Skocz do zawartości

Obserwacja


Rekomendowane odpowiedzi

Chcialbym podzielic sie z Wami pewna obserwacja. (Oczywiscie jesli zly dzial, prosze o przeniesienie).

Mialem to napisac sobie w dzienniku, ale potem stwierdzilem, ze forum to przeciez moje miejsce do przemyslen i tu czuje sie "w domu".

 

Mam dwie corki. 4l. i 2l. EX wciaz mieszka ze mna, mimo zapewnien o wyprowadzce: boi sie samotnosci, ble, ble, ble. 

 

Od czasu do czasu zeby urozmaicic sniadania robi sie dzieciom owsianke z czekolada. Zeby bylo jeszcze bardziej "zachecajaco" rysujemy (ja lub EX, zalezy kto przygotowuje) jakis fajny wzor z tej owsianki, np. kotka, pieska, etc. Oczy, wasy itp. robi sie z roztopionej czekolady. Dzis sniadanie przygotowywala EX. Starsza corka zaczela grymasic i bardzo plakac: "Nie chce wiewiorki z owsianki, chce kotka". I w ryk, tarzanie sie po podlodze, jak to dziecko. Ma swoje humory. Oczywiscie EX nie ogarnia tematu i tylko sie wkurwia, bo sama uwielbia spac, a dzieci wstaja wczesnie (5. a.m.). Wiec od rana jak zawsze wkurwiona, nie potrafi opanowac sytuacji i tylko zaognia. 

 

Wzialem starsza na kolana, mimo, ze spiesze sie do pracy. I tlumacze: "Sluchaj Kochanie. Mamusia starala sie dla Ciebie zrobic piekne sniadanie (-corka slucha, kiedy do niej mowie, generalnie umiem do niej "dotrzec", ale jak widac dalej nie zawsze-). Narysowala pieknego kotka/wiewiorke. Nie ma tak naprawde znaczenia co to jest, bo Ty bardzo lubisz owsianke, prawda? I tak trafi do brzuszka i tam juz nie bedzie widac czy to byl kotek czy wiewiorka. Wiesz, ze kiedy grymasisz, mamusi jest bardzo przykro. I tacie jest bardzo przykro. Bo staramy sie robic tak, zebys nie byla glodna. Ale jesli nie chcesz zjesc teraz sniadania, to dobrze. Nie musisz teraz jesc. Chodz teraz ze mna, dasz mamie buziaka i powiesz <<Mamusiu, jaka piekna owsianka, dziekuje>>". Mala sie zgadza. Idziemy do kuchni, ale niestety  zaczyna dalej swoje: ze to wiewiorka, a ona chce kotka, ze nie chce, ze to brzydkie i dalej to samo.

 

I wtedy do mnie dotarlo.

 

Ta sytuacja to doskonale odzwierciedlenie i dokladna metafora naszego "zwiazku". Nie wazne jak sie starasz, nie wazne ile pracy wlozysz w to, zeby cala ta machina zwana RODZINA "chulala". I jakich argumentow uzyjesz. I tak emocje, zachcianki i "nie-wiem-czego-chce-moze-to-ale-nie-na-pewno" moze byc najwazniejsza przeszkoda i wystarczajacym powodem, zeby to wszystko spuscic w kiblu, jak zuzyty papier.

 

O ile dziecko jeszcze jestem w stanie zrozumiec z takimi zachowaniami, o tyle doroslej osoby (34 l.) juz nie.

 

Konkluzja:

(chcialem to powiedziec do EX, ale nie zrobie tego. Nie ma sensu. Walowalismy to juz zbyt dlugo. Teraz moglbym to rownie dobrze powiedziec do sciany)

  • nie zdradzalem Cie, nie ponizalem, nie zmuszalem do niczego.
  • Zawsze wysluchiwalem Twojego biadolenia. Chcialem byc dla Ciebie oparciem.
  • Pomagalem Ci we wszystkim, ogarnialem dom i dzieci. Sprzatalem, gotowalem i pralem. Wiem, Ty tez to robilas.
  • Zapewnialem psychiczne i fizyczne wsparcie.
  • Dbalem o finanse, zeby nigdy RODZINIE niczego nie brakowalo.
  • Dbalem o siebie, swoj rozwoj fizyczny i psychiczny, zebys ktoregos dnia nie narzekala, ze twoj facet to glupi i spasiony cham.
  • STARALEM SIE.

Ty natomiast powiesz mi, ze "ja Cie ograniczam i manipuluje Toba".

