Skocz do zawartości

Ja, moja kobieta i jej dziecko... czyli związek z samotną matką


Rekomendowane odpowiedzi

Ona już Cię dawno nie szanuje, spójrz prawdzie w oczy. Rzuciłeś dla niej pracę, mieszkasz u niej. To nawet psychologicznie działa, że to ona ma przewagę, bo jesteś na jej terenie. Dzieciak masakra. Co nie zrobisz, będzie źle. W dodatku, z tego co piszesz, to ona jest po prostu nudna. Przestań się poświęcać. Detonuj się stamtąd w trybie natychmiastowym! Chłopie, to już nie są żarty, tu się waży Twoje życie! Jak zalejesz formę, będzie Ci znacznie trudniej odejść, nie mówiąc o szeregu konsekwencji...

Edytowane przez GregTomassi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

Nie wiem czy proszę o rady, czy może raczej o kopa w d....?

Ty wiesz co chcesz zrobić - brakuje Ci jedynie akceptacji zachowania "niepopularnego społecznie". Podjąłeś decyzję, teraz zaś potrzebujesz jedynie społecznego dowodu słuszności tej decyzji.

 

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

Rzuciłem pracę... znalazłem gorszą pracę... u kogoś z jej rodziny. ...wprowadziłem się do nich. Do pani A. i jej dziecka. Syna. Już nastoletniego, bo 11-letniego.

Wywaliłem z tego cytatu wszystkie usprawiedliwienia, którymi się oszukujesz. Zostały wyłącznie fakty.

Widzisz co zostało, jak to wygląda...

Nie ma za co.

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

próbuję doradzać i tłumaczyć że powinna być konsekwentna

Dlaczego myślisz, że ona będzie się stosować do rad, których Ty nie wprowadzasz w życie względem niej?

Ty zachowujesz się wobec niej tak, jak ona względem syna.

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

unikam problemów zamiast rozwiązywać (w sensie problemy z jej dzieckiem).

Problemy z jej dzieckiem musiałbyś zacząć rozwiązywać od problemów z jego matką.

Problemy z jego matką - od problemów z samym sobą.

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

W sensie albo seks bez gumy albo wcale. Uległem.

"To nie był szantaż, to była nasza wspólna decyzja".

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

"zadanie" typu rób mi dziecko i idź spać. Przez to miałem trochę problemów

Wbrew obiegowej opinii kobiet i ich "mundrościom", nie każdy mężczyzna jest zawsze gotowy do seksu - szczególnie do seksu z kimś kto go odpycha mentalnie.

Ona robi Tobie krzywdę. Przy przedłużających się tego typu zachowaniach - może okazać się, że będziesz potrzebował pomocy lekarza...

Co  w tej relacji jest warte Twojego zdrowia?

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

najmniejsza różnica zdań powoduje u niej złość

Jesteś w JEJ mieszkaniu, pracujesz u JEJ rodziców, masz JEJ zrobić dziecko, masz wychować JEJ dziecko (które zrobiła z "prawdziwym mężczyzną" - a przynajmniej tak to teraz widzi).

Więc według niej - jesteś jej własnością, czworonożnym bankomatem. Ty śmiesz mieć własne zdanie - to wywołuje złość, jak się bankomat popsuje i nie wykonuje poleceń. A że polecenia nie mają sensu - to inna sprawa, tego ona już nie widzi.

 

A tak naprawdę sprowadza się to do jednego - dlaczego ona ma szanować Ciebie, skoro Ty sam się nie szanujesz...

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

jak chcę z nią spędzać czas tylko we dwoje to jedyna możliwość to oglądać z nią telewizor... 

... bo seks to tylko zadaniowo, "znaj łaskę Pani i swoje miejsce".

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

Wiem że w przypadku rozstania WSZYSCY staną po jej stronie, a mnie wręcz "odrzucą"

Albo żyjesz dla innych, albo dla siebie - to alternatywa wykluczająca.

Albo jesteś podmiotem swych działań, albo przedmiotem działań innych.

Wybór należy do Ciebie.

 

Primo - możesz się zdziwić, ile osób zostanie po Twojej stronie.

Secundo - czasem trzeba odsiać ziarna od plew, taki "test" powie Ci kogo TY powinieneś odrzucić!

 

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

Nie chcę zostać sam, a z drugiej strony czy da się to naprawić?

Żeby nauczyć się być z innymi ludźmi, najpierw nauczyć się musisz być sam ze sobą.

