Skocz do zawartości

Ukraińcy zabierają Polakom miejsca pracy


Morfeusz

Rekomendowane odpowiedzi

12 minutes ago, Słowianin said:

Im więcej ludzi tym większa bieda i przeludnienie - patrz Indie, Chiny, Meksyk

Z drugiej strony USA.

12 minutes ago, Słowianin said:

Arabia Saudyjska ma ropę i kasy mają tyle że palą nią w ognisku.

Ropa się skończy i wrócą do tego, co robili od tysiącleci - życia na granicy przetrwania hodując wielbłądy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, lxdead napisał:

Poczytaj sobie jakie to benefity czerpią upaińce z naszych programów socjalnych i jakie bonusy czerpią pracodawcy, to wyjdzie Ci, dla kogo jest to "opłacalne". Na pewno nie dla Polskiego "average Joego"

Przepraszam bardzo, ja bym chętnie poczytał .... szczególnie o tych bonusach dla pracodawcy :)

tylko poproszę ustawę albo rozporządzenie a nie filmik z YT, że "une to majom ......"

Z góry serdecznie dziękuję :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 hours ago, Morfeusz said:

Są wszędzie, w sklepach, spedycji, w handlu. Są kurierami, kierowcami tirów, sprzedawcami, itd. W weekend w lokalnym wielkim hipermarkecie, w centrum Polski, słyszę częściej w alejkach język Ukraiński, niż Polski. Przechodzień zapytany o drogę to Ukrainiec. Gość dostarczający sprzęt do domu ze sklepu - Ukrainiec, itd.  

I bardzo dobrze, przyjazd tych ludzi generuje nam w znacznym stopniu wzrost PKB. Mając taką demografię jaką mamy są 2 opcje - kurczenie się gospodarki (ubożenie społeczeństwa), lub przyjęcie imigrantów.

 

Uważam że to, że mamy tych ludzi tuż za granicą to błogosławieństwo. Popatrz na kraje Europy zachodniej gdzie przyjęto imigrantów z innych kultur i jakie problemy to często generuje. My mamy szczęście że ci ludzie chcą do nas przyjeżdzać. Oby ten trend trwał jak najdłużej.

 

Zrozumcie że my wszyscy na tym korzystamy, cała ekonomia rośnie jeśli więcej ludzi pracuje, płaci podatki i tak dalej.

 

Głosy typu "zabierają nam pracę" uważam za niedorzeczne. W naszym kraju praktycznie nie ma bezrobocia, każdy kto chce pracuje.

 

Aż nie chce mi się wierzyć ze powstał taki temat, skąd w 2019 roku ludzie mają w ogóle takie pomysły to ja nie wiem.

 

17 hours ago, Morfeusz said:
  • Dlaczego Waszym zdaniem pracodawcy wolą zatrudniać Ukraińców, pomimo wyższych kosztów? Odmawiając jednocześnie miejsc pracy Polakom. 

Nie wolą, to jakaś teoria wyssana z palca. Dla pracodawcy liczy się interes, zatrudniają tego kto chce pracować i akceptuje warunki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Morfeusz napisał:

Ukraińcy mają:

  • Wyższą stawkę godzinową od Polaków, w tym zakładzie. Za takie same obowiązki.
  • Zapewnione zakwaterowanie.

Jaki to ma sens ekonomiczny?

 

17 godzin temu, Morfeusz napisał:

Czy Ukraińcy zabierają Polakom miejsca pracy?

Tak jak Polacy Anglikom, Niemcom, Holendrom?

To wg mnie bardzo podobna fala migracji ekonomicznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, Morfeusz said:

pomimo wyższych kosztów

Czy na pewno koszty są wyższe, może jednak mają niższe stawki godzinowe? Byłem z drugiej strony barykady pracując przez agencję w UK. Byłem "droższym" pracownikiem (ta sama stawka + opłata agencji) ale można mnie było zwolnić z dnia na dzień. Może firmy zatrudniają Ukraińców by mieć taką elastyczność?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, osadnik napisał:

I bardzo dobrze, przyjazd tych ludzi generuje nam w znacznym stopniu wzrost PKB.

