Skocz do zawartości

Kobieta a odpowiedzialność


armin

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Androgeniczna napisał:

Wszędzie piszecie że prowadzę zwyczejne życie,

Nigdzie o Tobie nie piszę poza tym wątkiem. Mam Cię od dawna w ignorowanych. Wczoraj znudzony przedłużającym się  czekaniem na porodówce przeczytałem także posty ludzi, których "prawdy objawione" na co dzień są dla mnie ukryte. W tym Twoje.

10 godzin temu, Xellos napisał:

Ciężko postawić na równi 10 sekund i 9 miesięcy...

Akurat jesteśmy u schyłku tych 9 miesiecy. Nie męczę się, tak jak żona, nie rzygam, nie mam skurczy ale też się trochę nalatalem przez ten czas (pewnie jak większość facetów w trakcie ciąży). Wiem, to i tak dużo mniej, ale na pewno więcej niż 10 sekund.

 

Prawdziwa praca jednak dopiero się zacznie. Relacja ojca z synem jest bardzo specyficzna i wymaga sporego zaangażowania ojca.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Androgeniczna napisał:

Wszędzie piszecie że prowadzę zwyczejne życie,

Nie wiem jak Szanowny @mirek_handlarz_ludzmi ale ja najwięcej o Twoim życiu piszę poza forum ze znajomymi, gdyż mam tak bardzo nieidealne życie, że muszę czymś je zapełnić:P

 

Chociaż chwila, Brat dodał do ignorowanych. Jak mogłem zapomnieć o tej możliwości...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware ja też w nie wierzę. Bo w co tu nie wierzyć? Laska ma pracę, faceta i działalność albo jakąś spółkę. Uważa, że dobrze zarabia.

 

To naprawdę jest jakieś niewiadomo co? Co drugi Polak tak ma. Więc w co tu nie wierzyć?

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, self-aware napisał:

dobra kasa + lubi to co robi + robi to na swoim ) = niestety rzadkość

No to szczęściarz ze mnie.

 

P.S. Jestem także wysoki a moja kobieta nie szpera w mojej komórce ;)

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwi mnie to że użytkowniczka która sra i rozpieprza każdy wątek, jest tolerowana i nadal się udziela, natomiast inny użytkownik napiszę temat z małej literki, albo wyrazi swoje zdanie w innym temacie, zdanie które może być politycznie niepoprawne i narusza granicę świętości, to z automatu gang(BAN)g, albo urlopik :D:D .

 

Myślałem że to miejsce będzie wolne od dawania fory kobietom i tego co tutaj niektóre piszą, jednak myliłem się, kobiety wbrew pozorom mają tu większe prawa niż mężczyźni, co widać na załączonym obrazku, Pani która swoimi wpisami obniża merytoryczną wartość forum ma się dobrze :D .

Edytowane przez The Motha
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Androgeniczna napisał:

 Akurat dla mnie mój wzrost to atut.

Po prostu ciężko traktować kogoś poważnie ze wzrostem 12 latki. 

Cytat

Jestem filigranowa i dzięki temu mam powodzenie. 

Akurat powodzenie będąc kobietą to nie dowód atrakcyjności. Powodzenia może mieć Karina z żabki 150 cm / 100 kg. 

Cytat

I znowu personalnie probujesz mi ublizyc.

Przez myśl mi to nie przeszło. Po prostu widać, że ta cecha jest dla ciebie niewygodna i zwyczajnie boli cię to. Ja mówię o faktach. 160 cm wzrostu = wzrost 12 latki. Do tego zachowanie 12 latki. 

Potrzymasz piwo czy ci mam postawić na głowie? 

Cytat

Nie chcialabym być wyższa :).

Twoja reakcje mówi co innego. 

Cytat

Nie wiesz jaka to gałąź budowlanki więc nie wiesz jakie są stopy zwrotu i koszty sprzętów :). 

Akuratnie firmy budowlane często bankrutują bez względu na gałąź. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oooooo kurłła!

Już 9 runda - nieźle :DDDDDDDDD

Może padnie jakiś Forumowy rekordzik ?

