Skocz do zawartości

Co do kur... nędzy stało się z ludźmi w naszym kraju?


azagoth

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, leto napisał:

i w Chorwacji (ale to z 15 lat temu, od tego czasu mogło się zmienić)

Pierwszy raz tam byłem ze 20 lat temu. Uśmiechnięci to raczej nie byli, raczej "tylko" smutni, ale praktycznie na każdym kroku spotykałem się z ogromną życzliwością. Jeszcze mnóstwo powojennych zniszczeń wokół i np. w części północnej (takie trochę nasze Beskidy ;)) ciągle ktoś ostrzegał żeby nie iść tam czy tam, bo mogą być miny itp. 

Nie zapomnę też kiedy mocno wyczerpany godzinami za kółkiem, koło 22-giej postanowiłem gdzieś zanocować i się kimnąć, zwłaszcza, ze rozpętała się ostra burza. Przejeżdżałem akurat przez Seget Donji pod Trogirem i zapukałem do pierwszych lepszych drzwi takiego "gierkowskiego" domku-klocka, żeby spytać o jakiś hotel czy nocleg, bo przeliczyłem swoje siły i pogodę. Otworzyła mi czarnowłosa dziewczyna, odrobinę zlękniona. Musiałem wyglądać jak z wyżymaczki, bo się dziewczę zlitowało, że tu w bezpośredniej okolicy nic nie ma takiego a z tego co wie to wszystkie okoliczne "sobe" są pozajmowane. I tak mnie przygarnęły - mówię w liczbie mnogiej, bo to był "dom kobiet". Verica, jej młodsza siostra Sonia, córka Vericy - Marina i ich babcinka, która dzień zaczynała i kończyła rakiją :D Dostałem kojo w odrębnym pokoiku, kolację z deserem z zerwanych na ich tarasie kiwi i wspaniałe rozmowy do późna. 

Godzinę temu, leto napisał:

to na drodze zachowują się nieporównywalnie gorzej.

Taaa, jedna sytuacja na autostradzie pod Florencją to mi czasami nie daje zasnąć jak sobie przypomnę. Fakt, że akurat trochę przesadnie galopowałem, ale jak się można włączać do ruchu z wjazdu od razu na lewy skrajny pas??? Pierwszy raz w życiu, chyba zagotowałem płyn hamulcowy. I fakt, w zasadzie takie niespodzianki na każdym kroku. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Perun82 napisał:

Szczęśliwy facet w Polsce to podejrzany facet.

Pewnie tak. Natomiast mimo wszystko ciul z tymi sebixami... Tak jak wspomniałem wszystko jest kwestią $$ i tego w jaki sposób ją zarabiasz (czyli czy praca nie wywołuje w Tobie chęci kupienia liny). Miałem w swoim życiu kilka miesięcy kiedy zaczęło się dziać jakoś fajniej, również finansowo i chociaż lekko nie było to od razu człowiek lepiej żyje, inna mentalność, brak strachu o przyszłość itd. Uważam, że to o czym piszę dotyczy z +-90% ludzi w tym kraju i niestety nie zmieni się prędko, a na pewno nie za naszych czasów.

 

Oczywiście za granicą tez nie jest eldorado, ale myślę, że dużo lepiej. Do tego fajna satysfakcja jak dogadasz się z kimś w obcym języku.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei nie lubię jak ktoś się ciągle szczerzy jak głupi do sera.

Po co mi to?

 

Nie widzę korelacji między tym, że ktoś się nie uśmiecha idąc po ulicy, a jego uprzejmością.

Znam wiele bardzo miłych osób - w tym ja - które się nie uśmiechają non stop, a względem innych są uprzejme i pomocne.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tematu na to mają wpływ wspomniane zarobki to oczywiste.

