Skocz do zawartości

Złośliwość ludzi


deleteduser164

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety nieśmiałe, ciche i wrażliwe osoby nie mają łatwego życia w grupie ekstrawertyków i śmieci (bo inaczej tego nazwać nie mogę), którzy lubią się dowartościowywać kosztem innych. Wystarczy, że nie wyznaczysz granicy i stajesz się obiektem ich ataków. Ja też swego czasu byłem taką ofiarą kółek wzajemnej adoracji, tylko w trochę młodszym wieku w czasach gimnazjalnych. Wiadomo, że łatwo dopiec niskiemu, chudemu, pryszczatemu, który na dodatek nie ma żadnych silniejszych kolegów. 

 

Studia to trochę inna bajka, bo w zasadzie kontakt z tą toksyczną grupą możesz bez problemu ograniczyć tylko do przebywania z nimi na zajęciach. Nie musisz tak jak w szkole spędzać z nimi czasu na przerwach itd. Do towarzystwa masz przecież innych znajomych poza nimi, prawda? Jak będą próbowali gdzieś dokuczać, to cięta riposta, a jak nie czujesz się w tym mocny to po prostu powiedz, żeby spier***** i włóż słuchawki na uszy. Gwarantuję, że podziała. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minutes ago, Mattheo said:

nieśmiałe, ciche i wrażliwe osoby nie mają łatwego życia w grupie ekstrawertyków

Widzisz, problem polega na tym, a jak sądzę @Dabeq to potwierdzi, że te dwie grupy się nie wykluczają. Największą chujozą jest być nieśmiałym (albo mieć wręcz fobię społeczną), a jednocześnie być ekstrawertykiem, któremu mało rzeczy sprawia taką radość i daje takiego powera, jak kontakty z ludźmi. Coś o tym wiem.

26 minutes ago, Mattheo said:

jak nie czujesz się w tym mocny to po prostu powiedz, żeby spier*****

Wbrew pozorom to często działa, nawet jak jesteś mega niepewny siebie. Jak powiesz komuś, mając w sobie mieszankę wściekłości i braku pewności siebie, żeby się odjebał, to ludzie często będą Cię brać za kogoś przypartego do muru, a zwierzę przyparte do muru, nawet słabe, potrafi wyrządzić duże szkody.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto  U mnie sytuacja była taka, że podobnie jak autor nie potrafiłem postawić granicy na początku znajomości i tolerowałem różne podśmiechujki i docinki, chociaż wewnątrz było mi mega przykro. Mistrzem ciętej riposty nigdy nie byłem, a gdy dochodziło już do wymiany to miałem takie dziwne uczucie w brzuchu i pustkę w głowie. Zabawne, że po wszystkim nagle w głowie miliony pomysłów jak to mógłbym im pocisnąć. W moim przypadku zwykłe "spierdalaj" i późniejsza olewka w jakimś tam stopniu pomogły. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ćwiczyć ripostowanie? Jak jest potrzebne to jest pustka w głowie i złość, po sytuacji milion pomysłów jak można było zgasić.

 

A tak w temacie, byłem w pracy za granicą z Polakami, przycinaliśmy drzewka jabłoni na cydr. Jeden z współpracowników postanowił rzucać takimi małymi jabłkami w moją stronę. Na początku mi takie coś nie przeszkadza, ale jak się domyślacie moja bierność nie powoduje zaprzestania. Rzuca dalej i dalej aż się zaczynam wkurzać, słowne uwagi nie docierają, nagle dołącza się do jakże twórczej zabawy kolejnych dwóch głąbów. Jaką małpą trzeba być, żeby takie coś wymyśleć? I serio trzeba w pysk dać żeby się od razu zwierzęta nauczyły?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztuki walki - to jest dla ciebie rozwiązanie. Nie dlatego abyś się bił (zresztą jak zapiszesz się do klubu a pobijesz kogoś to jest wyższa karalność czynu), ale dlatego, ze walka na treningach działa dobrze na mężczyznę. Nie wiem o co chodzi ale pozytywnie go buduje. Szczególnie psychicznie. Po prostu zaczynasz żyć na innym poziomie. 

 

Niestety to nie jest takie easy jak się wydaje, że zapiszesz się do klubu i będziesz sobie chodził jak do parku. Czasem może się zdarzyć że dostaniesz taki oklep na treningu, że człowiek czuje się jak zbity pies, że czuje się jak płacząca cipa i nie nadaje się do tego.

Wyśpisz się jednak i od nowa na trening. Może w tym tkwi ta moc sztuk walki. 

