Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Drodzy Bracia,

w ciągu najbliższych 2-3 lat planuję zakup działki i budowę domu. 5-10 km od miasta, w którym pracuję. Nie jestem w związku małżeńskim i w ciągu najbliższych 5 lat nie mam zamiaru podpisywać tego gówno-wartego dla mnie świstka. Mam partnerkę (jesteśmy narzeczeństwem), z którą mam syna (ogólny zarys poniżej, po szczegóły zapraszam do moich poprzednich wpisów).

 

Najogólniej rzecz ujmując:

- układa nam się dobrze (jest szacunek, spokój, sex), i to od prawie 8 lat

- po urodzeniu młodego jak dotąd bez armageddonu

- obydwoje wykształcenie wyższe

- początkowe perspektywy zarobkowe w naszych branżach to ok 7tys/mies na osobę i raczej będą rosły

- mieszkamy w wynajmowanym mieszkaniu, koszty gospodarstwa domowego rozkładają się mniej więcej na połowę

- w najbliższym czasie (rok, ew. półtora), mój wkład będzie nieproporcjonalnie większy (urlop macierzyński partnerki i dochód z zasiłku przez rok)

- jestem negatywnie nastawiony do jakiejkolwiek pomocy ze strony rodziców/teściów - uważam to za częściową utratę autonomii w podejmowanych decyzjach, nie chcę słuchać kiedyś po latach: "pomogliśmy"

- mam świadomość, że dzisiaj jest sielanka, a jutro już jej nie ma (...będę wdzięczny temu forum do końca moich dni - finansowo również - w przyszłości).

- zanim nie zamieszkamy w domu, nie ma opcji na ślub i te tematy

 

Klimat i okoliczności:

- pani nie truje mi w sprawie domu, nie nalega, nie napoczyna tematu,

- ze strony rodzin po obu stronach też nie padają żadne sugestie (chociaż uważam, że to kwestia czasu, bo jedni i drudzy siedzą w matrixie po same kule)

- najogólniej: szacuneczek i wypolerowane berło

- pytam z czystego i kochanego egoizmu

 

Pytania:

- jak się zabezpieczyć finansowo na wypadek, gdyby Pani zmieniła się optyka gadziego mózgu?

- jak ogarnąć kwestie własności? notariusz itd.

- jak ogarnąć kwestię finansowania tej - jakby nie patrzył - pierwszej poważnej inwestycji (kredyt i spłacać we dwójkę? może dwa osobne kredyty na tę samą nieruchomość? Zawsze byłem negatywnie nastawiony do życia na krechę, na koszt banku. Ale w sytuacji, kiedy mam inwestować swoje ciężko zarobione zasoby ze wspólnikiem w postaci partnerki, co -  zakładam - ma duży współczynnik ryzyka, to nie chcę być kimś, kto sam sobie założy pętlę na szyję pod pozorem utopijnej sielanki

- podejrzewam że teściowie i moi rodzice będą otwarci na jakąś tam pomoc pt. "a to Synek my zapłacimy za dach" itd., jednak - tak już mam - uważam to za argument, który może zostać kiedyś odkopany i użyty przeciwko mnie. No po prostu - jestem na nie, taka moja glina. Co sądzicie o takim podejściu?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, pawell napisał:

- jak się zabezpieczyć finansowo na wypadek, gdyby Pani zmieniła się optyka gadziego mózgu?

Brak ślubu, ewentualnie przy ślubie intercyza. Ale pamiętaj, że ślub, to późniejszy obowiązek alimentacyjny wobec małżonki, ewentualnie jej dziedziczenie gdybyś przypadkiem spadł ze schodów.

2 godziny temu, pawell napisał:

- jak ogarnąć kwestie własności? notariusz itd.

Akt kupna - sprzedaży robisz u notariusza. Jeżeli masz swoją kasiurkę, to kupujesz na siebie, a małżonka oświadcza przy zawieraniu umowy, że ta kasiorka rzeczywiście należy do majątku odrębnego.

