Skocz do zawartości

[IT] Dysonans poznawczy: Oferta GUSu dla programisty, a mity o zarobkach programisty


Zły_Człowiek

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Imbryk napisał:

@Ksantiwnioskuję, że jesteś młodym człowiekiem z dużym zapasem ideałów, energii i pomysłów.

Niekoniecznie, bardziej analizuje rzeczywistość i robię prosty rachunek zysków i strat.

Na podstawie doświadczeń własnych i otoczenia (tego w realu a nie internecie).

Jednak jako kapitał nie stawiam tylko finansów a każdy aspekt życia.

Widzę po prostu, że droga jaka jest powszechnie promowana jako słuszna prowadzi "donikąd".

 

Godzinę temu, Imbryk napisał:

Jednakże niepokoi mnie Twoje podejście jak "powinno" być, a nie mówisz jaki rzeczywisty problem ostatnio napotkałeś i rozwązałeś.

Codziennie napotykam i pokonuje jakieś problemy. Nie chce też wszystkiego o sobie mówić... Rozumiem, że przez to się kreuje niepełny i mylny obraz mnie. Jednak nic na to nie poradzę. Na samej uczelni mam bardzo dynamiczne i biznesowe środowisko na kształt korporacji. Prezentacje, raporty, projekty, koła naukowe, kreatywność. Też stawiam czoło temu, że w jednym miejscu jest masę ludzi na kupie pod krawatem czy modnie ubranych o aparycji Chada. Podobnie z dziewczynami, wylaszczone, pewne siebie i przyszłe biznes women. To jest środowisko szczególne i ekstremalnie hiperaktywne. Robię i przez lata robiłem naprawdę masę rzeczy nietypowych dla normika. Szukałem dróg i kombinowałem jak coś obejść i rozwiązać problemy podczas gdy inni szli prostolinijnie w tym samym czasie. Myślę, ze mus pójścia do pracy gdzie będzie dużo stresu, obowiązków i czasu do wypracowania uwiąże mi ręce i zabije cały potencjał.

 

Godzinę temu, Imbryk napisał:

Z drugiej strony, rozumiem, że pracy nie traktujesz jak frajdę, pasję, coś fajnego na czym można zarobić, tylko "do 16.00 się z nimi umęczę, a po 16.01 będę miał frajdę z życia." Czemu tak?

W zasadzie to nie wiem czemu ale też nie widzę powodu czemu praca miałaby dawać frajdę. Coś przymusowego od czego zależy wiele w życiu moim zdaniem jest jak uprząż. Może praca jest fajna jak kogoś ładują kontakty z ludźmi i biologicznie jest mniej wrażliwy na bodźce. Mnie kontakty ładują tylko jeśli jestem kimś ważnym w społeczności i nie muszę się starać bo mam dobrą markę i wizerunek oraz robię za coś w rodzaju autorytetu. W dużym uproszczeniu nie trzeba się napinać bo jest się lubianym za to, że się jest i kim się jest. Poniekąd dlatego też pomyślałem o działalności na youtube. Stacjonarnie mam taką mikro społeczność ale większych korzyści nie da się z tego wyciągnąć. Chciałbym mieć zasięg ogólnopolski a nawet i może międzynarodowy. Bym mógł spotykać się ze swoimi fanami i zarabiać będąc sobą. Miałem już przedsmak czegoś takiego w młodości kiedy byłem muzykiem i występowałem na scenie. Oczywiście sporo się od tego czasu zmieniło i jestem bardziej nieśmiały niż kiedyś ale... Działając w środowisku, w którym jest się lubianym dużo rzeczy wychodzi sama z siebie. Nawet nieśmiałość czy wycofanie schodzi na dalszy plan bo ludzie sami zaczynają wychodzić z inicjatywą.

 

Godzinę temu, Imbryk napisał:

Ciekawy pomysł z youtubem: Jeśli masz coś do powiedzenia to już teraz bądź jutuberem, na co czekasz? (Ale nie zarobisz na tym na utrzymanie, wiesz o tym?)

