Skocz do zawartości

Ja, moja kobieta i jej dziecko... czyli związek z samotną matką


Rekomendowane odpowiedzi

16 minut temu, Marcin81 napisał:

ALE - plan jest taki że wyprowadzam się między świętami a sylwestrem.

A chuja się tam wyprowadzisz. Jesteś od niej uzależniony. A że toksyczny związek, emocje etc. uzależnienie jeszcze większe.

 

@Marcin81

Nie będę pisał że nie masz jaj bo dobrze wiesz czy je masz. 

Jedno jest pewne.

Musisz to zakończyć jednym cięciem. Będzie potem ciężko. Tęsknota, dysonans poznawczy itd. Ale to z czasem minie. Wszystko mija.

 

RATUJ SIEBIE!!!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

stracę pracę bo jestem w tej pracy tylko dla niej żeby być blisko i w dodatku mnie zatrudnia jej rodzina, stracę znajomych bo wszyscy staną po jej stronie (a moi znajomi zostali w innym mieście i urwały się kontakty), będę zaczynał całkowicie od zera, a za 2 lata będę miał 40 lat.
Również sobie zdaję sprawę z tego, że jeśli bym miał szukać nowej kobiety, to większość wolnych "po 30" to też samotne matki z dziećmi, więc mogę wpaść z deszczu pod rynnę... 

Pogrubiłem tylko, rozumiem strach ale gdybyś miał 30 lat argumenty były by podobne. Jesteś sparaliżowany, dawaj znać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11/28/2019 at 3:53 PM, Kespert said:

Dotknąłeś ją do żywego - podważyłeś wszystko, na czym ona opiera swoją pewność siebie, swoje ego.

Powiedziałeś, że nie nadaje się by zostać matką.

Potwierdzam tutaj ją chwyciłeś za jajniki i słusznie. Ja swojej też cisnałem z jej dzieckiem że nie jest wychowywane tylko puszczane samopas
Wtedy były największe jazdy.

Generalnie bardzo dobrze tłumaczy to że Matki nie powinny same chować dziec nasz przyjaciel z Usa - Ale skąd ona ma taką wiedze mieć ?
 

 

On 11/28/2019 at 3:53 PM, Kespert said:

Tutaj, już nie rozmawiałeś z logicznie myślącym człowiekiem - w ataku emocji, szukała czegokolwiek, czym zdołałby Ci dopierdolić.

Zniszczyć wroga.

Zgnoić, patrzeć jak się czołga w prochu za swe słowa.

Kolega dobrze prawi . W takich kłótniach podstawa to trzymać się tematu rozmowy (kłótni) One próbują skakać po innych tematach które mogą Cię rozdrażnić, wyprowadzić z równowangi... Ale najlepiej to zlać tekstem ... Wracając do meritum sprawy odpowiedz mi na pytanie a nie skaczesz po temtach sprzed kilku miesięcy.... bla bla bla. Musisz trzymać ramę.
 

On 11/30/2019 at 5:05 PM, Marcin81 said:

M.in. usłyszałem że jestem najgorszym facetem jakiego w życiu poznała. 

 

Ja - mimo że dbałem o nią zawsze, o jej dziecko (nie moje przecież) też, gdy trzeba było im poświęcić czas to poświęcałem, nigdy w życiu nie zrobiłem jej awantury, a jedynie spokojnym głosem zwracałem uwagę na jej błędy itd - i to ja jestem najgorszym facetem jakiego w życiu poznała.

To gówno burza abyś czuł się podle. Pociesze Cię to ona traci nie Ty. Ty zyskujesz

On 11/30/2019 at 5:05 PM, Marcin81 said:

Pytam - jak możesz tak o mnie twierdzić??? Daj jakikolwiek powód że byłem taki zły??? Ona na to - bo byliśmy w związku 2 lata i do tej pory nie zrobiłeś mi dziecka!!! To tak jakbyś mnie oszukał!!! Zmarnowałeś mi 2 lata, zmarnowałeś mi życie!!! (w innych słowach to mówiła, ale w tym sensie)

DejaVu jak cholera znam ten tekst. Tutaj był ukryty plan a Ty miałeś go zrealizować.