 

50 minut temu, osadnik napisał:

Zrozumcie że my wszyscy na tym korzystamy, cała ekonomia rośnie jeśli więcej ludzi pracuje, płaci podatki i tak dalej.

Co ma wzrost PKB do majętności przeciętnego Polaka? Albo inaczej - co ma wzrost PKB do siły nabywczej pieniądza (czyli bogacenia się pośrednio)? I jak korzystamy na tym, że "cała ekonomia rośnie"?

50 minut temu, osadnik napisał:

Głosy typu "zabierają nam pracę" uważam za niedorzeczne. W naszym kraju praktycznie nie ma bezrobocia, każdy kto chce pracuje.

Mówisz? 

https://www.forbes.pl/gospodarka/rynek-pracy-w-polsce-bezrobocie-w-kwietniu-2019-r/fdhs0vy
 

Dane opierają się na wykresach z GUS. Jest 5x więcej osób w wieku produkcyjnym, które nie pracują. Gro z nich szuka pracy na własną rękę - nie każdy jest zarejestrowany w Urzędzie Pracy na bezrobociu. A dane opierają się tylko na statystykach z urzędu. W mniejszych miastach jest problem ze znalezieniem NORMALNEJ pracy. Więc nie każdy kto chce pracuje. 

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Tomko said:

Co ma wzrost PKB do majętności przeciętnego Polaka? Albo inaczej - co ma wzrost PKB do siły nabywczej pieniądza (czyli bogacenia się pośrednio)? I jak korzystamy na tym, że "cała ekonomia rośnie"?

Nie jestem ekonomistą, więc tłumaczę tak jak to rozumiem:

 

PKB - ilość wyprodukowanych dóbr. Bierze się to z pracy ludzi i kapitału - ludzie produkują dobra przy pomocy kapitału.

 

Im więcej ludzi pracuje, tym więcej wyprodukowanych dóbr, więcej do podziału - ludzie mają więcej. Upraszczając - lepiej jeśli pracuje i wytwarza dobra 1000 osób niż 500 osób.

 

Więcej ludzi pracuje - więcej podatków, więcej kasy w budżecie - każdy na tym korzysta.

 

Na marginesie - nawet to że jakaś rodzinka gdzieś dostaje 500+ przekłada się pośrednio na twój dobrobyt (co nie zmienia faktu, że można z ekonomicznego punktu widzenia te pieniądze wydać lepiej niż rozdając).

 

Konstruktywna krytyka mile widziana :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Imbryk napisał:
18 godzin temu, Morfeusz napisał:

Ukraińcy mają:

  • Wyższą stawkę godzinową od Polaków, w tym zakładzie. Za takie same obowiązki.
  • Zapewnione zakwaterowanie.

Jaki to ma sens ekonomiczny?

A jaki sens ekonomiczny ma wsadzanie milionów złotych w portale dla bezdomnych, w portale promujące Polskę w USA gdzie jest tam kilkaset subskrypcji na youtube? Jaki jest sens wsadzania 2mld zł w przekop mierzei Wiślanej? Jaki jest sens w wsadzaniu miliardów w budowę międzynarodowego portu lotniczego skoro są ze 3 lotniska międzynarodowe w pobliżu? W Polsce wiele rzeczy nie ma kompletnie sensu ekonomicznego, ale służy czyimś interesom. Myślę, że sprowadzanie i faworyzowanie Ukraińców ma cel wyborczy. Nie wiem czy mają prawo głosu już, ale wcale się nie zdziwię jak za 4 lata je dostaną. Zupełnie przypadkiem przed wyborami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Tomko said:

A jaki sens ekonomiczny ma wsadzanie milionów złotych w portale dla bezdomnych, w portale promujące Polskę w USA

Mieszasz wydatki państwowe i prywatne. O ile państwowa kasa jest często przewala na głupoty, to własne pieniądze przedsiębiorcy wydają z głową, kierując się zyskiem (co jak udowodnij Adam Smith już w XVIII wieku, jest korzystne dla wszystkich).

