Skocz do zawartości

Facet kiedyś i dziś.


vand

Rekomendowane odpowiedzi

Rozumiem cię kolego, mnie też takie myśli nachodzą codziennie.

Dalej nie wiem czym się zająć, na czym zarabiać kasę, co robić po maturze. Jednego dnia mam wizję, która mi się podoba, a na drugi dzień pojawia się mnóstwo wątpliwości. 

Natomiast co mogę doradzić, to wszystkiego próbować (no prawie wszystkiego), zbierać doświadczenia. Jak coś zaplanowałeś to to robisz, chciałeś iść na kurs to idziesz, jak się nie spodoba to nie wracasz, ale poszedłeś, nie odpuściłeś i masz opinię na podstawie doświadczenia, a nie gdybanie co by było gdyby. To pomaga.

 

7 minut temu, Ramaja Awantura napisał:

Może twoja matka hamowała twoją "męską naturę" by mieć spokój a ojciec był wycofany?

Czy da się to jakoś "przepracować"? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vand Nie wiem ile masz lat bracie, ale według mnie każdy z nas przeżywa jakiś czas zagubienia i "sam nie wie co ze sobą zrobić", to jest pewien etap w życiu i jednym zajmuje dłużej innym krócej. 

3 minuty temu, vand napisał:

Po pierwsze nie radzę sobie z tym co ważne, czyli co chce robić w sensie stricte zarobkowym, no za coś trzeba będzie żyć za jakiś czas już w pełni samodzielnie.

Widzisz, na własnym przykładzie mogę Ci powiedzieć, że jeszcze jakiś rok temu, gniłem w biurze i zastanawiałem się nad tym co chcę w życiu robić i narzekałem, że moja sytuacja się nie zmienia i nie zmieni bo polityka firmy, bo dyrektor nie chce z Tobą rozmawiać bo to bo tamto, a wczoraj skończyłem 30 lat. Spotykając przypadkowo pewnego człowieka na korytarzu zaproponował mi przejście do firmy córki i zarządzanie 60 osobowym zespołem. Decyzję podjąłem w tydzień, początkowo paraliżował mnie strach i brak wiary, że mogę się jakoś w tym spełniać tym bardziej, że w temacie byłem zielony. 

 

Dzisiaj nie żałuję tej decyzji, chociaż muszę się mierzyć z wieloma problemami, ale lepsze to niż płakanie nad swoim losem. Rok temu nie wiedziałem gdzie i co będę robił w życiu mając 29 lat, dzisiaj mam wizję tego gdzie chce być i co osiągnąć za 5 lat. Nasze pokolenie ma to do siebie, że chce wszystko na już i to najlepiej bez wysiłku.

 

Do 30-stki masz czas na skakanie po różnych zajęciach aż w końcu coś zaskoczy i będziesz się w tym rozwijał. Mówię to z własnego doświadczenia. Pomyśl tylko gdzie bym teraz był gdybym wtedy podjął decyzję, żeby zostać tam gdzie jestem, niezłe gówno, ale ciepło przynajmniej. Dziś mam kilka zaproszeń na rozmowy na wyższe stanowiska od obecnego i nie stało by się to gdybym wtedy nie wychylił głowy na mróz z ciepłego gówna.

 

Może da Ci to ogólny pogląd z życia wzięty jak decyzja lub jej brak wpływa na Twoją przyszłość i rozwój lub jego brak.

 

Wniosek z tego taki, nie bój się podejmować decyzji i podejmuj skalkulowane ryzyko póki jesteś młody i nie masz żadnych zobowiązań. Ponosisz konsekwencje decyzji które podejmujesz i ucieczki od ich podjęcia też (co jest chyba jeszcze gorsze). Kieruj swoim życiem na tyle ile to możliwe bo inaczej ktoś będzie Tobą kierował tak jak jest dla niego wygodnie. 

 

Nie da się połączyć kropek do przodu da się je połączyć patrząc w tył.

22 minuty temu, vand napisał:

Gatunku też nie przedłużę raczej bo raz:

- czuję, że nie byłbym dobrym ojcem,

Oj odmieni Ci się jeszcze odmieni jak tylko zaczniesz stawiać sobie cele i przeć do przodu.

24 minuty temu, vand napisał:

- nie chciałbym żeby moje dzieci musiały żyć na tym świecie, skoro już poznałem, że to wcale nic tak fajnego,

Kwestia podejścia do życia, nie naginaj świata do swojej jego wizji tylko naucz się w nim funkcjonować. 

 

27 minut temu, vand napisał:

- nie umiem zbudować relacji.

Zastanów się dlaczego tak myślisz, co robisz źle jak sam nie możesz to idź do kogoś kto Ci pomoże im wcześnie nabierzesz świadomości dlaczego się tak dzieje tym szybciej będziesz w stanie nad tym pracować. 

 

31 minut temu, vand napisał:

Po drugie, relacje z ludźmi, odkąd mam większą wiedzę, to praktycznie w większej ilości nie mam kontaktu z ludźmi, jeśli chodzi o głębsze relacje.

