Skocz do zawartości

Czy kredyt na mieszkanie sie opłaca?


tomekbat

Rekomendowane odpowiedzi

8 minut temu, NoName napisał:

A "za chwilę" te ceny mogą polecieć na łeb na szyję bo bańka pęknie i już będziesz grubo w plecy.

Życie, i tak będę w lepszej sytuacji niż te pieniądze, czyli załóżmy średnio za wynajem 1700 zł za takie mieszkanie jak moje, włożył komuś do kieszeni. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt tutaj nie sprzedaje darmowej pigułki jak kto ma żyć, na pewno nie ja. Wyrażam tylko swoje zdanie. Gdyby kredyty były takie super to setki ludzi nie lądowało by na sznurze w domu czy w lesie. Sam znam dwa przypadki z mojej okolicy osób, które odebrały sobie życie, bo nie były w stanie spłacać należności.  

 

25 minut temu, Leniwiec napisał:

Cóż, ryzyko zawsze jest wliczone w każdą decyzję, można oczywiście nic nie ryzykować i nie podejmować żadnych decyzji, co kto lubi.

Niektórzy na tym forum chyba szukają recepty na udane życie, ale takowej nie ma. Życie zmienia się jak w kalejdoskopie.

Ryzyko musi być poparte wiedzą i chodź szczyptą wyobraźni. Dlaczego nie skoczysz w przepaść przecież warto ryzykować? 

 

A ten banał dla Januszy ,, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana " to mnie bawi za każdym razem jak go słyszę. Idź do kasyna zagraj za 100 tyś możesz wyjść z 300 tyś lub z niczym. Czas start ilu chętnych? 

 

Ryzyko musi być poparte podstawami ( wiedza, wyobraźnia, umiejętność przewidywania, chłodna kalkulacja ) i tak dalej. Samo ryzykowanie dla ryzyka jest bardzo nie mądre i może wpędzić człowieka  w duże problemy. 

 

Biorąc kredyt jest podobnie. Musisz być świadomy tego, że świat może  sie zmienić za 10-20 lat. Problemy finansowe, choroba, dzieci, nagły duży wydatek. A kredyt Ci zostanie. Samo branie kredytu, bo tak wypada, bo wujek Zenek tak doradził a sam nawet nic nie ma poza ,, dobrą radą " jest przejawem braku dojrzałości. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kimas87 - Wiadomo, aczkolwiek analogia z przepaścią kiepska :) Mówimy o ryzyku, które może nam coś dać. W przypadku przepaści ryzykujesz życie w zamian za nic ;)

 

Jest to frustrujące, że coś takiego jak po prostu własny dach nad głową jest niedostępny dla zwykłych ludzi bez zaciskania pętli na szyi.

 

Natomiast co do tych frazesów o ryzyku i szampanie to wiadomo, że to pierdolety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Kimas87 napisał:

 Dlaczego nie skoczysz w przepaść przecież warto ryzykować? 

Kompletnie nietrafiona analogia.

3 minuty temu, Kimas87 napisał:

Ryzyko musi być poparte podstawami ( wiedza, wyobraźnia, umiejętność przewidywania, chłodna kalkulacja )

Możesz to wszystko wiedzieć przewidzieć, a i tak możesz wtopić.

 

A co z firmami? Większość jedzie na kredytach, I nie są to kwoty rzędu 100kzł a duużo większe. Też nikt nie ma pewności, że firma nie splajtuje, bo nikt takiej gwarancji nie ma.

Mało tego co chwila się dowiadujemy, że jakaś firma padła...

Gdyby wszyscy Ci przedsiębiorcy mieli taki tok myślenia, to by chyba żadna firma nie powstała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dokładnie w takiej samej sytuacji, jak twórca posta. 

 

Kupiłem dwa lata temu kawalerkę za 170k, 30 mkw. Czekałem rok na wprowadzenie się, bo blok był jeszcze w budowie. Wziąłem kredyt na 120k, mając oszczędności 100k. Wykończyłem za 40k, mieszkanie wyszło w sumie 210k. 