3 minutes ago, Tomko said:

Myślę, że sprowadzanie i faworyzowanie Ukraińców ma cel wyborczy. Nie wiem czy mają prawo głosu już, ale wcale się nie zdziwię jak za 4 lata je dostaną. Zupełnie przypadkiem przed wyborami.

Teoria spiskowa mocno. Sprowadzanie ma sens ekonomiczny. Faworyzowanie nie ma miejsca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko 1. PFN to przykład marnotrawienia środków, a jednocześnie tworzenia stołka swoim. Obecnie już mamy ministerstwo klimatu nawet.
2. CPK to projekt, która pełnić w dużej mierze cele militarne (mocna rozbudowana infrastruktura). Przy okazji Morawiecki chce mieć swój COP.
3. Nie ma faworyzowania, co po prostu łatanie luki demograficznej na rynku pracy. Ku ironio problem Europy Zachodniej.

Edytowane przez FranciscoFranco
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, x6eine said:

Ukraincom pracy i wjazdu do kraju to momentalnie upadł by ZUS.

Jeśli tracisz pieniądze (jak ZUS który 1/3 budżetu ma z podatków) to lepiej zbankrutować gdy się ma 1 000 PLN długu czy gdy się ma 100 000 PLN długu? Odwlekanie zderzenia się z rzeczywistością (tu źle skonstruowany państwowy system ubezpieczeń) będzie tylko bardziej boleć gdy się to będzie odwlekać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@osadnik Ok, zacznijmy od podstaw. 

500+ nie bierze się z kosmosu i zdecydowana większość tych pieniędzy wraca do państwa w sklepach, podatkach itp itd. Ale najpierw, żeby to 500+ rozdać, trzeba komuś zabrać LUB zadłużyć się jeszcze bardziej. 500+ to twoje pieniądze, (moje nie, bo płacę jeszcze podatki w UK), kolegów twoich, z forum, małych przedsiębiorców... Państwo nie może sobie dodrukować pieniędzy na 500+ (praktyka jednak co innego). Ten program drenuje kieszeń obywateli a nie wpływa na ich bogacenie się. 

https://superbiz.se.pl/wiadomosci/zobacz-ile-co-miesiac-placisz-na-500-plus-aa-jGHr-GBvX-rqxo.html
https://pomorska.pl/realna-wartosc-swiadczenia-500-plus-wynosi-aktualnie-okolo-270-zl-beda-zmiany/ar/c3-13945684
 

Druga istotna rzecz. PKB praktycznie nie ma wpływu na siłę nabywczą pieniądza. Gdyby tak było to przy wzroście PKB złotówka by się umacniała a ta bardzo się waha.  Prosty przykład - fabryka produkuje jakieś części do samochodu. Norma produkcji - 20tys elementów miesięcznie. Kierownictwo zmienia normy do wyrobienia na 22tys elementów miesięcznie przy tej samej załodze. Pyk - PKB wzrasta a pracownicy zarabiają tyle samo i bezrobocie jest takie samo. To tylko jednostkowy przykład. Dodatkowo - Polska to kraj kolonialny i taniej siły roboczej. Zwiększenie produkcji i jednocześnie eksportu wpływa ładnie na wskaźniki a niekoniecznie (a zazwyczaj wcale) nie wpływa na bogacenie się obywateli. 

https://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/polska-bogata-europa,176,0,2392496.html
 

Co prawda to dane z przed 2 lat, ale na lepsze nie zmieniło się nic w zasadzie a przepaść jeszcze bardziej się pogłębia. 

Przecież wszelkie dopłaty do akademików, stypendiów dla Ukraińców a także (jeśli takowe są) są z budżetu państwa z ministerstwa. To nie jest teoria spiskowa - to się dzieje codziennie i szczególnie przed wyborami - kupowanie wyborców. 

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Koszt vs wydajność. TYLKO to.

Tylko, że ekonomicznie to się nie opłaca.

Dochodzi prowizja agencji, przez którą jak słyszałem pracuje część Ukraińców.

