Skocz do zawartości

Fabryka siły - dieta


deleteduser54

Rekomendowane odpowiedzi

Mamy podobne warunki fizyczne, dlatego może coś Ci doradzę. Napisałeś jakim obciążeniom poddajesz własne ciało i nie obraź się ale dam sobie jaja uciąć, że po treningi pewnie nie masz zakwasów, napisałeś, że wykonujesz 10 powtórzeń, martwy ciąg 45 kg... Mam do Ciebie prośbę na następnym treningu rób te ćwiczenia z tym obciążeniem które podałeś tylko tym razem masz robić każdą serie do upadku mięśniowego, według mnie zrobisz więcej niż 20 ruchów. Jeszcze tylko napisz ile już jedziesz tym schematem ćwiczeniowo-dietetycznym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@WoLe Masz rację, nie morduję się tym trenigiem. MC jest 65 kg, ale to szczegół. Czyli sugerujesz, zeby robić każdego 4 serie po 20 powt?

Co do tego, od kiedy trenuję tym planem - napisałem, że od 16 września.

Wcześniej miałem taki plan FBW w łączonych seriach, np. dipy i pompki albo antagonistycznie: wyciskanie i podciąganie w jednej serii.

Jeszcze wcześniej dwie wersje treningu na przemian z jednym dniem przerwy, 5 powtórzeń i 5 serii na maksymalnych ciężarach i to zajebiście lubiłem.

Jeszcze wcześniej - już niestety pamięcią nie sięgam. ale albo ma się boskie ciało albo super zdolnosci umysłowe, więc rozumiesz. :)

Edytowane przez MrThruster
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Xin napisał:

Imo jak ketoza to tylko na głodówce - najlepsze działanie.

 

U mnie od kilku lat jak wycinka to tylko głodówka. A i tak robię raz w roku, więc z automatu dwie pieczenie na jednym ogniu (poza wycinką, głodówka niesie masę innych pozytywnych skutków). 

Potwierdzam na sobie, iż opinia, jakoby podczas głodówki traciło się jakiekolwiek mięśnie jest mitem (dopóki masz jakikolwiek tłuszcz na ciele). Spalony zostaje jedynie zmagazynowany w mięśniach (i wątrobie) glikogen jako łatwe paliwo i zostaje utracony jedynie tzw. pompa, która zostaje przywrócona po pierwszych treningach. 

Generalnie to polecom, poza okresem ketozy człowiek czuje się na głodówce super (a po dużo lepiej niż przed). Poza tym głodówka odmładza cały organizm. 

Jeśli możesz napisz coś więcej, jak się przygotować do głodówki? Jak wychodzić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, TheWalrus napisał:

Jeśli możesz napisz coś więcej, jak się przygotować do głodówki? Jak wychodzić?

Żadne przygotowania nie są potrzebne, głodówkę możesz zacząć w każdej chwili ;). Organizm magazynuje wszystkie potrzebne składniki odżywcze i do krótkiej głodówki (10 dni lub mniej) w zupełności wystarczy. Jeśli miałbym coś doradzić to odstawienie mięsa przed głodówką. Ew. Jeżeli uważasz, że masz niedobory witamin to przed głodówką jedz więcej warzyw i owoców.

Co do wychodzenia to pierwszy dzień soki (tylko świeżo wyciśnięte) 50/50% z wodą, drugi dzień soki bez wody, trzeci dzień już lekkostrawne i surowe czyli np. Miąższ cytrusów zamiast wyciskać sok, starte jabłko itp. 

Później wprowadzasz kolejne produkty z kategorii lekkostrawne i surowe, później na parze, gotowane, na końcu ciężkostrawne, smażone itd.

Jak chcesz to napisz mi pw a podeślę Ci materiały gdzie masz gotowe tabelki produktów od lekkostrawnych do ciężkostrawnych i info co do samej głodówki.

Pozdro.

3 minuty temu, MrThruster napisał:

Podpinam się pod przedmówcę. Napisz coś o tej glodówce. Wtedy w ogóle można też ćwiczyć? 

