Skocz do zawartości

Jest naprawdę tak źle? Honorowe oświadczyny i wiara w lepsze jutro vs. życie od nowa


Rekomendowane odpowiedzi

Dziś chciałbym rozpocząć podsumowanie pewnego audytu życia, aby zdecydować co zrobić dalej. Z szacunku do waszego czasu chciałbym Was poprosić o opinie (radę na podstawie waszych doświadczeń) w temacie mojego problemu w nieco innej formie. Jak każdy wie, trudno jest nie zrobić opisu problemu słowotoku – książkę dałoby się napisać. Tak więc jeśli ktoś będzie mógł przeczytać to w całości, dziękuję. Jeśli ktoś nie ma czasu i ochoty, bardzo prosiłbym o swoje myśli w odniesieniu do pytań, które wyróżnię w opisie.

 

O  mnie:

Stuknęło mi 28 lat i zaczynam czuć, że żyję ponieważ czuję się spełniony zawodowo i póki co jestem w czepku urodzony jeśli chodzi o zdrowie. Studia, znajomość trzech języków, ale też trud włożony w pracę i rozwój nad sobą i nutka szczęścia dały mi bardzo perspektywiczne stanowisko kierownicze z możliwościami przejścia na własną działalność. W pracy spędzam zwykle 8,5h i jest to czysta przyjemność, ponieważ szare komórki pracują tam nad nowymi rozwiązaniami. A przez fakt, że jestem prawie że sam sobie sterem i żaglem dawno się już porządnie nie stresowałem.

Interesuję się językami obcymi, nowymi technologiami, programowaniem, rynkiem pracy i edukacją (o dziwo), siłownią, rowerem i łażeniem po górach, książkami i felietonami o tematyce  filozoficznej, psychologicznej i inwestycyjnej oraz sieciowymi grami na pc (jak znajdzie się chwila). Ogólnie znalazłoby się jeszcze więcej zainteresowań, ale doba ma tylko 24h. Jestem mocno wierzący w Boga, ale wierzę po swojemu i żyję na zasadzie „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.

 

Od ponad 4 lat siedzę w tematyce red pill, przeczytałem sporo artykułów, kilka książek i przesłuchałem dużo audycji (nie tylko tych od Pana Marka). Jak sama nazwa sugeruje, gdy się wejdzie w ten temat, to nie ma już drogi powrotnej. Zainteresowałem się tym, ponieważ bardzo chciałem zrozumieć jak dobrze sobie ułożyć życie z kobietami, aby mój związek nie przypominał tych, które widzę wokoło – związki z większym stażem, gdzie ludzie zachowują się dla siebie gorzej niż wrogowie. Odpowiedź poniekąd znalazłem w tych materiałach, ale na pewno nie takiej się spodziewał. Przyznam szczerze, że biały rycerz we mnie poległ. Inaczej świat i ludzie byli malowani w szczeniackich latach, ale poznanie prawdy chociaż bardzo boli i sprawia, że świat nie jest już taki piękny, to pomaga w życiu. Nie zamieniłbym tej wiedzy na nic i chcę więcej.

 

Moim obecnym największym problemem w tym kontekście jest zastosowanie pewnych rzeczy w praktyce i wyłączenie empatii (która tak mocno się u mnie rozwinęła, że mnie dobija). Chodzi o to, że wchodziłem w związek z moją kobietą (nazwijmy ją tak potocznie – Ania)  4 lata temu, gdy wielu rzeczy jeszcze nie wiedziałem, a przez to popełniłem szereg podstawowych błędów. Zwyczajnie stałem  się dobrze rokującym beta providerem i misiem, chociaż przez długi czas kręciło się wokół mnie trochę fajnych kobiet, więc Anka do dziś wie, że jak nie ona, to spadnę na cztery łapy.

 

Czy da się u kobiety, wobec której już pokazaliśmy zachowania samca beta i białego rycerza zmienić postrzeganie naszej osoby czy jest to droga droga przez mękę i sto razy łatwiej byłoby skończyć z tym i zacząć coś od nowa?

 

Nie uważam się obecnie za samca alfa, za beta też. Mam cechy zarówno tego i tego, a wzorem jest dla mnie opis samca zeta (tu również z pozytywnymi cechami alfa i beta). Jeszcze długa droga przede mną. Wiele kwestii już wprowadziłem w obecne życie, ale opory mojej kobiety są ogromne. Jest to męczące.

 

Jakie rzeczy przykładowo skopałem w związku w pierwszych dwóch, trzech latach:

  • godziłem się na rzeczy, które mi nie odpowiadały licząc na rewanż, a rewanż nie nadchodził (ja zawsze honorowo odwzajemniałem – empatia)
  • zaniedbałem niemal całkowicie relacje ze znajomymi dla myszki (klasyka)
  • zamiast się ostro wkurwić w niektórych sytuacjach i odejść lub przynajmniej walnąć drzwiami podchodziłem zbyt spokojnie starając się jak najszybciej doprowadzić do rozwiązania konfliktu, bo szkoda mi było np. wspólnego wyjazdu na kłótnie
  • czekałem rok związku na seks… doczekałem się seksu na odpierdol
  • zbyt często pytałem się o zdanie zamiast po prostu żyć jak chcę (jeśli nikogo w tym jej nie krzywdzę)
  • zwierzyłem jej się z moich uczuć (czyli poruszyłem pewne tematy, o których z moją kobietą nie powinienem rozmawiać, ponieważ doczepiła się moich słabości)

Przykładów znalazłoby się więcej.

 

Moja sytuacja w związku jest następująca:  Anka ma 26 lat i od jakiegoś roku dostała pierdolca na ślub i dzieci, co ja całkowicie rozumiem u kobiet, bo to natura. Jej koleżanki ze wsi już mężate/dzieciate, a ona jest trochę ostatnim Mohikaninem. Cierpi przez to – ja tak samo, bo moja empatia nie pozwala mi żyć – trudno mi patrzeć jak osoba bliska cierpi. Poza tym kobiety są dla siebie okrutne, gdy mówią: „ja w twoim wieku to już miałam 2 dzieci”. Jakby to były wyścigi. Ja z kolei nic nie obiecywałem względem daty oświadczyn i ślubu, chociaż trudno mi sobie wyobrazić znalezienie znośnej kobiety, która darowałaby brak ślubu. A ja chcę założyć rodzinę – czuję to, ale nie za wszelką cenę.

Dlaczego jeszcze nie podjąłem żadnej decyzji? Ponieważ wierzyłem , że w ciągu ostatniego roku coś się wydarzy, co pomoże mi podjąć decyzję w jedną lub drugą stronę. Jak na złość nic takiego się nie wydarzyło, ale ona też zmieniła niewiele mimo próśb. Wracając do konkretów – przedstawię teraz listę punktów, które sprawiają, że nie chce mi się brnąć w to dalej, a następnie punkty, które mówią mi, że przecież nie jest tak źle:

 

 

Przeciw małżeństwu z nią:

 

A.  Seks jako psi obowiązek – Ania nigdy nie szalała za seksem. Ma moim zdaniem po prostu bardzo niskie libido, sama inicjuje seks raz/dwa razy na miesiąc w dni płodne, kiedy szaleją jej hormony, ale też nie jest cudownie. Ja gdy inicjuję (1/2 razy w tygodniu, to czuć gęstwinę w powietrzu, że „trzeba się przemóc i spełnić psi obowiązek”). Przez 4 lata udało mi się raz ją doprowadzić tam gdzie trzeba (miałem wcześniej 2 partnerki i z nimi nie było problemu). Próbowałem na różne sposoby. Wszystko to prowadzi do frustracji. Ona przede wszystkim, co mnie boli najbardziej, nie pomyśli o mnie mimo rozmów – że my mężczyźni potrzebujemy seksu często, czasem bardziej niż jedzenia. Więc nie zrobi sama siebie „na bóstwo” lub nawet nie, i po prostu będzie uśmiechnięta tym, że daje spełnienie komuś, kogo podobno kocha. Ja tak bardzo często robię w innych kwestiach – poświęcam się dla niej.