 

Ja mam skromne doświadczenie, roku nie wytrzymałem na kickboxingu. Szkoda, wygrało lenistwo. 

 

A tak nawiasem mówiąc nigdy nie przypominam sobie abym źle wyszedł idąc swoją drogą, czasem raz z grupą a czasem w odwrotnym kierunku. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Esmeron napisał:

To nie dawaj im amunicji. Naucz ludzi, że takie próby owocują błyskawiczną kontrą i ciętą ripostą w sam środek roześmianej gęby. 

Tylko do tego trzeba charakteru i odbycia, odczytania, zsny z refleksem odpowiedzieć tak żeby było z wyższego poziomu i trafiło celnie. 

To nie jest tak, że ktoś mi pluje w twarz a ja udaje, że pada deszcz - często jeśli jestem w humorze kontruje to, ale i tak odczuwam, że żarty w moją stronę są przychylne. Kiedy ja zrobię to samo następuje - cisza.  To trochę tak jakbym był na scenie, opowiedział żart i nikt się nie zaśmiał - wchodzi drugi komik i publiczność wiwatuje :P 

Osoby te potrafią często wplecić to w żart, a ja przyznam jestem dość bezpośredni .

 

Zapytam elokwentnie i najdelikatniej jak mogę: po jaki chuj poswięcasz swój bezcenny czas na takich ludzi?! 

Czas. Wydaje Ci się że masz go dużo, ale to jest Twój jedyny naprawdę ograniczający zasób. Po co oddawać go ludziom, którzy Cię nie szanują??

Po studiach i tak nie będziecie mieli kontaktu. Tylko przyjaźnie przetrwają. Jak zmarnujesz czas na jełopow, to nie będziesz go miał dla przyjaciół. 

Niezły paradoks, że dla mnie dość ważną sprawą jest szacunek - i tak staram się układać relacje z innymi. Głównie z przyzwyczajenia, zadaję się z tymi osobami i nie zawsze tak było, po czasie się to zmieniło. Z czasem zaczęło się robić za bardzo śmieszkowo i dużo pajacowania.

 

Bullshit!!! Co Ty studiujesz w Wyższej Szkole Zwolnień z Wojska na Wypizdowie Dolnym? 

Masz tylko 1 grupę studentów na roku? Masz tylko jeden wydzial na którym studiuje tylko 1 grupa ludzi? A w mieście nie ma nic kompletnie gdzie można ludzi poznać i coś wspólnie porobić? Nie ma siłowni? Szkoły sztuk walki? Kursu gotowania? Szkoły językowej? Koła szachowego? 

Na studiach jest dużo osób, ale nie wchodząc w szczegóły z tymi osobami mam wiele powiązań w postaci zajęć-wspólnych projektów. Nie da się od tak zerwać kontaktu, mogę go ograniczyć, co z resztą próbuję robić. Można i zapisuje się ostatnio na takie rzeczy, ale niestety większość ludzi ma już swoje grupy i traktuje relacje dość powierzchownie.

 

Sam sobie przeczysz. Nie chcesz odejść od tych ludzi, żeby nie być outsiderem, ale i tak jesteś bo się nie dogadujesz z nimi. 

Staram się być outsiderem, bo często jak już pisałem jest za dużo głupich zachowań - nie ma co mieć kija w tyłku, ale moim zdaniem wszystko ma pewne granice. Często te osoby 1vs1 lub w mniejsze grupce są w porządku, ale jak się wszyscy zbierają to zaczynają się docinki i tego typu.

 

Wszystko zależy od Ciebie, ale zawężasz sobie horyzonty do jednej zjebanej grupy ludzi, do których chcesz przynalezec, choć sam nie wiesz w zasadzie po co. To prawda

 

PS. Nie bierz do siebie szorstkiego tonu. Ja piszę to co piszę nie tylko dlatego, że chcę Ci pomóc. Nie jest to czysty altruizm. Ja mam coś z tego. Otóż pisze to w przerwie w treningu, kiedy zaczyna mi się nie chcieć i iść do domu. Taki wkurw motywacyjny mi też daje kopa i zmusza do ćwiczeń dalej. Pozdrawiam 

Nie biorę, bo nie mam nic przeciwko konstruktywnej krytyce :D 

 

3 godziny temu, Trevor napisał:

Jeszcze jedna sprawa. Nie pokazuj swojego zamyślenia. Rzuć jakimś żartem etc. Niektórzy ludzie mają tak że czują się nieswojo przy takich co niewiele mówią. Jakiś taki strach którego sam nie rozumiem bo zazwyczaj innym staram się nie wchodzić w drogę a tych cichych i zamyślonych bo zazwyczaj lubie i szanuję. Przyszły takie czasy że jak jesteś spokojnym człowiekiem to masz problem bo wiele osób żyje jak by mieli życ wiecznie i nie mogli sie zatrzymac na moment.

