Skocz do zawartości

Ja, moja kobieta i jej dziecko... czyli związek z samotną matką


Rekomendowane odpowiedzi

Nic nowego nie wniosę (to oczywistość co napiszę), ale z potrzeby wygadania się.... napiszę:

 

Od momentu kiedy oficjalnie powiedziałem że odchodzę, że to koniec, słyszę (i czytam w smsach) mnóśtwo wyzwisk ale takich nie wprost a jednak mocno uderzających we mnie... Wiem że to normalne ale samopoczucie tragiczne.

 

M.in. usłyszałem że jestem najgorszym facetem jakiego w życiu poznała. 

 

Ja - mimo że dbałem o nią zawsze, o jej dziecko (nie moje przecież) też, gdy trzeba było im poświęcić czas to poświęcałem, nigdy w życiu nie zrobiłem jej awantury, a jedynie spokojnym głosem zwracałem uwagę na jej błędy itd - i to ja jestem najgorszym facetem jakiego w życiu poznała.

 

Nie jej były mąż, który ją zdradzał na prawo i lewo, który jej zrobił piekło z życia, awantury jej robił codziennie, itd itd w końcu zostawił ją bez kasy gdy zajmowała się ich dzieckiem, o dziecko nigdy nie dbał, kasy nie dawał, alimentów nie płacił długo - nie, on nie był najgorszy. To ja jestem najgorszy. Ale zaraz... skoro mnie tak źle teraz przedstawia, to być może jego też przedstawiała nie zawsze tak do końca prawdziwie? Jak dawno temu mi o nim opowiadała jakie jej robił piekło, to może nie do końca to była prawda? Skoro o mnie teraz tak mówi i zapewne będzie mówić rodzinie, znajomym naszym wspólnym... Może ja niepotrzebnie kiedyś uwierzyłem że ten chłop był taki zły? Ale w sumie ja podobno jestem gorszy....

 

Pytam - jak możesz tak o mnie twierdzić??? Daj jakikolwiek powód że byłem taki zły??? Ona na to - bo byliśmy w związku 2 lata i do tej pory nie zrobiłeś mi dziecka!!! To tak jakbyś mnie oszukał!!! Zmarnowałeś mi 2 lata, zmarnowałeś mi życie!!! (w innych słowach to mówiła, ale w tym sensie)

 

 

Edytowane przez Marcin81
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marcin81 Popełniasz błąd podchodząc do tej wypowiedzi logicznie. To kompletnie nie tak działa. Ona tak mówi, bo ma na Ciebie wkurw i chwilowo na nikogo nie ma większego wkurwu, więc Ty jesteś najgorszy. Chwytasz? Musisz też pamiętać, że to jest chwilowo. Za parę dni ktoś jej czymś podpadnie i wtedy to tamten będzie najgorszy. Potem sobie o Tobie przypomni i znowu, na chwilę będziesz najgorszy. Tylko podkreślam, to nie wyraża wyniku porównania zalet i wad Twojej osoby, tylko skalę wkurwu pańci.

Także Twoje rozważania o tym, że spokojnie zwracałeś jej uwagę o tamten robił awantury i nie interesował się dzieckiem są tu nie na miejscu. Ona w ogóle nie bierze tego pod uwagę w tej chwili. W ogólności kiedyś na pewno zrobi sobie jakieś takie podsumowanie i jej wyjdzie, że wcale taki zły nie byłeś. Przy okazji pewnie też wyjdzie, że byłeś trochę ciapa, a tamten to jednak był 'prawdziwy mężczyzna' i przy nim były emocje... a Ty to takie ciepłe kluchy trochę...

 

Tak czy owak przyjmij do wiadomości sprawy:

- kobiecego pierdololo nie należy traktować dosłownie, ani poważnie, a już na pewno nie szukać w tym logiki (bo to jak szukanie w dupie mózgu); do tego wkurwiona baba powie cokolwiek, żeby Ci tylko dojebać (właściwie to komplement, bo jakby Cię miała w dupie, to by po prostu olała, a jak próbuje dojebać, to znaczy, że jesteś dla niej kimś ważnym)

- kobiety są z natury roszczeniowe i niczego nie doceniają, także co byś nie robił to możesz najwyżej usłyszeć, że mogłeś się bardziej postarać

 

Traktuj te gadki jak szczekanie psa.

 

  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Marcin81 napisał:

Pytam - jak możesz tak o mnie twierdzić??? Daj jakikolwiek powód że byłem taki zły??? Ona na to - bo byliśmy w związku 2 lata i do tej pory nie zrobiłeś mi dziecka!!! To tak jakbyś mnie oszukał!!! Zmarnowałeś mi 2 lata, zmarnowałeś mi życie!!! 

Normalka, z zaburzonymi paniami.
Zacząłeś się stawiać, dupą nie dałeś urobić. To trzeba spróbować wpędzić cię w poczucie winy.
Może czuje, że cię jeszcze tym zatrzyma, a przynajmniej odbić sobie na tobie frustrację.

Z własnego doświadczenia, jednego dnia kobieta się do ciebie tuli. Twierdzi, że jesteś najlepszą rzeczą, jaka ją w życiu spotkała.
By parę dni później, po rozstaniu. Zmieszać cię z błotem. Być, po prostu chamska. Zaprzeczyć całemu dobru, które w nią zainwestowałeś.
Schemat.

 

@Marcin81 Dobrze postąpiłeś. Masz szansę, na odzyskanie życia. Trzymaj się tego.

Powodzenia.

Edytowane przez Dakota
interpuncja
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Marcin81 napisał:

 

 Ale zaraz... skoro mnie tak źle teraz przedstawia, to być może jego też przedstawiała nie zawsze tak do końca prawdziwie? Jak dawno temu mi o nim opowiadała jakie jej robił piekło, to może nie do końca to była prawda? Skoro o mnie teraz tak mówi i zapewne będzie mówić rodzinie, znajomym naszym wspólnym... Może ja niepotrzebnie kiedyś uwierzyłem że ten chłop był taki zły? Ale w sumie ja podobno jestem gorszy....

