Skocz do zawartości

Problem z pracownikiem


Fachowiec

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie,

Bardzo proszę o radę w pewnej kwestii. Tak jak w tytule mam problem z pracownikiem.

Swoją firmę prowadze od 2 lat. Andrzej ( tak go nazwę na potrzebę wpisu) pracuje ze mną od poczatku. Zauważyłem, że od jakiegoś czasu chodzi nadąsany.  Gadalem z nim o tym, powiedział, ze jest wszystko ok. Punk kulminacyjny nastapil w piatek: przy reszcie pracownikow okazal mi brak szacunku ( podniósł  na mnie glos i zaczął mną drygowac- rozkazywac mi, co i jak mam robic). Wysłałem go do domu, żeby przemyślał swoje zachowanie. W miedzy czasie dowiedzialem sie, ze buntowal przeciwko mnie reszte pracownikow. Spotkałem się z nim wieczorem. Podczas rozmowy powiedzialem mu, ze nie będę tolerowal takiego zachowania. Postawiłem również warunek-albo w poniedzialek rano przeprosi mnie i reszte pracownikow za swoje zachowanie, albo sie żegnamy. Moim zdaniem jego zachowanie to skutek zazdrości, ponieważ ostatnimi czasy wszystko wyszło na prostą i pojawiły się u mnie przyzwoite pieniądze. On jednak na wynagrodzenie też  nie ma co narzekać ( place mu  tyle, że praktycznie na Nim nie zarabiam). 

Moje pytanie brzmi: czy Waszym zdaniem, dobrze działam? Czy może po takim zachowaniu ( buntowanie innych pracowników, i brak szacunku do mnie) powinienem Go zwolnić przy reszcie od razu, żeby i oni znali granice i nie próbowali wejść mi na głowę.

Z góry dziękuję za pomoc, Pozdrawiam :)

 

Edytowane przez Fachowiec
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzyj 40 latka jak Karwowskiego sfaulowal jeden z jego pracowników. Przeniósł go do innego zakładu bo gdyby tego nie zrobił to straciłby cały szacunek załogi i zroboty byłyby nici. To samo film  "Pan i władca na końcu świata". Nie zasalatowal oficerowi więc baty. Zignorowalby to i wszystko diabli by wzięli. Szacunek. Szacunek. I jeszcze raz szacunek. Ktoś go podważa staje się Twoim osobistym wrogiem. A wrogów trzeba niszczyć bo jak nie Ty ich to oni Ciebie. Nie ma zmiłuj. Kiedyś w to nie wierzylem i ostro się przejechałem. Nie powielać moich błędów. 

Edytowane przez Tarnawa
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanów się lepiej co takiego sprawiło, że chodził "nadąsany" i podniósł na ciebie głos.

Większość "szefów" to niestety debile i nie kumają, że fakt "szefowania" o niczym nie świadczy.

 

Czy przez twoje błędy miał dodatkową, niepotrzebną pracę?

Czy nie docierało do ciebie to co starał się przekazać?

Takie dwa podstawowe pytania.

 

Jeśli odpowiedź na któreś z nich brzmi TAK to już wiesz kto kogo powinien przeprosić.

Publicznie :P

 

Oczywiście na moje pisanie wpływa fakt, że dwóch poprzednich zatrudniających okazało się dupkami. Ok, jedna głupią cipą, ten drugi dupkiem ( ale za to jakim, ło matko).

===========================================

 

Poniższa opcja sprawia, że z miejsca rzucam robotę :) Niech się "szef" pierdoli, cieplutko.

11 minut temu, pytamowiec napisał:

Albo się ukorzy

Edytowane przez wroński
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, wroński napisał:

Zastanów się lepiej co takiego sprawiło, że chodził "nadąsany" i podniósł na ciebie głos.

Większość "szefów" to niestety debile i nie kumają, że fakt "szefowania" o niczym nie świadczy.

Napisałem w swoim wpisie, że moim zdaniem (na 99%)chodzi o zazdrość nad która nie potrafi zapanować. Warunki pracy ma bardzo dobre, traktowany jest jak moja prawa ręka (chyba za dobrze).

Edytowane przez Fachowiec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to nie wiem. Spróbuj może z nim pogadać o co chodzi.

Nie wiem zresztą. Czasem ściana rośnie i rośnie a potem ma się ochotę typa przerobić na mięsną papkę.

