Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, tamelodia napisał:

@Amperka zazdroszczę, że możesz 3 lata być z dzieckiem w domu. Zwykle jest to rok. Ja nie biorę innej opcji pod uwagę, niż że miałabym być z dzieckiem minimum 3 lata. 

Mam dwoje dzieci, jedno po drugim i się nazbierało. A że mieszkam daleko od centrum, to w tym czasie starałam się zdobyć uprawnienia, żeby założyć własną działalność. Mamy psy, dzieci, kota, kilka kur. Zanim byłam na macierzyńskim bardzo ciężko pracowałam, po kilkanaście godzin dziennie. Macierzyński traktuję jak wypoczynek. Lubię patrzeć na zachowania dzieci. Dorośli to już psieją (mają zbyt wiele do stracenia i są oportunistami), a dzieci są takie prawdziwe, mali buntownicy. Jak mam jakieś trudne zlecenie i piszę w nocy, to jestem wypompowana psychicznie. Na drugi dzień mam luz i dzień z dzieciakami to dla mnie jak urlop na Bali :) Wszystko zależy od podejścia. Są kobiety, że uciekają z domu do pracy. Dla mnie praca, to tylko środek, a nie cel. A na marginesie, drugie dziecko - córka - aniołek. Cały ambaras jest z synem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tamelodia napisał:

Jestem osobą bardzo zorganizowaną. Mam swoje rutyny, często spisuję sobie na kartce co chcę konkretnie zrobić po południu, żeby ogarnąć wszystko, jak nie spiszę to też ogarnę, ale wolę zapisać żeby nie obciążać pamięci mojego mózgu :D W pewnym momencie zauważyłam, że to zorganizowanie w gruncie rzeczy mnie niszczy bo nakładam sobie jakieś wymagania np. "muszę ugotować dziś obiad, żeby mieć na jutro do pracy" albo "muszę dziś posprzątać, bo widać już kurz", albo "muszę zrobić pranie - bo kończą mi się czyste rzeczy". I przez to nie bam w stanie odpoczywać, bo wiecznie coś (w sensie chociażby siedziałam i planowałam co muszę zrobić jutro - to nie jest odpoczynek).

Zawsze się zastanawiałam kiedy przy takim funkcjonowaniu jest czas żeby sobie po prostu pożyć. Jak się skończą wszystkie żółte karteczki i nie będzie na czym spisywać rzeczy do odhaczenia? Co się stanie jak nie zrobisz tego, co masz zaplanowane na dziś? Świat się nagle skończy? Nie ugotujesz obiadu- najwyżej będziesz głodna, głodówki są zdrowe. Widać kurz- oh well, może trochę poleżeć.

Takim pozornym wypełnianiem życia działaniami, stajesz się w pewnym momencie zakładnikiem własnego imperatywu "muszę zrobić", bez zastanawiania się czy ma to sens, czy to rzeczywiście niezbędne. Pół biedy kiedy się tyczy to ścierania kurzy, ale u Ciebie rozlało się to na dalsze aspekty życiowe: muszę mieć dziecko. 

A jak nie, to co?

Amperka widzi w Tobie dobry materiał na matkę, nie bardzo umiem pojąć jakim cudem, kiedy mówisz o dzieciach bije z tego jakaś pogarda, mam mocne wrażenie, że dziecko w Twoim przypadku może być jedynie kolejną rzeczą w kolejce do zrobienia z żółtej karteczki. To jakiś mechanizm, który jest wierzchołkiem góry lodowej Twoich problemów, po nitce do kłębka zobacz skąd Ci się takie funkcjonowanie bierze.

 

Edytowane przez Helena K.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Helena K., właśnie napisałam - uczę się sobie odpuszczać, bo nic się nie stanie jak nie zrobię tego teraz, już. Tak samo z zakupami np. można zrobić zakupy online, lub zamówić coś przez internet z restauracji i jest ok. Z tymi "żółtymi" karteczkami jak to określiłaś problem jest taki, że one się nie kończą :D Cały czas powstają nowe, bo jak już zrobię wszystko, to okaże się, że znowu kurz i sterta prania się nagromadziły ?