2 godziny temu, pawell napisał:

- jak ogarnąć kwestię finansowania tej - jakby nie patrzył - pierwszej poważnej inwestycji (kredyt i spłacać we dwójkę? może dwa osobne kredyty na tę samą nieruchomość? Zawsze byłem negatywnie nastawiony do życia na krechę, na koszt banku. Ale w sytuacji, kiedy mam inwestować swoje ciężko zarobione zasoby ze wspólnikiem w postaci partnerki, co -  zakładam - ma duży współczynnik ryzyka, to nie chcę być kimś, kto sam sobie założy pętlę na szyję pod pozorem utopijnej sielanki

Wszystko zależy czy będziecie małżeństwem i czyja będzie nieruchomość. Ale ja wolałbym żeby wszystko było moje (łącznie z kredytem).

2 godziny temu, pawell napisał:

- podejrzewam że teściowie i moi rodzice będą otwarci na jakąś tam pomoc pt. "a to Synek my zapłacimy za dach" itd., jednak - tak już mam - uważam to za argument, który może zostać kiedyś odkopany i użyty przeciwko mnie. No po prostu - jestem na nie, taka moja glina. Co sądzicie o takim podejściu?

Bo tak będzie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi @Miner @Piter_1982

 

Podczas całego przedsięwzięcia nie będziemy małżeństwem. Naturalnie też wolałbym, żeby była to moja wyłącznie własność - i w sumie powoli wszystko do tego zmierza. Nie wiem natomiast, czy w przypadku, kiedy kupię nieruchomość jako kawaler (część wkładu własnego a część na kredyt, na jakieś 5 - 10 lat), kwestia jego własnosci po zawarciu umowy cywilno-prawnej zwanej małżeństwem nie będzie jakoś pogmatwana...

 

Dobrze będzie rzeczywiście zainwestować w forumowe święte księgi, bo ogarnąłem w sumie, że źle to wygląda - jakbym szukał darmowej porady prawnej. Mea culpa! Ale i tak dzięki za reakcję!

 

PS. System prawny, w którym przyszło nam żyć, jest totalnie anty-męski. Matrix pełną gębą!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie.

Nawet gdyby ona nie dołożyła ani grosza to później może mówić, że w czasie małżeństwa wkładała swoją pracę w ulepszenie domu itd...

Owszem, prawo trzeba mieć w małym palcu, żeby wiedzieć z jakiej strony możesz dostać kopa.

To świat wilków, jak powiedzial sicario w filmie.

PS:

Świat nasz jest o niebo lepszy dla mężczyzn niż Zachodu czy Ameryki.

Kto nie wierzy niech posurfuje i poszuka faktów.

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minutes ago, pawell said:

po zawarciu umowy cywilno-prawnej zwanej małżeństwem

Piszesz, że w ciągu 5 lat nie planujesz się żenić, więc postaw dom za swoje przed małżeństwem i będzie majątkiem nabytym tylko przez ciebie.

Pilnuj się tylko, żeby na projekcie, fakturach itd. było tylko twoje nazwisko. Zasada, że tylko ty inwestujesz w budowę.

U mnie np. chciała się do okien dorzucić ale odmówiłem, może kupić firanki, te zawsze może zabrać ze sobą, okien już nie. 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, pawell napisał:

- podejrzewam że teściowie i moi rodzice będą otwarci na jakąś tam pomoc pt. "a to Synek my zapłacimy za dach" itd., jednak - tak już mam - uważam to za argument, który może zostać kiedyś odkopany i użyty przeciwko mnie. No po prostu - jestem na nie, taka moja glina. Co sądzicie o takim podejściu?

Bardzo mądrze myślisz, obserwuje to obok siebie i też stoję przed podobnymi dylematami, trzymanie ramy przede wszystkim z samym sobą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minutes ago, PanKanapka said:

Mógłbyś rozwinąć? Chodzi o problem z  dojazdami do pracy, zakupy itp.  Czy może o coś jeszcze?

Na przedmieściach nie ma normalnego życia. To co tam się dzieje to plastikowa, sztuczna namiastka tego jak życie powinno wyglądać.

 

Zapraszasz swoich znajomych na domówkę? 80% nie przyjedzie bo za daleko.

 

Teatr, kino, opera, cokolwiek? Dolicz 1-3h na dojazdy. Tak samo robota.

 

Na miejscu nie ma co robić. Ile można kosić pierdolony trawnik?

 

Wg mnie społeczna funkcja suburbii jest tylko jedna - urodzenie i wychowanie dzieci. Zarówno matki jak i ojcowie mają tam mniej pokus i żyją we w miarę bezpiecznym, nawet jeśli sztucznym, środowisku.

