Skocz do zawartości

Współczesne panny według Netflixa, czyli co wyczytamy z filmu Klub Singielek?


Menelcholik

Rekomendowane odpowiedzi

Zapewniam, że będzie ciekawie. Rzućmy zatem okiem na opis tej tegorocznej, meksykańskiej produkcji dostępnej na Netflixie: “Ana zostaje porzucona przez mężczyznę, który miał być tym jedynym. Zapisuje się więc do klubu singielek szukających męża”.

 

Kilka słów o głównej bohaterce. Tuż po rozstaniu, na początku filmu, bierze udział w weselu jako ta stereotypowa, filmowa singielka, która - nie mogąc sobie poradzić z obecną sytuacją - zapija smutki w alkoholu i odwala dzikie akcje. Taką akcją  z pewnością są słowa, które Ana mówi do świeżo upieczonej narzeczonej (kuzynki). Główna bohaterka wypala wprost, że jest od owej kuzynki ładniejsza i jak to możliwe, że ta znalazła sobie szybciej kandydata na męża? Cóż, nie jest to zachowanie miłe, ale w ciekawy sposób pokazuje, jak często same dziewczyny myślą o sobie i innych przedstawicielkach własnej płci - o tym, co naprawdę mają do zaoferowania. 

 

Początkowo Ana wyśmiewa pomysł pójścia na tytułowy kurs, jednak szybko zmienia zdanie i z podkulonym ogonem stawia się na zajęciach u władczej, wyniosłej Lucili. Tam dowiaduje się interesujących rzeczy. Przede wszystkim utwierdza się w przekonaniu, że… wygląd u kobiety jest najważniejszy. Dosłownie. Na wstępie z ust “mentorki” padają takie słowa:  “Faceci zwracają uwagę tylko na wygląd”. Później jest równie niepokojąco.

 

Mentorka i kursantki oczywiście nie mówią tego wprost, ale cały przebieg kursu sugeruje jasno: poszukiwane przez kobiety są tylko dobre, męskie partie. Adwokat, architekt, biznesmen - wokół tych sfer krążą dialogi i myśli singielek, do nich wzdychają. Zdobyciu męża podporządkowane jest wszystko. Jedna z lekcji odbywa się w sklepie odzieżowym, gdzie znów słyszymy znamienne słowa prawdy: “Zainwestuj teraz w ciuchy, a za pół roku będzie kupował ci je mąż”. Poznajemy wiele innych technik manipulacji, takich jak na przykład dawkowanie informacji o sobie itp. Z jedną radą akurat można się zgodzić - seks na pierwszej randce nie jest dobrym pomysłem, jeśli chodzi nam o coś więcej.

 

Fabuła następnie przyjmuje spodziewany obrót - kolejne sceny to randki, mniej lub bardziej zabawne dialogi i mniej lub bardziej pokręceni faceci. W końcu jednak Ana trafia na tego jedynego - atrakcyjnego, starszego... architekta. Wszystko idzie zgodnie z planem i założeniami kursu - sztampowe inscenizacje ukazują nam pierwsze randki, pierwszą wspólną noc, potem także romantyczny wyjazd za miasto. W końcu jednak Ana musi wziąć sprawy w swoje ręce - czas goni, inne kursantki też już mają pierścionek na palcu. Wobec braku oświadczyn ze strony partnera, postanawia go do tego nakłonić i w tym celu kłamie, że jest w ciąży. To przynosi upragniony skutek, zresztą zgodny z lekcjami mentorki. Wcześniej w filmie słyszymy, jak “subtelnie” można zmusić faceta do oświadczyn - kłamstwa o zmianie pracy, o upływającym terminie wynajmu mieszkanie i tak dalej. Kłamstwo o ciąży jest z tego repertuaru najcięższym działem, ale kto by się tym przejmował, gdy chodzi o “miłość”... 

 

Po tym, jak Anie udało się zmusić partnera do oświadczyn, następuje oblewanie tego zdarzenia w klubie. Mentorka wznosząc toast mówi wprost: “Za Anę i mężczyznę, którego WKRĘCIŁA”. Tak, moi państwo. Taki właśnie obraz związku przekazuje ten film - czysta transakcja, manipulacja, podstęp, nieco pożądania. Ani razu nie pada słowo o kochaniu, o jakiejś naturalnej trwałości, która w końcu owocowałaby narzeczeństwem. Nie, w tym filmie faceta do oświadczyn trzeba zmusić - nieczystymi zagrywkami. 

 

Ostatecznie bohaterka nie może żyć w kłamstwie, przyznaje się i odwołuje ślub. Film kończy się ślubem innej kursantki, a Ana jest punkcie wyjścia - na parkiecie tańczy samotnie. 

 

Zastanawiam się, co myśleć o tym filmie. Z jednej strony mamy ciekawy paradoks, który w manosferze bywał już przywoływany: cały popkulturowy segment romantyczny (filmy, seriale, książki) w wydaniu - nazwijmy to - tradycyjnym utrzymuje nas w przekonaniu, że miłość istnieje, a wraz z nią porozumienie dusz, dwie połówki jabłka, nieco bólu, ale ostatecznie wielkie szczęście. Co więcej - większość tych dzieł tworzą faceci, zaślepieni blue pillem. Z drugiej strony mamy omawiany film (dodajmy, że współautorem scenariusza jest kobieta). Film, który mocno wybija ze strefy komfortu, który tworzą tradycyjne ujęcia romantyzmu. Tutaj bowiem prawda podana jest w sposób dosyć odważny, przesłanie w żadnym wypadku nie jest budujące czy pozytywne i stoi w sprzeciwie do tego, czym nas karmiono przez całe życie. Dlatego też ten film ma dla tych, którzy już otrząsnęli się z matrixa i mitów o miłości, będzie w sumie przyjemnym seansem, po którym można sobie powiedzieć z satysfakcją: “ja to już wszystko wiem, ale dobrze, że inni zobaczą”. 

 

Z kolei właśnie ci inni mogą się na tym filmie nieźle przejechać. Odpalając ten film z drugą połówką i myślą o lekkiej komedyjce można się zdziwić i seans okaże się doświadczeniem niezręcznym. Dlatego dziwne, że Netflix umieścił akurat ten film w swojej ofercie. Może ktoś z zarządu amerykańskiego giganta ostatnio przejechał się na “prawdziwej” miłości?


 

singielki-min.jpg

Edytowane przez Menelcholik
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Menelcholik napisał:

Dlatego dziwne, że Netflix umieścił akurat ten film w swojej ofercie.

Osoby, które nie potrafią "łączyć kropek" i siedzą głęboko w Matrixie, nie zrozumieją przekazu takiego filmu. 

Edytowane przez Morfeusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Menelcholik napisał:

Dlatego dziwne, że Netflix umieścił akurat ten film w swojej ofercie.

Ajwaj. Czyli hajs,hajs,hajs. Korporację często testują konsumentów na różne tematy. I patrzą czy żre czy też nie. Wszelkie ideologię służą do zarabiania pieniędzy oraz zdobywaniu władzy. 

Edytowane przez Baca1980
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.