 

Godzinę temu, Helena K. napisał:

Amperka widzi w Tobie dobry materiał na matkę, nie bardzo umiem pojąć jakim cudem, kiedy mówisz o dzieciach bije z tego jakaś pogarda

Też nie mam pojęcia dlaczego @Amperka tak uważa :D Ale miło jest to słyszeć - nie powiem, że nie. Co do pogardy - owszem, można powiedzieć, że odczuwam wobec dzieci (a raczej do macierzyństwa, bo do dzieci jako osób nic raczej nie mam) pogardę, albo coś na kształt tego. Już wyjaśniam - wiele kobiet uważa macierzyństwo, posiadanie dziecka jako największy sukces ich życia - a nie oszukujmy się, większość ludzi może mieć dziecko i to raczej wyczyn nie jest. Z drugiej strony - czy kobieta może osiągnąć coś więcej(poza pojedynczymi przypadkami)? Nie. Zawsze będzie gorsza od mężczyzny. Ale tu wracam z powrotem do mojego kryzysu kobiecości i tego jak bardzo nie cierpię być kobietą (nie o tym temat).

Godzinę temu, Helena K. napisał:

dziecko w Twoim przypadku może być jedynie kolejną rzeczą w kolejce do zrobienia z żółtej karteczki

Zgadza się. Ja to raczej u siebie określam, jako projekt do zrobienia ?

Godzinę temu, Helena K. napisał:

muszę mieć dziecko. 

A jak nie, to co?

No właśnie... Posiadanie czy nieposiadanie dziecka ma poważniejsze konsekwencje niż niezrobienie prania. Jako kobieta nie mam czasu się nad tym zbytnio zastanawiać, bo jak nagle dojdę do wniosku, że w sumie to dla mnie - może być już za późno. 

No i właśnie - gdybym jednak nie miała dziecka - to co? Szukałam na to odpowiedzi i  znalazłam w wersji feministycznej - kariera i podróże, w wersji bracio-samcowej - wino, kot i płacz do poduszki. Innych opcji nie ma.

Edytowane przez tamelodia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tamelodia

Aha, teraz rozumiem w pełnej rozciągłości - jesteś  kobietą uderzającą o ścianę, nie chodzi o Twoją atrakcyjność ale o posiadanie dziecka i oto tutaj się rozchodzi.

Przyznać muszę że kobiety mają z tymi dziećmi przejebane - ciąża, wychowanie i w ogóle chęć posiadania(być może to określa to właśnie kobiecość w oczach innych kobiet).

Tak czy srak życzę Ci powodzenia w Twoim przedsięwzięciu związkowym cokolwiek by nie było :)

Edit:

Rad żadnych udzielić nie jestem w stanie, ale idź raczej zgodnie z intuicją i własnym sumieniem i powinno być dobrze :) (cokolwiek to znaczy)

Pozdrawiam

 

Edytowane przez Bohun
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, tamelodia napisał:

nie wiem, czy przed 25 r. Z. Już się uderza w ścianę :D do 30-35 jeszcze mi bardzo daleko.

 

Myślałam, że masz z rok do 30stki.

Dziewczyny tu są jakieś mega poważne jak na swój wiek ?.

Jeszcze Ci się zdążą plany zmienić, bez sensu jest Twój pośpiech w kwestii związku i dzieci.

Gdyby mi ktoś w wieku 22 lat, kiedy byłam święcie przekonana, co do tego jak będzie wyglądała moja przyszłość, powiedział jak się to dalej potoczy, nie uwierzyłabym.

A jest tak dobrze jak jeszcze nie było:).

Edytowane przez Helena K.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Czasami takim osobom brakuje energii życiowej. Iskier w oczach charakterystycznych dla dwudziestoparolatków, a także odrobiny szaleństwa. Ich czyny są też bardziej przemyślane, mniej spontaniczne.  

