Skocz do zawartości

Nie uzależniać szczęścia od innych


Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

 

wprwadziw świeżakiem już się nie czuję, ale mój temat niezbyt pasuje do innych działów. No i weteranem też nie jestem. Padlo na to, że tutaj będzie.

 

Myslę, że wielu redpillowców jest świadomych tego, żeby nie uzależniać swojego szczęścia, wartości, etc. od bycia z kobietą. To jedna z podstaw ruchu.

 

A co w przypadku przyjaciół?

 

Widzicie, mój najlepszy przyjaciel zmarł po długiej chorobie w wieku 30 lat. To był taki przyjaciel "od kołyski". Chodziliśmy razem jeszcze do podstawówki. Mieliśmy swoje poczucie humoru, zainteresowania i sporo różnych życiowych przygód, z ktorych mieliśmy ubaw "do dziś".

 

Z kobietą jest tak, że gdy kobieta cię oleje to wytrzesz interes w firankę i znajdziesz nową, bo one i tak nie wnoszą na ogół do życia jakoś specjalnie dużo poza seksem. (chociaż moja myszka jest wyjątkowa bo trochę razem jednak robimy innych rzeczy - podobne zainteresowania).

Ale strata przyjaciela... no cóż. Zwłaszcza w tym wieku.

 

Bo koło 30-tki rówieśnicy są zwykle zajęci świeżo poślubioną kobietą, świeżo spłodzonym dzieciakiem i świeżo zaciągniętym kredytem na 25 lat. Przynajmniej moi, jakieś 90% wpisuje się w ten schemat. Są bardzo monotematyczni, a dawne pasje dawno w nich umarły.

Nie krytykuję ich wyborów życiowych - ich sprawa - ale na przyjaciól się nie nadają.

 

Czy któryś z was był w tej sytuacji? Dla mnie to nowość, nie mieć do kogo się odezwać, ale tak na luzie, bez tej całej napinki związanej z rozmowami z tzw. "znajomymi". Nie mam z kim pogadać o swoich licznych hobby. Oczywiście są ludzie mający podobne zainteresowania, ale na ogół sporo młodsi, jeszcze przed etapem, w którym statystyczny facet zostaje wyjęty na kilka lat z życia.

 

Teraz nie wiem, czy szukać młodszych kumpli, przemeblować sobie życie kompletnie, czy też darować sobie, poczekać aż obecni przejdą "szał porodowy" i zaczną się pierwsze rozwody.

 

Zmarłego przyjaciela nikt i nic nie zastąpi, ale przecież muszę coś zrobić/zmienić, żeby nie zwariować.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej jest się "nauczyć" być samemu szukanie na siłe przyjaciół jest dosyć sztuczne i raczej się to nie uda. Doszedł Cię syndrom przemijalności, wygląda to podobnie niemal u każdego. Z tymi przyjaciółmi też jest "różnie" jak klepiesz biedę to nawet pies z kulawą nogą nie zagląda a jak Ci się zbytno powodzi to też niedorze bo zaraz pojawia się zazdrość. 

 

Sam osobiśćie nie używam już terminu "przyjaciel" jest to przedawnione/nieaktualne słowo do obecnych czasów, ilekroć chciałem kogoś tak nazwać po czasie okazywało się to błedem.

Edytowane przez smerf
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się mówi, że przyjaźń miewa przecinki, ale nigdy nie stawia kropki. Tak więc, aby stwierdzić, że jakaś relacja nosi znamiona przyjaźni, potrzeba czasu. Długiego czasu, perspektywy tego czasu i głębszej refleksji. 

1 godzinę temu, smerf napisał:

Sam osobiśćie nie używam już terminu "przyjaciel" jest to przedawnione/nieaktualne słowo do obecnych czasów, ilekroć chciałem kogoś tak nazwać po czasie okazywało się to błedem.
 

"Sprzyjaciel" brzmi lepiej, co nie? ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Januszek852 napisał:

A co w przypadku przyjaciół?