 

Pytam - jak możesz tak o mnie twierdzić??? Daj jakikolwiek powód że byłem taki zły??? Ona na to - bo byliśmy w związku 2 lata i do tej pory nie zrobiłeś mi dziecka!!! To tak jakbyś mnie oszukał!!! Zmarnowałeś mi 2 lata, zmarnowałeś mi życie!!! (w innych słowach to mówiła, ale w tym sensie)

 

 

No i tu masz całą prawdę. Były mąż na pewno nie był złym facetem. Nie wierz jej. że nie płacił alimentów, nie dawał pieniędzy na życie i robił piekło. Ona zwyczajnie manipuluje Tobą i wybiela siebie a w złym świetle przedstawia

ex męża. Teraz to samo mówi o Tobie . Trzymaj się.

Edytowane przez Rodanek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.11.2019 o 17:49, Adams napisał:

Za parę dni ktoś jej czymś podpadnie i wtedy to tamten będzie najgorszy

Generalnie @Adams masz całkowitą rację, ale warto poza tym pamiętać że:

- Pani usłyszała że nie nadaje się na matkę - tego do końca życia nie zapomni, nigdy

- proporcjonalnie, @Marcin81 będzie "ten najgorszy" bardzo, bardzo długo

- przez kilka dni Pani się nie odmieni, może jedynie "ukazać inne oblicze" (czyli zaprezentować się od strony wygodnie podanej i wypiętej dupy)

 

W dniu 30.11.2019 o 17:05, Marcin81 napisał:

Może ja niepotrzebnie kiedyś uwierzyłem że ten chłop był taki zły?

Nie znam go, więc się nie wypowiem. Wiem natomiast jedno: za 20 lat, Pani będzie wspominać z rozrzewnieniem jego, a nie Ciebie, bo:

W dniu 30.11.2019 o 17:05, Marcin81 napisał:

zmarnowałeś mi życie!

A co Ty powinienneś o tym myśleć? Ulgę, radość że nie wdupłeś :)

 

Ale mój nos wyczuwa tam poważniejszy problem, którego mogłeś nie zauważyć:

W dniu 30.11.2019 o 17:05, Marcin81 napisał:

byliśmy w związku 2 lata i do tej pory nie zrobiłeś mi dziecka!!! To tak jakbyś mnie oszukał!!! Zmarnowałeś mi 2 lata, zmarnowałeś mi życie!

Pani miała plan - ktoś jej zrobi dziecko, i na tym dziecku ona oprze swoje dalsze życie.

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

to już nie była namiętność a "zadanie" typu rób mi dziecko i idź spać

Pani nigdy się z tym przed Tobą nie przyzna. Ba, ona tego nie przyzna przed samą sobą! Ale plan był jasny: dziecko, ślub, alimenty, rozwód, następny jeleń.

Ona zainwestowała w złapanie Cię dwa lata życia, zmuszała się by być miła - nazywając to co czuje "miłością". Myliła się w ocenie swych uczuć - i teraz Ty to widzisz. Ona tego nie widzi, i raczej nie zobaczy.

Miała plan, z którego sama nie zdawała sobie świadomie sprawy - i dalej będzie mówić o "miłości".

Bo gdyby Ona nazwała prawdziwą nazwą to, co chciała zrobić jej podświadomość - przyznałaby się do winy, przed samą sobą.

Ona nie mogłaby wtedy myśleć o sobie, że jest ofiarą - musiałaby nazwać się "sprawcą".

 

Ale jej podświadomość ten plan realizowała! Jej wewnętrzne "JA" wiedziało o co chodzi, i to ono właśnie oskarża Cię o "oszukanie jej".

Innymi słowami - w silnych emocjach, powstaje połączenie podświadomość-mowa, którego świadoma myśl nie kontroluje - możesz usłyszeć wtedy wewnętrzne myśli innego człowieka. Zazwyczaj to traumatyczne doświadczenie, ale - ogień oczyszcza.

Odczuwasz potrzebę wygadania się - to pisz! Tobie ku uldze, Braciom ku przestrodze.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kespert napisał:

A co Ty powinienneś o tym myśleć? Ulgę, radość że nie wdupłeś :)

Dzięki za ten cały post.

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Odczuwasz potrzebę wygadania się - to pisz! Tobie ku uldze, Braciom ku przestrodze.

Pewnie że odczuwam potrzebę wygadania się. Nie mam z kim pogadać.

Dawni znajomi - w innym mieście, zresztą kontakty się pourywały przez ostatnie 2 lata (zgadnijcie przez kogo, kto miał wiecznie pretensje jak chciałem do znajomych wyskoczyć do innego miasta, to przecież słyszałem że lepiej przy jej dziecku mam spędzać czas a nie ich zostawiać).

W pracy - nie mam z kim, bo pracuję u jej rodziny. Nadal (sam jestem zaskoczony) jest cisza w pracy więc chyba jeszcze nie nagadała na mnie najgorszych rzeczy. Ale cały czas się tego spodziewam. Zwłaszcza że wszyscy w tej firmie nam mocno "kibicowali" że super że jesteśmy razem, że kiedy dziecko itd itd. Więc obecnie musze bardzo udawać, że wszystko jest w normie, bo jak zauważą mój brak humoru czy wręcz depresję (bo tak się czuję), to zaczną wypytywać czy coś między nami się stało.

 

Wracając do tego co mi powiedziała: że zmarnowałem jej 2 lata, że zmarnowałem jej życie, nie robiąc jej dziecka.

 

To nie tak że ja dziecka nie chciałem z nią. Właśnie był taki moment że chciałem jak najbardziej. Jak po paru miesiącach związku zaczęła mnie na dziecko namawiać. Byłem trochę zaskoczony, bo już jest matką, więc myślałem że nie ma ciśnienia na kolejne dziecko, aż takiego jak bezdzietne kobiety w tym wieku, ale ok - nawet się cieszyłem tą myślą, nawet sam chciałem zostać ojcem (w końcu najwyższy czas, swoje lata mam, będzie super, tak myślałem).

 

I wtedy nastąpił taki moment że baczniej się zacząłem przyglądać jej relacjom z dzieckiem i jak ona to dziecko wychowuje. Dla mnie od początku to była kompletna tragedia. Mały książe, rządził w domu, ona nie miała prawa o niczym decydować, a nawet kiedy chciał to nie chodził do szkoły (!!!) bo ona mu pozwalała. Nie mówiąc o tym że 11-latek nie umiał zmyć naczyń (chyba nigdy w życiu nie dotykał zlewu), czy schować swoich ubrań do szafy (rzucał gdzie popadnie, łącznie z podłogą, tak: na podłogę też), czy spakować plecaka do szkoły. 

