Skocz do zawartości

Energia atomowa w Polsce


TheFlorator

Rekomendowane odpowiedzi

Co sądzicie o tym temacie?

 

Ryzyko wiadome (chociaż coraz mniejsze bo reaktory są coraz nowocześniejsze) natomiast jest to jednak stosunkowo "czysta" energia w porównaniu do konwencjonalnej jak na dzisiejsze czasy.

 

 

"Kontrolowana przez miliardera grupa Synthos podpisała porozumienie z GE Hitachi Nuclear Energy - informuje Rzeczpospolita.R

Wstępne porozumienie w tej sprawie zostało podpisane już 5 września br. Dostawcą technologii, którą interesuje się polski biznesmen, jest amerykańsko-japońskie konsorcjum General Electric Hitachi Nuclear Energy Americas. Dysponuje ono technologią typu BWRX-300, na bazie której budowane będą reaktory wodno-wrzące o mocy 300 MW, z obiegiem naturalnym i pasywnym systemem chłodzenia.

W przeciwieństwie do konwencjonalnych reaktorów dużych elektrowni jądrowych – BWRX-300 jest konstruowany w fabryce, dostarczany na miejsce budowy takiej mini elektrowni w modułach i tam składany. To pozwala zbić koszty takiej inwestycji poniżej pułapu 1 mld dolarów.

Jak podkreślają nasi rozmówcy, jedna taka jednostka byłaby w stanie zaspokoić zapotrzebowanie na prąd 100-120-tysięcznego miasta – dajmy na to, Płocka czy Koszalina, czy też z zapotrzebowaniem dużego zakładu przemysłowego. A już dwa reaktory typu SWR są w stanie pokryć w pełni potrzeby całego np. województwa podkarpackiego, co ilustruje potencjał takiego rozwiązania. "

 

Źródło:

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/michal-solowow-wybuduje-w-polsce-pierwsza-elektrownie-atomowa/42fn6v8

 

PS

Na zdjęciu z Twittera nie poznałem Sołowow'a. Sporo sie postarzał i przytył :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.10.2019 o 23:58, TheFlorator napisał:

Co sądzicie o tym temacie?

Niemcy i Francja nie pozwolą bo ci pierwsi mają u nas świetny rynek zbytu swojej energii oraz emisji CO2, więc atomówki u nas nie będzie. Dziękuję, dobranoc. 

 

Poza tym 1mld $ za jedną jednostkę o wydajności 100-120tys mieszkańców? To jakaś cena z dupy. Że niby państwo miałoby inwestować w obywateli? Buahahhahahaha.

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też jestem za. Mało kto wie, że wiele polskich elektrowni działa na słowo honoru. Niedługo zacznie prądu brakować. Zresztą to nie nowy problem - poniżej nagłówek artykułu z 2014 roku, a nie słyszałem, żeby dobra zmiana się chwaliła jakakolwiek dobrą zmianą w polskiej energetyce.

Quote

Polskie Sieci Elektroenergetyczne zaczęły płacić firmom za to, żeby nie pobierały prądu. Pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce we wrześniu. W tzw. szczytach zużycie energii jest tak wielkie, że grozi to zerwaniem dopływu prądu do setek tysięcy domów i firm. Sytuacja jest coraz bardziej krytyczna, bo wyłączane są przestarzałe bloki energetyczne, a budowę nowych zaniedbano - alarmuje "Gazeta Polska Codziennie".

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Tylko na wynagrodzenia poszło ponad 100 mln zł, a łączne koszty działalności już w zeszłym roku wyniosły 447 mln zł. Powołana w 2010 roku państwowa spółka PGE EJ 1 miała przygotować inwestycję w pierwszą polską elektrownię atomową, ale do dzisiaj wszystko pozostaje w sferze niejasnych, odległych planów."

 

Tylko tyle do tej pory to kosztowało. A nie jest nawet wybrane miejsce. O czym tu rozmawiać. Szkoda się wkurwiać na wieczór. 

Edytowane przez Soprano
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

unia europejska (piszę z małej bo nie mam szacunku do tej instytucji) nakazuję nam zrezygnować z węgla pod pozorem emisji CO2. Elektrownie zasilane węglem można zabezpieczyć filtrami które będą przepuszczać tylko parę wodną ale tak jak napisał już @Tomko niemcy nie po to inwestowali w elektrownie od 1980 żeby teraz takie kraje jak Polska mogły być nie zależne, umieszczę debatę z doktorem Mentzenem który pięknie to wyjaśnił. Dodam, że za czasów PO wydanych zostało 700 mln złotych na elektrownie atomową...

 materiał od 5:30

 

Edytowane przez WoLe
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, wrotycz napisał:

Niedługo zacznie prądu brakować.

Nie pamiętam gdzie, ale w jakimś artykule przeczytałem, że Polsce od dłuższego czasu grozi blackout.

I tak jak piszesz, prawie nikt o tym nie wie. 

Jest zajebiście, minimalna w górę i życie jak w Madrycie kurła. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cena prądu jest najniższa w krajach opalanych uranem (Francja, Wielka Brytania) a najwyższa w krajach wypchanych wiatrakami (Niemcy, Dania). Polska jest wciąż na poziomie Francji/WB ale to się zmieni. Ceny prądu są sztucznie zaniżanie, taka dobra zmiana dobrej zmiany, w celach wiadomych.

Kielbasa.jpg

 

 

Ceny hurtowe idą w górę jak szalone a detaliczne stoją.

ceny-energii-polska.jpg

Cud, normalnie cud.

 

Do tego dochodzą "zielone certyfikaty", które tak lubimy a które w przypadku węgla trzeba płacić.

ceny-energii-polska-3.jpg

 

Tej bajki nie da się utrzymać ale teraz po wyborach można będzie w końcu powiedzieć prawdę - dramatyczny wzrost cen prądu - to już się dzieje.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.10.2019 o 23:58, TheFlorator napisał:

Ryzyko wiadome (chociaż coraz mniejsze bo reaktory są coraz nowocześniejsze) natomiast jest to jednak stosunkowo "czysta" energia w porównaniu do konwencjonalnej jak na dzisiejsze czasy.

 

 

 

W dniu 24.10.2019 o 21:53, Tomko napisał:

Swoją drogą węgla mamy w kur..ę i na cholerę nam atom... 

 

To dlaczego bardziej opłaca się do PL ciągnąć węgiel przez pół świata, zamiast wydobywać go na miejscu?
Pojedź do portu w Gdańsku i zobacz, w którą stronę jeżdżą teraz załadowane pociągi z węglem...

Powtarzasz głupoty, jakie sadzą rządzący. TANI węgiel w PL to przeszłość. Łatwo dostępne złoża wyeksploatowano, tania siła robocza odeszła w zapomnienie - bardziej opłaci się płacić za transport z Afryki/Ukrainy, niż fedrować wungel na miejscu. Ot - znak czasów.

 

W dniu 24.10.2019 o 21:19, Soprano napisał:

Tylko tyle do tej pory to kosztowało. A nie jest nawet wybrane miejsce. O czym tu rozmawiać. Szkoda się wkurwiać na wieczór. 

 

Budowa EJ to nie budowa baraków dla biedoty.

Wbrew pozorom to BARDZO skomplikowany proces, na którym można straszliwie (!) popłynąć finansowo, a na koniec zostać z długami, bez elektrowni i z ręką po pachę w dupie.

 

To, że samo przygotowanie do procesu trwa ok 10 lat i to w dużo bardziej cywilizowanych krajach nie jest niczym dziwnym.

My mieszkamy na jądrowej pustyni - ludzie, których wyszkolono pod Żarnowiec są już w wieku emerytalnym, wcześniej albo rozjechali się po świecie, albo przebranżowili. W praktyce NIE MA w PL kadr, które miałyby jak to ogarnąć.

 

Co by nie mówić - import gotowej technologii z "bratniego kraju rad", plus dalece niższa świadomość EKOLOGICZNA omijały niemal cały ten proces.

Dziś już się tak nie da - jesteśmy w miejscu, gdzie następuje DUŻY przełom technologiczny, a jednocześnie świadomość ekologiczna jest wysoka.

Elektrownię projektuje się od etapu "chcielibyśmy", do "wiemy co i wiemy gdzie", przez "budujemy", "uruchamiamy", "eksploatujemy" po najważniejsze: "KOŃCZYMY EKSPLOATACJĘ" i "rozbieramy ten bajzel do zielonej trawy".

 

Współcześnie projekt zaczyna się niemal od końca - EJ buduje się już na etapie projektowym pod fazę decomissioningu i w budżecie zakłada się budowę, ale i też DEMONTAŻ. Powtórzę - do etapu PEŁNEJ REKULTYWACJI TERENU: po EJ nie zostaje nawet najmniejszy ślad. Od greenfieldu do greenfieldu..

To - siłą rzeczy - musi TRWAĆ i KOSZTOWAĆ.

Tylko że dzięki temu unika się KOSMICZNIE większych wydatków. Właśnie na nie zaplanowany decomissioning.

A ile taki może kosztować? Wystarczy spojrzeć na koszty "zabawy" w Czarnobylu. Nawet odejmując tamtejsze marnotrawstwo pieniędzy (to dla Ukrainy i Białorusi strrrrrrrrrrrrrraszliwie piękna dojna krowa), koszty jeżą pióra.

Nawet zakładając, że decomissioning "nieawaryjny" kosztuje 1% tych kosztów - dalej włos się jeży.

 

Tak więc... Cierpliwości ?

W dniu 25.10.2019 o 08:59, Meg4tron napisał:

Jest zajebiście, minimalna w górę i życie jak w Madrycie kurła. 

Po nas choćby potop ?

No i jeszcze ten "milion aut na prund".

Jak sobie przypomnę, co się działo, jak uruchomili w WAW dużą ładowarkę prądu stałego dla JEDNEGO autobusu*, to śmiecham.
Problemem zresztą nie są (tylko) moce wytwórcze, ale (nędzna) jakość sieci przesyłowej.

 

*dla niezorientowanych - wyjebało na parę godzin podstację obsługującą 1/4 miasta.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

To dlaczego bardziej opłaca się do PL ciągnąć węgiel przez pół świata, zamiast wydobywać go na miejscu?

Bo jak kopalnia ma 400 managerów, prezesów i kierowników a 30 górników to tak to wygląda. Poza tym kopalnie MAJĄ być nierentowne. Jakimś cudem te sprywatyzowane w krótkim czasie odzyskują rentowność. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Tomko napisał:

Bo jak kopalnia ma 400 managerów, prezesów i kierowników a 30 górników to tak to wygląda.

Korporacje też tak mają, a żyją i przynoszą zyski ?

 

5 godzin temu, Tomko napisał:

Poza tym kopalnie MAJĄ być nierentowne.

Kopalnie w Polsce MOGĄ być nierentowne. Bo NIE MOGĄ upaść. "Sprawa polityczna", "Polska węglem stoi", "Czarne Złoto". Zobacz - nawet w tym wątku są ludzie, którzy powtarzają te bajeczki polityków...

 

5 godzin temu, Tomko napisał:

Jakimś cudem te sprywatyzowane w krótkim czasie odzyskują rentowność. 

Bo muszą - są wyjęte z państwowej cieplarki.

Co ciekawe - jeżeli są nierentowne, to są - werbleeee - ZAMYKANE!
Badum-dum-tssst..

 

I wciąż - w PL wydobywa się niemal wyłącznie węgiel w sztucznie zawyżanych cenach, kupowany przez energetykę.

Węgiel - nazwijmy to - "komercyjny" zapierdala przez pół świata i jest... tańszy!

Dziwne? Nie. To efekty gospodarki centralnie sterowanej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, wrotycz napisał:

Podaj przykład.

Dowolne korpo.
Przykład?

Gdy zaczynałem w poprzedniej firmie od "szczytu" (a moja "działka" jest tematem, na który szczyt życzy sobie mieć BARDZO realny wpływ, bo to niejednokrotnie kwestia przejścia na ciemniejszą stronę mocy p.t. "wasza organizacja nie performuje targetów") dzieliło mnie 2 managerów (liniowy - zarządowy - prezes).

Gdy opuszczałem to korpo od tego samego punktu dzieliło mnie już 5 managerów (liniowy-średni-uberśredni-wyższy-zarządowy-prezes). NIC (dosłownie!!) nic merytorycznie w mojej robocie się nie zmieniło. "Tylko" przybyły w międzyczasie 3 szczeble dowodzenia, merytorycznie na poziomie "dzban". W tym samym czasie organizacja (licząc obrotami/sprzedażą/"głowostanem") wzrosła mniej więcej o 25%.

 

Czy wspomniałem, że średni, uberśredni i wyższy przyszli z nadania nowego prezesa? ?

 

Gdzie nie spojrzę jest podobnie - między żuczkiem a szczytem siedzi stado "menażerów", którzy - jak popatrzysz na MERYTORYKĘ pracy - są potrzebni jak krowie parasol.

Co ciekawe - jak robiłem w spłaszczonej strukturze, to robota szła jak po maśle, a firma działała jak dobrze naoliwiony mechanizm.

Po "reformach" wszelkiej maści "zebrania kryzysowe" były normą, a komunikacja była baaardzo sprawna - mieliśmy nawet pion komunikacji wewnętrznej (sic!!).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.