 

Tak mnie naszlo. Zdaje sobie oczywiscie sprawe z tego, ze to jest moja wina i jak bardzo to potwierdza wszystko to, o czym dyskutuje sie tu na forum. Brak szacunku do siebie, mr. Nice Guy i nietrzymanie ramy. Tak, bije sie w piers. 

 

Milego dnia Bracia. 

  • Like 12
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podzielam Twoją obserwacje i mam podobne odczucia do ex. 

Wszystko to, co stanowi wartościową Rodzinę czy Związek, dla kobiet pokroju naszych ex jest nic nie warte a poszukiwanie nowych emocji niezmienną misją ich życia... 

 

@Mathias81 jak oceniasz, czy Twoja ex zawsze taka była czy ten egocentryczny program odpalił z czasem? 

Edytowane przez Tim2049
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Emocje, emocje i raz jeszcze emocje. Ostatnio mi powiedziała, że ona żyje emocjami bo jest istotą emocjonalną. Spoko. Ciekawe jak daleko zajedzie.

 

@Tim2049 nie wiem Stary. Z jednej strony mam przeczucie,  że ona nigdy mnie nie kochała. Ona sama nawet przyznała przed psychologiem, że nigdy nie była sama. Opuściła dom rodzinny w wieku 18l. i zawsze kogoś miała. Bala się samotności. I w końcu poznała mnie. Dobra rodzina, wysoki status społeczny. Była oczarowana ale widać, że nie zakochana. Zawsze był jakiś tam dystans. Chłód i brak uczuć wyniosła po mamusi.

 

Z drugiej strony 7 lat było ok. Dopóki nie pojawiły się dzieci i teściowa-stara-kurwa-niech-szmata-zdycha (sorry,musiałem się oczyścić). Potem już było tylko gorzej. 

 

Z trzeciej strony nikt nie stoi w miejscu. Wszyscy się zmieniamy, ale nie wszyscy na lepsze. Nie wiem kiedy EX odwalilo z kasą, ale punkt zapalny był właśnie w tym temacie. I kiedy zakrecilem (a właściwie spytałem) kurek z kasą, to wówczas wspaniale się ujawniła. Jak paw co rozłożył ogon. 

 

Z czwartej strony to ja też bialorycerzyłem na potęgę. Aż mi jaja wykręca, jak sobie przypomnę. 

 

Jak u Ciebie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro córki przebywają z twoją ex na porządku dziennym, to będą podświadomie czerpać od niej wzorce zachowań.

Jak chcesz rozdzielić swoje i jej podejście to staraj się nie używać zwrotów „mamusia i tatuś” w jednej wypowiedzi.

SKORO kobiety same mówią, że są istotami emocjonalnymi to śmiało możemy założyć, że ich umysł jest zakorzeniony w innym wymiarze niż nasz, toteż nie ma sensu się z nimi dochodzić w żadnej kwestii. Mimo podobnej powierzchowności (de facto wypracowanej po prostu naturalnym zjawiskiem o nazwie grawitacja) ich psyche się tak diametralnie różni, że lepiej będzie traktować kobiety bardziej jak kosmitów lub bioroboty niż ustawiać w rzędzie z mężczyzną. Poza wypracowaną ewolucyjnie potrzebą reprodukcji, niewiele nas łączy. Tak się zastanawiam czy w przeszłości ktoś nie zrobił podmianki samic...

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.10.2019 o 07:11, Figurantowy napisał:

Tak się zastanawiam czy w przeszłości ktoś nie zrobił podmianki samic...

Ja mam podobne odczucie. Znam osobiście 3 kobiety, obecnie przed 40tka, które porzuciły dotychczasowe życie by "zacząć od nowa". Tak jakby odpalaly autosave do czasu gdy miały 18 lat... 

 

@Mathias81 moja relacja z ex wyraźnie się zmieniła po urodzeniu drugiego dziecka. Dopiero po kilku latach doszło do mnie, że to właśnie wtedy straciła zainteresowanie tworzeniem związku, rodziny. Ona się trzymała mnie potem przez czynnik ekonomiczny tylko.

 

W mojej ocenie poprostu model "dom, dzieci, mąż" nie spełnił jej oczekiwań co do poczucia szczęścia i natychmiast straciła zainteresowanie mną i rodziną. 

 

Pewnego razu pojechała za granicę niby szukać pracy. Przekonała się tam jak łatwo znaleźć chętnego do zabawy kutasa. Po tym straciła już zupełnie motywację by, choćby dla dobra dzieci poudawać... 