Bardzo boję się, że przez to szybko rozwalę nasze małżeństwo – bo skoro teraz tak słabo jest w tym aspekcie, to po ślubie nie będzie już czuła nawet przykrego obowiązku. Czasem miewam myśli, by pójść na divy (ale tu wiara mnie blokuje). Rozmowy niczym nie skutkują – jedynie załamaniem się, że wprawiam ją w kompleksy. Ona tłumaczy to teraz tym, że czuje się niepewnie, nie ma ochoty, nie może się otworzyć, bo nie ma choćby narzeczeństwa. Ale przecież tak było nawet na początku związku… I ja mam wziąć kota w worku i liczyć wbrew temu co się pisze i czego doświadczyłem, że po ślubie będzie lepiej?

 

Czy waszym zdaniem oświadczyny i małżeństwo może jakimś cudem zmienić kobietę z niskim libido na kobietę o konkretnym temperamencie, jeśli maksymalnie ograniczy się podczas małżeństwa zachowania beta?

Jak procentowo określilibyście ile wymagacie od kobiety w temacie inicjowania stosunków? A może nie przejmujecie się i po prostu zawsze bierzecie co wasze – seks to seks – nieważne kto zaczyna?

 

B. Ubiór & make-up - punkt trochę powiązany z powyższym (określiłbym ją na 4-7 jeśli chodzi o SMV – zależy od poziomu postarania się. Sam powiedziałbym bez bicia, że mogę mieć 6-8 SMV). Dobija mnie to, że stroi się jedynie, gdy ma wyjść gdzieś do ludzi, by się pokazać, a w domu dla mnie chodzi zawsze w porozciąganych dresach. Ma być oczywiście wygodnie, ale nie przypominam sobie, aby miała wziąć pod do serca jakąkolwiek moją uwagę i raz na jakiś czas zrobić tak jak mi się podoba lub chociaż po prostu pomalować się do igraszek. Tłumaczy to wygodą i tym, że moje wymagania są przesadne „no tak, może jeszcze w szpilkach mam całe życie chodzić”, aby się pomalowała gdy jest tylko ze mną.

Ja z kolei zmieniłem szafę na rzeczy, które mieszczą się w moich normach, ale najpierw podobają się jej. Bo się poświęciłem i liczyłem jak głupi na pewien rewanż…  Tu też często tłumaczy, że nie ma ochoty do czegoś takiego, bo jest zmęczona sytuacją z brakiem celu w życiu – brakiem małżeństwa i dzieci.

 

Czy macie gdzieś na to, jak wasze panie noszą się tylko dla was – w waszym towarzystwie? I czy to jest nienormalne, że pani nie chce sprawić uciechy dla oczu mężczyźnie, którego kocha?

 

C. Figura -  nie tak istotny punkt, ale dodam. Moim marzeniem jest uprawiać raz na jakiś czas sport ze swoją kobietą – cokolwiek by to nie było. Ja trenuję, a ona chociaż szczupła (dobre geny, bo dość dużo je – martwię się co będzie jak hormony się zmienią) to jej ciało nie jest szczególnie zgrabne. Tyłek przez siedzący tryb życia chyba już gdzieś jej uciekł. Nie mam siły na to by ją jakkolwiek zachęcić do sportu. Ona jest leniem i mówi, że nie lubi sportu.

 

Czy macie jakieś pomysły na to jak zachęcić kobietę do wspólnych wypadów na siłkę, tenisa, pływanie itp?

 

D. Brak zainteresowań  - Anka sama ze sobą usycha, a przez to próbuje mnie męczyć, abym pooglądał z nią jakiś film setny (a dla mnie drugi) raz. Czasem się godzę, skoro to tak lubi. Tutaj jest poważny problem, bo gdy pytamy się wzajemnie co tak naprawdę nas połączyło i spaja, to nie potrafimy powiedzieć. Czasem przez dłuższe okresy naprawdę nie mamy o czym gadać. Poza tym ja niestety nadaję (zabrzmi to nieskromnie) na wyższym poziomie duchowym, bo mnie to interesuje. Ona nazywa to moimi śmiesznymi teoriami i filozofowaniem. Co nas złączyło? Sytuacja, znajomi, wycieczki – czyli wspólne przeżycia, a potem łudziliśmy się, że będzie dobrze – tak po prostu.

Niekiedy zazdroszczę, gdy kolega opowiada jak to gra na ps4 ze swoją połówką pomarańczy. Fajnie byłoby przeczytać tę samą książkę i pogadać o niej, obejrzeć film, który i mnie interesuje (bez narzekania) i pogadać na temat jego znaczenia. Cokolwiek, a nie tylko tv – głupie programy, gadanie o ślubach, dzieciach, koleżankach, pracy i plotach ze wsi.