Mowię Ci szczerze ta Kobieta nie czai bazy. 
Ona myśli że zapcha Tym dzieckiem pustkę i zatrzyma Cię na siłę.



 

Edytowane przez Lexmark82
Pomyłka w zdaniu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

AKTUALIZACJA:

 

Dzień przed wigilią się wyprowadziłem od niej. Na święta pojechałem sam, do mojej rodziny.

 

Oczywiście przez całe święta dostawałem smsy jak to jej zniszczyłem życie, jak to ją oszukałem że nie zrobiłem jej dziecka, jak to nienawidzę jej dziecka, itd itd

Dostałem też jednego smsa w stylu "pogodzenia się", konkretnie: "jeszcze możesz to wszystko naprawić" (nie że my możemy, tylko że ja mogę)

Z ciekawości zapytałem "jak".

Odpowiedziała "jeszcze możesz mi zrobić dziecko i wtedy wszystko się ułoży".

Nie odpisałem nic.

 

Najgorsze - nadal pracuję u jej rodziny, z pracą nic nie zmieniłem (to nie takie proste jak wiecie zmienić pracę). Były święta to wiadomo-  wolne, ale zaraz do pracy wracam i nie wiem szczerze mówiąc jak to będzie. Mam nadzieję że nie nagadała za dużo.

 

Ale Panowie chyba mogę powiedzieć że to już sukces, samo to że się wyprowadziłem? Czuję się z tym tak, jakbym nagle pozbył się jakiejś śmiertelnej choroby zagrażającej mojemu dalszemu życiu, jakbym dostał nowe życie, naprawdę. Ciężko mi jeszcze o tym pisać, ale w końcu od bardzo bardzo dawna mam pewne przeczucie, że jednak "będzie dobrze", a nie jak dotąd że "się boje że będzie źle".

 

 

  • Like 10
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję! Jak to się mówi, czy tam śpiewa, "najtrudniejszy pierwszy krok". Z pracą też dasz radę. Możliwe, że masz jeszcze parę tygodni względnego spokoju w pracy - być może Pani nie będzie od razu psuć Ci wszystkiego w robocie licząc, że wrócisz do niej. Jeśli ma nadzieję na Twój powrót to takim gadaniem po rodzinie zrobiłaby krzywdę też sobie, a tego kobiety unikają. Tak czy inaczej Twoim celem na najbliższe dni powinno być znalezienie nowej pracy. Tak przynajmniej ja to widzę, a Ty zrobisz jak uważasz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Marcin81 napisał:

jednocześnie jestem maksymalnie zdołowany tym wszystkim. 

Nie jest to nic dziwnego. Ustal sobie jakieś cele do zrealizowania, które pomogą Ci w najbliższym czasie zająć czymś innym niż rozmyślania o byłej itp. Myślę, że przynajmniej jeden już masz - nowa praca. I zabierz się za to na 100%, a nie na odwal się. Zacznij od porządnego CV, przeglądu rynku, przeglądu swoich umiejętności i doświadczeń zawodowych itd. Poszukaj info jak się dobrze przygotować do rozmowy. Wiem, że to banały i pewnie jako dorosły chłop sporo kumasz w temacie, ale chodzi o coś co pomoże Ci ogarnąć tego doła, zepchnąć to na bok. Może jest jakaś szansa powrotu do wcześniejszej roboty? A może to dobry moment na zupełnie coś innego - start od niemalże 0 w nowej branży. Pisz na forum. Będziemy wspierać i opieprzać w razie potrzeby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marcin81 Wiem. Zgodnie z "sunk cost fallacy",  "The devil you know is better than the devil you don't"(lepsze jest zło które znamy?).

Nie jest łatwo, zacząć od zera. Zwłaszcza kiedy zaangażowałeś się w związek. Poświęciłeś dla niego, tak dużo.