 

PS

Swoją szosą fajnie by było jakby na Forumie z automatu statystyka dawała znać o takich rekordach - np Achtung! Achtung! Androgeniczna wyjebała rekordowy milionowy post! Fanfary!

 

 

Edytowane przez Ace of Spades
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... a moze warto by to przemysleć na przyszłość. Generalnie zostaliśmy strollowani (widać to po naszym bulwersie),i to z niezłym sukcesem jak widac powyżej (też sie przyznaję). Może warto by wypracowac jakąś procedurę na tego typu damskie zagrywki na tym forum żeby ucinać sprawę w zarodku albo lepiej to rozpoznawać? 

 

Proponuję na tego typu posty odpowiadać: Pomidor! :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

Nie męczę się, tak jak żona, nie rzygam, nie mam skurczy ale też się trochę nalatalem przez ten czas (pewnie jak większość facetów w trakcie ciąży). Wiem, to i tak dużo mniej, ale na pewno więcej niż 10 sekund.

Jak by to dyplomatycznie skomentować...

Mówiłem o sytuacji ,,modelowej'', czyli o stosunku z samcem alfa. Chodzi o ten typ mężczyzny, który po spełnieniu swojej powinności zakłada spodnie, wsiada na konia i odjeżdża ku zachodzącemu słońcu.

5 godzin temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

Prawdziwa praca jednak dopiero się zacznie. Relacja ojca z synem jest bardzo specyficzna i wymaga sporego zaangażowania ojca.

Ten model to pewna nowość w dziejach ludzkości. W społeczeństwie pierwotnym między ojcem a synem istniał spory dystans, żeby nie powiedzieć - obcość. Wynikało to właśnie z tej dysproporcji czasowej - znaczenie tych krytycznych 10 sekund umykało naszym praszczurom, panowało przekonanie, że dziecko jest tworzone przez matkę samodzielnie lub przy udziale jakichś bóstw czy duchów. Dziecko było włączane do rodziny matki, ojciec był po prostu mężem matki, opiekunem rodziny.

W pewnym sensie można powiedzieć, że stanowił tylko dodatek (możesz wyciągnąć babę z jaskini, ale jaskini z baby...).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, rycerz76 napisał:

macierzyństwo jest czymś innym niż ojcostwo

Nie to miałam na myśli. Pisałeś, że mężczyzna z łatwością może wypełnić ojcostwo w innych dziedzinach, np. jako wychowawca. Podałam przykłady, że kobieta, aby czuć się spełniona jako matka nie koniecznie musi wychowywać własne dziecko. Oczywiście będą wyjątki, ale to tylko potwierdza regułę. Absolutnie nie twierdzę, że mężczyzni są złymi ojcami, wręcz przeciwnie.

 

17 godzin temu, rycerz76 napisał:

Wasza rola jest ważna tak do 6 roku życia (...) później nadmiar w wychowaniu pierwiastka żeńskiego to katastrofa dla córki jak i dla syna. Dla syna szczególnie

Zgadzam się całkowicie. Do tego większość współczesnych matek jest zdecydowanie przewrażliwiona i nadopiekuńcza i zamiast zdrowych ludzi wyrastają kaleki życiowe.

17 godzin temu, rycerz76 napisał:

nie bez przyczyny Bóg wcielił się w samca nie w samicę

Widać wiedział co robi. Ja akurat nie mam z tym problemu.

 

17 godzin temu, rycerz76 napisał:

raczej instynktu opieki

A czy instynkt opieki nie jest skorelowany z instynktem macierzyńskim?

17 godzin temu, Xellos napisał:
19 godzin temu, ewelina napisał:

Ta misja dotyczy w takim samym stopniu kobiet jak i mężczyzn. Gdyby nie mężczyźni kobiety nie byłyby w stanie się rozmnażać i vice versa.

Miło, że tak piszesz, ale...to nie do końca prawda. Istnieje spora dysproporcja we...wkładzie pracy, którą obie strony muszą włożyć w przedłużenie gatunku. Ciężko postawić na równi 10 sekund i 9 miesięcy...

Tak, zgadzam się z Tobą. Ale pisząc swoje słowa miałam na myśli, że do trwania gatunku ludzkiego konieczne jest współistnienie obu płci. Nie zagłębiałam się, nad kosztami energetycznymi ponoszonymi przez każdą ze stron.