Mój znajomy, którego przestałem mianować przyjacielem jakiś czas temu, a którego podobnie jak i Ty, Bracie @Januszek852 znałem od czwartego roku życia, który również jak i ja ma już trójkę z przodu - gość, którego uważałem za przyjaciela, z którym przez lata byliśmy niemalże nierozłączni (zabrzmi dwuznacznie, a co mi tam :D) który wiedział o mnie wszystko i ja o nim zresztą też - nie potrafił przełknąć faktu, że powodzi mi się w życiu lepiej od niego. Wydawało mi się, że lubi się kogoś bez względu na wszystko, bez względu na przekonania, poglądy i całą masę innych rzeczy.

 

4 godziny temu, smerf napisał:

Najlepiej jest się "nauczyć" być samemu szukanie na siłę przyjaciół jest dosyć sztuczne i raczej się to nie uda.

Stare oklepane już porzekadło ludowe mówi, żeby zająć się sobą, a ludzie, którzy będą pasowali do Twojego stylu życia pojawią się, a ci naprawdę wartościowi, którzy nie będą komentować Twoich zachowań, sprzecznych opinii, dla których nie będziesz tylko kolejną, wartościową zdobyczą w worku pełnym różnorakich "pokemonów" - zostaną już na dobre.

 

Ale wydaje mi się, że Cię rozumiem, wydaje Ci się, że jesteś odrzutkiem, antyspołecznym dziwadłem i nijak nie możesz się odnaleźć w pędzącym świecie, no cóż - to jest nas dwóch :D I powiem Ci z własnego doświadczenia - to tylko przelotne wybryki Twojego umysłu. Jeżeli nauczysz się być sam ze sobą, nigdy nie będziesz samotny. Wszak przyjaciele i znajomi, przelotne numerki czy kochanki - oni wszyscy zapełnią Ci cząstkę Twojego życia, a z gościem po drugiej stronie lustra będziesz się męczył do samego końca :D

Edytowane przez Spartan
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze współczuje utraty przyjaciela, w takich okolicznościach to jak strata brata praktycznie.

 

Po drugie poruszyłeś ważny temat, często pomijany.

 

Wydaje mi się, że można wpaść z kobiecego matrixa w matrix na inne rzeczy (w tym wypadku przyjaciół, udowadnianie coś komuś czy matrix zarobkowy).  Swego czasu sam zawsze będąc w opozycji do związków, snucia planów o życiu z księżniczka byłem niesamowicie szczęśliwy z pewną grupką "przyjaciół". Wspólne wyjazdy, imprezy, wspieranie się itp. Wraz z upływem czasu, ludzie których znałem kilka lat wcześniej stali się zupełnie kimś innym (albo ja nie chciałem zmian) Z wyluzowanych gości stali się pospinanymi typami, którzy już by chcieli wpaść pod pantofel królewny, wspólne mierzenie się penisami itp. Ja zawsze byłem inną osobą ale tego nie dostrzegałem, nieumiejętnie panierowałem się grupą co odbiło się mocną czkawką. Przestaliśmy się dogadywać, codziennie przerodziło się w raz na pół roku. Moja frywolność i wyluzowanie z plusów nagle stało się odbierane jako minus... Normalnie jak w relacji z dziewczyną :D 

Trochę czasu zajęło mi dodanie 2+2, że w tej męskiej przyjaźni też może coś pójść nie tak... że wszelkie relacje życiowe są złe jeżeli podchodzimy do nich zbyt idealistycznie. W chwili obecnej mam z nimi kontakt rzadki ale nasze stosunki są neutralne. Mają swoje życie ja mam swoje, szanuje ich wybory. W pewien sposób nastąpił proces wyoutowania osoby innej ponieważ oni gdzieś dalej się trzymają. Pewnie byśmy tak się trzymali jeszcze wiele lat gdybym też poszedł w rodzinę... piwko, gorzałka...stanie się kimś kim nigdy za dzieciaka nie chcieli ale przecież w wieku 30 lat to przecież już trzeba "spoważnieć". Jestem im wdzięczny bo pośrednio dzięki nim pokochałem siebie jeszcze bardziej i uniknąłem życia, którego nigdy nie chciałem. Zajęło mi trochę czasu przełknięcie pewnych rzeczy ale ta substancja poszła mi w odpowiednie mięśnie :) 

