Skocz do zawartości

Wasze najbardziej "bialorycerskie" akcje


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci.

 

Nie znalazlem podobnego watku, wiec pisze tu. W razie czego prosze o przekierowanie do odpowiedniego dzialu.

 

Czytam sobie forum, zglebiam wiedze i konfrontuje ze swoja sytuacja. Chcialbym zalozyc watek, gdzie kazdy opisze swoje najbardziej odjebane bialorycerskie akcje. Wiem, mozna o nich przeczytac niemal w kazdym poscie z dzialu "Swiezakownia", bo tam kazdy opisuje swoje doswiadczenia, ale chodzi mi tutaj o te naprawde "samoponizajace". Co takiego robiliscie jeszcze kilka lat/miesiecy/tygodni temu, co teraz wywoluje w was smiech badz wstyd za siebie samego i jak bardzo bliskie jest to uczuciu "bycia slepym".

 

Ode mnie (nie bede teraz uprawial samobiczowania-wiem, jak bardzo to bylo chujowe. Opisze tylko konkrety) : 

  • cenzurowalem swoje mysli i czyny, zeby czasem ksiezniczki nie urazic. Nawet specjalnie odwracalem wzrok kiedy ulica szla jakas super samica, zeby tylko nie dac poczucia ze "On oglada sie za innymi kobietami". Nie wspomne juz o zrezygnowaniu z zycia "socjalnego" do poziomu 0% (nie przesadzam).
  • noszenie sniadan do lozka, wstawanie wczesniej, zeby ksiezniczka mogla sie wyspac, pranie, gotowanie, sprzatanie. Standard w gownorycerstwie.
  • wyjazd z dziecmi do suki-tesciowej, ktora kiedys rzucila sie na mnie z piesciami. Ugialem sie dla ratowania zwiazku. Do dzis tego sobie nie moge przebaczyc.
  • proba zracjonalizowania trudnosci w zwiazku i chec przepracowania zlych emocji w czasie dlugotrwalych "sesji" terapeutycznych miedzy mna a eks.
  • zebranie o seks. 
  • Bezustanne dawanie do zrozumienia, ze mi zalezy na dzieciach i na niej. Uleganie niezliczonym presjom psychicznym lub tzw. passive-agressive: sam kupowalem wakacje, dla swietego spokoju, chociaz ja nie lubie podrozowac. Balem sie konfliktow. Taki "nice guy".

 

Jak to wygladalo u Was? Ave. 

 

 

 

 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejechanie 300 km żeby spotkać się z pewną pańcia bo jej się nie chciało ruszyć zadu aby spotkać się w połowie trasy. Ponadto pomoc w wypakowaniu walizek bo jak się okazało po czasie jej fagas się spóźnił. Nigdy więcej. 

Edytowane przez Tarnawa
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomogłem znaleźć i sprowadzić samochód z zachodu koleżance, do której "czułem miętę". Po auto pojechaliśmy razem. Nawet załatwiłem nocleg u rodziny. W Polsce zamontowałem jej "za frajer" alarm w tym samochodzie. Przyjechała odebrać auto z byłym chłopakiem, z którym rozstali się dwa miesiące wcześniej. To była lekcja, która na stałe mnie z tego wyleczyła. Pozostał jedynie wstyd przed samym sobą i rodziną.

Edytowane przez rusti
  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po rozstaniu, kiedy dostałem prosto w ryj, po męsku, jasny przekaz: że nic z tego nie będzie, popłakałem się, poszedłem do parku i zaświtała mi myśl rodem z "Bravo Gril", że muszę o nią walczyć. Poszedłem do domu jej ciotki (akurat tam była) i że szlochem na mordzie poprosiłem, żeby wyszła. I ponownie dostałem w pizde, łagodniej, ale z perspektywy czasu czuje obrzydzenie do tej sytuacji (dlatego używam prymitywnych określeń), do siebie, do swojej słabości, rozdygotanej emocjonalności. Potem ona chciała wrócić, ale to upokorzenie zostało mi pod beretem i trochę się zemścilem olewając ją.

 

Ale do dziś pamiętam to poniżenie, nigdy więcej tego nie zrobiłbym. Cenna lekcja.