 

Najlepsza decyzja w życiu. Nie płacę nikomu za wynajem, kredyt nadpłacam (zostało mi do spłaty 70k, 50k już spłaciłem bo nadpłacam). 

 

Kredyt jest na tyle tani, że bardziej opłaca się wziąć kredyt niż wynajmować. Odsetki od mojego kredytu wynoszą teraz jakieś 200zł, na początku 350 zł. 

 

W dodatku, za te dwa lata mieszkanie zyskało na wartości. Kupiłem je w pierwszym etapie inwesytycji, teraz są do sprzedaży (a de facto już sprzedane) mieszkania w ostatnim etapie inwestycji i decydując się na zakup teraz musiałbym zapłacić 75k więcej niż dwa lata temu. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Leniwiec napisał:

A co z firmami? Większość jedzie na kredytach, I nie są to kwoty rzędu 100kzł a duużo większe. Też nikt nie ma pewności, że firma nie splajtuje, bo nikt takiej gwarancji nie ma.

Mało tego co chwila się dowiadujemy, że jakaś firma padła...

Gdyby wszyscy Ci przedsiębiorcy mieli taki tok myślenia, to by chyba żadna firma nie powstała.

Bardzo dobrze, że to napisałeś. Dochodzi drugi etap kredyty na pasywa i aktywa. 

 

Biorąc kredyt na firmę masz chodź minimalną szansę, że coś na tym zarobisz. To zupełnie co innego niż branie kredytu na mieszkanie. 

 

Temat wątku to branie kredytu na mieszkanie. 

 

3 minuty temu, Leniwiec napisał:

Kompletnie nietrafiona analogia.

Napisałem to nie bez powodu. Trafiona, bo większość ludzi podejmuje ryzyko na zasadzie : albo mi się uda, albo idę na sznur. Bez planu B,C itp ...

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.11.2019 o 21:31, DOHC napisał:

Może kredyt, wynajem mieszkania aby lokatorzy spłacali raty i emigracja np? Zapierdol 3 lata, ale kredyt do przodu plus pokaźna sumka jak na Polskie realia.

Z góry uprzedzam, że się nie czepiam, po prostu dyskutujemy :) 

Jaki kraj masz na myśli i jakie kwalifikacje należałoby mieć, by mieć. Bo będąc przykładowo w Uk gdzie zazwyczaj zarobki oscylują wokół najniższej krajowej ich + plus koszty życia wynajem pokoju, no chyba, że ktoś ma znajomków, co już mieszkają tam długo i wynajmują dom, to zawsze warunki o niebo lepsze. 3 lata, to mało jeśli chodzi o zarobek na mieszkanie czy nawet jakąś dużą część, popraw mnie jeśli się mylę. Fakt kumpel jeździ na tirach i ma 600 funtów tygodniowo, ale też pracuje od rana od 18 plus co druga sobota. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, SławomirP said:

Kupując mieszkanie na kredyt, średnio oddajesz bankowi 2,5 raza co wziąłeś. Dodatkowo całe życie pętla na szyi.

A mógłbyś przedstawić jakieś wyliczenie? Podpowiem, że parę postów wcześniej napisałem, jak obliczyć bieżącą wartość kwoty z przyszłości i tam wyszło grubo inaczej, dlatego warto, żebyś rozpisał się, jakich metod obliczeniowych dotyczy Twoja kalkulacja?

2 hours ago, Kimas87 said:

Sam znam dwa przypadki z mojej okolicy osób, które odebrały sobie życie, bo nie były w stanie spłacać należności. 
...
Dochodzi drugi etap kredyty na pasywa i aktywa.

Drobna uwaga - należności to jest to, co spłacą Tobie w przyszłości (albo i nie spłacą, bywa różnie). To, co ty masz spłacić, to są zobowiązania (i jak nie spłacisz to Cię dojadą albo nie - bank na pewno Cię dojedzie).
 

Aktywa to składniki majątku. Mogą być trwałe (tzw. środki trwałe - nieruchomości, maszyny itd.) lub obrotowe (gotówka, należności, zapasy). Zaś pasywa to źródła finansowania aktywów - mogą być własne (kapitał własny) lub obce (kapitał obcy = zobowiązania i rezerwy na zobowiązania). W bilansie suma aktywów równa się sumie pasywów. Co jest logiczne - każde aktywo zostało jakoś sfinansowane, więc musi istnieć odpowiadające mu pasywo.