Generalnie powinien to być czas regeneracji i odpoczynku i nie zaleca się ćwiczenia, jak bym się nie czuł na siłach to by mi to nie przyszło do głowy. Po prostu energia mnie rozpierała i jak spacerowałem w parku to aż mnie nosiło, żeby sobie pobiegać i to tak naturalnie wyszło. Ćwiczenia tylko kalistenika, żadnego obciążenia (krótkie, intensywne treningi 10-30 min). 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, TheWalrus napisał:

Dzięki @Xin!

Woda może być butelkowa? Dodawać do niej soli?

Czytałem też o lewatywach, trzeba je stosować?

Nigdy soli. Robiłem kiedyś eksperyment z himalajską i czułem się mega zasolony, najgorsze wejście w głodówkę to było i odstawiłem sól. 

Co do wody to jasne, może być butelkowa, tylko głównie źródlana i czasami mineralna (niegazowana). 

Lewatyw nie trzeba. Przy krótkich głodówkach (do 10 dni) nie mają większego znaczenia. A ogólnie to lewatywy bardzo pomagają nawet w normalnym trybie, nie tylko na głodówce. Podobny efekt można uzyskać przestając jeść mięso poddane obróbce termicznej, które nie zostaje do końca strawione i gnije w przewodzie pokarmowym.

Co do samej głodówki polecam dostępną za darmo w internecie książkę, której fragment zaraz zacytuję (książkę podlinkuję), jest tu świetne porównanie.

 

Książka nosi tytuł: "Najważniejsza książka jakąkiedykolwiek przeczytasz: Zdrowie" autorstwa Andrzeja Jęzierskiego. 

 

Gorąco zachęcam do lektury, jest to dostępna za darmo książka napisana przez mającaego wówczas ok. dwadzieściaparę lat Polaka, który podczas wizyty w lesie został ukąszony przez kleszcza zarażonego Boreliozą. Gdy lekarze w kwestii wyleczenia rozłożyli ręce, wziął sprawy w swoje łapy i zaczął testować różne substancje i terapie, dzięki czemu wyleczył się i doprowadził do stanu o niebo lepszego niż poprzednio. Przy okazji zgromadził tyle wiedzy, że napisał imo bardzo zwięzłą książkę, która rozkłada zdrowie człowieka na czynniki pierwsze. Oczywiście na książkę spadł grad hejtu z strony przemysłu medycznego i lobbbystów z wiadomych powodów. Autor z resztą wszystko, co jest w tej książce testował na sobie (chyba, że pisze, że jest inaczej) a ja sam także bardzo wiele i potwierdzam, że działa.Temat głodówki str. 175:

 

"Podczas pierwszych dni głodówki organizm zachowuje się podobnie jak zamknięta osoba uwięziona w ogromnej, lodowatej piwnicy z paleniskiem, wyposażona w zestaw zapalniczek, która musi rozpalić ogień w celu przetrwania. Podczas pierwszych dni zostaje wykorzystany materiał, który służy zwyczajowo do palenia i ogrzewania domu, jak np. węgiel i który został przez nas zgromadzony (glikogen zawarty w wątrobie i mięśniach). Później, kiedy ten zostanie wykorzystany, zapewne rozejrzymy się za wszystkimi rzeczami, które są zbędne oraz nadają się i tak do spalenia. Mogą to być np. połamane krzesła, jakieś stare nieużywane sprzęty, połamane deski. Generalnie wszystko to co jest zbyteczne, niezbyt dobrze działa, nie prezentuje żadnej wartości lub jakie stanowi dla nas kompletnie niepotrzebny balast, bez żadnego zastosowania prócz spalenia, a które zostało tu zgromadzone przez lata (toksyny zawarte w tłuszczu, zwyrodnienia, tłuszcz zawarty w żyłach - cholesterol, inne depozyty – generalnie wszystko to, co jest zbędne i chore, a które przez lata zostało skumulowane w naszym organizmie). Dopiero na samym końcu zastanowilibyśmy się czy spalić zabytkowy kredens i dobre sprzęty, które moglibyśmy sprzedać za krocie po byciu uwolnionym z piwnicy lub które byłyby lub są dla nas użyteczne.