No wiesz, napierdalać młotkiem jak kotlet tylko, że dłużej :)

 

Dociera do mnie, że półroczne już na tą chwilę bezrobocie (tej cipy z antykwariatu nie wliczam) wcale nie sprawiło, że nie mam już ochoty zajebać pierwszego z brzegu "szefa" jaki się nawinie.

To się chyba pod leczenie kwalifikuje ?

Edytowane przez wroński
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, wroński napisał:

No to nie wiem. Spróbuj może z nim pogadać o co chodzi.

Nie wiem zresztą. Czasem ściana rośnie i rośnie a potem ma się ochotę typa przerobić na mięsną papkę.

No wiesz, napierdalać młotkiem jak kotlet tylko, że dłużej :)

 

Dociera do mnie, że półroczne już na tą chwilę bezrobocie wcale nie sprawiło, że nie mam już ochoty zajebać pierwszego z brzegu "szefa" jaki się nawinie.

To się chyba pod leczenie kwalifikuje ?

Rozmowa byla. Staram się traktować wszystkich pracowników uczciwie i dobrze, szanuje ich. Jednocześnie wymagam uczciwości i szacunku względem siebie. 

 

 Jeżeli szef był burakiem, to odszedłeś i moim zdanie postapiles bardzo dobrze. Moze Twoje odejscie sprawilo, że będzie lepszy dla innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Fachowiec napisał:

 Jeżeli szef był burakiem, to odszedłeś i moim zdanie postapiles bardzo dobrze. Moze Twoje odejscie sprawilo, że będzie lepszy dla innych.

 

Zapomnij. To gnój z bogatego domu, którego brat jest hoho w pewnej dużej firmie = ma plecy.

Od dziecka miał wkładane do głowy pierdoły = nieuleczalny przypadek.

Jedno było fajne w tej pracy.

Obserwowanie jak ten kundel się miota i wkłada do gęby więcej niż jest w stanie przełknąć i się dławi i się miota i wkłada jeszcze więcej.

Fun jak cholera :P

Edytowane przez wroński
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze rozegrałeś sytuację.

 

Natomiast co do Andrzeja - bez względu na to, czy przeprosi Ciebie i resztę w poniedziałek, szukałbym powoli kogoś innego na jego miejsce, a jego odsunął od ważniejszych spraw, a na pewno nie traktowałbym go jak mojej prawej ręki, bo ewidentnie nie potrafi się odnaleźć w hierarchii firmowej i jest pierdolonym szczurem, który - gdy nadejdą gorsze czasy (czego Ci nie życzę) - pierwszy wbije nóż w Twoje plecy. 

 

Brutus i te sprawy, na pewno słyszałeś. ?

 

Jego prawdziwą twarz właśnie poznałeś, zatem nie nabierz się na jakąś cudowną metamorfozę.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem Tobie jako ktoś kto ma 16 pracowników i 10 lat prowadzi firmę.

 

U mnie raz zdarzyło się, że ktoś na mnie warknął (kiedy miałem 100% rację) i było proste staropolskie "wypierdalaj" z mojej firmy. Po czym pracownik zrobił dwa kroki, myśląc, że żartuję i  po chwili myślał, że zacznę prosić o powrót. Po 5 minutach się uspokoił i doszliśmy do porozumienia, przy czym zaznaczyłem, że jeżeli jeszcze raz powtórzy się taki przypadek nie będzie zmiłuj się. Ten pracownik całkiem dobrze sobie radził, dlatego też byłem bardziej skłonny potraktować to z przymrużeniem oka. Gdyby to był kiepski lub średni pracownik pożegnałbym się, dla stworzenia respektu wśród innych pracowników. U Ciebie z tego co napisałeś jest to porządny fachowiec, dlatego też zostawiłbym go, pouczając, że nie będzie trzeciej takiej sytuacji. 

 

Osobiście raz zdarzyło mi się krzyknąć na pracownika, z czego nie jestem dumny. Uważam, że czy pracownik, czy pracodawca, każdy zasługuję na takie samo traktowanie z etyczno-moralnego (nie wiem czy jest takie określenie) punktu widzenia. 

 

Mój tekst- "Ja płacę pracownikowi pieniędzmi, on płaci mi swoim czasem" Uważam, że stwierdzenie pracownik-pracodawca nie powinno w ogóle funkcjonować. Znacznie lepiej brzmi współpracownik.  Też w pewnym sensie pracuję dla moich ludzi.