Gdzieś widziałem jutuber(k)ami są już np. 13 latki, co Cię powstrzymuje?

W zasadzie nie wiem czemu ale mam przeczucie, że to ma szanse się udać. Blokuje mnie to samo co w kwestii spróbowania z korpo dopiero za rok... Poza tym potrzebuję się nauczyć programów i kupić dobry sprzęt. Ze sprzętem marnej jakości nie ma sensu próbować. Jest to w Polsce jeszcze mało popularna tematyka ale w skali międzynarodowej można nieźle zarobić. Kanał youtube by mi był potrzebny dla społeczności i pieniędzy. Dla zwykłego widzi mi się nie bawiłbym się w to.

 

 

32 minuty temu, Imbryk napisał:

Może przez to że jestem na emigracji albo przez to że jestem 1 pokolenie starszy, nie pochwalam takiego podejścia, bo bardzo ogranicza umysł, a przez to możliwości w życiu codziennym.

Tak swoją drogą jest to bardzo ważny fragment odnośnie wypowiedzi @self-aware. Nie będę tutaj oceniał czy takie podejście ogranicza czy nie. Jednak warto zwrócić uwagę na to, że każde pokolenie ma inne myślenie, inne wartości, inne ścieżki, inne postrzeganie rzeczywistości. Kiedyś linkowałem na forum artykuł o stereotypowych różnicach między pokoleniami. Dzisiaj wkleję nieco inny aczkolwiek podobny artykuł. Oczywiście nie zgadzam się ze wszystkim bo mimo wszystko każdy i tak ma indywidualne podejście do życia jednak tam mniej więcej było coś takiego - pokolenie wychowane w biedzie za swój cel życia stawiało robienie kariery i zapieprz ponad siły. Natomiast te widzące jak zapieprzają ich rodzice postanowiły nie podzielić ich losu. Gdzieś też były tezy, że przyszłe pokolenia będą coraz biedniejsze ale bardziej spełnione.

 

Mała ściągawka

https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-pokolenia-na-rynku-pracy-podsumowanie

 

Tutaj pokolenie 90s jest przedstawiane jako łamiące stare schematy porządku pracy.

Z osobistego punktu widzenia nie zgadzam się tylko z twierdzeniem, że ludzie z tego pokolenia nie cenią sobie stabilizacji i bezpieczeństwa.

Na forum braciasamcy niektórzy zamiast być otwarci niestety postrzegają świat według sztywnych i przestarzałych reguł.

Obecnie dominującą siłą na rynku pracy jest pokolenie tak mniej więcej 1970 - 1990.

Jednak jeśli na rynek wejdzie więcej ludzi z pokolenia lat 90-tych i młodszych to charakter pracy zupełnie ulegnie zmianie.

Myślę, że to o czym piszę częściowo może nawet stać się rzeczywistością tyle, że za jakiś czas dopiero.

Gdyż poniekąd pokrywa się z ogólnymi tendencjami wśród pokolenia Z.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Imbryk napisał:

@self-aware uważam, że to co napisałeś to takie "scarcity mindset," czyli "nastawienie ma ograniczone zasoby"- "lepiej się nie da i już, bo musi być tak i przy tym zostanę, bo i tak większość ludzi tak ma to ja też."

 

Może przez to że jestem na emigracji albo przez to że jestem 1 pokolenie starszy, nie pochwalam takiego podejścia, bo bardzo ogranicza umysł, a przez to możliwości w życiu codziennym.