 

P. S. Z tych 3 kobiet ze zwalonymi związkami dwie miały dysfunkcyjnych ojców (zimni uczuciowo, surowi i z fobiami spolecznymi) a jedna matkę alkoholiczkę (DDA) .

Edytowane przez Tim2049
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Tim2049 napisał:

moja relacja z ex wyraźnie się zmieniła po urodzeniu drugiego dziecka. Dopiero po kilku latach doszło do mnie, że to właśnie wtedy straciła zainteresowanie tworzeniem związku, rodziny. Ona się trzymała mnie potem przez czynnik ekonomiczny tylko.

 

W mojej ocenie poprostu model "dom, dzieci, mąż" nie spełnił jej oczekiwań co do poczucia szczęścia i natychmiast straciła zainteresowanie mną i rodziną.

No to mamy tak samo. Dziecko nr.2 i nagle już rodzina nie potrzebna, bo to oczywiście moja wina, że jestem taki-sraki-owaki. Teraz siedzi mi na łbie bo nie stać jej po prostu na wyprowadzkę. 

 

1 godzinę temu, Tim2049 napisał:

P. S. Z tych 3 kobiet ze zwalonymi związkami dwie miały dysfunkcyjnych ojców (zimni uczuciowo, surowi i z fobiami spolecznymi) a jedna matkę alkoholiczkę (DDA) 

U mnie tym razem odwrotnie. Matka mojej EX to szmata, co wszystkimi pomiata, mąż jej wybudował dom, sama jest damą z zadupia, co tylko ogląda seriale i wszystkimi pomiata. Każdy musi mieć ślub, chodzić do kościoła, chrzest i inne pierdolety. Nie możesz myśleć inaczej ,bo od razu jestes śmieciem. Ojciec z kolei pizdeusz, co się nie umie postawić. Nigdy nie zajął żadnego stanowiska, kiedy był jakiś konflikt. Facet się po prostu poddał dla świętego spokoju (to wyjaśnia sprawę ale go nie usprawiedliwia). I teraz widzę, jakie wzorce przejęła EX. Chujowe. Co tu dużo pisać. Nie widziałem tego, albo nie chciałem widzieć. Skoncentrowałem się na budowaniu rodziny i oczy mi "zarosły". 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.10.2019 o 07:44, Mathias81 napisał:

 

Konkluzja:

To co robiłeś, robiłeś myśląc logicznie, miałeś w głowie wyobrażenie z punktu widzenia faceta - jakie warunki powinny być spełnione/poprawione, żeby Twoim zdaniem wszystko działało spójnie jako całość.

 

Ciekaw jestem, czy kobiety w ogóle myślą w taki sposób - pewnie nie.

 

Bardziej prawdopodobnym jest stwierdzenie, że one po prostu 'są', i zależnie od dnia, godziny, pogody, tego co obejrzą w telewizji, kierują się tylko własnym odczuciem - czy jest mi dobrze/czy jest jest mi źle.

 

Mają takie dwie kuleczki w mózgu, które wpadają do dwóch pudełeczek z napisem dobrze/źle. 

Kiedy pudełeczko 'źle' się zapełnia, zaczynają mieć pretensje do całego świata, że kuleczki wpadają w złe miejsce. 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty sobie najpierw odpowiedz na pytanie czy docelowo chcesz z tą swoją ex mieszkać. Nie napisałeś jaka jest wasza sytuacja od strony formalnej, czy jesteście po rozwodzie? Czyje jest mieszkanie?

 

Nie zadręczaj się i nie rozkminiaj za dużo. To co Ci się przydarzyło, spotkało bardzo wielu Braci na tym forum, mnie też. Dobrze Cię rozumiem. Ustal swoje cele i je realizuj. Jeśli nie jesteście już razem z ex, a jedynie mieszkacie razem, to traktuj ją jak współlokatorkę z którą tak się przypadkiem złożyło że macie razem dzieci. Nic ponad to. Tak do czasu aż definitywnie się rozejdziecie.

 

I przestań się za cokolwiek obwiniać. Byłeś za dobry? Wielu innych też było. Ale to ona się bolcowała na boku. Nikt jej nie kazał, sama o tym zdecydowała i nie możesz pozwolić aby odpowiedzialność za to była spychana na Ciebie. Patrz w przyszłość.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, nihilus napisał:

Ty sobie najpierw odpowiedz na pytanie czy docelowo chcesz z tą swoją ex mieszkać.