Określenie 'kredyty na pasywa' w świetle powyższego można co najwyżej podejrzewać o bycie daleko idącym skrótem myślowym ;)

6 hours ago, self-aware said:

Teraz to ja nie mam co szukać bo mój majątek nie wynosi nawet 1000zł

Koniecznie zacznij robić jakieś oszczędności. Musisz opanować taką umiejętność, bo spłacanie kredytu tego po prostu wymaga. Nic nie stoi na przeszkodzie sprawdzić, jak Ci się będzie żyło, jeżeli każdego miesiąca odłożysz np. 1300 zł. Będziesz miał symulację spłacania kredytu. Jak będzie Ci dobrze szło, to po 15 miesiącach będziesz miał ok 20 tysięcy oszczędności, czyli 10% na wkład własny mieszkania za 200k. Ważne jest, jak będziesz się z tym wszystkim czuł. Być może znajdziesz równowagę i komfort psychiczny nawet gdy Twoja rata będzie pochłaniać 50% dochodu. Ja pisałem ze swojego punktu widzenia, ale tak obiektywnie to ja mam sporo wydatków na fanaberie typu samochód i motocykl, a to jeszcze nie koniec. Jeżeli możesz egzystować bez takich zabawek, to powinieneś sobie poradzić.

2 hours ago, self-aware said:

Jest to frustrujące, że coś takiego jak po prostu własny dach nad głową jest niedostępny dla zwykłych ludzi bez zaciskania pętli na szyi.

Jest. Ale sorry, taki mamy klimat. Urodziliśmy się w kraju zrujnowanym przez lata zaborów, okupacji i 'demokracji ludowej'. Przyszło nam egzystować w warunkach gorszych, niż mają Belgowie, Szwedzi czy Austriacy. Możemy to wziąć na klatę albo wyjechać do bogatszego kraju, gdzie może się nam udać albo nie, a przy okazji będziemy 'tymi obcymi', 'Polaczkami' itp. Jak się nie obrócić to z tyłu dupa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko zależy od tego ile zarabiasz, ile kosztują mieszkania, jaki masz status życiowy.

 

Ja widzę na pewno jedno jeżeli chodzi o kupno mieszkania w nowym budownictwie. Masakryczna jakość budowy. Wszędzie ściany g-k, często brak podstawowej infrastruktury jak porządna droga dojazdowa, do tego dochodzą korki itd. Jeżeli miałbym podejmować decyzję o kupnie to tylko rynek wtórny z latami budowy 1995-2005 i najlepiej w miarę blisko centrum.

 

Druga sprawa to koszt zakupu. Ceny w centrum miast dzisiaj minimum 10 tys za m2, średnio 13-15...  10 minut od miasta wcale nie dużo lepiej. Około 7-8 tys, gdzie realnie koszt budowy m2 dewelopera to 2,5 od 3 tys. Deweloperzy (albo kupujący?) upadli na głowę. Trzeba się zastanowić, czy ceny będą rosnąć ? Moim zdaniem to jest górka i trzeba poczekać rok-dwa na zjazd chociaż o ten 1 tys na metrze. Niestety ludzie to barany, i zamiast poczekać, będą się zadłużać "bo taniej nie będzie". Rzecz jest warta tyle, ile ktoś jest w stanie za nią zapłacić. Ja bym nigdy nie dał 500 tys za 50m2 w karton gipsie z kuchnią w aneksie :lol:

 

Trzeba sobie zadać pytanie ile zarabiamy i ile mamy odłożone. Jeżeli nie masz choćby 30% wkładu własnego to zapomnij o kredycie, nawet mając bardzo dobre zarobki. Poczekaj te kilka lat, żeby mieć chociaż tą stówę. Przy kupnie nowego mieszkania trzeba pamiętać o dodatkowych 50 tys na wykończenie.


