Skocz do zawartości

Wezwanie do zapłaty z odsetkami rzekomo za przejazd bez biletu.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam braci. 

Dostałem ostatnio wezwanie do zapłaty za "opłatę przewozową z opłatą dodatkową za przejazd bez ważnego biletu" z odsetkami (15zł) na kwotę 260zł. Przyszło to gówno z jakiejś kancelarii prawnej z Gdyni, która reprezentuje Spocką "Renomę", która zarządza tramwajami w jednym z miast w Polsce. List przyszedł niepolecony - odebrała matka. Oczywiście numer konta do zapłaty itp. prawnicze straszenie. Nawet pełnego adresu biura prawniczego nie ma tylko nazwa. No ale mniejsza z tym. Wezwanie o numerze jakimśtam z dnia18/11/2018 roku. Czyli z przed roku.

Pamiętam jedną sytuację kiedy spotkałem kontrolera w tramwaju, ale nawet nie pamiętam kiedy to było. Sytuacja była taka, że wsiadłem do tramwaju i od razu poszedłem kupić bilet do automatu, ale automat nie wydawał reszty. Poszedłem więc do drugiego i w połowie drogi kutas stanął i zagrodził mi drogę żądając biletu. Powiedziałem, że automat nie działa i idę właśnie kupić do drugiego. On powiedział, że go to nie interesuje i będzie mandat. Ja powiedziałem, że w takim razie żadnego mandatu nie przyjmuję. On zażądał dowodu osobistego, dałem mu go, coś tam spisał, oddał mi i poszedł bez słowa. Pomijam już fakt, że mu powinienem nic nie pokazywać tylko poczekać nawet na policję - mniejsza o to, co się stało się nie odstanie. 

Nic mi nie przyszło przez rok - żaden mandat, żadne pismo, nic kompletnie. Nic nie podpisywałem, nic nie dostałem w tramwaju. A teraz te chuje mnie jakimiś 260zł straszą. Oczywiście nie mam zamiaru płacić ani grosza - automat nie działał a kontroler był kutasem. 

 

Jak się od tego odwołać i napisać tak, żeby nie płacić nic. Nie ma w tym liście żadnej wzmianki jaka linia, jaka godzina, jaki kontroler. Nic kompletnie. @Mosze Red Może możesz pomóc?

Pozdro i dzięki za sugestie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zgadywanki się nie bawię, nie widziałem pisma, nie widziałem pieczątek, nie widziałem podpisów, nie widziałem kto wystawił, czy przewoźnik czy firma windykacyjna. 

 

Weź pismo, udaj się do nadawcy, ewentualnie zadzwoń i niech podadzą wszystkie dane rzekomego przejazdu bezbiletowego, co gdzie, kiedy, czym się wylegitymował pasażer.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, MMorda napisał:

A nie miałeś kiedykolwiek mandatu z komunikacji miejskiej?Jeśli dałeś dowód to mają twoje dane i wystawili mandat

Nie przyjąłem żadnego mandatu, nic nie przyszło, nic nie podpisywałem, żadnego świstka. Takim sposobem to będąc kanarem mogę sobie dowolny dowód wziąć i wystawić na niego mandat. 

 

@Mosze Red Jutro podeślę ci jak to wygląda. Dzięki! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś cos podobnego z tym, że troche inaczej to wyglądało. Dostałem mandat opłaciłem go, a za pare lat dostaje list z firmy windykacyjnej o niezapłaconym manadacie + odsetki, ale wiedziałem, że to jakaś ściema i chcą wyłudzić hajs nazwisko było przekręcone o jedną litere a mandat był z przed 5-6lat więc nawet gdyby to już dawno przedawniło się. Więc wysłałem do nich list również z przekręconym nazwiskiem, że moje dane nie są zgodne, a jakiekolwiek roszczenia są przedawnione https://www.infor.pl/prawo/prawa-konsumenta/konsument-uslugi/219901,Kiedy-przedawnia-sie-mandat-za-brak-biletu.html i odpuścili. Chyba łudzili się, że jak frajer wpłace dla świętego spokoju a tu lipa

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TomkoProponuję zignorować. Jak to nie był polecony to nie mają dowodu, że wezwali Cię do zapłaty tego mandatu. Do sądu w takiej sytuacji raczej sprawy nie skierują, bo na jakiej podstawie? Nie dzwoń też do nich, bo jak raz zadzwonisz to zapiszą twój numer i później będą dręczyć telefonami, chyba że zadzwonisz z zastrzeżonego. Poza tym dasz sygnał, że ruszyło Cię wezwanie i że mogą coś ugrać. Jak coś możesz iść w zaparte, że ktoś podał twoje dane osobowe, takich przypadków są miliony. 

