Skocz do zawartości

Ja, moja kobieta i jej dziecko... czyli związek z samotną matką


Rekomendowane odpowiedzi

Co do wieku ... chłopak nie pękaj. Po 35 poznałem znacznie więcej kobiet i miałem nieporównywalnie więcej zajebistych przeżyć seksualnych, niż przed. Moja przedostatnia gf miała 25 lat i ciało modelki (ale była trochę nerwowa heh więc  już nie jest moją gf). Dosłownie 3 czy 4 dni temu znalazłem w mieszkaniu za łóżkiem czarne koronkowe majtki. Zabij mnie nie pamiętam do kogo mogą należeć. Takie to jest ciężkie życie mężczyzny dobiegającego 40ki.

 

Świat stoi przed Tobą otworem.

 

To teraz się ogarnij i zacznij żyć.

Edytowane przez leto
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Marcin81 napisał:

Nie chcę zostać sam, a z drugiej strony czy da się to naprawić? 

Nie da się tego naprawić. Musiałbyś się cały przeramować a to jest bez sensu. Ja bym to rzucił wpizdu. Spakował się, pożegnał i poszedł w swoją stronę. Bez skrupułów. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia już wszystko napisali. Nic z tego już nie będzie, nie miej żadnych złudzeń. Tylko ewakuacja - jeśli nie chcesz zmarnować sobie życia!

 

Nic nikomu nie mów. Po cichu wypowiedz najem swojej kawalerki i szukaj pracy w swoim mieście. Jak będziesz jechał tam na rozmowę wymyśl jakiś pretekst. Gromadź finanse tak aby harpia nic nie wiedziała. Gdy już znajdziesz nową pracę w swoim mieście, rzuć obecną, wyprowadź się i wracaj do siebie. Ona będzie Ci mącić w głowie i zrobi z Ciebie czarnego luda przed wszystkimi. Musisz wtedy całkowicie urwać z nią kontakt. Nie przejmuj się, w swoim mieście zaczniesz wszystko od nowa. Znajomi, rodzina się odwrócą - olej to. Odsiejesz ziarno od plew, zobaczysz kto jest wartościowy w chwili próby. Tylko z takimi ludźmi warto trzymać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marcin81

 

Wpisz w forumowej wyszukiwarce "samotna matka". Historia Twoja jedzie schematem. Uciekaj chłopie póki czas, póki nie masz z nią dziecka.

 

Jeszcze jedno... Opisz nam sytuacje tej samotnej matki gdy była dzieckiem, nastolatkiem? Chodzi mi o sytuacje domową. Czy był ojciec, kto "nosił spodnie" w rodzinie itd...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieźle można sobie spierdolić życie ? kurde az mnie ściska, pewnie gdyby nie tajemna wiedza BS skończył bym tak samo tarmosząc skórę w garażu i wychodząc po chleb na kilka godzin. Uff . Napiszę wprost co inni spierdalaj z tego bagna. Jak ją zalejesz to już w ogóle będziesz leżał i kwiczał. Później jeszcze coś strzeli i zaliczysz się do statystyk mężczyzn którzy walnęli samobója. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marcin81, w tej relacji popełniłeś prawie wszystkie możliwe błędy. Zostały Ci jeszcze dwa grube: ślub i drugi bombelek.

 

Zwrócę tylko uwagę na dwie rzeczy:

1. Nie masz wpływu na innego człowieka. Żadnego! - Chcesz coś zmienić, zacznij od siebie. Masz wpływ tylko na to, co sam robisz, myślisz i czujesz.

2. Wszędzie dokąd pójdziesz, zabierzesz ze sobą jedną i tę samą osobę. Siebie samego! - Wlazła Ci na łeb jedna kobieta, wlezie druga i każda kolejna. Bo tak już masz.

 

Nie znam Ciebie osobiście, ani pełni sytuacji w której jesteś/byłeś. Oceniając na podstawie tego co napisałeś, relacja jest nie do uratowania, dlatego że Ty nie dasz rady jej naprawić.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Normalny napisał:

Jak sobie wyobrażasz swoje życie? Życie jakby nie było młodego faceta. Wśród fochów partnerki, wrzasków i przekleństw obcego dziecka? W nie swoim domu? 

No właśnie sobie nie wyobrażam. Nie tak jak to jest obecnie. Stąd moje wołanie o pomoc tutaj na tym forum.