 

Czy dla Was związek na życie bez spoiwa w postaci jakiejś wspólnej (choćby lekkiej) zajawki ma jakikolwiek sens?

 

E. Negatywne podejście do życia - żyjemy lepiej niż niejeden król z przeszłości, a ona narzeka – że musi zamiast raz przejść 300 metrów, to dwa razy przejść 300 metrów. Zamiast motywować się możliwościami i brakiem życiowych przeszkód to znajduje same negatywy, gdzie tylko można: trzeba wstać, pogoda brzydka, moja twarz brzydka, poniedziałek. Zwłaszcza męczy ją konieczność spędzenia życia w mieście (bo tutaj ja mam możliwości rozwoju zawodowego), a nie na wsi.  Niejedna kobieta na pewno cieszyłaby się, że w perspektywie kilku lat będzie mogła mieszać w dużym mieszkaniu lub domu szeregowym. Po prostu ja uwielbiam powiedzenie: „kobieta, która nie prosi o wiele, zasługuje na wszystko”. No może nie na wszystko, ale sami wiecie. Z kolei Anka jest jedynaczką, która nigdy w życiu nie doświadczyła niedostatku. Zawsze wszystko miała i odziedziczy też dom urokliwej miejscowości wraz z kilkoma działkami.

Uwielbiam skromne i pozytywnie nastawione do życia osoby i skręca mnie, gdy słyszę narzekanie, a żadna krzywda się nie dzieje.

 

Czy miał ktoś kiedyś kobietę często pozytywnie nastawioną do życia? Taką, której np.  gdy buty poobcierały i musiała iść boso to śmiała się z tego, a nie zaczęła jęczeć, że ma cały wieczór zniszczony i przeszła już 10 m, a taksówki nadal nie widać?

 

F. Brak empatii i nastawienia na pracę nad sobą – Anka nie myśli o moich potrzebach, nie zmartwi się, że np. brak szacunku w formie gównoawantury  jaki mi okazywała mnie boli. Tłumaczy, że „ja zwyczajnie taka jestem” i to nie ona musi pracować nad sobą, tylko ja ją akceptować.

 

G. Moje najbliższe lata na rozwój i życie – czuję trochę jakbym wpadał na minę, a przecież  najbliższe lata mogę poświęcić na rozwój zawodowy i odbudować relacje ze znajomymi, może nawiązać jakieś przyjaźnie, a nawet poznać kobietę, która będzie nadawała ze mną na podobnych falach.

 

 

Za małżeństwem z nią:

 

A. Mrzonki dzisiejszych czasów – czasem sobie myślę czy ja czasem nie przesadzam. Kiedyś ludzie nie mieli takich problemów i spędzali życie ze sobą, gdzie ich wspólnym zainteresowaniem był wypas bydła. Makijażu, ładnych ubrań też nie było.

 

Jak bardzo warto szukać pewnego rodzaju „ideału” dla siebie?

 

B. Honor, bo 4 lata minęły – Anka ma 26 lat. Pewnie to ktoś wyśmieje, ale serce mi pęka, że miałaby mieć nieco pod górkę po rozstaniu, by znaleźć kogoś. Jej marzenia o rodzinie i dzieciach (także i moje) są dla mnie ważne. Zżyłem się z jej rodziną (jestem bardziej lubiany niż ona sama), ale to przecież nie z jej rodzicami będę spędzać życie.

 

C. Dobra pani domu i strażniczka rodziny – wymieniłem kilka wad, ale Ania ma też sporo zalet. Inaczej nie byłoby takiego dylematu. Ania świetnie gotuje i zajmuje się domem. Wiem, że dziećmi też by się raczej dobrze zajęła. To jest jej świat. Z drugiej strony to powinna chyba dobrze robić każda pańcia marząca o rodzinie, jeśli mężczyzna dostarcza zasoby dla jaskini i niewiele można mu zarzucić względem męskich obowiązków jak i dzielenia domowych  obowiązków, gdy ona pracuje. Jest bardzo rodzinna i moim zdaniem ma całkiem dobre wzorce wyniesione z domu. Jeśli ojciec zachorował lub zrobił sobie krzywdę podczas pracy, to matka jak i ona nie widziały tego jako słabości, a zwyczajnie bardzo troskliwie się opiekowały.