 

Polecam "abundance mindset" czyli "wszystkiego jest w bród, ode mnie zależy by wykombinować jak to mieć lub tym być"

(Wbród? W bród? Wbrud? Qwa nie wiem :( )

Rozumiem Cię, natomiast abundance mindset jest fajny jak widzisz progres, mnie sprowadził do miejsca, w którym jestem teraz, czyli mam wrażenie jakiejś depresji od dobrych kilku miesięcy. Także u mnie ten abundance był pierwszy, teraz jest scarity jak to nazwałeś.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, self-aware napisał:

Rozumiem Cię, natomiast abundance mindset jest fajny jak widzisz progres, mnie sprowadził do miejsca, w którym jestem teraz, czyli mam wrażenie jakiejś depresji od dobrych kilku miesięcy. Także u mnie ten abundance był pierwszy, teraz jest scarity jak to nazwałeś. 

OK, rozumiem, ja mimo mnóstwa problemów widzę PERSPEKTYWĘ progresu, dlatego utrzymuję "abundance mindset" bo wiem że to działa. Już sam nie wiem czy to mój mindset czy perspektywa, którą faktycznie mam, czy wszytko na raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk - Czaję, Twoje podejście daje Ci profity. Mi właśnie taka perspektywa zrujnowała te najfajniejsze lata młodości, wkręcałem sobie, że jeszcze trochę, jeszcze bardziej, dam radę, owoce mojej pracy są już tuż tuż, chuj z życiem, trzeba cisnąć, odmawiałem spotkań, odmawiałem imprez, nie spotykam się z kobietami od prawie 10 lat, ale to nic bo owoce są już tuż tuż... Teraz społecznie jestem uwsteczniony, owoców nie ma i podejście w stylu "ju ken du it, tylko ciśnij bardziej" jest już dla mnie nieco niebezpieczne i zbyt ryzykowne. Boję się zwyczajnie, że stracę kolejne lata na nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, self-aware napisał:

owoce mojej pracy są już tuż tuż, chuj z życiem, trzeba cisnąć, odmawiałem spotkań, odmawiałem imprez, nie spotykam się z kobietami od prawie 10 lat, ale to nic bo owoce są już tuż tuż...

A nienienie, OK, rozumiem. Nie nie nie, absolutnie! Obojętnie co się dzieje w życiu zawodowym, trzeba pamiętać o własnej socjalizacji w życiu prywatnym.

Bo to socjalizacja daje też perspektywy. Życie w społeczeństwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, self-aware napisał:

Rozumiem, ale teraz trochę za późno.

Z tego co pamiętam, jesteś dobre 15-20 lat młodszy ode mnie - więc skoro ja sam dla siebie uważam, że nie jest za późno to to samo zastosowałbym do Ciebie.

 

2 minuty temu, self-aware napisał:

zgasł ten ogień za który podziwiali mnie znajomi

A chuj ze znajomymi. Ty sam masz siebie podziwiać jak zajebiście dążysz do celu. Każdy podziw, który dostajesz z zewnątrz - na pstrym koniu jeździ.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieści niosą, że GUS się poprawił in teraz daje do 5000 brutto. To samo ogłoszenie.

Czyli jakieś 3500 na rękę. Dla początkującego absolwenta studiów to przyzwoita stawka jak na krajowe warunki. Tylko że z ich wymaganiami to nie wyglądało mi jak ogłoszenie dla studentów.

 

Edit. Sprawdziłem teraz. Wcześniej dawał do 4500 PLN brutto. To się skrobneli o całe 500 plus.

Edytowane przez RealLife
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Imbryk napisał:

A chuj ze znajomymi. Ty sam masz siebie podziwiać jak zajebiście dążysz do celu. Każdy podziw, który dostajesz z zewnątrz - na pstrym koniu jeździ.

To o znajomych tak tylko sobie dopisałem, nie ma to większego znaczenia. Ogień rozdmuchiwałem w sobie sam. Miałem naprawdę potężną chęć i determinację. I to jest właśnie problem, bo im szybciej jedziesz tym groźniejszy w skutkach będziesz miał wypadek. Po prostu nie chce mi się już, ale może to jeszcze minie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce niestety jest masę firm które szukają frajerów którzy będą pracować za półdarmo.