To co się dzieje podczas głodówki, można w pewnym sensie metaforycznym odnieść do domu, w którym zostało zgromadzone tak wiele rzeczy (tzw. ‘hoarder house’, czyli osoby która gromadzi przedmioty i nigdy ich nie wyrzuca), że ciężko przez nie przejść: prowadząc do różnych zagrożeń w stylu pleśnie, grzyby, robaki (lubiąone takie siedliska z ciężkim dostępem), zagrożenie pożarem i inne, które mogą być znacznie bardziej przerażające (np. potencjalne zagrożenie wybuchem czy ulatnianie się toksycznych substancji w wyniku zaniedbań).

Jest to analogią, do tego co się dzeieje w organizmie kiedy w wyniku braku dostarczenia energii z zewnątrz w postaci jedzenia – jest on zmuszony do podjęcia generalnego przeglądu i wykorzystania tego co jest obecne w celu podtrzymania funkcji życiowych. Po zużyciu zapasów glikogenu zawartego w mięśniach i wątrobie (czyli tzw. łatwych rezerw) organizm musi sięgnąć dalej – spalając tłuszcz i uwięzione w nim przez lata toksyny, także wszystko co jest zbędne i chore. Przeprowadzony zostaje przegląd generalny, w którym to doprowadzone są do porządku wszystkie funkcje organizmu, utykające z powodu złego traktowania organy. Regulowanesą funkcje związane z metabolizmem. Porządkowana jest praca wszystkich organów, także tych związanych z układem odpornościowym i nerwowym. W tych nowych warunkach, organizm jest w stanie funkcjonować bardzo dobrze, wykorzystując jedynie zapasy, które zostały zgromadzone przez lata.

Szukając rezerw do spalenia, w pierwszej kolejności czyszczone są arterie, w których zgromadzony został cholesterol jako, że są one ‘dobrym paliwem’. Także wszystkie złogi, które są niepotrzebne, a które zbierały się tam latami jak cysty, zgrubienia, drobne ogniska ropne np. pod zębami, brązowy starczy barwnik, sole wapnia, krosty itp. a także bakterie, obumarłe lub zwyrodniałe komórki. Chore tkanki organizmuzużywane są bardzo szybko. Następuje gruntowne oczyszczenie organizmu, także tzw. toksyn nazywanych często ‘bomb z opóźnionym zapłonem’ (jako, że w pewnym punkcie ich nagromadzenia z pewnością zamanifestują się one w postaci nowej choroby czy też dolegliwości). Co najważniejsze – nawet po okresach długotrwałych głodówek, narządy takie jak mózg, serce nie tracą na swojej wadze, podczas gdy tkanka podskórna traci jej do 95%. W dodatku, następnym pozytywnym efektem głodówki jest to, że organy takie jak jelita dostają czas odpoczynku po latach ciągłej, nieustannejwieloletniej pracy, w którym mają czas na regenerację. Po postoju, przewód pokarmowy na ogół uruchamiany jest na nowo i zdrowe normalne funkcje są przywrócone, stąd częste są uleczenia z cukrzycy, schorzeń dróg żółciowych, uciążliwych zaparć itp. Z wielu chorób jak praktyka pokazuje organizm jest w stanie wyleczyć się jedynie sam. Dzięki zaprogramowanym funkcjom zawsze jest to wykonane najlepiej. Ten ostatni po wykonaniugłodówki przypomina analogicznie uporządkowany dom, w którym jest czysto, schludnie i wszystko jest tam gdzie powinno być oraz wszelkie sprzęty działają w pełni.

Najlepsze jednak w tym jest to, że nie trzeba nic robić, aby taki efekt osiągnąć – wystarczy tylko nie

jeść, a wszystko zostanie zrobione za nas, za darmo. Ważne jest także zrozumienie, że przy pozytywnym nastawieniu głodówka wcale nie oznacza rezygnacji z niczego czy jakiegokolwiekudręczenia (lub męki). Trzeba tylko zrozumieć jej mechanizm i posiąść wiedzę przed jej rozpoczęciem, która da nam pewność, że śmierć głodowa jest czymś fantazyjnym i pochodzącym z ogólnych, błędnie wpojonych przekonań bazujących na niewiedzy.

