Skocz do zawartości

Czy kredyt na mieszkanie sie opłaca?


tomekbat

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawiam sie nad pewnymi sprawami. Z jednej strony, możliwość kredytu, ktory cie przymocowuje do jednego miasta. Z 2 wynajmowane mieszkanie to pieniadze w próżnie, do czyjejś kieszeni. Za granica co prawda wiele ludzi tak żyje, w wynajętym całe życie, w Niemczech i USA to norma. Jak już brać kredyt to na coś porządnego a nie pare metrów w bloku, czyli wtedy wieksza kwota i wieksza rata, jeśli nie zarabiasz dobrze to żyjesz biedniej do starości aż nie spłacisz. Ja dzieci nie planuje wiec nie zależy mi by coś komuś zostawiać. 

 

Od spłacania kredytu w polskim mieście, w niepewnej Polsce, wolałbym już chyba jechać żyć zagranice na wynajmie, niż na wynajmie lub kredycie w Polsce. 

 

30 się zbliża i czas żebym zaczął podejmować decyzje. Co sądzą o kwestii kredytów, kupna mieszkań itd starsi i bardziej doświadczeni bracia?

 

A ceny coraz bardziej drożeją. PiS zamiast socjalu dla matek który idzie w próżnie swój program mieszkanie+ całkowicie olał. Chociaż znając ich myślenie to i tak tylko dla rodzin mógłby być przydział, nie dla kawalera, takich PiS nienawidzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy obecnych cenach, to ZAKUP mieszkania nie jest zbyt opłacalny. A jeśli chodzi o sam kredyt, to poleciłbym radę jednego z blogerów zajmujących się finansami osobistymi -  zadłużać się nie więcej niż na 20 lat i spłacać ratę w wysokości max 1/3 miesięcznego dochodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależne od wielu czynników.

 

Moim zdaniem finansowo się nie opłaca, ale emocjonalnie już tak. A spokój jest wart żeby za niego zapłacić, pozwala też skupić się na zarabianiu.

 

ps. moim zdaniem zakup małego mieszkania jest jak najbardziej sensowny. Najmniejszy problem jest z wynajmem kawalerek. Każdy Ci to powie. Masz też swoje miejsce na Ziemi, rzecz nie do przecenienia. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam dwoch takich gosci, co po rozwodzach wynajeli  sobie małe i tanie mieszkania, ida w minimalizm, a oszczedności wsparte kredytem zainwestowali w nieruchomości. I tak  mieszkaja w tanich mieszkaniach czynszowych, z ktorych wynajem oplaca rate kredytu, a lekka nadwyzka zasila fundusze rozrywkowe. 

 

Zeby mowic o oplacalnosxi kredytu, powinien byc inwestycją, a nie konsumpcją. 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie masz możliwości zarobić w kilka lat na mieszkanie za gotówkę to weź kredyt. Najważniejsze, abyś nie brał sumy z kosmosu, jak największy wkład własny i jak najszybszy czas spłaty.

W internetach różni guru, eksperci od lat piszą „zaraz krach na rynku mieszkaniowym, ceny w dół o 80%, będą za darmo oddawać”. I co? I nic.

Wbrew temu, co się u nas uważa, to stosunek zarobków do cen nieruchomości w PL nie jest aż tak tragiczny. Moim zdaniem zarówno nasze wynagrodzenia, jak i ceny będą rosły. 
 

Możesz też wynajmować, ale po pierwsze ceny najmu tez są wysokie, a po drugie pomyśl o przyszłości. Do emerytury będziesz wynajmował? Na emeryturze w wysokości 2000 zł wylądujesz pod mostem, takie są niestety realia.

 

Kredyty są dla ludzi, tylko bierzmy je z głową ;) 

Edytowane przez LSD
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, LSD said:

Moim zdaniem zarówno nasze wynagrodzenia, jak i ceny będą rosły. 

W Łódzkiem generalnie przytłaczająca większość ludzi zarabia niewielkie pieniądze. Większośc ofert pracy oscyluje w granicy 3k brutto. Nie zanosi sie na zmianę na lepsze.

