Skocz do zawartości

Ja i "moja" feministka - podsumowanie


Rekomendowane odpowiedzi

49 minut temu, MrThruster napisał:

Właśnie. Nie wiesz. A idąc do łóżka z tą panią co robi na dwie zmiany wiesz i masz 100% pewności i wiedzy. Taka jest różnica.

Karma to pojęcie jakie sobie przyswoiłem dawno temu, a które wróciło, w wielkim stylu, parę lat temu do mojego słownika. Jako kawaler używałem prawie wyłącznie mężatek (został mi z tych czasów brak obiekcji do czarujących dam latających na wielu miotłach na raz). Miałem to z tyłu głowy gdy ją brałem za żonę. Ale powiem ci, że, mimo tego co zrobiła, z perspektywy tych kilku ostatnich lat, nie żałuję, że się z nią związałem. Była ... jest, dobrą żoną, matką, człowiekiem, mądrą kobietą. Może na mnie liczyć, ... w wielu sprawach. Wybaczenie to wielka ulga. Wybaczyłem jej, ale nigdy jej tego nie zapomnę.

Żona mnie zdradziła i ma w tej chwili ode mnie wolną rękę, może robić co chce. Jak zechce wyjść sama, nie zapytam gdzie idzie i jak było gdy wróci (ona o to też mnie nie pyta, choć zwyczajowo informujemy się zdawkowo o planach). Zostanę z dziećmi bez nerwów i żalu.

Ale, o ironio, ona z tego nie korzysta, a przynajmniej na to wygląda (a ja i owszem). Wyczuwam, że zdaje się liczyć, że jeszcze będzie między nami jak kiedyś (i pod wieloma względami jest), ... a ja nie wiem jak będzie i "korzystam" póki wciąż mogę.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bojkot dziękuję za odpowiedź. Rozgrywasz z żoną, jak chcesz, kwestia konstrukcji psychicznej. Cenię Cię i Twoje wypowiedzi za szczerość - np. o stosunku z żoną po wykryciu jej zdrady. Szacun za szczerość i sytuację rozumiem, a nwet znam - skrajne emocje, nawet negatywne  do kobiety mogą wyzwolić zwierzęce pożądanie. Ja bym chyba nie dał rady tak dalej tego rozgrywać i trwać, jak Ty, ale w sumie nie wiem, jak bym się zachował, gdyby mnie spotkała sytuacja taka sama jak u Ciebie. U mnie żona odwaliła tylko (a w każdym razie o tym wiem) konto na sympatii, wysyłanie wyuzdanych zdjęć i próbę spotkania.

Nie mogę powiedzieć, że wybaczyłem - raczej rozumiem i ze zrozumieniem i politowaniem przyjmuje fakt tego wygłupu. I tak uważam zresztą, że na tej sytuacji ja skorzystałem, bo to doświadczenie oddało mnie samemu sobie, odzyskałem siebie dla siebie i jak dla mnie akcje żony bardzo potaniały względem moich własnych.

 

Nie odpowiedziałeś mi jednak na to:  

"Tutaj bardziej mnie zastanowiła ta kwestia jednoczesnego sypiania z tą samą kobietą. Ktoś na forum napisał chyba, że taka sytuacja to w sumie tak, jakbyś się miział z tym drugim facetem. Ta strona techniczno-estetyczna (nie piszę, ze etyczna) Cię nie zniechęca?"

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, MrThruster napisał:

Nie odpowiedziałeś mi jednak na to:  

"Tutaj bardziej mnie zastanowiła ta kwestia jednoczesnego sypiania z tą samą kobietą. Ktoś na forum napisał chyba, że taka sytuacja to w sumie tak, jakbyś się miział z tym drugim facetem. Ta strona techniczno-estetyczna (nie piszę, ze etyczna) Cię nie zniechęca?"

Nie rozmyślam nad tym zbytnio (zostało mi to z młodości), nie roztrząsam logicznych, estetycznych, czy etycznych za i przeciw (ponieważ zawsze znajdą się jakieś argumenty za i przeciw i problem będzie obiektywnie nierozwiązywalny). Zawsze jest się po kimś lub przed kimś.

"Piękno jest piękne tylko na tle brzydoty, a dobro jest dobrem tylko na tle zła" (nie wiem gdzie to wyczytałem) jedno bez drugiego nie istnieje. Nie ma jednoznacznie obiektywnych przesłanek do jakiejkolwiek decyzji, ponieważ tam gdzie są ludzie nie ma obiektywnych faktów, są tylko opinie. Dwóch ludzi patrząc na ten sam fakt może mieć skrajnie odrębne opinie, skrajnie odmiennie mówić o tym co widzieli, co usłyszeli, zrozumieli z faktu, filtrując go przez swój własny umysł tj. doświadczenia, wiedzę, wartości ect. ... Trzeba podejmować decyzje, ponosić ich konsekwencje i iść dalej.

Biorąc ślub (składając przysięgę małżeńską) podjąłem decyzję, że nie będę zdradzał żony (nie zdradzałem jej i wcześniej). Trwało to prawie 20 lat i wcale tego nie żałuję. Tak jak i nie żałuję, że teraz ... jest, jak jest.

Nie przeszkadza mi, że moje kobiety sypiały z innymi, byle nie złapały czegoś brzydkiego, a raczej aby nie podały tego dalej (mnie :)). Nie ma co zbytnio zastanawiać się rozmyślać o tych sprawach, trzeba żyć i korzystać z niego tak jak się chce i do póki można.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.