Skocz do zawartości

Z kronikarskiego obowiązku.


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Panowie,

Przekraczając 1k postów, postanowiłem podzielić się w końcu historią małżeńską, która poniekąd mnie tu sprowadziła. Kiedyś myślałem, że jest unikalna i po prostu miałem wielkiego pecha do podłej, nie umiejącej uszanować drugiej osoby i 'świętych przysięg' baby. Dzisiaj wiem, że to tylko odlew z formy, zwykły imperatyw biologiczny szukania najlepszej gałęzi i ciepłego kurwidołka. Jest na forum wiele głębokich historii, które przeczytałem z zainteresowaniem i uwagą. Ta będzie krótka, jak kalka i ksero, lojalnie uprzedzam. :)


Początki super - ona była wyjątkową księżniczką, inną niż wszystkie. :D

Randki, narzeczeństwo, ślub i pierwsze lata, do czasu pojawienia się dzieci - każdemu można polecić. ? Było komfortowo, więc dama podejmowała lub rzucała różne bezsensowne prace i kultywowała rozwój osobisty tj. kursy i hobby za pieniądze męża. Wtedy białorycersko to pochwalałem, a mając dobry etat, mogłem nas sam utrzymać. Jednocześnie byłem coraz bardziej przytłoczony, a jednoosobowa finansowa odpowiedzialność za rodzinę i poczucie braku wsparcia księżniczki, zaczęły w końcu odbijać się na kondycji, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Spadła forma zdrowotna, doszedł brak ramy, dałem się sprowadzić do roli providera, a małżonka kupczyła tyłkiem. Zaangażowany w utrzymanie podupadającego związku i rodziny, zaniedbałem kontakty towarzyskie jak i rodzinne. Na koniec zostałem właściwie sam z problemami na własne życzenie.


Tymczasem księżniczka zaczęła szukać szczęścia w świecie. Pojawiły się wyjścia na miasto, wyjazdy do spa, nocowania "u koleżanki", gównoprace z delegacjami. Jak się sobie wzajemnie ufa ? i jest nowocześnie, to nie wypada protestować. W tym czasie ja grzecznie w domu z dziećmi. "Jasne, zrelaksuj się, taka jesteś zmęczona zleceniami (za drobne, a ja zapieprzając sam na dom, czuję się po prostu jak na turnusie w uzdrowisku)". ? Wobec mojej tak koncyliacyjnej postawy, oczywiście przestała mnie szanować,  a zaczęła zlewać i traktować impertynencko, wchodząc w wulgarne i agresywne tony. Na kanwie naiwnego ratowania czegokolwiek, wsparłem jej plany biznesowe. Gdy u mnie zawodowo nastąpił kryzys, a u niej biznes zaczął w miarę prosperować, szybciutko odeszła na 'swoje', zabierając potomstwo i chcąc polubownego rozwodu. Niedługo po zeskoku objawił się nowy kolega (raczej stawiam, że był stary ?), a następnie karuzela, karuzela, na Bielanach, co niedziela. Na pewno byli też wcześniej, tylko miałem klapki na oczach i lśniącą zbroję.

 

Wtedy pierwszy raz się wku**iłem i zawnioskowałem o jej winę. Na wokandzie poznałem z nowej, 'lepszej' strony parę osób z rodziny księżniczki oraz ludzkie atencyjne ścierwo w postaci 'miłych' sąsiadów. "Sprawiedliwy sąd" dosrał mi współwiną (przyznam, cholerni hipokryci prima sort wymyślili argumenty! haha), godnymi alimentami i podziałem do dopłaty z mojej oczywiście strony. Co wygrałem, to ocalenie więzi i kontaktu z dziećmi. Próbowano go w ogóle zminimalizować, ale po zaciekłej walce prawnej i uporowi, jest przynajmniej w miarę regularny.


Po zakończeniu 'formalności' zacząłem proces swojej odbudowy, mentalnej, fizycznej, zawodowej. Dzisiaj potrafię śmiać się z przeszłości, ale wtedy, jak wszystko się waliło, wyłem wkurwiony z żalu i bezsilności. Ostatecznie bilans to wspaniałe dzieci, które są dla mnie najwyższą wartością i oczy, otwarte już teraz na wrodzoną naturę kobiet. Czuję się spełniony i pogodzony przede wszystkim sam ze sobą, a życiu jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Reasumując - warto było! :D

 

Jak zapowiadałem - nudy fest, więc jak ktoś dobrnął, dziękuję za uwagę! ;)

 

Edytowane przez Exar
  • Like 25
  • Dzięki 7
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia rzeczywiście jak z "Luz Marija" odcinek 1346758, ale to czego powinszuję, bo cenię to bardzo, to męski już z perspektywy czasu dystans do tego syfu, okraszony sarkastycznym humorem tu i ówdzie, taki męski rachunek sumienia - gdzie malujesz babę jako ci się objawiła, ale między wierszami pamiętasz żeby też dać sobie po mordzie za niewątpliwe bialorycerstwo.