W nie swoim domu - miałem taki plan (jeszcze tego nie omawialiśmy), że jakbyśmy mieli wspólne dziecko, to bym sprzedał moją kawalerke, ona swoje mieszkanie i byśmy kupili jedno duże wspólne... Teraz wiem że to był głupi plan i dobrze że nie mówiłem tego.

 

Godzinę temu, PrzemAss napisał:

Pomyśl gdzie będziesz za kilka lat jeśli w tym zostaniesz?

j.w.

Godzinę temu, Dakota napisał:

Czyli trochę przespałeś szanse na złapanie, młodej. Bez bagażu.

 

Owszem przespałem, teraz zdaję sobie z tego sprawę. Podczas gdy moi znajomi się żenili, mieli dzieci, zakładali rodziny przed 30stką lub nieco po 30stce, ja skakałem z kwiatka na kwiatek zarówno jeśli chodzi o kobiety jak i o pracę. Miałem parę związków, ale to ja je kończyłem. Prace też zmieniałem często jak tylko pojawiała się szansa zarobienia lepszych pieniędzy (niekoniecznie na etacie, więc lipa z udokumentowaniem doświadczenia zawodowego). Cóż, dzięki temu kupiłem mieszkanie (kawalerka) bez kredytu, niezłe auto... ale co z tego jak w wieku 35, 36 lat byłem sam. 

 

Godzinę temu, Dakota napisał:

Nie szkoda ci tego czasu i zasobów. Spodziewałeś się, że ktoś ci wręczy medal za uratowanie "niewiasty" z trudnej sytuacji życiowej czy coś?

Owszem, te 2 lata mieszkania z nią, z nimi, to kupa czasu i kupa zasobów (bardziej czasu niż pieniędzy, ale jednak). Czy żałuję? Nie wiem, nadal nie wiem.

 

Godzinę temu, Dakota napisał:

Wpadłeś po uszy. Pracujesz z jej rodziną(nigdy nie pracuj z rodzina, czy przyjaciółmi).

 

No niestety potrzebowałem pracy na szybko, a ona mi pracę załatwiła. Właściciele firmy to jej rodzina. Oczywiście na dzień dzisiejszy wszyscy mnie tam uwielbiają i mam bardzo dobrze (mimo że finansowo u nich jest kiepsko, uważam że poniżej moich możliwości), bo uważają że też jestem w rodzinie. Że taki wspaniały partner pani A. i jej dziecka. Że skoro tak mi z nią dobrze, to i w pracy powinienem mieć dobrze. To niestety przyzwyczaja, to że mam dobrze w pracy... 

 

Godzinę temu, Heniek napisał:

I pod żadnym pozorem nie rób sobie z nią dziecka! Ogarnij się człowieku!

Ona nie chce z tobą mieć dzidzi, bo cie kocha, ale chce ciebie do siebie całkowicie przywiązać, żebyś czasem nie nawiał z tego pierdolnika.

 

Właśnie tego się najbardziej obawiam. Jakbym miał pewność że jednak to miłość do mnie (a nie tylko chęć posiadania drugiego dziecka) to bym że tak powiem, lepiej się postarał o to dziecko, jeśli wiecie co mam na mysli. A póki co, cały czas się waham, mimo że też bym chciał mieć dziecko (taki wiek chyba).

 

Godzinę temu, Maniek napisał:

Najważniejsze: nie daj się złapać na "bombelka" czyli zostać tatusiem kolejnego jej dziecka...  Z jednym sobie nie radzi a chce kolejne ? 

To też mnie martwi.

 

Godzinę temu, Exar napisał:

Pytanie zasadnicze - czy jesteś i chcesz być ojcem dla cudzego dziecka? Jeśli tak, to Ty sam musisz się zmienić, musisz stać się przewodnikiem stada, nie pytać jej, decydować i dominować. Albo veto.

 

Nie czuję się jego ojcem. Bardziej go traktuję jak "siostrzeńca" czy "chrześniaka" tak przykładowo. Lubię go bardzo, ale tylko do momentu gdy rozpoczyna te swoje kłótnie z matką. Wtedy wiem, że nie mam żadnego wpływu ani na nią ani na niego. Absolutnie nie czuję, że by mnie posłuchał, że by stosował moje rady. Chciałbym żeby tak było, ale nie potrafię. Też może dlatego że ona wielokrotnie olewała moje porady, a potem robiła mi awantury że nic nie doradzam. Wycofałem się z jakichkolwiek prób wychowania.

Jest to też kwestia tego, że nigdy nie miałem do czynienia z dziećmi i chyba nie potrafię do nich trafiać jako "przewodnik stada", widzę że on mnie bardziej traktuje jak kumpla, a nie jak kandydata na ojca.