Jeżeli masz między 20 a 30 lat to nie bierz kredytu. Pomieszkaj trochę w tej dzielnicy, w tamtej, w mniejszym, większym mieszkaniu z różnymi ludźmi, może zmień miasto, poznasz bardziej życie a biorąc kredyt w młodym wieku jesteś na maksa uwiązany. 

 

I dobrze ktoś napisał, mając kredyt na swoim to dopiero jesteś jak spłacisz ostatnią ratę. Wynajem m2 to około 1500 zł plus opłaty.  Koszt zakupu m2 to ok. 350 tys. Mając kredyt bez odsetek przez same 20 lat będziesz spłacał to mieszkanie. Z odsetkami 30 lat. To daje dużo do myślenia.

 

Jedyny sens brania kredytu widzę w tym, że mieszkania będą wzrastać na wartości i to jest jeden z dwóch argumentów (poza własnością), który za mną przemawia.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, doler napisał:

I dobrze ktoś napisał, mając kredyt na swoim to dopiero jesteś jak spłacisz ostatnią ratę.

Bardzo wielu ludzi o tym zapomina. Biorą kredyt, wprowadzają się pierwszego dnia i myślą, że są na swoim. 

 

Według mnie kredyt ma sens jak masz uzbierane te 80-100 tyś i wspomagasz sie kredytem na resztę. Jak nie masz nic i liczysz tylko na kredyt ujebiesz się po pachy w stresie na kilkadziesiąt lat. To już bym wolał u rodziców mieszkać i znosić pomidorową mamy co drugi dzień.  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, doler napisał:

Masakryczna jakość budowy. Wszędzie ściany g-k

Jestem na etapie kupna mieszkania od developera i mam odmienne zdanie. Budowa trwa więc widzę z czego to jest budowane i nie widzę tam wszędzie ścian g-k ;) A już na pewno jakość jest lepsza niż to co można zobaczyć w gierkowej wielkiej płycie...

 

21 minut temu, doler napisał:

Moim zdaniem to jest górka i trzeba poczekać rok-dwa na zjazd chociaż o ten 1 tys na metrze. Niestety ludzie to barany, i zamiast poczekać

Wiesz co też tak myślałem tylko, że o tej górce już się mówi od 2-3 lat, a ceny dalej rosną i patrząc na to jaki jest popyt na mieszkania i plany deweloperów w moim mieście to myślę że jeszcze kilka lat będą rosły... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, NoName napisał:

Jestem na etapie kupna mieszkania od developera i mam odmienne zdanie. Budowa trwa więc widzę z czego to jest budowane i nie widzę tam wszędzie ścian g-k ;) A już na pewno jakość jest lepsza niż to co można zobaczyć w gierkowej wielkiej płycie...

 

Wiesz co też tak myślałem tylko, że o tej górce już się mówi od 2-3 lat, a ceny dalej rosną i patrząc na to jaki jest popyt na mieszkania i plany deweloperów w moim mieście to myślę że jeszcze kilka lat będą rosły... 

Ja nie mówię o gierkowej wielkiej płycie tylko o "nowym" budownictwie w Polsce po przemianach z lat, które podałem. Tutaj nawet nie chodzi o same g-k ale ściany nośne, które są lipnej jakości. Słychać sąsiadów, powstają pęknięcia itd. 

 

Tak, tylko, że połowa tych nowych inwestycji stoi pusta. Rynek się nasycił, ceny są zbyt wysokie. Moim zdaniem teraz jest górka, którą trochę niweluje dobra sytuacja gospodarcza, ale wszystkie wskaźniki mówią, że nadchodzi tąpnięcie. Dzisiejsze kupowanie mieszkania to jest kupowanie na górce.
 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, doler napisał:

Tutaj nawet nie chodzi o same g-k ale ściany nośne, które są lipnej jakości. Słychać sąsiadów, powstają pęknięcia itd. 

Co to znaczy lipnej jakości ? Bloczek SILKA gr. 24 cm to jest kiepska jakość ? Byłeś u kogoś kto mieszka w nowym budownictwie powiedzmy 2-3 letnim ? Ja byłem i sąsiadów nie słyszałem ani żali znajomych też nie ;) Pęknięcie powstają bo budynek musi osiąść ale przecież nikt nie będzie czekał kilku lat z wykończeniem. Od tego ma się rękojmie 5 lat. 