 

To powinno być tak:    Ty > przyjaciele> kobiety

 

Podsumowując trzeba by się bliżej przyjrzeć kwestii przyjaźni, czy ona też nie jest w pewien sposób przeidealizowana. Bo czy o byciu przyjacielem decyduje staż, pomocniczość, wspólne poglądy, obecność. Możliwe, że są faceci co się naoglądali wojskowych filmów i mają wyidealizowaną wizję przyjaźni :D 

 

Twoje pytanie jest trudne, myślę że to jedna z bolączek ludzi w wieku 30 lat. Lwia część społeczeństwa po prostu ładuje się w żonkę myśląc, że nie mają problemu ale dla tych myślących nie jest to takie oczywiste. Wydaje mi się, że najlepszą metodą jest brak jakichkolwiek oczekiwań względem ludzi, byciem pewnym jedynie siebie, odnalezieniem tego szczęścia w sobie. Mi się udało chociaż zawsze byłem uzależniony od wyjść z "ziomkami". Obecnie mam kilka bliskich osób ale wiem też, że życie jest długie, zaskakujące i nie można opierać swojego szczęścia na innych. 

 

Bądź otwarty na ludzi ale nie miej wobec nich dużych oczekiwań. Jak już wcześniej pisałem żeby znajomości trwał musi Was coś wspólnie łączyć. Im więcej tym szansa na długą przyjaźń większa ale też nic na siłę :) 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opieranie się towarzysko na przyjaciołach czy kumplach ma moim zdaniem jedną zasadniczą przewagę nad opieraniem się na kobiecie - kumpli możesz mieć wielu.

 

Kobieta będzie zazdrosna o inne, kolega / przyjaciel nie powinien (a jeśli jest, to coś chyba nie halo, albo macie po 12 lat).

 

Moja strategia polega na swoistej dywersyfikacji - utrzymywaniu kontaktu w wieloma osobami.

 

Po pierwsze staram się pielęgnować już istniejące znajomości, dzwonić na urodziny, odzywać się raz na jakiś czas, proponować spotkanie. Jak zauważyłeś generalnie większość ludzi jest w związkach, zapierdala na kredyt itp. więc ciężar dbania o te relacje spoczywa na tobie. Wybierając taki tryb akceptujesz to, że to ty jesteś stroną aktywną, nie licz że stary kumpel żyjący z laską, kredytem i dziećmi będzie się do ciebie co tydzień odzywał - nie będzie. Część znajomych pójdzie na zatracenie na zawsze, część kiedyś wróci do gry i wtedy twój kontakt może zaprocentować.

 

Im więcej znasz ludzi tym większa szansa, że będziesz miał z kim spędzić czas. Niektóre osoby z czasem odpadną, ale jeśli twoje grono towarzyskie jest odpowiednio duże, nie będzie to stanowiło aż takiego problemu.

 

Drugą stroną tego równania jest poznawanie nowych ludzi. Tutaj musisz wykazać się otwartością, ale także prowadzić aktywne życie - hobby, wyjścia - generuj okazje do poznawania ludzi, wymieniaj się kontaktami, raz na jakiś czas coś wyjdzie i poznasz kogoś w "twoim typie". To trochę jak randkowanie tylko bez dramatu na końcu i bez alimentów :)

 

Tak ja to widzę, przyjąłem taką strategię po zakończeniu ostatniego związku i póki co się sprawdza.

Edytowane przez osadnik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.11.2019 o 11:56, Januszek852 napisał:

nie uzależniać swojego szczęścia, wartości, etc. od bycia z kobietą. To jedna z podstaw ruchu.

 

A co w przypadku przyjaciół? 

To samo.

W dniu 13.11.2019 o 11:56, Januszek852 napisał:

ale przecież muszę coś zrobić/zmienić, żeby nie zwariować.

A czemu masz wariować?

Bo paląco potrzebujesz socjalizacji i kontaktu z bliskim człowiekiem, tak?

To zrób-zmień tak, żeby czuć się dobrze sam ze sobą i nie wariować.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.