Juz sobie odpowiedzialem: nie che. Przeszlo mi kompletnie. Z kobiety, ktora kochalem, zostalo jakies tam wspomnienie milych chwil, bardzo zatarte przez obecne wydarzenia.

 

16 godzin temu, nihilus napisał:

Nie napisałeś jaka jest wasza sytuacja od strony formalnej, czy jesteście po rozwodzie? Czyje jest mieszkanie?

Nie jestesmy po rozwodzie, bo nie mielismy slubu (przeblyski rozsadku? Nie, raczej przekonanie, ze do bycia szczesliwym razem "papier" nie jest potrzebny).

 

Mieszkanie wynajmujemy (nie mieszkamy w Polsce). Mielismy wspolny dom, ale ksiezniczka nie chciala mieszkac na wsi (fakt, bylo to totalne zadupie, ale kochalem je: lasy, gory, dom piekny...Dzieciaki chowaly sie "w naturze"). Wiec znalazlem prace w miescie i to byl totalny blad: ceny kupna nieruchomosci o 100% wyzsze niz w poprzednim miejscu.

 

16 godzin temu, nihilus napisał:

Nie zadręczaj się i nie rozkminiaj za dużo. 

16 godzin temu, nihilus napisał:

I przestań się za cokolwiek obwiniać.

Obwiniac sie nie obwiniam. Nie mam o co, nawet, jakbym sie bardzo postaral. Jestem raczej spokojnym facetem, ktory lubi swoja codzienna rutyne. Staram sie nie myslec zbyt duzo, ale kiepsko to wychodzi. Najbardziej nie potrafie zrozumiec (i pewnie nigdy sie to nie stanie), ze kiedy juz podjela te decyzje, to zachowuje sie jak ostatnia pizda. Probuje utrzymywac wewnetrzna rownowage w tym shicie i nie prowokuje konfliktow ani wymiany zdan (taki typwoy Nice Guy). Rozmawiamy zdawkowo o dzieciach itd. Ona z kolei napierdala do wszystkich wspolnych znajomych na mnie jak na worek treningowy. A poniewaz nie ma sie o co przyczepic, to bierze pierwsze lepsze sprawy: ze zginal jej kubek terminczy, ze to ja go wzialem, ze kupilem zly papier toaletowy (sic!), ze 100 tysiecy innych gowien.

 

Jedyna moja teoria jest taka, ze jej mozg chce za wszelka cene wyprzec z siebie odpowiedzialnosc. I chyba lepszego wyjasnienia nie znajde.

 

Mielismy godzinna rozmowe w zeszlym tygodniu, gdzie probowalem dociec dlaczego i "co-ja-wlasciwie-takiego-zrobilem". Pojawilo sie typowe babskie pierdololo, zadnych konkretow. Dla mnie jak ktos postanawia skonczyc 10 letni zwiazek z dwojka malych dzieci, to musi miec naprawde powazny powod: przemoc, alkohol, zdrada, zla sytuacja finansowa, etc. Ale jak widac nie musi.

 

Milego dnia Bracia.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mathias81 Będzie Ci trudno korzystnie załatwić sprawy związane z opieką nad tak małymi dziećmi przy ostatecznym rozstaniu, zwłaszcza że jest to inny kraj. Na pewno są tu Bracia którzy przez to przechodzili i pomogą. Znajdź dobrego prawnika.

 

Gdy ona sprzedaje Ci pierdololo pod tytułem że jej zdrada to Twoja wina, ucinaj rozmowę. Nie słuchaj jej racjonalizacji, nie daj sobą manipulować, mącić w głowie. Rób swoje i olewaj to co ona mówi.

 

Poza tym skoro ona obrabia Cię przed rodziną i znajomymi, a Ty nie reagujesz to ona zdobywa przewagę. Zaserwuj jej kilka celnych ciosów (nie mam na myśli fizycznej przemocy oczywiście), np. też ją gdzieś obsmaruj w środowisku. Kobiecie zawsze bardzo zależy na opinii otoczenia. Niech wie, że za jej postępowanie spotkają ją konsekwencje z Twojej strony, wtedy się uspokoi. A w międzyczasie obmyślaj plan ewakuacji na najlepszych możliwych warunkach. Znalezienie sobie jakiejś nowej kobiety też może Ci pomóc poukładać się wewnętrznie. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic!

