Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Okazało się, po 2,5 roku razem, że z partnerem mamy inne podejście do życia. 

Akurat przydarzyło się tak, że moglibysmy zamieszkać razem (na wynajmowanym). On mieszka z rodzicami (dodam tutaj, że nie ma 20 lat tylko 30...), ja wynajmuję. Myślałam, że będziemy mogli zamieszkać w końcu razem jak normalna para, a nie spotykać się kilka razy w tygodniu jak byśmy byli w liceum. 

Dałam mu 2 tygodnie do namysłu, a raczej do tego żeby obgadać kwestie organizacyjne. Ostatecznie on się nie zgodził. 

1. Wymyślił sobie że ma nerwicę. Piszę, że wymyślił, bo nie był u lekarza. Sam zdiagnozował się przez internet. Sugerowałam, żeby poszedł do lekarza, bo to się leczy - on nie chce, sam się z tym upora, nie chce o tym rozmawiać. Nie może się teraz przeprowadzić do żadnego nowego mieszkania, bo to będzie dla niego za duży stres, że duża zmiana... Myślałam, że przy nerwicy obecność bliskiej osoby ma raczej kojący wpływ. Ale widocznie nie jesteśmy sobie bliscy. 

2. Nie chce zamieszkać na wynajmowanym, bo nie chce obcej osobie płacić za mieszkanie. Chce oszczędzić gotówkę, żeby kupić mieszkanie/segment/bliźniak/ wybudować dom. Oczywiście pod miastem. Sugerował żeby wziąć razem kredyt, albo zamieszkać razem dopiero po ślubie (bo przecież wiele ludzi tak robi i nie rozchodzą się, bo ich związek cementuje dziecko....). Oczywiście ślub nie jest ustalony nawet w jakichś ramach czasowych. Nie wiem czy on chciałby za rok, dwa czy dziesięć. On też nie wie, bo przecież jest chory na nerwicę, więc nie może planować. Aha - co ciekawe - ze swoją byłą zamieszkał po mniej więcej 2 latach...

A jeżeli chodzi o mnie - wg. mnie, żeby planować w ogóle ślub, już nie mówiąc o wspólnym kredycie (czego raczej bym nie chciała) to trzeba wcześniej ze sobą, zamieszkać i się poznać. Zobaczyć jak się razem funkcjonuje. Ewentualnie, jeżeli ktoś np. Jest mocno wierzący (on w Boga wierzy, ale do kościoła nie chodzi), to przed ślubem i wspólnym zamieszkaniem trzeba obgadać każdą najbardziej drobną sprawę, a pewnie i tak ludzie po zamieszaniu razem są zaskoczeni a może nawet zawiedzeni, bo wszystkiego nie da rady ustalić i przewidzieć. Tylko jak pewnie można się domyślić, skoro ja dopiero teraz dowiaduję się o jego poglądach to komunikacja między nami jest słaba. Argument, że dziecko cementuje związek - zostawię bez komentarza. 

Druga kwestia - nie chcę mieszkać poza miastem. Nie mam ani prawa jazdy, ani samochodu. Planuję zrobić, ale i tak nie wyobrażam sobie dojeżdżać do miasta 1-2h w jedną stronę codziennie... On przytacza argument, że przecież będę mogła pracować zdalnie... Pewnie bym mogła, ale to dopiero za kilka lat. Teraz przez te kilka lat mam siedzieć, spotykać się z nim jak nastolatkowie i czekać? 

Nie chcę się z nim rozstawać, nie chcę poznawać nikogo innego. Jak sobie pomyślę o tym, że znowu miałabym się spotykać z jakimiś facetami, to mi się niedobrze robi (dosłownie). Z drugiej strony boję się, że jak będę w takim związku, w którym nic nie da się zaplanować (bo ostatnio nawet ze wspólnymi wyjazdami jest problem), będę czekać, to zrobię z siebie frajerkę i wyląduję chwilę przed 30 lub po 30 na portalu, i zostaną mi sami panowie z którymi niekoniecznie chciałabym się wiązać. 

Z drugiej strony dowiedziałam się, że osoby chore na nerwicę (o ile on jest chory a nie ściemnia) mogą mówić coś, w co do końca nie wierzą - w sensie niektóre jego słowa mogą nie być do końca jego. 

Póki co postanowiłam zadbać tylko i wyłącznie o siebie, nie myśleć o nim, nie szukam kontaktu w ciągu dnia, bo już pomału nie daję rady.

Czy naciskać na terapię i lekarza? Jeżeli tak, to jak? On ucina temat za każdym razem. Denerwuje się. 