Nazajutrz po naszej nocy, na luzie ruszyłam do pracy, w pomiętej sukience, w potarganych włosach, z uśmiechem na ustach, jego zapachem na sobie. Chyba dodatkowo byłam lekko pijana. Na szczęście mojego szefa nie było jeszcze w pracy, więc zdążyłam wytrzeźwieć do jego powrotu.  

Mówił całą noc, że pora wracać do domu, bo jutro rzekomo nie wstanę. Bla bla bla. 

Często powtarzał mi również, że chciałby mieć znowu dwadzieścia lat, i że zgodziłby się na moje propozycje, gdyby nie to, że ma już 40. 

A jego serce nie wytrzyma, jeśli nie dam mu chwili spokoju. 16 lat, to było jednak dla nas za dużo, ale z takimi zazwyczaj się spotykam i nie narzekam. 

Czy pociągają mnie seksualnie? Oczywiście, bardziej niż jeden chłopak (model) z którym się spotykałam swego czasu. Piękne, kręcone blond włosy, 190.  Niebieskie oczy, i z dużym przyrodzeniem, a jednak, to nie było to, czego bym chciała, bo miał tylko 27 lat, i zakończyło się na tym, że paliliśmy zioło u niego w mieszkaniu na pierwszej randce.  

Miło go wspominam, ale cóż. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wielokropek zapytała:

Więc dlaczego gdy ta kobieta 20-25 ma tę świadomość również- to spotyka się to z dezaprobatą?

Nikt jej nie odpowiedział a więc ja to zrobię:

Bo to jest niebezpieczne dla faceta, gdy młoda kobieta wie, że ma dostęp lub może mieć do lepszych niż on sam - strach.

W dniu 18.12.2019 o 15:09, ewelina napisał:

W mojej opinii opieka nad malutkim dzieckiem to pikuś. Schody zaczynają się, gdy dziecko zaczyna rozumieć i naśladować. Taki mały człowiek jest dosłownie, jak gąbka.

Dziecko powinno mieć "co" naśladować i kopiować.

To jest bardzo ciężkie zadanie, tym bardziej w naszej sytuacji gdzie dajmy na to 25/30/35/40 latek musi być tatą i dziadkiem najczęściej.

A dziadkiem dlatego by nie kopiowało zachowań rodem z komuny i tzw "Januszowych" programów mentalnych. Niestety dzisiejsze pokolenia dziadków są ukształtowane przez komunę a ten ustrój z człowieka robi coś strasznego. Nie przeczę, że nie ma dobrych dziadków nie o to chodzi ale trzeba uważać, komu się daje w opiekę swoje dzieci bo dziecko nasiąka niczym gąbka, dlatego uważajmy i miejmy na uwadzę czym chcemy by nasiąkło. 

Czytałem gdzieś już nie pamiętam gdzie może w "żyjąc z himalajskimi mistrzami" ale szyi urwać sobie nie dam. Był tam opis by dziecko młode miało jak najmniejszy kontakt z cywilizacją by nie zostało ogłupione tak do 7 roku życia. Najlepiej by miało kontakt z mistrzem czy człowiekiem sukcesu nazwijmy to naszym dzisiejszym językiem. 

Ponoć te dzieci były niesłychanie inteligentne w porównaniu do swoich rówieśników. Pewno przez to bo kopiowały zachowania świadomej jednostki, ile w tym prawdy to nie wiem ale tak mnie naszło. Dodatkową ciekawostką jest też to, że do mistrza można czuć jeszcze większą miłość niż do rodziców, ponieważ taka istota wskazuje drogę na całe życie a rodzice w naszej mega super rozwiniętej cywilizacji najczęściej mają dzieci poprzez wpadkę. Dlatego faktycznie mogło to działać, co również nie zmienia faktu, że dziecko z wpadki może być, stać się rozwinięte. Osobiście nie chciałbym nikomu oddawać dziecka, ponieważ wychodzę z założenia, że albo będę naprawdę dobrym ojcem, nie perfekcyjnym bo takie coś nie istnieje ale naprawdę dobrym lub nie będę nim wcale. Dlatego pragnąłbym by moje dziecko chłonęło rozwijające wzorce a nie zamykające, jak to u mnie miało miejsce. Natomiast te blokady też do końca takie złe nie są, ponieważ "Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."