Edytowane przez Dodarek
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MMorda Podobnie, miałem windykację za już zapłacony mandat. Wina Holendrów, którzy nie odnotowali wpłaty. Sprzedali dług do Szwecji a ci polskiej windykacji. Zero informacji gdzie i kiedy ten mandat był wystawiony. Straszenie sądem itd. Trzeba asertywnie, co, gdzie, dowody a jak straszą sądem to się nie bać tylko im powiedzieć że będzie kontr pozew za utracone dochody w przypadku niesłusznego ciągania po sądach.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Siemanko. 

@Mosze Red Pomożesz? Przyszedł mi po temu jeszcze jeden list - do skrzynki, a jakże. Teraz w lutym przyszedł już polecony z sądu "Doręczenie odpisu nakazu zapłaty". Załącznikiem jest wezwanie do zapłaty z moimi danymi i oczywiście w miejscu gdzie jest czytelny podpis pasażera nie ma nic, bo nigdy nic nie podpisywałem. Dla mnie taki dowód już sprawia, że wezwanie do zapłaty jest bezzasadne. W regulaminie wyraźnie jest napisane, że w przypadku odmowy zapłaty na miejscu kontroler mi wręcza za pisemnym potwierdzeniem wezwanie do zapłaty. Dodatkowo termin do uiszczenia mandatu był do grudnia 2018. 

Macie pomysł jak ładnie odpisać im, żeby się wypałowali? W ogóle pomijam fakt, że kontroler złamał kilka punktów regulaminu podczas mojej kontroli. Przyznawać się, że tam byłem czy po prostu napisać, że się przedawniło i brak mojego podpisu ani nigdy nie dostałem żadnego wezwania do zapłaty (prawnicy twierdzą, że wysyłali hehe)? Jak to ładnie napisać, żeby skończyć to jednym pismem?

Dzięki!

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

40 minut temu, Tomko napisał:


Macie pomysł jak ładnie odpisać im, żeby się wypałowali?

 

Wypałować to się mogą na nakaz sądu a dla sądu jesteś kolejnym cwaniaczkiem bez biletu co zignorował mandat.

Teraz bez świadków, nagrania z monitoringu itd masz kombo mandat + odsetki + koszty sądowe do zapłaty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowodem jest to że Cię spisali. Wypisali mandar. To że nie podpisałeś to nie ich problem. Bo pewnie to im się zdarza nagminnie

1 minutę temu, leto napisał:

Przecież takie roszczenia się przedawniają po roku. Kancelaria ewidentnie chce Cię wychujać na hajs.

Pytanie czy pełny rok minął czy tylko 360 dni.

Bo nieraz z tymi sprawami czekają do ostatniej chwili

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn, @Tomko napisał:

On 11/17/2019 at 9:35 PM, Tomko said:

Wezwanie o numerze jakimśtam z dnia18/11/2018 roku.

Sytuacja musiała mieć więc miejsce znacznie ponad rok temu. To, że wezwanie zostało wysłane teraz (i do tego nie poleconym!), a datowane jest na ponad rok temu, świadczy o tym, że albo w tej kancelarii mają mega pierdolnik, albo chcą maksymalnie niskim kosztem (zwykły list a nie polecony) zarzucić sieć na jeleni, a nuż ktoś się przestraszy i zapłaci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn Minął ponad rok. A kancelaria chce wychujać na hajs. Szuka frajerów. Wypisać to ja też sobie mogę mandat na czyjeś i zanieść do sądu. I myślisz, że to przesłanka do ściągnięcia kasy? Swojego własnego regulaminu nie przestrzegli bo jest w regulaminie kontroli, że kanar musi mi wręczyć wezwanie do zapłaty, które PODPISUJĘ mu. Mogą mi lachę zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z naszego PW wynika, że roszczenie przedawniło się z dniem 2 grudnia 2019 roku, a oni wnieśli o wydanie nakazu zapłaty w styczniu, czyli już po terminie.