Koszt zapewnienia dojazdów do pracy.

Koszt wynajmowania im pokoi w okolicznych hotelach.

Koszt zapewnienia pralni, itd.

Tego wszystkiego nie zapewniają Polakom, pracującym tam sezonowo.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@osadnikPKB to dość złudny wskaźnik. Ledwie chyba przedwczoraj czytałem coś takiego:

https://independenttrader.pl/pkb-wskaznik-falszujacy-rzeczywistosc.html

 

Co ciekawsze jak dla mnie fragmenty zostawię poniżej:

Cytat

Otóż główną miarą wzrostu gospodarczego jest PKB (Produkt Krajowy Brutto) czyli wartość wszystkich dóbr i usług wytworzonych w ciągu roku. Składają się na nią konsumpcja, inwestycje, wydatki rządowe oraz eksport netto (eksport pomniejszony o import). Aby wyliczyć czy mamy wzrost gospodarczy sumuje się wartość wszystkich dóbr i usług wytworzonych w danym roku, a następnie porównuje się do roku poprzedniego po czym wartość koryguje się o wskaźnik inflacji. 

Dla pewnego uproszczenia przyjmijmy, że łączna wartość PKB w 2017 wyniosła 100 mld PLN. W roku 2018 wzrosła do 105 mld PLN. Mamy zatem 5% nominalny wzrost PKB. Jednocześnie mamy 7% realną inflację lecz statystyki rządowe wskazują, iż inflacja CPI wynosi zaledwie 3%. Wg oficjalnych danych mamy zatem 2% realny wzrost PKB czyli gospodarka nam rośnie. Super. Wystarczyło zaniżyć inflację i już możemy chwalić się wzrostem gospodarczym i w ten sposób zyskiwać poparcie społeczne. 

To jednak nie wszystko. Zastanówcie się co się tak naprawdę składa na produkt krajowy brutto: konsumpcja, inwestycje, wydatki rządowe, eksport netto. Czy wzrost każdej z tych pozycji rzeczywiście wpływa na poprawę naszego życia? Przeanalizujmy je po kolei?

Kupując laptopa, idąc na siłownię, do fryzjera czy korzystając z taksówki wydajemy zarobione pieniądze przez co rośnie nam PKB. Czy jednak wzrost PKB w każdym przypadku jest dla nas dobry? Przedstawię Wam kilka przykładów. Wnioski wyciągnijcie sami.

a) Przez pewien czas w Barcelonie mogliśmy poruszać się zarówno taksówkami jak i Uberem. Rząd jednak mając ogromne wpływy z tytułu sprzedaży licencji na taksówki zdelegalizował Ubera eliminując z rynku taniego konkurenta. Efekt jest taki, że obecnie koszt przewozów znacząco wzrósł w porównaniu do cen sprzed roku. Ludzie wydają więcej na przewozy więc i  PKB wzrosło - super!

b) Większość z nas zdaje sobie sprawę, że trwałość produktów dziś jest makabryczna. Celowe ich postarzanie jest faktem. Globalne koncerny, którym udało się zmonopolizować pewne gałęzie gospodarki produkują towary w taki sposób aby dosłownie rozpadły się po „określonym z góry” czasie, zazwyczaj po okresie gwarancji. Mam wystarczająco dużo lat aby pamiętać żarówki, które się nie przepalały czy telewizory, które działały bez awarii przez 20 lat. Co z mercedesami czy toyotami z lat 80-tych które bez problemów przejeżdżały milion kilometrów. Celowe postarzanie produktów jest faktem lecz politycy kompletnie nic z tym nie robią, bo jest to wbrew interesom korporacji. Teraz zastanówcie się, jeżeli właśnie zepsuła się Wam zmywarka czy blender - co robicie? Idziecie do sklepu i kupujecie nowy. Czy jesteście zadowoleni, że sprzęt AGD, który nie był tani musicie wymienić na nowy bo stary nie nadaje się do użytku? Obecnie jest tak niemalże ze wszystkim, co kupujemy. Efekt jest taki, że jesteśmy zmuszeni do kupowania nowych produktów, nie dlatego że chcemy zamienić produkt na lepszy czy ładniejszy, lecz dlatego że stary po prostu się zepsuł. Co gorsza, miliony ton odpadów trafia na śmietniki po czym są odsyłane do krajów trzeciego świata. Sprzedaż jednak rośnie a wraz z nią PKB - super!

