Skocz do zawartości

Rozwody po 40-tce


Rekomendowane odpowiedzi

13 minut temu, Androgeniczna napisał:

Być może

O, na pewno. Realny świat nie składa się jedynie z dyrektorów i prezesów korpo o pewnej "pozycji społecznej". Nie każdy nimi zostaje, nie każdy chce nimi zostać, szukając szczęścia i spełnienia we własny sposób, niezależnie od wieku.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Obliteraror napisał:

O, na pewno. Realny świat nie składa się jedynie z dyrektorów i prezesów korpo o pewnej "pozycji społecznej". Nie każdy nimi zostaje, nie każdy chce nimi zostać, szukając szczęścia i spełnienia we własny sposób, niezależnie od wieku.

A czy pozycja społeczna to tylko prezes? Moim zdaniem pozycja społeczna mężczyzny to dobra praca która daje pieniadze. Nie koniecznie musi być to dyrektor.

Teraz, tomekbat napisał:

Androgeniczna żyje w świecie brazylijskich telenowel

No jeśli dla kogoś pozycje społeczna ma tylko prezes czy dyrektor to tak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwody po 40stce, ale i w innych grupach wiekowych są - moim zdaniem - skutkiem z grubsza 3 czynników:

- poprawa poziomu życia

- rewolucja seksualna

- medialna indoktrynacja.

Co by nie mówić poziom życia nad Wisłą znacznie wzrósł. To wciąż nie dla wszystkich przysłowiowy American Dream, ale Polacy się kształcą, nie są przyspawanie do jednego zawodu całe życie, pracują w mieszanych zespołach, przez co wzrasta ich poczucie wartości, a coraz większe dochody pozwalają myśleć o mitycznym "zaczęciu wszystkiego od nowa". W czasach PRL-u nawet jak pił i bił to się dogorywało życia razem, bo "gdzie pójdę?" "Jak się utrzymam?", "Kto mnie zechce?". Dzisiaj? Gdzie pójdę? Na swoje, coś wynajmę. Jak się utrzymam? W wieku związkach już nie tylko "stary przynosi piniondze do domu". Kto mnie zechce? A co internetu i portali matrymonialnych brak? Brak ludzi "z odzysku"? Takich jak ty i ja?

 

Rewolucja seksualna. A raczej jej ciąg dalszy po '69. Moim zdaniem bardziej radykalna forma, a jeszcze spotęgowane to możliwościami internetu. Tak - to internet pomógł wieku osobom odkryć w sobie różne twarze chuci, social media pozwalają nabijać sobie licznik "randek ze śniadaniem" do rozmiarów niespotykanych. Paradoksalnie nie trzeba być fit-instagramówą żeby znaleźć amatora. Ja w takich warunkach cenić: stałość uczuć, lojalność, trwanie na dobre i na złe?

 

Medialna indoktrynacja. Rozpierdalacz związków bez cienia wątpliwości. Od głupich seriali, przez para-dokumenty, Wielkie Braty, Wyspy miłości, filmy, czy skończywszy na promowaniu rozwiązłego życia gwiazd i celebrytów. Tak pompowany stale ściek musi narobić w wielu głowach gnoju. I robi...

 

Nagle uświadamiamy sobie, że będąc już 20 lat w jednym związku, przegraliśmy życie, to jednak nie to, mogę mieć każdą/każdego, nie my pierwsi wśród otoczenia się rozwiedziemy itd. Tylko tak jak wcześniej wspomniałem - najczęściej do takich decyzji trzeba ideologicznej nadbudowy. Jasne, że są rozwody, które są bywają jedynym słusznym rozwiązaniem dla obu stron, ale współczesna tendencja zakrawa prawie na modę, ludzie idą na łatwiznę, rozwód wchodzi w grę szybciej niż zmiana fryzury.

 

Nie będę wartosciował czy to dobrze, czy źle, być może taki tor ewolucji ludzkości, być może uruchomiliśmy wielką machinę autodestrukcji, ale pewne objawy są nad wyraz niepokojące...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Normalny napisał:

A czy naturalny jest związek starszego faceta bez pozycji społecznej z młodszą kobietą?

 

Moim zdaniem pytanie powinno brzmieć „czy jest możliwy”, a nie „czy jest naturalny”. Z biologicznego punktu widzenia młode kobiety najchętniej wiążą się z mężczyznami, którzy mogą im zapewnić bezpieczeństwo (nie tylko finansowe) i opiekę, tak aby one mogły skupić się na dzieciach (feministki by mnie zabiły ;)). Takie bezpieczeństwo częściej zapewni starszy od niej mężczyzna, który ma już w miarę stabilną sytuację zawodową, niż młody chłopak, który dopiero w ten świat wchodzi. Również mężczyzna z niestabilną sytuacją społeczno-zawodowa ma mniejsze szanse. To czysta biologia, nie cynizm jednostki. 