 

Dzięki!

Edytowane przez Kim Un Jest?
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Exar @trop @azagoth reszta braci!

Jaki morał z tej historii?! A taki, że teraz To My rozdajemy karty! To My teraz jesteśmy zimnymi skurwielami! I co najlepsze? Dobrze nam z tym! Jesteśmy panami swojego życia :)

Tyle w temacie :)

 

Edytowane przez Still
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam tragistorie z dziećmi w tle, to zaczynam rozumieć te wszystkie niewytłumaczone samobójstwa panów czy pijackie ciągi. Ostatnio byłem na pogrzebie kolegi (pisałem o tym). Podobno się zapił, usłyszałem od jego byłej żony... Ale nigdy nie wspomniała że to jakakolwiek jej wina, nikt kurwa nie wspomniał. A chłop był mądry i pracowity. Gratuluję cierpliwości i opanowania, nie wszyscy mają w sobie takie cechy.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Kapitan Horyzont napisał:

@Exar Z ciekawości spytam - eks mieszka z dziećmi? Sama? W jakim mniej więcej wielu była, gdy się rozstaliście? Czy ten jej nowy kolega to facet po przejściach, czy kawaler? 

Szczegóły już pominę, bo niewiele wniosą. Co do pierwszego 'bolca' - nie zapoznawałem się z nim bliżej. Natomiast obecnemu zwyczajnie współczuję, bo wiem na co się "połakomił". Powiem więcej, stale kibicuję nowemu związkowi ex, bo facet na poziomie jest gwarancją i tarczą, że moje dzieci mają się dobrze. Popieprzone emocje kobiece, w pierwszej kolejności kierowane są pod jego adresem, zamiast pod adresem potomstwa. Taki wentyl bezpieczeństwa.

26 minut temu, Krugerrand napisał:

@ExarW sumie, to wygrałeś swoje życie. Gratulacje

Cieszy mnie Twoja ocena, bo dokładnie takie mam osobiste przeświadczenie. :)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałem być wścibski. Po prostu nie rozumiem gości, którzy mieszkają z panią i jej dziećmi. Zawsze taka wizja mnie odpychała i to już wtedy, kiedy jeszcze miałem białorycerskie spojrzenie na kobiety.

 

Związek z panią z dziećmi - powiedzmy, ok - ale każde mieszka u siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Kapitan Horyzont napisał:

Związek z panią z dziećmi - powiedzmy, ok - ale każde mieszka u siebie.

Powiem ci z własnego doświadczenia, że to nie związek. Noc jest po to aby ludzie ze sobą spali skoro mają taką możliwość - bo to zbliża, w przeciwnym razie to nie jest związek, tylko kąsek do ugryzienia. Wiadomo że to komfort (bo sam nie potrafiłbym bez tego żyć), ale wyobraź sobie: laska rozbija związek, zdradza gościa z tobą, ty przychodzisz i liczysz na wierność zostawiając ją samą w nocy... Nawet latarnie pod oknem nie pomogą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Kapitan Horyzont napisał:

Po prostu nie rozumiem gości, którzy mieszkają z panią i jej dziećmi.

To się jednak zdarza. Ale co z sytuacja w drugą stronę? Tzn. kobieta nie mając swoich dzieci, zaczyna mieszkać z facetem wychowującym dziecko/dzieci i staje się MACOCHĄ, jak z Kopciuszka. :D  O, facet - na to nie pójdzie 99,5% kobiet - no chyba, że ów samotny ojciec jest milionerem, wtedy dla odmiany pójdzie na to 99,5%. :D

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Exar napisał:

koncyliacyjnej

   No to teraz proszę Pana, toś mi Pan zaimponował, aż musiałem do słownika zajrzeć,? poszerzyłeś moją wiedzę, dziękuję.

Co do reszty, sam wiesz, nic tu po mnie. Pogratulować i jednocześnie współczuć, bo jednak coś nie pykło, w sensie rodziny.

Ciesz się życiem, spełniaj marzenia i tyraj na alimenty, jeszcze kilkanaście lat i będziesz wolny całkowicie, daj boże bez zobowiązań.

