Skocz do zawartości

Zbyt samolubny na rodzinę.


deleteduser178

Rekomendowane odpowiedzi

12 godzin temu, Vstorm napisał:

 

Także, zawsze trzeba liczyć wyłącznie na siebie.

Dopóki jesteś zdrowy, w pełni sił umysłowych i masz kasę. Jeśli czegoś zabraknie, to albo pomoże rodzina, albo będziesz zdychał w szpitalu.

 

Takie jest życie. Wiem to m.in. z własnego doświadczenia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Kapitan Horyzont napisał:

będziesz zdychał w szpitalu

Widywałem oraz byłem świadkiem rozmów, więc nie jest to pojedynczy przypadek. Szpital typowy powiatowy.

Odleżyny, odór moczu, smród na sali, bo nie było rodziny lub się nie interesowała chorym.

 

Do tego obłożnie chory nie jest w stanie załatwić sobie lepszego szpitala, sfinansować prywatnej pielęgniarki itp

Ktoś zaufany musi to zrobić i opłacić za niego.

 

 

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Turop napisał:

Czy macie podobnie? W jakim wieku przestaliście być samolubni i mogliście pomyśleć o zarabianiu na kogoś jeszcze? Czy to z wiekiem nadejdzie obrót o 180 stopni i przyjdzie chęć posiadania potomstwa?

 

Nie nazwałbym samolubnością faktu, że nie chce się posiadać dzieci. Nie każdy ma do tego predyspozycje i warunki (głównie finansowe), a mimo tego ludzie i tak ulegają presji ze strony otoczenia, robiąc tak naprawdę krzywdę samemu dziecku. Ja jestem zdania, że jak czegoś nie czujesz to tego nie rób i tyle, rób to co sprawia Ci radość i w czym się spełniasz. Założenie rodziny i wychowywanie potomstwa to nie jest jedyna "słuszna" droga, jak to się niektórym Januszom wydaje. Zalali formę w wieku 20 lat i po prostu nie znają innego życia, a przecież nie powiedzą, że popełnili błąd. Mam 22 lata i na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie posiadania potomstwa, ograniczyłoby to mocno mój rozwój, na który prawdopodobnie nie miałbym już czasu, nie mówiąc już o zasobach. Jakiekolwiek wyjścia, spontaniczne wyjazdy też byłyby ograniczone. Zresztą w dzisiejszych czasach znalezienie partnerki do LTR jest mocno skomplikowane, nie mówię tu nawet o jakimś ideale, tylko o w miarę ładnej i ogarniętej życiowo kobiecie, której jeszcze nie dotknęło to wszechobecne spierdolenie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mattheo napisał:

w dzisiejszych czasach znalezienie partnerki do LTR jest mocno skomplikowane

Nie tylko znalezienie partnerki, przede wszystkim znalezienie gruntu pod nogi, na którym państwo nie robi ci problemów w planowaniu życia, podejmowaniu decyzji o swoim życiu, więc można powiedzieć jedno z drugim musi istnieć, ale koszta są porażające.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Turop napisał:

Czy macie podobnie? W jakim wieku przestaliście być samolubni i mogliście pomyśleć o zarabianiu na kogoś jeszcze? Czy to z wiekiem nadejdzie obrót o 180 stopni i przyjdzie chęć posiadania potomstwa?

Mam 35 lat, nadal nie chce mieć dzieci, nie czuje takiej chęci/potrzeby po prostu. Czy to samolubne - nie. Żyj i daj żyć innym, tak jak chcą w tym najważniejsze sobie. Robienie czegoś wbrew sobie, bo tak wypada, bo tak robią wszyscy, to uważam za problem. 

Edytowane przez józekk
dopis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często słyszę od dzieciatych kiedy Ty? :P a no nie planuje ale już przestałem z tym wojować. Mówię, że muszę kogoś mieć odpowiedniego i odpuszczają. Tak na serio nie czuję tego wcale. Z resztą i tak w tym świecie uczestnictwo w wychowaniu dziecka kończyło by się tym, że wracam z pracy o 16.30. Dziecku zdążą wyprać mózg w szkole. Zostaje mi tylko weekend.  Podczas mojej nieobecności w domu żonka pójdzie skakać po tinderze bo za mało poświęcam czasu rodzinie itp. Ta wizja mnie od tego odciąga. Nie chcę skończyć dożywotnim obowiązkiem płacenia. Po prostu myśl o takim czymś mnie przeraża. Mam kolegę który w wieku 20 lat zalał. W wieku 30 lat brał syna na domek i walił wiadra podczas gdy jego potomkiem zajmował się inny kolega by nie widział co dojrzały tatuś robi. Oczywiście już z nią nie był, poznał inną dolał dwójkę tamta go również zostawiła z tym, że gość to zrobił za granicą. Ciekaw jestem jak teraz będzie wyglądać sprawa z alimentami po płacić w ojro to słabo. Ot to rodzinka i dzieci. Szkoda, że Ci co mieć powinni ich nie chcą bo widzą jak to wygląda i czym może się skończyć a znowu patolka mnoży się jak szarańcza :D.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Vstorm napisał:

Przedstawię sprytnie swoje argumenty i na tym temat się kończy.

W moim przypadku to nie działa.

 

4 godziny temu, Leniwiec napisał:

Na szczęście mi przeszło .....

No mi też, i to już jakieś 7 lat temu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię siebie i w związku z tym bałbym się, że dziecko będzie do mnie podobne (i nie, nie chodzi o to, że tez by mnie nie lubiło :)). Na starcie byłby obciążony genami, które utrudniłyby mu prawidłowe funkcjonowanie w społeczeństwie. Dla mnie jest to świadomość nie do zniesienia.

Edytowane przez Mapogo
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Decyzja o nieposiadaniu dzieci jest słuszna z dwóch powodów:

1. Nie jesteśmy w stanie zagwarantować uniknięcia cierpienia zrodzonego z nas człowieka, a raczej większe jest prawdopodobieństwo, że życie dziecka będzie nieszczęśliwe, naznaczone cierpieniem niźli piękne i bezproblemowe. Świat XXI wieku to świat coraz większych zagrożeń -  zwariowany konsumpcjonizm, erozja wartości, upadające demokracje liberalne, radykalizacja i co prawdopodobnie najgorsze nadciągajaca katastrofa klimatyczna. Dziecko nienarodzone nie istnieje, nie ma świadomości ani nie pcha się na ten świat, więc oszczędzając mu narodzin nie czyni się nikomu krzywdy.

2. W sensie globalnym jedyną szansę dla przetrwania i odrodzenia się człowieka, tak dobrego i wspaniałego, jakim mógły być, widze jedynie w depopulacji. Zaniechanie rozmnażania tak, aby było nas coraz mniej, to wspaniały cel, bo prowadzi do tego, że być może za 100 lat mogłoby być np. pół miliarda ludzi, którym ta planeta w zupełności wystarcza i którzy przestają ją zarzynać i mogą wreszcie żyć w pięknej harmonii z resztą istot żywych i cieszyć się czystym i pięknym światem. Takie mam marzenie.

Z tych względów popieram każdego, kto powstrzymuje się od prokreacji. 

Zrobienie dziecka to nie problem. Ale uchronić je przed cierpieniem, dewiacjami... kto to może? Tylko garstka najbogatszych i zarazem najlepiej poukładanych może liczyć na duże prawdopodobieństwo, że ich dzieciom będzie się wiodło co najmniej tak dobrze jak im samym. Reszta rodziców może liczyć co najwyżej na fart.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.