 

Często od niej słyszałem: "ja już sobie z nim nie daję rady, on mnie wykańcza". Ok, wtedy próbowałem coś zrobić, pomóc.

Przykładowo - ona wściekła i bezradna narzekała że cały dzień on miał karę (np. zakaz tabletu, bo normalnie się z nim nie rozstaje, nawet przy odrabianiu lekcji, tak, uwierzcie!) i że ta kara nic nie poskutkowała, bo na drugi dzień znowu pyskował , trzaskał, rzucał i wyzywał matkę. 
Mówię - to dlaczego dałaś mu karę tylko na 1 dzień? Daj mu karę na tydzień, jak nie poskutkuje to na miesiąc. 

Ona na to zwykle - co??? Ty chcesz aż tak karać moje dziecko??? To nie Twoje dziecko to się nie wtrącaj!!! Nie masz dzieci to się nie znasz!!! Może mu wszystkiego chcesz zabronić??? Ty go chyba nienawidzisz!! Itd itd.

 

Takie sytuacje były co drugi dzień. Nie żartuję, naprawdę co drugi dzień. Awantury, krzyki, aż mi wstyd było przed sąsiadami. Jak coś chciałem podpowiadać to słyszałem żebym się nie wtrącał bo nie mam dzieci, bo to nie moje dziecko, bo źle podpowiadam! A jak nic nie mówiłem albo podczas ich awantury wstawałem i wychodziłem z domu, to słyszałem że dlaczego nic nie robię, dlaczego jej nie pomagam w wychowaniu, dlaczego ona nie może na mnie liczyć.

 

I przez to zacząłem myśleć, czy chcę mieć z NIĄ dziecko. Czy chcę żeby to ONA wychowywała moje dziecko. Bo jak ma być tak wychowane, to absolutnie nie. A z kolei jeśli ja będę wychowywał swoje dziecko inaczej, a ona swoje inaczej (czyli jak do tej pory) to jaki jest sens zakładać rodzinę? I te myśli mnie odpychały od dziecka z nią. Ale potem oczywiście przychodziły lepsze dni, lepsze chwile, świetny seks, no i znowu namawianie mnie na dziecko i tak w kółko.

 

 

Edytowane przez Marcin81
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Marcin81 napisał:

jest cisza w pracy więc chyba jeszcze nie nagadała na mnie najgorszych rzeczy.

Na razie nie rozumie co się stało - przecież "działałeś jak chciała". Jak przycisk "daj batonik" na automacie nie działa, to wciśnijmy "zrestartuj" - to jest presja psychiczna wywierana na razie tylko na Ciebie. Potem, zacznie się kopanie z buta - czyli właśnie oskarżenia "jesteś najgorszy" etc. Dopiero na końcu Pani wciśnie "zadzwoń po obsługę" - bo na razie działałby wbrew własnemu interesowi, tak jak ona go rozumie.

Gdzieś w środku, będzie też "proszę, ładnie się uśmiechnę więc daj batonik" czyli:

Godzinę temu, Marcin81 napisał:

potem oczywiście przychodziły lepsze dni, lepsze chwile, świetny seks, no i znowu namawianie mnie na dziecko

Wnioski? Pierwszy, nie daj się złapać na obietnice poprawy, czy łatwy seks.

Drugi, dopóki Pani będzie miała cień nadziei że zdoła Cię "naprawić", nie będzie działać wbrew sobie, a więc obmawiać cię na szerszym forum, gdzie wiedza mogłaby wyciec poza jej kontrolę. Czyli przyjaciółeczka - oczywiście tak, ale rodzice - jeszcze nie... bo jak cię dziś wywalą, a juto wrócisz, to sama sobie zaszkodzi, i będzie musiała się tłumaczyć. To daje Ci okno czasowe na ewakuację i poszukanie nowej pracy...

 

Godzinę temu, Marcin81 napisał:

Przykładowo - ona wściekła i bezradna narzekała że cały dzień on miał karę

Znam przypadek, gdzie za uderzenie i oplucie gościa, tudzież nazwanie głośno "pizdą", dziecko dostało karę zakazu zabawy telefonem na tydzień... i po 30 minutach płaczu i krzyków znowu bawiło się na komórce. Aha, gościem była siostra matki dziecka, dziecko - syn - miało 8 lat, a matka jest z zawodu psychologiem dziecięcym...

 

 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, osadnik napisał:

Ciesz się chłopie że jej tego dziecka nie zrobiłeś

Bardzo powoli i bardzo nieśmiało takie myśli zaczynają do mnie docierać, że tak naprawdę powinienem się cieszyć jak to się skończyło i świętować sukces, a nie porażkę.

Ale mimo wszystko nadal radości jest niewiele, a w większości czuje strach, strach że znowu będę sam, że muszę zaczynać wszystko od nowa (wyprowadzka to pikuś, ale od nowa szukanie pracy, zwłaszcza że ta obecna mi bardzo pasowała i ogromny żal odejść z tej firmy), no i... co powie rodzina, wszyscy szczęśliwi że "jestem" z nią... obawiam się że znowu zwalą całą winę na mnie za to rozstanie.

 

Jedno wiem na pewno - kurde, panowie, nigdy ale to nigdy się nie wiążcie z kobietą która ma cokolwiek wspólnego z Waszą pracą, przecież zmiana pracy z powodu kobiety to komedia i tragedia w jednym, po prostu wstyd czuję z tego powodu.

 

28 minut temu, Kespert napisał:

Wnioski? Pierwszy, nie daj się złapać na obietnice poprawy, czy łatwy seks.

Drugi, dopóki Pani będzie miała cień nadziei że zdoła Cię "naprawić", nie będzie działać wbrew sobie, a więc obmawiać cię na szerszym forum, gdzie wiedza mogłaby wyciec poza jej kontrolę. Czyli przyjaciółeczka - oczywiście tak, ale rodzice - jeszcze nie... bo jak cię dziś wywalą, a juto wrócisz, to sama sobie zaszkodzi, i będzie musiała się tłumaczyć. To daje Ci okno czasowe na ewakuację i poszukanie nowej pracy...