 

Jak masz normalne potrzeby społeczne to się tam dusisz. 

 

Chyba że nie wiem, może jak ktoś jest ekstremalnym introwertykiem - może wtedy to działa?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, leto said:

Chyba że nie wiem, może jak ktoś jest ekstremalnym introwertykiem - może wtedy to działa?

Tak, to dobre dla introwertyków. Mam 1h do miasta, w sobotę spontan znajomi dzwonią żeby wyskoczyć na grzane wino, i ani mi się nie chce jechać taki kawał, ani się wina nie napiję.

Lepsza opcja to dom + mieszkanko w mieście. Dojazdy do roboty 40-60 min też męczą.

Zalety, brak sąsiadów przez ścianę. Wolność łażenia w szlafroku po ogrodzie. Bliskość natury. Cisza, spokój. Przestrzeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to czegoś nie kumam. Jestem na tym forum i czytam posty i my chyba w jakichś innych państwach żyjemy. Każdy kto pisze o zarobkach to zarabia 7 tys, 10 tys, 4 razy więcej niż partnerka - a minimalna to coś około 2 tyś czyli 4×2=8. 

No ku...a kraina szczęśliwości :D

Oczywiście nie sugeruje że ktoś zawyża zarobki i cieszę się waszym sukcesem ale średnia zarobków forumowiczów jest dużo wyższa niż średnia krajowa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, pawell napisał:

Nie wiem natomiast, czy w przypadku, kiedy kupię nieruchomość jako kawaler (część wkładu własnego a część na kredyt, na jakieś 5 - 10 lat), kwestia jego własnosci po zawarciu umowy cywilno-prawnej zwanej małżeństwem nie będzie jakoś pogmatwana...

Majątek który masz przed zawarciem małżeństwa nie wchodzi do majątku wspólnego małżonków. Gdy się jednak powie A, warto powiedzieć też B. Czyli jeśli chcesz kupić nieruchomość "na siebie" to pomysł także o intercyzie w przypadku ew. ślubu. Bo sprawy się skomplikują po ew ślubie, np. z czasem dojdziecie do wniosku że do jest za mały, albo wolicie przenieść się do Hiszpanii i po sprzedaży nagle musisz już przy nowym zakupie udowadniać że zakup jest za Twoje "kawalerskie" środki, a nie z majątku wspólnego itp.

Jest też druga strona medalu - jeśli masz własną działkę, własny dom (tylko na siebie), to narzeczona/przyszła żona byłaby głupia gdyby inwestowała tam swoje środki, bo wszystko jest Twoje i w razie ew rozwodu pocałuje klamkę (chyba że ma wszystko udokumentowane (faktury) na konkretne rzeczy (np. zakup pieca CO, instalacja mebli w kuchni itp).

To także powinieneś wziąć pod uwagę.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, leto napisał:

Chyba że nie wiem, może jak ktoś jest ekstremalnym introwertykiem - może wtedy to działa?

Też nie - sam jestem introwertykiem i nie chciałbym mieszkać poza miastem. Nie to, żebym uważał to za coś gorszego - każdy ma inne wymagania. Totalnie akceptuję swój introwertyzm, ale siedząc na wichurze czuję się rozdrażniony - wydaje mi się, że jestem wtedy jeszcze bardziej "dziki" i chcę jak najszybciej uciec do cywilizacji. Inna sprawa - w mieście jesteś anonimowy, na wichurze już nie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, Headliner said:

4 razy więcej niż partnerka

To już wygląda jak mezalians. U mnie równy poziom wykształcenia i 2x różnicy w $, podobnie w kilku parach które znam.

9 minutes ago, staryzonaty said:

na wichurze już nie.

Nie jestem jakiś pro społeczny ale lubię znać swoich sąsiadów. Na wichurze (a w promieniu 1 km mieszka koło mnie z 20 osób) czuje się bezpieczniej niż w mieście. Z tych 20tu ludzi nie lubię jednej. Gdy mieszkałem w bloku było więcej konfliktów, spin itd.

Edytowane przez Orybazy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, pawell napisał:

jakbym szukał darmowej porady prawnej. 

Dokładnie. Zadałeś proste pytania, które powinieneś zadać adwokatowi lub radcy prawnemu, a na które to pytania istnieją proste odpowiedzi. Idź, zapłać i się dowiedz. Powodzenia. 

