Jump to content

Ruch Nofap: Zerwij z pornografią i masturbacją, by być wolnym!


deleteduser74

Recommended Posts

Pisałem na szybko to i głupio napisałem. Ale wierze, że tutaj są mądrzy ludzie i dokładnie zrozumieją o co mi chodziło. Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała - jest naukowo udowodnione, że z każdym rokiem poziom testosteronu jest coraz niższy. Nasi dziadkowie, ojcowie mieli o kilkadziesiąt procent więcej testosteronu. Jak się próbuje to tłumaczyć? Stres, słaba dieta, soja, gluten. A co było kiedyś? Za PRL nikt nie miał idealnej diety od trenera personalnego ... Mięso to był rarytas. Nie każdy miał super świeże warzywa i owoce. Prawda jest taka, że im bardziej rośnie jakość porno i dostęp do porno tym coraz niższy społeczeństwo ma poziom testosteronu, faceci są coraz bardziej nieśmiali i wycofani, nie chcą walczyć o swoje, jest coraz więcej depresji (co 5 czy 6 osoba chyba się już przyznaje do tego, chociaż ludzie często mylą depresje z przygnębieniem) i plaga samobójstw w Polsce. Większość nie chce z tym nic zrobić i nawet nie wierzy że się da, bo społecznie nikt o tym nie mówi. Porno temat tabu, chociaż na pewno z 2/3 społeczeństwa ogląda i sobie z tym nie radzi.

 

Promowana jest rozwiązłość i wyszalenie się, często zmiany partnerów, a mamy coraz więcej zdrad, rozwodów. Ale nikt nie chce wierzyć w to, że jest to powiązane. Wszystko stara się nam jakoś pokrętnie tłumaczyć i wmawiać, że seks jest spoko bo to naturalne i facet nie powinien umieć nad tym panować tylko obracać pierwszą lepszą chętną albo walić konia do oporu przy porno w jakości 4k. 

 

A to właśnie ta męskość, której nam tak bardzo dzisiaj brakuje jest w panowaniu nad sobą. Nie ma nic bardziej męskiego niż całkowite panowanie nad sobą, a seks/masturbacja to taki sam popęd jak nałóg alkoholowy, narkotyki, hazard. Nad tym popędem też powinniśmy umieć panować, wtedy żadna kobieta nie ma nad nami władzy w postaci "seksu raz na miesiąc" jako karty przetargowej, jeżeli bez problemu ten miesiąc można wytrwać to kobieta traci całe narzędzie manipulacji. A jak kobieta przyłapie na porno i masturbacji to może sobie takie dowody do sądu dostarczyć i wmówić, że to jego wina, bo on woli panie z ekranu i cyk połowa majątku z winy faceta, nawet jeśli była wina kobiety.

 

Tylko ilu z nas potrafi powiedzieć, że w pełni nad sobą panuje? Ja na pewno nie potrafię, ale będę się starał zdobyć kontrolę. Polecam poglądać tego gościa bo dobrze gada: 'HTO WIT THA GLO' na youtube

Edited by Zbychu
  • Like 8
  • Thanks 2
Link to comment
Share on other sites

Pytanie za sto punktów, na ile w temacie chodzi o porno, a na ile o zwykłe "fapanie" do fantazji o koleżance, niczym w gimbazie? ?

 

Bo ja zupełnie nie widzę szkodliwości tego ostatniego. Dla mnie to trochę bez sensu pisać np. o wyższym poziomie teścia bez fapu... jednocześnie marząc o codziennym ruchaniu lasek 10/10. Przecież jak będziecie je ruchać, to teść też wam spadnie i nie będzie energii. Trochę to wygląda na oszukiwanie samego siebie. Albo brak seksu w ogóle, albo wyrzucamy z opisu zalet "nołfapu" wszystko, co tyczy się też ruchania kobiety.

 

Nie oglądam takich typowych porno od lat (oprócz tych, które kręcą mi moje własne partnerki ?) bo widzę same wady takiego rozwiązania:

 

1. kompleksy (wielkie murzyńskie pyty, faceci co walą godzinami bez zadyszki);

2. zawyżone wymagania wobec kobiet (naszym wzorcem stają się ciała od chirurgów plastycznych);

3. potrzeba coraz silniejszego bodźca - naga baba robi zerowe wrażenie;

4. odrealnienie - to wszystko jest tak sztuczne i udawne, że nie umiem się nawet tym za bardzo podniecić.

 

Natomiast wad fapu nie widzę za bardzo?

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

@Zbychu AMEN!

Poza tym, nie życzę nikomu takiego uczucia pustki i beznadziei jaki ja czułem jeszcze w marcu tego roku. Nic mnie nie cieszyło co powodowało frustrację, bo jako dzieciak byłem energiczny i z poczuciem humoru. To wtedy coś mnie natchnęło że COŚ musi być tego przyczyną...

Teraz nawet jak rozmawiam z kobietami to sprawia mi to radość, kobiety to widzą, że je podświadomie lubisz, fajnie reagują. Tego nie da się opisać bo to jest wrażenie energetyczne w ciele. To tak jak chemii między kobietą a mężczyzną też nie da się opisać. TO TRZEBA CZUĆ.

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

Dobra to jeszcze raz podkreśle bo nadal niektóre tłuki to mylą, wiec zaczynamy:

 

Nofap - nie ma związku z masturbacją! Nazywa się nofap ale było tylko początkowo abstynencją od fapania na 7 dni! Szybko się to przerosło w ruch antypornograficzny i tym kurwa jest! A nie tym że sobie nie zwalicie kilkanaście dni! Nofap nie jest i nie był przeciwko masturbacji ogólnie (!!) tylko na czas odwyku 90-120 dni.