Ale jak zaczynasz 1 pracę to nie licz odrazu na to ze dostaniesz na początek 5 tyś na rękę.

Musisz sobie wyrobić renomę i popracować za niższe pieniądze przez jakiś czas.

Nie mówię być robił za 2400 zł przez 3 czy 5 lat za takie pieniądze, ale po pół roku możesz już negocjować warunki i ew.  ulotnić się z firmy.

Przerobiłem sam kilka firm, w jednej prawie rok za połowę najniższej krajowej.

Teraz wróciłem na cały etat ale też najniższa już w innej firmie, ale luźno bo nie ma takiego zapierdolu i dużo wolnego czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, self-aware napisał:

I to jest właśnie problem, bo im szybciej jedziesz tym groźniejszy w skutkach będziesz miał wypadek. Po prostu nie chce mi się już, ale może to jeszcze minie. 

No tak, prędkość własnego rozwoju warto rozważnie dostosować do własnej "urody" i tempa. Nigdzie się nie spieszymy, każdy ma swoje tempo.

Powodzenia @self-aware!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Ksanti napisał:

Ogólnie trochę się obawiam opinii czy to w rodzinie czy negatywnego wpływu na wizerunek. Miałbym też trudniej w znalezieniu fajnej samiczki. Ludzie patrzą na jakieś głupie pozory i potem by mówili, że "taki wykształciuch a debile zarabiają więcej od niego, więc po co marnował czas". 

Ile ty masz lat? Bo piszesz jak 15 latek. 

16 godzin temu, Ksanti napisał:

Mnie kontakty ładują tylko jeśli jestem kimś ważnym w społeczności i nie muszę się starać bo mam dobrą markę i wizerunek oraz robię za coś w rodzaju autorytetu. W dużym uproszczeniu nie trzeba się napinać bo jest się lubianym za to, że się jest i kim się jest.

Pogadaj z @Marek Kotoński o tym jaki jest luzik na youtube i jesteś lubiany za to kim jesteś. Ty chłopie żyjesz w jakimś szklanym kloszu swoich fantazji. Praca youtubera bezstresowa i łatwa... Przypomina mi to sondę wśród dzieci - kim chcesz zostać w przyszłości? - jutuberem! I co na tym jutubie byś nagrywał z ciekawości zapytam? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorze.

 

Siedzę w IT szósty rok. Zacząłem na ostatnim roku studiów.

Jako tester, małpa od klikania w telefon.

Rok pierwszy - praca kompletnie nierozwojowa, tępe klikanie, dowiedziałem się niewiele- 2500 brutto na zleceniu.

Rok drugi - ta sama firma, nic nowego, 3300 brutto i w połowie roku przeskok na UoP do 4000 brutto.

Rok trzeci- czuć dalej tą samą stagnację, zero nauki - proponują mi 4510 brutto po 2.5 roku z z nimi. Mam dość, stanowisko dalej Juniorskie wciąż pracując w tej firmie szukam pracy i chodzę na rozmowy. Udaje się,

Podobna firma, nowsze rzeczy do testowania,

Rekruterka pomyliła się i zamiast mojego wymarzonego jak na prawie 3 lata expa 6k brutto wpisala w formularz 7k brutto.

Stanęło na 6.6k + nie juniorskie stanowisko, byłem wniebowzięty.

Rok czwarty- dowiaduję się że można być wylądować w jeszcze gorszym bagnie bo szefowa pojebana, ale perspektywa lepsza bo testy całej platformy a nie jednej rzeczy.

Okazuje się ze to co podpatrzyłem w 1 firmie wybija mnie przed szereg. Znam juz Marka, audycje, mam inny mindset. Zaczynam działać tam jako ktoś w rodzaju seniora, naczelnego ogarniacza. Mija rok pracy - podwyżka do 7000 brutto.

Rok piąty- pracuję, z uwagi na bycie tym w miarę odpowiedzialnym - lecę do stanów na 2 tygodnie z firmy, pierwsze okazje do technicznych rozmów po ang z amerykanami.