 

17 minut temu, doler napisał:

Tak, tylko, że połowa tych nowych inwestycji stoi pusta. Rynek się nasycił, ceny są zbyt wysokie. Moim zdaniem teraz jest górka,

Nie wiem czy mówisz z doświadczenia czy teoretyzujesz. Ale ja widzę jak sprzedają się mieszkania tam gdzie ja kupuję i mogę powiedzieć tylko tyle, że wciąż schodzą jak świeże bułeczki a deweloperzy niechętnie chcą negocjować cenę, taki popyt... 

 

Oczywiście ceny są bardzo wysokie już teraz ale jak ktoś chce kupić mieszkanie dla siebie i chce czekać aż trafi na dołek i ceny spadną to tak może czekać... aż w końcu kupi jeszcze drożej...

 

Co innego gdy ktoś ma gotówkę do zainwestowania i nie wie w co ją ulokować. Tutaj juz bym się zastanawiał czy warto zainwestować w mieszkanie przy tych cenach... 

Edytowane przez NoName
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, NoName napisał:

Co to znaczy lipnej jakości ? Bloczek SILKA gr. 24 cm to jest kiepska jakość ? Byłeś u kogoś kto mieszka w nowym budownictwie powiedzmy 2-3 letnim ? Ja byłem i sąsiadów nie słyszałem ani żali znajomych też nie ;) Pęknięcie powstają bo budynek musi osiąść ale przecież nikt nie będzie czekał kilku lat z wykończeniem. Od tego ma się rękojmie 5 lat. 

 

Nie wiem czy mówisz z doświadczenia czy teoretyzujesz. Ale ja widzę jak sprzedają się mieszkania tam gdzie ja kupuję i mogę powiedzieć tylko tyle, że wciąż schodzą jak świeże bułeczki a deweloperzy niechętnie chcą negocjować cenę, taki popyt... 

 

Oczywiście ceny są bardzo wysokie już teraz ale jak ktoś chce kupić mieszkanie dla siebie i chce czekać aż trafi na dołek i ceny spadną to tak może czekać... aż w końcu kupi jeszcze drożej...

 

Co innego gdy ktoś ma gotówkę do zainwestowania i nie wie w co ją ulokować. Tutaj juz bym się zastanawiał czy warto zainwestować w mieszkanie przy tych cenach... 

Mieszkam obecnie w takim budownictwie. Słyszę, jak sąsiad kaszle. To jest jakaś paranoja. Nie wiem, czy to jest SILKA. Budynek był stawiany w 2008 roku. Raczej z tych bardzo przeciętnych materiałów. Kosztował 4 tys za m2 w tamtym czasie. Dzisiaj ten sam deweloper sprzedaje je za 6 tys m2.

 

Wszystko z doświadczenia. Przejeżdżam obok pustych nowych osiedli (metropolia ok 1 mln). Widzę, jak deweloperzy reklamują się nawet w kinie... Jeżeli mówisz o Warszawie to tam mnie nie dziwi, że mieszkania się sprzedają. Jak nie Polacy to kupią Ukraińcy, Azjaci albo Hindusi z ubera.

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez doler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, doler napisał:

Mieszkam obecnie w takim budownictwie. Słyszę, jak sąsiad kaszle. To jest jakaś paranoja. Nie wiem, czy to jest SILKA. Budynek był stawiany w 2008 roku. Raczej z tych bardzo przeciętnych materiałów. 

 

Wszystko z doświadczenia. Przejeżdżam obok pustych osiedli (metropolia ok 1 mln). Widzę, jak deweloperzy reklamują się nawet w kinie... Jeżeli mówisz o Warszawie to tam mnie nie dziwi, że mieszkania się sprzedają. Jak nie Polacy to kupią Ukraińcy, Azjaci albo Hindusi z ubera.

 

 

 

 

 

 

To współczuję. Nie wiem czy wszyscy deweloperzy budują z dobrych materiałów. Ale jeśli kupowałeś na etapie budowy to widziałeś co brałeś... U mnie dodatkowo w prospekcie deweloper wymienia szczegółowo wszystkie materiały z jakich budowany jest budynek. 

