Skocz do zawartości

Co do kur... nędzy stało się z ludźmi w naszym kraju?


azagoth

Rekomendowane odpowiedzi

Na codzień mieszkam w jednym z krajów DACH. Przyjechałem na 2 dni do rodziców zorganizować około-zyciowe sprawy swoje i staruszków. Białystok. 

 

Właśnie wracam i jadę na dworzec PKP. Postanowiłem przejechać się autobusem - mały bagaż, niewielki dystans, nie trzeba wydawać na taksówkę.

 

2 minuty w autobusie i coś mi nie pasuje. Rozglądam się. Autobus pełny, nic się nie dzieje. Niby wszystko w porządku. I przychodzi olśnienie. Autobus pełen ludzi i nikt nie rozmawia z innym człowiekiem. Wszystkie twarze smutne a oczy wpatrzone w pustkę lub wbite w podłogę. 

Uśmiecham się "kontrolnie" do 5 osób. 4 patrzą na mnie że zdziwieniem lub jak na czubka. Uśmiech odwzajemnia jedynie staruszek siedzący w pobliżu miejsca gdzie stoję. 

 

Co się stało z ludźmi w Polsce? 

Czy zawsze tak było a ja tego nie widziałem i dopiero niemal dekada na zachodzie spowodowała, iż widzę tę żałość społeczną?

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stało? Ja nie pamiętam żeby kiedykolwiek było inaczej. Nigdzie, ale to nigdzie na świecie nie mija się tylu naburmuszonych ludzi jak w Polsce. Wszystkich jak gdyby brzuchy bolały. Jak za każdym razem wracam skądś, to szok adaptacyjny trwa u mnie ze dwa tygodnie.

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, azagoth napisał:

dekada na zachodzie spowodowała, iż widzę tę żałość społeczną

Jako emigrant z podobnym stażem uważam że obycie z pogodniejszymi kulturamu i spokojniejszy byt finansowo-ogólny wyostrzył Twoją percepcję dostrzegania dobra i pogody.

 

51 minut temu, azagoth napisał:

Czy zawsze tak było a ja tego nie widziałem

Tak. Byłeś elementem tego tła:) 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki żarcik sytuacyjny:
82fe59a2-2fd6-443e-a3e6-f81f20e1d569.jpg

Tak, zawsze tu tak było, naburmuszeni, wiecznie niezadowoleni ludzie. Gdy pierwszy raz około 13 lat temu wyjechałem na wakacje popracować za granicę to trochę się zdziwiłem. Ludzie na ulicy uprzejmi, kierowcy zatrzymują się przed przejściem. Nawet moi szefowie byli bardzo mili i rozmawiali ze mną z uśmiechem na twarzy. W Polsce? nieee.

Edytowane przez masculum
  • Haha 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, Rnext said:

Stało? Ja nie pamiętam żeby kiedykolwiek było inaczej. Nigdzie, ale to nigdzie na świecie nie mija się tylu naburmuszonych ludzi jak w Polsce. Wszystkich jak gdyby brzuchy bolały. Jak za każdym razem wracam skądś, to szok adaptacyjny trwa u mnie ze dwa tygodnie.

Ja podobny, albo wyższy poziom spierdolenia widziałem w dwóch miejscach w Europie: na Łotwie (poza bogatymi dzielnicami Rygi, bo to jest inny świat) i w Chorwacji (ale to z 15 lat temu, od tego czasu mogło się zmienić). Mój brat ostatnio jeździł po Bałkanach i twierdzi, że aktualnie taka sytuacja jest też w Serbii.

Just now, masculum said:

Ludzie na ulicy uprzejmi, kierowcy zatrzymują się przed przejściem.

Tutaj na obronę polaków-robaków trzeba przyznać, że np Włosi, mimo że ogólnie w życiu są jakieś 9000 razy bardziej pogodni i życzliwi od Polaków, to na drodze zachowują się nieporównywalnie gorzej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth, masz rację. Ale ja z czasem zacząłem odnajdywać w tym i dobre strony. Czasami ten polski dystans i stereotypowe wkurwienie bywa jednak bardziej naturalne, niż sztuczne uśmiechy w Stanach, czy stałe nadrabianie miną do złej gry :) Tamte społeczeństwa w dużej mierze wytresowała już poprawność polityczna i trzymane są na krótkiej smyczy. Może i jestem polskim Januszem Nosaczem, ale jakoś tak naturalniej się czuję i u nas i na Wschodzie.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, leto napisał:

Tutaj na obronę polaków-robaków trzeba przyznać, że np Włosi, mimo że ogólnie w życiu są jakieś 9000 razy bardziej pogodni i życzliwi od Polaków, to na drodze zachowują się nieporównywalnie gorzej.