Nie ty jeden, sam w większości czasu jestem sam ze sobą. Według mnie dzisiaj budowanie bliskich głębokich relacji jest dużo trudniejsze niż kiedyś, a będzie jeszcze gorzej, jesteśmy ofiarami swojej własnej działalności, nie dostosowani do tempa rozwoju technologicznego.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jorgen SvenssonSvensson

 

Szacunek. Ja nie odnalazłem jeszcze takiej drogi. W firmie z której się zwolniłem w tamtym tygodniu oferowano mi, że za jakiś czas dostanę stanowisko zarządzające. Ale działalności firmy to coś co mnie kompletnie nużyło, i dodatkowo stresowało do momentu, że w niektóre dni nie byłem w stanie przetrwać do końca dnia bez zapłakanej godziny w pracy.

 

Nie wiem czy to była dobra decyzja, czy zła. Tak poczułem i taką decyzję podjąłem. 

 

Lat mam 22, i obawiam się, że najbliższe lata to będzie droga przez mękę. Dlatego chciałbym móc się teleportować do przodu, bo jest mi źle i liczę, że w przyszłości może będzie lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, JohnyKakao napisał:

Czy da się to jakoś "przepracować"? 

Da się tylko jest to dosyć trudne bo jakby każdy ma swój rdzeń zachowania. Ja sam pracuje nad własną psychiką i jak jestem skupiony na zmienianiu to jest ok, ale jak zapominam o tym to jakby "wytrącam się" z tego bo zapominam o tym :3 nawyki są ogólne we wszystkim bardzo silne.

Musisz sobie uświadomić że każdy ma jakby własny "świat". Ja np. jak widzę bazylikę w jakiejś mieścinie to się zachwycam, dla mojego brata ten widok jest obojętny.

Np. wielu facetom mamusie gadały "nie reaguj to się znudzą" przez co nie odszczekiwali się prześladowcą co przyczyniło się do wielu chorób psychicznych. Mamusia nie rozumiała co to znaczy męska natura, jak my czujemy, jaka jest dynamika między nami. Że bycie silnym jest czymś pozytywnym. Mamusia chciała mieć po prostu spokój z syneczkiem by potem nie chodziła na wywiadówki i nie miała wstydu(kobiety mają taką naturę że bardzo przejmują się opinią innych).

Musisz sobie uświadomić że to co teraz myślisz i jak się czujesz może być po prostu błędne. Że ktoś przekazał ci nieprawdziwe informacje bo sam nie był zbyt mądry. Drugą rzeczą którą musisz robić to OBSERWOWAĆ. Obserwować ludzi, sytuacje, reakcje, rozmowy itp. i konfrontować to ze swoimi przekonaniami i myśleniem. Zdasz sobie sprawę że jest INNE myślenie i czucie na dane sprawy i jest ono właściwe. Nie to co ty teraz myślisz. Ktoś nauczył cię patrzeć na te sprawy przez taki pryzmat.

Ogólnie to jest trochę podważanie swojej aktualnej osobowości bo ja jak pisałem, wpadłem w osobowość miękkiej kluseczki i patrząc w lustro nie potrafiłem siebie wyobrazić jako męskiego, pewnego siebie faceta. A po prostu brakło mi DOŚWIADCZENIA życiowego by patrzeć na sprawy tak nie inaczej...

Dlatego ludziom trudno się w dorosłym życiu zmienić bo myślą że aktualnie TACY SĄ, że to jest ich taki wzorcowy archetyp którego nie zmienią co jest nieprawdą...

 

@vand śmieszne pytanie do ciebie, oglądasz dużo porno i walisz konia? bo brzmisz tak jak ja jak byłem uzależniony... w sensie takie narzekanie negatywne

 

Edytowane przez Ramaja Awantura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, vand napisał:

Nie wiem czy to była dobra decyzja, czy zła. Tak poczułem i taką decyzję podjąłem. 

Okaże się po kilku latach. Jeszcze do niedawna myślałem, że pójście na studia to był błąd który kosztował mnie 5 lat życia i kupę siana, dzisiaj już myślę trochę inaczej. W tym momencie możesz nawet myśleć, że decyzja którą podjąłeś była zła, za kilka miesięcy może lat będziesz dziękował losowi czy tam sobie ? że tak się Twoje życie potoczyło.

 

Jak Cię zwalniają to jest przeważnie lamet co to dalej będzie, a jak znajdujesz nową pracę to ich po rękach całujesz, że Cię zwolnili bo masz dużo lepiej (nie zawsze tak jest) kwestia podejścia i spojrzenia na sytuację.

7 minut temu, vand napisał:

Lat mam 22, i obawiam się, że najbliższe lata to będzie droga przez mękę. Dlatego chciałbym móc się teleportować do przodu, bo jest mi źle i liczę, że w przyszłości może będzie lepiej.

W wieku 22 lat mało kto wie co chce robić, Ci co wiedzą to szczęściarze imho.

 

Obejrzyj sobie Skazanych na Shawshank czasem trzeba przepłynąć przez szambo, żeby wypłynąć na czyste wody.