I właśnie to jest jeden z częstych przyczyn nieprzyjemnych sytuacji. Jestem osobą z natury dość zamyśloną, czy po prostu pewne kwestie mnie nie interesują i dołączam się dopiero w "ciekawych" sprawach. Jednak jest to odbierane (co dają mi niektórzy odczuć) jako przejaw mojej głupoty. Często to to rzucone między wierszami w rozmowie, żebym nie miał się do czego przyczepić, choć wiem że obraza jest w moją stronę ? To jest dość najczęstszy problem.

Zastanów sie z kim mógłbyś otwarcie pogadać o problemach. Czasem zwykłe wygadanie się pomaga.

To już jest moje błędnę myślenie, ale z czasem przestałem mówić o problemach - z jednej strony albo wybierałem osoby nieodpowiednie do tego, a z drugiej nie lubię obarczać innych swoimi problemami.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, JohnyKakao napisał:

I serio trzeba w pysk dać żeby się od razu zwierzęta nauczyły?

Czasem tak, a czasem wystarczy się ostro postawić. Tak np ja kilka miesięcy temu w pracy obroniłem się przed gościem który ma 193 cm wzrostu, a sam mam 175.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dabeqrób to co lubisz. U mnie też trochę czasu zajęło, aby zrozumieć iż opinia/zdanie innych ludzi jest nie aż tak ważnym. Miej swoje przekonania. Przez utożsamiane się z czyjąś opinia dajesz się komuś sterować. :) Rób swoje i tyle. Ja też miałem takie pasję co mało kto je posiadał. Próbuj znaleźć jakieś grupy na fejsie do twojego nietypowego hobby :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, leto napisał:

Największą chujozą jest być nieśmiałym (albo mieć wręcz fobię społeczną), a jednocześnie być ekstrawertykiem, któremu mało rzeczy sprawia taką radość i daje takiego powera, jak kontakty z ludźmi. Coś o tym wiem.

Całe życie myślałem, że jestem intro.
A co jeśli jestem ekstra?
Bo w zasadzie lubię kontakt z ludźmi, ale tylko pozytywnymi oczywiście --> daje mi to niezłego kopa.
Jednak obserwując zgniliznę moralną także moich znajomych, których znam od podstawówki, czy nawet zwykłych januszy, to się odechciewa wychodzić do ludzi.

Edytowane przez Ragnar1777
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Ragnar1777 said:

Całe życie myślałem, że jestem intro.

Bracie, ja też. Olśniło mnie dopiero sporo po trzydziestce.

2 minutes ago, Ragnar1777 said:

Bo w zasadzie lubię kontakt z ludźmi, ale tylko pozytywnymi oczywiście

A kto lubi kontakty ze zjebami? :D

3 minutes ago, Ragnar1777 said:

się odechciewa wychodzić do ludzi.

Wg mnie trzeba akceptować ludźmi takimi, jacy są. Nie oczekiwać za dużo. Czerpać z kontaktów z nimi to, co się da, pozytywne rzeczy, nie dając im wejść sobie na głowę, nie pozwalając na to żeby na Ciebie wpływali. Dużo zależy od konkretnych sytuacji. Jak np idziesz na koncert to nie oczekujesz że będziesz z randomami w mosh picie rozmawiał o sensie życia, po prostu chłoniesz tą energię która tam się leje hektolitrami. Tak ja do tego teraz podchodzę. Wydaje się działać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mattheo Myślę, że mylisz ekstrawertyka z prześladowcą po prostu. Jedno z drugim nie ma tu nic do rzeczy. Tak samo introwertyk może być prześladowcą w odpowiednio zorganizowanej grupie. Będzie wtedy taką śliską gnidą. 

 

Ludzie są złośliwi wchuj i tacy pozostaną. Trzeba sobie wyhodować jaja po prostu w dzisiejszym świecie. Dlatego idę do pracy, która mnie po prostu wyjebie z butów ze strefy komfortu. Nigdy takiego radykalnego kroku nie zrobiłem jeszcze i boję się jak cholera. Zobaczymy czy w niej przetrwam, ale jeśli przetrwam i zacznę zarabiać do tego coraz lepiej to będę niezniszczalny :). Nie przejmujcie się chłopaki tylko hodujcie skorupę. Grubą.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.