Zasada jest taka, że do momentu kiedy posiadasz jakikolwiek tłuszcz na brzuchu (na ciele) nic nie jest tknięte nim nie zostanie on spalony. Jednak niepisana zasada jest taka, że śmierć głodowa zwyczajnie jest fantazją, gdyż... zjesz coś wcześniej. Poza tym, jeśli już o śmierć głodową chodzi, to organizm wysyła pewne doraźne sygnały nim ona nastąpi (jednak do tego konieczne jest kompletnie wyniszczenie organizmu spowodowane brakiem pożywienia i nie występuje ono raczej nigdy po mniejszym czasie niż absolutne min. 21-40, z czego istotną rolę odgrywa wola przetrwania). W ostatnich etapach głodu (pełna głodówka z reguły kończy się śmiercią u dorosłych w czasie od 8 do 12 tygodni), osoba doświadcza różnych objawów neurologicznych i psychiatrycznych, wliczając w to omamy i drgawki, a także silny ból mięśni i zaburzenia rytmu serca."

 

Link - wpisz w google "Najważniejsza książka jaką kiedykolwiek przeczytasz" i znajdź stronę "porady.uzdrawianie.org" lub gdzieś indziej. Z tego co kojarzę jest dostępna za darmo.

 

Później, gdy będę miał nieco więcej czasu, podzielę się prywatną refleksją i obszerniej odpowiem na pytania. 

Miłej lektury i pozdrawiam :).

Edytowane przez Xin
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Xin dzięki bracie za obszerny i cenny cytat. Wierzę w moc samouzdrawiania się organizmu. Zresztą co tu wiara: sprawdziłem na sobie to wiem. (poczytajcie o AUTOFAGII-tak, to ten proces, który cytuje brat @Xin. Głodówka zapewnia długowieczność).

 

Co do glodowek: uważam, że czesto ciężko jest wejść "od kopa" w stan głodu, dlatego polecalbym to jednak robić stopniowo, ale to też kwestia psychiki i nastawienia. 

 

Moze opisze  o nieco jak to wyglada u mnie:

 

Nie poscilem nigdy dłużej niż 48h ale za to puszczę regularnie: czyli jem co 24h a raz w tygodniu mam post 48h(od soboty wieczorem do poniedziałku wieczorem). I już dluuugo na nic nie chorowałem. Forma? Życiowka- najlepsza jaka kiedykolwiek miałem. Trening na czczo? Jasne! Trening po 48h postu? Dla mnie najlepszy z całego tygodnia. Jedzenie 4000 kcal na noc? Spoko. Choroby? Jakie choroby? Wyniki krwi etc.-ksiazkowe.

Generalnie zaczynałem od Warrior Diet : okno żywieniowe 4h. Było super. Przedstawiłem się z dnia na dzień. Potem przeszedłem na OMAD: okno żywieniowe 1h. Tu już miałem problem, bo organizm tak się przyzwyczaił do jedzenia o 15, że głód mnie nieźle dojeżdżal. Ale po ok. tygodniu już znow było super.

 

Poniedziałek gdy mam zjeść wieczorem po 48h jest moim najlepszym dniem tygodnia. Czuje się spokojny, nabity energią, skoncentrowany i jakby "bardziej swiadony" . Czuje mocno jak organizm odpoczywa od trawienia. Z kolei wtorek ,niby zwykły dzień,  jest najgorszy z całego tygodnia. Organizm chce sobie odbić to czego nie zjadł więc się dopomina, ale trzymam skurwysyna krotko:) Dyscyplina alfa:)

 

Powodzenia. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

#up

Czysta prawda. Sam także stosowałem jeden dzień głodówki w tygodniu - to aż 50 dni głodówki w roku :). 

Ogromną zaletą jedzenia raz dziennie jest to, że stymuluje produkcję hormonu wzrostu, który jest produkowany bodajże po kilkunastu godzinach przerwy od jedzenia, a działa zbawiennie na funkcje organizmu.

W ogole gość, który opisał wpływ jednodniowych głodówek na zdrowie człowieka dostał za to nobla kilka lat temu.