Pojebanej szefowej puszczają nerwy, grozi komuś na openspace. Wyprowadzają ją pod pachy z budynku. Zapraszają mnie na rozmowę, czy jestem chętny przejąć jej obowiązki na spółkę z drugim człowiekiem - JASNE. Kasa dalej ta sama, nawet nie smiałem upominac się o więcej. Dzieje się, stawiamy projekt na nogi, już nie jestem testerem tylko technicznym kierownikiem projektu.

Rok szósty- propozycja pracy z marketingowego działu firmy po kilku spotkaniach, z uwagi na zmeczenie ciągnięcia projektu i pracy z marketingowcami przy wciąż kwocie 7k brutto, skuszam się na rozmowę o pracę dla zaawansowanego testera na b2b za chore jak dla mnie 10k do ręki.(Cierpliwie prowadzony w tle profil na linkedinn zaczynał robić swoje i oferty wchodziły same) Byłaby to degradacja stanowiska i władzy ale i ogromny skok zarobków. Na rozmowę ide na wyjebaniu, wiem sporo, zobaczmy co bedzie.

Miala trwac godzinę, wyszly trzy bo byłem w stanie rozmawiać z rekruterką jak równy z równym

Zadzwonili, nie chcą mnie na testera, szkoda.

Ale mają pozycję kierownika projektu i czy chce, owszem, udalo sie. 12k do reki na b2b. Myślałem że to sen.

Poprzednia firma ostatniego miesiaca dala 8k brutto.

Obecnie 7my miesiac nowej firmy, miesiac temu podwyzka do 13.5k na czysto.

Nie mam urlopów ale poki co daję radę.

 

Wnioski:

 

W IT zawsze na początku jest bagno i syf.

W pierwszej firmie robili ze mnie debila, tego gorszego, teraz wiem ze chcieli mnie zwyczajnie zgasić żebym nie rozwinal skrzydeł.

 

Pracujesz za chujowy pieniądz ok roku a następnie zmieniasz prace, bo w tej branży to zmiany pracy gwarantują szybkie podwyzki.

 

Rektuterom zależy na sztycznie napomowanym expie, więc z biegiem lat będzie wiecej propozycji.

 

Nie zatrzymuj się.

W trakcie pracowania zrobiłem kursy i certyfikaty ISTQB oraz AgilePM.

Prowadziłem linkedinn, przymierzam się do certyfikatu ITIL.

 

Dokształcaj się czasem. Nie maniakalnie ale na tyle byś choć wiedział o istnieniu narzędzi, technik czy trendów na rynku.

 

Start zawsze jest ze stanowiska junior tester lub junior developer.

Późniejsze ścieżki typu analityk, dev ops czy manager są etapami na które wkroczysz za jakiś czas.

 

Nie licz na awans bezpośredni w firmie, a jak Juz sie trafi sama formalna nazwa stanowiska na wyzsze przy tej samej kasie - przyjmij z pokorą bo to nowe możliwości.

 

Bądź gotów zmienic pracę- poduszka finansowa + pare dni urlopu w zapasie + nie rzucanie papierem zanim nie masz nowej pracy.

 

Cierpliwości, wejdź w to, nie daj sie jajkom schować do środka, plony zbierzesz, z tym że za kilka lat.

 

PS. Wg mnie życie z Youtube to idiotyczny pomysł. Nasz guru sprzedał książki, nagrania, z tego ma hajs a nie z wyświetleń i subskrypcji.

 

Powodzenia :)

Edytowane przez Exile
  • Like 1
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, JohnyKakao napisał:

@Exile

Co studiowałeś? Jeśli informatykę to poszedłeś bo lubisz czy bo jest kasa?

@JohnyKakao

Elektronikę, skończyłem tylko inż.

Poszedlem bo kasa + najbliżej tego co zawsze lubiłem czyli komputery.