Z perspektywy księżniczki zjebał, bo nie dawał jej emocji. Co Ty, nowy na forum czy kac po sobocie? ;)

 

Wszystko by się ułożyło, gdyby tylko potrafił być brutalnie spokojnym dominatorem-pantoflem ;)

 

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, nihilus napisał:

Będzie Ci trudno korzystnie załatwić sprawy związane z opieką nad tak małymi dziećmi przy ostatecznym rozstaniu, zwłaszcza że jest to inny kraj. Na pewno są tu Bracia którzy przez to przechodzili i pomogą. Znajdź dobrego prawnika.

Sytuacja jest troche inna. Inny kraj i inne warunki. Tutaj statystyki wygladaja tak, ze 40,9% par sie rozwodzi (oficjalne dane). Wiec panstwo jest na to gotowe i zapewnia pewne rozwiazania ktorych wymagaja takie sytuacje. Pary, ktore mieszkaly razem od narodzin dzieci, dostaja na start 50%/50% opieki nad dziecmi (sledze kodeks rodzinny). Poniewaz nie jestesmy po slubie i te 50% mam "zapewnione", to dopiero skierowanie sprawy do sadu z wnioskiem o ograniczenie praw zwiaznych z dziecmi mogloby te sytuacje zmienic. Do tego raczej nie dojdzie (obym sie nie mylil!) bo po pierwsze primo:

  1. Ex nie ma kasy na adwokata (5 tys. pln za godzine w przeliczeniu). Mam wglad w jej finanse.
  2. Nie ma skad takiej kasy wziac.
  3. Ja pracuje w sektorze publicznym i jestem "krysztalowy". 
  4. Dzieki lekturze forum zaczalem juz jakis czas temu zbierac "haki", ktorych troche sie nazbieralo i gdyby przyszlo co do czego, to wyciagne co trzeba.
  5. Kase na adwokata mam. Wolabym jednak nie wykladac takiej kapuchy.
  6. Wciaz wierze, ze rozstanie z Ex bedzie tylko formalnoscia i nie zacznie grac "brudno". Moze jestem naiwny. Obym sie nie mylil. W kazdym razie chodze bardzo opanowany, nie krzycze i nie wszczynam awantur, zeby nie dac sie zlapac "na nagranie". 

 

Godzinę temu, nihilus napisał:

Gdy ona sprzedaje Ci pierdololo pod tytułem że jej zdrada to Twoja wina, ucinaj rozmowę. Nie słuchaj jej racjonalizacji, nie daj sobą manipulować, mącić w głowie. Rób swoje i olewaj to co ona mówi.

 

Poza tym skoro ona obrabia Cię przed rodziną i znajomymi, a Ty nie reagujesz to ona zdobywa przewagę. Zaserwuj jej kilka celnych ciosów (nie mam na myśli fizycznej przemocy oczywiście), np. też ją gdzieś obsmaruj w środowisku. Kobiecie zawsze bardzo zależy na opinii otoczenia. Niech wie, że za jej postępowanie spotkają ją konsekwencje z Twojej strony, wtedy się uspokoi.

Pierdole to. To jak kopanie sie z koniem. Poza tym ona nie wie, ze ja o tym wiem. ;) . Nie chce tez zaogniac sytuacji, ze wzgledu na dzieci (ktore bardzo kocham).  Zreszta jak ktos to lyka, ze zginal jej kubek i dla tego konczy zwiazek gdzie poszkodowanymi sa tak naprawde male dzieci, to jest wiekszym debilem niz ona sama. Idiotami nie bede sie przejmowal.

26 minut temu, Exar napisał:

No i już sam widzisz, "co zjebałeś".

Zgadzam sie. Zjebalem. Trzeba bylo od poczatku trzymac garde i czytac forum. Ale kto wiedzial... Jakbysmy znali przyszlosc, to nikt by sie nie zenil.

 

Dzis sobie uswiadomilem, ze zjebalem na przyklad to, ze zawsze mialem wyrzuty sumienia, ze nie wstawalem do dzieci w niedziele rano (taka zawsze byla umowa: ja wstaje w sobote rano, a ty spisz, w niedziele odwrotnie). Wiec wstawalem i w sobote i w niedziele, zeby ksiezniczka sama nie musiala tego malego chosu ogarniac. 

 

Generalnie zjebalem na wszystkich mozliwych plaszczyznach bialorycerstwa. Dlatego zalozylem nawet watek "Wasze najbardziej bialorycerskie akcje". Coz, przynajmniej nie jestem sam :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to się w ogóle zastanawiam po przeczytaniu 1 posta, jak można mieszkać z kobietą, która nie jest moją kobietą ?.