 

Mówię o średniej wielkości mieście. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Adams napisał:

Koniecznie zacznij robić jakieś oszczędności. Musisz opanować taką umiejętność, bo spłacanie kredytu tego po prostu wymaga. Nic nie stoi na przeszkodzie sprawdzić, jak Ci się będzie żyło, jeżeli każdego miesiąca odłożysz np. 1300 zł. Będziesz miał symulację spłacania kredytu

Oszczędzanie mam opanowane do perfekcji, także spoko ;) Nie mam kasy żadnej bo po prostu wszystko mi się skończyło. Zaczynam totalnie od zera. Szans na odkładanie 1300 miesięcznie nie mam bo zarobki w nowej pracy mi na to nie pozwolą. Może w przyszłości.

 

2 godziny temu, doler napisał:

Poczekaj te kilka lat, żeby mieć chociaż tą stówę.

Jeżeli zaczynasz zbierać od zera i jesteś w stanie odkładać np. 1000zł miesięcznie do czego dążę to żeby mieć te 100k to musiałbym to odkładać około 9 lat i przez ten czas wynajmować od kogoś. Moim zdaniem to się nie opłaca kompletnie bo kredyt na swoje wziąłbym wtedy mając prawie 40 lat (już pomijam, że za 9 lat to 100k będzie w cholerę mniej warte niż teraz).

 

2 godziny temu, doler napisał:

I dobrze ktoś napisał, mając kredyt na swoim to dopiero jesteś jak spłacisz ostatnią ratę. Wynajem m2 to około 1500 zł plus opłaty.  Koszt zakupu m2 to ok. 350 tys. Mając kredyt bez odsetek przez same 20 lat będziesz spłacał to mieszkanie. Z odsetkami 30 lat. To daje dużo do myślenia.

No, wiadomo... Tylko z drugiej strony co to za różnica czy wezmę mając 30 lat czy 35, uwiązany byłbym i tak.

 

59 minut temu, Boromir napisał:

Ja bym nie brał. Pomyśl perspektywicznie, nie wiesz co będzie za 20 lat, pomyśl jakby wybuchła wojna, wówczas twoje mieszkanie ch&j bombki strzelił.

Myślenie o wojnie powoduje, że nie ma sensu robić czegokolwiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie deweloperów :)pg.png__655x0_q85_crop_subsampling-2_wid

 

A wracając do tematu, to jeśli patrzymy tylko z perpektywy ekonomicznej w ujęciu 30-letnim, to kredyt jest opłacalny. Spłaciliśmy i mamy mieszkanie vs wynajmowaliśmy przez 30 lat nie mamy teraz nic. Pff, wynajem jest dla frajerów. 

 

To teraz weźmy pod uwagę inne czynniki. Załóżmy, że przeżyjemy tylko 15 czy 20 kolejnych lat i nie spłacimy kredytu, a mieszkanie pozostanie wlasnością banku (spłaciliśmy głównie odsetki). W tym przypadku jesteśmy ewidentnie w plecy, ale poklniemy trochę na łożu śmierci i problem z głowy, bo będziemy martwi :)

 

 

Teraz bardziej optymistyczna wersja - żyjemy, wzięliśmy sobie kredyt na wymarzone 45m2 w dużym mieście na 30 lat i cieszymy się naszym mieszkaniem. W ciągu dwóch lat zdążyliśmy zmienić pracę, a okres zauroczenia mieszkaniem i nowymi mebelkami zdążył minąć. Okazuje się, że jak wynajmowaliśmy, to mieliśmy 20 minut do pracy, a teraz dojeżdżamy 50 minut. Niby nie tak źle, ale 30 minut więcej w jedną stronę to godzina dziennie przez 22 dni pracujące w tygodniu i okazuje się, że w ciągu roku to jedyne 12x22 = 264h, czyli poltora miesiaca pracy wiecej oO. Przy średniej pensji w dużym mieście to pewnie z 6k rocznie, a za dwa lata będzie 12k. Ale jesteśmy na swoim i już te 30 koła odsetek spłacone, więc ekonomicznie do przodu jak nic. 