OK, nie sprecyzowałem, pisałem o wyspach ;) Oczywiście są kraje (tak jak wspomniałeś np Włochy) gdzie na drodze chamstwo jest jak u nas lub gorsze. 

Chociaż co do ruchu na ulicy zauważam lekką poprawę u nas, trochę częściej widzę wpuszczanie kierowców z podporządkowanej (na zamek błyskawiczny) albo przepuszczanie pieszych na przejściach, niż parę lat temu co cieszy.

Mimo wszystko na ulicy nadal widać dużo niezadowolonych z życia ludzi, może wina zarobków? zjebanego szefa? braku czasu? 
 

1 minutę temu, Obliteraror napisał:

@azagoth, masz rację. Ale ja z czasem zacząłem odnajdywać w tym i dobre strony. Czasami ten polski dystans i stereotypowe wkurwienie bywa jednak bardziej naturalne, niż sztuczne uśmiechy w Stanach, czy stałe nadrabianie miną do złej gry :) Tamte społeczeństwa w dużej mierze wytresowała już poprawność polityczna i trzymane są na krótkiej smyczy. Może i jestem polskim Januszem Nosaczem, ale jakoś tak naturalniej się czuję i u nas i na Wschodzie.

Generalnie to co piszesz ma sens, jednak udowodnione jest, że uśmiechając się do innych wywołujesz pozytywne reakcje które są korzystne i dla Ciebie i dla osoby do której się uśmiechasz. Czasami nawet łatwiej jest coś załatwić jak podchodzisz z uśmiechem na twarzy do kasy/okienka gdzie ktoś Cie ma obsłużyć. Uśmiech rozładowuje w pewnym stopniu atmosferę.

Edytowane przez masculum
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, masculum napisał:

uśmiechając się do innych wywołujesz pozytywne reakcje które są korzystne i dla Ciebie i dla osoby do której się uśmiechasz. Czasami nawet łatwiej jest coś załatwić jak podchodzisz z uśmiechem na twarzy do kasy/okienka gdzie ktoś Cie ma obsłużyć. Uśmiech rozładowuje w pewnym stopniu atmosferę.

Dlatego tak robię :) I druga strona reaguje pozytywnie, bo ogólnie staram się mieć pozytywne nastawienie do życia. Ale i narodowy stereotyp nie wziął się znikąd.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jacy mają być ludzie skoro w kraju bieda, gdzie zarobki uczciwych ludzi, którzy pracują na etacie nie wystarczają na godne życie? Oczywiście, mamy 500+ to poprawiło naszą sytuację w kraju ale co mają powiedzieć emeryci i osoby bez dzieci? Przeciętnie osoba zarobi ok. 1800 zł a gdzie wynajęcie mieszkania, zakupy, dentysta? Nie wspominając o wakacjach za granicą jak to ma się na zachodzie. Jak ludzie mają być pogodni w tym kraju? Polacy zachowują się naturalnie tak, jak osoby na zachodzie. Jesteśmy tacy sami, nie jesteśmy gorsi od innych, to nasza sytuacja finansowa jest temu winna. Osoba, która godziwie zarabia nie musi się martwić o przeżycie, jest bezpieczna finansowo i wie, że nie umrze z głodu i nie zabraknie jej dachu nad głową. Jak człowiek ma być pogodny skoro nie wystarcza pieniędzy na pokrycie podstawowych potrzeb człowieka?

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth i reszta braci. Nie chce narzucać swojego zdania na ten temat, ale myślę, że źle podchodzicie do tego tematu.

 

Inne podejście do życia mają osoby młode a inne osoby starsze. Przy czym, chcę podkreślić iż pisząc o osobach młodych, mam na myśli roczniki 1970-2000.

Osoby starsze to w moim mniemaniu roczniki 1940-1970. 

 

Dlaczego tak rozróżniłem społeczeństwo?

 

Starcze roczniki mają wbite w Psyche, złe duchy z przeszłości.

Mam tu na myśli:

- Komunę

- II Wojnę Światową w tym i okupację nazistowską oraz jeszcze wcześniejsze wydarzenia z przeszłości.

Osoby te, mają ciągle w pamięci to co spotkało ich kiedyś. 