Podjąłeś jedyną decyzję, którą ci zostawiono. Jedyną, gdzie mogłeś ocalić siebie. 

Wiele odwagi i wysiłku musiał cię kosztować ten krok. Stawiaj sobie małe cele. Zacznij szukać innej pracy, nawet prostej. Aby oddając się zupełnie od niej i jej rodziny

Może pomoże ci ten temat:

Na depresje, czy stany depresyjne, polecam ruch. Początkowo nawet spacery.

Wiem, że dasz sobie radę. W razie czego pisz. Jesteśmy na forum.

Raz jeszcze gratuluję.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minutes ago, Marcin81 said:

Odpowiedziała "jeszcze możesz mi zrobić dziecko i wtedy wszystko się ułoży".

Nie odpisałem nic.

Tak, tak zaraz bliźniaki :) to szczęście się rozmnoży.

To szukanie szczęścia w kimś a nie w sobie. 

 

Generalnie patrzyła z boku jak się wyprowadzałeś ? czy były akcje ? 

47 minutes ago, Marcin81 said:

Dzień przed wigilią się wyprowadziłem od niej. Na święta pojechałem sam, do mojej rodziny.

Brawo i tak trzymaj. Nastaw się na wahania nastroju. 
Ale jeśli odczuwasz ulgę to tylko dobrze świadczy. 

Pamiętaj nie odpisuj. Mam nadzieję że wziąłeś wszystko co najważniejsze.
Zobaczysz że jakiś fant się znajdzie i zaprosi Cię po odbiór. Wtedy oczywiście rzuci się na Ciebie rozpalona jak nigdy.... 

Nie daj się na to nabrać .... A najlepiej wziąć kumpla wtedy ja tak zrobiłem i widziałem ten wkur.... były przygotowana .... włosy zafarbowane, paznokcie zrobione, pończochy :D (wie że lubię) 
 

Edytowane przez Lexmark82
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, FraterPerdurabo napisał:

A może to dobry moment na zupełnie coś innego - start od niemalże 0 w nowej branży.

To bym chciał najbardziej, ale - w wieku 38 lat nie jest to łatwe.

 

24 minuty temu, Dakota napisał:

Wiele odwagi i wysiłku musiał cię kosztować ten krok. Stawiaj sobie małe cele. Zacznij szukać innej pracy, nawet prostej.

To też jest jakaś myśl - praca jakakolwiek, nawet najprostsza, byle dalej od "nich".

 

24 minuty temu, Dakota napisał:

Na depresje, czy stany depresyjne, polecam ruch. Początkowo nawet spacery.

Rozważam bieganie. Muszę kupić buty i ciuchy.

I wiem że to będzie konieczne (ruch, cokolwiek), bo jak teraz siedzę w pustym mieszkaniu to depresja już mnie łapie, nie mogę siedzieć w pustym mieszkaniu....

 

12 minut temu, Lexmark82 napisał:

Generalnie patrzyła z boku jak się wyprowadzałeś ? czy były akcje ? 

Pakowanie zrobiłem w takim sposób że nie wiedziała (jak jej dłużej nie było w domu, jej dziecka również).

W momencie "wyjścia" oczywiście już była (zresztą chciałem żeby była, bo nie chciałem uciekać po cichu, tylko normalnie powiedzieć że się wyprowadzam).

Nie zatrzymywała, wręcz wyganiała tymi swoimi stałymi tekstami "zniszczyłeś mi życie, straciłam przez Ciebie 2 lata, szkoda że tak późno przejrzałam na oczy" itd

A potem już codziennie smsy.

Ale wiem że nadal czeka czy wrócę. I jak sama napisała nadal uważa że jakbym jej zrobił to dziecko, to by się ułożyło. Kurcze, przecież to brzmi strasznie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Marcin81 said:

Były święta to wiadomo-  wolne, ale zaraz do pracy wracam i nie wiem szczerze mówiąc jak to będzie. Mam nadzieję że nie nagadała za dużo.