Edytowane przez Kim Un Jest?
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniżej pokrewny temat:

 

 

I dorzucę swoich parę groszy. Byłem z dziewczyną na mieście, podszedł facet handlujący kwiatami i je zaproponował, podziękowałem i poszliśmy dalej bez zatrzymania. Dziewczyna pół żartem, pół serio z shit testem, że jej żałuję, że nie jest warta 10 zł i jakieś tam pierdololo. Odparłem również żartobliwie, żeby nie wyłudzała. Na to ona foch i wieczór w zasadzie już popsuty, ale i tak kierowaliśmy się już do domu (każde do swojego).

 

I w zasadzie do tego momentu nie mam jakichś zastrzeżeń do swojego zachowania, ale co potem odjebałem? Tak się przejąłem tym fochem, tym shit testem, że na drugi dzień rano stałem u niej pod oknami z wielkim szyldem "Kocham Cię", który wydrukowałem na kilkunastu kartkach A4 i skleiłem. To była pierwsza moja dziewczyna, a ja miałem niskie poczucie wartości i pamiętam, że gówno-fochy wywoływały u mnie spory lęk, że ją stracę przez co dawałem sobą manipulować i się tresować.

  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to za zdecydowanie za często robiłem za taksówkę i bankomat w związku. Oczywiście rzadko kiedy się upominałem żeby zmienić ten stan rzeczy, mimo że bardzo mnie to w środku gryzło ale chyba nie miałem jak żeby powiedzieć tego jej prosto w oczy. 

 

A jeśli zdarzyło się upomnieć o swoje, to były z jej strony jęki że jak to tak, bo to przecież facet powinien i takie tam głupoty. 

 

Z perspektywy czasu teraz wydaje mi się to bardzo śmieszne, ale wtedy nie było mi do śmiechu jak nie mogłem odłożyć praktycznie żadnych pieniędzy, bo to dojazdy, wyjazdy, zabieranie na miasto i tego typu durnoty za które praktycznie zawsze płaciłem.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam właśnie te wpisy i myślałem, że to ja się zbiałorycerzyłem...

U mnie najgorsza akcja to komplementowanie jej na spotkaniach jak to pięknie wygląda i jest zadbana, przeprosiny przez komunikator po kłótni i obietnica, że następnym razem postaram się bardziej, a po kopnięciu mnie w dupę po pewnym czasie - wyznanie uczucia i ogólne wyrzuty o jej zachowanie. W innych przypadkach wywalanie kasy i niedostrzeganie, kiedy laska jest opryskliwa i roszczeniowa (powinienem skarcić za coś takiego). Więc nie jest najgorzej xD

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie... ja to w sumie nigdy się jakoś specjalnie nie ugiąłem ani nie służyłem, tylko zawsze zastanawiało mnie dlaczego laski nazywają mnie chamem ?.

Dla tych które chciały żebym im coś dawał - byłem zawsze stanowczy i wymagający.

Nie znałem zdania innych braci (bo o tym się nie rozmawia), więc takim oto sposobem same pokazały że są ułomne w ten sam sposób.

A tak poza tym to tradycyjnie łaziłem do jednej takiej żeby podymać i czasami mówiłem jej wprost nie kupcz dupą bo pójdę do innej... oburzała się, ale skoro uważa że dupa jest tylko do srania, no to zobaczymy na jak długo ;)

 

No i na ogół staram się wybierać panienki lekkich obyczajów, które nie owijają w bawełnę tylko lubią ten sport i wiedza od czego są. Inaczej to strata czasu.

Taki to jestem cham... pewnie po ojcu ?.

Wieczny odpoczynek racz mu dać panie...

Edytowane przez dyletant
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrezygnowałem z zajebistej możliwości na awans zawodowy, bo ona chciała wyjechać z kraju. Latanie wokół niej i staranie się żeby miała wszystko to co potrzebuje.

Proszenie się o spotkanie, znoszenie jej fochów i księżniczkowego zachowania. No i oczywiście proszenie się o powrót... Ehh nigdy tak więcej się już nie poniżę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Tak, jak wspomniano wyżej - najbardziej upokarzające było namawianie na powrót. Jak sobie przypomnę, jak człowiek potrafił się poniżyć, to głowa mała.