 

 

To jak Panie i Panowie z tym wiekiem, jakieś konkrety czy może dojrzeliśmy do tego by, każdy robił to co uważa za najlepsze?

Pamiętajmy, że życie jest przewrotne i warto też się zastanowić by nasze zasady czy też reguły nie przekreśliły fajnych relacji. Jeśli jedni wolą jak Pan Emuanel Makrą, starsze no to kim jesteśmy by mu zabronić (co powinno panie pocieszyć), jeśli my wolimy młodsze a one na nas panów "lecą" to fajno, a jeśli inni wolą rówieśników to też dobrze. 

 

Także odp na temat.

"Jesteś dla niej za stary" - dziękuje za opinię, będę miał ją na uwadze - życz nam szczęścia. Tak bym odpowiedział ;) 

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

@Yolo

Dlaczemu?

To nie jest niebezpieczne. To motywujące i zwyczajnie miłe, gdy jesteś wyborem a nie koniecznością. 

 

Spotykalem się z takimi, które miały o mnie wygórowane mniemanie. Desperacja w ich oczach była odpychająca. 

Spotykałem z takimi, które nie miały problemu by w zadziorny sposób flirtować, miały wybór. One były z reguły interesujące.

Co je różniło?

Poczucie własnej wartości. 

 

To samo dotyczy facetów, strach  to słaby doradca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.11.2019 o 17:08, Dakota napisał:

Ostatnimi czasy. Coraz częściej słyszę, jedno zdanie. W różnych odmianach i formach ale jedno. "Jesteś dla niej za stary"

Czy to koledzy, czy partnerki tych, że kolegów, starsze kobiety(30+). Dają mnie jasno do zrozumienia. Żebym spotykał się, wchodził w związki(ONS/STR) z rówieśniczkami(jestem po 30).

Dwa słowa : zazdrość i ból dupy. Nie słuchaj ich i niech cię to nie obchodzi. Sam sobie kreuj swój świat. Ludzkość właśnie tak szła do przodu, jakby Magellan albo Kolumb słuchał się reszty to by wiesz co dalej...

Jak masz potrzebę tak robić TO TAK RÓB. Obiektywnie jesteśmy na ziemskim padole stosunkowo krótko, życie ludzkie jest kruche. Czemu miałbyś się słuchać innych? A co niby oni jacyś mądrzy? Ja np. lubię słuchać rad innych ale JEŻELI SĄ MĄDRE. Takie ustawianie pod kogoś do mnie kompletnie nie trafia i mnie nie interesuje. Ludzie tak manipulują bo boją się że SIĘ BĘDĄ ŹLE CZUĆ. Że ktoś może mieć lepiej i fajniej. Że twoje działanie wprawi ich w DYSKOMFORT. Tego boją się inni dlatego patrzenie zbytnie na innych zabija twoje JA mocno. Ludzie patrzą i mówią przez pryzmat własnych strachów i kompleksów co niekoniecznie jest dla ciebie dobre. 

TO EGOIŚCI. Ja bym ci przyklepał i powiedział "jeżeli przez to jesteś szczęśliwy i nikogo nie krzywidzisz IDŹ DALEJ. Poza tym myśl po męsku i nie daj sobie narzucić tych "babskich empatycznych zdanek i gierek" bo w tym nie kryje się troska o ciebie tylko egoizm. To jest coś takiego jak technika "zawstydzania". Chodzi o to żeby zrobić ciebie słabego, łatwego do manipulowania i ustawiania mężczyznę. NIE DAJ SIĘ! ŻYJ PO SWOJEMU!!!

I z mojego doświadczenia - kobiety mówią czasami różne rzeczy by sprawdzić ciebie i twoją reakcje. Czy jesteś miękki, głupi i wpływowy. A takie coś nie jest atrakcyjne...