 

Mam znajomego który zarabia 6,5 k netto (robi w IT). Wziął kredyt na dom 350 tys. Jest uwalony na 30 lat (i już wie że nie będą to wystawne lata). Lepiej dla niego byłoby wynajmować i oszczędzać. Odłożyć w 3 lata co miesiąc odkładają 3k mieć wkład własny rzędu kilkudziesięciu tysięcy i MNIEJSZY kredyt. Z mniejszego kredytu mniej trzeba dodatkowo zapłacić. I nie dowalić DOM z działką tylko mieszkanko 50 m2 góra. Jak źle kombinuje to mnie poprawcie. Uwalić sie na 30 lat to nie sztuka. Ja tego nie rozumiem zaczął od kilku lat dobrze zarabiać to zamiast coś kombinować, inwestować w siebie w szkolenia, inwestycje w coś co w dłuższej perspektywie go uniezależni to sie wjebał w kredyt. Z jednego chomąto w drugie. 

 

Mało tego masz kredyt zakładasz rodzinę i jesteś bez opcji zmiany (i stajesz sie bezwolny w pewnym sensie jestes własnością pracodawcy i banku), a jeśli już to musisz być bardzo ostrożny. Jesli nie masz wyuczonego zawodu, który daje zarobek i czujesz sie w tym dobrze to moim zdaniem to równia pochyła, ale ja nie jestem z ryzykantów w kwestiach finansowych wręcz gram BARDZO asekuracyjnie (co nie jest tak do końca dobre), przez co tracę, ale już dawno stwierdziłem że wolałbym gnić do końca życia w wynajętym niż sprzedać swoją wolność bankowi. Może i moja wolność dla nikogo nie jest czymś ważnym ale dla mnie jest wszystkim. 

 

Kredyt moim zdaniem tylko gdy realtywnie szybko można go spłacić. 

  • Like 9
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, tomekbat napisał:

Od spłacania kredytu w polskim mieście, w niepewnej Polsce, wolałbym już chyba jechać żyć zagranice na wynajmie, niż na wynajmie lub kredycie w Polsce. 

Mam znajomego (20+), który wziął w Holandii kredyt na dom i jest bardzo zadowolony. Mają tam naprawdę bardzo przyjazne warunki kredytowe na kupno domu. To wydaje mi się lepszą opcją niż w PL. Ew. Sprzedajesz potem ten dom, wracasz do PL i masz 1,5 - 2 miliony. Zdecydowanie kredyt i spłacanie swojego jest lepszą opcją, niż ciągły wynajem.

Edytowane przez Xin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesc

 

Odradzam z autopsji , obecnie jestem wolnym człowiekiem.  Kredyt to łańcuch , planuj tak aby Cie było stać kupić. Jedyna wersja kiedy bym pchał się w kredyt mieszkaniowy to ślub i dzieciak. Jeżeli nie jesteś w tej sytuacji to nie musisz ... nie potrzebujesz

zender

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, LSD said:

jak najszybszy czas spłaty

To by warto rozwinąć. Krótki czas spłaty to mniejsze odsetki i tym samym mniejszy koszt całkowity kredytu. Także można się zgodzić, że to jest dobre rozwiązanie. Trzeba jednak uzmysłowić sobie drugą stronę tego medalu - wysoka rata. A to oznacza, że raczej trudno będzie zgromadzić jakieś oszczędności. W razie utraty pracy zrobi się niezły ogień w dupie, bo kasa nie wpływa, oszczędności nie ma, a raty płacić trzeba. Można sobie wynegocjować z bankiem jakieś wakacje kredytowe, ale to zwykle jest na parę miesięcy i generalnie nie opłaca się.

 

Z drugiej strony kredyt na 30 lat z małą ratą przy 360 płatnościach oznacza bardzo wysoki całkowity koszt kredytu. Co prawda 100 tysięcy dzisiejszych PLN-ów i wpłacane przez 30 lat 200 tysięcy to nie jest tak do końca 1:2 (jak ktoś ma ochotę, to niech sobie policzy NPV dla tych 200 tysi, mi się nie chce), ale generalnie przepłaca się sporo. Zaleta jest jednak taka, że można zgromadzić oszczędności, które przy dobrym zainwestowaniu mogę się rozmnożyć na tyle, że będzie możliwa wcześniejsza spłata kredytu po np. 10 latach. Kredyt można również nadpłacać regularnie (np. do każdej raty dodatkowe 300 zeta albo płacić ratę jak w kredycie na 10 czy 15 lat) lub co jakiś czas, kiedy oszczędności zrobią się na tyle spore, że można poświęcić np. 10 tysi na nadpłacenie kredytu.