 

 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem chodzi o organizację pracy. Stąd się biorą WSZYSTKIE konflikty w pracy, chyba że gość sie totalnie opierdala. Jeśli jest solidnym pracownikiem to przypatrz się KTO może go wkurwiać (szczególnie wśród pracowników z którymi ma kontakt ostatnio). Bo zasada jest że ze skargą sie nie chodzi bo nie sra sie do własnego gniazda. Druga opcja jest taka że gość ci nie ufa skąd nastawianie pracowników przeciw tobie, a nie ufa ci najprawdopodobniej przez złą organizację pracy lub nieuczciwe zachowanie. I koło się zamyka.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość coś ma do Ciebie i zamiast z tobą to wyjaśnić w cztery oczy to podważa twój autorytet, szacunek oraz zagraża powodzeniu w biznesie. Nie masz wyjścia, musisz ostro odpowiadać a nawet wywalić gościa jeśli się nie ukorzy. Podburzając pracowników według mnie przekreślił waszą relację opartą na zaufaniu i długiej współpracy. 

 

Oglądałem ostatnio serial Snowfall i tam ogarnięty gość Franklin skleja gang, który handluje narkotykami. Z racji tego, że nie jest brutalny i nie ma charyzmy (przynajmniej na początku), musi się zmagać z podważaniem jego przywództwa przez innych gangusów, którzy mają swoje ambicje. Z czasem uczy się tego, co powinien zrobić, żeby mieć szacunek itp. Polecam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ważniak napisał:

Natomiast co do Andrzeja - bez względu na to, czy przeprosi Ciebie i resztę w poniedziałek, szukałbym powoli kogoś innego na jego miejsce, a jego odsunął od ważniejszych spraw, a na pewno nie traktowałbym go jak mojej prawej ręki,

Tak zamierzam zrobić.  Dziękuję za odpowiedź.

 

2 godziny temu, TreNdowaty napisał:

Odpowiem Tobie jako ktoś kto ma 16 pracowników i 10 lat prowadzi firmę.

Miło poczytać kogoś duuużo bardziej doświadczonego. Dziękuję za odpowiedź.

3 minuty temu, Dodarek napisał:

Gość coś ma do Ciebie i zamiast z tobą to wyjaśnić w cztery oczy to podważa twój autorytet, szacunek oraz zagraża powodzeniu w biznesie. Nie masz wyjścia, musisz ostro odpowiadać a nawet wywalić gościa jeśli się nie ukorzy. Podburzając pracowników według mnie przekreślił waszą relację opartą na zaufaniu i długiej współpracy. 

Dokladnie jest tak jak piszesz. Nie ma argumentów, żeby rozmawiać w cztery oczy, ponieważ warunki pracy i płacy są bardzo spoko. Zapewniam takie warunki w jakich sam bym chciał pracować. Widzę jak żre go zazdrość, bo inwestuje w nowe rzeczy i mnie stać. Dlatego wziął się za sabotaż. Jutro postawię sprawę jasno, oczywiście w spokojny i życzliwy sposób. Dzięki za odpowiedź.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze zrobiłeś. Ja ze swoim kolegą - zwierzchnikiem czasem wyskoczę gdzieś do knajpy. Mamy bardzo dobre relacje, znamy się od dawna. Mimo to nawet prywatnie nie zapominam kto mi dobrze płaci, a nawet jeśli się współpraca rozwiąże to szacunek i przyjaźń pozostanie.

 

Nie, nie zazdroszczę mu kasy, na mnie pieniądze już nie robią dużego wrażenia. Ja szanuję jego biznes, on szanuje i bardzo ceni moją pracę. Czasem jak popije to gada, że bardzo mnie szanuje i poważa, a jego rodzina chwali. Dodatkowo mówi, że sam go nakręcam do działania.

 

Można znaleźć niezawistnych, konkretnych ludzi. Mam nadzieję że zażegnasz kryzys w ten czy inny sposób.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fachowiec  wydaje mi się, że dobrze to rozwiązałes, choć takie rzeczy z czasem wracają. Sam mam 50 osób, które u mnie pracują i firmę prowadzę od 11 lat. Miałem dwie podobne sytuacje i w jednej zwolniłem tego rodzaju pracownicę. W drugim przypadku mimo, że pracownica wykonywała swoją prace dobrze, to powodowała za dużo zamętu  i metodą małych kroków  doprowadziłem do jej odejscia. Napisałes, ze motorem napedowym była zazdrosć, a to szybko nie przechodzi. Trzymaj ręke na pulsie i szukaj kogos na jego miejsce - dobrze mieć wyjscie awaryjne.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.