 

NoNut - nie pozbywacie się spermy z jąder, bo Nut to orzech czyli jądra. Stąd nonut novemver czyli 30 dniowa abstynencja od masturbacji i seksu z wytryskiem. 

 

Masturbacja nie jest problem gdy jest odpowiednio dawkowana i nie jest zastępstwem zdrowego i normalnego seksu. Jest problemem gdy jest nadużywana a zwłaszcza przy oglądaniu filmów pornograficznych. Nawet bez filmów dla dorosłych masturbacja nadużywana jest głupotą o czym również nagrywał Marek - 

 

 

Semen retention - technika zatrzymywania nasienia poprzez seks bezejakulacyjny bądź celibat. Masturbacja także zakazana. Korzyści - https://www.nadopaminie.pl/2019/05/korzysci-sperm-retention.html

 

@Zbychu Tobie się widze temat spodobał i szeroko się wypowiedziałeś więc podsyłam ci link dotyczący masturbacji - https://www.nadopaminie.pl/2019/09/dlaczego-nie-powinienes-sie-masturbowac.html

  • Like 1
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Januszek852 napisał:

Pytanie za sto punktów, na ile w temacie chodzi o porno, a na ile o zwykłe "fapanie" do fantazji o koleżance, niczym w gimbazie? ?

 

Bo ja zupełnie nie widzę szkodliwości tego ostatniego. Dla mnie to trochę bez sensu pisać np. o wyższym poziomie teścia bez fapu... jednocześnie marząc o codziennym ruchaniu lasek 10/10. Przecież jak będziecie je ruchać, to teść też wam spadnie i nie będzie energii. Trochę to wygląda na oszukiwanie samego siebie. Albo brak seksu w ogóle, albo wyrzucamy z opisu zalet "nołfapu" wszystko, co tyczy się też ruchania kobiety.

 

Nie oglądam takich typowych porno od lat (oprócz tych, które kręcą mi moje własne partnerki ?) bo widzę same wady takiego rozwiązania:

 

1. kompleksy (wielkie murzyńskie pyty, faceci co walą godzinami bez zadyszki);

2. zawyżone wymagania wobec kobiet (naszym wzorcem stają się ciała od chirurgów plastycznych);

3. potrzeba coraz silniejszego bodźca - naga baba robi zerowe wrażenie;

4. odrealnienie - to wszystko jest tak sztuczne i udawne, że nie umiem się nawet tym za bardzo podniecić.

 

Natomiast wad fapu nie widzę za bardzo?

 

To nie ma znaczenia czy porno czy koleżanka czy masturbacja do ściany. Chodzi jedynie o regularność i czas. Jak ktoś będzie walił 3 razy dziennie do koleżanki, a drugi raz na tydzień do ostrego porno to ten 1 ma bardziej przerąbane. Zresztą tak jak mówiłem, idei no fapu nie da się zrozumieć, jeżeli nie wytrzyma się te chociażby 30-40 dni, a najlepiej 90-120 dni jak to kolega wcześniej napisał. Twój organizm potrzebuje resetu, dopiero podczas resetu dochodzi do ciebie, że życie jest zbyt piękne by masturbować się z myślą o koleżance. Tej perspektywy nie da się logicznie wytłumaczyć i zrozumieć, jeżeli chociaż raz w życiu nie odbędziesz kilku miesięcznego celibatu. Dlatego zachęcam cię - zmarnuj ten 1 miesiąc, 2 lub 3 i jak ci się nie spodoba to wrócisz do walenia. Nawet jak zmarnujesz w twoim odczucie ten 1,2 czy 3 miesiące to masz jeszcze 500+ miesięcy na seks i masturbację więc nie masz się o co martwić.

 

Wyobraź sobie alkoholika. Alkoholik pije codziennie i nie widzi, że to go niszczy. Alkoholik to nie musi być bezdomny żul spod żabki. Alkoholikiem często są nawet korpo dyrektorzy czy managerowie, którzy w pracy męczą się na kacu, a po pracy odpływają i od nowa. Dlaczego alkoholik jest alkoholikiem? Bo wydaje mu się to normalne. "Bo inni też piją". Ludzie często się okłamują i mówią sobie - "nie mam problemu bo przecież mam dom, żonę, rodzinę czy coś tam - nie jestem jak ten najgorszy przypadek żebraka, więc nie jestem uzależniony". Ile to ja miałem kolegów, co jarali codziennie po 1-3 gramy maryśki przez kilka lat i codziennie wmawiali mi, że to jest zajebiste i zdrowe, leczy raka, zabija nowotwory, czyni szczęśliwym i w każdej chwili mogą z tym zerwać, ale nie chcą. Każdy z nich twierdził że miał silną wolę i maryśka jest taka zdrowa, że nie może być zła i być nałogiem. Tylko nie pomyśleli już o tym, że ta maryśka co leczy raka to maryśka lecznicza i nie powoduje "fazy", nie ma substancji psychotycznych. Ta maryśka którą palili to było jakieś gówno kupione od dilerka na osiedlu, który dla zwiększenia wagi dodawał różnych toksycznych składników. Dodatkowo maryśkę zazwyczaj pali się z mieszaniem papierosów bez filtra, więc wciąga się cały syf z fajek (pomyślcie jak fajki z filtrem są trujące, a co dopiero gdy się tych toksyn nie filtruje tylko pali z maryśką.) Ale otrzeźwienie przyszło dopiero po 4-5 latach gdy okazało się, że są w kropce bo inni mają już dobrą pracę, zaczynają odnosić sukcesy, a oni mają dziury w mózgu, problemy z pamięcią i gdy nie zapalą to nic ich nie cieszy.