 

Może nie stać nas było na mieszkanie w centrum, więc też odpuściliśmy życia towarzyskiego, bo akurat się nie zgrywaliśmy czasowo ze znajomymi, a w naszej dzielnicy w nowym budownictwie to mieszkaja rodziny z dziecmi i panuja tematy okolopieluszkowe. To "nic", bo co naruchalismy mlodych lasek wyrywajac je na mieszkanie, to nasze :) Szkoda tylko, że uciekly nam przez to kontakty z rówieśnikami, które mogłyby nam bardziej pomóc w życiu. 

 

A jak już sobie poużywaliśmy, to czas się w końcu ustatkować. Mamy młodą dupę przy boku, dziecko w drodze i okazuje się, że wymarzone 45 m2 już staje się za małe na trójkę. Już 50k odsetek spłacone, więc do przodu, ale pętelka trochę zaczyna uwierać. Wynajmowanie u innych jest dla frajerów, więc sami będziemy wynajmować, a weźmiemy drugi kredyt na większe mieszkanie i historia zatacza koło, a to dopiero 5 lat spłacania odsetek i zostało nam jeszcze 25 kolejnych lat. 

 

To tylko przykład i droga mogła się potoczyć zupełnie inaczej, ale chciałem pokazać, że aspektów jakie trzeba przemyśleć wiążąc się na tak długi okres czasu jest mnóstwo. U mnie przez 5 lat perspektywa zmieniła się na zasadzie niebo, a ziemia i spodziewam się, że jeszcze nie raz przyjdzie mi wywrócić własne życie do góry nogami. Ja się jeszcze wstrzymuje z kupnem mieszkania, bo tym samym mógłbym się skazać na życie, z którego nie byłbym szczęśliwy. To tylko moje subiektywne spojrzenie na kawałek powierzchni, o który my Polacy tak bardzo zabiegamy. 

Edytowane przez TomZy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NoName Mieszkam od kilku miesięcy w nowym budownictwie (wynajmuję), ok 2-3letnim. Jakość materiałów jest tragiczna. Dokładnie słyszę słowa wypowiedziane podniesionym głosem i kłótnie sąsiadów. Nawet jęki podczas seksu z piętra wyżej. 
 

@self-aware W Twojej sytuacji rozważałabym wyjechanie za granicę na kilka lat (Norwegia) lub/i potem kupno kawalerki w turystycznej miejscowości pod wynajem (juz w Polsce), która pokryje Ci (w sezonie z nawiązką) wynajem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, doler said:

I dobrze ktoś napisał, mając kredyt na swoim to dopiero jesteś jak spłacisz ostatnią ratę.

Takie myślenie wskazuje na brak zrozumienia współczesnego świata i współczesnych form finansowania. Istotą rzeczy jest zaspokojenie pewnej potrzeby, a formalne prawo własności jest drugorzędne. Możliwości są z grubsza takie:

- Heniek odkąd zaczął pracować odkłada 1500 zeta miesięcznie i po 20 latach oszczędzania kupuje sobie wymarzone mieszkanie 40m kw. I to jest jego mieszkanie, jest na swoim i banki mogą go pocałować w dupę. Szacun dla Heńka. Jakieś głupie pizdy w międzyczasie mówiły, że Heniek to cipa, ma 40 lat i mieszka z rodzicami, ale teraz Heniek pokazał im wszystkim na co go stać!! Szacun dla Heńka po raz wtóry!

- Zenek wziął kredyt krótko po tym, jak zaczął pracować. Wyprowadził się od rodziców i usamodzielnił. Kupił na kredyt mieszkanie 40m kw., w którym ma święty spokój, a jak mu się zechce, to zaprasza kumpli na balet albo panienki na pukanie. Płaci co miesiąc ratę ok 1700 złotych.

- Czesiek wynajmuje mieszkanie 40 m kw. i ma wszystko w dupie. Jak mu się znudzi to się wyprowadzi gdzie indziej i wszyscy mogą mu skoczyć.