Jakbym mial pójśc za głosem tego co lubiłem a nie tego co trzeba to bym pracował w serwisie komputerowym za 2k.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @Exile,

jako jeden z nielicznych Twój post w tym wątku przedstawia konkrety bez krytykanctwa czy głupich docinek.

 

@Tomko

Z tego co piszesz jesteś bardzo negatywną osobą i nie widać po tobie żadnego samorozwoju. Doszukujesz się w każdym wątku jakiś wad czy złych aspektów. Popracuj nad tym. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że w przypadku Marka sam fakt zostania kołczem to było proszenie się o wpierdol. Społeczeństwo ogólnie nienawidzi kołczów. Tym bardziej jak coś krytykują, mówią o negatywnych rzeczach albo z jednej strony się chwalą a z drugiej żalą. Wizerunek jest niespójny i zaburzony. Osoba publiczna nie może sobie na coś takiego pozwolić bo dodatkowo zjedna sobie przeciwników. Jest masa kontentu na youtube pozytywnego jak np. relaksacja czy kanały popularnonaukowe podchodzące obiektywnie do nauki. W przypadku pierwszego niemal nie ma się do czego przyczepić a widzowie to grupa, która jest zainteresowana i wyluzowana. W przypadku drugiego autor kanału musi uważać, żeby nie popełniać błędów merytorycznych ale jeśli nie bedzie mówił o prywatnych rzeczach to minimalizuje ryzyko hejtu.

 

 

Edytowane przez Ksanti
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Exile napisał:

Jakbym mial pójśc za głosem tego co lubiłem a nie tego co trzeba to bym pracował w serwisie komputerowym za 2k

Z tym mam właśnie problem, analogiczna sytuacja. A dużo poświęciłeś na naukę w domu? I jeśli można wiedzieć to czego konkretnie się uczyłeś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, JohnyKakao napisał:

Z tym mam właśnie problem, analogiczna sytuacja. A dużo poświęciłeś na naukę w domu? I jeśli można wiedzieć to czego konkretnie się uczyłeś?

@JohnyKakao

Nie zbyt dużo. Kilka h w miesiącu.

Żadna tam cyklicznosc czy kursy.

Na uczelni wpajano mi ze muszę wszystko wiedzieć o wszystkim.

Mam kumpla który jak widzi że w wymaganiach o pracę jest podst. znajomość c++/ python to siedzi i uczy się obu do niemal biegłosci a nie chodzi na rozmowy.

Próbuje stać się omnibusem który będzie idealnie pasował do tak bardzo szerokiej gamy wymagan - a przez to nie ruszył z miejsca.

 

Uczyłem się powierzchownie tego co podsluchalem ze jest w branży chodliwe i bardzo potrzebne.

 

Jako tester manualny podsluchalem pojęcia: ISTQB, automatyzacja testów, selenium, testy wydajnościowe itp.

Googlałem, sprawdzałem co to, udalo mi się wysępic w 1 firmie opłate egzaminu, zdałem.

O reszcie wiedziałem tyle by umieć o tym opowiadać. Nie chciałem wsiąknąć w automatykę bo nienawidze programować.

Niezbędne minimum.

 

Jako kierownik projektu obila mi się o uszy masa nazw: Agile, SCRUM, KANBAN, udało sie zdać AgilePM na kursie opłaconym przez firmę nr 2, dowiedziałem się tam o innych metodykach, wyznaczylem sobie cel zrobić ITIL.

Uczyłem się na tyle by widzieć co kto do mnie mowi.

 

W pracy polegam na robieniu notatek w zeszycie, czesto i obficie bo poprzez proces zapisywania wiecej sie pamięta.

Najważniejszym czynnikiem decydującym o wszystkim było jest i raczej będzie - dowożenie roboty na czas i jak należy.

Każdego przyzwyczaiłem że powierzone mi zadanie wypełniam na czas nawet kosztem nagodzin, mozna na mnie polegać.