33 minuty temu, Xellos napisał:

W społeczeństwie pierwotnym między ojcem a synem istniał spory dystans, żeby nie powiedzieć - obcość.

 

33 minuty temu, Xellos napisał:

Dziecko było włączane do rodziny matki, ojciec był po prostu mężem matki, opiekunem rodziny

A mógłbyś napisać o jakich czasach piszesz,  i na podstawie jakiej literatury takie wnioski wyciągnąłeś? Pytam z czystej ciekawości.

Edytowane przez ewelina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, ewelina napisał:

A mógłbyś napisać o jakich czasach piszesz,  i na podstawie jakiej literatury takie wnioski wyciągnąłeś? Pytam z czystej ciekawości.

W zasadzie to zajrzałem tylko do pewnego opracowania tego tematu. Część poświęcona ojcostwu w perspektywie historycznej zaczyna się na stronie 61 i jest opatrzona przypisami bibliograficznymi.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Xellos nie wydaje mi się, aby tak było, aby w zamierzchłych czasach ojciec nie partycypowal w wychowaniu co widać choćby w społeczeństwach muzułmańskich  (Indonezja, Afryka Zachodnia). Dziecko z rozbitego małżeństwa zostaje przy ojcu.

 

Co do literatury, o którą prosiła @ewelina. Nie znam literatury fachowej przedmiotu, ale przecież nawet literatura piękna o tym mówi. Choćby "Pan Tadeusz", gdzie głównego bohatera, osieroconego przez matkę wychowuje stryj a nie ciotka. Ojciec Jacek oddał go pod opiekę, bo musiał uciekać. Dalej Tadeusz Soplica bierze udział w łowach (męskie zajęcie), gdzie przed śmiercią chroni go ksiądz Robak, czyli de facto jego ojciec Jacek Soplica.

 

A Sienkiewicz? A literatura old westu? A Mario Puzzo i jego "Ojciec Chrzestny"? Saint Exupery i "Mały Książę"? Nawet ( @Rnext to dla Ciebie) "Tomek na Czarnym Lądzie" Szklarskiego mówi o męskiej, głębokiej relacji ojca z synem. Itd. itp.

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

@Xellos nie wydaje mi się, aby tak było, aby w zamierzchłych czasach ojciec nie partycypowal w wychowaniu co widać choćby w społeczeństwach muzułmańskich  (Indonezja, Afryka Zachodnia). Dziecko z rozbitego małżeństwa zostaje przy ojcu.

Nie chciałem wchodzić w takie szczegóły, ale tak dokładnie (przynajmniej w tej kulturze, którą badał słynny antropolog Bronisław Malinowski) to wyglądało to tak, że ojciec brał udział w opiece nad dzieckiem jedynie w pierwszych latach życia. Kiedy potomstwo było na tyle rozwinięte, żeby mieć jakąś świadomość swojej przynależności, przechodziło pod kuratelę ,,prawdziwego'' męskiego krewnego, czyli swojego wujka. Od tego momentu ojciec był uznawany za osobę obcą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.10.2019 o 13:08, Androgeniczna napisał:

Nawet miałam znajomego który pracowal jako - osobą od ksero. Zarabiał bardzo dużo jak na skanowanie dokumentów. Tylko że musiał mieć skonczony kurs dotyczący informacji ściśle tajnych

Hahahaha rozwaliłaś mi kobieto nadgarstki, kserarz i poświadczenie bezpieczeństwa do ściśle tajnych, co on dupę prezesa kserował. Rozumiem, że mogą być dokumenty niejawne w firnie, ale ściśle tajne? Ściśle tajne to jest tajemnica państwowa, czy on pracował z zakładach zbrojeniowych? Ale z Ciebie naiwna gąska w takie bajki wierzyć.

Edytowane przez radecki
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Xellos napisał:

Kiedy potomstwo było na tyle rozwinięte, żeby mieć jakąś świadomość swojej przynależności, przechodziło pod kuratelę ,,prawdziwego'' męskiego krewnego, czyli swojego wujka

Ale to wciąż wyraźnie wskazuje na znaczenie roli męskiej w wychowaniu dziecka. 