Czy w ogóle jest sens być w takim związku? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety czasem tak bywa, że na pewnym etapie związku drogi zaczynają się rozchodzić.

 

Jeżeli nie możecie dojść do porozumienia to najlepiej się rozstać.

 

Narzucanie czegoś drugiej osobie na siłę nie wyjdzie nikomu na dobre. Pozwól mu żyć swoim życiem i sama żyj swoim bo jak widać ten związek leci już tylko na oparach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tamelodia napisał:

Czy w ogóle jest sens być w takim związku

Nie ma sensu.

Facet wymyśla z dupy argumenty żeby tylko z Tobą nie zamieszkać.

 

Godzinę temu, tamelodia napisał:

Nie chcę się z nim rozstawać, nie chcę poznawać nikogo innego

Ja wiem, wygodnie w znajomym ciepłym smrodku.

A świeży chłodek to zanim się ogrzeje to się trzeba napracować.

 

Zależy jakie masz priorytety: trzymać się byle kogo ale trzymać i być "czyjąś," czy próbować od nowa z ryzykiem że uderzysz w ścianę i zostaniesz samotna i bez dziecka.

 

To bardziej Panie by musiały doradzić, ja jako mężczyzna wolałbym być sam niż męczyć się z kimś ściemniającym z dupy problemy.

 

P.S. ja nie mówię że on nie ma nerwicy, ma chorobę ale ZAMIAST JĄ LECZYĆ to ją wykorzystuje jako BROŃ.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tamelodia napisał:

Nie chcę się z nim rozstawać, nie chcę poznawać nikogo innego. Jak sobie pomyślę o tym, że znowu miałabym się spotykać z jakimiś facetami, to mi się niedobrze robi (dosłownie). Z drugiej strony boję się, że jak będę w takim związku, w którym nic nie da się zaplanować (bo ostatnio nawet ze wspólnymi wyjazdami jest problem), będę czekać, to zrobię z siebie frajerkę i wyląduję chwilę przed 30 lub po 30 na portalu, i zostaną mi sami panowie z którymi niekoniecznie chciałabym się wiązać. 

Czyli tkwisz w bylejakości, bo Ci się nie chce już obwąchiwać z nowymi panami.

Ogólnie tekst ma wydźwięk taki, że on jest niepozbierany, taki niedorosły, nieplanujący i w ogóle... nie zauważyłam w tekście nic pozytywnego o nim (to też trochę smutne, w końcu go chyba kochasz).

Druga sprawa jest taka, że rzeczywiście się rozmijacie. No i Ty nie jesteś skłonna do jakichkolwiek kompromisów. Powiedziałaś "osobno, na swoim, w mieście" i każda jego inna propozycja jest torpedowana. Dopóki nie będzie tak jak sobie to wyobrażasz, to się "rozmijacie".

Ja zamieszkałam poza miastem, wręcz na odludziu, bo mój mąż nie lubi miasta, moja mentalność też jest raczej "małomiasteczkowa". Mimo wszystko, miałam podobne dylematy (nawet sytuacja była bardziej skomplikowana), ale poszłam za nim. Po prostu moim celem było być z nim. Ty stawiasz dodatkowo mnóstwo warunków. (Swoją drogą polecam życie poza miastem :))

Wiem, że każdy ma inne podejście, ale przeczytaj jeszcze raz swój post i pomyśl. Oczekujesz od innej osoby, żeby dała Ci dowody oddania, dopasowania się, określenia się na przyszłość, ale od Ciebie w każdym słowie bije niesamowity chłód wobec tego chłopaka.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tamelodia napisał:

Aha - co ciekawe - ze swoją byłą zamieszkał po mniej więcej 2 latach...

Widocznie albo ona była normalna a ty mu trujesz dupe i jesteś nieznośna albo on już wie co to znaczy wspólne mieszkanie i sie do tego pomysłu nie pali.

 

No cóż na forum wizaz by ci doradzili to co zawsze - rzuć go. Ale tym razem ja też bym to powiedział i ci mówie. I co to jest 2,5 roku? Chwali sie to że nie chce wynajmować tylko zarobić i wybudować czy kupić, tylko no jak inaczej sie przekonać czy by sie wam razem dobrze mieszkało?

 

To z prawkiem to przesadzasz, moze on chce mieszkać pod miastem a nie daleko za miastem. Rób prawko i nie marudź. 