A to czy umiem automatyzowac, skryptowac czy robić code review dla developerów- nikogo nie obchodzi bo znajduję kogoś kto to zrobi.

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Exile 

Dzięki za odpowiedź, dałeś mi do myślenia. 

 

12 minut temu, leto napisał:

Co to są w ogóle za pytania "czy dużo poświęciłeś czasu na naukę"? Jak nie zapierdalasz, to nie masz, tu nie ma żadnej filozofii.

Przedmówca zrozumiał o co mi chodziło, pytanie jak pytanie. Dużo ludzi pisze, że trzeba siedzieć po godzinach w domu i się ciągle uczyć np. nowego framework'a. Ja siebie w takim modelu dokształcania nie widzę, wolę poświęcić dajmy na to kilka tygodni i mieć spokój na dłuższy okres.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti

Nie sądzę, żeby @Tomko był jakoś szczególnie negatywną osobą.

Pracę w korpo czy rynek zna z autopsji, tak że niektóre stwierdzenia mocno go rażą.

A że swoją dezaprobatę wyraża w mało parlamentarny sposób - widocznie po prostu jest bezpośredni.

 

Luźną i bezstresową pracę za odpowiednią stawkę, można oczywiście znaleźć tyle że:

- raczej nie będzie to korpo,

- zazwyczaj trzeba jednak coś umieć,

- trochę szczęścia też mieć nie zaszkodzi.

 

W korpo jakoś bardzo bym na to nie liczył, przy odpowiednich deadline'ach i targetach stres gwarantowany.

A już wyhaczenie czegokolwiek za oczekiwane 6 tys. netto w krótkiej perspektywie bez włożenia sporego wysiłku zakrawa o cud.

 

W dniu 24.10.2019 o 23:15, Zły_Człowiek napisał:

pracuje sam jak senior

Senior raczej tak nie pracuje ;)

Znaleźli murzyna do utrzymania i się cieszą.

 

@JohnyKakao

Bardziej profesjonalne firmy mają to do siebie, że mniej patrzą na znajomość frameworków, przede wszystkim sprawdzana jest wiedza z języka wiodącego, dobrych praktyk, podejście do wytwarzania oprogramowania.

Po samej rozmowie kwalifikacyjnej można wiele wywnioskować, z czym ma się do czynienia.

Zresztą samych rozmów też się trzeba nauczyć, możesz być obiektywnie znacznie lepszy a popłynąć, bo nie umiesz tego odpowiednio sprzedać.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti Spytałem przed chwilą dziewczyny, czy jestem typem narzekacza. Odpowiedziała, że nie zauważyła. Stwierdzenie od ciebie, że nie widać po mnie samorozwoju powoduje u mnie śmiech. Nie przypominam sobie też żebyś gdziekolwiek ostatnio pisał coś pozytywnego. Jak nie narzekanie na dziewczyny to na zdrowie. Jak nie na zdrowie to na chadów. Jak nie na chadów to na pracę. Itd, itp. Także tego. 

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti: Twoje podejście pasuje do osoby wykonującej pracę jako "solopreneur". Tzn. ta część podejścia w której mówisz że lepiej mniej pracować, nawet kosztem mniejszych zarobków.

Natomiast drugą stronę podejścia masz niepasującą. Bo taki solopreneur sam decyduje czy i kiedy i za ile dla kogoś będzie pracował. Może więc czasami zdecydować że będzie pracował sporo. A Ty chyba to całkowicie odrzucasz.

Masz też niewłaściwe wnioski co do kapitalistów i państwa.. Winę widzisz w kapitalistach a wybawców w państwie. A jest odwrotnie.

Pewnie dlatego że możliwość pracy widzisz tylko u kogoś.

Zacznijmy od go że Ci wszyscy którzy byli krwiożerczymi kapitalistami, w socjalizmie pchają się do wysokich stanowisk partyjnych.

Gdy upada socjalizm, to ci ze stanowisk partyjnych tworzą prywatne firmy i stają się krwiożerczymi kapitalistami.

Bo to nie wina kapitalizmu, tylko człowieka. Jak chce ruchać kogoś bez mydła to będzie ruchał. Czy to w kapitalizmie czy socjalizmie.

A jak ktoś ma jakieś wartości i szanuje innych, to będzie żył uczciwie. Od starszej osoby pracującej zawodowo w PRLu usłyszałem że należy pracować na siebie. Mimo że socjalizm wyrównywał każdemu, czyli każdy pracował na wszystkich a wszyscy na każdego. A ta osoba jednak wiedziała że nie należy wykorzystywać innych i samemu robić na siebie.

Druga sprawa to ten rybak co pracuje tylko do 12. Zapominasz o państwie.

Nie trzeba kapitalisty żeby ktoś się zapracowywał do wieczora.

Dzisiejszy system podatkowy (stworzony przecież przez państwo, a nie przez wolnościowców) nakłada tak wysokie podatki że się nie da pracować do 12.

Podatki zawsze są tak wysokie żeby maksymalnie wykorzystywać ludzi. Czyli żeby zawsze pracowali jak najdłużej, czyli od rana do wieczora.

Jak jest z rybakiem nie wiem, ale rolnik ma tak:

1. Ma obowiązek ubezpieczania budynków rolniczych.

2. Ma obowiązek płacenia podatków nawet jakby żył w swoim zamkniętym ekosystemie (był samowystarczalny).

3. Ma obowiązek dostosowywać się do coraz to nowszych dyrektyw, co wymaga inwestowania w nowe budynki, maszyny. Nie da się więc nawet być samowystarczalnym.

4. Nie może sobie sam zrobić sprzętu. Wszystko musi mieć jakieś tam atesty. Nawet na polu sprawdzają (czyli poza grogami publicznymi).

To wszystko sprawia że nie da się wyżyć z rolnictwa, mimo że rozwój techniki teoretycznie na to pozwala. Kiedyś rolnik był w stanie wyżyć. Dzisiaj przy użyciu efektywniejszych maszyn, prognoz pogody, możliwości samodzielnej naprawy za pomocą spawarki, kątówki, czy komputera pozwalającego wyliczać wymagane ilości nawozów czy czegoś tam, nie jest.

Dlaczego? No właśnie przez podatki i odgórne państwowe sterowanie gospodarką. Gdyby nie to mógł by sobie świetnie poradzić. nawet przy całkowitym braku zbytu mógł by żyć bo by sam na siebie produkował.

 

Ja też mam cechy osoby "solopreneur".

Tyle że wroga widzę gdzie indziej. Nie chcę się zapracowywać i napychać kieszenie poborcom podatkowym, bo to w nich widzę wroga.

Ale dużo pracować dla siebie i dla mojego zleceniodawcy, to dlaczego by nie? Ustalam z nim zasady jakie chcę. Nie narzuca mi on zasad tak jak narzuca mi je państwo. Skoro brak narzucania to mogę wybrać lepsze warunki, ale też mogę wybrać gorsze ze świadomością że sam je wybieram a nie że ktoś mnie do nich zmusza. To spora różnica. Bo jak się ma świadomość że coś się robi z własnego wyboru to się ma więcej motywacji. Oraz się ma argumenty w negocjacjach.

Można powiedzieć "ja tu się poświęcam dla Ciebie". Wtedy zleceniodawca coś zmieni. Albo jak nie to potem się można rozstać.

A państwu co powiesz? "ja tu się poświęcam i płacę wysoki ZUS". I co? I nic. Państwo nic z tym nie zrobi. A Ty nie będziesz miał możłiwości zrezygnować.

Dziwię się że nie widzisz tu różnicy, a nawet widzisz profity w tej drugiej niewolniczej wersji. gdy państwo narzuca swoje regulacje do rynku pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.