 

 Razu pewnego kupiłem bukiet kwiatów, wsadziłem je w bagażnik do swojej wściekło czerwonej Polówki II, zajechałem z panną nad zalew, puściłem na fulla "Purple Rain" (dalej się zastanawiam dlaczego), klęknąłem i zacząłem ją namawiać, żeby do mnie wróciła ? Ludzie się patrzą, w tle nakurwia Prince, ja mało nie padnę z nerwów, a ona i tak mnie później olała. Życie?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, CookieMonster napisał:

Zrezygnowałem z zajebistej możliwości na awans zawodowy

Podobnie jak kolega.

Mając 20 lat, odbyłem 3 rozmowy kwalifikacyjne w jednej z firm dystrybucji fmcg. Na rozmowach byłem razem ze swoim kolegą. Obydwaj się dostaliśmy. No prawie....

Kolega przystał na ich warunki, ja natomiast miałem wątpliwości. Wejście w zawód PH, wiązało się na początku z pracą po 12 godzin. Wiadomo, zdobywanie nowych klientów, ogarnięcie jak najbardziej dogodnej trasy, wiązało się z mozolną pracą, długim siedzeniem za kółkiem i czasu spędzonego z klientami.

Zrezygnowałem, gdyż chciałem jak najwięcej czasu spędzić z nową myszką...:D

Dziś kolega jest dyrektorem regionalnym w tej firmie i zarabia 20k na miesiąc.

Dziękuję <_< swojej głupocie!

Edytowane przez Still
  • Haha 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś, w czasie studenckich wakacji, pracowałem za granicą w rolnictwie. Jedna koleżanka poprosiła mnie żebym zawiózł ją do biura firmy, skąd mieli ją zabrać do lekarza. Twierdziła ze coś ją tam boli. Ogólnie czułem w jej gadce ściemę, zachowywała się dość podejrzanie. Nawet ubrana była trochę wyzywająco. Wiozę ją, pocieszam że to na pewno nic poważnego. Ona z telefonem, pisze jakieś SMSy. Już jestem blisko celu a ona nalega żebym się zatrzymał, że ostatnie 200 metrów dojdzie na nogach. Było w tym coś podejrzanego. No, ale myślę sobie, koleżanka chora, to ją zawiozę jak najbliżej.

Zatrzymuje się na parkingu pod biurem. Ona szybko wysiada, i tylko zdawkowe dzięki. Patrze gdzie idzie, a ona wsiada do innego auta. Patrze kto jest kierowcą, a to był taki lokalny ginekolog amator (jeden z kierowników, o którym każdy wiedział że rucha wszystko co na drzewo nie ucieka). No i w tym momencie mnie olśniło. Już wiedziałem co się święci, bo koleżanka z cnotliwości nie słynęła.

Tym sposobem nieświadomie zostałem alfonsem, i nawet nie otrzymałem zapłaty za swoją robotę. Najgorsze było to, że oczy moje i kierownika-ruchacza się spotkały. Jaką miałem wtedy minę, nie mam pojęcia. Co on sobie o mnie pomyślał, też nie wiem.

Koleżankę spotkałem następnego dnia. Ogólnie jestem opanowanym człowiekiem ale tego dnia zniszczyłem jej psychikę słowami. Odeszła z płaczem. Potem co jakiś czas próbowała zagadywać z podkulonym ogonem, sprawdzała czy się jeszcze gniewam. Nie potrafiłem jej wybaczyć. Przecież damy do towarzystwa płacą swoim alfonsom w pieniądzach albo w naturze.

 

Może nie było to typowe białorycerskie zachowanie. Raczej pomoc potrzebującemu. Ale z drugiej strony, gdyby koleżanka wcześniej nie zakwalifikowała mnie jako białorycerza, nigdy nie spróbowała by mnie tak wykorzystać.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Półtora roku znajomości na odległość (1000km). Bilans:

telefony 2000zł

wyjazdy na spotkania 2000zł

prezenty 3000zł 

a nawet nie zamoczyłem. I wtedy zarabiałem nie więcej niż 1800. Ale co to była za miość?.

Następnie drugiej która mnie wyleczyła z tej pierwszej byłem za psiapsiółkę ale tylko 3 miechy zanim nie poznałem jej ruchacza który otworzył mi oczy na życie. Gość chyba nawet nie wie jak bardzo mu wdzięczny jestem a był mega ogarnięty.

