Kimas87 Opublikowano 26 Grudnia 2019 Udostępnij Opublikowano 26 Grudnia 2019 (edytowane) 23 minuty temu, self-aware napisał: Intensywnie nad tym myślę, przy czym raczej Anglia niż Norwegia, nie znam norweskiego. Zatrzymuje mnie świadomość, że tam będę wiecznym zmywaczem naczyń/magazynierem czy coś w ten deseń. Tutaj jednak wciąż mogę liczyć na to, że w stronach internetowych w końcu przeskoczę ten poziom, który pozwala fajnie zarabiać. Mogę też z dużo większą skutecznością poznawać nowych ludzi (zamierzam to mocno ogarnąć w 2020), strefę którą przez lata bardzo zaniedbałem i wiem, że to błąd bo może jakiś odpowiedni człowiek by mi w czymś pomógł. Krótko mówiąc wyjazd za granicę to trochę taka wegetacja w zamian za funty. Ale tak, myślę o tym. Jak to mawia mój znajomy: lepiej być pomocnikiem budowlanym w Austrii za 10-11 tyś zł miesięcznie niż kierownikiem w Polsce za 5 tyś netto. Edytowane 26 Grudnia 2019 przez Kimas87 Błąd Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
self-aware Opublikowano 26 Grudnia 2019 Udostępnij Opublikowano 26 Grudnia 2019 @Kimas87 - Pod względem kasy tak, ale mimo wszystko hajs to nie jest jedyna wartość pracy. Lubienie tego co się robi lub przynajmniej neutralne podejście do pracy to już jest dużo w porównaniu do sytuacji gdzie rano wstajesz i myślisz sobie "O kuuurwaa znowuu... Nienawidzę tego". Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DOHC Opublikowano 26 Grudnia 2019 Udostępnij Opublikowano 26 Grudnia 2019 20 godzin temu, NiesamowitySzymi napisał: Fakt kumpel jeździ na tirach i ma 600 funtów tygodniowo, Pracowałem za granicą za mniej, niż mam teraz w Polsce. Ale potem zmieniłem pracę, i mogłem odłożyć dychę na polskie pracując 8h 6 dni w tygodniu, mając przy tym mieszkanie zagraniczne w standardzie woooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooow, o wiele lepsze od mojego obecnego tu w Polsce. Więc różnie można trafić. Z doświadczenia wiem, że jak jest chujowo i kasy mało to prędzej zmieni się na gorsze niż na odwrót. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
VanBoxmeer Opublikowano 26 Grudnia 2019 Udostępnij Opublikowano 26 Grudnia 2019 4 hours ago, self-aware said: Intensywnie nad tym myślę, przy czym raczej Anglia niż Norwegia, nie znam norweskiego. Zatrzymuje mnie świadomość, że tam będę wiecznym zmywaczem naczyń/magazynierem czy coś w ten deseń. Tutaj jednak wciąż mogę liczyć na to, że w stronach internetowych w końcu przeskoczę ten poziom, który pozwala fajnie zarabiać. Mogę też z dużo większą skutecznością poznawać nowych ludzi (zamierzam to mocno ogarnąć w 2020), strefę którą przez lata bardzo zaniedbałem i wiem, że to błąd bo może jakiś odpowiedni człowiek by mi w czymś pomógł. Krótko mówiąc wyjazd za granicę to trochę taka wegetacja w zamian za funty. Ale tak, myślę o tym. A kto Ci każe tam wegetować, nie pracować w zawodzie i nie poznawać ludzi? Nie możesz nauczyć się języka? Z takim podejściem z pewnością będziesz traktowany jak popychadło za najniższą krajową. Życie i praca za granicą wcale nie musi oznaczać gorszej jakości życia w zamian za wyższe zarobki. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wrotycz Opublikowano 27 Grudnia 2019 Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2019 Ja się szczerze mówiąc dziwię tym, którzy mogą kupić a tego nie robią. Nawet na kredyt. Przykłady z "mojego życia" to takie: 100k PLN kredytu, 700-600,- rata, 300 czynsz, o opłaty. Myślę, że za 1000 bym mógł wynająć takie samo/podobne ale bym spłacał kogoś. Drugi przykład - 100k GBP kredytu, 500£ rata, +podatek, opłaty. Za taki domek trzeba dać 1000£ na miesiąc. Kredyt, jeśli cię stać jest zwykle tańszy i spłacasz swoje. Nawet jeśli ceny spadną, to zakładając, że masz kredyt na 20 lat i spłacasz 5% rocznie, to jeśli spadek cen nie będzie większy niż 5% rocznie, a w dłuższej niż 3 lata perspektywie nie będzie, to nie ma w zasadzie porównania. A dopóki rynek jest jaki jest to można nawet wynająć i pojechać do innego miasta, za granicę a wciąż mieć jakiś swój aktyw. Bo jeśli mieszkanie na siebie zarabia to jest aktywem. Nawet gdy nie zarabia, bo ty w nim mieszkasz to jest pasywem ale całkiem tanim w porównaniu do alternatyw. Wniosek, jeśli dasz rade to warto kupić. Nie na łapu capu ale warto. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kimas87 Opublikowano 27 Grudnia 2019 Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2019 Warto, ale perspektywa spłaty 20 lat i ponad 2 mieszkań mnie odrzuca. Za 300 tyś w Polsce masz domek z dobrym samochodem w garażu. W dodatku uwiązanie. Większość ludzi na kredycie żyje bardzo materialnie. Analizują, każde wyjście, zakup. Według mnie nie ma to nic wspólnego z wolnością. Jak nie jesteś wolnym człowiekiem tylko jesteś uzależniony od kredytów, banków to jestes w pewnym sensie niewolnikiem. To już lepiej pojechać za granicę. Zacisnąć pasa kilka lat i kupić za gotówkę bez morderczych procentów. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser82 Opublikowano 27 Grudnia 2019 Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2019 27 minut temu, Kimas87 napisał: Za 300 tyś w Polsce masz domek z dobrym samochodem w garażu. To chyba ten domek na jakiejś wsi zabitej dechami i jak wybudujesz go w dużej mierze własnymi siłami... 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
self-aware Opublikowano 27 Grudnia 2019 Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2019 19 godzin temu, VanBoxmeer napisał: A kto Ci każe tam wegetować, nie pracować w zawodzie i nie poznawać ludzi? Nie możesz nauczyć się języka? Z takim podejściem z pewnością będziesz traktowany jak popychadło za najniższą krajową. Życie i praca za granicą wcale nie musi oznaczać gorszej jakości życia w zamian za wyższe zarobki. Mój język angielski mi każe. Aby podjąć pracę w zawodzie to od teraz licząc potrzebowałbym tam spędzić conajmniej z 2 lata (może więcej?) aby wejść na odpowiedni poziom (bo teraz to około B1 a potrzebne jest pewnie z C1 co jest już bardzo wysokim poziomem i osiągnięcie tego to lata). Gdybym miał taką możliwość to znalazłbym zdalnie pracę i żył tutaj, miałbym wtedy jak pączuś w maśle np. 2 tysie funtów miesięcznie + siedzenie w PL i pierdolę wszystko. Niestety wyjazd na takie 2 lata i odcięcie się od kodowania oznacza, że praktycznie wszystko zapomnę bo 2 lata w tej branży to jak inna epoka. Serio, nie wiem co robić. Na pewno w 2020 zamierzam cisnąć angielski i już podjąłem ku temu pewne kroki, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomekbat Opublikowano 30 Grudnia 2019 Autor Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2019 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
JoeBlue Opublikowano 30 Grudnia 2019 Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2019 Długo by można więc będzie krótko, bo głodny jestem. Język to ELEMENTARZ. Byłem i pracowałem w kilku krajach. ZANIM tam pojechałem wpieprzałem się języka jak nawiedzony. Opłaciło się. Byłem niezależny od nikogo a bywało, że inni robili robotę a ja byłem w grupie tylko dlatego że pomagałem szefowi porozumieć się z załogą. Pracować też pracowałem, gdy już nie trzeba było robić za tłumacza. I tak na marginesie - nauka języka nie jest trudna, trzeba tylko uświadomić mózg, że da się. Owszem, są ludzie z różnymi zdolnościami w tym względzie, jak się uczyć to też trzeba wiedzieć, ale karma wraca, ta dobra też. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi