Skocz do zawartości

Wykorzystaj, zniszcz i porzuć - 4 historie


Rekomendowane odpowiedzi

Albo mam ewidentnie pecha w tym życiu. Jestem obecnie świadkiem w tym roku chyba 4 akcji tego typu. Facet zaangażowany, spokojny, ułożony, pewny siebie, romantyczny i namiętny kochanek(ja tam do łóżka nikomu nie zaglądam, ale no ufam w opisy słowne) dodatkowo z celem w życiu i ułożonym planem rozwoju zawodowego. No taki facet że nic tylko trzymać go za kutanga przez całe życie żeby nie powędrował. Ale jak w każdej historii jest haczyk trwający od miesiąca do trzech.

1. Moja historia.  

Dodam że przez 3 miechy przechodziłem bombardowanie stresowy od Niej, Klienta i własnej firmy. Co poskutkowało spadkiem libido. W skutku zmniejszeniu częstotliwości seksu (Kobiety chyba nie rozumieją)

 

2. Śmierć bliskiej osoby i żałoba. Krewny przeszedł stratę bliskiej sobie osobie. Wielki żal, smutek i zbliżający się przewód sądowy z powodu wypadku. Po dwóch miesiącach kobieta odeszła i skacze po innym.

 

3. Wysoko sytuowany przełożony(już wiadomo wszystko). Żona ziomka dyma się swoim szefem na wyjazdach zagranicznych i w gabinecie. A mąż z synem siedzą w domciu i czekają na mamusię.

 

4. Nalot zielonych. Prowadzący biznes ziomek został perfidnie zgłoszony do kontroli ekosów. Jedynym zastrzeżeniem jaki powstał to że wiata ma za nisko ściany ochronne co poskutkowało zatrzymaniem firmy na 2,5 miesiąca. Po dwóch żona wysłała papiery rozwodowe.

 

W każdej z tych historii ci faceci wyciągali kobietę z większego lub mniejszego bagna ważącego na dalszym życiu. 1. Z rodziny ją niszczącej psychicznie. 2. Czuwał przy niej w chorobie, sprzedał wszystko byle miała na leczenie. 3. Przyjął ją i przyszłą teściową po śmierci ojca. 4. Okazało się że w czasie związku popadła w alkoholizm. No i wysłał na odwyk i do AA

 

Moje pytanie drogie Panie. Czy naprawdę czcza część waszej planety nie ma czegoś takie jak wdzięczność i poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka? Mojej to nawet brewka nie dygała jak mi powiedziała że nie kocha i odchodzi. Że to co było jest nie ważne, było i minęło poszło w zapomnienie. O co tu kaman? 

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hipcio napisał:

Moje pytanie drogie Panie.

I tak się tłamsi i niweczy demokrację bożą. Chciałbym się wypowiedzieć ale ni wuja. Bo mam członka a pytanie było do niewiast. Marku, mesjaszu, widzisz a nie grzmisz.

 

Godzinę temu, Hipcio napisał:

No taki facet że nic tylko trzymać go za kutanga przez całe życie żeby nie powędrował.

Trzymacie takiego kutangę by nie powędrował. To fakt. Dopóki nie zauważycie, że inny kutanga wędruje wyżej na gałęzi i przynosi dużo lepszych słodszych bananów. I za nim natychmiast idziecie. Ale o tym nie wolno mówić głośno.

 

Eleanor mnie zbanuje, na zbank.

Edytowane przez Magician
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Hipcio napisał:

O co tu kaman? 

Być może przyczyną opisanych sytuacji były zaburzenia emocjonalne tych pań. Myślę, że w przypadku numer 1 i 4 to by pasowało. Sam napisałeś, że dziewczyna była z rodziny niszczącej ją psychicznie (budowanie głębszych relacji z takimi osobami jest bardzo trudne), a kolejna wpadła w alkoholizm. Nałogi wynikają przeważnie z próby tłumienia jakichś emocji. Co do dwóch pozostałych sytuacji podałeś za mało danych.

Generalnie jak ktoś ma burdel w głowie, emocjach, psychice to raczej nie będzie potrafił zbudować trwałego, szczęśliwego związku choćby trafił na księcia z bajki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Hipcio napisał:

Mojej to nawet brewka nie dygała jak mi powiedziała że nie kocha i odchodzi.

Mojemu nic nie drgało jak wysłał smsa "ja cie juz chyba nie kocham". No i? 

Od kiedy kilka sytuacji świadczy o wszystkich wokół? 

Edytowane przez MalVina
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11/9/2019 at 12:18 AM, Hipcio said:

Albo mam ewidentnie pecha w tym życiu. Jestem obecnie świadkiem w tym roku chyba 4 akcji tego typu. Facet zaangażowany, spokojny, ułożony, pewny siebie, romantyczny i namiętny kochanek(ja tam do łóżka nikomu nie zaglądam, ale no ufam w opisy słowne) dodatkowo z celem w życiu i ułożonym planem rozwoju zawodowego. No taki facet że nic tylko trzymać go za kutanga przez całe życie żeby nie powędrował. Ale jak w każdej historii jest haczyk trwający od miesiąca do trzech.

1. Moja historia.  

Dodam że przez 3 miechy przechodziłem bombardowanie stresowy od Niej, Klienta i własnej firmy. Co poskutkowało spadkiem libido. W skutku zmniejszeniu częstotliwości seksu (Kobiety chyba nie rozumieją)

 

2. Śmierć bliskiej osoby i żałoba. Krewny przeszedł stratę bliskiej sobie osobie. Wielki żal, smutek i zbliżający się przewód sądowy z powodu wypadku. Po dwóch miesiącach kobieta odeszła i skacze po innym.

 

3. Wysoko sytuowany przełożony(już wiadomo wszystko). Żona ziomka dyma się swoim szefem na wyjazdach zagranicznych i w gabinecie. A mąż z synem siedzą w domciu i czekają na mamusię.

 

4. Nalot zielonych. Prowadzący biznes ziomek został perfidnie zgłoszony do kontroli ekosów. Jedynym zastrzeżeniem jaki powstał to że wiata ma za nisko ściany ochronne co poskutkowało zatrzymaniem firmy na 2,5 miesiąca. Po dwóch żona wysłała papiery rozwodowe.

 

W każdej z tych historii ci faceci wyciągali kobietę z większego lub mniejszego bagna ważącego na dalszym życiu. 1. Z rodziny ją niszczącej psychicznie. 2. Czuwał przy niej w chorobie, sprzedał wszystko byle miała na leczenie. 3. Przyjął ją i przyszłą teściową po śmierci ojca. 4. Okazało się że w czasie związku popadła w alkoholizm. No i wysłał na odwyk i do AA

 

Moje pytanie drogie Panie. Czy naprawdę czcza część waszej planety nie ma czegoś takie jak wdzięczność i poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka? Mojej to nawet brewka nie dygała jak mi powiedziała że nie kocha i odchodzi. Że to co było jest nie ważne, było i minęło poszło w zapomnienie. O co tu kaman? 

Mnostwo osob wiaze sie z nieodpowiednimi ludzmi i potem wlasnie ma kwiatki. Wreszta malo kto w mlodym wieku jest w miare swiadomy, wyszedl z dobrej, kochajacej rodziny bez wielkich traum. Wystarczy poczytac historie braci, niektorzy pisza o dziecinstwie. Mnostwo wydarzen ma zrodlo wlasnie, u kobiet tez. Wszyscy jestesmy poranieni, niepewni siebie, boimy sie. Kobiety maja dokladnie tak samo a do tego czesto sa ograniczone spolecznymi oczekiwaniami wobec nich. Wiec czesto faktycznie odrzucamy facetow, ktorzy pod wieloma wzgledami byliby dla nas najlepszym wyborem i wchodzimy w zwiazkimi z takimi, ktorzy nas niszcza, bo akurat to znamy z domu rodzinnego. Ile osob ma przyklad dobrego, kochajacego sie mazenstwa rodzicow? Te osoby raczej nie pisza tu na forum. 

 

Nie wiem czy da sie cos na to poradzic, wcale nie uwazam, ze jestem tu jakas lepsza bo sama mam bagaz w postaciu 15 lat z alkoholikiem. Dlaczego sie z nim zwiazam? Bo mialam takiego ojca, nie mialam odwagi, zeby isc na terapie w wieku 18 lat, zanim wejde w dorosly zwiazek. Wreszta na terapie trzeba byc gotowym a do terapeuty idzie sie zwykle po tym jak czlowiek dochodzi do sciany i widzi, ze sam dalej sobie nie poradzi. A niektorzy nie ida nawet wtedy. Dlaczego nie skonczylam tego wczesniej? Bo znowu, pomimo dyplomow i doswiadczenia zawodowego, nie czulam sie na silach a nawet teraz wyprowadzilam sie "na probe". 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.11.2019 o 09:04, ewelina napisał:

Być może przyczyną opisanych sytuacji były zaburzenia emocjonalne tych pań.

Nie chodzi tylko o zaburzenia.

Tylko, że takich dziewczyn jest bardzo dużo, Szczególnie w młodym pokoleniu.

Dlatego ja zrezygnowałem całkowicie z rynku matrymonialnego, bo uważam, że wchodzenie w związek z kobietą jest dla mnie kompletnie bez sensu.

I ja też próbowałem. Nie to, że siedzę cały czas w domu i piszę na BS.

Mimo, że ja zająłem się sobą i jestem, że tak powiem nie aktywny. To również widzę, różne krzywe akcje, co dziewczyny odwalają moim kolegom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, intestine_baalism napisał:

w miare swiadomy, wyszedl z dobrej, kochajacej rodziny bez wielkich traum

Ale to wcale nie daje duzo, ze sie wychodzi z normalnej, kochającej rodziny. Wtedy nie masz punktu odniesienia jesli chodzi o chore zachowania i myslisz ze kazdy jest taki spoko jak twoja rodzina. Vide - skoro moi rodzice czasem poszli na impreze i pili alkohol, to nic to złego, bo sję normalnie zachowywali po nim. Poznajesz np. alkoholika i nie zauwazasz ze on ma gruby problem, bo u ciebie w domu tego nie bylo, lampka ostrzegawcza nie błyska. 

4 minuty temu, Vstorm napisał:
W dniu 9.11.2019 o 09:04, ewelina napisał:

Być może przyczyną opisanych sytuacji były zaburzenia emocjonalne tych pań.

Nie chodzi tylko o zaburzenia.

Tylko, że takich dziewczyn jest bardzo dużo, Szczególnie w młodym pokoleniu.

To nowe pokolenie juz jest bardzo spaczone. Internety i lewactwo. Nie ma co rozkręcać temat. Liczy się to co w profilu spolecznosciowym a nie czyny w realu. Wszystko się spłyciło. I nie dotyczy to jedynie kobiet. Faceci tez są coraz bardziej płytcy. Obawiam się przyszłości, bo koszmarnie się rysuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, intestine_baalism napisał:

Nie wiem czy da sie cos na to poradzic, wcale nie uwazam, ze jestem tu jakas lepsza bo sama mam bagaz w postaciu 15 lat z alkoholikiem. Dlaczego sie z nim zwiazam? Bo mialam takiego ojca, nie mialam odwagi, zeby isc na terapie w wieku 18 lat, zanim wejde w dorosly zwiazek. Wreszta na terapie trzeba byc gotowym a do terapeuty idzie sie zwykle po tym jak czlowiek dochodzi do sciany i widzi, ze sam dalej sobie nie poradzi. A niektorzy nie ida nawet wtedy. Dlaczego nie skonczylam tego wczesniej? Bo znowu, pomimo dyplomow i doswiadczenia zawodowego, nie czulam sie na silach a nawet teraz wyprowadzilam sie "na probe". 

Niestety ciężko jest nakierować taką osobę na wizytę u specjalisty. To nie jest prawda że osoby z kochających rodzin tutaj nie piszą. Jestem żywym przykładem, jednak doszedłem do ściany w moim byłym związku. Nauczony wsparcia, pomocy i opieki. Jeśli jest coś źle to mówienia o tym, co w moim przypadku zawsze wiązało się żywiołową akcją w stylu "Pewnie, jasne że myślisz że jestem nikim" I sceny. A człowiek tylko cytuje "Proszę zwróć uwagę na to że trochę się sytuacja pozmieniała, zajmie to pewnie z miesiąc jak odbiję się po upadku firmy." W drugą stronę byłem otwarty na kompromisy jednak no zero. Szukam w sobie tak naprawdę gdzie popełniłem błąd - zrozumiałem że muszę to 50na50 wziąć. Bo stworzyłem sytuację w której odpaliła się w niej jakaś scena z domu rodzinnego, jednak jej charakter też wiele do życzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.11.2019 o 00:18, Hipcio napisał:

Moje pytanie drogie Panie. Czy naprawdę czcza część waszej planety nie ma czegoś takie jak wdzięczność i poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka? Mojej to nawet brewka nie dygała jak mi powiedziała że nie kocha i odchodzi. Że to co było jest nie ważne, było i minęło poszło w zapomnienie. O co tu kaman? 

Mój drogi @Hipcio Ty dobrze wiesz o co kaman. Zdiagnozowałeś to sam ☝️ lecz matrixowe programowanie nie dopuszcza u Ciebie jeszcze tej myśli.

Kobiety w przeważającej ilości przypadków nie znają takiego pojęcia jak wdzięczność (lubią o tym pieprzyć i oczekiwać wdzięczności ale same tego nie stosują). U kobiet liczy się to co dajesz im tutaj, dzisiaj, teraz lub co możesz dać jej w przyszłości. Czysta pragmatyka. Zasada zachowania gatunku i hipergamia w czystej postaci.

 

A teraz budzimy się, otwieramy oczy, akceptujemy świat takim jaki jest i żyjemy dalej. Mądrzejsi o zdobytą wiedzę. 

 

 

 

PS. A tak ogólnie to chyba pojeb... Ciebie, że takie pytanie zadajesz w Rezerwacie. Równie dobrze możesz iść i dopytywać o wyjaśnienia te Panie, które opisałeś w pierwszym poście.

  • Like 4
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, MalVina said:

Ale to wcale nie daje duzo, ze sie wychodzi z normalnej, kochającej rodziny. Wtedy nie masz punktu odniesienia jesli chodzi o chore zachowania i myslisz ze kazdy jest taki spoko jak twoja rodzina. Vide - skoro moi rodzice czasem poszli na impreze i pili alkohol, to nic to złego, bo sję normalnie zachowywali po nim. Poznajesz np. alkoholika i nie zauwazasz ze on ma gruby problem, bo u ciebie w domu tego nie bylo, lampka ostrzegawcza nie błyska. 

Uwazam, ze wyjescie z kochajacej rodziny, z dobrym kapitalem kulturowym daje bardzo duzo. To jest w zyciu swietny start, nawet jak rodzice nie mieli duzo kassy to z takiej rodziny wychodza ludzie, ktorzy potem w zyciu maja latwiej. Wchodza w dobre zwiazki z ludzmi podobnymi sobie, maja latwiej z dziecmi, w pracy. 

 

Wwielu sytuacjach lampka nie blyska ale w pewnym momecie wiesz, ze tak nie powinno byc i masz sile, zeby to zmienic. Czesto rowniez dlatego, ze wiesz, ze gdzies tam jest miejsce do ktorego mozesz wrocic, nawet jesli nie fizycznie to mozesz naprzyklad wyzalic sie rodzicom. Jak ci w zyciu nie wyjdzie to wiesz, ze cie przygarna, wspomoga i zlego slowa nie powiedza. Ile osob ma ten komfort?