Po prostu to dobra dziewczyna ze wsi, gdzie jest parcie na zakładanie rodziny. Skończyła typowo  kobiece studia, pracuje (chociaż mocno narzeka), nie jest rozrzutna, oszczędza, zawsze się rozlicza z własnej inicjatywy itp.

 

Czy duża troska o ognisko domowe, a jedynie niezrozumienie potrzeb mężczyzny przez partnerkę (by np. chcieć być dla niego atrakcyjną) wystarczy, aby po 5 latach małżeństwa nie chcieć skoczyć z mostu do rzeki kobiet, które pozornie rozumieją te potrzeby?

Czy macie może jakąś dobrą książkę do polecenia dla pań, która mogłaby pomóc kobiecie rozbudzić seksapil i libido?

 

Jestem zmęczony ponad rocznym zastanawianiem się nad decyzją. Sam nie jestem bez wad, ale dbam o siebie, zarabiam, odkładam pieniądze na mieszkanie dla rodziny, spędzam z nią czas, jeżdżę często i daleko do jej domu rodzinnego, organizuję wycieczki, wypady, rozmawiam z nią i jej prośby – poza tą jedną (oświadczynami) wprowadzam w życie, jeśli nie jest to całkowicie wbrew mnie, a wymaga jedynie trochę starań. Lubię gdy jest szczęśliwa. Z drugiej strony mam porównanie – mój poprzedni, długi związek lepiej wspominam i nie miałem tam takich problemów (rozwalił się przez moje niedoświadczenie). Mam wrażenie, że wypalę się, że dążę do rozwodu szybko po ślubie, a wtedy skrzywdzę nie tylko siebie, ją, ale może też dzieci.

Poznaję też inne kobiety (rozmawiam z koleżankami z pracy i znajomymi) i z wieloma nawet po dłuższym czasie – wielu godzinach spędzonych na rozmowie – czuję, że nadaję na podobnych falach i niektóre mają w sobie tak choć trochę empatii wobec potrzeb mężczyzn (nie tylko seksualnych). Nieraz słyszę wołanie tej legendarnej Himalajki – mówi że już schodzi do mnie i wynagrodzi mi spóźnienie :D

Co czynić? (Wiem, że to tylko opis, który nie odda w 100% sytuacji i pytam osób z Internetu w sprawie życia i śmierci, ale być może ktoś spojrzy na to z takiej strony z jakiej ja jeszcze nie patrzyłem).

 

 

*Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania. A tłumaczy to w taki sposób, że byłby to dla niej policzek – że nie ufam jej. I ponadto nie chce się bawić w liczenie się z najbliższą osobą – że to śmieszne, upokażające. Ja zarabiam ok. 7k zł netto i dodatki, ona 2,2k zł netto i czasem dodatki, ale ja poza tym, moimi kilkudziesięciotysięcznymi oszczędnościami i samochodem jestem goły. Ona z kolei dostanie działki budowlane i pomoc od rodziców na nasze wspólne mieszkanie (jakieś 100k). Poza tym chcieliby, abyśmy postawili na dwóch działkach domki na wynajem – tu już moje zasoby miałyby wkroczyć do akcji. Jak Wy byście podeszli do takiej sytuacji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy.

 

Krótko i na temat:

 

Nie jesteś szczęśliwy w tej relacji, i nie będziesz -  bo ludzie się nie zmieniają. 

Tak samo możesz zapomnieć o seksie, wspólnych wypadach, oraz innych aktywnościach które chciałbyś u pani aktywować.

Teksty o bezpieczeństwie i zaręczaniu się są bardzo typowe, nie, po zaręczynach ani ślubie też się nic nie zmieni.

 

Jesteś potrzebny do założenia rodziny i zapewnienie jej finansowania, i po urodzeniu bąbelków zostaniesz zupełnie odstawiony na boczny tor, bo pani będzie miała już wszystko, co do szczęścia jej jest potrzebne.

 

Życzę podjęcia mądrej decyzji.

  • Like 17
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że decyzję już podjąłeś tylko potrzebujesz trzeźwego spojrzenia kogoś z boku kto by powiedział pierd*l to.