W życiu masz etapy, nie da się teleportować ani przeskoczyć z jednego do drugie, jak nie przejdziesz jednego to w następnym sobie nie poradzisz. Na każdym polu życia tak jest, od razu nie zostaniesz prezesem, od razu nie zdobywasz złotego medalu, od razu nie wygrywasz w zawodach itd. przynajmniej w zdecydowanej większości przypadków. Życie to trochę jak gra przechodź levele po kolei, tu nie ma kodów. 

 

Każdy w każdej dziedzinie zawsze był mały żeby potem urosnąć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko było OK do momentu pojawienia się telefonów komórkowych i Internetu. Dla mnie to granica zmiany w relacjach społecznych. Czyli gdzieś końcówka lat 90tych.

 

Później nawet te prymitywne telefony odciągały ludzi od realnego życia, zmieniły komunikację. Nigdy w historii nie było tak łatwo się z kimś skomunikować a jednocześnie coraz gorzej było z jakością tej komunikacji. Następnie rozwój Internetu, mediów społecznościowych i smartphonów stworzył równoległy, wirtualny świat, w którym jak widzę wiele osób, zwłaszcza młodych, chce zostać. Włączcie sobie licznik używania telefonu to zobaczycie ile godzin dziennie spędzacie w świecie wirtualnym. 

 

Nie chodzi aby stać się Amiszem i wyrzucić to wszystko ale ogólnie uważam, że lata 80 i 90 były bardziej realne i ludzkie. Choć na pewno biedniejsze. 

 

Ileż to razy widziałem scenę gdzie na przystanku siedzi kilku młodych kolegów i każdy ma nos wlepiony w komórkę. Niby grupa koleżeńska a cała swoją atencję przeznaczają na komórkę zamiast rozmawiać z sobą. 

 

Jednak żyło się swobodniej, w mniejszym stresie. Nie było takiej pogodni za wakacjami, pieniędzmi, lansowaniem się na Facebooku.

 

Taka luźna refleksja w nawiązaniu do czasów w jakich żyjemy. 

 

Nie musisz się nigdzie teleportować. Pamiętam jak wczoraj gdy mając lat 19 stałem przed salą wykładową na I roku studiów i tam był grafik zajęć. Wpisane były zajęcia dla 5 roku. Pamiętam jak mówiłem do kolegów - ale się nam będzie dłużyć do 5 roku. To było jakby wczoraj a od tego dnia minęło mi ponad 17 lat. 

 

Nie ma takiego czegoś jak prawdziwy mężczyzna. Każdy z nas jest prawdziwy. Te wszystkie oczekiwania i wyobraźnia to pobożne życzenia samic. 

 

Nie marnuj tylko czasu na pierdoły - TV, gry. Tego jestem absolutnie pewien. Inwestuj w siebie nie w dobra materialne. Zrób kurs pływania, szybowców czy co tam chcesz ale rozwijaj się ciągle. Ja bym tak robił gdybym cofnął się o 15 lat. 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vandjest rylko tu i teraz.

 

Marzysz by przenieść się w przód za 5 lat by zobaczyć co Cię czeka, a tam nic Cię nie czeka innego niż dziś.

 

Jeśli dziś i każdego tygodnia choć odrobinkę nie rozjaśnisz myślenia i nie wyznaczysz sobie choć jednego malutkiego, konkretnego celu na przyszły miesiąc, to za 5 lat będziesz miał identyczme życie, tylko 5 lat starszy.

 

 

"W wyrku na wznak przeleżałem swój czas, najlepszy czas."