Na łatwy seks nie dam się złapać, nawet jakby bardzo nalegała i kusiła to się nie dam.

A co do obgadywania - tak jak napisałeś - przyjaciółeczka na 100% wie wszystko bardzo dokładnie, ona ma taką przyjaciółkę wręcz typową, pierwszą do obgadywania.

W pracy szefostwo nic nie wie na 100% bo widzę że zachowują się super wobec mnie (jak zawsze, bo traktują mnie jak rodzinę, pewnie to już ostatnie chwile ?), ale z kolei mam pewne podejrzenia co do jednej koleżanki z pracy - jakoś dziwnie mnie unika i trzyma ogromny dystans, aczkolwiek może ja już przewrażliwiony jestem...? Sam już nie wiem.

36 minut temu, Kespert napisał:

Znam przypadek, gdzie za uderzenie i oplucie gościa, tudzież nazwanie głośno "pizdą", dziecko dostało karę zakazu zabawy telefonem na tydzień... i po 30 minutach płaczu i krzyków znowu bawiło się na komórce.

Do mnie kiedyś jej dziecko powiedziało wprost, że nie musi być grzeczne bo i tak dostanie to co chce.

(na moją uwagę, żeby był grzeczny, bo znowu mama da mu karę i nie będzie miał tabletu/telefonu, oczywiście moja uwaga była spokojna i na luzie)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 hours ago, Kespert said:

Drugi, dopóki Pani będzie miała cień nadziei że zdoła Cię "naprawić", nie będzie działać wbrew sobie, a więc obmawiać cię na szerszym forum, gdzie wiedza mogłaby wyciec poza jej kontrolę. Czyli przyjaciółeczka - oczywiście tak, ale rodzice - jeszcze nie... bo jak cię dziś wywalą, a juto wrócisz, to sama sobie zaszkodzi, i będzie musiała się tłumaczyć.

To jest tak prawdziwe! Moja ex obsmarowała mnie u wszystkich znajomych, ale jej rodzice do końca nie wiedzieli że coś jest nie tak, dopóki miała cień nadziei na urobienie mnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.11.2019 o 17:05, Marcin81 napisał:

Od momentu kiedy oficjalnie powiedziałem że odchodzę, że to koniec, słyszę (i czytam w smsach) mnóśtwo wyzwisk ale takich nie wprost a jednak mocno uderzających we mnie... Wiem że to normalne ale samopoczucie tragiczne.

Klucz w tym, że wiesz, że to normalne. A teraz pora na zamianę wiedzy na MĄDROŚĆ. Co Ci daje wiedza, że to normalne? Czy byłeś przygotowany na takie epitety pod Twoim adresem? Co zrobiłeś, żeby zminimalizować wpływ inwektyw na Twoje samopoczucie? Potrzebujesz usłyszeć, że nie jesteś taki zły jednak? Otóż - nie jesteś! Mówię Ci to w pełni świadomie i bez pocieszycielstwa w intencji. Po to jesteś na forum. Miałeś tu trafić. Twoja wbudowana mądrość, potrzeba rozwoju, Twoja fortuna tak Tobą pokierowała, że czytasz teraz te wpisy. Bierz z nich tyle, ile zdołasz i nie wplątuj swojej energii w kogoś, komu zależy, żebyś miał niskie poczucie własnej wartości. 

 

W dniu 30.11.2019 o 17:05, Marcin81 napisał:

Pytam - jak możesz tak o mnie twierdzić??? Daj jakikolwiek powód że byłem taki zły??? Ona na to - bo byliśmy w związku 2 lata i do tej pory nie zrobiłeś mi dziecka!!! To tak jakbyś mnie oszukał!!! Zmarnowałeś mi 2 lata, zmarnowałeś mi życie!!! (w innych słowach to mówiła, ale w tym sensie)

Zadając pytania w odpowiedzi na jej reakcję, wchodzisz w otchłań jej optyki patrzenia na rzeczywistość. Będąc już tam, Pani doskonale poprowadzi rozmowę i będzie czuła się diabelsko pewnie, bo to jej teren. Zna każdy zaułek, zakręt i skrót. Jedyna opcja, to nie wchodzić tam, bo cała ta przestrzeń jest chwilowo obrócona przeciwko Tobie. Ty byłeś celem, a nie równorzędnym graczem. Byłeś potrzebny do wykorzystania w osiągnięciu przez nią spełnienia. Nie zostałeś zaproszony i przyjęty jak gość, bo nie byłeś świadomy, jak to powinno wyglądać. Mało brakowało, a utknąłbyś w spirali oczekiwań i bycia nie-takim-jakim-myszka-chce.

 

Zatem trwaj we własnej optyce. Nie chwytaj przynęt, które masz we wiadomościach na telefonie. Wdawaj się w dialog, ale z pozycji kogoś, kto szanuje przede wszystkim siebie. 

W dniu 30.11.2019 o 17:05, Marcin81 napisał:

M.in. usłyszałem że jestem najgorszym facetem jakiego w życiu poznała.

Odpowiedzią na taką zagrywkę jest tylko i wyłącznie uwydatnienie, że jest Ci bardzo przykro z tego powodu i masz nadzieję, że kiedyś zmieni zdanie, a póki co życzysz jej wszystkiego najlepszego.... i odcinka. Nie pytasz, dlaczego tak uważa, bo - uwierz - Pani dysponuje arsenałem i taktyką nastawioną na wyczerpanie Cię na tym polu. Kompletnie nie daj się zaprosić na jej pole minowe. 

 

Teraz, kiedy już najgorsze masz za sobą i - nie daj panie najłaskawszy boże - znowu stwierdzisz, że chcesz coś wyjaśniać albo mieć wyjaśnione, to ABSOLUTNIE nie uderzaj w kwestie macierzyństwa i wychowania i wypominania czegokolwiek, co tyczy się tej Jaśnie Matki. Skupiasz się na neutralnych tematach, mówisz o sobie, o swoich potrzebach, dziękujesz, mówisz, że to Tobie jest przykro, że mimo wszystko trzeba żyć dalej i ...ODCINKA!