 

Ale kolejnymi ważnymi czynnikami są:

1. Wyścig szczurów i pęd za karierą. U nas w Polsce pod tym względem jest niemal jak w Japonii. Do tego chujowe warunki pracy i wszechobecny stres. Siedzenie 8h dziennie przy biurku czy w pracy fizycznej jest samo w sobie nienaturalne a nieraz dochodzą nadgodziny. Cierpi cały organizm a tym bardziej psychika. A u nas jest atmosfera zapierdolu. W dodatku mało słońca w tej strefie geograficznej a tym bardziej jak siedzi się w ciemnym biurze. Aczkolwiek na świecie już może niedługo się zmienią trendy jeśli ktoś przyjdzie po rozum do głowy.

https://www.google.com/amp/s/www.pcworld.pl/news/Microsoft-wprowadzil-w-Japonii-4-dniowy-tydzien-pracy-Efektywnosc-pracownikow-wzrosla,416406.html%3famp=1

Na Zachodzie Europy się mniej pracuje niż u nas. Albo przynajmniej jest robione wszystko aby praca była najmniej odczuwalna/ uciążliwa.

 

2. Odnośnie ludzi starszych z różnych opowieści wiem, że za komuny mentalnie był większy luz niż teraz. Społeczeństwo nie było tak bardzo rozwarstwione. Były darmowe wyjazdy integracyjne z pracy. Mniejsza presja na zapierdol i większy luz. Mieszkania za pół darmo od zakładu pracy. Bezpieczeństwo na ulicach. Na początku lat 90-tych zaczęło się szpanowanie, materializm i owczy pęd do nikąd. Oczywiście wszędzie są plusy i minusy. Niemniej jednak teraz są dosyć dzikie realia w Polsce. Albo się jest technicznym albo trzeba kombinować jak koń pod górę lub mieć temperament typowego ekstrawertyka. Gdyż praca dzisiaj to przede wszystkim jakieś sprzedaże halowe, call center, PH, consulting itp. Do tego rynek pracy jest u nas rozwalony i ostro niedomaga. A NFZ, ZUS i inne instytucje zawodzą. Pod tym względem wielu ludzi dzisiaj się nie odnajduje.

 

3. Polacy są raczej introwertycznym narodem albo inaczej mówiąc kultura jest introwertyczna niczym w Skandynawii czy Japonii. Czyli ludzie zamiast się uśmiechać jak głupi chcą mieć po prostu spokój i nie bawić się w cyrki czy pajacowanie. Jak ktoś już wspomniał na Zachodzie jest to bardzo rozdmuchane a ludzie pokazują publicznie swoją fałszywą twarz. Najbardziej zakłamanym i nie spójnym narodem są Amerykanie. Jeśli jest tam ktoś normalny to musi jechać na antydepresantach aby utrzymać status quo w takim powalonym społeczeństwie. Chociaż oczywiście bardziej się to tyczy zapierdolu w pracy jaki tam mają. Niemniej jednak Polacy w bliskich kontaktach są szczerzy w tym co robią i uprzejmi.

 

 

Najbardziej zadowolonymi z życia narodami bez fejku są... nie ma takich. Jak już to trzeba szukać wśród tradycyjnych plemion gdzie każdy ma swoje miejsce i rolę do spełnienia. Długo żyje się w zdrowiu a rodzina oraz bliskie relacje są kluczowe. W dzisiejszym świecie niestety wszystko zatraciliśmy włącznie z autentycznością.

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, self-aware napisał:

Co innego jak ktoś ma kasę i jest nieszczęśliwy, wtedy pozostaje chyba psycholog/psychiatra.

To dosyć częste zjawisko. Pieniądze korelują z tzw. szczęściem tylko do pewnego progu, IMO bardzo indywidualnego. Potem już proste przełożenie: więcej pieniędzy - więcej radości nie istnieje.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Ksanti napisał:

Czyli ludzie zamiast się uśmiechać jak głupi chcą mieć po prostu spokój i nie bawić się w cyrki czy pajacowanie.

Jednak zwiększa się popularność talent show..A święty spokój jest bezcenny.

7 minut temu, Ksanti napisał:

zatraciliśmy włącznie z autentycznością.

Bo w każde role trzeba zakładać inne maski - a to psychicznie męczy. 

 

Masz być taki i taki, zachowywać się tak i tak..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Baelish @Taboo - odwzajemnił i uśmiechał się nie raz. Przegadaliśmy całą drogę. Fajny przypadek - Brat był akurat w podróży służbowej i trafił miejsce obok mnie (a był to pociąg z obowiązkową rezerwacją miejsc). :)

 

Dziękuję wszystkim za podzielenie się opiniami w wątku. 