 

Wystarczy złożyć sprzeciw od nakazu zapłaty, link do wzoru poszedł na PW. 

 

Możesz oczywiście podnieść dodatkowo zarzut z podpisem ale to i tak nic nie zmieni, bo termin upłyną, korespondencji żadnej listem poleconym nie dostałeś, nie kontaktowałeś się z wierzycielem, więc nie nastąpiło przerwanie biegu przedawnienia. 

 

Standardowo składają o wydanie nakazu zapłaty w postępowaniu upominawczym ponieważ sąd nie rozpatruje czy roszczenie jest przedawnione, a tylko czy istnieje. Nawet przedawnione roszczenie istnieje tyle że jego spełnienie jest dobrowolne.

 

Jak składasz sprzeciw i podnosisz iż roszczenie jest przedawnione to będzie po sprawie.

 

Znaczy to mniej więcej tyle, mam dług, ale go nie spłacę bo już nie muszę ..I.. 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą to dobra okazja na cykl "red bawi i uczy" - jak marnowana jest kasa podatnika. 

 

Czy kiedykolwiek zastanawiało was czemu wszelkiego rodzaju podmioty, które funkcjonują za pieniążki podatników wszelkie państwowe/ miejskie/ gminne mają tak niską ściągalność długów? 

 

Ponieważ ich pracownicy są rozliczani na zasadzie ilości, a nie skuteczności.

 

Śpieszę z wyjaśnieniem, urzędasom musi się zgadzać ilość przypadków, które poprowadzili niezależnie od skuteczności, nie załatwiają spraw nowych tylko stare, bo jeśli zwierzchnik dopatrzy się że były jakieś sprawy, w których nic nie zrobiono będzie zjebka. 

 

I teraz taki przykładowo pracownik działu windykacji MPK pracuje traci czas zawsze nad sprawami, którym termin się kończy, albo nawet się skończył, bo może ktoś zapłaci i się nie odwoła, a świeże sprawy czekają w kolejce....

 

Przez to skuteczność ściągania takich zadłużeń jest mniejsza niż 20%, gdyż ma się zgadzać ilość prowadzonych spraw, a nie ma nacisku na ilość ściągniętych pieniędzy.

 

Jest to czysta patologia. 

 

To samonapędzające się koło absurdu można by zawrócić jedną prostą decyzją. Ktoś powinien powiedzieć STOP, mamy skutecznie ściągać kasę. Delikwent ma 14 dni na zapłatę, czekamy max 3 tygodnie, brak wpłaty na koncie idzie jedno upomnienie listem poleconym, nie odebrał albo odebrał i nie zapłacił wnosimy do sądu o wydanie nakazu zapłaty. Po 5-6 tygodniach od wystawienia mandatu, pracownik powinien już wnieść sprawę do sądu i tyle, ale on trwoni czas na sprawy gdzie mu terminy już się kończą, albo się skończyły, tam gdzie płatność jest łatwa do uniknięcia.

 

Kasa ucieka poprzez złe podejście do ściągania zadłużenia oraz nieefektywne wykorzystanie pracownika, któremu się za pracę płaci.  

 

Czyli żeby to funkcjonowało zaczynamy od spraw najnowszych, a nie od najstarszych. Jasne w pierwszym i drugim roku byłoby sporo spraw przedawnionych i nieruszonych przez pracowników, ale to nie ma znaczenia, bo są to sprawy z niską szansą na pozytywne zakończenie. W końcu system zacząłby funkcjonować normalnie, spraw przedawnionych prawie by nie było, a ściągalność nie była by poniżej 20% tylko powyżej 60%. 

 

Niestety wszędzie gdzie kadra pracuje "za państwowe", rozliczana jest z ilości, a nie z jakości i efektów pracy. 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.