3 hours ago, Hipcio said:

Niestety ciężko jest nakierować taką osobę na wizytę u specjalisty. To nie jest prawda że osoby z kochających rodzin tutaj nie piszą. Jestem żywym przykładem, jednak doszedłem do ściany w moim byłym związku. Nauczony wsparcia, pomocy i opieki. Jeśli jest coś źle to mówienia o tym, co w moim przypadku zawsze wiązało się żywiołową akcją w stylu "Pewnie, jasne że myślisz że jestem nikim" I sceny. A człowiek tylko cytuje "Proszę zwróć uwagę na to że trochę się sytuacja pozmieniała, zajmie to pewnie z miesiąc jak odbiję się po upadku firmy." W drugą stronę byłem otwarty na kompromisy jednak no zero. Szukam w sobie tak naprawdę gdzie popełniłem błąd - zrozumiałem że muszę to 50na50 wziąć. Bo stworzyłem sytuację w której odpaliła się w niej jakaś scena z domu rodzinnego, jednak jej charakter też wiele do życzenia.

No ale widzisz, ze cos jest nie tak. Pytanie brzmi dlaczego chcialbys to ciagnac? Jest mnostw nieswiadomych osob, ktore nie widza w sobie zadnych wad i sie nie zmienia. I czasami nie ma sensu marnowac na te osoby czasu. 

2 hours ago, azagoth said:

Mój drogi @Hipcio Ty dobrze wiesz o co kaman. Zdiagnozowałeś to sam ☝️ lecz matrixowe programowanie nie dopuszcza u Ciebie jeszcze tej myśli.

Kobiety w przeważającej ilości przypadków nie znają takiego pojęcia jak wdzięczność (lubią o tym pieprzyć i oczekiwać wdzięczności ale same tego nie stosują). U kobiet liczy się to co dajesz im tutaj, dzisiaj, teraz lub co możesz dać jej w przyszłości. Czysta pragmatyka. Zasada zachowania gatunku i hipergamia w czystej postaci.

 

A teraz budzimy się, otwieramy oczy, akceptujemy świat takim jaki jest i żyjemy dalej. Mądrzejsi o zdobytą wiedzę. 

 

Kobiety moga powiedziec dokladnie to samo. Problem bierze sie z niedopasowania. Mnostwo ludzi wybiera partnera ze wgledu na wyglad, status i inne, malo wazne w ogolnym rozrachunku cechy. Faceci robia dokladnie to samo a bylo juz tu pare watkow, ze panowie mieli swietne dziewczyny, z ktorymi bylo im dobrze i fajnie ale bylo za malo reprezentacyjne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, intestine_baalism napisał:

ak ci w zyciu nie wyjdzie to wiesz, ze cie przygarna, wspomoga i zlego slowa nie powiedza. Ile osob ma ten komfort

No to akurat prawda. Ale ja mialam na mysli to, że nie jest to wyznacznikiem. Każdy może podjąć głupią decyzję, niezależnie od tego z jakiej pochodzisz rodziny. 

4 minuty temu, intestine_baalism napisał:

. Pytanie brzmi dlaczego chcialbys to ciagnac

Współuzależnienie. To bardzo silna cholera

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

4 godziny temu, Vstorm napisał:

To również widzę, różne krzywe akcje, co dziewczyny odwalają moim kolegom

Z jednej strony to w opisanej przez Ciebie sytuacji winę ponoszą partnerki, ale z drugiej winni są też ich partnerzy. Sami przyzwalają na takie zachowania.  Związek ma być źródłem radości, szczęścia, zadowolenia, a nie frustracji czy depresji. Jeśli ktoś tkwi w relacji gdzie jest poniżany, nieszczęśliwy to jest jego wybór. Tak naprawdę nikt go w takim związku nie trzyma na siłę.

 

Edytowane przez ewelina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, MalVina said:

No to akurat prawda. Ale ja mialam na mysli to, że nie jest to wyznacznikiem. Każdy może podjąć głupią decyzję, niezależnie od tego z jakiej pochodzisz rodziny. 

Kazdy moze podjac zla decyzje ale tak sie jakos dzieje, ze ludzie pochodzacy z kochajacych i wspierajacych rodzin maja w zyciu lepiej. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, ewelina napisał:

Jeśli ktoś tkwi w relacji gdzie jest poniżany, nieszczęśliwy to jest jego wybór. Tak naprawdę nikt go w takim związku nie trzyma na siłę.

Tam gdzie zaczynają się emocje, kończy się logika .. przekonałem się o tym, nie tylko na własnych doświadczeniach  ..