Jeszcze jedno co może pomóc moim zdaniem aby nie pogarszać sprawy w obecnej pracy. 

Możesz zagrać tak : Potrzebuje czasu aby to wszystko przemyśleć i poukładać. Potrzebuje teraz spokoju nie pisz do mnie teraz to i tak moja decyzja.
(zamkniesz jej tym samym usta może na jakiś czas w twojej pracy i nikt się nie dowie, bo być może nikomu nie powiedziała tam jeszcze) 

W tym momencie cały czas szukasz i do momentu znalezienia pracy grasz tą kartą a powinieneś mieć wtedy spokój 

 

 

22 minutes ago, Marcin81 said:

W momencie "wyjścia" oczywiście już była (zresztą chciałem żeby była, bo nie chciałem uciekać po cichu, tylko normalnie powiedzieć że się wyprowadzam).

Nie zatrzymywała, wręcz wyganiała tymi swoimi stałymi tekstami "zniszczyłeś mi życie, straciłam przez Ciebie 2 lata, szkoda że tak późno przejrzałam na oczy" itd

A potem już codziennie smsy.

Ale wiem że nadal czeka czy wrócę. I jak sama napisała nadal uważa że jakbym jej zrobił to dziecko, to by się ułożyło. Kurcze, przecież to brzmi strasznie.

Tak myślałem że jak wychodziłeś to jeszcze Ci rzeczy znosiła. 
Broń boże nie pytaj jak ratować i itp itd 
Bo odpowiedzią "jak" nie zdałeś shitesta który Ci przygotowała 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marcin81 Nie wiem jaka dokładnie jest u ciebie sytuacja.

Jeśli masz umowę o pracę, jesteś zobowiązany przepracować od miesiąca do trzech.

Wykorzystaj ten czas, na poprawę CV, zorientowaniu się w rynku pracy, jak i poszukiwaniu.

Radziłbym ci jednak jak najszybciej, skończyć pracować z jej rodziną. Nawet kosztem wynagrodzenia.

Jeśli nie jesteś w stanie znaleźć odpowiadającej ci oferty. Przyjmij taką, jaka by ci wystarczyła finansowo.

Pisałeś, że przyjechałeś do niej z innego miasta. Jeśli w poprzednim masz większe możliwości. To przepracuj tu tylko tyle, ile masz czasu najmu.

Zresztą sam, najlepiej sobie wszystko zorganizujesz.

Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracować możesz choćby już od 1.01.2020 chociażby na busach, do tego wystarczy prawko B. Proszą się o kierowców. Zarobki o ile się nie mylę 4000-5000, niech mnie ktoś poprawi.

Ty masz 38 lat, ja ponad 50 i rozważam zmianę pracy mimo że w firmie pracuję już 23 lata. Płacą nieźle ale wkurwiają jeszcze lepiej dlatego od nowego roku idę na kurs C+E lub D ( jeszcze się zastanawiam który konkretnie) żeby mieć wyjście awaryjne jak mi wkurw-bezpieczniki polecą w obecnej pracy.

Edytowane przez jaro670
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Marcin81 napisał:

nadal uważa że jakbym jej zrobił to dziecko, to by się ułożyło

Tak, ma rację - jej by się ułożyło.

Miałaby szeroko pojętą stabilizację, byłby gość od zasuwania na dom i dzieci (w tym jedno obce), byłoby kolejne 500+. A jakbyś fikał to won z domu i alimenty.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Normalny napisał:

Tak, ma rację - jej by się ułożyło.

Miałaby szeroko pojętą stabilizację, byłby gość od zasuwania na dom i dzieci (w tym jedno obce), byłoby kolejne 500+. A jakbyś fikał to won z domu i alimenty.

 

No właśnie to mnie boli, tego nie mogę pojąć. To jej podejście.

 

Po pierwsze jak ona mi mówi że zniszczyłem jej życie, bo jej zabrałem 2 lata życia. Tak jakby ona mi nie zabrała tych lat? Tak jakbym ja nie stracił mojego czasu na nią? Według niej to nie działa w dwie strony? 

 

Po drugie te teksty o zniszczeniu życia, to tak jakbym ja ją teraz zostawił samą z dzieckiem. Ok - fakt że zostaje sama z dzieckiem, ale swoim dzieckiem z innym facetem, nie jest to moje dziecko. Wiem że ją przyzwyczaiłem przez te 2 lata, że ma mnie, a teraz to się skończyło, ale czy to moja wina? Czy to ja ją zostawiam samą z dzieckiem? Czy to dziecko jest moje?

 

Po trzecie mówi że jakbyśmy jednak mieli to dziecko (nasze) to by się wszystko ułożyło. Że tym moglibyśmy wszystko naprawić. A jak nie zrobiłem jej tego dziecka to ją oszukałem (to jej słowa, dosłownie!). Od co najmniej roku każdy seks był na zasadzie "zrób mi dziecko" , nie seks dla przyjemności (tak było na początku, naprawdę super było), a tylko seks w konkretnym celu robienia dziecka. Potem się dziwiła że ja traciłem ochotę na seks, kurde a kto by nie tracił jak by słyszał tylko "rób mi dziecko" w kółko. A potem ona pretensje że ja już nie mam ochoty na seks (nawet kiedyś podejrzewała że ją zdradzam skoro nie mam ochoty, ale udowodniłem że nie).

I teraz ona mi mówi że wszystko jeszcze miałem (lub mam) szansę naprawić, jakbym tylko zrobił jej dziecko. Kurde czyli jestem dla niej tylko kim? reproduktorem? bykiem jakimś co do krowy mnie dopuszczono tylko w jednym celu? Przecież po takich słowach to chyba nikt by nie chciał mieć z nią tego dziecka, jak można taki tekst facetowi powiedzieć? Ja tego nie rozumiem... nie mogę zrozumieć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary, kilka słów żeby Cię nieco spionizować: przestań kur.. o tym myśleć.

Dla niej to nie musi mieć nawet sensu, a i tak będzie w to wszystko wierzyć. Ty, jak każdy facet, szukasz logiki. I jej nie znajdziesz.

Takie pytanko: CV już ogarnięte? Jak nie i mimo to wyjeżdżasz z takim smutami to...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Marcin81 napisał:

Rozważam bieganie. Muszę kupić buty i ciuchy

Nic nie kupuj. Załóż zwykle dresy jakąś bluzę, buty sportowe obojętnie jakie na pewno coś masz. Ja tak zaczynałem, nie wiadomo czy Ci się spodoba. Słuchawki w uszy i na dwór na 0,5 lub 1 godzinę truchtanie. Wróć weź przysznic ?? 

Edytowane przez trek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Marcin81 napisał:

No właśnie to mnie boli, tego nie mogę pojąć. ...

Po pierwsze jak ona mi mówi że zniszczyłem jej życie

Mówi co innego, myśli co innego a zrobić może jeszcze co innego. Facet tego nie zrozumie (nie tylko ty tak masz), będzie rozkładał na czynniki pierwsze a dla niej jest to naturalne.

 

25 minut temu, Marcin81 napisał:

Kurde czyli jestem dla niej tylko kim? reproduktorem?

No nie do końca. Masz jeszcze być jej opiekunem i tego ewentualnego dziecka. A jak nie będziesz wypełniał swojej roli to out. A wtedy zobaczysz co znaczy emocjonalny ból gdy nie możesz się zobaczyć z swoim dzieckiem - także nie pierdol, że ci ciężko bo od baby odszedłeś (przekleństwo użyte celem wzmocnienia przekazu).

 

Dostajesz od życia drugą szansę.

Coś się kończy ... coś zaczyna.

Edytowane przez Normalny
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Ja, moja kobieta i jej dziecko... czyli związek z samotną matką
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.