 

Godzinę temu, Exar napisał:

Kawalerkę masz. Po 40 pracę zmienia się o wiele gorzej niż z 3 z przodu - stajesz się po prostu zbyt trędowaty do młodych dynamicznych zespołów. To ostatnia chwila na 'refresh' kariery zawodowej.

 

Tego się obawiam.

52 minuty temu, dyletant napisał:

To nic że praca, że miejsce zamieszkania - to wszystko jest do zmiany, sam stoję przed podobnym wyborem, wiem że się nie chce bo człowiek się przyzwyczaja i nie jest już taki obrotny jak w wieku 25 lat ale jednak ryzyko trzeba podjąć.

 

Obawy i rozleniwienie, brak chęci na zmiany... Sam nie wiem jak to zmienić?

 

27 minut temu, Personal Best napisał:

dziwki to czesto patologia i zla energia. To może dobre dla mlodych chłopaków ale nie dla 38 letnich aktywnych  mężczyzn w sile wieku, którzy i tak pewnie wiedzą takie rzeczy . Chociaż może dla autora tego wątku to dobre rozwiązanie - nie wiem. 

 

Seksu uprawiałem tak dużo w życiu, że żadna dziwka nie zrobi na mnie wrażenia. Nie jest to dla mnie rozwiązanie. 

 

2 minuty temu, nihilus napisał:

Po cichu wypowiedz najem swojej kawalerki i szukaj pracy w swoim mieście. Jak będziesz jechał tam na rozmowę wymyśl jakiś pretekst. Gromadź finanse tak aby harpia nic nie wiedziała. Gdy już znajdziesz nową pracę w swoim mieście, rzuć obecną, wyprowadź się i wracaj do siebie. Ona będzie Ci mącić w głowie i zrobi z Ciebie czarnego luda przed wszystkimi. Musisz wtedy całkowicie urwać z nią kontakt. Nie przejmuj się, w swoim mieście zaczniesz wszystko od nowa. Znajomi, rodzina się odwrócą - olej to.

 

No właśnie. To by było może dobre rozwiązanie. Ale jak pomyślę ile teraz musiałbym kręcić i kłamać, żeby z tego uciec. Przeraża mnie to. A najbardziej przeraża mnie myśl, że jak wszystko by się udało, czyli zerwać kontakt, zmienić pracę, itd - to że będę tak bardzo tęsknił za nią, że będę tego żałował. W końcu na początku między nami było tak dobrze i wciąż gdzieś tam mam nadzieje że da się to przywrócić. Ale pewnie się oszukuję.

 

2 minuty temu, Mnemonic napisał:

Zwrócę tylko uwagę na dwie rzeczy:

1. Nie masz wpływu na innego człowieka. Żadnego! - Chcesz coś zmienić, zacznij od siebie. Masz wpływ tylko na to, co sam robisz, myślisz i czujesz.

2. Wszędzie dokąd pójdziesz, zabierzesz ze sobą jedną i tę samą osobę. Siebie samego! - Wlazła Ci na łeb jedna kobieta, wlezie druga i każda kolejna. Bo tak już masz.

1. mądre słowa

2. tego się obawiam, że wpadnę z deszczu pod rynnę. Zamiast to naprawić, odejdę... a potem trafię na jeszcze gorszy układ. Więc może muszę naprawić to co mam?

 

19 minut temu, trop napisał:

Opisz nam sytuacje tej samotnej matki gdy była dzieckiem, nastolatkiem? Chodzi mi o sytuacje domową. Czy był ojciec, kto "nosił spodnie" w rodzinie itd...

Nie mam takiej wiedzy, niewiele wiem o jej rodzicach, ma słaby z nimi kontakt. Ona im zarzuca to samo co mnie - że nie pomagają, że nie doradzają, że nie może na nich liczyć.

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Marcin81 napisał:

Więc może muszę naprawić to co mam?

Nie naprawisz tego chłopie!!!! Nie ma takiej opcji. Masz być tylko dostarczycielem dóbr, czasu itd... Ty się dla niej nie liczysz. Najważniejsze jest jej dziecko.

Ty nie jesteś nawet ojcem. Za chwile będziesz słyszał takie słowa od samotnej matki- "Nie wpierdalaj się nie jesteś jego ojcem". A od dziecka- " Wypierdalaj nie jesteś moim ojcem" Chcesz się założyć?

 

Ale chcesz sobie życie spierdzielić na własne życzenie. Otrzeźwiej!!!