Ile razy słyszało się, że nasz kraj jest przeklęty, że względu na historię, położenie geograficzne.

Ładnie to nazwał profesor Zimbardo:

 

"Polacy zbiorowo zachorowali na zespół stresu pourazowego. Nazywam to negatywną przeszłością, to z niej rodzi się wasz obecny fatalizm."

 

Co do młodszego pokolenia. Bardziej patrzymy w przyszłość niż w przeszłość. Stąd może być różnica w nastawieniu społeczeństwa do życia na codzienn.

Gdzie zachodzą interakcje typu: zwyczajny uśmiech, rozmowa z drugim człowiekiem i jego podjęcie do drugiej osoby.

 

Nie mniej, są i wyjątki od reguły.

Wspomniałeś o dziadku, który odwzajemnił uśmiech.

Za to, na forum zauważyłem dużo malkontentów. 

 

Tak więc róbmy swoje. Odwzajemniajmy uśmiech, rozmawiajmy i żyjmy pozytywnie. Życie ma się jedno.

 

 

 

Edytowane przez Still
  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowianie mają traumę po wojnach, szczególnie właśnie Polacy. Nasze smutne twarze są wyrazem nieszczęść, mordu bliskich, brakiem perspektyw, rozpaczą i tym, że rządzą nami przedstawiciele talmudowcöw. Jest to zakorzenione w nas ten smutek bo po prostu cierpimy, najzwyczajniej w świecie.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie @Still i @SzatanKrieger zwrócili uwagę na istotną rzecz. Od siebie dodam tylko, że to młodsze pokolenie nie raz przejmuje wzorce od rodziców/starszych i nadal widuje się smutne twarze a w głowach to co się stało (bo np Niemcy zabili połowę rodziny w czasie wojny). O historii trzeba pamiętać ale nie nią żyć. Niestety chyba ciągłe ataki na nas (niby masowa kolaboracja z nazistami, polskie obozy śmierci, dajcie żydom kasę bo tak) a brak jakichkolwiek reparacji dla nas powoduje też ten ogólnokrajowy powojenny wkurw plus oczywiście komuna.
 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wysiadłem ze smutnego autobusu, wsiadłem do smutnego pociągu szukam miejsca.

Znalazłem. Mówię "Dzień dobry". Znajoma twarz ale nie do konca rozpoznałem. On też. 

 

Siadam, zaczynam czytać maile a człowiek obok pokazuje mi post, którym rozpocząłem niniejszy wątek. 

???

 

Brat @The Motha siedzi obok! ?

  • Like 9
  • Dzięki 2
  • Haha 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj dokąd przyjechałeś, do kraju który wciąż zdąża Zachodem i jego poziomem życia. Też bym wolał wszędzie spotykać uśmiechniętych, życzliwych ludzi, ale gdy widzę, jak zwykły Kowalski jest dymany od szczytów władz aż po mechanika samochodowego, to mam dużo wyrozumiałości do nastawienia do życia naszych rodaków.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic się nie stało, zawsze tak było. Sam jestem taką smutną mordą, ale wynika to też z doświadczeń z młodości, jak byłem uśmiechnięty to spojrzałem w stronę jakiejś ekipy dresów, nie miałem totalnie nic złego na myśli i się do mnie przysadzili. Potem miałem drugą taką samą sytuację z jakąś Karyną. Potem jeszcze jedną na dyskotece i w końcu uznałem, że nie ma co się za bardzo cieszyć bo to niebezpieczne. Popatrzeć na ludzi to widać, że jedynie młodzież się z tego schematu wyłamuje (nie liczę tych, co z nosami są w telefonie). Wynika to w sumie z biedy w naszym kraju. Patrzę na oferty pracy np. w Krakowie/Wrocławiu/Poznaniu, zarobki 2000-2400. Potem patrzę na ceny wynajmu jakiejś kawalerki małej, 1200-1600 w jakimś bardzo przeciętnym standardzie. Zostaje w najgorszym wypadku 400zł na życie, w najlepszym 1200zł (taka wersja jeszcze ujdzie). Liczmy średnią, czyli zostanie jakieś 800zł. Internet + telefon i już masz około 700. Jedzenie powiedzmy 350zł (przy założeniu, że jesz ciągle to samo). Samochodu nie liczę bo w tej kasie nawet nie ma szans aby go mieć. Zostaje zatem jakieś 350zł, z takich oszczędności nigdy się nie dorobisz niczego, nauka nowych umiejętności też ciężko bo umówmy się, dużo to nie jest. Do tego modlitwa żeby nic się nie popsuło. Oczywiście można ciąć koszta czyli np. wynająć pokój pracowniczy za 500zł miesięcznie i kisić się z kilkoma innymi w jednym małym pomieszczeniu, ale coś takiego na pewno nie spowoduje, że człowiek zacznie się uśmiechać.