Z drugiej strony, człowiek ulega przyzwyczajeniom, a to jest bardzo silny mechanizm. Czasem ludzie mają obowiązki, prace etc,

i nie mają siły zrywać, być samemu i zaczynać wszystko na nowo, a z kolei szukać partnera na wymianę jeszcze będąc w związku

jest dość trudne, więc ludzie tkwią latami w toksycznych związkach .. bo się boją być sami ..

Nie każdy jest też, aż tak samoświadomy i odważny, żeby sobie odpowiedzieć na pytanie, "czy jestem szczęśliwy/a z tą osobą" i zadziałać ...

Więc odkłada się niektóre decyzje latami ... też chyba w każdym jest jakaś taka nuta nadziei, że "jakoś to będzie" ...

To jest trochę tak jak z tym "że sport to zdrowie", każdy to wie, ale ile osób tak na prawdę ma entuzjazm i silę ćwiczyć po pracy .. ?

Nie każdy jest taki, że następnego dnia wyjdzie na miasto i od razu se kogoś znajdzie ..

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@StatusQuo Wszystko to prawda to co piszesz. Wręcz doskonale to ująłeś. Ludzie ulegają przyzwyczajeniom, boją się zmian, nie chce im się pracować nad sobą. Jednak każdy musi wybrać indywidualnie. Jeśli się chce się męczyć w toksycznym związku to jego decyzja. Albo wychodzimy ze swojej strefy komfortu i przekraczamy własne ograniczenia w danej sferze, ale dalej w niej tkwimy nie narażając się wprawdzie na wywołujące w nas lęk i niepewność zmiany, ale jednocześnie nie posuwając się do przodu. Rozumiem, że przezwyciężenie swego strachu, lęku, niepewności, lenistwa, przyzwyczajeń jest trudne i bolesne, ale bez tego nie ma rozwoju i benefitów.

Edytowane przez ewelina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ewelina teoretycznie masz rację, gdyby mnie los postawił w toksyczną sytuację, dążyłabym do ucieczki z niej.

 

Ale nic nie jest czarno-białe. Takie rzeczy są budowane latami, metodą gotowania żaby. Dzisiaj, kiedy patrzę z perspektywy czasu na siebie - to myślę jaka ja byłam głupia i jakim cudem tak dałam się wkręcić. Gdyby mi ex mąż pewne kwestie od razu zapodał, więcej by mnie nie ujrzał. Ale jak latami po małym kroczku zaciska ci się pętla na szyi, w końcu się udusisz, nawet nie wiesz kiedy.

 

Teraz mam więcej pokory i nie bawię się w ferowanie wyroków z pozycji wszechwiedzącej. Ale nadal się z Tobą zgadzam ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Laryssa napisał:

Teraz mam więcej pokory i nie bawię się w ferowanie wyroków z pozycji wszechwiedzącej

To są skomplikowane kwestie, nie miałam na celu, by to tak zabrzmiało. Ogólnie jestem zwolennikiem zasady, by każdą zmianę zaczynać od własnej osoby, a nie wymagać od kogoś. Nie można wymagać od innych więcej niż samemu się sobą reprezentuje. Jeśli sama jestem np. złodziejem to nie powinnam osądzać innych osób, które kradną. Jeśli ktoś chce mieć idealnego partnera to przede wszystkim sam powinien być ideałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie faceci ( i ogólnie ludzie) często dobiereają się na zasadzie przeciwieństw. Spokojni, dobrzy goście szukają przebojowych petard. A te jak wiadomo nie mają skrupółów.

I odwrotnie: pewni siebie faceci mają szare myszki, z którymi robią co chcą.

No bo wyobraźcie sobie odwrotnie, dwa charaktery które non stop się żrą albo dwie mimozy które nie wiedza co ze sobą zrobić.

Oczywiście to uogólnienie, ale często tak bywa.