 

Tak samo jest z masturbacją. Jeżeli walisz od lat nawet raz na tydzień, to jest dla ciebie normalne i logiczne jest to, że idea no fapu (nie tylko no porn, ale też brak masturbacji) wyda ci się głupia. Ale nie można mówić, że coś jest głupie, dopóki się tego nie spróbuje. Jak sobie ktoś wali naprawdę rzadko czyli to raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie to efektu nie odczuje. Ale zwalenie sobie po 50-60 dniach abstynencji gdy jednego dnia (przed upadkiem) masz masę energii i świetnie się czujesz, a drugiego dnia (po zwaleniu) czujesz się jak totalne gówno i flak bez energii do życia (a to tylko jeden wytrysk) daje mocno do myślenia.

 

Wadą fapu jest to, że jest to nałóg jak każdy inny. Tylko że podobnie jak do maryśki jest to nałóg ukryty i mało widoczny. Co do porno czy alkoholu, heroiny każdy chyba się zgodzi, że to jest po prostu gówno - bo to są nałogi wyniszczające mocno organizm. A fapanie i maryśka wydają się dobre i przyjazne dla człowieka i w sumie jeżeli ktoś ma na tyle silną wolę, żeby to ograniczyć do 1 razu na tydzień czy 2 tygodnie to rzeczywiście nie jest to aż tak złe. 

Ale prawda jest taka, że 90% wali po minimum raz dziennie, a niektórzy nawet po 2-3 razy. Tak więc to nie trucizna jest śmiertelna tylko dawka.  Dla wielu osób wystarczający jest argument , że skoro inni walą konia to ja też muszę bo inni tak robią. Nie masturbujesz się = nie jesteś normalny bo inni tak robią. Dlatego tak naprawdę łatwiej jest wyjść z nałogu osobie która jest na dnie - jak ktoś wali po 2-3 razy dziennie to ma świadomość, że to jest złe i niekorzystne i prędzej się zmobilizuje do walki. Jak ktoś wali rzadziej to może być w stanie się okłamać, że w sumie problemu nie ma.

 

Zresztą moje osobiste zdanie jest takie, że walenie pamięciówki z myślą o koleżance jest bardziej poniżające niż porno, ale to tylko moje zdanie. Dlatego, że zwykłą koleżankę traktuje się jak jakiegoś bożka.

 

 

  • Like 5
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

34 minuty temu, Zbychu napisał:

Ale zwalenie sobie po 50-60 dniach abstynencji gdy jednego dnia (przed upadkiem) masz masę energii i świetnie się czujesz, a drugiego dnia (po zwaleniu) czujesz się jak totalne gówno i flak bez energii do życia (a to tylko jeden wytrysk) daje mocno do myślenia.

Bo ja wiem.


Patrząc na to z perspektywy biologii to i tak ta sperma wypłynie, i tak. Z przyjemnością dla Ciebie, lub bez. Nie da się jej magazynować w jajach w nieskończoność. Jak ktoś lubi upaprane gacie po trzydziestym dniu z rzędu to spoko, ale dla mnie to dość... odpychające. Zwłaszcza wtedy, gdy zdarzy się w krępujących okolicznościach, np. podczas noclegu u rodziny czy coś takiego.

 

Miałem pewną operację (tak, w miejscach "intymnych") - odpadał seks i masturbacja przez dłuższy czas. Czy czułem się z tego powodu inaczej? nie, oprócz tego, że miałem więcej ochoty na seks. Ale tylko tyle. Po pierwszym zwaleniu wszystko wróciło do starych poziomów. Akurat wtedy nie miałem partnerki.

34 minuty temu, Zbychu napisał:

że życie jest zbyt piękne by masturbować się z myślą o koleżance.

Tego też nie za bardzo rozumiem. Doceniam życie niezależnie od tego, czy zwalę konika, czy niezbyt. Nie przywiązujesz do tego zbyt wielkiej wagi?

 

34 minuty temu, Zbychu napisał:

Tak samo jest z masturbacją.

Biologicznie to jest to samo, co seks. Po prostu masz inny stymulant. Łapa zamiast cipy, i bardziej pracuje mózg, niż oko. Uzależnienia w każdej formie są złe, ale to chyba kwestia samego uzależnienia od czegoś. Wniosek, że jak zwalisz raz na tydzień czy dwa = jesteś uzależniony wydaje mi się wyolbrzymiony. W ten sposób można każdemu powiedzieć że jest uzależniony od dowolnej czynności, którą powtarza co jakiś czas - pójście do kina na przykład. Chodzę! raz na miesiąc, dwa. Czy jestem uzależniony od kina? Zdecydowanie nie. Kryteria uzależnienia są zdefiniowane przez psychiatrów :) nie musimy odkrywać koła na nowo, na szczęście. Mamy określone najróżniejsze uzależnienia behawioralne (praca, seks, etc.), jednak próba postawienia diagnozy (robi coś = uzależniony z automatu) wydaje mi się nieco na wyrost.

 

 

34 minuty temu, Zbychu napisał:

Ale nie można mówić, że coś jest głupie, dopóki się tego nie spróbuje

Można. Ile razy piłeś benzynę? ;) Czy musisz pociągnąć z kanistra, by uznać, że to szkodzi albo że smakuje paskudnie?