Edytowane przez jaro670
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 . Wyjebala mnie z domu w święta bo się pokłóciliśmy i zajebala focha na 3 tyg a i tak ja pierwszy sie odezwałem 

 

2. Zajebala focha na 2 tyg bo powiedziałem o intercyzie a i tak ja pierwszy znów się do niej odezwałem .... 

 

bylo tego więcej ale tak na szybko te mi wpadają do głowy .... ahhhh czy człowiek kiedyś się z tego wyleczy i to baby za nim będą latać ? Niewiem daj Bog ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Esmeron napisał:

Ożeniłem się

A żebyś wiedział. Nie chciałem, nie miałem ochoty, nie czułem tego. Ponadto byłem zbyt młody a ona aż o 7 lat starsza.

 

Ale - jakże mogłem odmówić, jako jebany, wychowany na Jagienkach, Maćkach z Bogdańca i panach Tadeuszach, biały rycerz?

 

Dopiero 12 lat później zrobiłem najlepszą rzecz w moim życiu i rozwiodłem się z sierściuchem.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

Dopiero 12 lat później zrobiłem najlepszą rzecz w moim życiu i rozwiodłem się z sierściuchem.

Dokładnie!

Ja również uważam, ze najgłupsza rzecz jaką w życiu zrobiłem to się ożeniłem a najlepsza to się rozwiodłem!

Niby bilans wyszedł na zero ale życia i czasu straconego najbardziej szkoda. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Lethys napisał:

Razu pewnego kupiłem bukiet kwiatów, wsadziłem je w bagażnik do swojej wściekło czerwonej Polówki II, zajechałem z panną nad zalew, puściłem na fulla "Purple Rain" (dalej się zastanawiam dlaczego), klęknąłem i zacząłem ją namawiać, żeby do mnie wróciła ? Ludzie się patrzą, w tle nakurwia Prince, ja mało nie padnę z nerwów, a ona i tak mnie później olała. Życie?

O ja pierdole....chyba rozbiles bank. X) Zrobiłeś mi dzień hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż. To było z psychopanną co miała obsesje na punkcie swego hobby.  Podjechałem pod nią, zawiozłem do lekarza i kupiłem leki bo ostatnią kasę wydała na jakiegoś zwierzora. 

Lekarz stwierdził że gdyby trochę dłużej poczekać to by umarła na angine.

 

Nie muszę mówić że zerwałem kontakt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Libertyn napisał:

Lekarz stwierdził że gdyby trochę dłużej poczekać to by umarła na angine

To na przyszłość wiesz jak rozgrywać takie akcje.

 

16 godzin temu, Mathias81 napisał:

najbardziej odjebane bialorycerskie akcje

W imię "miłości na zawsze" i "wspólnego biznesu" kupiłem drogie mieszkanie z własnością 50%/50% na mojej maksymalnej zdolności kredytowej, płacąc 100% i wiedząc że myszka jest i będzie bez grosza i nigdy nie będzie w stanie go spłacić czy doinwestować.

 

Akcji typu "jechałem 100 km aby dać buziaka" już większość zapomniałem, tyle ich było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, też grzeszyłem  ? nie żebym był totalnym pantoflem, ale w sytuacjach, gdy "grunt palił mi się pod nogami":

- wpadałem w panikę, potrafiłem prosić aby się nie obrażała, tłumaczyłem jak przed komisją

- potrafiłem "zaskoczyć" przy miejscu jej pracy z kwiatami (gdybym cofnął się w czasie to wypierdoliłbym samemu sobie w ryj w tamtym miejscu :P )

- potrafiłem (udawane lub nie) wzruszenie okazać

- wszystko stawiałem, wszystko załatwiałem, a jednej potrafiłem dawać zlecenia (i jeszcze suka robiła wielką łaskę, że "może to wykonać" i traktowała samą siebie jako nagrodę)

 

I tak samo, jak niektórzy koledzy pisali, zdarzało się, że jak z jakąś "było na rzeczy", to zmieniałem swoje zachowanie, starałem się pokazać z idealnej strony, zero dystansu do siebie, popisywanie się, machanie rękami jak jakaś ciota itd.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.