Druga sprawa: faceci często wybierają na podstawie wyglądu, a nie charakteru myszki, a kobiety na podstawie tego jak bardzo facet początkowo stara się ja zdobyć.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minutes ago, deomi said:

Wg mnie faceci ( i ogólnie ludzie) często dobiereają się na zasadzie przeciwieństw. Spokojni, dobrzy goście szukają przebojowych petard. A te jak wiadomo nie mają skrupółów.

I odwrotnie: pewni siebie faceci mają szare myszki, z którymi robią co chcą.

No bo wyobraźcie sobie odwrotnie, dwa charaktery które non stop się żrą albo dwie mimozy które nie wiedza co ze sobą zrobić.

Oczywiście to uogólnienie, ale często tak bywa.

To akurat prawda. Z tym, ze dwie niesmiale osoby musza miec naprawde duzo szczescia, zeby sie sparowac bo przewaznie, zadne nie wykazuje inicjatywy. A dwie bardzo pewne soby po pewnym czasie zaczynaja sie zrec.

 

26 minutes ago, deomi said:

Druga sprawa: faceci często wybierają na podstawie wyglądu, a nie charakteru myszki, a kobiety na podstawie tego jak bardzo facet początkowo stara się ja zdobyć.

Tu sie nie zgodze, faceci nic nie wybieraja. Wybieraja kobiety. Nie da sie zdobyc kobiety, ktora tego konkretnego faceta nie chce. Ostatecznie zawsze decyduje kobieta. Albo daje sie poderwac konkretnemu facetowi albo co zdarza sie znacznie czesciej, kobieta wybiera konkretnego faceta i daje mu sygnaly, ze to wlasnie on powinnien ja poderwac. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, intestine_baalism napisał:

Albo daje sie poderwac konkretnemu facetowi albo co zdarza sie znacznie czesciej, kobieta wybiera konkretnego faceta i daje mu sygnaly, ze to wlasnie on powinnien ja poderwac. 

Ale żaden facet jej nie poderwie, jeśli ona mu się nie będzie podobać.

Dlatego w sumie obie strony decydują...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.11.2019 o 00:18, Hipcio napisał:

Moje pytanie drogie Panie. Czy naprawdę czcza część waszej planety nie ma czegoś takie jak wdzięczność i poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka?

Bez urazy, ale takie pytanie w rezerwacie, nasuwa mi na myśl tę przypowieść afrykańską. To jak byś pytał kobietę, dlaczego ma kobiecą naturę. ;)

 

 

Pewnego razu nad brzegiem rzeki spotkała się żaba i skorpion. Oboje chcieli przedostać się na drugą stronę. 
 
Dla żaby, która była świetną pływaczką przeprawa nie była niczym nadzwyczajnym. Skorpion jednak nie był stworzeniem wodnym postanowił więc przekonać żabę, aby mu pomogła.
 
Długo ją namawiał jednak żaba twierdziła, że nie może mu pomóc, gdyż zna sztuczki skorpiona i obawia się, że ten ją ukąsi swoim śmiercionośnym żądłem w trakcie przeprawy. W końcu skorpion powiedział, że ukąszenie żaby kiedy płynęliby przez głęboką rzekę byłoby z jego strony bardzo głupim zachowaniem. Przecież wtedy on sam zginąłby w rwącym nurcie.
 
Ten argument przekonał żabę. Pozwoliła skorpionowi wejść na swój grzbiet i wskoczyła do wody. Gdy byli na środku rzeki skorpion wykonał gwałtowny ruch odwłokiem i śmiertelnie ukąsił żabę. Gdy oboje zaczęli tonąć żaba z wyrzutem zapytała dlaczego skorpion to zrobił. Przecież przez to oboje zginą. Skorpion odrzekł krótko, że nic nie mógł na to poradzić taka już jest jego natura i musiał to zrobić..

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 hours ago, deomi said:

Ale żaden facet jej nie poderwie, jeśli ona mu się nie będzie podobać.

Dlatego w sumie obie strony decydują...

Nad tym sie wlasnie zastanawiam. Z obserwacji wlasnym widze, ze jednak czesto jak kobieta sie odpowiednio zakreci to i tak wyrwie tego faceta, ktory jej sie konkretnie podoba. Nie wiem od czego to zalezy. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.