 

A na portalu randkowym mogą być również panowie którzy tobą się juz w ogóle nie zainteresują wiec ten wątek poruszyłaś niepotrzebnie, bo zapewne szczupłą miss nie jesteś ani super bogatą. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tamelodia napisał:

Okazało się, po 2,5 roku razem, że z partnerem mamy inne podejście do życia. 

Lepiej po 2,5 roku niz po 5 albo 10, z dzieckiem, kredytem i ślubem kościelnym. Teraz przykro, ale uwierz mi- sama sie z tego bedziesz cieszyć niedługo.

Cytat

(...) albo zamieszkać razem dopiero po ślubie (bo przecież wiele ludzi tak robi i nie rozchodzą się, bo ich związek cementuje dziecko....).

Pojebany pomysł. 

Jedno z najpodlejszych i najbardziej niszczycielskich kłamstw jakim karmione jest społeczenstwo. 

Cytat

Oczywiście ślub nie jest ustalony nawet w jakichś ramach czasowych. Nie wiem czy on chciałby za rok, dwa czy dziesięć. On też nie wie, bo przecież jest chory na nerwicę, więc nie może planować. Aha - co ciekawe - ze swoją byłą zamieszkał po mniej więcej 2 latach...

Nie, to nie. 

Nie trac czasu na rozkminianie. 

Chcecie od życia czegoś innego po prostu. 

Cytat

żeby planować w ogóle ślub, już nie mówiąc o wspólnym kredycie to trzeba wcześniej ze sobą, zamieszkać i się poznać. (...) jeżeli ktoś np. Jest mocno wierzący

To ja Ci na to tak odpowiem: głęboko wierzący katolik nie powinien NIGDY brać ślubu. Nigdy. 

Byłem głęboko wierzacym katolikiem. W małżeństwie przeszedłem przez piekło dlugotrwałej przemocy psychicznej. 

Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć przez co przechodzi głęboko wierzący katolik po rozpadzie takiego malzenstwa. 

 

Prawda jest taka, ze KK proponuje model odrealniony, debilny i skrajnie niebezpoeczny. Pomyśl co głosi : zakochani? To proszę bardzo sakrament. Raz i na zawsze. Tylko nie wolno wam wczesniej sie poznać i zamjeszksć razem, a co dopiero seks. I jak najszybciej macie dzieciaka zmajstrowac.. 

Aa co? Co mowisz? Ze nie wytrzymałeś? Ze żona po ślubie okazała się zaburzoną i leniwą zdzirą, która cie znisczyzła i zdradziła? Ratuj malzenstwo, bo jest święte! 

Ze co? Mąż chleje i Cie pobił dwa razy? Ratuj męża, ratuj malzenstwo. Jak zrobi ske niebezpiecznie to odejsc.. 

 

.. Ale dla obywojga powyższych nie ma juz nic dobrego. Wracaj do świętego zwiazku sakrementalnego i daj sie gnoić i niszczyć, albo żyj i zgnij samotnie. 

A tylko spróbuj sobie układać życie na nowo z kims innym. Zobaczysz jak cie dojedzie poczucie winy ktore Ci kodowalismy od dziecka. 

Cytat

Argument, że dziecko cementuje związek - zostawię bez komentarza. 

A ja skomentuje

 To jest najbardzien pojebane co mozna zrobic. Cementować kieoską relację dzieckiem. Dziecko jak sie urodzi to je, śpi, płacze, szcza i sra. 

Nic więcej. Dziecko wymaga opieki i nie jest jego zadaniem cementować związek ktory na tym etapie cementowania nje powinien wymagać, a już na pewno nie można od dziecka wymagac ze bedzie ratować gówniany związek, który do tego etapu nie powinien nawet dotrwać. 

Cytat

Nie chcę się z nim rozstawać, nie chcę poznawać nikogo innego.

Sama widzisz, że jest do bani, ale jest Ci wygodnie w strefie komfortu i boisz sie samotnosci. Nikt Ci nie powie co masz robić. Sama decydujesz.

Dlatego sama pogłówkuj nad tym,

-co Cie trzyma w tej relacji

-co z tego co Cie w tej relacjo trzyma to faktycznie coś od niego, a co jest odczuciami i otoczką którą sama tworzysz, a co jeszcze jest wsoomnieniami z czasów koedy było lepiej 

-co możesz zaakceptować, co da się zmienkć a na co nigdy się nie zgodzisz. 

Cytat

Czy naciskać na terapię i lekarza? Jeżeli tak, to jak? On ucina temat za każdym razem. Denerwuje się. 

Czy w ogóle jest sens być w takim związku? 

Prosta piłka. 