Edytowane przez Xin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 Jedzenie 4000 kcal na noc? Spoko

4000 kcal w jednym posiłku ? przecież to góra żarcia, jak ty to mieścisz ?

 

@Mathias81 @Xin jak wygląda u was sprawa z wagą ? pytam o tą kwestię, bo sam jestem chudzielcem i nie chciałbym jeszcze bardziej schudnąć. Przeprowadziłem parę głodówek jednodniowych ( w sporych odstępach czasowych) i najdłuższą trzydniową po świątecznym obżarstwie. Samopoczucie po takiej głodówce jest rewelacyjne, ale martwi mnie wizja utraty dodatkowych kilogramów, dlatego nie praktykowałem ich regularnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Infernal Dopamine napisał:

4000 kcal w jednym posiłku ? przecież to góra żarcia, jak ty to mieścisz ?

4000 kcal to minimum, które jem. Ja jestem dodatkowo na ketozie, więc to nie problem. Tłuszcze mają dużo większą zasobność kaloryczna w stosunku do objętości. Więc możesz zjeść 4000 kcal i to nie wygląda jak góra żarcia tylko raczej jak ... pół góry żarcia;) 

 

6 godzin temu, Infernal Dopamine napisał:

jak wygląda u was sprawa z wagą ?

Ja akurat zawsze byłem "chubby", czyli nadprogramowe kg od urodzenia do rozpoczęcia ketozy i głodówkek. Normalna waga ciała, nie wazne czy jestes chudy czy nie jest regulowana przez hormony. Ciało Ci samo powie, jakie wymiary ma i powinno mieć, ale gospodarkę hormonalną musisz mieć ogarnięta. Chyba że budujesz masę to wtedy inna bajka,ale wówczas też ketoza i głodówka (te dwa zjawiska są że sobą ściśle związane) się przydaje bo po "pierwsze primo":

- stymuluje wydzielanie hormonu wzrostu więc możesz pięknie się zbudować (zobacz filmy bodybuilders on keto, z polskich Ketokocur na YT)

- możesz zmieścić więcej kcal w mniejszej objętości(już pisalem) 

- to mit że traci się mięśnie 

- lepsze wykorzystanie substancji odżywczych przez organizm więc suple...jakie suple? Oszczędność kasy. Odkad zrozumialem, ze dobrze ogarnięta micha to tańsza i zdrowsz alternatywa dla suplementacji i równie skuteczna, to już dawno nie stosuje niczego , nawet kreatyny. Jednocześnie wiem nt badań naukowych co do skuteczności niektórych supli, np. wlasnie kreatyny, ale ja nie jestem zawodowym sportowcem, ćwiczę dla siebie, na wybieg też się nie wybieram, więc wyjebane jajca;)

 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Infernal Dopamine

Co do wagi to na masie teraz ponad 100, po 28-dniowej głodówce dwa lata temu było z 85 lub mniej :p. Także wiesz - różnie. Przy wzroście 195. 

#up

Dokładnie, ja też ćwiczę dla siebie i wyjebane w pospinanych prosów. 

Co do objętosci tłuszczy super sprawa :). U mnie orzechy robią robotę max. Jestem w stanie w pracy na przerwie zjeść 1000 kcal w orzeszkach w 20-25 minut i jest to dla mnie nieoceniona sprawa. Do tego mega in plus, że jest to pokarm surowy.

Edytowane przez Xin
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On ‎10‎/‎21‎/‎2019 at 4:52 PM, MrThruster said:

Wykupiłem właśnie trzymiesięczny pakiet w Fabryce siły na dietę (koszt 160,00 zł, czyli w sumie jeden obiad na mieście z żoną i dzieciakami). Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Póki co muszę wypełnić dość szczegółową ankietę, łącznie z podaniem obwodów ciała. 

Napisz jak wrażenia - opinia. Jak trening rozpiska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Pytonga napisał:

Napisz jak wrażenia

Rozpracowują mnie :) Założyli mi konto, na którym  - po przesłaniu im ankiety - widnieje póki co tylko informacja, że opracowują mi tą dietę w oparciu o dane z ankiety, może to zająć do 5 dni roboczych. 