Nadal nie znajduję podstaw... biologicznych do tego, by uznać, że odstawienie fapu da pozytywne efekty. Tzn. pozytywne efekty inne niż odstawienie seksu w ogóle. A odstawienie seksu ma też negatywne skutki, m.in. dla psychiki.

 

34 minuty temu, Zbychu napisał:

Dlatego, że zwykłą koleżankę traktuje się jak jakiegoś bożka.

Nie wiem, co podniecenie ma wspólnego z kultem. Chcesz oszukać oczy/mózg, że osoba X Cię NIE podnieca? Dla mnie to trochę oszukiwanie samego siebie.

 

Nie odbieraj tego jako atak. Zwykła polemika :) Nie mogę się niestety zgodzić z tym, że każdy "fapowacz" jest automatycznie uzależniony. Myślę, że przeciętny psychiatra też obaliłby takie twierdzenie z miejsca. Jeżeli masz na myśli osoby uzależnione od masturbacji, to z miejsca mogę się z Tobą oczywiście zgodzić, ponieważ uzależnienia są złe dla naszego mózgu.

Edited by Januszek852
Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się ze @Zbychu, ale jest w tych postach zbyt duże uproszczenie. 

Masturbacja w sposób, który jest zniewoleniem/uzależnieniem, to nie przyczyna a objaw problemu. 

 

Rezygnujac, trzeba uważnie się obserwować. Sprawdzać, czy nie wpadamy z deszczu pod rynnę, szukając w inny sposób ulgi dla rozpieprzonego ośrodka nagrody w mózgu. 

 

Trzeba sobie też odpowiedzieć, co sobie rekompensowaliśmy w ten sposób, przed czym uciekaliśmy. Co nam to miało dać? Czemu w ten sposób szukamy przyjemności? 

 

Zaprzestanie tej czynności nie rozwiąże w magiczny sposób wszystkich problemów, bywa że pogorszy sprawę. 

Kiedy przestajesz brać znieczulenie, może zaboleć. 

 

Ale warto z tym walczyć, jak z każdą słabością. 

Kiedy porównam siebie z czasów, gdy miałem mocno nieuporządkowaną seksualność do siebie teraz, widzę ogromną różnicę. 

A to nie koniec drogi. 

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

42 minuty temu, Januszek852 napisał:
 
 
 
0
 Advanced issues found
 
2
14 minut temu, Januszek852 napisał:

Bo ja wiem.


Patrząc na to z perspektywy biologii to i tak ta sperma wypłynie, i tak. Z przyjemnością dla Ciebie, lub bez. Nie da się jej magazynować w jajach w nieskończoność. Jak ktoś lubi upaprane gacie po trzydziestym dniu z rzędu to spoko, ale dla mnie to dość... odpychające. Zwłaszcza wtedy, gdy zdarzy się w krępujących okolicznościach, np. podczas noclegu u rodziny czy coś takiego.

 

Miałem pewną operację (tak, w miejscach "intymnych") - odpadał seks i masturbacja przez dłuższy czas. Czy czułem się z tego powodu inaczej? nie, oprócz tego, że miałem więcej ochoty na seks. Ale tylko tyle. Po pierwszym zwaleniu wszystko wróciło do starych poziomów. Akurat wtedy nie miałem partnerki.

Tego też nie za bardzo rozumiem. Doceniam życie niezależnie od tego, czy zwalę konika, czy niezbyt. Nie przywiązujesz do tego zbyt wielkiej wagi?

Sory, ale to jest mit i mówisz nieprawdę. Mokrych snów można w banalny sposób się sposób lub mocno zredukować. Przez ok 50 dni miałem może jeden mokry sen. Chodzi właśnie o to, by zrozumieć czym jest seks/masturbacja. To "coś" ma początek już w myślach i spojrzeniu. Jak ktoś patrzy na kobiety przez pryzmat seksu i przyjemności to no fap nic mu nie da, bo rzeczywiście te mokry sny będzie miał. Wtedy no fap nie ma sensu, bo to, że sobie ktoś nie zwali fizycznie, nie znaczy, że się nie masturbuje. Masturbować można się już w myślach i obmyślać przeróżne fantazje. Można przywoływać obrazy porno, gdy zobaczysz jakąś dziewczynę w ciasnych legginsach na ulicy. Ale jeżeli nie będzie się tego robić i będzie patrzeć się tak samo na piękne kobiety, jak na pasztety i 60 letnie kobiety to żadnych mokrych snów nie będzie. Mokre sny to efekt długotrwałych fantazji lub podniecenia.

 

No i to kolejna rzecz - można to ćwiczyć. Naprawdę nie jesteśmy zwierzętami, które powinny napalać na każdą seks sztukę idącą ulicą czy zdjęcie w internecie. To jest kolejny mit - bo można sobie wyrobić nawyk nie obczajania piersi/tyłka każdej napotkanej kobiety na ulicy i po kilku dniach libido drastycznie maleje. Najlepiej unikać wzrokiem kobiet albo patrzeć się prosto w oczy i trenować w ten sposób pewność siebie, bo jakiś dyskomfort to jednak sprawia.

 

To właśnie myśli i fantazje erotyczne powodują, że ten sam koleś za 5 godzin odpali porno albo zwali sobie konia. Myśli i fantazje erotyczne to jest jak zawleczka u granatu - wyciągniesz zawleczkę, to prędzej czy później granat wybuchnie (porno/masturbacja). Jak będziesz pilnował by zawleczka była na swoim miejscu (kontrola myśli i unikanie fantazji, unikanie obczajania dupeczek) to nic się nie stanie i nie będzie mokrych snów ani tzw. niebieskich jaj.