Skarbie przykro mi, że masz nerwicę i chciałabym pomóc, ale nie jestem fachowcem i nie poradzę sobie z tym. W dodatku Twój stan daje mi popalić i nie wytrzymam tego dłużej. Tak dalej być nie może. Jeśli ci zależy na nas i na sobie samym, to idziesz po fachową pomoc. Ja Cię w tym wesprę, jestem po twojej stronie. 

Ale jeśli ci nie zalezy, to tak dluzej nie moze byc, wiec sie rozstaniemy. 

 

Zagranie taktowne, eleganckie, asertywne i jednoznaczne. 

 

 

 

 

 

Ps. Skecz Monty Pythona o karmieniu złotej rybki wkleiłem niechcący, ale zostaiwam bo to niezła beka jest i polecam 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, żeby po prostu dać mu ultimatum - albo idzie do lekarza, albo się rozstajemy. 

Ja teraz też mam sporo na głowie i to raczej rzeczy które nie skończą się w przeciągu kilku miesięcy. Jak zacznę sobie randkowac to to zawalę, a nie mogę nie randkowac, bo muszę kogoś znaleźć. 

@Amperka on nie ma przecież zadnych planów, więc nic nie torpeduję... Coś tam powiedział o jakimś domu, kiedyś tam, coś tam. To żadne plany. Serio, gdyby przedstawił konkrety to mogłabym to przemyśleć, ale konkretów nie ma.

 

@WysportowanyPrzystojny nie truję mu o nic dupy. Właśnie to jest ten problem, że czekałam 2,5 roku czy on się jakoś określi. W końcu postanowiłam sama zapytać o to mieszkanie razem, wcześniej tylko o tym przebąkiwalam, żeby nie było że go "zaskoczyłam"... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok. rozumiem. Ile macie lat, bo to ma tutaj znaczenie?

Siądź z nim w miłej atmosferze, wieczorem przy winie i zwyczajnie czule poproś go, żeby spróbował z Tobą zamieszkać w jakimś wynajętym mieszkaniu. Powiedz mu, że Ci na nim zależy i że dla Ciebie to ważne, żeby wracać do domu, gdzie razem siądziecie, zjecie kolację, pooglądacie filmy itd. Powiedz, że będziesz ponosić połowę kosztów, postarasz się stworzyć namiastkę domu, i że jeżeli uzna, że tego nie chce - to nie jego świat, to będzie mógł się w każdej chwili wycofać. Poproś, żeby chociaż spróbował z Tobą tak pofunkcjonować np. przez 3 miesiące.

Jeżeli powie, że się nie zgadza, to od tego masz pięty, żeby się na nich obrócić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, tamelodia napisał:

 Jak zacznę sobie randkowac to to zawalę, a nie mogę nie randkowac, bo muszę kogoś znaleźć.. 

Czy ty siebie czytasz?

 

W większości wy kobiety w tym i ty droga @tamelodia potrzebujecie bolca, wszystko jedno co jest do niego przyrośnięte, potrzebujesz czegoś, żeby było a nie kogoś. Kup sobie psa może?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka ale ja mu już to mówiłam. Serio, nie chcę się już dłużej przed nim poniżać. 

@Jaśnie Wielmożny @osadnik@osadnik chętnie kupiłabym psa/kota, ale na wynajmowanym to raczej średnio. 

Serio, ja bym chciała mieć święty spokój i wiedzieć, że mogę spokojnie żyć, a znaleźdź kogoś jak skończę 30/40 lat. Tylko niestety ja nie mam czasu. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, tamelodia napisał:

 

Czy w ogóle jest sens być w takim związku? 

nie, nie warto byc w takim związku. To jest męskie forum ale jak przypusczam dlatego że po prostu więkość mężczyzn dostała po dupie od zycia, kobiet , systemu. Natomiast ta częśc forum z którą bardzo sie identyfikuję dotyczy świadomość związków . Świadomość tego, że w związku partner to nie tatuś, nie strażnik, nie bankomat , nie praczka,, nie lekarz, nie tampon emocjonalny. Partner to partner. Towarzysz w życiu. W życiu gdzie sa zasady i  gdzie wszystko jest realnie pół na pół bez owijania w bawełnę. Dlatego tak jak męzczyznom  mówiłem tu pare razy tak powiem to pierwszy raz kobiecie, pewnie pare lat starszej od mojej córki -miksuj sie z tego związku!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, tamelodia napisał:

 

Serio, ja bym chciała mieć święty spokój i wiedzieć, że mogę spokojnie żyć, a znaleźdź kogoś jak skończę 30/40 lat. Tylko niestety ja nie mam czasu. 