Słuchając ostatnio audycji Marka, przyswoiłem bardzo podobną sytuację kiedy Marek mówił o wypraszaniu kobiet z mieszkania. Nie mam z tym problemu, nigdy nie miałem, bo nie potrzebuję toksykologii w swoim życiu w postaci trzymania cipek na boku na czarną godzinę. One się starzeją tak ja ja, więc jak będę potrzebowało, to pójdę na łowy i dopóki będę łowił to będzie ok, kiedy zaniemogę, uznam swoją słabość.

Wiem, że dzieci... ale przecież bez wojny się nie obejdzie, zdajesz sobie z tego sprawę?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, dyletant napisał:

Ja to się w ogóle zastanawiam po przeczytaniu 1 posta, jak można mieszkać z kobietą, która nie jest moją kobietą ?.

Słuchając ostatnio audycji Marka, przyswoiłem bardzo podobną sytuację kiedy Marek mówił o wypraszaniu kobiet z mieszkania. Nie mam z tym problemu, nigdy nie miałem, bo nie potrzebuję toksykologii w swoim życiu w postaci trzymania cipek na boku na czarną godzinę. One się starzeją tak ja ja, więc jak będę potrzebowało, to pójdę na łowy i dopóki będę łowił to będzie ok, kiedy zaniemogę, uznam swoją słabość.

Wiem, że dzieci... ale przecież bez wojny się nie obejdzie, zdajesz sobie z tego sprawę?

No coz. Mieszkanie jest wynajmowane przez nas oboje. Nie mam srodkow prawnych, zeby tak po prostu powiedziec "wypierdalaj", skoro ona figuruje jako osoba wynajmujaca w umowie najmu. Generalnie w mojej sytuacji sa dwie opcje: 

  1. wyprowadza sie ona,
  2. wyprowadzam sie ja.

Jesli wyprowadzi sie pierwsza, to dobrze, bo ja zostane w wynajmowanym mieszkaniu a dzieci juz je znaja i beda czuc sie bezpieczniej w nowej-trudnej sutyacji, gdzie chociaz cztery katy sa znajome. Nie wzialem tego z dupy, tylko tak zalecaja psychologowie. Na marginesie: kumpel pracuje w jednej instytucji i znal kiedys rodzine, ktora wynajmowala 3 osobne mieszkania (widac byli przy kasie) : po jednym dla kazdego z rodzicow mieszkajacych osobno i jedno dla dzieci. Kazde z rodzicow "wprowadzalo" sie na "mieszkanie dzieci", kiedy przypadal ich okres opieki. Dzieci mieszkaly wiec pod jednym adresem i to dawalo im zapewne wzgledne poczucie bezpieczenstwa.

 

Jesli ja sie wyprowadze... coz, chcialbym. Obecnie chce kupic mieszkanie. Ale z tym jest nie jest za rozowo.

 

@dyletant

Co masz na mysli mowiac, ze bez wojny sie nie obedzie? 

Myslisz, ze pojdzie do sadu?

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okres ciszy może być przygotowaniem do walki. Tyle wiem. Nie znam twojej ex, ale w wyniku nieporozumień i niewierności powstają przeeeeeróżne okoliczności, w których pani łagodzą swoje występki - tak sobie to tłumaczą. Musisz być baaaaardzo ostrożny ale też nie funkcjonować zbyt długo w takim napięciu bo albo zdrowie zapuka po swoje, albo któregoś dnia wybuchniesz jak cichy wulkan, a im o to chodzi. Ja bym ją legalnie pogonił i nie zwlekał. Kobiety są bez ambicji, wiec jak zostają bez pracy, wcale nie panikują, zostaje jeszcze rodzinny domek albo nowy gach, albo państwo - jeśli są dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, dyletant napisał:

w wyniku nieporozumień i niewierności

O pierwszym wiem. O drugim (niewiernosc)- nic. Ona mnie nie zdradzila, tak mi sie przynajmniej wydaje. Raczej mowi do swoich kolezanek, ze chce byc sama. Moze to byc faktycznie jakas proba zakamuflowania nowego bolca na boku, ale sam dla siebie pachne tu teraz troche paranoja. W sumie, to nic nie mowi w rozmowach z nimi o nowym facecie, raczej uporczywie podkresla slowo "sama". I jesli bylbym kompletnym paranoikiem, to rzeczywiscie, mogloby to miec sens, ze nie przyznaje sie do nowego gacha, bo wtedy ewidentnie pokazalaby psiapsiolkom swoja wine. Ale ja z natury jestem w chuj podejrzliwy do ludzi i teraz wiem, ze te podejrzliwosc widac w tym scenariuszu. Wiec na chwile obecna "raczej nie".