Godzinę temu, Pytonga napisał:

Jak trening rozpiska.

Aktualny - napisałem wyżej. O rozspiskę trenigową w ogóle się nie zwracałem do Fabrki Siły, wykupiłem tylko plan dietetyczny. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, MrThruster napisał:

Rozpracowują mnie :) Założyli mi konto, na którym  - po przesłaniu im ankiety - widnieje póki co tylko informacja, że opracowują mi tą dietę w oparciu o dane z ankiety, może to zająć do 5 dni roboczych. 

Aktualny - napisałem wyżej. O rozspiskę trenigową w ogóle się nie zwracałem do Fabrki Siły, wykupiłem tylko plan dietetyczny. 

Z ciekawości - ile tam wpisałeś, że masz czasu na przyrządzanie posiłków i budżet na żarcie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Xin napisał:

Z ciekawości - ile tam wpisałeś, że masz czasu na przyrządzanie posiłków i budżet na żarcie ?

Czasu: podałem jakieś kilkanaście minut na przygotowanie każdego. Co do budżetu, pytali - z tego, co pamiętam - czy dopuszczam suplementację i ile mogę wydać na miesiąc (wpisałem chyba, że ponad 200 zl). Na szczęście mam ten komfort obecnie, że budżet mnie nie ogranicza i tak długo, jak nie będą kazali się żywić wyłącznie truflami, dam radę.

Edytowane przez MrThruster
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MrThruster

 

Cześć 

 

Generalnie jeżeli chcesz redukować to musisz sobie wyznaczyć określony cel i czas na realizację. Druga sprawa - w moim odczuciu trening taki średni, ale ok nie będę się czepiał bo przyszedłeś o poradę dietetyczną. Zwykle są dwie drogi albo keto/paleo albo high carb. Osobiście na redukcji lubie keto, ale idzie to kosztem mniejszego entuzjazmu na treningach jednak łatwiej taką dietę na czas redukcji utrzymywać oraz łaknienie jest bardzo niskie. Wysokie węgle powodują większy power na treningu i większą radość na tym treningu ponieważ powodują skoki energii. Natomiast mi osobiście ciężko trzymać niską podaż kaloryczną na węglach więc nie stosuje tej diety do redukcji. Co do ilości kcal(mamy podobne parametry bo mam 175 i zwykle między 78-82 kg) Pytanie czy zdarza ci się podjadać, jak z twoją silną wolą. W diecie nie wolno siebie samego oszukiwać ;)

 

napisałeś, że trzymasz 2300. Seria pytań.

 

Pytanie jak długo na tym jesteś?

Waga stoi, proporcje się nie zmieniają? Waga nie musi być wyznacznikiem progresu

Jak wygląda twoja spontaniczna aktywność w ciągu dnia. Siedzisz na tyłku, dużo chodzisz ? Jesteś ekstrawertykiem/introwertykiem. Dużo gestykulujesz? Czy jednak twoja aktywność po treningu to klikanie w myszkę na komputerze?

Lubisz płatki, ryże, makarony, kasze, ziemniaki( też bataty) ? 

Lubisz duże ilości mięsa, sera, boczku, różnych wędlin, ryb? 

 

 

Ciężko powiedzieć czy 2300 kcal to dużo czy mało ponieważ nie wiem  jak funkcjonujesz na co dzień. Dla mnie 2300 na redukcji jest ok, ale ja poza siłką i okazyjnym bieganie/graniem w piłkę. Jestem "klikaczem" na myszce. Natomiast jak Ty pracujesz ciężko lub/oraz sporo się ruszasz to 2300 na redukcji może być, ale dopiero gdzieś na 2-3 tygodnie przed planowanym końcem. 

 

Pamiętaj suma sumarum liczy się deficyt kaloryczny i znalezienie swojego punktu bo dla jednego przy tej samej wadze i takim samym treningu i generalnie takich samych parametrach 2300 będzie deficytem, ogromnym deficytem albo utrzymaniem wagi. 