 

Imho drugie podejście jest bezpieczniejsze w razie utraty pracy, jednak bez odpowiedniej dyscypliny wspomniane przeze mnie zalety trudno będzie wykorzystać. Jak ktoś ma tendencję do przepuszczania kasy nie pierdoły, to raczej polecam rozwiązanie brata @LSD. Jak ktoś panuje nad swoimi finansami, to polecam długoletni kredyt i kręcenie kasy na wcześniejszą spłatę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, tomekbat napisał:

30 się zbliża i czas żebym zaczął podejmować decyzje. Co sądzą o kwestii kredytów, kupna mieszkań itd starsi i bardziej doświadczeni bracia?

Moje subiektywne zdanie: Jeśli brać kredyt hipoteczny to tylko na mieszkanie do wynajęcia, które będzie go spłacać i ewentuanie coś zarabiać. 

 

Mieszkać w wynajętym. Elastyczność na nowe życiowe szanse w różnych miejscach lub gdy coś przestanie Ci się podobać w danym miejscu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Esmeron napisał:

Bóg Cię opuścił? 

No nie właśnie dal tyle ze moglem trwonić :D, pamiętaj ze niktóre matki dzieci mogą również być zonami :D a kredyt to nie koniecznie 1 000 000 zadłużenia a może być 60 tys kwestia na co Cie stać

 

Z Bogiem

16 minut temu, Xin napisał:

Co do tego co piszą bracia - ode mnie ogromny szacunek dla kogoś, kto odkładając na etacie po te 1000 zł czy tam ile jest w stanie odłożyć kwotę rzędu 200 tys. - 300 tys. pln. Naprawdę szacun. A trzymać pieniądze w banku odradzam każdemu.

Nie odkładasz 1000 zł , tylko inwestujesz w siebie abyś zwiększył dochód .

 

zender

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, tomekbat napisał:

Z jednej strony, możliwość kredytu, ktory cie przymocowuje do jednego miasta. Z 2 wynajmowane mieszkanie to pieniadze w próżnie, do czyjejś kieszeni.

Dokładnie tak jest. Kartka, długopis, przeanalizuj co Ci się bardziej opłaca. Może kredyt, wynajem mieszkania aby lokatorzy spłacali raty i emigracja np? Zapierdol 3 lata, ale kredyt do przodu plus pokaźna sumka jak na Polskie realia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie wezme kredytu na mieszkanie, chyba że musialbym z powodu toksyków mieszkających na tym samym kwadracie co ja, ale to moja subiektywna opinia. Chyba, że robiąc tak jak napisali bracia wyżej - raty spłacać kaską z wynajmu. Ogólnie chodzi o to, że sytuacja życiowa się zmienia i różnie to bywa, ale kto nie ryzykuje ten szampanka nie pije. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kredyty są dla ludzi ale obecnie ceny nieruchomości to dramat w relacji ceny do zarobków.

Spłacając kredyt tak naprawdę wynajmujesz od banku. Jesteś przed 30 jeszcze możesz zaryzykować zmianę miejsca zamieszkania, poprawić swoją pozycję zawodową. Przy zobowiązaniu na 30 lat jesteś ostro przyblokowany.

 

Aktualnie stopy procentowe są na bardzo niskim poziomie. Będą rosły nie ma bata.

Mała symulacja kredytu pożyczasz 200k do oddania 300k. 

 

Postaraj się o wzrost przychodów.

Wolność finansowa polega na tym ,że ma się wolne środki i brak obciążeń.

 

Jeśli jednak postanowisz podpisać umowę kredytową zdobądź jak najwyższy wkład własny. Jeśli nieruchomość ma być od dewelopera miej pieniądze na remont.

 

Rata niech nie przekracza 20% Twoich dochodów. 

 

Jeśli masz gdzie mieszkać,  odkładasz co miesiąc nie spiesz się do kredytu.

 

 

 

 

Edytowane przez Michal36
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Fajnie, że taki temat powstał... Sam zaczynam czuć coraz większą frustrację bo wynajem jest tak cholernie drogi, za byle gówno 1500zł+. Co prawda nie mam teraz ani zdolności kredytowej ani wkładu własnego ale już widzę po sobie, że coraz częściej zerkam ile to wszystko kosztuje. Dobijam do 30 i męczy mnie to, że muszę płacić komuś grubo ponad 1000 miesięcznie za jakąś totalną dziurę lub jeśli chcę mieć tanio (czyli i tak przynajmniej z 800zł) to pokój ze studentami co w pewnym wieku robi się już męczące.