Edytowane przez MrThruster
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, leto napisał:

Chyba że nie wiem, może jak ktoś jest ekstremalnym introwertykiem - może wtedy to działa?

Działa zajebiście :)

 

Teatry, kina, opery etc. - chodzę na tyle rzadko, że przejechanie 30-40 km to żaden problem. Znajomi przyjeżdżają bez problemów, każdy jest zmotoryzowany, więc problem nie istnieje. A jak impreza z woltami, to też wszystko jest do przeskoczenia. Fakt, moje biuro mam w mieście wojewódzkim, ale to kwestia przyzwyczajenia. Nie każdego dnia w nim jestem, a jak przyjeżdżam, to bardzo wcześnie, więc droga pusta. Też kwestia wczesnego wstawania i lubienia działania od wczesnego ranka.

 

Ale co chcesz robić, bo nie rozumiem pytania? Knajpy, kluby masz na myśli? To faktycznie może być problem, ale mnie to średnio kręci w tygodniu. Bibliotekę prywatną i "męską jaskinię" mam na miejscu : ) Kino - serwisy VOD. Aktywność fizyczna - do wyboru, do koloru. Do lasu niedaleko.

 

Tylko patrzeć w gwiazdy, chłonąć przyrodę, spokój i chędożyć się non stop. Z tym ostatnim nie jest różowo ostatnio, ale miasto i tak mnie męczy.

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.11.2019 o 11:34, pawell napisał:

kiedy kupię nieruchomość jako kawaler (część wkładu własnego a część na kredyt, na jakieś 5 - 10 lat), kwestia jego własnosci po zawarciu umowy cywilno-prawnej zwanej małżeństwem nie będzie jakoś pogmatwana... 

Nie. Dopóki nie przepiszesz na współmałżonkę, bądź nie podpiszecie u notariusza umowy o rozszerzeniu wspólności majątkowej, małżonka nic nie ma do Twojej nieruchomości. No może poza tym, że po Tobie dziedziczy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Orybazy bardzo dziękuję za rady.

@Headliner obydwoje jesteśmy początkującymi lekarzami. W miastach wojewódzkich zarobki lekarza rezydenta oscylują w granicach 4-5 tysięcy zł (z dyżurami, pracując tylko w swoim szpitalu, bez dorabiania i zarywania co drugiej nocy). Im dalej od miast wojewódzkich, tym perspektywy zarobkowe lepsze, bo poza wynagrodzeniem z Ministerstwa  Zdrowia (a stąd pochodzi pensja lekarza rezydenta), otrzymujesz różnego rodzaju "zachęty" - dodatki do wynagrodzenia, mające przyciągnąć lekarzy danych specjalizacji na ich oddziały.  Poza tym klimat szpitali na prowincji mniej nadwyręża psychikę - z doświadczenia wiem, że jest tam mniej patologicznych zjawisk, typu wyścig szczurów i wchodzenie w tyłek swoim przełożonym (np. jakiejś jaśnie pani profesor, od której zależy Twój doktorat i inne aspekty kariery).

Poza tym... Dzięki za głos w dyskusji!

@alfa_sralfa dzięki za odpowiedź. Tak zamierzam zrobić.

@Zdzichu_Wawa nigdy nie podpiszę umowy małżeńskiej bez intercyzy. To jak branie odpowiedzialności finansowej za działania drugiej, dorosłej osoby, która z założenia sama powinna odpowiadać za to, czy ma co jeść. Uważam, że trzeba być naprawdę odurzonym i uzależnionym człowiekiem, żeby w imię "miłości" oddawać obcej osobie cały swój twórczy i materialny potencjał. No po prostu tego nie kumam. Swojej autonomii i niezależności, nawet będąc w związku usankcjonowanym prawnie, będę bronił jak lew!

W dniu 27.11.2019 o 12:13, JoeBlue napisał:

To świat wilków, jak powiedzial sicario w filmie.

@JoeBlue Oczywiście, że tak jest. To rozprawka na zupełnie inny wątek dla mnie na tym forum. Tak mówiąc ogólnie jest to filozofia, którą każdy mężczyzna powinien wynieść z domu, usłyszeć od swojego ojca, zanim jego oczy całkowicie zarosną matriksem, czy jakąś inną cipką. Dzięki za odpowiedź!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.