 

W przytoczonej przez Ciebie publikacji napisano, że w kulturze helleńskiej podział obowiązków ojca i matki był zbliżony. 

 

Dalej, ze strony 65: w epoce klasycznej opieka nad dzieckiem starszym niż 7 lat należała do ojca.

 

Kultura rzymska to zdecydowany patriarchat z absolutną wręcz władzą ojca (tamże). Cytując: "J. Chryzostom nazywa ówczesnego ojca pedagogiem czuwającym nad rozwojem i wychowaniem dziecka."

 

 

Idąc dalej (strona 68): "W historiografii polskiej XVI –XVII wieku nadal funkcjonuje niepodważalny autorytet ojca [...].  Matka zajmowała się wychowywaniem dzieci w wieku młodszym, zaś synowie z czasem 
przechodzili pod opiekę ojca, który zajmował się nimi sam bądź wyznaczał do tego celu 
opiekuna. J. Delumeau i D. Roche nazywają ten czas złotym wiekiem ojców.  Mężczyzna charakteryzowany jest w tym czasie jako życzliwy opiekun, wzmacniający 
swój autorytet poprzez głębokie więzi emocjonalne z pozostałymi członkami rodziny, zwłaszcza z dziećmi"
.

 

Nie mam czasu czytać dalej, bo lecę do syna do szpitala a i ciężko mi cytować, pisząc na komórce, ale chyba albo ja nie rozumiem Twojej tezy albo Ty źle dobrałeś źródła ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kultura rzymska i helleńska to czasy zdecydowanie późniejsze od tych, o których mówiłem. Chodzi mi o to, jak to wyglądało u zarania rozwoju ludzkości.

Tak w ogóle to nie chciałbym zostać uznany za jakiegoś krzewiciela mitu o pierwotnym matriarchacie. Zdaję sobie również sprawę, że przy próbach opisu czasów przedpiśmiennych jesteśmy skazani na domysły.

Tak więc...biorąc pod uwagę wyniki obserwacji, prowadzonych przez antropologów wśród niektórych ludów prymitywnych oraz charakterystykę ludzkiego procesu prokreacyjnego (oczywista rola kobiety i cokolwiek ezoteryczna rola mężczyzny), domyślam się, że matrylinearny system dziedziczenia mógł mieć charakter uprzedni w stosunku do systemu patrylinearnego.

Ojciec w takiej sytuacji byłby dla dziecka raczej częścią otaczającego je systemu społecznego niż kimś autentycznie bliskim.

Wspomniany system w żaden sposób nie usuwa konieczności obecności pierwiastka męskiego w procesie ukształtowania młodego mężczyzny, redukuje jedynie więź emocjonalną - archetypowy ojciec to raczej sierżant marines niż opiekun i kumpel.

Mniej więcej tak to sobie wyobrażam.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Xellos @mirek_handlarz_ludzmi w różnych epokach, w różnych kulturach różnie się układały role mężczyzn i kobiet.

Współcześnie mamy o sobie mniemanie życia w wyjątkowych czasach emancypacji kobiet.

Stawiam tezę, że to nie jest prawdą. Emancypacja to postmodernistyczny mit, jedyne co się zmieniło to relatywnie mało wojen i w obrębie naszej cywilizacji teoretyczne szanse na sukces zawodowy, czy teoretyczny wpływ na politykę (zapewnione choćby konstytucyjnie).

 

Gdybyśmy żyli w wyjątkowych czasach (jak np kreśli to w "Końcu historii" Fukuyama) to nie powstałoby forum o samcach, na politechnikach w przedmiotach ścisłych mielibyśmy naturalne parytety tak samo jak na studiach z psychologii, czy marketingu i zarządzaniu. Determinuje nas zdecydowanie bardziej biologia niż konstrukt kulturowy. Demonizujemy przeszłość, bo jesteśmy nauczeni, że "kobiety coś tam sobie wywalczyły", ale zdecydowanie nie potrafimy się od tej naszej cywilizacyjnej zdobyczy "zdystansować" i zapytać jaki to miało sens.

 

Można się ze mną nie zgadzać, ale nikt mi nie udowodnił, że jest inaczej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.