 

Na to jednak nakłada się perspektywa kulturowa i zmiany w niej zachodzące. Coraz więcej młodych kobiet jest samowystarczalnych i poszukując partnera niekoniecznie muszą stawiać na jednym z pierwszych miejsc jego pozycję społeczno-zawodową. Kobiety na tej zmianie  kulturowej zyskały dużo większy wybór, aczkolwiek nie każda chce z niego korzystać. Odpowiadając więc na Twoje pytanie - taki związek jest możliwy, pod warunkiem, ze kobieta czuje się pewnie i stabilnie w swojej sytuacji. Tutaj ma szansę aby zadziałała chemia i wyłączyła racjonalna kalkulacja. To jednak tylko moja opinia :)

2 godziny temu, Obliteraror napisał:

O, na pewno. Realny świat nie składa się jedynie z dyrektorów i prezesów korpo o pewnej "pozycji społecznej". Nie każdy nimi zostaje, nie każdy chce nimi zostać, szukając szczęścia i spełnienia we własny sposób, niezależnie od wieku.

 

Pozycja społeczna to nie jest to, źe facet ma mega dużo kasy i jest na wysokim stanowisku. To pewna stabilizacja dla kobiety - w takim związku ona wie, że on jest jest w stanie zapewnić byt, bo ma pracę, która jest w miarę stabilna i przynosi mu dochód, który daje szanse na utrzymanie rodziny (na conajmniej średnim poziomie). 

2 godziny temu, Kim Un Jest? napisał:

 

 

Medialna indoktrynacja. Rozpierdalacz związków bez cienia wątpliwości. Od głupich seriali, przez para-dokumenty, Wielkie Braty, Wyspy miłości, filmy, czy skończywszy na promowaniu rozwiązłego życia gwiazd i celebrytów. Tak pompowany stale ściek musi narobić w wielu głowach gnoju. I robi...

 

 

 

200 lat temu nikogo nie dziwiło, ze hrabia ma kochanki. Było to pewna normą. Ale mieć kochankę a odejść dla niej od żony, to już było zupełnie coś innego. To drugie było nieakceptowalne. Teraz się odwróciło - nie akceptujemy, ze ktoś ma kogoś na boku, ale jeżeli ten ktoś decyduje się odejść to jakoś łatwiej nam to zaakceptować. I świat celebrytów działa tak samo. Nie znaczy to, ze to popieram, ale staram się nie patrzeć na to z perspektywy moralności, ale bardziej z perspektywy norm społecznych (które nie zawsze są zgodne z moralnością)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, MotherOfCats napisał:

Ja również znam kobietę, która jest już parę lat po 40, a każdy jej maksymalnie 33 lata daje. Po prostu zawsze ostoją się takie egzemplarze, po obu stronach barykady.

 

Attka, jesteś tu jeszcze młodziutka stażem. Niebawem przekonasz się, że bycie na tym forum to zabawa w stylu:

Męscy użytkownicy: Wszystkie kobiety zdradzają. To cud znaleźć babę, która nie zdradza.

Ty: Ja nie zdradzam.

Męscy użytkownicy: No tak, bo ty jesteś taka inna, taka wyjątkowa! A tak w ogóle to kłamiesz!

Haha :D to powinien być zapis w regulaminie, że wstęp mają tylko zdradzające i niszczące facetów kobiety ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Attka napisał:

To czysta biologia, nie cynizm jednostki. 

To hipergamia.

 

Godzinę temu, Attka napisał:

zadziałała chemia i wyłączyła racjonalna kalkulacja

Nie da rady - chemia przestanie działać i mamy kalkulacje. Pozostaje tylko ewentualnie bilans zysków i strat - gdy te drugie są większe kobieta zaciska zęby i trwa dalej w tej uświęconej relacji. 

 

Godzinę temu, Attka napisał:

taki związek jest możliwy, pod warunkiem, ze kobieta czuje się pewnie i stabilnie

W dzisiejszych czasach zapewniają to pieniądze (pozycja, wykształcenie, majątek obecny lub ten do zdobycia).

 

Edytowane przez Normalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Normalny napisał:

To hipergamia.

 

Nie da rady - chemia przestanie działać i mamy kalkulacje. Pozostaje tylko ewentualnie bilans zysków i strat - gdy te drugie są większe kobieta zaciska zęby i trwa dalej w tej uświęconej relacji. 

 

W dzisiejszych czasach zapewniają to pieniądze (pozycja, wykształcenie, majątek obecny lub ten do zdobycia).

 

I dokładnie mówimy to samo.

1. Hipergamia to też biologia, instynkt

2. Jak kobieta ma stabilną sytuację dzięki samej sobie to jest bardziej otwarta na facetów, którzy niekoniecznie muszą mieć odpowiednią pozycję społeczno-zawodową. Dodatkowo może sobie pozwolić na klasyczne zauroczenie, bez analizowania faceta na wszystkich polach. To, że zauroczenie / miłość (jak zwał to zwał) minie - to norma. Ale nie oznacza to, że po nim związek się rozpada (dużo zależy od tego jak obie strony w nim funkcjonowały). Element materialny nie zawsze jest kluczowy.

Edytowane przez Attka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnoszę wrażenie, że wszyscy koncentrują się że rozwód to najczęściej wina kobiety. Status, kasa, wygląd to jedynie co się liczy i kiedy pierwsza lepsza sikoreczka zobaczy 'lepszego' faceta to zaraz jej odbija i go zmienia.