 

Do wszystkich, którzy usprawiedliwiają lub stosują taką cierpiętniczo-smutną postawę - czy sądzicie, że chodzenie ze wzrokiem wbitym w ziemię, ze smutną miną i nie odzywanie się do innych ludzi cokolwiek polepszy lub zmieni w Waszym życiu?

 

Jeśli odpowiedź brzmi nie, to dr azagoth zada Wam pracę domową drodzy Braciszkowie.

W szczególności tym, którzy napisali, że są elementami składowymi tego "krajobrazu" lub uznają to za usprawiedliwioną normę (ale Braciom pozostałym również). 

Instrukcja postępowania poniżej:

1. Po wyjściu z domu lub z pracy, w trakcie poruszania się po chodniku czy w środkach komunikacji zbiorowej należy:

  a. trzymać plecy wyprostowane

  b. oddychać głęboko

  c. patrzeć przed siebie lub na twarze mijanych ludzi lub nieco ponad czubkami ich głów

  d. lekko się uśmiechać

  e. nie myśleć o kij wie czym tylko być "tu i teraz"

2. Powyższe zalecenie stosować również w miejscu pracy i w domu

 

Podejdźcie uczciwie do ćwiczenia od zaraz i wieczorem napiszcie swoje spostrzeżenia i opinie. A potem stosujcie przez tydzień i ponownie napiszcie. 

Proszę o solidne odrobienie pracy domowej!

Edytowane przez azagoth
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth a ja też pochodzę i mieszkam po tej stronie Wisły co Ty. 

 

Odkryłem to jakieś 5 lat temu jak pierwszy raz pojechałem do zachodniej Europy do pracy i przy okazji miałem czas odrobinę pozwiedzać. 

 

I miałem w drugą stronę. Myślałem, że jestem w ukrytej kamerze. Dosłownie.

Przyjeżdżam do miejsca zakwaterowania, a tam gospodyni wita się ze mną bardziej czule niż stare ciotki.

Pijemy z tymi ludźmi jak starzy znajomi etc. Do cholery, czy to sen? Mały pryszczaty prawiczek jest traktowany tu jak człowiek? No way. 

Dlatego podchodziłem do tego wszystkiego z dość dużą rezerwą i dystansem.

Poszedłem w góry w tedy też i co mijamy jakąś parę czy grupkę ludzi to z uśmiechem na twarzy: "Bonjour" i jeszcze się pytają jak się mamy itd. What!? To nawet ojciec się mnie nie pyta, a tu tyle kilometrów od domu chcą wiedzieć czy wszystko ok.

 

To sprawia, że chcę tam po prostu wracać, dla tej życzliwości, luzu i umiłowania dnia codziennego.

 

Cytat

2. Odnośnie ludzi starszych z różnych opowieści wiem, że za komuny mentalnie był większy luz niż teraz. Społeczeństwo nie było tak bardzo rozwarstwione. 

@Ksanti

Większy luz?

Może fakt nie było wolności wyboru, ale kurde jak ja rozmawiam z ludźmi z mojego otoczenia:

"Za komuny człowiek się o nic nie martwił. Wiedział z góry, że praca będzie, do gara zawsze co się włoży bo na wsi to nie braknie jedzenia, a i jak kto baby nie miał, to cała wieś go zaczęła swatać o moment się żenił".

 

Z tych rozmów zawsze widzę w ich oczach tęsknotę za beztroską, za takim z góry ustalonym, trochę niewolniczym, ale jednak sielankowym spokojem. 

Zero komputerów, zero pędu za pieniądzem, bo i tak nie było jak zarobić. 

 

Po '89 ludziom szajba odbiła. Wyjechali tyrać na zachód kosztem wszystkiego, a Passat stał się czymś za co oddawali swój czas. 

 

Sam osobiście się zagalopowałem i robię to samo co wujkowie... Tyram za mocno i za długo i prawie w ogóle nie żyję. 