c) Większość społeczeństwa jest dziś przepracowana i zestresowana. Jeżeli dodamy do tego brak ruchu oraz śmieciowe jedzenie to z czasem nasze ciało zaczyna nam komunikować, że coś jest nie tak. Chorujemy, idziemy najpierw do lekarza. Płacimy za wizytę. Chwilę później lecimy do apteki. Płacimy za leki. PKB nam rośnie - super!

(...)

Generalnie wyższe wydatki na inwestycje podnoszą wydajność gospodarki i zwiększają wzrost gospodarczy. Nie do końca wzrost inwestycji przekłada się jednak na wzrost produktywności. Tu podam Wam tylko dwa przykłady:

a) Rząd polski uwielbia tworzyć przepisy. Im więcej, tym lepiej. Im bardziej niezrozumiałe prawo, tym lepsza pozycja urzędników względem przedsiębiorców. W takim otoczeniu niezbędne staje się zatrudnienie w firmie prawników oraz dodatkowych księgowych. Firmy zamiast skupić się na pracach nad udoskonaleniem produktu, oferowanych usług czy szkoleniach pracowników, tracą czas na spotkania z prawnikami nt. RODO czy doradcami podatkowymi, zastanawiając się jak rozliczyć koszty w taki sposób, aby nie mieć problemów ze skarbówką.

Kancelarie prawne, jak i doradcy podatkowi dostarczają usługi więc PKB znowu rośnie, ale czy stanowi to jakąkolwiek wartość dodaną dla społeczeństwa? A może wręcz odwrotnie?

(...)

Nim omówię wpływ wydatków rządowych na PKB muszę rozróżnić dwie rzeczy. Często bowiem używa się naprzemiennie dwóch definicji, co może wprowadzać trochę zamieszania.

Pierwszym są „wydatki rządowe” w wąskim tego słowa znaczeniu. Rozumiemy przez to wszystkie zakupy towarów i usług realizowane przez jednostki rządowe na wszystkich szczeblach. Obejmują one wynagrodzenie urzędników państwowych, zakup broni dla wojska oraz wszelkie wydatki inwestycyjne.

Drugą grupę stanowią „Całkowite wydatki rządowe”. Jest to suma wszystkich środków wydawanych przez rząd. Wlicza się tu m.in. wydatki wymienione powyżej, jak i koszty obsługi długu, wydatki na świadczenia społeczne, koszty związane z utrzymaniem infrastruktury czy biurokracji. Innymi słowy wliczamy tu wszystkie wydatki rządu.

Wąskie wydatki rządowe dla przykładu w USA stanowią 17% w relacji do PKB, podczas gdy suma całkowitych wydatków rządowych wynosi aż 38% PKB. Czemu jest to takie ważne? Odpowiedź daje nam tzw. krzywa Rahna.

Na podstawie danych obejmujących kilkadziesiąt krajów, zebranych na przestrzeni kilku dekad, amerykański ekonomista Richard Rahn przeanalizował zależność udziału całkowitych wydatków rządowych (udziału państwa w gospodarce) i jego wpływu na wzrost gospodarczy. Doszedł do następujących wniosków. Jeżeli udział państwa w gospodarce jest bliski zeru, mamy anarchię, walkę o władzę i gospodarka stoi w miejscu lub się kurczy. Kiedy jednak rząd zapewnia podstawowe elementy sprawnego państwa jak niezależne sądownictwo, infrastrukturę (drogi, dostarczanie energii) czy bezpieczeństwo wewnętrzne (policja) jak i zewnętrzne (wojsko), to wzrost gospodarczy znacznie przyśpiesza. Najsilniej rozwijały się kraje w którym udział całkowitych wydatków rządowych oscylował miedzy 12-15% PKB.