Dopiero kiedy nie boisz się zostać sam, masz prawdziwą wolność wyboru - bo w tej chwili, związek to nie jest twój wybór, a wybór Twojego strachu przed samotnością. Któremu TEŻ pozwoliłeś rządzić swym życiem.

Ile poświęcisz, aby ten strach się nasycił?

Naprawę swojego życia zacząć musisz od siebie.

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

jeśli bym miał szukać nowej kobiety

Dalej to samo.

Jeśli swoje szczęście uzależniasz od innych ludzi - to masz problem.

 

W dniu 11.11.2019 o 12:55, Marcin81 napisał:

na początku między nami było tak dobrze i wciąż gdzieś tam mam nadzieje że da się to przywrócić. Ale pewnie się oszukuję.

W tej sytuacji, taki jaki jesteś teraz - nie dasz rady. To była wersja demo, i ona nie ma potrzeby aby uruchamiać ją ponownie.

Najpierw napraw siebie - przestań się bać utraty, przestań się bać samotności - wtedy, ewentualnie, może miałbyś jakąś nikła szansę; może 1/30. Nawet przy powodzeniu, byłaby to walka z trzymaniem ramy dzień po dniu, aż w końcu - w chwili choroby, zapomnienia, słabości - i tak ponownie skończyłbyś w tym samym miejscu. To wysoka cena za określony odcinek czasu, w którym Twój strach przed samotnością zostałby utajony; po co pić co dzień więcej alkoholu, jak można zerwać z nałogiem?

 

A ogólnie - to mężczyźni są tą romantyczną płcią. Kobieta na Twoim miejscu ani chwili by się nie zastanawiała...

 

 

  • Like 12
  • Dzięki 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Kespert napisał:

Dopiero kiedy nie boisz się zostać sam, masz prawdziwą wolność wyboru - bo w tej chwili, związek to nie jest twój wybór, a wybór Twojego strachu przed samotnością. Któremu TEŻ pozwoliłeś rządzić swym życiem.

Ile poświęcisz, aby ten strach się nasycił?

Naprawę swojego życia zacząć musisz od siebie.

 

Dzięki za te wszystkie mądre słowa. Cały Twój post przeczytam kilka razy żeby dobrze zapamiętać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kespert wg. mnie pozamiatał, dodam od siebie...

 

Teraz masz tak jak masz, a będzie jeszcze gorzej - przedmówcy dobrze prawią. Mając swoje doświadczenie i wiedzę którą mam spieprzałbym z tej relacji.

 

Opisałeś co się dzieje (pewnie nie wszystko, smaczków na pewno jest więcej), wnioski wyciągnąłeś więc zacznij działać. Ktoś już wyżej to napisał - Ty już wiesz co masz zrobić ale szukasz akceptacji dla swojej decyzji. Może nawet nieświadomie. Dałeś sobie wejść na głowę i masz tego efekty. Z tego już nic nie będzie. Może i kiedyś miałeś szacunek tej kobiety (o ile miałeś a nie było to tylko na pokaz, tzw. wersja demo) ale teraz on nie istnieje. A to podstawa jakiejkolwiek relacji z kobietą.

 

Możesz zostać, ale musiałbyś zmienić całkowicie swoją postawę. Wg. mnie jesteś za cienki na to. I weź pod uwagę fakt, że trzymanie ramy non-stop jest szalenie męczące w dłuższym okresie czasu. Chcesz ciszy i spokoju - nie będziesz tego miał. Zamiast tego codzienna "orkę" w trzymaniu całego tego bajzlu krótko za mordę. Naprawdę tego chcesz ? Wiesz, czasami coś nie jest warte żadnej ceny... A Ty płacisz olbrzymią i zapłacisz jeszcze większą jak zostaniesz.

 

Piszą powyżej chłopaki żeby spierdalać - jak (może) przejrzałeś forum to na pewno zauważyłeś, że to dość częsta rada. Ale jak czasami nie zgadzam się z nimi, tak w Twoim przypadku popieram wszystkimi kończynami :) Ratuj siebie dopóki jeszcze możesz. Nie daj boże jakiegoś bombelka z ta panią, będziesz wtedy ugotowany. Z tego już nic sensownego nie będzie. Będzie za to pot, będą łzy i za jakiś czas wkurw na siebie samego za kretyńskie decyzje.