 

Moje zdrowie psychiczne znosi sytuacje dobrze, chociaz juz bym chcial miec swiety spokoj od niej. Zadziwiajaco dobrze pracuje mi baniak i mam nadzieje, ze to sie nie zmieni jakims naglym wybuchem kurwicy z jej strony.

 

W sumie, jesli spojrzalbym na swoje zycie w ostatnich dwoch miesiacach i ilosc zmian, ktore nastaly, to raczej wiekszosc z nich pozytywnych (samorozwoj). Az sam sie dziwie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mathias, czytając to co piszesz, sam się usprawiedliwiasz i podkulasz ogon, brakuje ci stanowczości a kobiety się nie pierdolą, znaczy robią to, ale w innym sensie ?.

No i skoro jest ci ostatnio tak dobrze, to nie rozumiem po co temat na forum ?.

Ave roztropność!

Edytowane przez dyletant
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, dyletant napisał:

sam sie usprawiedliwiasz i podkulasz ogon

Troche tak. Ze brakuje mi stanowczosci, to wiem. Dobrze mi, bo przejrzalem na oczy i zmienilem sie (w mojej opinii na plus). Duzo wiecej rzeczy udaje mi sie dostrzegac, nie tylko tych, o ktorych pisze sie na forum. Temat na forum ma dla mnie walor terapeutyczno-poznawczy. Co inni sadza. Sam ucialem WSZYSTKIE swoje kontakty spoleczne, zeby uslugiwac ksiezniczce, wiec spolecznosc BS jest dla mnie pewna "grupa wsparcia". Codzien ucze sie czegos nowego.

 

6 minut temu, dyletant napisał:

brakuje ci stanowczości a kobiety sienie pierdolą, znaczy robią to, ale w innym sensie ?.

Co wiec radzisz? Mam inicjowac konflikty? Gdy sie pojawiaja, to sa to tylko slowa z jej strony, na ktore mam wyjebane.

 

Z drugiej strony: ex jest kobieta z ktora nie da sie za bardzo trzymac ramy. Powiedziec jej, ze cos spierdolila, jest niewybaczalne i od razu zapada jej klapka w mozgu pt. "koniec zwiazku". Powiedziala mi kiedys o tym. Kazda nawet najmniejsza i najbardziej konstruktywna krytyka konczy sie u niej taka mysla. Nie chodzi o typ myslenia: "On na mnie nie zasluguje! Wciaz mnie krytykuje! etc."-to raczej reakcja panicznej ucieczki na konflikt. Psychologicznie zjebana. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mathias81 ja nic nie radzę, ja piszę co myślę, a ty rób to co jest sensowne a nie co czujesz w danej chwili, bo jak ci kobita zrobi jeść, potem rozłoży nogi i poprosi o PIN, to bardziej żeruje niż współtworzy rodzinę. Ja wiem, że każdy ma jakieś nawyki, ale to jest świadome i powtarzalne gnębienie i żerowanie. No bądźmy szczerzy.

Ona ma obowiązek wobec dzieci a nie że wynika to z jej dobrych chęci.

Tak jak napisałem, są zakłamane jak kościół i jestem pewien że po urodzeniu nie raz w myślach żałowały utraty figury, atencji, czasu... Matrix programuje, forum odkodowuje.

Wybierz co chcesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ zauważyłem pewne podobieństwa w stosunku co do mojej sytuacji to napiszę.

 

Po pierwsze, sam mieszkałem przez pewien czas w podobnym układzie, z tym że mieszkanie jest moje. Na samym początku po rozpadzie związku ustaliłem sztywne reguły (haha teraz sam się śmieje ze słowa sztywne). Kobieta zaczęła traktować moje mieszkanie jak hotel, przestała cokolwiek robić w domu, miałem wiecznie porozrzucane babskie ciuchy i dom w nie ładzie. Tego nie dało się opanować, a może by się dało ale szkoda było mojego czasu i nerwów. Dlatego powiem NIE WARTO.

Jedyne co w tym okresie osiągnąłem to że pobierałem opłatę za wynajem pokoju (tylko od niej, dziecko mieszkało u mnie i ja płaciłem za utrzymanie)

 

Po wtóre, jak kobieta Ci mówi że chce być sama, to może nie ma jeszcze drugiego bolca, ale po to chce być sama żeby go sobie szybko znaleźć. Teraz może nie być w żadnej relacji bo boi się zarzucenia na nią winy i utraty wizerunku wśród znajomych.