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No na początek to trzeba wypracować w sobie pewne nawyki, bo wszystko co robimy w życiu to nawyki (lepsze bądź gorsze). I te gorsze nawyki trzeba odsunąć na bok, a wiadomo - zainwestować energie i czas w te lepsze. Zmiana myślenia przedewszystkim, mechanizmu i zaprogramowania. Tak, teraz mowa jest o Tobie @vand. Za bardzo się zamartwiasz wszysktim, ja sam byłem w tej sytuacji. W sumie dalej to jest we mnie, ale w mniejszym stopniu, bo pracuje nad sobą. Dzieciństwo ma bardzo duży wpływ na przyszły żywot i od tego musisz zacząć. Przeanalizować swoje dzieciństwo, bo tam tkwi geneza twojego dzisiejszego JA.
W skrócie mówiąc to brak ci wiary w siebie i do tego niska samoocena. Jak tą wiare nabyć ? Trzeba pozbyć się strachu. Puste slogany nic nie dadzą, bo ich jeszcze nie rozumiesz i ciężko coś ci wpoić do głowy. Marek wszystko świetnie omawia w swoich audycjach. Warto poświęcić czas na to, bracia wyżej też wszystko dobrze opisują. Ale to co Ci piszemy da Ci chwilową satysfakcje i podbuduje wiare w siebie, niestety tylko na moment. Także musem jest WYROBIENIE NAWYKU tak, żeby to co jest chwilowe stało się stałe. Musisz sam ze sobą być szczęśliwy, zrozumieć siebie i pokochać. Wtedy wszystko co do tej pory cię męczyło będzie nie istotne. Bo jak bałeś się jakiejś porażki przed innymi ludźmi to teraz zrozumiesz, że to nie istotne, ponieważ będziesz miał to w dupie i podejmiesz sie próby czegoś. A jak się nie uda, przegrasz w jakiejś sprawie to się uśmiechniesz i nie będziesz tak sfrustrowany jak zawsze i zdasz sobie sprawę, że nie udało sie to trudno, nie zawsze coś wychodzi tak jak chcesz i z tego powodu nie będziesz płakać.  WTedy tak naprawdę wygrasz, bo nie ważne jest to, że upadłeś tylko że dałeś radę wstać i idziesz dalej i próbujesz do skutku. Nie chcesz mieć dzieci, bo nie będziesz dobrym ojcem oraz nie chcesz, żeby żyły w takim świecie. Gdy zmienisz tok myślenia i wyrobisz w sobie to co trzeba zmienisz zdanie. Zechcesz mieć potomka i będziesz miał nawet wizję tego co mu będziesz wpajał, by nie był taki jak ty kiedyś, żeby nie cierpiał. To wszystko wyda ci się drobnostką. Tylko potrzeba czasu, mając 22 lata masz całe życie przed sobą ;) Uzyskaj świadomość poprzez rozpracowanie tego pierdolnika w głowie, dlatego zacznij czytać książki, słuchaj audycji Marka. Darmowa, złota wiedza. Troche zrozumiesz, przeanalizujesz i dojdziesz do złotego graala i zrozumiesz dopiero to wszystko. I nie porównuj się do innych, bo każdy ma co innego w głowie, a na zewnątrz człowieka tego nie widać. Nie myśl o tamtych, bo chciałbyś być pewnie taki sam jak oni, ale niektórzy mają whiskas zamiast mózgu i wydaje się, że są lepsi, a to tylko ich zdanie. Buduj siebie samego i do siebie sie porównuj. To czego nie robiles kiedys, nie umiałeś, a co dziś potrafisz. I wierz mi - jestes wyjątkowy tylko jeszcze o tym nie wiesz. 

Natomiast co do mężczyzn kiedyś i dziś... Wydaje mi się, że to ta zgnilizna z zachodu miesza w głowie, ale nie tylko. Bo jak już pisałem wszystko zaczyna się w okresie dzieciństwa, a kto odpowiedzialny jest za wychowanie dziecka ? Rodzice, ale i też oddziałuje w dużej mierze środowisko zewnętrzne, rówieśnicy. Nie odpowiednie wartości, wzorce, zachowania itp. Dlatego jak ktoś dobrze napisał, pizdeczki produkowane są taśmowo coraz częściej. Samotne matki kaleczą swoich synów, czego jestem żywym dowodem ;) A zdrowa rodzina to "chłopak i dziewczyna" :D Mamusie są zbyt nadopiekuńcze, brak ojca i chłopiec nie wie co to asertywność, pewność siebie, podejmowanie ryzyka, odwaga, samodzielność itp. Z tymi rocznikami jest tak, że poprostu czasy się zmieniają i wchodzą różne rzeczy, technika, propaganda i kiedyś był inny wpływ na ludzi, a teraz jest jeszcze inny i to wszystko kształtuje społeczeństwo. Nie ma znaczenia czy jesteś z 99 czy z 82, jeżeli oba roczniki wychowają się w takich samych warukach, przy takich samych wzorcach, naukach, wtedy różnicy takiej nie będzie kolosalnej. I podejście do pieniądza, pogoń za modą, trendami też. Od dzieciństwa wiele jest zależne i takie jest moje zdanie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki mały off top.

Pamiętam jak wyrywałem dziewczyny na czatach, w latach 2000-2005. 

Wszystko było wiadome. Zdjęciami się wymieniało na poczcie internetowej. Nie było oszukiwania lasek względem urody. Pokazywały siebie naturalne i takie się dostawało już w realu.

Zero tapety na mordzie, wydziwiania, nie było tego roszczenia dam, jak teraz.

Ehhh piękne czasy z seksem w aucie na polanie :)

 

Edytowane przez Still
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vand

Ale z ciebie maruda... Kolejny temat po to żeby ponarzekać.

 

Tyle wiedzy, ciekawych tematów ale nie, trzeba narzekać.

 

Coś mi się widzi, że Ty nie potrzebujesz rozwiązań tylko liczysz na atencję.

 

Głaskajcie mnie, pocieszajcie, dawajcie rady ale ja i tak mam je gdzieś.

 

Człowieku... o ile nim jesteś... ogarnij się!

 

Życie nigdy łatwe nie było i nie polega na tym żeby rezygnować z walki. Masz głowę i mózg? Użyj ich!

 

Czasy nie mają znaczenia. A ci co się na niego powołują to tylko szukają wymówki.

 

Napisałbym ci nieco ostrzej ale podejrzewam, że i tak będziesz miał to w dupie więc napiszę tylko żebyś się nie poddawał.

 

(klep, klep po plecach) (sic!)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cortazar 

 

Gdybym szukał poklepania po plecach to nie pisałbym na forum, bo mam tego wystarczająco dużo i nawet dosyć rzeklbym. 