Po przekroczeniu tego progu gospodarka wyraźnie zwalniała. Związane było to z tym, że sektor publiczny (politycy czy urzędnicy) przejmował zadania sektora prywatnego. W efekcie spadała jakość usług przy jednoczesnym wzroście kosztów, co hamowało wzrost gospodarczy. Urzędnicy zawsze wykonywali, wykonują oraz będą wykonywać czynności gorzej od przedsiębiorców. Wybaczcie jeżeli kogoś uraziłem, ale taka jest prawda. Urzędnik za z góry określone wynagrodzenie idzie odbębnić swoje. Jego wynagrodzenie nie zależy od tego ile wkłada serca czy pracy w to, co robi. Większość administracji nastawiona jest na przetrwanie i wzrost władzy. Zero motywacji do wzrostu produktywności. Co gorsza większa efektywność oznaczałaby spadek zatrudnienia. Mamy tu zatem nie tyle totalny brak motywacji do pracy, co wręcz demotywację dla ulepszania czegokolwiek. Dla odmiany przedsiębiorcę interesuje zysk, będący efektem wzrostu efektywności czy skali. Lepsza usługa czy produkt oznacza większe zyski.

Przedsiębiorcy, nie urzędnicy, są kołem napędowym gospodarki. Krzywa Rahna nie kłamie. Gdy udział wydatków rządowych w PKB przekracza 17%, przekłada się to bezpośrednio na spadek tempa wzrostu gospodarczego.

Problem dzisiejszego świata jest taki, że większość ludzi ma tak wyprane mózgi, że nie wyobrażają sobie życia bez ingerencji rządu. Przy każdych problemach słyszymy, „rząd coś z tym powinien zrobić”, a tymczasem to właśnie przerost administracji rządowej czy biurokracji jest źródłem większości problemów.

Wróćmy jednak do wydatków rządowych i ich wpływu na PKB. Na przykładzie konsumpcji oraz inwestycji pokazałem Wam, że wyższy PKB niekoniecznie musi przekładać się na poprawę stanu życia obywateli. W przypadku wydatków rządowych problem jest dużo, dużo większy gdyż w Unii Europejskiej za ponad połowę gospodarki odpowiada państwo. Czy aby na pewno żyjemy w gospodarce kapitalistycznej?

 

W 2011 roku opublikowano wyniki raportu podsumowującego zbiurokratyzowanie poszczególnych gospodarek w UE. Okazało się, że w Polsce mamy 11 razy więcej przepisów niż w słynącej z innowacyjności Estonii. Pamiętajcie: 11 razy, nie 11%! Skoro ktoś ten przepisy wymyślił, ktoś musi je realizować, jeszcze inni muszą pilnować ich przestrzegania. Mówiąc wprost im więcej przepisów komplikujących nam życie, tym więcej urzędników trzeba zatrudnić. Każdy z nich musi mieć gdzie pracować, na czym pracować itd. Każdy wydatek z budżetu zmarnowany na urzędnika zwiększa PKB, ale czy tworzy jakąkolwiek wartość dodaną dla społeczeństwa?

 

Jednym z głośniejszych tematów w ciągu ostatnich 2-3 lat było 500+. Bez wchodzenia w szczegóły, rząd zwiększył znacząco wydatki na opiekę socjalną, w efekcie czego ludzie otrzymali od rządu pieniądze za darmo. Rząd nie ma jednak swoich pieniędzy. Aby nam coś dać w pierwszej kolejności musi obrabować nas podatkami, zadłużyć płacąc od tego odsetki albo też zwiększyć podaż waluty, co uderzy w nas inflacją. W każdym razie wzrost wydatków socjalnych zwiększył PKB jednocześnie przekładając się na spadek produktywności i wzrost cen. Jak to możliwe? Otóż, po wprowadzeniu 500+ wiele osób, w szczególności o niższych kwalifikacjach zdecydowało się porzucić pracę. Dodatkowe pieniądze wynikające z pracy były zbyt niskim motywatorem w stosunku do korzyści wynikających z niepracowania, przez co rozumiemy czas wolny dla siebie czy spędzony z rodziną. Efekt był taki, że w niskopłatnych zawodach zabrakło ludzi do pracy. Część firm działających w oparciu o tanią siłę roboczą wypadła z rynku. W innych przypadkach jak zbiór owoców, znacznie wyższe wynagrodzenia przełożyły się na skokowy wzrost cen. Nie zmienia to faktu, że wydatki związane z 500+ podnoszą nam PKB.