 

Co do dzieciaka, żeby była jakakolwiek sensowna z nim relacja musi istnieć szacunek. A tego z tego co widać nie ma i nigdy nie będzie, jeśli w takiej sytuacji jak opisujesz jesteś, nadal pozostaniesz w tej relacji w taki sposób w jaki to robisz. Ponadto mogę się założyć, że kiedyś na pewno usłyszałbyś, że nie jesteś ojcem i masz się odwalić i prawa głosu nie masz. Miło Ci wtedy będzie ? Nie sądzę.

 

Piszesz, masz aż 38 lat... po mojemu: a może TYLKO 38 lat , Sorki za wyrażenie - Panie, Ty to młoda dupa jesteś :) I to abstrahując od mojego wieku. Sporo fajnego życia jeszcze przed Tobą.

 

Tak cofając się w swoją przeszłość...Mając lat 32 i rozstając się matką swoich najstarszych dzieciaków sądziłem że stary już jestem i nic się w moim życiu już więcej nie zdarzy. Życie pokazało, że myśląc w ten sposób byłem kretynem. Kolejne zdarzenie: ja mając lat 40 myślałem dokładnie tak samo. I ponownie życie pokazało że to nieprawda. Kolejny przypadek - ja lat 48. No to już mi się świat zawalił ale to troszkę z innych przyczyn - ostatnia ex jak się później okazało była zdiagnozowaną borderline. Trzy lata do pionu się stawiałem. I znów: dziś patrząc wstecz widzę jak kretyńsko myślałem... chłop prawie 50 lat... Porażka.
Kretyńsko z przynajmniej dwóch powodów: raz ze utożsamiałem swój sukces z posiadaniem kobiety; dwa że będąc w sumie inteligentnym facetem z mnóstwem zainteresowań przedziwnie nie zauważałem ile życie mi oferuje samo z siebie poza byciem z kobietą - toż to jest nie do przerobienia Panie, tyle tego jest :)

 

Dziś mam 55 i jak poukładałem sobie życie (w dużej mierze dzięki temu forum zacząłem w końcu myśleć i zauważać schematy - tu ukłon w stronę użytkowników) tak jak chciałem, to widzę że nie miałbym większych problemów żeby znaleźć partnerkę i to niekoniecznie z mojego zakresu wiekowego. Adonisem nie jestem, zasobów też jakichś szalenie dużych nie mam, ale fajnych i chętnych kobiet naprawdę nie brakuje, nawet dużo młodszych ode mnie. Tylko jedna kwestia: żeby to miało szanse wyjść to trzeba wytworzyć w sobie odpowiedni mindset. Ale ja sobie tylko czasami zadaję pytanie: czy warto ? Powiem więcej - gdybym się uparł to i dzieci mógłbym jeszcze mieć i to niekoniecznie z samotną matką; patrząc na swoje otoczenie nie miałbym większych problemów żeby ogarnąć jakąś 20-kilkulatkę :) Ale nie chcę - mam kilkoro i starczy.

 

Powtórzę raz jeszcze krótko po męsku: pal wrotki z tego bagna dopóki masz usta jeszcze chociaż odrobinę powyżej poziomu gówna.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, mix65 napisał:

Powtórzę raz jeszcze krótko po męsku: pal wrotki z tego bagna dopóki masz usta jeszcze chociaż odrobinę powyżej poziomu gówna.

 

Dzięki również za Twój post. Też daje do myślenia tak samo jak kolegi wyżej. Będę musiał kilka razy przeczytać te Wasze posty żeby do mnie naprawdę to wszystko dotarło...

 

 

ps. Jak się domyślacie nadal mieszkam u niej (bo wiadomo, że w 2-3 dni żadnej ewakuacji nie zrobię, zwłaszcza że to się wiąże ze zmianą pracy raczej natychmiastowo) i tak przytoczę z dzisiejszego dnia tekst usłyszany od jej dziecka: "mam być grzeczny? a po co? I tak dostanę to co chcę"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Marcin81 napisał:

bo wiadomo, że w 2-3 dni żadnej ewakuacji nie zrobię, zwłaszcza że to się wiąże ze zmianą pracy raczej natychmiastowo

A to nie masz żadnych oszczędności? Do rodziców wróć nawet, to nie jest hańba. Którego wieczoru pomyślisz kolegą w spodniach, a nie głową. Forme zalejesz i nie będzie już odwrotu. Wtedy to dopiero będzie ciężko się wycofać. O czym Ty myślisz? Co ludzie powiedzą? Co ona powie? Uzależniony o jej krocza jesteś? Takich dziurek dookoła chodzi na pęczki. Zbieraj graty pod pretekstem wyjazdu na szkolenie i nie wracaj...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.11.2019 o 10:03, Marcin81 napisał:

Jeszcze jedna sprawa, może błaha, ale strasznie się źle z tym czuję - wszyscy moi znajomi, cała moja rodzina. Wiem że w przypadku rozstania WSZYSCY staną po jej stronie, a mnie wręcz "odrzucą"

Bardzo dobrze. Nie ma lepszego sposobu na poznanie, kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto fałszywym.