 

To czego szukam to rozwiązania na swoje problemy, może ktoś tak miał itd. Jeśli nie masz ochoty mi pomóc - nie pomagaj, ale nie pisz, że szukam atencji. Ja po prostu korzystam z wiedzy i czasu łaskawych Braci żeby dowiedzieć się czegoś o sobie i może być lepszym w przyszłości. Tyle i aż tyle. Dobrej nocy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, vand napisał:

Ja po prostu korzystam z wiedzy i czasu łaskawych Braci żeby dowiedzieć się czegoś o sobie i może być lepszym w przyszłości. Tyle i aż tyle. Dobrej nocy!

Jeśli tak jest w rzeczywistości to słabo ci idzie. Nie mówię, że to dobrze czy źle, po prostu słabo.

 

Każdy szuka rozwiązania swoich problemów. Nie jesteś wyjątkowy w tej materii.

 

To forum to tylko niewielki ułamek całego internetu ale jednak jest tu sporo rozwiązań na wiele problemów. Wiele z nich łatwo można wprowadzić w życie codzienne. Można ale nie trzeba. Wszystko zależy od nas.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, vand napisał:

@EmpireState

 

Po pierwsze nie radzę sobie z tym co ważne, czyli co chce robić w sensie stricte zarobkowym, no za coś trzeba będzie żyć za jakiś czas już w pełni samodzielnie.

 

Po drugie, relacje z ludźmi, odkąd mam większą wiedzę, to praktycznie w większej ilości nie mam kontaktu z ludźmi, jeśli chodzi o głębsze relacje.

 

Gatunku też nie przedłużę raczej bo raz:

- czuję, że nie byłbym dobrym ojcem,

- nie chciałbym żeby moje dzieci musiały żyć na tym świecie, skoro już poznałem, że to wcale nic tak fajnego,

- nie umiem zbudować relacji.

 

Ogólnie to zastanawiam się co robię na świecie będąc tak wybrakowanym, jeśli chodzi o to żeby sobie poradzić na świecie. Albo czegoś nie widzę. Samemu często czegoś nie widzimy.

1. Osoby wyżej Ci pisały co nieco. Mało kto w wieku 22 lat wie co będzie robić więc Twoim zadaniem jest zdobycie solidnego wykształcenia (bo mimo wszystko jest pomocne), opanowanie przynajmniej ang c1/b2 i jakiegoś dodatkowego języka na b1. W dzisiejszych czasach dzięki właśnie nowym technologiom można się bez problemu przebranżowić, zmienić kraj, nauczyć się nowych rzeczy. Tak jak kolega wyżej pisał. SZCZĘŚCIU TRZEBA POMÓC. Pracuj w korpo, prywatnie, za granicą. W różnych branżach aż znajdziesz, najczęściej z przypadku miejsce dla Ciebie. Ale to miejsce też może ulec zmianie. Pamiętaj o tym. 

 

2. Jeżeli chodzi o kwestie przedłużenia gatunku... Bardzo dobrze, że tego teraz nie czujesz i obyś nie miał takich rozkminek przez dekadę jeszcze. A potem zobaczysz jak wiele rzeczy się zmieni a jak nie... To i tak nie ma znaczenia. SZCZEGÓLNIE TERAZ :) 

Co do znajomych (tematu kobiet nie poruszam) to było pisane wielokrotnie. Z ludźmi musi Cie coś łączyć. Szkoła, praca, nienawiść do policji, melanże pod żabką. 

Stwierdzenie "głębsze relacje" jest niezdefiniowane. Po co Ci głębsze relacje, co to znaczy, co ma być?

Osoby, które mają wiedzę bardzo często na początkowym etapie się nią zachłystują. Ciężko z nimi pogadać, we wszystkim są "mądrzejsze", ich zachowanie jest sztuczne. Chcesz osób z parciem na samorozwój, z którymi bd miał o czym gadać na żywo to wbijaj na grupy Pua. Tam non stop są chętni do spotkań, niekoniecznie do urywania filmów ale myślę, że to może być towarzystwo akurat na ten moment. 

 

Moje wnioski

 

Chwała Ci za to, że myślisz nad sobą i zbierasz wiedzę. Świetny prognostyk na życie natomiast tak jak kiedyś pisaliśmy gdzieś ten "nice guy" jeszcze jest. 

Nie jesteś wybrakowany, co to wgl za podejście. Jesteś dużo dalej niż inni ale chyba w głębi jesteś zbyt idealistyczny. Chwiejny emocjonalnie. Nie potrafisz się odpowiednio doceniać, szanować a przez to zarazem tracisz dużo czasu na takie myśli. Nie tędy droga. 

 

Wejdź na ścieżkę akceptacji, wiary w siebie. Ta ścieżka to nie znaczy, że przewidzisz wszystko co się stanie w życiu ale będziesz na wszystko przygotowany mentalnie :)

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasy się zmieniają, role społeczne płci się zmieniają, estetyka i obyczaje się zmieniają, biologia się nie zmienia.

 

Mężczyźni, z moich obserwacji, coraz częściej słabi psychicznie, pod pantoflem. Konkurencja coraz mniejsza. Nie musisz już być bankierem ani wyglądać jak Van Damme żeby cieszyć się intymnym towarzystwem tłumów kobiet. Nic tylko korzystać. Zajebiste czasy.