Kiedy po drugiej stronie, kobieta jest nadal człowiekiem, która równo inwestuje w związek jak mężczyzna i czy chce tego czy nie czas nie obchodzi się z większością uprzejmie. Ona nie odejdzie z byle okazji. Kobieta odchodzi tak jak facet, kiedy już zrozumie, że nie otrzyma w związku tego czego pragnie.
 
Hipergamia to obecnie bardzo modne słowo, co tłumaczy wszystko. Siedzę na kanapie w gaciach i ona mnie zostawiła - hipergamia. Przytyło mi drobne 30kg - hipergamia, bo nie chce ze mną sypiać. Narzekam, że siedzę w tej samej pracy przez 10 lat, a ona mnie zostawiła - hipergamia. Po 10 latach małżeństwa ona ma romans - hipergamia, bo gach ma nowsze auto (ale na randce nie byliśmy od 9 lat). To działa również w drugą stronę.

 

Owszem, to zjawisko biologiczne istnieje, ale w rozwodach nie ma takiego znaczenia. Nawet w zdradach nie ma. Znaczenie tu ma tak wiele czynników, ze wrzucanie wszystkiego pod jedno czy trzy hasła to kompletny debilizm.

Rozwodów jest więcej, bo rynek się zmienił. Ludzie się zmieniają na lepsze lub gorsze i nie muszą tkwić w związku bez nadziei na lepsze jutro. Prawo niestety jest po stronie kobiet, ale i ono nie ma wpływu na skale. Problemem jest, że wzorce są spi*&^&*ne, lub ich nie ma. To wszystko ciągnie się od czasu ostatniej wojny. Wchodzimy jako osoby płci męskiej w życie nie będąc mężczyznami, bo w większości przypadków nikt tego nas nie nauczył. Nie ma rytuałów przejścia, nie ma już wyłącznie męskich aktywności w szkołach i poza nimi. Nikomu się nie chce, wszyscy stali się wygodni. Kobiety w domu i w szkole wychowują chłopców jak być "menszczysnami".

 

Kobiety nie rozwodzą się z mężczyznami. Kobiety odchodzą od miękkich faj, którzy pozwolili im sobie wejść na głowę  stawiali pomniki. Jeżeli sukcesem faceta to pozyskanie ślicznotki i ożenek, to krzyż na drogę, bo to jeb&*e. Rozwody to najczęściej wina faceta, bo sobie odpuścił. Nie jeb^&ął ręką w stół kiedy trzeba było, nie opierd&^*ił, nie dał klapsa, nie decydował, czy nie wyru%4ł porządnie. Przede wszystkim jednak nie słuchał i reagował odpowiednio. Komunikacja w związku nie istniała. Transmitting, not receiving. Po obu stronach.

 

Może wyjdę na największego seksistę, ale z kobietami jak z małymi dziewczynkami. Dlaczego każemy im robić czego same nie chcą, czyli zakładać spodnie, decydować, snuć poważne plany i wytaczać długofalowe cele? Niech kierują się emocjami, niech mają burze hormonalne, PMS i h00j wie co, ale kiedy zatęsknią za spokojem i autorytetem, wtedy mężczyzna tam musi stać jak dąb, a nie niczym płacząca wierzba miotająca się przy byle wiaterku. Kolejny raz, kobieta nie podąży za mężczyzną, dokąd ten nie poprowadzi. Jeżeli się rozmijają, znaczy nie jest im jednak po drodze. Zdarza się.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Pater Belli said:

kobieta jest nadal człowiekiem, która równo inwestuje w związek jak mężczyzna

Jest cały temat o tym równym inwestowaniu:

 

Masz sporo racji, ale z tym równym inwestowaniem to powiem dyplomatycznie - w przyrodzie równość nie występuje, wrażenie równości wynika z niedokładności pomiaru ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Adams napisał:

Jest cały temat o tym równym inwestowaniu:

 

Masz sporo racji, ale z tym równym inwestowaniem to powiem dyplomatycznie - w przyrodzie równość nie występuje, wrażenie równości wynika z niedokładności pomiaru ;)

Spoko, tylko ze ja nie pisałem o inwestycjach finansowych. Chodzi mi głownie o czas. Mądra kobieta nie będzie sobie przypisywać zasług męża, tylko je akcentować jeszcze mocniej. Tylko, że to czyste teoretyczne dywagacje, bo jeżeli kobieta ma świadomość co kto robi, to w ogóle o rozwodzie nie ma gadania. 

 

Jeżeli facet bagatelizuje chore zachowania, to ma co posiał. Z kim się związał to tak ma. Gdzie jego sito i zasady podczas wyboru partnerki? Gdzie lustracja rodziny kobiety i jej wartości. Właściwe wzorce wychowania? Wymagajmy od innych, czego wymagamy od siebie. Mnie doświadczenie nauczyło, że dla świętego spokoju nie wolno odpuszczać, bo ci to wróci z siłą wodospadu. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.