 

3 godziny temu, Kespert napisał:

Albo żyjesz dla innych, albo dla siebie - to alternatywa wykluczająca.

Albo jesteś podmiotem swych działań, albo przedmiotem działań innych.

Wybór należy do Ciebie.

@Kespert pięknie w punkt. Mało o tym ludzi wie, a jeszcze mniej o tym pamięta.

 

14 minut temu, Marcin81 napisał:

Jak się domyślacie nadal mieszkam u niej (bo wiadomo, że w 2-3 dni żadnej ewakuacji nie zrobię, zwłaszcza że to się wiąże ze zmianą pracy raczej natychmiastowo)

Ogranicz chociaż seks, a jak nie możesz już wytrzymać to tylko w gumce. Gumki mają być w miejscu niedostępnym dla niej.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


AKTUALIZACJA Z DZISIAJ:

Udało mi się w miarę spokojnie porozmawiać z moją Panią A. o tym jak to jest między nami z jej perspektywy, w sensie dlaczego jest tak źle.

Tak w skrócie co powiedziała co jej się nie podoba w moim zachowaniu:

- nie zajmuję się jej dzieckiem pół na pół z nią

- nie odrabiam z nim lekcji pół na pół z nią (fakt, z uwagi na to że on zawsze krzyczy i robi awantury przy lekcjach to tylko kilka razy przez te 2 lata wytrzymałem mu pomagać)

- nie wożę jej dziecka do szkoły i ze szkoły (ale to ona ma po drodze, a nie ja)

- to co wyżej już Wam opisałem, czyli: nie pomagam jej w kłótniach z jej dzieckiem, nie wychowuję go (jak wcześniej Wam pisałem: gdy próbowałem jej mówić jak ma się wobec niego zachować to słyszałem "to nie Twoje dziecko, nie znasz się")

- nie traktuje jej dziecka jak własnego itd itd 

To tak w skrócie jej zarzuty (niekoniecznie w tych słowach mi to mówiła, raczej czytałem między wierszami, ale o to jej chodziło). 

 

Czyli główne zarzuty dlaczego jest źle między nami, dotyczą jej dziecka.

To pytam: a czy masz do mnie zarzuty że źle Cię traktuję jako mężczyzna kobietę? Seks był zły? Romantyczne wyjścia gdzieś, randki itd itd.

Nie, tutaj nie ma żadnych zarzutów. 

 

Moje zarzuty wobec niej:

- od pewnego czasu totalny brak romantyzmu, kobiecości, w sensie brak wieczorów przy świecach jak były na początku, brak jej "strojenia się" dla mnie, teraz wieczory to ona w rozciągniętym dresie a kolacje jemy osobno.. (jej odpowiedź: "ja nie mam czasu/siły bo dziecko to, dziecko tamto...")

- seks tylko i wyłącznie zadaniowy, w sensie dobry seks ma być tylko w dni płodne bo mam jej robić dziecko i to koniecznie! a spontanicznego seksu już dawno nie było (jej odpowiedź: "ja nie mam czasu/siły bo dziecko to, dziecko tamto...")

 

- brak chęci na jakąkolwiek aktywność we dwoje, czy to siłownia, czy ćwiczenia w domu, czy wspólne bieganie, czy nauka nowego języka (jej odpowiedź: "ja nie mam czasu/siły bo dziecko to, dziecko tamto...")
- jednocześnie potrafi całe wieczory tracić czas na oglądanie seriali w tv (jej odpowiedź: "bo muszę odpocząć, bo dziecko to, dziecko tamto...")

 

Wiem co napiszecie... Ale jeszcze nie podjąłem tej ostatecznej decyzji, chociaż tak jak ktoś wyżej mi napisał - może już ją podjąłem podświadomie, tylko potrzebuję jeszcze potwierdzenia....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Marcin81 napisał:

To pytam: a czy masz do mnie zarzuty że źle Cię traktuję jako mężczyzna kobietę? Seks był zły? Romantyczne wyjścia gdzieś, randki itd itd.