 

Przeglądając to patrzę na jak najmniejszy metraż, żeby było to jak najtańsze... Widziałem np. kawalerkę 20m za około 210 tysięcy. Wtedy kredyt to np 300k. Małe gówno, ale dla jednego chłopa w sam raz i zastanawiam się coraz bardziej czy za rok, półtorej nie wpieprzyć się w jakiś kredyt i nie spróbować w taki sposób. Większe odpadają i tak bo 30m+ to już po 350k i więcej a to przy kredycie z pół miliona do spłaty, sam nie wiem jak na to patrzeć i mam jeszcze dużo czasu do namysłu ale powoli już chcę nabywać wiedzę aby wybrać jak najmniej bolesną opcję.

 

Dotychczas preferowałem opcję inwestowania w siebie i wraz ze zwiększaniem dochodu kupienia mieszkania w dużo przyjemniejszych warunkach. Opcja ta póki co się nie sprawdza i choć nie zamierzam jeszcze z niej rezygnować bo ciągle wydaje się najprzyjemniejsza to gdzieś z tyłu głowy czuję, że czas zacząć kombinować inaczej i szukać alternatyw żeby się nie okazało, że w wieku 40 lat skończę w pokoju ze studenciakami.

 

Jakbyście musieli już wybrać to jakieś małe gówienko 20m ale z mniejszym obciążeniem czy coś większego za większy kredyt? Przy założeniu, że wkładu własnego nie macie żadnego.

Edytowane przez self-aware
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Wkład własny jakiś musisz mieć. Formalnie jest to 20%, ale w praktyce wystarczy 10%, tylko będzie trzeba ustanowić dodatkowe zabezpieczenie - ubezpieczenie niskiego wkładu własnego. Czyli będzie drożej. A to ma znaczenie, bo rata kredytu nie powinna pochłaniać zbyt dużej część Twoich dochodów. Możesz znaleźć głosy, że maksimum to 50%, ale imho to grubo za wiele. Za znośne maksimum uważam 25% ze wskazaniem, że dobrze by było pozostać poniżej 20%. Poniżej 10% kredyt staje się obciążenie niemal nieodczuwalnym.

 

Uwzględniając powyższe pomysł większego mieszkania za większy kredyt wymaga przeliczenia, jaką część dochodu pochłonie rata. Jeżeli mniejszy kredyt pochłonie 8% przychodu, a większy 12%, to rozważyłbym większe mieszkanie - więcej miejsca to większy komfort. Jeżeli jednak mniejsza rata ma pochłaniać 30%, a większa 45%, to stanowczo odradzam zakładanie sobie takiej pętli na szyję. Każdy nieprzewidziany wydatek (np. leczenie kanałowe zęba) będzie powodował problem. Z czasem nadejdzie poczucie, że ciągle sobie wszystkiego odmawiasz, a i tak ledwo wiążesz koniec z końcem. To trochę czarnowidztwo, ale w przedziale tzw. normalnych zarobków będzie miało wysoką sprawdzalność. Jeżeli miesięcznie przytulasz 10 tys. gotówki to niekonieczne tak będzie, bo za 5,5 tysia dasz radę przeżyć bez spiny. Przy wysokich zarobkach wskaźnik procentowy wspomniany powyżej traci na znaczeniu i lepiej zastosować inny - np. ile średnich krajowych Ci zostanie do dyspozycji po zapłaceniu raty?

 

Jeżeli z powyższego wyjdzie, że masz możliwość wyboru, to sugerowałbym wybrać takie, które najłatwiej się pozbędziesz, jeżeli postanowisz to zrobić. Akurat mieszkania małe sprzedają się łatwo, ale takie super małe (20m2) to nie wiem, polecam to sprawdzić. Powinno być chodliwe jako mieszkanie na wynajem, więc też łatwo zbywalne, ale nie miałem z takimi do czynienia, więc tylko gdybam.

 

On 11/27/2019 at 10:32 PM, Michal36 said:

Mała symulacja kredytu pożyczasz 200k do oddania 300k

To jest z jednej strony prawda (dla kredytu 200k na 20 lat z oprocentowaniem 4,36%), ale porównywanie dzisiejszych 200k z przyszłymi 300k wymaga obliczenia, ile te przyszłe 300k jest warte dzisiaj. Jest to konieczne, ponieważ mamy inflację. Dwadzieścia lat temu 100zł to był zupełnie inny pieniądz niż teraz. Dlatego musimy wiedzieć, ile dzisiaj jest warte to 300k z przyszłości.