 

Perfekcyjny przykład totalnego zidiocenia niektórych ekonomistów. Co jakiś czas, zazwyczaj przy okazji trzęsień ziemi czy huraganów, z ust medialnych ekonomistów padają pocieszające słowa: „dobrą stroną kataklizmu jest to, że wzrośnie nam PKB”. Jest to prawda, ale z czego się tu cieszyć. Trzęsienia ziemi, tsunami, pożary, powodzie czy huragany niszczą nieruchomości, samochody czy całą infrastrukturę, którą z czasem trzeba odbudować. Odbudowa jak wiadomo kosztuje, a wszystkie wydatki na odtworzenie rzeczy zniszczonych przez kataklizm wliczają się do PKB. Skoro rośnie produkt krajowy brutto to dobrze, mamy wzrost gospodarczy. Czy widzicie tu logikę? Bo ja nie. Wszystko co zostało zniszczone jest stratą. Środki przeznaczone na odbudowę mogłyby zostać wykorzystane dużo bardziej produktywnie lub po prostu zaoszczędzone na przyszłość. Co gorsza, zazwyczaj gospodarka krajów, które nawiedzają katastrofy pogrąża się w depresji i brakuje pieniędzy na podstawowe wydatki. W takim otoczeniu pieniądze na odbudowę muszą być pożyczone na międzynarodowych rynkach i zazwyczaj odbywa się to na bardzo niekorzystnych warunkach. Czy wydatki poniesione na odbudowę zniszczeń po katastrofach naturalnych podnoszą PKB? Oczywiście, lecz katastrofy przyczyniają się do znacznego zubożenia społeczeństwa co jest bardzo szkodliwe i wzrost PKB tego nie zmieni.

(...)

Rozumiecie już jak idiotycznym wskaźnikiem jest PKB. Używamy go od kilku dekad do określenia wzrostu gospodarczego, który rzekomo ma poprawiać nasz standard życia. Tymczasem jak widzicie w wielu przypadkach wzrost gospodarczy przekłada się na obniżenie standardu życia. Politycy będą jednak robić wszystko, aby PKB rosło. W ostatnich latach do wzrostu PKB wlicza się prostytucję, w niektórych krajach handel bronią czy dochody uzyskiwanie z nielegalnych źródeł. Jak się je wylicza? Ano szacuje się je z powietrza pisząc pod nie odpowiednie uzasadnienie. Chodzi wyłącznie o to, aby podbić nominalnie PKB dzięki czemu politycy będą mogli pochwalić się wzrostem gospodarczym.

 

Także... nie patrzmy ślepo na wzrost PKB.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Tomko napisał:

Wg mnie to nie jest tak, że Ukrainiec sobie przyjeżdża i pracuje. Oni mają tutaj bardzo dużo dodatków i pomocy od państwa. Wiele razy słyszałem, że studiujący Polak może sobie tylko pomarzyć o takich dodatkach jak studiujący Ukrainiec. Rząd ułatwia im pracę i sprowadza ich żeby zmniejszyć bezrobocie i zapełnić dziurę po Polakach, którzy wyjechali. @Morfeusz Wcale bym się nie dziwił gdyby pracodawca płacił więcej Ukraińcom i za tym stały jakieś bonusy z tytułu zatrudniania obcokrajowców. 

Dokładnie o tym pisze. Sztuczne wspieranie obcych. 

Godzinę temu, osadnik napisał:

I bardzo dobrze, przyjazd tych ludzi generuje nam w znacznym stopniu wzrost PKB.