Nie, tutaj nie ma żadnych zarzutów

Czyli ewidentnie chodzi o znalezienie ojca dla dziecka. No masz czarno na białym. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko o jej bombelka. Ona potrzebuje pomocnika domowego anie partnera. Czy ty czujesz w jakim położeniu się znajdziesz jakbyś jej zrobił kolejne dziecko. Otrząśnij się facet i uciekaj,  ja jako rówieśnik kawaler na prawdę nie potrafię pojąć jak można na własne życzenie pchać się i trwać w takim czymś. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, trop napisał:

Ja tylko spytam. Długo się jeszcze będziesz pierd... z tym toksycznym związkiem? Niska samoocena aż "bucha" od Ciebie.

Niska samoocena - chyba tak, chyba to prawda.... Sam nie wiem co się ze mną stało, bo np. w wieku 30 lat byłem przeciwieństwem tego co prezentuję sobą obecnie. Wtedy pełny życia, pełny energii, a do kobiet w ogóle się nie przywiązywałem i miałem w d**** stałe związki. Może to ten kryzys przed 40-stką? Po prostu jak już wyżej koledzy zauważyli boję się zostać sam, boję się tej samotności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak w skrócie jej powiedz w końcu, że odchodzisz bo to, bo tamto :)

 

Kiedy sobie zda sprawę, że świat nie kręci się wokół bombelka to Ty będziesz już daleko z przodu, a Twoja Pani będzie widziała Twoje plecy.

 

Ehh..podstawowy błąd wielu par - skupienie się na dziecku/dzieciach, zamiast na partnerze. Dziecko podrośnie, wybędzie z gniazda a potem lament, że między dwojgiem ludzi nie jest za kolorowo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.11.2019 o 20:09, Marcin81 napisał:

AKTUALIZACJA Z DZISIAJ:

Więc od tamtego dnia (od rozmowy co opisałem) jest taka sytuacja:


Zdecydowałem się na ewakuację, ale nie mam pojęcia jak to rozegrać (trzyma mnie praca u jej rodziny), na razie nic jej nie mówię.

Między nami zero seksu, nie przejawiam jakichkolwiek prób nawet dotyku czy pocałunków.

Rozmawiam normalnie, nie jestem obrażony czy coś takiego, normalnie gadamy ale trzymam dystans.

W głowie sobie układam jak to będzie wszystko dalej.

 

Z jej strony z kolei całkowita odmiana. Zero pretensji, jest super miła, bardzo się stara, nawet dziecko ucisza jak przy mnie robi jak zwykle awantury, obiadki i kolacje mi podstawia przepyszne, widać odmianę o 180 stopni. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Marcin81 napisał:

 

Z jej strony z kolei całkowita odmiana. Zero pretensji, jest super miła, bardzo się stara, nawet dziecko ucisza jak przy mnie robi jak zwykle awantury, obiadki i kolacje mi podstawia przepyszne, widać odmianę o 180 stopni. 

 

W czasie kiedy Ty biegałeś za piłką, tuningowałeś Wigry 3 albo waliłeś do filmów Sashy ona trenowała umiejętności społeczne. 

Na koleżankach, na ojcu, na rówieśnikach. One są lata przed nami w czytaniu ludzkich zachowań zwłaszcza kiedy mają w tym interes.

Oszczędzaj kasę i szukaj nowej roboty.

Edytowane przez jaro670
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani poczuła pismo nosem i zaczyna Cię urabiać... Jak ulegniesz temu złudzeniu i uwierzysz, że "ona jest inna" i "tym razem jest inaczej" poczuje się znowu pewnie i poprzednie sytuacje wrócą ze zdojonym natężeniem...

 

Zastanów się: co tak naprawdę się zmieniło, że ona inaczej się zachowuje i jakie są tego przyczyny... Czy to nie jest tylko lęk, że szykujesz ewakuację ?

Zatem, czy jeśli zmienisz zdanie i ten czynnik zniknie to czy nadal będzie miała motywację do poprawy...

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.11.2019 o 12:12, leto napisał:

Dosłownie 3 czy 4 dni temu znalazłem w mieszkaniu za łóżkiem czarne koronkowe majtki. Zabij mnie nie pamiętam do kogo mogą należeć.