14 hours ago, vand said:

jestem w porównaniu do takiego faceta bardzo miękki i wrażliwy

Też jestem, ale tak jak pisałem - mam wrażenie, że poprzeczka jest coraz niżej, także nie ma się co martwić, alleluja i do przodu :)

10 hours ago, vand said:

Tylko to nie moja wina, zatem jak mogę to naprawić?

Może nie musisz? Kogo to kurwa obchodzi. Dopóki nie jesteś incelem albo jakimś gościem wypłakującym się w rękaw randomowym kobietom to serio, nie ma co się pałować i sobie dokładać do głowy problemów.

10 hours ago, vand said:

Dziwię się temu dlaczego sobie nie radzę i jak to zmienić.

Moim skromnym zdaniem zaczynając od akceptacji samego siebie.

10 hours ago, vand said:

Bo obecnie czuję się wybrakowany jako mężczyzna, po prostu.

Jebać patriarchat i matriarchat i ich sztuczne wzorce społeczne, tyle powiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vand Przestań się porównywać i ścigać z innymi. Mam pare zapisanych tekstów. Jeden z nich ponizej.

 

Cytat

Aby uzyskać odpowiednio satysfakcjonujące wyniki niezbędny jest WYSIŁEK. Nieodzowną towarzyszką wysiłku jest KONSEKWENCJA. Ona jest kluczem do długofalowego sukcesu w sprawności fizycznej, sukcesie zawodowym, życiu osobistym. KONSEKWENCJA wymusza ciężką pracę. Uświadamia, że w momencie kiedy najmniej się nam chce ruszyć cztery litery, właśnie wtedy najbardziej tego potrzebujemy. Musimy zdać sobie sprawę, że nic innego nie będzie zbliżać nas do celu jak mozolne podążanie najtrudniejszą drogą z minimalną korekcją kursu wg. wewnętrznego kompasu. Nikt nie pomoże ci osiągnąć celu jeżeli sam nie będziesz do niego dążył krok po kroku, kilogram za kilogramem, minuta za minutą. KONSEKWENCJA jest fundamentem. KONSEKWENCJA to często setki porażek na drodze do celu. To jest tylko i wyłącznie WALKA Z SAMYM SOBĄ, sztucznymi ograniczeniami i własnymi słabościami. Kiedy uświadamiamy sobie co jest dla naprawdę ważne, zapiszemy gdzie jesteśmy, gdzie chcemy być to wtedy pozostaje tylko podążenie tą drogą. Nawet najbardziej odległy cel z każdą chwilą będzie coraz bliżej. Pod warunkiem, że z DEDYKACJĄ i POŚWIĘCENIEM będziemy podążać raz obraną trasą. Każdą słabość można pokonać uporem i odpowiednią determinacją. Może wtedy się stać największą siłą.

 

Poza tym polecam zapoznać się z twórczością stoików. Seneki, Marka Aureliusza, Epikteusa, Zenona z Kitio. Ryan Holiday ma świetne ksiązki opisujące ten nurt filozofii i przekładające wiedzę na współczesne czasy.

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma tego co rozkminiać. Facet jest taki jakie czasy w którym żyje. Teraz są takie i nic na to nie poradzimy. Kobiety przecież też są inne niż jeszcze 50 lat temu. Ja pamiętam jeszcze czasy, kiedy jako dzieciaki uważaliśmy, że zobaczenie baby za kierownicą przynosiło pecha. Jak Bracia piszą, trzeba żyć tak, żeby czuć się dobrze z samym sobą.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, RealLife napisał:

Nie marnuj tylko czasu na pierdoły - TV, gry.

Czasem zdarzają mi się sytuacje niewyjaśnialne - znaki, dziwne zbiegi okoliczności. 

Ostatnio taki miałem parę miesięcy temu, kiedy myslałem o kobiecie, w której zadurzyłem się mając 15 lat i przez kolejnych 23 zdarzało mi się ją spotykać, w różnych okresach życia a to się do niej przystawiać, a to postponować, a pozostawałem zapewne na klasycznej orbicie. W każdym razie tego dnia dziwnym zrządzeniem losu opowiadałem komuś o tej kobiecie, a parę godzin później jechałem i znowu myśałem o niej, a nagle... przyszedł od niej właśnie sms z pytaniem, co tam u mnie (zaznaczam, że po skończeniu liceum kontaktowaliśmy się tak średnio raz na trzy lata, kilka wymian wiadomosci, jakieś spotkanie i potem cisza. Ja zresztą kasowałem jej numer, a ona mój musiała znaleźć w sieci, bo łatwo mnie znaleźć przez mó biznes).