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Marcin81 napisał:

A najbardziej przeraża mnie myśl, że jak wszystko by się udało, czyli zerwać kontakt, zmienić pracę, itd - to że będę tak bardzo tęsknił za nią, że będę tego żałował. W końcu na początku między nami było tak dobrze i wciąż gdzieś tam mam nadzieje że da się to przywrócić. Ale pewnie się oszukuję.

Będziesz tęsknił i żałował  na 100% (musisz być tego świadomy i na to gotowy), ale wiedz, że to minie i te negatywne uczucia odejdą z czasem i zobaczysz jak świetnie może być bez niej.

Było między wami dobrze na początku, bo to był etap przywiązywania ciebie do niej. Ona się starała, dawała dupki, gotowała pyszne jedzonko,, była miła i urocza. Teraz jest etap tresowania ciebie. Etap 1 już nie wróci.

Edytowane przez Heniek
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś za miły na tą sytuację.

 

Kobieta typowo nadaje sprzeczne sygnały - chciałaby, żebyś jebnął w stół, wywalił Playstation przez okno, a gówniarza wziął w karby.

...ale z drugiej strony jakbyś tak zrobił, to pierdoliła by coś o przemocy, chamie, itp.

 

Musiałbyś wprowadzić rządy żelaznej ręki i mieć w dupie jej ujadania.

Po jakimś czasie przyznała by Ci może rację.

 

To rozwiązanie sprawdziło by się może jeszcze ze 20-30 lat temu.

Teraz mamy niebieskie karty i kulturę biednych kobiet ofiar, więc niesie to ryzyko.

 

A przede wszystkim - jesteś za miękki na to, i jest to męcząca misja.

 

Gówniarz jest już za duży na wychowanie. Musiałbyś go złamać (przypuszczalnie przemocą), a potem poskładać na nowo i nauczyć szacunku (musiałbyś pokazać swoją wartość przykładem).

Ewentualnie - przy próbach wychowania to Ty musiałbyś mieć totalną kontrolę w relacji (Twoje finanse, Twoje mieszkanie, Twoje zdanie ostatnie zawsze  i wszędzie)

Nie masz tego, i przy tej postawie nie będziesz miał.

 

A, jest rozwiązanie pośrednie - szkoła z internatem, najlepiej wojskowa ! ;)

Wysłać gówniarza tam, po 3-4 kocówach zacznie się zachowywać po ludzku.

Ale nie wiem, czy są w PL takie szkoły.

Edytowane przez sargon
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, sargon napisał:

Musiałbyś wprowadzić rządy żelaznej ręki i mieć w dupie jej ujadania.

 

(...)

 

Gówniarz jest już za duży na wychowanie. Musiałbyś go złamać (przypuszczalnie przemocą), a potem poskładać na nowo i nauczyć szacunku (musiałbyś pokazać swoją wartość przykładem).

 

No tak, tylko pytanie - czy aż tak mam wywracać świat nie swojego dziecka? Czy jest sens?

 

9 minut temu, Normalny napisał:

Gdzie ojciec tego dziecka?

 

Żyje sobie z nową rodziną, a tym dzieckiem niezbyt się interesuje. Płaci jakieś groszowe alimenty. Ale ona nie chce nic więcej od niego, ani żadnego kontaktu.

Może dlatego ona tak bardzo wynagradza dziecku brak ojca poprzez finanse - kupuje mu wszystko co tylko dziecko chce. Ma obiecany nowy smarfon, to nawet jak jest bardzo niegrzeczny, to i tak go dostanie "bo przecież mu obiecałam". Mówię: "obiecałaś, ale zobacz jak on się zachowuje, niech wytrzyma 1 miesiąc grzeczności to wtedy zasłuży na nowy telefon", jej odpowiedz: "ja mu obiecałam, to się nie wtrącaj, on mi obiecał że jak dostanie to będzie grzeczny". A już dzień później jest maksymalnie niegrzeczny, robi jej awantury, ona płacze i do mnie ma pretensje że mnie wtedy nie ma i że nie pomagam jej w wychowaniu...

Edytowane przez Marcin81
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Marcin81 napisał:

 

No tak, tylko pytanie - czy aż tak mam wywracać świat nie swojego dziecka? Czy jest sens?

 

 

Żyje sobie z nową rodziną, a tym dzieckiem niezbyt się interesuje. Płaci jakieś groszowe alimenty. Ale ona nie chce nic więcej od niego, ani żadnego kontaktu.