 

Kiedy Heniek kupuje swoje mieszkanie po 20 latach oszczędzania, Zenek spłaca ostatnią ratę kredytu. Teraz obydwaj są na swoim i obydwu bank może pocałować w dupę. Heniek przez 20 lat gnieździł się z rodzicami, Zenek w tym czasie był niezależny. Ktoś powie, że Zenek przepłacił 48 tysięcy za takie samo mieszkanie, tylko wartość netto tej sumy wynosi znacznie mniej za sprawą inflacji, a poza tym miał do dyspozycji mieszkanie przez 20 lat, kiedy Heniek mieszkał z rodzicami. Każdy może samodzielnie ocenić, kto lepiej wyszedł na przyjętym rozwiązaniu. Obydwaj zapiszą mieszkanie ojcu dyrektorowi jak bezdomny dwa Bentley-e.

Czesiek nic nikomu nie zapisze, niemniej przez te wszystkie lata miał wyjebane, nie przejmował się i żył sobie bezstresowo.

Każdy wybór ma plusy i minusy. Warto wybrać świadomie i w zgodzie z samym sobą.

Edytowane przez Adams
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adams

 

Od kiedy nie można zapraszać znajomych do siebie albo panienek na pukanie do mieszkania wynajmowanego ?

 

Heniek i Czesiek wynajmowali mieszkanie do czasu aż nie odłożyli 100 tys złotych. Trochę im to zajęło, ale dzięki temu bank na nich nie zarobi dodatkowych 50 tys i będą mogli spłacić szybciej kredyt aż o 5 lat. Dlaczego tak ważne dla ciebie jest zapisywanie komukolwiek czegokolwiek ? Powodzenia z takim podejściem :> A co, dzieci nie będą pracować i same się dorabiać? A może będziesz chciał mieszkanie swojej myszce zapisać, która się puści zanim się obejrzysz ? 

 

Kredyt jest dobry, jak wiesz, że kupujesz dobry produkt ,masz własny wkład, nie jest bandycko oprocentowany i przekręcony umową (patrz franki).

Edytowane przez doler
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, doler napisał:

Od kiedy nie można zapraszać znajomych do siebie albo panienek na pukanie do mieszkania wynajmowanego ?

Można bez problemów. Ja wynajmując mieszkanie facetowi musiałem minimum dzień wcześniej się zapowiedzieć, że przyjdę. Jak bym przyszedł tak o mógłby mi nie otworzyć, bo np rucha sąsiadkę z dołu. 

 

8 godzin temu, doler napisał:

Kredyt jest dobry, jak wiesz, że kupujesz dobry produkt ,masz własny wkład, nie jest bandycko oprocentowany i przekręcony umową (patrz franki).

Tak jak pisałem zrobiłem symulację w 3 bankach:

 

Kredyt- 25 lat 

Wkład własny- 10 tyś zł 

Wysokość kredytu-120 tyś zł 

 

W najlepszym wypadku spłacasz 2 i 3/4 mieszkania, w najgorszym prawie 3. Wychodzi na to co byś nie zrobił i tak jesteś ostro wyruchany. O kosztach wyposażenia mieszkania już nie wspomnę. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, a.jolie napisał:

@self-aware W Twojej sytuacji rozważałabym wyjechanie za granicę na kilka lat (Norwegia) lub/i potem kupno kawalerki w turystycznej miejscowości pod wynajem (juz w Polsce), która pokryje Ci (w sezonie z nawiązką) wynajem.

Intensywnie nad tym myślę, przy czym raczej Anglia niż Norwegia, nie znam norweskiego. Zatrzymuje mnie świadomość, że tam będę wiecznym zmywaczem naczyń/magazynierem czy coś w ten deseń. Tutaj jednak wciąż mogę liczyć na to, że w stronach internetowych w końcu przeskoczę ten poziom, który pozwala fajnie zarabiać. Mogę też z dużo większą skutecznością poznawać nowych ludzi (zamierzam to mocno ogarnąć w 2020), strefę którą przez lata bardzo zaniedbałem i wiem, że to błąd bo może jakiś odpowiedni człowiek by mi w czymś pomógł. Krótko mówiąc wyjazd za granicę to trochę taka wegetacja w zamian za funty. Ale tak, myślę o tym.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.