Żeby zakończyć wątek - spotkałem się z nią wtedy po raz n-ty i.... zupełnie mi przeszło. Zmarszczyła się, włosy straciły blask, okazało się, ze w istotnych sprawach ma poglądy inne od moich. Obecnie, majac 38 lat  jestem w swojej najlepszej życiowej formie, wyglądam lepiej niż 10, 15 lat temu, osiągi sportowe idą w górę, wiedza i zasoby też (chociaż jestem minimalistą, więc tylko tezauryzuję z myślą o dzieciach). Czas dla pań nie jest łaskawy, oj nie jest. Ogólnie mówiąc, w kilka minut odkochałem się :)

Ale mówiłem o znakach. W każdym razie teraz była właśnie kolejna taka sytuacja. Od dwóch dni mam niechęć do spraw zarobkowo-zawodowych, robię jakieś absolutne minimum, ciągle myśląc: "jutro". A co jakiś czas pogrywam w Colonization Sida Meiera (z 1994 r., korzystając z Dosboxa) mimo, że nic nowego mnie w tej grze nie czeka i mimo, że to tylko marnowanie czasu, które w niczym nie nie rozwija. Mam co kilka miesięcy takie napady i chęć grania (poprzednio padło na Ufo Enemy Unknown, trzy-cztery dni zmarnowane). Teraz, właśnie w tej sytaucji, przeczyłałem to zdanie i poczułem, że to znak, kolejny raz los, czy jakaś nieznana mi siła coś mi właśnie przekazuje.

Dosyć opierdzielu! Dzięki.

I pomyśleć, że w moim poprzednim forumowym wcieleniu, jak się pojawiłeś (jakoś równolegle z Isildurem), to jakoś mi nie przypadłeś do gustu. Teraz jednak lubię CIę czytać. Mea culpa! :)

 

6 godzin temu, Pater Belli napisał:

Mam pare zapisanych tekstów. Jeden z nich ponizej.

To własna twórczość?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, MrThruster said:

Zmarszczyła się, włosy straciły blask, okazało się, ze w istotnych sprawach ma poglądy inne od moich. 

 

Tak, to prawda. Zjawisko to jest mi również znane. Patrzysz na tę kobietę pod 40-stkę i widzisz, że swoje najlepsze lata ma za sobą. Gdzieś pojawia się uczucie, że możesz zdobyć młodszą, rokującą bo masz ku temu predyspozycje zdobyte z wiekiem. U mnie występuje nawet chwilowy żal do natury i pewien rodzaj współczucia ale jest silne poczucie, że gdybym wziął sobie teraz ją za partnerkę to jest to poniżej moich możliwości. Taka trochę akrutna prawda. 

 

Wspomniałeś, że kojarzysz moje pojawienie się razem z Isildurem. To prawda, on miał wątek o swojej kochance mężatce. Też byłem uwikłany w romans. I to co opisałeś w było jedną z głównych przyczyn czemu z nią nie jestem. Kiedy poznałem kochankę (wtedy tylko koleżankę) miała 34 lata i była atrakcyjną, pełni życia kobietą. Największe zmiany zaszły pomiędzy wiekiem 36 a 38 lat. Aż przykro patrzeć jak się starzeje. Zrozumialem wówczas, że w zasadzie od razu dostałbym podstarzałą kobietę z dziećmi, która najlepsze swoje lata oddała innym. 

 

Nie dziwię się, że mężczyźni około 40-50tki szukają kobiet -10 lat i więcej młodszych. 

Edytowane przez RealLife
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vand - masz 22 lata i świadomość, że chcesz coś zmienić, do czegoś dojść - to już jest bardzo dobrze! Wydaje mi się, że większość 20-latków w dzisiejszych czasach myśli o tym, jak się najebać w najbliższy piątek - a praca jest tylko etapem, aby zarobić kasę którą właśnie przejebie się w weekend.

 

Ja w Twoim wieku chciałem mieć wszystko na już - mieszkanie, dobrą pracę. No i rodzinę, którą mam ale to już inna bajka ;)

Najważniejsze - po prostu rób swoje i bądź cierpliwy. Czasami wystarczy odrobina szczęścia no i samozaparcie.

 

Podam przykład sprzed roku: pracowałem w jednej korporacji, był to ważny etap w mojej karierze, no ale zbyt długi. Zarobki były w porządku ale wiedziałem, że mogłyby być większe. Nic nowego się nie uczyłem, no i wypalałem się zawodowo. Do zmiany pracy blokował mnie angielski - gramatykę ogarniałem, ale z gadaniem było kiepsko. Na rozmowie rekrutacyjnej zjadał mnie stres, więc po paru nieudanych próbach odpuściłem sobie i siedziałem dalej. W pracy nie chcieli mnie awansować, bo była długa kolejka innych "mebli" - ludzi pracujących dłużej ode mnie. No i pewnego razu awansowali gościa, któremu ego i kompleksy wyskoczyły pod sufit - został człowiekiem skurwielem. A ja musiałem z nim pracować i on rozdzielał mi zadania. Po paru sprzeczkach w naszym teamie stwierdziłem - ni chuja, zrobię wszystko, aby zmienić pracę. Tego samego dnia znalazłem korepetytora angielskiego, który stwierdził że mój angielski jest wystarczający, podszkolimy tylko gadanie no i będziemy się przygotowywać do rozmowy kwalifikacyjnej. 