Może dlatego ona tak bardzo wynagradza dziecku brak ojca poprzez finanse - kupuje mu wszystko co tylko dziecko chce. Ma obiecany nowy smarfon, to nawet jak jest bardzo niegrzeczny, to i tak go dostanie "bo przecież mu obiecałam". Mówię: "obiecałaś, ale zobacz jak on się zachowuje, niech wytrzyma 1 miesiąc grzeczności to wtedy zasłuży na nowy telefon", jej odpowiedz: "ja mu obiecałam, to się nie wtrącaj, on mi obiecał że jak dostanie to będzie grzeczny". A już dzień później jest maksymalnie niegrzeczny, robi jej awantury, ona płacze i do mnie ma pretensje że mnie wtedy nie ma i że nie pomagam jej w wychowaniu...

Zalatuje paranoją, jak długo jeszcze chcesz takie coś tolerować? Albo wóz albo przewóz bo kilka lat w takim czymś i sam będziesz musiał się leczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marcin81 Syndrom sztokholmski.

Nie masz Bracie odwagi żeby podjąć radykalne decyzje, wyjść ze strefy komfortu (?) i zawalczyć o resztę swojego życia. Masz tu wszystko napisane co Cię czeka. Chcesz tego -  Twoje życie, Twoja sprawa. Ale żeby nie było że nie ostrzegaliśmy.

Edytowane przez nihilus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@trop

 To jest jakieś czytające dziecko ?. Już w pierwszych słowach usprawiedliwia i stara się racjonalizować zamiast potępiać. Nawet kiedy opowiada o nieodpowiedzialności kobiet dla chwili przyjemności, to przecież mówi to w kontekście żalu do swojego ojca ?.

 

Zauważyłem że jest już sporo odcinków, ale z racji tego że wszystkie kobiety które poznałem w swoim życiu zmarnowały mój czas nie obdarzę jej na tyle zaufaniem żeby przesłuchać więcej audycji.

 

Zastanawia mnie jeszcze, dlaczego na żadnej z jej stron nie można zobaczyć jej osoby ani prawdziwych danych? Pomijam to że fb znikł.

 

Jestem przy 4 min i mógłbym cytować i cytować, ale po co... Typowo kobiecy punkt widzenia. Dziecko zrobił on, ona nie ma na doszkalanie się, ma mnie, musi łożyć na dziecko itd... LOL.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Marcin81 napisał:

No tak, tylko pytanie - czy aż tak mam wywracać świat nie swojego dziecka? Czy jest sens? 

Jaki świat? On nie ma żadnego świata - to wegetacja.

Przecież w najlepszym wypadku rośnie narcyz, a raczej z gówniarza będzie pato-przemocowiec.

Czyli nie czujesz potrzeby ojcowania - no to uprawiasz tylko psychiczny masochizm i wciąż go kontemplujesz?

28 minut temu, Marcin81 napisał:

ona płacze i do mnie ma pretensje że mnie wtedy nie ma i że nie pomagam jej w wychowaniu...

Madka - w tej roli Twoja partnerka wchodzi w rolę ameby umysłowej, kierującej się skrzywionymi instynktami (upośledzona ochrona potomstwa).

Bracie, ewakuacja. I to wcale nie będzie proste.

Wyjazd z miasta i to daleko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, sargon napisał:

chciałaby, żebyś jebnął w stół, wywalił Playstation przez okno, a gówniarza wziął w karby.

i teraz słuchajcie, za takie coś jest prokurator, jak mały skurwiel zadzwoni na Policje to kolega ma przejebane bo dla niego jest obcym człowiekiem

 

I co, ja też myślałem, że moja myszka jest inna niż wszystkie, że ona taka wyjątkowa. Niezależnie od wykształcenia, pracy, poziomu rodziny i zarobków schemat jest zawsze taki sam.

Kolega mnie ostrzegał ale "moja była inna niż wszystkie." Ze swojego doświadczenia powiem Ci ze jak się zastanawiasz to znaczy ze to jest idealna chwila żeby spierdalać.

Dalej tylko tracisz czas, zdrowie i zasoby.

 

Wiecie taka panie to też mają trochę przesrane. Sylwester z bąbelkiem. Święta... taki trochę ostracyzm.

Teraz mam dla Ciebie pytanie @Marcin81 jakby Ci się rozjebało wszystko to chcesz żeby twój bąbelek został z taką panią ?

Edytowane przez Vortex of Destruction
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Ja, moja kobieta i jej dziecko... czyli związek z samotną matką
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.