Edytowane przez Carl93m
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Rnext napisał:

jak się można włączać do ruchu z wjazdu od razu na lewy skrajny pas?

Zapraszam na S6, obwodnicę Trójmiasta. Takich "szczów kierownicy" to widuję po kilku dziennie... I za każdym razem, narasta wkurw i znika uśmiech. Działa to też w drugą stronę - niektórzy z lewego pasa zjeżdżają bezpośrednio w zjazd... Wtedy uśmiecham się sadystycznie na myśl, co im się kiedyś stanie, jak takich dwóch się spotka i "nie zauważy". To też uśmiech...

32 minuty temu, Obliteraror napisał:

Pieniądze korelują z tzw. szczęściem tylko do pewnego progu, IMO bardzo indywidualnego.

Racja. Ale większość ludzi tego progu nie osiąga, dzięki "średniej krajowej". A nawet gdy to im się uda, to chcą "wincyj". I nawet jeśli akurat jadą Mercedesem AMG, to żałują że nie Bentley.

Stąd też roszczeniowe Polki-księżniczki, które "zasługują na więcej", nie uśmiechają się do "plebsu".

39 minut temu, Ksanti napisał:

Najbardziej zakłamanym i nie spójnym narodem są Amerykanie.

Takie same odniosłem generalne wrażenie. Nie uśmiechasz się - "somethin' wrong wit Ya".

Z jedną poprawką - prawdziwi Amerykanie są dość zamknięci i rzadko się uśmiechają; rzezie bizonów, kradzież terenów, "szlaki łez", ataki wojska "na wyniszczenie siły żywej", przymusowa edukacja pisana przez zaborców, "zwyczajowe" ograniczenia w lepiej płatnym zatrudnieniu, i wiele innych. Także Indianie - z parallelną do Polaków historią - też rzadko się uśmiechają...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemno, chłodno, zima idzie to też pewnie jest czynnik. Posiedziałem w UK swego czasu, ta sztuczna pozytywność też jest męcząca. Zauważyłem też różnicę między Polską A i B. Po przeprowadzce z Łodzi do Poznania moje pierwsze zdziwienie było, że ludzie są milsi a na poczcie pani była uśmiechnięta i ładna ... . Po przeprowadzce na wioskę z dużego miasta podobnie zmiana na lepsze, ludzie się znają, pozdrawiają, rozmawiają. Jechałem kiedyś lokalnym PKSem, chłopak wsiadł i się z całym autobusem witał (ze mną też choć nie znałem go). Jedno jest w Polsce pewne jak ktoś jest pozytywny, to jest pozytywny, to nie jest "stiff upper lip". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Obliteraror napisał:

To dosyć częste zjawisko. Pieniądze korelują z tzw. szczęściem tylko do pewnego progu, IMO bardzo indywidualnego. Potem już proste przełożenie: więcej pieniędzy - więcej radości nie istnieje.

Tak, ale ten próg jest na pewno bardzo wysoki dla większości, zatem można dość długo zwiększać swoje szczęście. Założenie "więcej pieniędzy - więcej radości nie istnieje." jest dla większości niedostępne przez całe życie.

Edytowane przez self-aware
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@misUszatek to nie chodzi o lubienie czy nie lubienie. Polacy nie są szczerzy - to jeden z najbardziej zakłamanych narodów jakie dane mi było obserwować. Zawistni, obłudni, obgadujący za plecami - oczywiście generalizuję. 

To, co napisałeś powyżej to jedynie potwierdzenie bezdennej głupoty większości naszych rodaków - oni nie lubią nikogo "bo tak", bo historia, bo podatki, bo polityka, bo niskie zarobki itd.

Można wybrać bycie zgorzkniałym i niezadowolonym każdego dnia i usprawiedliwiać to na pierdylion sposobów, można też wybrać inaczej. Tak dla własnego dobra i higieny umysłowej. Dlaczego tak niewielu w Polsce wybiera inaczej?