 

Cytat

Tego też nie za bardzo rozumiem. Doceniam życie niezależnie od tego, czy zwalę konika, czy niezbyt. Nie przywiązujesz do tego zbyt wielkiej wagi?

Być może po prostu nigdy nie byłeś na tyle mocno uzależniony, by powiązać fakty. Jak ktoś nie ma problemów z kontrolą swojej seksualności i okazjonalnie wali to tego nie zrozumie. Uwierz mi, że jak ktoś dużo wali to widzi świat w czarnych kolorach nawet jeżeli ma wszystko co powinno mu sprawiać szczęście, bo ma rozwaloną gospodarkę hormonalną, psychikę, duszę.

 

Cytat

Biologicznie to jest to samo, co seks. Po prostu masz inny stymulant. Łapa zamiast cipy, i bardziej pracuje mózg, niż oko. Uzależnienia w każdej formie są złe, ale to chyba kwestia samego uzależnienia od czegoś. Wniosek, że jak zwalisz raz na tydzień czy dwa = jesteś uzależniony wydaje mi się wyolbrzymiony. W ten sposób można każdemu powiedzieć że jest uzależniony od dowolnej czynności, którą powtarza co jakiś czas - pójście do kina na przykład. Chodzę! raz na miesiąc, dwa. Czy jestem uzależniony od kina? Zdecydowanie nie. Kryteria uzależnienia są zdefiniowane przez psychiatrów :) nie musimy odkrywać koła na nowo, na szczęście. Mamy określone najróżniejsze uzależnienia behawioralne (praca, seks, etc.), jednak próba postawienia diagnozy (robi coś = uzależniony z automatu) wydaje mi się nieco na wyrost.

Czytaj proszę ze zrozumieniem. Napisałem, że zwalenie raz na tydzień czy dwa to też nałóg, ale to dawka czyni substancję śmiertelną. Nałóg ma prostą definicję - robisz coś, czego nie do końca chcesz i jest to dla ciebie szkodliwe. Jak ktoś sobie raz na rok co roku wstrzykuje heroine ze świadomością czym to jest to też nałogowcem, mimo iż tak bardzo go to nie zniszczy. Nie potrzeba do tego być psychiatrą. a poza tym psychiatrzy to tylko ludzie i często się mylą, gdy chcą np: leczyć problemy psychiczne chemią i lekami, które robią z człowieka warzywo, a nie rozwiązują problemy. Nauka z wieloma problemami sobie nie radzi, pomimo olbrzymich postępów technicznych patrząc ogólnie na skalę kraju ilość chorób z którymi nauka i lekarze nie dają sobie rady od lat (różnego rodzaju raki, HIV, AIDS, depresje) jest ogromna, ale to temat rzeka i na inny dzień.

Chciałem tylko zwrócić uwagę na ważny fakt, że przecież 90% osób mających z tym problem masturbuje się w najlepszym przypadku raz dziennie, a przeważnie nawet częściej przy kilku godzinach porno. Takich co sobie zwalą okazyjnie jest naprawdę niewielu i nawet jeżeli mają lekki nałóg bo robią to okazyjnie to niekoniecznie musi być on tak wyniszczający. Mimo wszystko nawet niewielka dawka trucizny brana latami może spowodować po długim czasie zniszczenia. 

 

Cytat

 

Można. Ile razy piłeś benzynę? ;) Czy musisz pociągnąć z kanistra, by uznać, że to szkodzi albo że smakuje paskudnie?

Nadal nie znajduję podstaw... biologicznych do tego, by uznać, że odstawienie fapu da pozytywne efekty. Tzn. pozytywne efekty inne niż odstawienie seksu w ogóle. A odstawienie seksu ma też negatywne skutki, m.in. dla psychiki.

 

Ale po co podawać takie absurdalne argumenty? Porównywać masturbację do benzyny - nie widzę tutaj sensu. Są tysiące facetów na świecie, którzy mówią o tym, że no fap działa i warto się podjąć. Są tysiące, którzy mówią, że to nie działa. Dlatego idąc ideą logicznego i zdroworozsądkowego myślenia jest przetestowanie i sprawdzenie to na własnej skórze. Ślepa wiara w to co mówią ci hurra optymiści (w tym ja) oraz ślepa wiara jak w twoim przypadku - że no fap nie ma sensu - jest głupotą. Ja nikogo nie zachęcam żeby ślepo mi wierzył, tylko przetestował sam na sobie i dopiero potem głosił osądy i opinie. Tymczasem wiele osób nawet nie spróbuje, a już zakłada że to głupie.  I bez sensu jest to porównywać z ... piciem benzyny. Na logikę - czy no fap może komuś zaszkodzić? Czy 30 dni bez masturbacji mogą spowodować śmierć? Benzyna to substancja toksyczna więc jaki byłby sens jej probowania? No fap nikogo jeszcze nie zabił (co najwyżej zwiększa ryzyko raka jąder o ile to prawda, ale w takim razie mnisi wschodni co od lat żyją w celibacie masowo by umiarali na tego raka prostaty, a nic na ten temat nie słyszę.)

 

 

Cytat

Nie wiem, co podniecenie ma wspólnego z kultem. Chcesz oszukać oczy/mózg, że osoba X Cię NIE podnieca? Dla mnie to trochę oszukiwanie samego siebie.