I jak dla mnie (ale pamiętaj, że to opinia anonimowego gościa z neta który ma w awatarze zdjęcie passata) na podstawie przedstawionego opisu wyłania się obraz ogarniętego, atrakcyjnego faceta i niezbyt rozgarniętej życiowo kobiety. W wielu elementach rozjeżdzają wam się oczekiwania. Do udanego związku potrzeba:

1) Zgodności co do życiowych priorytetów. Chcemy dzieci/założyć rodzinę czy podróżować ile się da?

2) Podobnych ambicji zawodowych i finansowych - nikt nie będzie się czuł wykorzystywany gdy różnice są niewielkie

3) Podobnego characteru - domatorowi ciężko będzie się dogadać z towarzystym ekstrawertykiem

4) Podobnego temperamentu także w łóżku.

 

Odnośnie:

58 minutes ago, Bimbrownik said:

*Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania. A tłumaczy to w taki sposób, że byłby to dla niej policzek – że nie ufam jej. I ponadto nie chce się bawić w liczenie się z najbliższą osobą – że to śmieszne, upokażające

Czyli małźeństwo zabezpieczające ją jest ok, ale w drugą stronę to już niezbyt..

 

Na koniec, jęśli ewidentnie czujesz, że 'to nie to' i wpakowałeś się w związek niejako przypadek to zerwij czym prędzej. Niech Twoja "Ania" znajdzie sobie kogoś z kim założy rodzinę i będzie szczęśliwa a Ty idź do przodu (albo przynajmniej w swoją stronę).

 

 

Edytowane przez somsiad
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak jest, jedynie po opisie mogę stwierdzić subiektywną opinię. Albo robisz skok do przodu i cierpisz chwilę po rozstaniu, a następnie czerpiesz życia garściami, może uda Ci się spotkać jakąś dziewczynę która będzie podobna do Ciebie, albo zostajesz z nią i się dusisz dalej... Jeśli ona jest teraz taka to po ślubie jak już będzie pewna że nie musi się starać może już być tylko gorzej, nie łudziłbym się. 

Osobiście jakbym miał taki dylemat to zerwałbym ale jestem gościem który jest troszkę drastyczny, jak się w czymś duszę to uciekam złapać oddech, nie mogę się ograniczać, moim celem jest wolność. W twoim przypadku widzę że szukasz takiej wolności chcesz iść do przodu a taka laska będzie jedynie bardzo ciężkim bagażem :) 

Edytowane przez Młody98
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie co do dawania od siebie i oczekiwania rewanżu w obecnym związku, właśnie przez resztki białorycerstwa na jego początku. Uważam że jeśli teraz nie wykazuje chęci do zmian i ma gdzieś twoje potrzeby to po ślubie nic się nie zmieni, może się tylko pogorszyć bo jak będziesz uwiązany ślubem w dodatku bez intercyzy to będzie zabezpieczona i tym bardziej nie będzie miała powodu aby cokolwiek zmieniać. Wtedy ona może powiedzieć że jak się nie podoba to wypad, zabierze co daje jej ślub i ewentualne dzieci + jak mówisz odziedziczy po rodzicach i kto na tym wyjdzie lepiej? Wiem że zakładam najgorsze ale jak w takim przypadku nie brać tego pod uwagę. Rozumiem problemy z empatią bo sam miałem tak na początku ale całe szczęście się tego wyzbyłem z czasem. Zachowania partnerki które były schematem o którym się tu dowiedziałem bardzo mi w tym pomogły. Podsumowując ciężka decyzja przed tobą ale pamiętaj o konsekwencjach swoich wyborów, możesz porozmawiać o intercyzie, jak napisali bracia wyżej to nie wyraz twojego braku zaufania i można łatwo panią zagiąć w dyskusji bo przecież po co jej ślub skoro Ci bezgranicznie ufa ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@somsiad Dokładnie to samo pomyślałem. Ta decyzja już pojawiła się w jego głowie, w podświadomości. Teraz stara się zracjonalizować swoją decyzję.

Wśród wad które wymieniłeś, one będą się z czasem powiększać i coraz bardziej Cię irytować. 

Teraz, Bimbrownik napisał:

Poza tym kobiety są dla siebie okrutne, gdy mówią: „ja w twoim wieku to już miałam 2 dzieci”.

