stało: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni, pomagają przy pracach domowych i są diabelnie dobrzy w łóżku" - No niesamowite, wręcz cudownie - pomyślała kobieta - ale jak tu jest tak wspaniale, to co musi być piętro wyżej!?!
Na szóstym piętrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytała: "Na tym nie ma żadnych facetów. Zostało ono stworzone tylko po to, aby udowodnić, że wam, babom, za cholerę nie można dogodzić..."

 

A co do rozwodu : Lepiej być wojownikiem w ogrodzie, niż ogrodnikiem w czasie wojny

 

Życzę powodzenia.

 

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Pablo85 napisał:

Nagrywam od jakiegoś czasu. Mam już przykład jak drze ziape przy dzieciakach.

Wspólny... ale nie sądzę żeby mogła wywozić "co się chce". Czy się mylę?

W małżeństwie, we wspólnocie nie ma kradzieży. Może ci wszystko zabrać i chuja zrobisz. Już było wałkowane, ale do sprostowania w razie czego. Jak jesteś taki chłopaczek luzaczek i nie zabezpieczysz swoich gratów to też ci podpierdoli. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pablo85 - a czy jest coś, co masz sobie do zarzucenia? Czy widzisz coś w sobie, co mogłeś robić lepiej, inaczej? Jak

tam cielsko, sport uprawiasz, jest forma?

 

Edit: i jeszcze jedna sprawa: jak widzisz sytuację po rozstaniu? U kogo będą dzieci? Czy masz jakiś problem z tym, że pewnie będziesz miał tylko określone kontakty, a nie będziesz miał nieogranicoznej możliwości przebywania z nimi 24/7?

Edytowane przez MrThruster
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pablo85

Sytuacja standardowa nr 1.

Włącz procedury standardowe nr 1.

 

Jeśli systemy państwowe nie zatroszczą się o utrzymanie kobiet przy życiu, obawiam się że wkrótce będzie to gatunek wymarły. Być może takie jest źródło socjali i tych 500plusów więc powinniśmy na to patrzeć jako na koszty ochrony przyrody.

 

Nowy film - "Bunt beciaków. Apokalipsa" sam się nakręci. 

  • Like 2
  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pablo85 z domu może wynieść coś chce. Któremuś bratu żona ukradła kolekcję płyt i sprzedała. Jak pójdziesz do prokuratury to cię wyśmieją. Wynieś co się da i ukryj. 

 

Oczywiście to super mało prawdopodobne, ale może warto zawalczyć o wyrok "wyłącznie z winy małży".

Edytowane przez Piter_1982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.