To czy dana osoba cię podnieca da się kontrolować myślami. To co naturalne dla nas mężczyzn to fascynacja. Każdego fascynuje ładne ciało i kształty kobiety. Ale podniecenie to efekt potęgowania fascynacji. Tą samą fascynacje można olać i nie dawać możliwości rozwoju popędu. Myśli można odrzucać lub przyjmować. Nie wszystkie myśli są dla nas korzystne - nasz organizm często podsuwa nam kilka rozwiązań problemu - dzięki czemu jedna osoba osiąga sukces i robi coś pożytecznego w życiu, a druga kończy w więzieniu z wyrokiem. Wszystko zaczyna i kończy się na myśli. Z tego też powodu jedni zdradzają, a inni nie - ponieważ jedni ignorują ładną kobietę, a drudzy zaczynają o niej coraz bardziej myśleć, budują podniecenie które przeobraża się w zauroczenie/zakochanie. 

 

Masturbacja to oszustwo z natury bo trzeba sobie uświadomić kim jesteśmy i jak zostaliśmy stworzeni. Z natury potrzebny jest facet i kobieta by powstało dziecko w wyniku seksu - to jest zgodne z naturą. Masturbacja z myślą o koleżance to poniżenie, bo chciałbyś z nią kopulować, ale w pewnym zakresie nie możesz lub po prostu nie chcesz bo np: kogoś już masz. To jest po prostu sprzeczne z naturą, dużej filozofii tu nie ma. Teoretycznie każdy stosunek może stworzyć nowego człowieka, a przyjemność to efekt uboczny. Zastanawiałeś się w takim razie co w ogóle w takiej spermie musi się znajdować, skoro z niej jest tworzone dziecko? Najlepsze składniki twojego organizmu. Jaki więc jest cel marnowania tych składników poprzez masturbację? Jest to zwykłe oszustwo mózgu dla przyjemności. Jeżeli bylibyśmy stworzeni do masturbacji to po co w ogóle istniałyby kobiety? Dzieci równie dobrze mógłby w magiczny sposób przynosić bocian i nie byłoby problemów z rozwodami i alimentami.

 

Zresztą Marek nagrał na ten temat audycję, nie chce mi się powtarzać jego słów. Zobacz filmik, który wstawił @WysportowanyPrzystojny

  • Like 2
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

Coś się skopało z cytowaniem, nie mogę zaznaczyć fragmentu tekstu. Więc napiszę bez cytowania.

 

Odnośnie paragrafu pierwszego: Wszystko to, co opisujesz, dotyczy masturbacji ORAZ seksu. Bo widzisz, "wyzwolenie z żądzy" to nie jest temat nowy. Jest stary jak świat i wiele nurtów filozoficznych upatrywało w tym sens, głównie wschodnich. Ale oni po całości jechali z tematem. Masturbacja ORAZ seks była be, miałeś zachować kontrolę nad emocjami KAŻDEGO typu, wyzbyć się pragnień, osiągnąć idealną równowagę wewnętrzną. Ruch, na który się powołujesz, wyrzuca za burtę tylko JEDNĄ rzecz (seks) i to tylko w JEDNYM aspekcie (masturbacja).

 

Odnośnie paragrafu drugiego: Jako osoba, która nie jest uzależniona rzeczywiście nie odczuwam komplikacji i przykrości związanych z uzależnieniem. Jednak zważ na to, że w aspekcie uzależnienia przyznałem Ci rację - osoba uzależniona jak najbardziej powinna odpuścić fap i to natychmiast.

 

Odnośnie paragrafu trzeciego: nie wiem, co oznacza nadużywane na forach pojęcie "czytania ze zrozumieniem". Czemu sugerujesz, że nie zrozumiałem paru prostych zdań? Jest to nieco obraźliwe. A może to Ty nie potrafisz przekazać swoich myśli? Równie dobrze mogę odpisać "pisz z sensem". Darujmy sobie takie wycieczki, OK? Są dość mało wartościowe.

 

Co do reszty : tak, zgadzam się, fapowanie osoby uzależnionej - jeśli wynika z potrzeb natury kompulsywnej - jest dla niej "niezdrowe" (czy raczej, powoduje negatywne skutki dla równowagi psychicznej, przez co cierpią różne aspekty życia). Ale - ponownie - zwrócę uwagę na to, że ruch, jaki reprezentujesz to nie jest ruch anty-uzależnieniowy, tylko "NO FAP", czyli z założenia - fapowanie jest złe. Czyli chcemy tutaj rozmawiać o samej MASTURBACJI jako negatywnym czynniku w życiu, a nie UZALEŻNENIU OD MASTURBACJI. Jakie przytoczysz argumenty dla osoby, która NIE jest uzależniona? czemu nie powinna ona fapać? I od razu rozwinięcie: czy te argumenty nie będą nawiązywać również do SEKSU, czyli de facto ruch "anti-fap" to tak naprawdę zamaskowany ruch gloryfikujący odrzucenie seksualności?

 

Paragraf czwarty: jeśli picie benzyny wydaje Ci się zbyt abstrakcyjne, weźmy coś innego, na przykład homeopatię. Czy będąc chory - nawet mało poważnie, np. przeziębienie - będziesz stosował leki homeopatyczne? jeśli nie, to czemu? przecież nie stosowałeś. Może pomogą.

 

Ja nie będę, ponieważ nie znalazłem uzasadnienia ich skuteczności w badaniach. Nie przekonuje mnie to, co przeczytałem i nie zamierzam być królikiem doświadczalnym w aspekcie sprawy, która może mieć dla mnie negatywny skutek. Oczywiście no-fap mi nie zaszkodzi (nie zachoruję, a od dziwnych "leków" mogę np. się zatruć), ale też może powodować nieprzyjemne napięcie związane z nierozładowaną potrzebą seksualną, które będzie utrudniało mi normalne kontakty, również z kobietami.