Tak, w jej otoczeniu to są wyścigi na śmierć i życie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bimbrownik Moim zdaniem zbyt wiele was różni.

1 godzinę temu, Bimbrownik napisał:

Tłumaczy, że „ja zwyczajnie taka jestem” i to nie ona musi pracować nad sobą, tylko ja ją akceptować.

Ona się nie zmieni, skoro nawet teraz w wersji demo (nie mając ślubu i dziecka), nie stara się. Potem będzie już tylko gorzej, bo uwaga skupi się na dziecku. Ty będziesz od płacenia na nią i bąbla albo alimentów, gdy zrealizuje swój cel biologiczny.

Masz dopiero 28 lat, ja szukał bym kogoś bardziej odpowiedniego. Na podstawie tej relacji, zdobyłeś trochę doświadczenia, jakich kobiet unikać.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem całość dokładnie i mam kilka takich szpilek przez które nie mogę na Ciebie spojrzeć poważnie. Nie będę wszystkich wypisywał bo nie mam czasu ale jedna:

1 godzinę temu, Bimbrownik napisał:

Seks jako psi obowiązek – Ania nigdy nie szalała za seksem. Ma moim zdaniem po prostu bardzo niskie libido, sama inicjuje seks raz/dwa razy na miesiąc w dni płodne, kiedy szaleją jej hormony, ale też nie jest cudownie. Ja gdy inicjuję (1/2 razy w tygodniu, to czuć gęstwinę w powietrzu, że „trzeba się przemóc i spełnić psi obowiązek”). Przez 4 lata udało mi się raz ją doprowadzić tam gdzie trzeba (miałem wcześniej 2 partnerki i z nimi nie było problemu

To jest taka czerwona flaga jak cały związek radziecki. Jakiś chyba żart, przez 4 lata miała z Tobą raz orgazm? W to niskie libido też nie wierzę. 

Sory stary, z tego co napisałeś to jasno wynika że dla "Ani" jesteś Beta i to taki BETA  z prawdziwego zdarzenia. Nie ma znaczenia jaką Ty masz opinię o sobie. Po prostu tak jest. Dla Pani jesteś dobrą partią i nic wiecej, tam nie ma żadnych uczuć z jej strony.  

Tak naprawdę na twoim miejscu z panną bym nie zerwał. Odwaliłbym najgorszy syf jaki tylko można.  Nie wiem, poszedłbym z kolegami napił się, przepuścił trochę kasy w klubie go-go, po powrocie wyrzucił jej wszystko tak jak tu napisałeś i że mam jej już dosyć i że wychodzę. Ewentualnie jeszcze przelizał się z jakąś przypadkową laską. Ale tak żeby o tym wszystkim się dowiedziała.

Po jej reakcji dopiero byś zobaczył ile jesteś dla niej wart. Za alfą będzie latać zeby jej nie zostawiał i że ona się zmieni itp, a Ciebie jako beciaka opier*oli od góry do dołu i zostawi. Potem wróci, ale w miedzyczasie odwiedzi ją kilku "kolegów".

Sory stary, ale to przykra prawda.

  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bimbrownik napisał:

Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania. A tłumaczy to w taki sposób, że byłby to dla niej policzek – że nie ufam jej. I ponadto nie chce się bawić w liczenie się z najbliższą osobą – że to śmieszne, upokażające. Ja zarabiam ok. 7k zł netto i dodatki, ona 2,2k zł netto i czasem dodatki, ale ja poza tym, moimi kilkudziesięciotysięcznymi oszczędnościami i samochodem jestem goły. Ona z kolei dostanie działki budowlane i pomoc od rodziców na nasze wspólne mieszkanie (jakieś 100k). Poza tym chcieliby, abyśmy postawili na dwóch działkach domki na wynajem – tu już moje zasoby miałyby wkroczyć do akcji.

 

To mi wystarczy, faktycznie długie, może jutro się zabiorę za czytanie. Teraz to ząbki i lulu.

 

A. Policzek tak? Aha.

B. 7k vs 2k , aha, super.

C. Ona ma jakieś oszczędności? Bo ty tak.

D. Ona dostanie forsę na mieszkanie + działki budowlane... / rozbijam

d1. Mieszkanie, które przypadnie po rozwodzie jej.

d2. Miałbyś sfinansować budowę domków pod wynajem na jej ziemi. Wiesz co to oznacza czy nie bardzo? :)

 

Dawno temu kiedy byłem idiotą potraktowałbym to jako świetny układ, teraz tylko się śmieję.