Posłuży nam do tego wbudowana w Excela funkcja NPV do krórej wrzucamy:

- stopę oprocentowania; użyjemy tu stopy inflacji 2,8% podzielonej przez 12 (bo płatności są miesięczne)

- ciąg 240 płatności po 1250 zł

Wynik: 229509,71

Czyli realnie bank zarobi na Tobie 29,5 tysia dzisiejszych złotych polskich. Jak im się to opłaca? A to już trzeba zrozumieć mechanizm kreacji pieniądza kredytowego. Łopatologicznie tłumaczy to film "Pieniądze jako dług".

 

Czy w takim razie opłaca się brać kredyt? Pożyczasz 200, oddajesz 229,5. Trochę zdzierstwo, bo realnie to jest prawie 15% odsetek. Ale jest to rozłożone na 20 lat, a od razu dostajesz do dyspozycji własny kąt, który możesz w każdej chwili sprzedać, spłacić kredyt pieniędzmi ze sprzedaży i np. wyjechać w Bieszczady.

Ważne, żeby się nie wpierdolić w jakieś franki. Istotny jest też plan zagospodarowania przestrzennego okolicy, bo jak Ci obok chałupy zrobią oczyszczalnię ścieków i wartość rynkowa mieszkania spadnie z 200k na 100k to będziesz w czarnej dupie - pieniądze ze sprzedaży nie wystarczą na spłacenie kredytu, więc bank nie zgodzi się na usunięcie hipoteki, a mieszkania z obciążoną hipoteką nikt nie kupi. Czyli klincz i kwadratura koła. Na szczęście to są rzadkie przypadki i możliwe do przewidzenia. Choć niektórzy potrafią się ciężko dziwić, że np.  w Warszawie przez Ursynów jest budowana trasa szybkiego ruchu, choć była tam planowana od samego początku, kiedy powstawał Ursynów.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adams - Dzięki Ci bardzo za odpowiedź. Widzę, że wiele nauki mnie czeka w tym temacie. Co do tego, żeby rata kredytu to było mniej niż 20% moich zarobków no to raczej nie ma żadnych szans no bo jeśli rata to np. 1300zł to znaczy, że musiałbym zarabiać z 7500zł a wtedy nie zadawałbym tutaj w ogóle pytań bo to już jest super kasa. Jak ja bym kiedyś z 3500-4000 zarabiał to byłbym szczęśliwy, to i tak byłaby najwyższa pensja dotychczas w moim życiu.

 

Wkładu własnego nie mam i w najbliższych latach nie zanosi się na jakąś zmianę, więc jeśli taka musi wynosić 20% wartości mieszkania to w sumie i tak temat kilka lat zamknięty, ale dzięki za odpowiedzi, doceniam to.

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, wydaje mi się że tutaj sami teoretycy bez konkretnych przykładów, więc opiszę swój, wnioski wyciągniecie sami.

 

Brałem kredyt jak zarabiałem 2500 na łapę ( rodzicie żyranci) z perspektywą na 3000 zł. Wydawanie siana dla kogoś mija się z celem, jak możesz łożyć na swoje. Ja miałem dość mieszkania z kimś w jednym mieszkaniu, chciałem być sam na swoim. Kupiłem mieszkanie za 193 000 zł, wkład własny 20 000 zł, na kredyt poszło 173 000 zł. Kredyt na 21 lat, ok 1000 miesięcznie mi wychodzi. Mieszkanie 39 m2, dwa pokoje, jeden z kuchnią, rynek wtórny. Z czasem porobiłem sam remonty za niewielkie pieniądze i kolekcjonowałem meble.

 

Za wynajem takiego mieszkania bym musiał zapłacić od 1500 do 1800 zł, to więcej niż płacę ratę kredytu plus wszystkie opłaty.

 

Nie wiem jak ktoś może tutaj doradzać wynajmowanie jakieś nory za niby niższe pieniądze, jak po drugiej stronie ma wolność. W każdej chwili mogę sprzedać mieszkanie, spłacić kredyt itp nie jestem do niczego przywiązany.

 

Mądrych decyzji życzę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Taboo - Dlatego właśnie zadałem to pytanie... Dzisiaj wynajmowanie jest tak kurewsko nieopłacalne, że to szok... Za byle syf chcą 1500zł. Do tego dochodzi to, że ja chciałbym to raczej w dużym mieście bo jednak tam jest jakaś praca, perspektywy, cokolwiek... Mieszkanie 39 m2 jak Twoje to niestety w dużym mieście nie jest 200k ale z 400-500k :( No ale nie zmienia to faktu, że za wynajem takiego płaci się dosłownie złotem...

 

@RealLife - Tak, to druga sprawa. Nie ma alternatywy... Albo masz dużo siana albo kredyt. No bo tak jak piszesz, co innego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.