 

Co do paragrafu piątego: Ponownie widzę tutaj nawiązania do wschodnio-azjatyckich nurtów filozoficznych. Można kontrolować wszystko i dążyć do Nirvany, ale czy to na pewno jest takie dobre dla Ciebie? Czy nie powodujesz zubożenia życia, odcięcia się od różnych drobnych przyjemności cielesnych, w efekcie nic nie uzyskując poza... no właśnie, czym? przekonaniem, że jest się silnym psychicznie, bo nie wali się konia? Jaki konkretnie pożytek przyniesie całkowite zaprzestanie masturbacji (inny, niż zaniechanie seksu w ogóle)? Bo to jednak coś za coś.

 

Co do bycia "stworzonym do czegoś" to nie jesteśmy również jako naczelne "stworzeni" do wielu rzeczy, takich jak siedzenie większość dnia, związki monogamiczne, czy używanie antybiotyków. Może uznasz, że to kolejne reductio ad absurdum, ale generalnie nie przekonują mnie argumenty oparte na próbie sprowadzenia nas do roli biologicznych robotów, które zeszły z jedynej słusznej drogi matki natury. W wielu wypadkach zeszliśmy z niej z korzyścią dla gatunku ludzkiego.

 

W spermie masz ładunek genetyczny. Filozofii wschodu wierzyli, że jest w niej życie, więc starali się nie ejakulować, wierzyli bowiem, że pozbywasz się w ten sposób witalności. Dziś wiemy, że nie ma tam ani chi, ani magicznej mocy. Nie każdego interesuje prokreacja i sprowadzanie całej ludzkiej seksualności do sakralnej natury prokreacji to coś, co w dużej mierze reprezentowane jest przez Kościół Katolicki. Nie narzucam tu nikomu swojego poglądu - do mnie to jednak zupełnie nie przemawia. Generalnie nie lubię sprowadzenia naszego bytu do "biologicznej roli rozpłodowej", ale to temat do dłuższej dyskusji i niekoniecznie tutaj. Moim zdaniem nie ma niczego złego w przyjemności.

 

Jeszcze drobny edit: nie zauważyłem różnicy ani w energii, ani w motywacji, ani w sile erekcji, gdy jedynie waliłem (pomiędzy związkami) i gdy regularnie ruchałem moją partnerkę bez praktycznie żadnej masturbacji. Po prostu - bez różnic. I ma to sens, ponieważ biologicznie to jest to samo. Odstawienie porno za to z pewnością poprawiło moment, w którym zaczynam się jarać. Porno przesuwa ten moment i jest to dla nas niedobre w "zwykłym" seksie, gdyż zaczyna cierpieć relacja z kobietą. Tak więc mogę siebie określić jako osobę popierającą NO-PORN oraz NO-FAP przy uzależnieniu, ale nie widzę celu odmawiania sobie fapu bez uzależnienia. Nie sądzę, że przekonamy się nawzajem, więc raczej na tym dyskusję wypada zakończyć?

 

Pozdrawiam, dobrej nocy.

Edited by Januszek852
Link to comment
Share on other sites

56 minut temu, Zbychu napisał:

Jest to zwykłe oszustwo mózgu dla przyjemności. Jeżeli bylibyśmy stworzeni do masturbacji to po co w ogóle istniałyby kobiety? Dzieci równie dobrze mógłby w magiczny sposób przynosić bocian i nie byłoby problemów z rozwodami i alimentami.

Żyjesz dla siebie, czy dla jakiegoś"planu". 

 

Przecież aby żyć w cywilizacji, systemie musimy cały czas oszukiwać nasz mózg. Czym są bariery moralne, etyczne, prawne jak nie oszustwem naszego mózgu i ciała? 

 

56 minut temu, Zbychu napisał:

To czy dana osoba cię podnieca da się kontrolować myślami.

Jeżeli musi być kontrola - musi być coś kontrolowane - mianowicie w tym przypadku myśli. Także to też jest to oszukiwanie mózgu. Świadomość i podświadomość:)

56 minut temu, Zbychu napisał:

kim jesteśmy i jak zostaliśmy stworzeni.

Dla natury nie znaczenia czy była to Renia Grabowska czy faktycznie kobieta:)

 

56 minut temu, Zbychu napisał:

Masturbacja z myślą o koleżance to poniżenie, bo chciałbyś z nią kopulować, ale w pewnym zakresie nie możesz lub po prostu nie chcesz bo np: kogoś już masz. To jest po prostu sprzeczne z naturą, dużej filozofii tu nie ma. 

Zbliżamy się do stwierdzenia, ze monogamia jest naturalna :)

 

I na marginesie - ciekawe spojrzenie - traktowanie istoty ludzkiej wyłącznie w kategorii reproduktora. Przecież to jest takie..zwierzęce

Edited by Perun82
  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dzięki za ten temat. Też zmagam się z przedstawionym problemem.

 

Gdy byłem młody i wierzący, łatwiej było mi wytrzymywać, bo wstydziłem się nie pójść do komunii przy kimś z bliskiej rodziny czy znów spowiadać się z tak intymnej sprawy.

 

W tamtym okresie spokojnie wytrzymywałem tydzień, choć już korciło. Maksimum stanowiły 3 tygodnie.
 