Tylko ja decyduję o tym, jaka jest moja rzeczywistość. Nikt inny.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, azagoth napisał:

1. Po wyjściu z domu lub z pracy, w trakcie poruszania się po chodniku czy w środkach komunikacji zbiorowej należy:

  a. trzymać plecy wyprostowane

  b. oddychać głęboko

  c. patrzeć przed siebie lub na twarze mijanych ludzi lub nieco ponad czubkami ich głów

  d. lekko się uśmiechać

  e. nie myśleć o kij wie czym tylko być "tu i teraz"

Po przeczytaniu Antidotum na Chaos, Petersona takie zasady mi przyświecają i muszę stwierdzić np na podstawie mojej pracy (duże korpo) że jest tak 70 do 30% z odwzajemnianiem. Ale to co zauważyłeś występuje i po prostu uwarzam że są to zgorzkniali badź smutni ludzie. Ja sam staram się nie przenosić moich złych emocji na innych, ale są ludzie których nawet i to napędza, obarczyć swoimi złymi emocjami drugą osobę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, azagoth napisał:

Jeszcze raz.

Czy sądzicie, że chodzenie ze wzrokiem wbitym w ziemię, ze smutną miną i nie odzywanie się do innych ludzi cokolwiek polepszy lub zmieni w Waszym życiu?

Nie, ale z drugiej strony po co chodzić z uśmiechem na twarzy jeśli człowiek nie czuje się radosny? To sztuczne. Jeśli mam neutralny humor no to można się jeszcze delikatnie uśmiechnąć, ale w innym wypadku to trzymanie sztucznej maski i jest dosyć męczące, przynajmniej dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware a kto tutaj pisze o trzymaniu sztucznej maski?

Jak pisałem wcześniej - tylko TY wybierasz jak będzie wyglądało Twoje życie. Rzeczywistość zawsze będzie taka sama - niezależnie od tego czy będziesz zgorzkniały i smutny, czy neutralny czy zadowolony. Rzeczywistość zawsze jest ta sama i taka sama. Ty wybierasz jak ją postrzegasz.

 

Przykład. Jednym z najbardziej zadowolonych z życia ludzi (tak na codzień) jest mój ojciec. Całe życie robotnik budowlany, obecnie na emeryturze. Pochodzi on z ekstremalnie biednej rodziny, w naszym domu również nigdy się nie przelewało. Wykształcenie podstawowe, zero znajomości języków. Typowy pracownik fizyczny.

ALE - On wybrał, że lubi swoją pracę, że docenia to, że ma mieszkanie, samochód (chujowy ale ma), dzieci, jakąś małą działkę. NIGDY nie słyszałem, żeby narzekał na pracę. Słyszałem, że narzeka na brak pieniędzy ale nie na pracę. Gdy stracił pracę lub było za mało w domu to na nikogo nie liczył tylko ten prosty człowiek jechał i tyrał jak wół za granicą, żeby nam było znośnie. Nie potrafił powiedzieć ani słowa w żadnym obcym języku poza kilkoma zdaniami po rosyjsku. Nie ma talentu do nauki języków. Ale pracował w USA, Niemczech, Grecji, Armenii czy na Ukrainie. Bał się ale jechał, nie narzekając na zły los tylko brał sprawy w swoje ręce. I tak ze wszystkim - nie było na coś pieniędzy to sam to robił, z zadowoleniem z wykonanej pracy i był bardzo dumny z tego, co zrobił. Był jednocześnie bardzo wymagającym ojcem i nieraz dupa była jak u zebry, gdy coś z bratem tęgo przeskrobaliśmy - takie proste ale skuteczne wychowanie. 

Dzisiaj jest na emeryturze. Niewielkiej rzecz jasna. Ale cieszy się każdym dniem a najbardziej gdy ja czy któreś z rodzeństwa zajedziemy i kilka dni z rodzicami pobędziemy razem. Wiele razy chciałem im dać pieniądze - okazuje się, że mają. Niewiele mają ale są zadowoleni z tego, co mają i nie potrzebują więcej. Bo tak wybrali.

Ciekawostka - obecnie ojciec czyta więcej książek niż ja (a ja czytam niemało). Zadziwiające o czym z Nim mogę teraz pogadać. Bo takiego dokonał wyboru.

 

Ja też wybrałem być taki jak mój ojciec.

 

 

Edytowane przez azagoth
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.