W dniu 2.12.2019 o 17:20, Marcin81 napisał:

Wracając do tego co mi powiedziała: że zmarnowałem jej 2 lata, że zmarnowałem jej życie, nie robiąc jej dziecka.

Ciężko, zajebiście ciężko spotkać kobietę, która weźmie odpowiedzialność za własne decyzje i życie. Zawsze kogoś obwini, zero wglądu w siebie, nie mówiąc o przyznaniu się do błędu. To jakaś obłędna współczesna plaga narcyzmu w wersji light.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu ‎02‎.‎12‎.‎2019 o 17:20, Marcin81 napisał:

Pewnie że odczuwam potrzebę wygadania się. Nie mam z kim pogadać.

Normalka w Twoim stanie. Każdy przez to przechodził. Znamy to aż za dobrze.

Cytat

Dawni znajomi - w innym mieście, zresztą kontakty się pourywały przez ostatnie 2 lata (zgadnijcie przez kogo, kto miał wiecznie pretensje jak chciałem do znajomych wyskoczyć do innego miasta, to przecież słyszałem że lepiej przy jej dziecku mam spędzać czas a nie ich zostawiać).

I to też nie jest tutaj dla nikogo szokujące. Dam Ci dobrą radę> kiepski nastrój i ciężkie rozkminy będą Cię prześladować jeszcze jakiś czas. Zadbaj o to, żeby ten czas nie był zmarnowany. Nie mówię, że będzie lekki, ale nie pozwól sobie tego czasu zmarnować. Kobieta zmarnowała Ci 2 lata życia (bo to działa wbrew pozorom w obie strony), tylko panie nie potrafią same przed sobą przyznać, że były w związku do bani, coś spieprzyły, albo nie dbały o związek, a koncentrowały się na braniu.  

To teraz postaraj się odnowić znajomości z kumplami. Nie zrażaj się, jeśli nie uda się znaleźć czasu na spotkanie, albo nie z wszystkimi uda się kontakt odświeżyć. Wystarczy, że z dawnego życia zostanie Ci jeden dobry kumpel. 
Takie spotkanie, wypad potrafi naprawdę dobrą robotę zrobić. 

I na przyszłość> NIGDY nie pozwól, żeby kobieta wlazła Ci na kontakty z rodziną i przyjaciółmi. To jest częsty błąd, wręcz nagminny. Też kiedyś go popełniałem. Ale już nie. 

Ja widzę po sobie. Chcę się spotkać z kumplem, czy kuzynem. Dziewczynie się to nie podoba do końca. Leci shittest, foch. Nie pozwalam na to, żeby mi to zepsuło kontakt z przyjacielem i np. coś dawno zaplanowanego. Tu nie chodzi tylko o to, że o przyjaźnie trzeba dbać i nie wolno ich poświęcać dla fochów kobiety. Nie chodzi tylko o szacunek dla przyjaciela. To jest też ważne dla mnie. Ulegnę, zostanę z pańcią pod wpływem focha, to i tak nic dobrego z tego nie ma. Pani i tak humor ma zjebany, bo coś tam (zawsze się znajdzie, a jak nie to że się nie domyśliłem co jej po głowie chodzi i/lub za mało entuzjazmu dla spotkania z nią), a ja bym miał humor zjebany, bo uległem, poleciała samoocena w dół, a taki czas spędzony z pańcią i tak jest kiepski, bo unosi się nad tym cień manipulacji i szarpaniny emocjonalnej. 
Zamiast tego gram uczciwie> dziewczyna wie o moich planach, umówiłem się z przyjacielem czy kuzynem. Jest to zazwyczaj nie z dnia na dzień, a jak jest w kalendarzu to jest to żelazny termin i żadne fochy nie skutkują niczym innym jak pogorszeniem jej humoru, bo ja i tak jadę. 

 

Cytat

W pracy - nie mam z kim, bo pracuję u jej rodziny. Nadal (sam jestem zaskoczony) jest cisza w pracy więc chyba jeszcze nie nagadała na mnie najgorszych rzeczy. Ale cały czas się tego spodziewam. Zwłaszcza że wszyscy w tej firmie nam mocno "kibicowali" że super że jesteśmy razem, że kiedy dziecko itd itd. Więc obecnie musze bardzo udawać, że wszystko jest w normie, bo jak zauważą mój brak humoru czy wręcz depresję (bo tak się czuję), to zaczną wypytywać czy coś między nami się stało.

A to jest kolejny standardowy błąd. Jest źle, a Ty udajesz, że nic się nie dzieje żeby tylko otoczenie nie wiedziało jak jest. Ale gwarantuję Ci, że otoczenie wie. Od niej. Czyli karmione jest historiami jakim to potworem jesteś, a ona się tak stara a Ty bydlaku nic. Jako, że obracasz się w środowisku niejako "z jej strony", to nie spodziewałbym się jakiś pozytywów od tych ludzi. Efekt tego, że to w sobie tłamsisz jest taki, że otoczenie w którym się obracasz (i tak stronnicze, bo pochodzące od jej rodziny) ma fałszywy obraz- dokładnie taki jaki ona chce, żeby mieli. 

 

Tutaj zdarzają się wyjątki. Znam osobiście dwa.

Pierwszy to jeden z dwóch moich najlepszych przyjaciół. Studiował z moją byłą żoną w jednej grupie, więc zna ją trochę dłużej ode mnie, ale nasza znajomość jest tak czy inaczej  wieloletnia. Jak pieprznęło, wziął moją stronę i wyciągał mnie z naprawdę ciężkiego doła, a w oczernianie mnie przez byłą nie uwierzył- po prostu za długo się znamy, widział kilka jej zjebanych akcji jeszcze na studiach, a poza tym jest gościem co się nie pierdoli w tańcu i nie łyka wszystkiego jak mu podają.
 Drugi przykład pochodzi z rodziny.  Kobieta miała romans, mąż to wykrył  i był rozwód. Standardowo zwalanie winy na męża i obrabianie dupska wszędzie gdzie się dało. W pracy rozpowiadała że była bita, ale w swoich kłamstwach się zapędziła i nie kupiła tego jej ciotka, z którą jako małżeństwo spędzali dużo czasu i miała rozeznanie. Wzięła stronę poszkodowanego i powiedziała mu o oczernianiu przez ex, a z kłamczuchą zerwała kontakt. Przypadek rzadki jak jednorożec, bo przyzwoitość tej kobiety wzięła górę nad solidarnością jajników i więzami krwi. Szok. 

