Skocz do zawartości

Jak facet zdradza, to jest frajer. Jak kobieta zdradza - kochanek to frajer


Yami

Rekomendowane odpowiedzi

 

Zwróciłem ostatnio uwagę, że temat podrywu i kontaktów seksualnych z zajętymi kobietami jest mocnym zapalnikiem na portalu. Jako że większość ludzi stygmatyzuje facetów sypiających z takimi dziewczynami, chętnie dorzucę trochę swoich doświadczeń i marudzenia. Daleko mi do pochwalania takich zachowań, ale moralizowanie i męczenie pojedynczych przypadków na forum przypomina mi raczej próbę rozwiązania problemu pacyficznej wyspy śmieci, zgłaszając sąsiada do odpowiednich służb, bo wyrzucił folię po batoniku na środek chodnika.

 

Zdarza się, że ten temat wycieka przy piwie, ale ja jestem już zobojętniony na argumenty przeciwko stosunkom z mężatkami jak mamut na mróz. Wpuszczam to jednym uchem i wypuszczam drugim. Temat jest już mętny i wymęczony jak piąta herbata z tej samej saszetki, bo ilekroć ktoś startuje z zupełnie nieproszoną dyskusją o naprawianiu świata, to prawie zawsze najwięcej do powiedzenia ma koleś TEGO typu.

 

Panie zna tylko jako mityczne jednorożce z opowieści kolegów. Romantyczną relację miał ostatni raz za czasów Mojżesza. On wierzy w swoje słowa jak Lenin w komunizm. Co jeden to lepszy - uprawia mimowolną abstynencję seksualną, ale jaki z niego był przykład moralności! Zajętą brać? On nigdy! W lustro nie mógłby spojrzeć! Ewentualnie znalazł swoją Basię na całe życie - ona nie sra, nie pierdzi, z ryja jej nie śmierdzi, więc wszyscy potencjalni faceci są zobligowani to uszanować. Koleś TEGO typu już doskonale wie, kiedy ruchać wolno, a kiedy ruchać nie wolno. I w ogóle to stosunki z zajętymi kobietami należy konstytucyjnie zdelegalizować, a frajerów, którzy je pukają pozbawiać zębów, wrzucać do więzień i odbierać papier toaletowy, a w zamian dać papier techniczny.

 

I niby wszystko cacy, opinia jak opinia, po części się nawet zgadzam, bo przecież świat byłby dużo lepszy, gdyby ludzie się nie zdradzali. Tyle że to właśnie kolesie TEGO typu są z moich obserwacji na pierwszym miejscu, aby rozsadzić Ci relację jak 500+ nastroje społeczne. Żeby to raz była sytuacja, że ktoś sprowadza jakąś dziewczynę w kręgi i nagle jednemu z drugim odwala korba. Przepalają się styki i oni są królowie komedii, lordowie bajery, akrobaci-gawędziarze z licencją na kradnięcie serca i certyfikatem amatora ginekologii. Jak zwrócisz jednemu z drugim uwagę, to “oni przecież nic nie robią” i “Kuba, nie świruj, my tylko tak hehehe śmieszkujemy”. Gołym okiem natomiast widać, że ruszyły wyścigi kogutów, panowie prężą się i badają grunt, jak reaguje dziewczyna.

 

Tacy ludzie później dodają dziewczyny na fejsie, wypisują do nich jakieś kocopoły, nawijają makaron na uszy, czego to oni nie ćwiczą, kogo nie znają i jak to pindolem nie łamią taboretów. Często wyciągają na Ciebie jakieś brudy, opowiadają jej jakieś krzywe historie z liceum, jak obrzygałeś lustro na imprezie, albo pożyczałeś od wszystkich kasę, aby iść do klubu, bo sam zawsze byłeś gołodupcem. W relacji zaczynają robić się kwasy i losy z Twoją żoną/dziewczyną/potencjalną partnerką stają pod znakiem zapytania.

 

No ale koleś czuje się czysty moralnie jak uśmiech Chajzera na reklamie proszku do prania. Przecież on “nic nie robi”. Przecież jej nie wyruchał, to byłoby wbrew jego zasadom :) Tak tylko sobie gadają. U dziewczyny też bywa różnie - czasami pogoni bajeranta, a czasami przewartościuje dodatkowe źródło adoracji ponad lojalność i “będą sobie tylko gadać”. Czasami też hipergamia wjedzie za mocno, więc pojawia się klasyczna zmiana banana. No ale w końcu wyrucha ją po odejściu od Ciebie, także luzik, nie? Ewentualnie jeszcze przed odejściem. Ale to taka wyjątkowa sytuacja i on wcale nie jest taki jak ci źli ruchacze żon, bo “to była wyjątkowa sytuacja” i ogólnie to “i tak się źle nią zajmowałeś i ona czuła, że czegoś jej brakuje”.