Godzinę temu, Still napisał:

Jaki morał z tej historii?! A taki, że teraz To My rozdajemy karty!

   Tak nam się tylko wydaje, kobiety są lepsze od nas, my znamy tylko część ciemnej kobiecej natury, niewielką część.

One mają atuty w postaci tylko tego że są kobietami, mają ciało, potrafią faceta ogarnąć, przytulić, do tego jeżeli mają krztę inteligencji,

mogą ten stan utrzymywać długooo. Większość z nas, pomimo ogarnięcia popłynie, i nie wypierajcie się tego, wystarczy w miarę ten teges ogarnięta kobieta.

Pozdro.

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Exar Gratuluję, że ogarnąłeś życie. Wpis pomógł pewnie wyrzucić to z siebie i ułożyć po raz kolejny w głowie.

Każda taka historia, jest cenna dla forum. Jeżeli pomorze choć jednemu białemu rycerzowi, zrozumieć, że liczy się on sam. Zaś jego myszka, nie jest "inna niż wszystkie". 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.11.2019 o 15:44, Exar napisał:

Jak zapowiadałem - nudy fest, więc jak ktoś dobrnął, dziękuję za uwagę!

Ej tam, nie kokietuj. Masz chlopie talent pisarski - mimo, że o poważnych sprawach, to się wiele razy czytając uśmiechnąłem. Super, że po latach podchodzisz do tego z dystansem. Ile to już lat od rozwodu?

W dniu 23.11.2019 o 18:02, Kapitan Horyzont napisał:

Nie chciałem być wścibski. Po prostu nie rozumiem gości, którzy mieszkają z panią i jej dziećmi. Zawsze taka wizja mnie odpychała i to już wtedy, kiedy jeszcze miałem białorycerskie spojrzenie na kobiety.

 

Związek z panią z dziećmi - powiedzmy, ok - ale każde mieszka u siebie.

W pełni popieram. Tutaj ostanio ktoś założył (bodajże w świeżakowni, nie pamiętam) temat o tym, jak mieszka w domu swojej partnerki - wdowy, w którym też mieszka dziecko tej pani, ale syn autora wątku ma tam też pokój.... bałagan jak sto pięćdziesiąt.

Mieć dzieciatą babę - w sumie normalka w pewnym wieku, ale bawić się w dom i miszmasz dziecięco - mamusiowo - tatusiowy, to dziękuję. Kwestii wprowadzania się do domu kobiety już litościwie nawet nie obśmieję.

Jeśli się rozwiodę, to kolejne panie tylko na zasadzie LAT. 

Edytowane przez MrThruster
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, MrThruster napisał:

Ile to już lat od rozwodu?

Za dużo, by się przejmować, za mało by zupełnie zapomnieć.

Najuważniejsza nauka:

jeśli mężczyzna jest w stanie umysłowym, w którym Ona wydaje się być inna niż wszystkie, to będzie tak jak zawsze. ?

 

49 minut temu, MrThruster napisał:

W pełni popieram. Tutaj ostanio ktoś założył (bodajże w świeżakowni, nie pamiętam) temat o tym, jak mieszka w domu swojej partnerki - wdowy, w którym też mieszka dziecko tej pani, ale syn autora wątku ma tam też pokój.... bałagan jak sto pięćdziesiąt. 

Mieć dzieciatą babę - w sumie normalka w pewnym wieku, ale bawić się w dom i miszmasz dziecięco - mamusiowo - tatusiowy, to dziękuję.

Przede wszystkim, własne ojcostwo bardzo wiele zmienia i daje mężczyźnie dużo nowej perspektywy.

"Nie masz dzieci i jesteś z samotną madką", nie jest tym samym, co "masz dzieci i jesteś z samotną madką".

W tej drugiej sytuacji, biologiczna dbałość o własne potomstwo pomaga i pozwala zachować mężczyźnie poczucie trzeźwości. Kobieta będzie mężczyzny o wiele mnie pewna, a to właśnie zagrożenie pozycji kobiety jest dla związku kojącym balsamem. Jeśli jej zależy, po prostu będzie się częściowo sama ograniczała, podświadomie rywalizując z dzieckiem partnera. A tak naprawdę zawsze będzie na DRUGIM miejscu, tylko raczej nie możesz jej tego powiedzieć. ?

Natomiast, gdy przestanie się ograniczać, należy powiedzieć jej bez żalu 'au revoir najdroższa'.

 

Edytowane przez Exar
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.