 

 

 

Edytowane przez hatejoo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.10.2019 o 13:42, Xin napisał:

 

Książka nosi tytuł: "Najważniejsza książka jakąkiedykolwiek przeczytasz: Zdrowie" autorstwa Andrzeja Jęzierskiego. 

 

Przejrzałem książkę i jestem nieco zszokowany. Czy jest na forum lekarz, który chociaż z grubsza oceni jego opinie dotyczące głodówki? Bo wiadomości o głodówce, które szybko znalazłem, podają wiele zastrzeżeń i generalnie nie zalecają głodówki. A w książce są znacznie lepsze rewelacje - kto to sprawdził, na kim (grupa i procedura badawcza)?

 

Ja wiem, spisek sektora farmaceutycznego, ale bądźmy poważni. Mam w rodzinie doktora nauk medycznych, osobę z otwartą głową, śledzącą postęp nauki - czasem się konsultuję, nigdy nie zalecał głodówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kapitan Horyzont napisał:

Ja wiem, spisek sektora farmaceutycznego, ale bądźmy poważni. Mam w rodzinie doktora nauk medycznych, osobę z otwartą głową, śledzącą postęp nauki - czasem się konsultuję, nigdy nie zalecał głodówki.

Ja potwierdzam na sobie - 28 dni głodówki. Również masa relacji na yt jest.

Autor wszystkie terapie i substancje podane sprawdził na sobie (chyba, że jest inaczej).

Gremium medyczne nigdy nie poprze głodówek, gdyż zarabia gdy ludzie są chorzy a nie zdrowi.

Raczej żaden lekarz nie poprze tej książki, gdyż został zindoktrynowany i gdy zaleca chemioterapię na raka to robi to świecie przekonany, że pomaga, bo tak go uczyli.

Kiedyś lekarze depresje leczyli lobotomią (wbijaniem szpikulca do lodu w czaszkę).

Dziś nauka zachowuje się jak religia, nie nauka - to, co stwierdziła jest święte a gdy ktoś wierdzi inaczej to jest niszczony. A górą Synaj, z której znoszą prawdy objawione jest Harvard itd.

Za sto lat będą się śmiali, że raka, który jest grzybem "leczono" chemioterapią. Tak samo jak weźmiesz dziś podręcznik do medycyny sprzed np. 200 lat to oprócz podstaw większość tam to będą błędne przekonania. Tak samo kiedyś będą patrzeć na dzisiejszą medycynę.

Bardzo polecam też książkę Giennadija Małachowa nt. głodówki.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I zabawne jest to, że te 200 lat temu lekarze byli tak samo wszystkowiedzący i przekonani o swojej racji jak dziś. Tylko czemu kolejki u lekarzy zdają się nigdy nie kończyć ? Bo nie chodzi o leczenie ludzi, a zaleczanie. A najlepiej, żeby pacjent musiał brać do końca życia jakieś leki zamiast go wyleczyć. Złoty biznes. Tylko tak jak piszę, lekarze nie są temu winni, oni wierzą, że pomagają. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, hatejoo napisał:

Druga sprawa - w moim odczuciu trening taki średni, ale ok nie będę się czepiał bo przyszedłeś o poradę dietetyczną.

Ponieważ nie jesteś pierwszym, który krytycznie się wyraża - z ciekowości i w celach samokształcenia zapytam: a dlaczego? Jak pisałem, wziąłem go w charakterze spróbunku, z Mens Health :) Krwią cyrografu nie podpisywałem, więc za miesiąc gdzieś go skończę i i tak wezmę inny plan. Przymierzam się do czegoś całkiem popapranego: w jednym planie robię te same ćwiczenia, tylko w każdym dniu treningowym innym ciężarem i inna iloś powtórzeń, czyli np. 1 dzień 5 powtórzeń maksami a koleny dzień 12 powtórzeń mniejszym ciężarem. Też z Mens Health, jakby kto pytał. :)

 

12 godzin temu, hatejoo napisał:

Pytanie czy zdarza ci się podjadać, jak z twoją silną wolą. W diecie nie wolno siebie samego oszukiwać ;)

Bardzo sporadycznie. Większą frajdę sprawia mi dążenie do sylwetki i zbliżanie się do celu +feedback otoczenia, niż radocha z wpierd***nia cukierków.