I to jest właśnie to ciśnienie jakie twój koleś odczuwa i go to przeraża, sam bym nerwicy dostał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daj sobie spokój. Facet pewnie nie chce zakładać jeszcze rodziny, ale ty i jego rodzina na niego naciskacie. Ma 30 lat i jeszcze nie wie co ma zrobić ze swoim życiem. Coś tam planuje, ale to go nie napędza do działania, a wręcz stresuje, więc wyskoczył z tą nerwicą.

Szukaj kogoś innego, najlepiej starszego.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, tamelodia napisał:

Myślę, żeby po prostu dać mu ultimatum - albo idzie do lekarza, albo się rozstajemy. 

Ja teraz też mam sporo na głowie i to raczej rzeczy które nie skończą się w przeciągu kilku miesięcy. Jak zacznę sobie randkowac to to zawalę, a nie mogę nie randkowac, bo muszę kogoś znaleźć. 

I to jest właśnie kwintesencja wszystkiego o czym tutaj na forum się mówi na temat kobiet. Wszystko w trzech linijkach czego i po co kobieta potrzebuje.

 

Brawo @tamelodia. I dziękujemy za szczerość.

 

A dla tych co jeszcze nie wiedzą:

 

Kobieta potrzebuje mieć najlepszego z możliwych i dostępnych samców żeby zapewnił jej i jej potomstwu bezpieczeństwo fizyczne i ekonomiczne. W tym celu robi kandydatom tak zwane shit-testy, żeby wybrać najlepszego. Ona nie wie skąd to wie ale to wie. Jedni nazwą to podświadomością inni kobiecą intuicją, jeszcze inni gadzim mózgiem. Kobiety to mają zakodowane żeby tak robić i tak robią, niektóre świadomie ale większość nieświadomie i nic tego nie zmienią męskie czy żeńskie żale i narzekania. Po prostu wszyscy musimy się z tym pogodzić, że tak jest i będzie czy nam się to podoba czy nie.

 

Autorka tematu ma już przygotowane odpowiednie shit-testy i nie zawaha się ich użyć. Obecny kandydat nie rokuje więc trzeba znaleźć innego i ona sama już nic na to nie poradzi. O przyszłym bąbelku też już myśli mimo, że tego nie mówi wprost.

 

Osobiście życzę powodzenia w szukaniu nowego kandydata.

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Figurantowy napisał:

Kobiece dążenie do uznawania jedynie "najlepszego" kandydata i wartościowania bezpieczeństwa materialnego ponad wszystko inne jest OBRZYDLIWE. To powolne zabójstwo cywilizacji jak i sensu życia.

Dzięki temu, że twoja mama, a wcześniej babcia dokonały takiego przewartościowania, ty jako dziecko nie musiałeś grzebać po śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia.

Edytowane przez Heniek
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Figurantowy napisał:

Kobiece dążenie do uznawania jedynie "najlepszego" kandydata i wartościowania bezpieczeństwa materialnego ponad wszystko inne jest OBRZYDLIWE. To powolne zabójstwo cywilizacji jak i sensu życia.

Męskie dążenie do uznawania jedynie "najlepszej" kandydatki i wartościowania wyglądu fizycznego ponad wszystko inne jest OBRZYDLIWE. To powolne zabójstwo cywilizacji jak i sensu życia. ;) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozśmieszaj mnie kolego. Przy obecnej technologii moglibyśmy pływać w jedzeniu, jeśli kobiety nie popierałyby dominacji, chamstwa, władzy, agresji, kłamstwa. Teoria Darwina, która jest tylko i wyłącznie teorią, zamydliła oczy społeczeństwu po rewolucji komunistycznej, zniszczeniu tradycji.

@Tatarus Jesteś kobietą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Figurantowy napisał:

Kobiece dążenie do uznawania jedynie "najlepszego" kandydata i wartościowania bezpieczeństwa materialnego ponad wszystko inne jest OBRZYDLIWE. To powolne zabójstwo cywilizacji jak i sensu życia.

Tak samo jak wybieranie najładniejszej przez mężczyzn? Czy to juz sie nie liczy :D

4 minuty temu, Figurantowy napisał:

jeśli kobiety nie popierałyby dominacji, chamstwa, władzy, agresji, kłamstwa.

Myślę że wiekszość nie popiera. Zobacz w swoim środowisku szczęśliwe związki z dziecmi. Czy tworzą je takie osoby jak opisałes? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.