Raz zrobiłem taką gafę, że wysłałem fotkę do jednej laski czy to jej, okazało się, że nie, to wysłałem do drugiej i też pudło :D 

Dopiero po miesiącu pierwsza się zorientowała, że jej jednej pary brakuje, bo miała dwie identyczne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11/17/2019 at 11:47 AM, Marcin81 said:

Z jej strony z kolei całkowita odmiana. Zero pretensji, jest super miła, bardzo się stara, nawet dziecko ucisza jak przy mnie robi jak zwykle awantury, obiadki i kolacje mi podstawia przepyszne, widać odmianę o 180 stopni. 

Pułapka level master. Będziesz miał za chwilę zajesbisty seks (chcesz korzystaj [rżnija na maxa] ale nie przywiązuj do tego wagi) . Dziecko pojdzie na chwilę w odstawkę (ale tylko na  chwilę )

Moja rada szukaj roboty i ewakuacja >-> Dopóki nie masz z nią dzieci ..... masz naprawdę duży potencjał tylko w to uwierz ( masa kobiet bez dzieci )

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://stayfly.pl/2018/05/7-przekonan-o-milosci-ktorymi-robisz-sobie-krzywde/

Jeśli nie potrafisz znieść mnie, kiedy jestem najgorsza, to nie zasługujesz na mnie, gdy jestem najlepsza

Powyższy cytat najczęściej pojawia się na profilach dziewczyn, które lubię o sobie mówić, że mają „temperament”, „charakterek” albo „pazur”. Że są takie żywiołowe i nieprzewidywalne, że nigdy nie wiadomo, kiedy pierdolnie, ale jak już to się stanie, to masz robić dobrą minę do złej gry, bo przecież one takie są. Jakie konkretnie? Niezrównoważone emocjonalnie z konkretnym bałaganem na strychu, który najlepiej byłoby posprzątać z pomocą terapeuty.

Niestety, przyznanie się, że ma się problem i coś złego działo się w dzieciństwie, najczęściej nie ma miejsca. Zamiast tego pojawia się poprawianie sobie samopoczucia tekstami o tym, że druga strona powinna akceptować wszystkie jej chore jazdy, bo przecież miewa momenty, kiedy nie zachowuje się jak tornado przechodzące przez zakład ceramiczny

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.11.2019 o 00:24, Lexmark82 napisał:

Pułapka level master. Będziesz miał za chwilę zajesbisty seks (chcesz korzystaj [rżnija na maxa] ale nie przywiązuj do tego wagi) . Dziecko pojdzie na chwilę w odstawkę (ale tylko na  chwilę )

Tak właśnie się stało.... to znaczy z "odstawką" dziecka. Żadnych żądań, żadnych pretensji, nic. Sielanka jak na początku. Jestem zaskoczony jak nagle mogła się tak odmienić. 
A co do seksu - kusi strasznie, ale przez ten tydzień jakoś nie mogłem się przełamać... Naprawdę kusi, robi wszystko, a ja nieugięty, po prostu nie mam na nią ochoty. Ale teraz wymyśliła że wyjedziemy sami (bez jej dziecka) na kilka dni gdzieś w Polskę na romantyczny wypad na "pogodzenie się"...

(a jeszcze niedawno jakbym ja to zaproponował, to by mi zrobiła ogromną awanturę, że jak to bez jej dziecka? że dlaczego chcę się go pozbyć? że dlaczego nie proponuję wyjazdu w trójkę? że nie traktuję go jak rodziny?)

 

W dniu 21.11.2019 o 00:24, Lexmark82 napisał:

Moja rada szukaj roboty i ewakuacja >-> Dopóki nie masz z nią dzieci ..... masz naprawdę duży potencjał tylko w to uwierz ( masa kobiet bez dzieci )

Jak już wyżej ktoś dosadnie mi napisał - moja samoocena bardzo siadła i jest bardzo niska. Chciałbym wierzyć w to że mam potencjał, zarówno do znalezienia nowej roboty, jak i wśród kobiet...

 

Dzięki wszystkim za porady, te ostatnie dni (tydzień czy tam dwa) jestem tak jakby w zawieszeniu, z jednej strony mnóstwo myśli żeby uciekać, z drugiej strony mnóstwo strachu że znowu będę sam... Więc nic nie robię i tkwię w zawieszeniu obserwując jej zmianę...

 

Edytowane przez Marcin81
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Ja, moja kobieta i jej dziecko... czyli związek z samotną matką
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.