U mnie było inaczej, to ona znalazła sobie bolca na boku wcześniej. Sam nie wiem jak zachowałem tyle spokoju aby nie wybuchnąć kiedy to odkryłem.

Zebrałem dowody i dopiero wtedy przystąpiłem do boju. To dało mi całkiem dużo, między innymi to, że zagroziłem jej że wyjawie wszystko znajomym jak zacznie mnie przed nimi oczerniać. Może i brudna gra, ale wszystkie chwyty dozwolone, tego nauczyły mnie historie z forum.

 

Podczas mieszkania razem nie wdawałem się z nią na żadne dyskusje związane z "nami", nie ma już "nas" związek się rozpadł. Rozmowy toczyły się jak ze znajomym który wynajmuje u mnie pokój. Przyznam było ciężko ale komfort psychiczny bezcenny. 

Tylko sprawy dotyczące dziecka załatwialiśmy za obustronnym porozumieniem. W domu traktowaliśmy się ze wzajemnym szacunkiem (chociaż na początku było ciężko, lecz dało się wypracować), wszystko dla dobra dziecka.

 

Jeśli masz mieć codziennie wbijaną szpile i nie widać żeby sytuacja miała ulec poprawie to spakował bym się i wyprowadził sam. Jesteś w tym dobrym położeniu że wynajmujecie mieszkanie. 

Patrząc wstecz, z tym bagażem doświadczeń jakie mam teraz, to nie czekał bym ani chwili. Zaoszczędziło by mi to choroby i prawdopodobnie kilku lat życia mniej.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Łabędź napisał:

szkoda było mojego czasu i nerwów. Dlatego powiem NIE WARTO.

I ja tez tak uwazam. Rozstanie juz w samo w sobie jest stresujace, wiec sam ograniczam nerwy i nie wojuje na razie. Jak sprawa sie rypnie, to wtedy sprobuje wyciagnac z siebie tego wojownika, ktorego uspilem 10 lat temu. 

 

3 minuty temu, Łabędź napisał:

Jedyne co w tym okresie osiągnąłem to że pobierałem opłatę za wynajem pokoju (tylko od niej, dziecko mieszkało u mnie i ja płaciłem za utrzymanie)

Skladamy sie na czynsz, wiec tu jest ok.

 

4 minuty temu, Łabędź napisał:

Po wtóre, jak kobieta Ci mówi że chce być sama, to może nie ma jeszcze drugiego bolca, ale po to chce być sama żeby go sobie szybko znaleźć. Teraz może nie być w żadnej relacji bo boi się zarzucenia na nią winy i utraty wizerunku wśród znajomych.

Zgadzam sie. 

 

4 minuty temu, Łabędź napisał:

Sam nie wiem jak zachowałem tyle spokoju aby nie wybuchnąć kiedy to odkryłem.

Podziwiam. Ale z drugiej strony, jak juz sie ma wyjebane, to moze latwiej "nie wybuchnac". Gdybym sie teraz dowiedzial, ze kogos ma na boku, to pewnie bym sie tylko usmiechnal. Jej wizerunek w moich oczach gorszy juz byc nie moze.

 

6 minut temu, Łabędź napisał:

Podczas mieszkania razem nie wdawałem się z nią na żadne dyskusje związane z "nami", nie ma już "nas" związek się rozpadł. Rozmowy toczyły się jak ze znajomym który wynajmuje u mnie pokój. Przyznam było ciężko ale komfort psychiczny bezcenny. 

Tylko sprawy dotyczące dziecka załatwialiśmy za obustronnym porozumieniem. W domu traktowaliśmy się ze wzajemnym szacunkiem (chociaż na początku było ciężko, lecz dało się wypracować), wszystko dla dobra dziecka.

No to mamy tak samo. 

 

6 minut temu, Łabędź napisał:

Jeśli masz mieć codziennie wbijaną szpile i nie widać żeby sytuacja miała ulec poprawie to spakował bym się i wyprowadził sam. Jesteś w tym dobrym położeniu że wynajmujecie mieszkanie. 

 

Tak, ale chce byc nadal z dziecmi. Potem bede je juz ogladal rzadziej. Poza tym wyprowadzka do innego wynajmowanego mieszkania nie wchodzi w gre. Co innego kupno wlasnego. 

 

@Łabędz Jak dlugo juz jestes po rozwodzie? Jak opieka nad dzieckiem? Pozdrawiam Cie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.