12 godzin temu, hatejoo napisał:

napisałeś, że trzymasz 2300. Seria pytań.

 

Pytanie jak długo na tym jesteś?

Waga stoi, proporcje się nie zmieniają? Waga nie musi być wyznacznikiem progresu

Jak wygląda twoja spontaniczna aktywność w ciągu dnia. Siedzisz na tyłku, dużo chodzisz ? Jesteś ekstrawertykiem/introwertykiem. Dużo gestykulujesz? Czy jednak twoja aktywność po treningu to klikanie w myszkę na komputerze?

Lubisz płatki, ryże, makarony, kasze, ziemniaki( też bataty) ? 

Lubisz duże ilości mięsa, sera, boczku, różnych wędlin, ryb? 

1. Na tym 2.300 jestem od początku września. W sierpniu świadomie zarzuciłem dietę i dwa tygodnie na wakacjach zajadałem się włoskimi specjałami, dobiłem do 84kg po powrocie. Wtedy zrobiłem roztrenowanie i wróciłem do trzymania 2.300 kcal.

2. Proporcji niestety nie sprawdzam, waga raczej stoi. Raz jest 79, raz 81,5.

3. Siedzę przy komputerze, nie chodzę dużo na co dzień. W weekendy jeżdżę na rowerze, pływam 1h na basenie (pływam bez przerwy 1h, około 80-90 długości x 25 m). Obecnie wrócilem do biegów (cardio, 3 x tygodniu na czczo od razu po obudzeniu 30  minut). NIe gestykuluję dużo, ale jestem ekstrawertykiem. 

4. Lubię płatki, ale ich nie jem. Ryż - jem brązowy. Ogólnie jedzenie cukrów powoduje u mnie pogorszenie nastroju, ale to pewnie dlatego, że sam daję sobie psychiczne zjeby za to.

5. Ser biały około 250g jem codziennie na śniadanie i w ogóle uwielbiam. Z mięs - jem tatara (1 x na 3 dni), kurczaka (podobnie), codziennie jem też 4-5 jaj w formie jajecznicy. Wędlin nie jadam wcale, z ryb - tuńczyk z puszki 1 x na dwa tygodnie. 

Edytowane przez MrThruster
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, bez zbędnych gierek wstępnych ja tak odnośnie keto!
 

Ketoza (2,5 roku) -> dziś, teraz dużo wódki -> samopędzonej (60% wzwyż). Czuję, że nie wywala z keto, bo po 10-12 działkach (50ml, MC=73kg, wzrost 179) euforia, balans między rzeczywistością, a bajdurzeniem w pełni kontrolowany. Jest dobrze. Organizm reaguje tolerancyjnie, ale jest zupełnie inaczej niż w klasycznym stanie upojenia. Gastro się nie pojawia, chce się biegać, tańczyć (Nocny Kochanek na pełnej pi^dzie :D). Po adaptacji czuje się ten błogostan wynikający chyba z czystego przetwarzania zalegających gdzieś jeszcze między wódką, a tłustą zakąską kwasów tłuszczowych w energię. I kurwa, chyba brak literówek, bo żeśmy już ponad pół litra samogonki per łeb obalili, a mi się morda cieszy i analizuje w pojebanym tempie. Także polecam, całuję serdecznie i pozdrawiam czule :-)

Także, morał z tej powiastki, śmiało głosi przeto  - dobry bimber nie wywala z keto ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

@XinObecnie lekarze zamiast leczyć i dociekać co jest przyczyną chorób to leczy objawy przy pomocy farmakologi, która nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Dla władzy, lekarzy, koncernów farmaceutycznych masz wiecznie chorować bo dzięki temu oni zarabiają a gdyby ludzie byli zdrowi to nikt by nie potrzebował ich usług. Dlatego zobacz jak grzyby po deszczu powstają co gdzie rusz szpitale onkologiczne zgroza. Dlatego warto zadbać o zdrowie samemu i dopóki to działa omijać szerokim łukiem służbę zdrowia, która nie leczy ludzi. 

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.