 

Koniec końców łatwo jest uczyć moralności z wygodnego stanowiska, gdzie nie staje się przed takimi dylematami. Nie poznaje się zajętych dziewczyn. Łatwo mówić o pokonywaniu zła, kiedy nie ma pokusy. Nauczony doświadczeniem widzę, że rezygnowanie z zajętych to przeważnie przywilej facetów, którzy na brak kobiet nie narzekają, a najwięcej o rezygnowaniu z nich mówią Ci, którzy ich nie mają. A jak przyjdzie co do czego: łatwo zracjonalizować sobie rzeczywistość, że “wcale nie jestem tym złym”, kiedy chodzi właśnie o Ciebie.

 

I wiecie co? Ja nawet przestałem mieć o to pretensje. Przestałem z tym walczyć i rzucać wyzwiska do nieba i świata. Przejmować się lasem hipokrytów i ich gówno wartych moralizacji, ruchaczy żon, podrywaczy i całej tej karuzeli, bo wiem, że i tak tego nie zatrzymam. Prawda jest taka, że zawsze będą goście, którzy będą próbowali Ci odbić panienkę. Zdobywanie kobiet leży w męskim instynkcie - to nagle globalnie nie zniknie, niezależnie jak głośno będziesz krzyczał i tupał nóżką. W jej pracy, na ulicy, nawet w waszych kręgach znajomych - będą się pojawiać faceci, którzy będą mniej lub bardziej bezczelnie próbowali się zbliżyć i “oferować swoje istnienie w ich życiu” aby "tylko sobie pogadać". Możecie jojczyć, męczyć i znęcać się nad ludźmi z forum. Zamykać wasze baby w złotych klatkach, opierdalać je i pilnować całego miasta facetów, czy aby przypadkiem nie sadzą się na waszą panienkę. Walka z hydrą, gdzie po odcięciu jednej głowy, wyrastają kolejne. Jak nie ten, to kolejny. Jednakże niezależnie jak mocno będziecie próbowali zakląć rzeczywistość - nie uda wam się to. Bo rzeczywistość sra na to, co chce jednostka.

 

Koniec końców wszystko sprowadza się do jednego. Czy jest zdrada czy jej nie ma - to zależy tylko i wyłącznie od kobiety. Chce dać dupy - da dupy. Nie chce - nie da. Ona się zobowiązała i to ona trzyma wszystkie karty w tej sytuacji. Pokusy zawsze będą.

 

Jak to w ogóle jest, że dla tak wielu osób spoza matrixu, jak facet zdradza, to jest frajer, a jak kobieta zdradza, wtedy kochanek to frajer?

 

Moim zdaniem pomijając okazy “puszczalska by design” kobiety nie zdradzają, bo “o kurde, jest ostatni piątek tygodnia, a ten Mokebe pewnie ma trąbę jak Polska dług publiczny”. Gdzie się związek zaczyna sypać, zawsze jest ryzyko zdrady. Frustracja w łóżku, brak kasy, niespełnione ambicje. Co za różnica - chowane przez lata rośnie w człowieku i wszystko może być zapalnikiem. To jednak już geneza zdrady i temat na inny dzień. Tymczasem kiedy kobieta już podejmie decyzje, że zdradzi - robi to z chłodną, wyrachowaną satysfakcją na twarzy. Ktokolwiek miał styczność z taką, na pewno to zapamięta. Bezczelnie, śmiejąc się z męża, sama nadstawiając kochankowi. Zero wyrzutów sumienia, a wręcz czysta satysfakcja z decyzji. Kto akurat się nawinął, przeciągnął ją na swoją stronę - to naprawdę nie ma znaczenia. Jakby suka nie dała, pies by nie wziął.

Edytowane przez Yami
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, MrThruster napisał:

Było

To jedno, a drugie: to Ty chcesz je ruchać czy nie, bo się bogubiłem i nie wiem co pisać ;)

 

A tak na poważnie to tak, masz rację, też swoim zachowaniem mężczyźni są winni wielu schematom które obserwujemy. Dlatego warto wiedzieć w jaką grę się gra i jak w nią grać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, kolejny click-bait. Ale co tam, może komuś się przyda ?

 

Może za słowo "zdrada" podstawmy jakieś inne, społecznie niepopularne zachowanie, i zobaczmy co wyjdzie?