Tylko, że to małe miasto. Wokół jest wielu bezrobotnych, którzy tam chcą pracować. Jednak przez sztuczne wsparcie Ukraińców, nie dostaną się. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Morfeusz said:

Tylko, że to małe miasto. Wokół jest wielu bezrobotnych, którzy tam chcą pracować. Jednak przez sztuczne wsparcie Ukraińców, nie dostaną się. 

Jest mi bardzo trudno w to uwierzyć bracie. Nie ma to zwyczajnie żadnego sensu.

11 minutes ago, Tomko said:

Druga istotna rzecz. PKB praktycznie nie ma wpływu na siłę nabywczą pieniądza. Gdyby tak było to przy wzroście PKB złotówka by się umacniała a ta bardzo się waha.

Dziękuję za twoją odpowiedź.

 

Pamiętaj, że na kurs waluty ma wpływ wiele czynników, PKB to tylko jeden z nich.

 

Lepiej zauważysz wzrost dobrobytu po tym co możesz kupić za przeciętne wynagrodzenie, a możesz więcej niż kilka lat temu.

 

Wzrost PKB (dobrobytu ogólnie, PKB to tylko wskaźnik i nie jest idealny jak zauważył @Krugerrand ) przekłada się na większe zarobki (statystycznie), nie koniecznie zawsze na wzrost wartości waluty wobec innych walut (choć generalnie, co do zasady, to powinien).

 

Podsumowując, bo zbaczamy z tematu - dobrze ze Ukraińcy u nas pracują, każdy na tym zyskuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też nie chce się wierzyć że pracodawcą bardziej opłaca się sprowadzać kogoś z Ukrainy i płacić mu większą stawkę godzinową za tą samą pracę niż zatrudnić pracownika lokalnego.Opinia jednej osoby w tym temacie jeszcze o niczym nie świadczy. 

Edytowane przez Frank89
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krugerrand PKB jest równie ważne co pensja brutto. Rozsądni ludzie nie patrzą na brutto ale na netto. Rożnica miedzy brutto a netto pokazuje nam, jak w cytacie, ile jest wydatków rządowych.    

Ciekawostka ze już nie ma mitu zrównoważonego budżetu.

https://businessinsider.com.pl/polityka/budzet-panstwa-w-2020-roku-bedzie-jednak-mial-deficyt-mowi-rzecznik-rzadu-pis/s4tndvh

9 minutes ago, Frank89 said:

Mnie też nie chce się wierzyć że pracodawcą bardziej opłaca się sprowadzać kogoś z Ukrainy i płacić mu większą stawkę godzinową za tą samą pracę niż zatrudnić pracownika lokalnego.

Dwa czynniki, praca przez agencje i brak okresu wypowiedzenia oraz "desperacja" takiego pracownika którego można "wycisnąć". Doświadczyłem tego w UK, pracowałem na stanowisku gdzie wcześniej było dwóch Brytyjczyków. Szef założył że zacisnę zęby i dam radę robi za dwóch ... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Tomko napisał:

500+ nie bierze się z kosmosu i zdecydowana większość tych pieniędzy wraca do państwa w sklepach, podatkach itp itd. Ale najpierw, żeby to 500+ rozdać, trzeba komuś zabrać LUB zadłużyć się jeszcze bardziej. 500+ to twoje pieniądze, (moje nie, bo płacę jeszcze podatki w UK), kolegów twoich, z forum, małych przedsiębiorców... Państwo nie może sobie dodrukować pieniędzy na 500+ (praktyka jednak co innego). Ten program drenuje kieszeń obywateli a nie wpływa na ich bogacenie się. 

Powinni puszczać co godzinę w mediach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Orybazy napisał:

Rożnica miedzy brutto a netto pokazuje nam, jak w cytacie, ile jest wydatków rządowych

Całkiem trafne porównanie, ale ja do kwoty brutto dodałbym jeszcze składkę ponoszoną przez pracodawcę (coś ok. 20%), o której mało kto pamięta i wtedy tak naprawdę będziemy mieli skalę wydatków rządowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.