 

Po 2 miesiącach (razem z innym gościem z tego samego teamu) dostałem nową pracę i rzuciłem papierami. Chcieli mnie zatrzymać, awansować i dać znacznie więcej kasy. A w nowej pracy oferowali mi niemal dwukrotność moich zarobków! Grzecznie podziękowałem, zarabiam teraz znacznie więcej (5 cyfrowa kwota na rękę), pracuję z Amerykanami i ogólnie jestem z pracy zadowolony. A człowiekowi skurwielowi powinienem w sumie podziękować - to on mnie zmotywował do zmiany!

Edytowane przez staryzonaty
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaram się wyjaśnić jeden z czynników, których może być wiele. Oprócz wychowywania przez kobiety wyznacznikiem są też... Nasze czasy. 

 

Za komuny dzieciak pomagał rodzinie w pracach polowych - prace manualne, często jazda traktorem. Częściej niż żony jeździli właśnie synowie. Pomagali w garażach przy maszynach które uczyły podstaw odkręcania śrub i używania młota np. 

 

Dzieci z miast pomagały w obowiązkach, nie było tak automatów, mikrofali ani wożenia dupy kilometr do szkoły. Dzieciaki targały zakupy, pomagały nawet wzywają hydraulika - nowe znajomości oraz obserwacja co należy zrobić, choćby bardzo ogólnikowo.

 

Skonfrontuj to z obecnymi czasami - na prawo jazdy nie zapracuje tylko dostanie od rodziców plus jakieś autko np 150km, a kiedyś ojciec takiej osoby mógł się wstydzić pożyczać od dziadka trabanta np. Wszystko załatwiają rodzice, technologia mocno upraszcza wiele czynności.

 

Ciepła woda? Już nie biega dzieciak z drewnem (drewno nie "drzewo! Drewno to materiał pozyskiwany z drzewa, pozyskać z drzewa można np liście czy kwiaty! Drzewo rośnie! Drewno to surowiec!) lub węglem i rozpalał, dziś odkręca kran i leci ciepła woda.

 

Mam kumpla. Nie umie dobrać śrubki do mebla ani wymienić żyłki w kosie, paliwa też nie rozrobi (teraz po moim instruktażu rozrobi, dla tych nie nie umieją polecam kalkulator mieszanki 2T), ale....

 

Ma nowe auto za ok 100 000zł. Nie, nie "nowe" pięcioletnie, nie "nowe" za dziesięć tysięcy, tylko salonowe za sto tysięcy cebulionów. Jak jedzie w moim wozie i opony zaszumią panikuje że coś się zepsuło, nie jest pewny co do niektórych spraw gospodarstwa domowego ale był bardzo pracowity za granicą, nie chlał, nie ćpał, czasem jakaś panienka do towarzystwa za dymać lata na obczyźnie, samemu też się chce i go rozumiem.

 

Czy ten Pan jest wg was zaradny życiowo czy nie?

 

Część powie tak, część nie i oboje macie częściowo rację. Został tak wychowany aby dobrze zarobić, ale nie miał okazji np naprawiać traktor gdyż go nie posiadał. Współczesna technologia nie wymuszała na nim noszenia paliwa do rozpalenia w piecu, czy kombinowania skąd zdobyć jaką rzecz, nie musiał wstawać rano i czekać w długich kolejkach, bo oprócz służby zdrowia w zasadzie już takich nie ma. 

 

Taka refleksja i mała cegiełka ode mnie do dyskusji w temacie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Exactly.

Po wojnie dorosłych mężczyzn było mało.

Nastolatki musiały sobie radzić i jeszcze opiekować się rodziną.

Faktem jest też, że życie nie pieściło a stal hartuje się w ogniu.

 

Jedną z bardzo mądrych rzeczy jest popracować jakiś czas fizycznie.

Kwartał, rok...

Ktoś kto tego nie robił nie ma najmniejszego pojęcia jak to uczy życia.

Kasa?

To zależy. Jak wszędzie. Na początku na waciki.

Potem możesz być średni, dobry, bardzo dobry, wyjątkowy.

Już ci bardzo dobrzy zarabiali więcej niż dyrektorzy, którzy nimi rządzili.

O wyjątkowych nie mówię bo już nie pamiętam czy takich znałem.

 

Żeby było jasne:

Ja sam, z dyplomem Politechniki Warszawskiej, pracowałem kilkanaście lat fizycznie.

Z własnej i nieprzymuszonej woli, podobnie jak wtedy gdy się żeniłem, tyle że to drugie przyniosło gorsze skutki.

Początków uczył mnie pan Kazio.

Wszędzie jest jakiś pan Kazio co zna temat od podszewki.

 

To była najlepsza decyzja jaką podjąłem w życiu.

Płaci mi do dziś.

 

Wiecie jaka była pierwsza rada jaką mi dał i jaką pamiętam X-ści lat?

Masz łeb i chuj to kombinUJ.

(Rymy typowo robotnicze, BTW.)

I dlatego tamto doświadczenie płaci mi do dziś.

Nie ma, że się nie da.

Trzeba tylko użyć łba i chuja.

 

Disclaimer:

Wszystkich zszokowanych terminologią przepraszam, chciałem jak najlepiej przekazać realia.

----

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.