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.11.2019 o 17:08, Dakota napisał:

 

To odpowiadasz W czym to przeszkadza ? nie ważne ile masz lat, ważne jak się rozumiecie. trochę dyplomacji jak dostajesz tego typu pytania. po za tym na kanale radio samiec 2 jest fajna audycja Marka:

 

Mężczyzna powinien mieć młodszą kobietę

Przesłuchaj bo warto. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 18.12.2019 o 10:28, tamelodia napisał:

Nigdzie tak nie napisałam :) z kolei budzenie się co 3h w nocy to nie jest coś przyjemnego, a i chyba kiedyś wykorzystywano jako formę tortury

Wybacz, ale nie mogę czytać twojego pier...

Moja koleżanka ma równe 20 lat i jest samotną matką. Teoretycznie spieprzyła wszystkim życie, a w praktyce to ona nie widzi świata poza swoim bąbelkiem i nie przeszkadza jej to, że musi wstać w nocy do jak to ujełaś "gówniaka".

 

Wiesz dlaczego?

 

Kiedy kobieta spędza czas z dzieckiem to wytwarzania się w jej mózgu oksytocyna. Gdy jeszcze karmisz piersią to dodatkowo twój mózg zostaje naćpany hajem hormonalnym bardziej niż gdy widzisz przysłowiowego Chada. Mózg kobiety zmienia się na zawsze po ciąży.

 

Poczytaj "Mózg kobiety" autorstwa Louann Brizendine to Ci się trochę odświeży w głowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, tamelodia napisał:

@Ragnar1777 powiedz to kobietom cierpiącym na depresję poporodową, czujące się samotnie siedząc cały dzień sama z dzieckiem w 4 scianach. 

 

Dla mamy i dziecka byłoby zdrowiej wyjść na spacer z dzieckiem... Śwież powietrze, słoneczko i depresja sama minie.

 

A ponadto nie siedzi SAMA tylko z dzieckiem... Chyba, że chodzi Ci o brak jej psiapsi...:) Ale przecież one są w zasięgu ręki, a raczej telefonu, fb, insta, etc....

 

Z moich obserwacji wynika, że jest powszechne, że matki małych dzieci non stop wiszą na telefonach i social mediach - spacer, plac zabaw, etc.  Wystarczy poobserwować otaczający nas świat.

Mało, która ma kontakt z dzieckiem i poświęca mu realną uwagę. Ale to pewnie taki "znak naszych czasów"...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Maniek napisał:

Dla mamy i dziecka byłoby zdrowiej wyjść na spacer z dzieckiem... Śwież powietrze, słoneczko i depresja sama minie.

 

A ponadto nie siedzi SAMA tylko z dzieckiem... Chyba, że chodzi Ci o brak jej psiapsi...:) Ale przecież one są w zasięgu ręki, a raczej telefonu, fb, insta, etc....

Trollujesz? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.02.2020 o 00:30, Ragnar1777 napisał:

Mózg kobiety zmienia się na zawsze po ciąży.

Nie jest tak zawsze. 

Ostatnio poznałam dziewczynę, i tak sobie chlapnęłam podczas rozmowy z nią. Wtedy widziałam ją w ogóle pierwszy raz, a rozmawiałyśmy o wytwarzaniu perfum, kiedy rzuciłam: "z pewnością obecnie twoje dzieci są dla ciebie najważniejsze", a ona trochę była tym stwierdzeniem zmieszana. 

Dopiero poznałam jej historię po kilku miesiącach znajomości. Okazało się, że miała depresję poporodową. 

Poza tym ostatnio sobie z koleżanką trochę rozmyślałyśmy na temat dzieciństwa, i tak się zastanawiałyśmy, dlaczego nasi rodzice się na nas wyżywali.  Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Czy to jest w ogóle miłość?

Większość młodych rodziców jest niezrównoważona psychicznie. Tak, jak moja mama, nieobliczalna sadystka, i jej mama. Zresztą możliwe, że większość miała takie dzieciństwo jak ja, albo przyciągam takie osoby, co zresztą ma swoje psychologiczne uzasadnienie podobno. 

 

 

Edytowane przez JudgeMe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.