 

Mam znajomych, chłopak pochodzi z zamożnego domu i ma fajne życie w dużym mieście, chata od rodziców itd. Jego dziewczyna zawsze wesoła, radosna i przeciwniczka tych naszych polskich jap. Zawsze wkurwiona gdy ktoś narzekał nad swoim losem itd. Rozstali się i musiała wynieść się z domu tego swojego chłopaka i zacząć wynajmować coś itd. Jakie zdziwko miała gdy okazało się, że za głupi pokój trzeba dać z 800-1000zł miesięcznie. Przez to nie było już kasy na samochód, więc musiała zacząć chodzić pieszo albo autobusami itd itp. Dzisiaj nie zostało w tej dziewczynie zbyt wiele z tej jej radości i sama narzeka. Krótko mówiąc, w tym kraju ludzi rujnuje brak pieniędzy i poczucie beznadziejności, gdy w pewnym wieku nie masz nic.

 

Co innego jak ktoś ma kasę i jest nieszczęśliwy, wtedy pozostaje chyba psycholog/psychiatra.

  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę to takie pierdol*nie o szopenie. Po prostu mamy trochę inny temperament narodowy.

 

Sam byłem na wygnaniu pare lat i po jakimś czasie denerwowały mnie te uśmiechnięte bez powodu ryjki. Nawet człowiek na spacer ze swoimi myślami spokojnie nie mógł wyjść, bo trzeba "dzień dobry" powiedzieć każdemu.

 

Co do kultury jazdy, jest różnie. Wina po części jest też niedostosowanej infrastruktury do nowych czasów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth Jednak wyraz twarzy Polaków jest szczery. Pokazuje prawdę. Ludzie pracują za 1700 zł na rękę, nie mają perspektyw, rząd dyma ich nowymi podatkami, mieszkanie i samochód na kredyt do śmierci, w domu partnerka urządzająca im piekło, gonitwa żeby spłacać te kredyty i przeżyć, pogodzili się z własnym losem.

Lepsze szczere wyrazy twarzy od fałszywych uśmiechów.

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, rzućcie we mnie kamień.

 

Bo sam dokładam cegiełkę do tego efektu.

Dokładam w miejscach publicznych.

 

Po prostu idąc.

Czy jadąc tramwajem, metrem, autobusem (unikam).

Mam MAKSYMALNIE neutralny wyraz twarzy.

Dostosowuję się do TŁA.

Nie szukam interakcji.

Nie szukam kontaktu.

Nie dokonuję prób wywarcie wpływu autoprezentacją.

NEUTRALNY.

 

Kolejny punkt.

Próbowaliście iść ulicą i suszyć ząbki do wszystkich napotykanych osób?

I jakie były reakcje?

Albo wsiąść do metra i szczerzyć się do współpasażerów?

Od razu dostaniecie łatkę "coś z nim nie tak!".

I ludzie odruchowo zwiększą od Was dystans.

Lub udadzą że Was nie widzą (co też jest zwiększeniem dystansu).

 

Clou wpisu.

Gdy dochodzi do relacji 1 vs 1.

Lub w małej grupie (poczekalnia, winda etc).

Zawsze się promiennie uśmiecham.

I głośno akcentuje moją obecność odpowiednio dobranym tonowo "DZIEŃ DOBRY".

A jak okoliczności sprzyjają.

Ucinam bazujący na aktualnym kontekście small talk.

Czyli.

Uśmiech.

Pozytywna postawa i nastawienie.

Wywarcie wpływu sobą na osobach trzecich.

Interakcja oparta na okolicznościach wpasowana w moment i miejsce.

Ale WYŁĄCZNIE 1vs1

Lub w mniejszych grupach.

 

Taki mamy background kulturowy.

Można za nim nie przepadać.

Ale zawsze należy się z nim liczyć.

 

To co?

Po 16.30 jak będę na dworcu PKP Śródmieście.

Mam odpalić "uśmiech for everyone" ?

A wiecie co.

Odpalę :)

Podzielę się jutro spostrzeżeniami.

 

Wyzwanie przyjęte.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.