 

Panie Nadgodziny zna tylko jako mityczne jednorożce z opowieści kolegów. Romantyczną relację Zapracowaną premię miał ostatni raz za czasów Mojżesza. On wierzy w swoje słowa jak Lenin w komunizm. Co jeden to lepszy - uprawia mimowolną abstynencję seksualną pracuje za minimalną krajową, ale jaki z niego był przykład moralności! Zajętą brać Cudze ukraść? On nigdy! W lustro nie mógłby spojrzeć! Ewentualnie znalazł swoją Basię oszczędności/mieszkanie/inwestycję na całe życie - ona nie sra, nie pierdzi, z ryja jej nie śmierdzi, więc wszyscy potencjalni faceci złodzieje są zobligowani to uszanować. Koleś TEGO typu już doskonale wie, kiedy ruchać kraść wolno, a kiedy ruchać kraść nie wolno. I w ogóle to stosunki z zajętymi kobietami kradzież cudzej inwestycji należy konstytucyjnie zdelegalizować, a frajerów, którzy je pukają jednak kradną, pozbawiać zębów, wrzucać do więzień i odbierać papier toaletowy, a w zamian dać papier techniczny.

 

Żerowanie słabych na silnych, poprzez wymuszenia rozbójnicze, kradzież kieszonkową, włamania do mieszkań - jednak jakoś zdelegalizowano. W celu penalizacji określonych zachowań, uznanych za "antyspołeczne".

Ciekawe jest również to, że na masową skalę "wolność seksualna" istniała kilka tysięcy lat temu, w jaskiniach. Potem jednak cywilizacja wynalazła takie coś jak monogamia (minus uprzywilejowana kasta rządząca oczywiście), i tak jakoś nastąpił rozwój.

Silny macho ruchał cudzą kobietę - to słaby beciak przypierdolił mu maczugą w łeb.

Macho sam zaczął używać maczugi - to beciak wynalazł rzucony kamień, a następnie procę. Większy zasięg niż maczuga.

Macho zaczął używać kamieni - beciak wynalazł oszczep, zasięg ten sam ale obrażenia i celność większe.

Macho przeszedł do oszczepu - beciak przerobił go w łuk, znowu większy zasięg.

... (i tak dalej, i tak dalej)

Macho potrafił zwinniej i silniej wywijać mieczem, beciaki sprowadziły z Chin proch strzelniczy, z zrobiły z fajerwerków broń.

Nagle - broń palna ustanowiła nową erę, beciak z pistoletem mógł położyć trupem każdego macho, i skutecznie bronić swojej własności. Przez te ostatnie kilkaset lat, dzięki temu przeszliśmy z feudalizmu i band maruderów, do rewolucji przemysłowej i epoki komputerów. Wynalezionych dzięki inteligencji, a nie dzięki mięśniom - dzięki temu, że inteligencja plus monogamia oznaczała rozwój cywilizacyjny.

Kipling ujął to najlepiej, moim zdaniem:

On the first Feminian Sandstones we were promised the Fuller Life
(Which started by loving our neighbour and ended by loving his wife)
Till our women had no more children and the men lost reason and faith,
And the Gods of the Copybook Headings said: "The Wages of Sin is Death."

 

      W pierwszej erze Feminu obiecano nam lepsze życie,

      (zaczęło się od "kochaj bliźniego swego", a skończyło na "kochaj jego żonę")

      Aż kobiety przestały rodzić, a mężczyźni stracili powód do życia i wiarę,

      A Bogowie Prawd Oczywistych powiedzieli: "Zapłatą za grzech jest śmierć".

 

Godzinę temu, Yami napisał:

Koniec końców łatwo jest uczyć moralności z wygodnego stanowiska, gdzie nie staje się przed takimi dylematami. Nie poznaje się zajętych dziewczyn. Łatwo mówić o pokonywaniu zła, kiedy nie ma pokusy. Nauczony doświadczeniem widzę, że rezygnowanie z zajętych to przeważnie przywilej facetów, którzy na brak kobiet nie narzekają, a najwięcej o rezygnowaniu z nich mówią Ci, którzy ich nie mają. A jak przyjdzie co do czego: łatwo zracjonalizować sobie rzeczywistość, że “wcale nie jestem tym złym”, kiedy chodzi właśnie o Ciebie.

Łatwo mówić że nie kradniesz, gdy nie masz okazji - trudniej gdy właśnie "znalazłeś" pełny portfel. W szatni, w kieszeni cudzych spodni.

Jeśli "on ma a ja nie mam", to przecież socjalizm każe się dzielić, no nie?

 

Godzinę temu, Yami napisał:

Koniec końców wszystko sprowadza się do jednego. Czy jest zdrada kradzież czy jej nie ma - to zależy tylko i wyłącznie od kobiety portfela.