Od kilku lat nie chodzę zupełnie do kościoła i nie mam już żadnej motywacji, nawet strachu przed słynnym potępieniem. Obecnie 3 dni to już heroizm. Musiałbym znaleźć coś, co będzie mnie trzymać w ryzach równie mocno, jak programowanie religijne.

 

Co do objawów, tj. otępienia, braku ambicji, wysokiego głosu, słabego zarostu itp. - wszystko się, niestety, zgadza.

 

Z samej pornografii korzystam rzadko, bo nie znajduję w niej zazwyczaj treści obrazujących moje fantazje. Nie, nie jest to nic aspołecznego, mam po prostu słabość do lekkiej erotyki, ocierającej się o sztukę. Natomiast często masturbuję się podczas sextingu albo przeglądając profile w serwisach randkowych.

Link to comment
Share on other sites

@wolnystrzelec Musisz przede wszystkim pozbyć się wszelkich zapalników (portale randkowe, instagram, ogólnie obczajanie dupeczek i portale społecznościowe też radziłbym ograniczyć), inaczej będzie Ci bardzo ciężko wytrwać w postanowieniu, wiem z własnego doświadczenia. Ja też przez ten szajs nie mogłem wytrwać w postanowieniu dłużej niż 3-4 dni, co i tak na mnie było niezłym wynikiem, bo mam bardzo wysokie libido. Jak mam chwilę słabości to czytam o pozytywnych skutkach skutkach nofapu i próbuję się zająć czymś pożytecznym - sport, nauka języka, książka, czy cokolwiek co tylko zaabsorbuje moje myśli. Powodzenia w walce bracie ;) 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Tak podstawa, to definitywnie usunąć wszelkie triggery, wyzwalacze nałogu jak portale randkowe i soft porno jak Instagram. Ja też nigdy od porno uzależniony nie byłem, a wyzwalały u mnie chęć zwalenia fotki na portalach randkowych czy czatach gdzie laski potrafiły mi nie rzadko podsyłać pół nagie foty. 

U mnie następowała sinusoida, gdzie przez portale randkowe ciągle wracałem do nałogu, a gdy z nich nie korzystałem wytrzymywałem do miesiąca czasu.

Też zauważyłem, że dość szybko u mnie następuje flat line. 

Teraz jestem już że 3 tygodnie czasu na nofapie i od kilku dni jestem osłabiony, nie chce mi się wstać z łóżka, zerowe libido i generalnie mam spadek formy, a porno raczej nie oglądałem w ciągu. 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem też nie można popadać w paranoję. Wiecie, uzależnienie od seksu też nie jest dobre. Też trzeba z tym walczyć, natomiast nieuprawianie go w ogóle prowadzi do frustracji seksualnej. I też można popaść w depresję i wyżej wymienione objawy. Wszystko zależy od tego, czy coś, co robimy mieści się w normie, czy nie. Walenie od czasu do czasu ma swoje bardzo dobre strony. 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

@Adi13 To jak ma dla Ciebie to wal, nie każdemu to służy. 

Seks oczywiście jest fajny ale można się nauczyć orgazmów bezejakulacyjnych, bez ubytku energetycznego z zachowaniem semen retention i co ważne bez ryzyka wpadki, gdy nie chcemy mieć potomstwa. Ja tak kilka razy dochodziłem z koleżanką ostatnio i polecam.

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Panowie, 3 tydzień już jadę i mnie roznosi, coś to daje bo już któryś raz podchodzę i zawsze mi się załącza tryb bestii :P  tylko właśnie przychodzi takie ciśnienie ogólnie i energia (dzisiaj w nocy się o 3 obudziłem z prawie bolesnym drągiem i nie mogłem zasnąć :D) że sobię racjonalizuję jakby, że to nic takiego i jak se raz, czy tam dwa sesyjkę zrobię to się gówno stanie  i potem wiadomo jak się to kończy, po parę godzin dziennie :( normalnie jak alkoholik, chyba jestem faktycznie uzależniony.

 

Link to comment
Share on other sites

On 11/22/2019 at 11:23 AM, BrightStar said:

Tak podstawa, to definitywnie usunąć wszelkie triggery, wyzwalacze nałogu jak portale randkowe i soft porno jak Instagram.

Dokładnie. Mnie ostatnio strigerował artykuł o zakonnicy, w głowie pojawiła się myśl aby odpalić jakieś porno z zakonnicą, ale TYLKO ;) odpalić. Jak najszybciej trzeba taką myśl wyłapać i odsunąć.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, FranciscoFranco napisał:

U mnie od czasów ostatniego posta typowy okres spokoju teraz wszedł. W miarę linia treningowa pozwala na konkretny rozładunek energii. Pornblocki wszędzie zrobione.

@FranciscoFranco Ile to już czasu, bo nie mogę znaleźć Twojego posta?

 

U mnie stuknął właśnie okrągły... tydzień. Były dni gdy prawie uległem, ale były też dni gdy prawie nie odczułem "głodu". Póki co mój najlepszy wynik to 11 dni, może teraz uda się wytrwać dłużej. Jeśli chodzi o efekty, to:

-pewniejsza siebie postawa, wcześniej chodziłem przygarbiony ze spuszczonym wzrokiem,

-potrafię dłużej utrzymać kontakt wzrokowy,

-mniejsze lęki, nawet pomimo faktu że odstawiłem leki,

-ogólnie jestem wewnętrznie spokojniejszy i mam nieco lepszą koncentrację.

Różnica była najlepiej widoczna pierwszego i drugiego dnia, później albo się już przyzwyczaiłem, albo nie wiem co...

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.