 

Cytat

Wracając do tego co mi powiedziała: że zmarnowałem jej 2 lata, że zmarnowałem jej życie, nie robiąc jej dziecka.

W tym momencie nie powinieneś tego rozkminiać i przeżywać, tylko ...kurwa szampana odkorkować! 
Twoja świadomość to wie. Rozumiesz to. Nieprzyjemne emocje wypływają z wzorców podświadomych, dlatego jeszcze sporo wody upłynie zanim to do Ciebie dotrze w pełni. 
Wyrzyguje Ci emocjami "a może jakby była dzidzia to by było lepiej" czego dowodem są następne akapity Twojej wypowiedzi, w których tłumaczysz się przed nami z zaistniałej sytuacji nie zrobienia jej bąbelka. 

 

Cytat

Ona na to zwykle - co??? Ty chcesz aż tak karać moje dziecko??? To nie Twoje dziecko to się nie wtrącaj!!! Nie masz dzieci to się nie znasz!!! Może mu wszystkiego chcesz zabronić??? Ty go chyba nienawidzisz!! Itd itd.

To jest klasyk znany z każdej opowieści faceta, który związał się z samotną matką. 

 

Cytat

I przez to zacząłem myśleć, czy chcę mieć z NIĄ dziecko. Czy chcę żeby to ONA wychowywała moje dziecko. Bo jak ma być tak wychowane, to absolutnie nie. A z kolei jeśli ja będę wychowywał swoje dziecko inaczej, a ona swoje inaczej (czyli jak do tej pory) to jaki jest sens zakładać rodzinę? I te myśli mnie odpychały od dziecka z nią. 

 

To nie jest jedyny powód, ale to jest wystarczający i ostateczny powód, dla którego warto zakończyć tą relację i odzyskać swoje zycie. 
Jeśli na myśl o posiadaniu dziecka z daną kobietą dostajesz takich reakcji i wpadasz w panikę, albo ciężki dyskomfort, to właśnie coś mądrego w Twoich mechanizmach obronnych mówi CI jasno> RUN BITCH, RUUUUUUUN!
I to jest też nierzadkie zjawisko. Też znam po sobie.
Ja w małżeństwie doświadczyłem bardzo dużo przemocy psychicznej i znosiłem to gówno dzielnie.  Faceci tak mają. Zwłaszcza, jak lecą na katolickich wzorcach. Tym co mnie z tego wyrwało była przede wszystkim świadomość, że na myśl o założeniu rodziny z tą kobietą i zostaniu ojcem (co było wcześniej moim marzeniem) przestałem reagować pozytywnie, a zacząłem niechęcią i przerażeniem. 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

i jak dziś? @Marcin81

@Jaśnie Wielmożny @Kespert

 

Sytuacja na dziś:


- z nią: absolutna cisza, żadnych kłótni, maksymalny dystans z mojej i z jej strony, przestała cokolwiek mi wypominać, nie wiem czy to jakaś strategia by za chwilę być "dobrą, kochającą", czy może cisza przed burzą

 

- w pracy: również nadal cisza, nadal tam pracuję spokojnie, aczkolwiek może mam już paranoję i bardzo obserwuję zachowania innych wobec mnie i mam pewne podejrzenia że niektórzy (kobiety, czyli jej koleżanki) zachowują się z dużym dystansem do mnie, ale to może tylko moja paranoja

 

- jej dziecko: i tutaj największa zmiana... bardzo grzeczny wobec mnie, kochany, wspaniały itd itd... odmiana w super grzeczne dziecko, nie wiem czy to sam z siebie (jak zobaczył że z jego mamą się rozchodzę), czy może ona mu coś nagadała? Najgorsze że w pewnym momencie wczoraj mnie ruszyły wyrzuty sumienia że dlaczego chcę odejść od tego dziecka (tak, takie myśli miałem!!) skoro on taki kochany wobec mnie itd itd

 

- moja głowa: w mojej głowie nadal miliony myśli czy robię dobrze, już sam się przekonałem że to najlepsze wyjście, tutaj na forum Wy mnie przekonaliście, czytam wszystkie posty tutaj co napisaliście, wiem że muszę się ewakuować, a jednak... a jednak w głowie... parę razy dziennie włącza się zwątpienie i jakaś tęsknota. Masakra. 

 

 

7 godzin temu, Esmeron napisał:

Kobieta zmarnowała Ci 2 lata życia (bo to działa wbrew pozorom w obie strony), tylko panie nie potrafią same przed sobą przyznać, że były w związku do bani, coś spieprzyły, albo nie dbały o związek, a koncentrowały się na braniu.  

No właśnie też tak to odbieram. Ona mi tyle wykrzyczała że zmarnowałem jej 2 lata, a czy ona mi nie zmarnowała? przecież z mojej strony jest tak samo, 2 lata w plecy, dobrze że nie wydałem na nią kupy kasy (co wiem że bywa dość częste, faceci potrafią domy przepisywać na kobiety itd) więc chociaż pieniędzy nie zmarnowałem. Ale jednak 2 lata zmarnowane i mojej i jej. A ona mi wykrzykuje że to ja jej zmarnowałem. 

 

7 godzin temu, Esmeron napisał:

W tym momencie nie powinieneś tego rozkminiać i przeżywać, tylko ...kurwa szampana odkorkować! 
Twoja świadomość to wie. Rozumiesz to. Nieprzyjemne emocje wypływają z wzorców podświadomych, dlatego jeszcze sporo wody upłynie zanim to do Ciebie dotrze w pełni. 
Wyrzyguje Ci emocjami "a może jakby była dzidzia to by było lepiej" czego dowodem są następne akapity Twojej wypowiedzi, w których tłumaczysz się przed nami z zaistniałej sytuacji nie zrobienia jej bąbelka. 

Niestety tak. Mam bardzo dużo takich myśli, że może faktycznie jakby nam się trafiło to dziecko (że tak brzydko powiem "trafiło") to może by to jakoś lepiej się poukładało? Ale z drugiej strony widzę przecież na własne oczy, że... nie.

 

Ona ma do mnie wielki żal i o to najbardziej mnie oskarża, że jej nie zrobiłem tego dziecka. Tak jakbym wtedy 2 lata temu, wchodząc z nią w związek, wchodził tylko w celu zrobienia jej dziecka, jakby to było w umowie. Zwłaszcza że wchodziłem w związek z kobietą Z DZIECKIEM, to już samo to powodowało że miałem dużo obaw itd ale jednak postanowiłem spróbować, być z nimi, wprowadzić się do niej (zmiana miasta i rzucenie mojej dawnej pracy w tamtym mieście). Samo poznawanie jej i jej dziecka mi zajęło dobry rok, a gdzie czas na decyzję o kolejnym dla niej (a dla mnie pierwszym) naszym wspólnym dziecku. A potem jej wymagania "robimy dziecko!" i seks tylko w tym celu... Wiecie jakie to zniechęcające? Takie uczucie że ona chciała seksu nie dlatego że mnie pragnęła* tylko dlatego że chciała żebym w końcu jej zrobił to dziecko. 

 

* - ale nigdy nie narzekała na sam seks, nasz seks był bardzo urozmaicony, długi itd sama przyznawała że jest rewelacyjny, to nie tak że np. byłem słaby w łóżku i dlatego nie miała ochoty, bo ochotę miała tylko zawsze przyjemność schodziła na drugi plan a jedynie miałem jej "robić dziecko" jak to zawsze nazywała... Tak to zmęczona była ,a w dni płodne to od razu cały dzień o seksie podteksty, seksowna bielizna itd i wieczorem "rób mi dziecko", presja niesamowita, aż ja traciłem ochotę i przyjemność jakąkolwiek.

 

I teraz wielkie pretensje, bo 2 lata jej zmarnowałem i że 2 lata czekała aż zrobie jej dziecko!!! A jednocześnie przez te 2 lata mi pokazywała że totalnie sobie nie radzi z wychowywaniem własnego dziecka, że popełnia wszelkie błędy wychowawcze, a jak ja chcę coś pomóc to nie liczy się z moim zdaniem i wręcz odrzuca wszelkie porady co do wychowania... To mnie też bardzo boli. 

 

ps. przepraszam za chaotyczne pisanie, ale piszę to w nerwach (jak każdy post tutaj)

Edytowane przez Marcin81
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Marcin81 napisał:

- z nią: absolutna cisza, żadnych kłótni, maksymalny dystans z mojej i z jej strony, przestała cokolwiek mi wypominać, nie wiem czy to jakaś strategia by za chwilę być "dobrą, kochającą", czy może cisza przed burzą

No to się jeszcze od niej nie wyniosłeś? Nie rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Marcin81 napisał:

Mam bardzo dużo takich myśli, że może faktycznie jakby nam się trafiło to dziecko (że tak brzydko powiem "trafiło") to może by to jakoś lepiej się poukładało?

Widzę że "inżyniera psychologiczna" panny była skuteczna i zaczynasz już nad tym się zastanawiać ?

 

Jeszcze trochę i uznasz, że chcesz jej zrobić dziecko i że to Ty jesteś winny temu wszystkiemu - w sumie to możesz od razu przepisać na nią 50% wszystkiego, co masz, tak będzie szybciej ?

 

Pani ma nastolatka i zapragnęło jej się znów mieć "bombelka" - masz spełnić ten kaprys, bo marnujesz jej czas i życie! Natychmiast!

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.12.2019 o 20:38, Marcin81 napisał:

nie wiem czy to jakaś strategia by za chwilę być "dobrą, kochającą", czy może cisza przed burzą

W teorii decyzji istnieje opcja "przeczekania do wyjaśnienia". Czyli, aż pojawią się nowe dane.

Pani nie wie, co zrobisz - więc czeka i patrzy, co się stanie dalej. W tym stanie, wykorzysta każdą okazję jaką jej dasz - i albo zacznie wbijać Ci poczucie winy, albo zacznie dawać dupy - cokolwiek będzie dawać jej nadzieję na "naprawienie" Ciebie.

Potem, oczywiście wszystko wróci do "jest tak, jak już dawniej było"...

W dniu 6.12.2019 o 20:38, Marcin81 napisał:

może mam już paranoję i bardzo obserwuję zachowania innych wobec mnie

Jeśli wiesz, że są obiektywne czynniki które zmienią ich zachowanie, obserwowanie tych zmian to naturalna reakcja. Ale mimo wszystko, te zmiany i tak nadejdą - i szkoda zdrowia, aby się tego obawiać. Szkoda stresu, by popadać w paranoję.

To jak z wizytą u dentysty - wiesz że zaboli, ale wiesz że później będzie lepiej. I następnego dnia sam się dziwisz, czego aż tak się bałeś - i wiesz, że nie warto się było bać.

W dniu 6.12.2019 o 20:38, Marcin81 napisał:

odmiana w super grzeczne dziecko, nie wiem czy to sam z siebie (jak zobaczył że z jego mamą się rozchodzę), czy może ona mu coś nagadała?

Obie odpowiedzi są poprawne.

Oczywiście dostał wyraźne wskazówki od matki (a fakt że potraktował je poważnie, to dobry dowód, że Pani też poważnie się boi).

Ponadto - dzieci uczą się naśladować rodziców, więc sam też naśladuje zachowanie Pani wobec Ciebie. Tak jak naśladował poprzednio...

W dniu 6.12.2019 o 20:38, Marcin81 napisał:

a jednak w głowie... parę razy dziennie włącza się zwątpienie i jakaś tęsknota. Masakra.

Ech, wspomnienia... Trzymaj się.

W dniu 6.12.2019 o 20:38, Marcin81 napisał:

więc chociaż pieniędzy nie zmarnowałem. Ale jednak 2 lata zmarnowane i mojej i jej.

Czasem koszty naszej nauki są zbójeckie. Więc lepiej nie mówić, że coś się "zmarnowało" - to był koszt wiedzy, o jaką dzisiaj jesteś bogatszy.

Był - to czas przeszły.

Niektórzy, taką wiedzę uzyskują po kilkunastu latach... niektórzy, nigdy.

W dniu 6.12.2019 o 20:38, Marcin81 napisał:

o to najbardziej mnie oskarża, że jej nie zrobiłem tego dziecka.

Co mówi a co myśli, a co naprawdę jej podświadomość boli, to trzy różne sprawy. Ale jak już pisałem - swoją "odmową" uznałeś ją za niegodną bycia matką - a to dla prawie każdej kobiety śmiertelna obraza jej podświadomości. Nie zapomni Ci tego do końca życia.

W dniu 6.12.2019 o 20:38, Marcin81 napisał:

A potem jej wymagania "robimy dziecko!" i seks tylko w tym celu... Wiecie jakie to zniechęcające? Takie uczucie że ona chciała seksu nie dlatego że mnie pragnęła* tylko dlatego że chciała żebym w końcu jej zrobił to dziecko.

Wiem aż za dobrze.

W dniu 6.12.2019 o 20:38, Marcin81 napisał:

Tak to zmęczona była

Po owocach drzewo poznacie.

Zakochana kobieta da zawsze i wszędzie, okres nie okres, ból zęba, trzecie stadium raka, środek lasu, na kafelkach, a nawet na szyszkach - bo ona chce aby jej mężczyzna był szczęśliwy.

Twoja - była "zmęczona", chyba że akurat ona chciała dziecka.

 

W dniu 8.12.2019 o 10:47, hogen napisał:

Sam nie wie czego chce.

Kto przez ten pierdolnik nie przeszedł, to słabo rozumie, jak silne emocje potrafią człowieka szarpać. A i tak wiemy tylko tyle, ile nam napisano.

Dawać rady jest łatwo; ale czasem trzeba dodawać otuchy.

 

W dniu 6.12.2019 o 20:38, Marcin81 napisał:

przepraszam za chaotyczne pisanie, ale piszę to w nerwach (jak każdy post tutaj)

"Denerwować się, to mścić się na własnym zdrowiu, za okoliczności i działania innych ludzi, na które nie mamy żadnego wpływu".

Na razie w to nie wierzysz, ale kiedyś będziesz rozumiał.

A jak chcesz tracić czas na denerwowanie się, to raczej poczytaj... krótki wybór lektur:

 

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę swoje trzy grosze. Dostałeś ogromną ilość porad. Mam nadzieję, że zagłębiłeś się w forum. Coś się w Tobie ruszyło, jednak część Ciebie chyba nadal się łudzi, że coś się zmieni. 

 

Wiem, że nie jest łatwo podjąć drastyczne kroki, ale skup się, coś Ci napiszę. Z każdym dniem Ci będzie coraz trudniej. Krótka piłka. 

 

Zacząłeś szukać mieszkania, innej pracy? 

 

Boisz się samotności, a nie boisz się, że resztę życia spędzisz w towarzystwie takiej kobiety? Z dorastającym synem, który w najgorszym wypadku za parę lat ustawi Cię w kącie? 

 

Chłopie zacznij działać. Teraz z każdym dniem trwa ponowne urabianie Twojej osoby...

 

Bądź konsekwentny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.12.2019 o 12:03, Jaśnie Wielmożny napisał:

Jeszcze jesteś daleko, daleko od tego co piszesz skoro wciąż mieszkacie.

 

Zostałeś sprowadzony do roli knura rozpłodowego, zostało ci to jasno powiedziane  i dalej nie trybisz?

 

Jeszcze się nie wyprowadziłem z kilku powodów, m.in.... (tak głupio to przyznać) jak jej dziecko mi mówi "ale jutro zagramy razem na konsoli?" albo "a nauczysz mnie do szkoły tego czy tego?" to głupio mi nagle mu powiedzieć że już z nimi nie mieszkam.... Tak, to nie moje dziecko, ale jednak z nim mieszkałem... przyzwyczajenie...  A druga sprawa to taka, że jeszcze nie mam gdzie się wyprowadzić.

 

ALE - plan jest taki że wyprowadzam się między świętami a sylwestrem. Jak się uda to już przed wigilią (bo po co mamy wspólnie ją spędzać) ale nie wiem czy się to uda z powodów jak wyżej. A najpóźniej przed sylwestrem, żeby od 1 stycznia już mieszkać gdzie indziej.

 

W dniu 8.12.2019 o 10:47, hogen napisał:

Never ending story. Gość po prostu nie ma jaj. Sam nie wie czego chce. Typowy beta i to do kwadratu. 

 

Może i nie mam jaj (gdybym miał to pewnie bym nie musiał tutaj prosić o porady), ale Ty chyba jesteś bardzo młody i nigdy nie byłeś w związku z kobietą i jej dzieckiem... Jak dzieciak Cię prosi żebyś jutro mu pomógł do szkoły albo w weekend z nim zagrał, to Ty tak nagle się spakujesz i wyprowadzisz?

 

W dniu 9.12.2019 o 12:48, Kespert napisał:

Kto przez ten pierdolnik nie przeszedł, to słabo rozumie, jak silne emocje potrafią człowieka szarpać. A i tak wiemy tylko tyle, ile nam napisano.

Dawać rady jest łatwo; ale czasem trzeba dodawać otuchy.

Dzięki Bracie za długi post i za słowa otuchy, tego mi trzeba! Postawiłbym Ci piwo...

 

W dniu 9.12.2019 o 15:46, Moriente napisał:

Dorzucę swoje trzy grosze. Dostałeś ogromną ilość porad. Mam nadzieję, że zagłębiłeś się w forum. Coś się w Tobie ruszyło, jednak część Ciebie chyba nadal się łudzi, że coś się zmieni. 

To prawda. Już większa część mnie jest przekonana do ucieczki, już nawet 90%, już plan jest na mieszkanie samemu od 1 stycznia. Wszystko w dobrą stronę, ale wciąż te myśli, ta tęknota (za tymi chwilami które były dobre między nami np. rok temu czy na początku związku)..

 

W dniu 9.12.2019 o 15:46, Moriente napisał:

Boisz się samotności, a nie boisz się, że resztę życia spędzisz w towarzystwie takiej kobiety? Z dorastającym synem, który w najgorszym wypadku za parę lat ustawi Cię w kącie? 

Tak, tego się boję. Już nawet bardziej niż samotności. 

 

38 minut temu, rokita napisał:

Pozdrawiam I trzymam kciuki - na prawdę. 

Dzięki.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Ja, moja kobieta i jej dziecko... czyli związek z samotną matką
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.