Widzisz, zostawisz portfel na środku pełnego ludzi placu, to zniknie i ciężko się dziwić. Ale jeśli ktoś wejdzie do Twojego mieszkania, zacznie szukać portfela, znajdzie go, i z nim wyjdzie - to inna para kaloszy.

 

W przypadku gdy zamiast portfela mamy bardziej ulotną "inwestycję czasu i środków" w inną osobę, w kobietę - sprawa się komplikuje, ale nie za bardzo. Znowu - zostawisz na środku placu, zniknie i ciężko się dziwić. Ale jeśli ktoś przyjdzie do Twojego mieszkania, wyrucha w Twoim łóżku, i zniknie w dali - to trochę inna para kaloszy. Oczywiście, portfel który podnosi alarm i sam odsuwa się od potencjalnych złodziei - jest wart znacznie więcej, niż ten co często lubi wyślizgiwać się z kieszeni :)

 

Godzinę temu, Yami napisał:

Jak to w ogóle jest, że dla tak wielu osób spoza matrixu, jak facet zdradza, to jest frajer, a jak kobieta zdradza, wtedy kochanek to frajer?

Skąd taki dziwny wniosek?

Jak ktoś zabiera czas i zasoby, nazywamy go złodziejem.

Jak ktoś zabiera czas i zasoby będąc kobietą, która świadomie zdradza - to ona jest winna.

Jak ktoś zabiera czas i zasoby poprzez kobietę, to podejmuje świadomą decyzję o skalkulowanym ryzyku - że ten akurat beciak nie wpierdoli mu maczugą za "stratę"... zasadnie lub nie, nieważne.

 

1 godzinę temu, Yami napisał:

Tymczasem kiedy kobieta już podejmie decyzje, że zdradzi - robi to z chłodną, wyrachowaną satysfakcją na twarzy. Ktokolwiek miał styczność z taką, na pewno to zapamięta. Bezczelnie, śmiejąc się z męża, sama nadstawiając kochankowi. Zero wyrzutów sumienia, a wręcz czysta satysfakcja z decyzji. Kto akurat się nawinął, przeciągnął ją na swoją stronę - to naprawdę nie ma znaczenia. Jakby suka nie dała, pies by nie wziął.

Kiedy ktoś świadomie zaczyna "golić frajerów" z portfeli, robi to z chłodną satysfakcją zawodowca dumnego ze swej sztuki. Zero wyrzutów sumienia, "po to wynaleźli portfele abym nie chodził głodny".

Bardziej wprost - "jakbyś nie nosił portfela, to bym ci go nie ukradł".

Logika Kalego.

Ale tutaj występuje problem "czarnego łabędzia" - poważnie pomylić w ocenie frajerów można się tylko raz. Możesz odnosić sukcesy miesiąc, rok, dekadę - ale raz się pomylisz, i koniec. Mogiła, czasem dosłownie.

Chcesz ryzykować, masz do tego prawo - to twoje życie, twoje wybory, twoje decyzje.

 

... click-bait mode off... ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co takiego podniecającego jest w uwodzeniu cudzych żon? Rozumiem że to dla niektórych stanowi pokusę ale patrząc na to obiektywnie to działamy w ten sposób na własną zgubę. Kobieta w takiej sytuacji może powiedzieć "no niby ulegałam ale on mnie uwiódł".  Wina wraz z konsekwencjami zostaje zepchnięta na mężczyznę.  Mąż też się dowie że się znudził albo że był zapracowany  i dlatego dostał rogów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dodam cos od siebie. Jak zaczalem sie interesowac podrywem, pua, mowa ciala itp. Wiecie na kogo najbardziej dzialalo? Na zajete. 

Pare lat temu pobieralem korki. Z 3 przedmiotow. Na 3 laski 3 byly mna zainteresowane. Ile bylo zajetych? Stalking na fb pokazal, ze... wszystkie. Jedna sytuacja, kiedy laska wziela ode mnie nr przy swoim facecie. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo kurwa zawsze zajęte będą zainteresowane. Wyobraź sobie kilka dni/miesięcy/lat whatever, z "samcem" dzisiejszych czasów, czyli typowym polskim stereotypem partnera. Monotonia, nuda, rutyna... Brak emocji, brak nowych wrażeń, brak rozrywki. 

Aż tu nagle zjawia się jeden, drugi, trzeci, który po kilku wiadomościach uruchamia wyobraźnię. Kumasz? 

Oczywiście są wyjątki, nawet częste. Ino tak bardzo brak facetom jaj, że owe można na palcach jednej ręki policzyć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.