 

  • Like 15
  • Dzięki 3
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bimbrownik napisał:

 

 

1. Czy da się u kobiety, wobec której już pokazaliśmy zachowania samca beta  białego rycerza zmienić postrzeganie naszej osoby czy jest to droga droga przez mękę i sto razy łatwiej byłoby skończyć z tym i zacząć coś od nowa?

 

Czy psa który nie ma do Ciebie szacunku i raz ugryzł Cie w rękę jesteś w stanie go nauczyć ? Możesz go co najwyżej uśpić.

 

2. Czy waszym zdaniem oświadczyny i małżeństwo może jakimś cudem zmienić kobietę z niskim libido na kobietę o konkretnym temperamencie, jeśli maksymalnie ograniczy się podczas małżeństwa zachowania beta?

 

Zmienia libido nieuchronnie. Na jeszcze niższe.

 

3. Czy macie jakieś pomysły na to jak zachęcić kobietę do wspólnych wypadów na siłkę, tenisa, pływanie itp?

 

Rozwód, zerwanie itp. Tylko to motywuje je żeby ruszyć dupsko. Polowanie na bolca.

 

 

4. Czy dla Was związek na życie bez spoiwa w postaci jakiejś wspólnej (choćby lekkiej) zajawki ma jakikolwiek sens?

 

Nie. Dlatego chłop nie gada z baba. Nie ma o czym.

 

5. Czy macie może jakąś dobrą książkę do polecenia dla pań, która mogłaby pomóc kobiecie rozbudzić seksapil i libido?

 

Czekowa.

 

6. *Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania. A tłumaczy to w taki sposób, że byłby to dla niej policzek – że nie ufam jej

Też tak zachowujesz się wobec kogoś na kim Ci zależy? Grozisz mu, manipulujesz i szantażujesz ?

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
  • Haha 3
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bimbrownik napisał:

Czy da się u kobiety, wobec której już pokazaliśmy zachowania samca beta i białego rycerza zmienić postrzeganie naszej osoby czy jest to droga droga przez mękę i sto razy łatwiej byłoby skończyć z tym i zacząć coś od nowa?

 

Oczywiście, że się da, tylko na początku będą fochy, płacze, krzyki, ciche dni, brak seksu. Wtedy będziesz miał dobra okazję by np. odnowić kontakt ze znajomymi :) 

 

1 godzinę temu, Bimbrownik napisał:

Czy waszym zdaniem oświadczyny i małżeństwo może jakimś cudem zmienić kobietę z niskim libido na kobietę o konkretnym temperamencie, jeśli maksymalnie ograniczy się podczas małżeństwa zachowania beta?

Moim zdaniem NIE. Jak teraz jest lipa jeśli chodzi o inicjowanie seksu przez nią, to po ślubie nie będzie lepiej. 

 

1 godzinę temu, Bimbrownik napisał:

Czy macie gdzieś na to, jak wasze panie noszą się tylko dla was – w waszym towarzystwie? I czy to jest nienormalne, że pani nie chce sprawić uciechy dla oczu mężczyźnie, którego kocha?

 

Dla znajomych potrafi się nosić, a dla partnera i potencjalnego męża, z którym chce mieć potomstwo już nie? Nie, to nie jest normalne. Czysta hipokryzja i ignorancja Twoich potrzeb jako mężczyzny w związku.

 

1 godzinę temu, Bimbrownik napisał:

Czy macie jakieś pomysły na to jak zachęcić kobietę do wspólnych wypadów na siłkę, tenisa, pływanie itp?

 

Teraz nie możesz jej zachęcić do jakiejkolwiek wspólnej aktywności, to pomyśl co będzie po ślubie i po urodzeniu bąbelka. 

 

1 godzinę temu, Bimbrownik napisał:

Czy dla Was związek na życie bez spoiwa w postaci jakiejś wspólnej (choćby lekkiej) zajawki ma jakikolwiek sens?

 

Jak będziesz non stop wysłuchiwał jej narzekania i negatywnego podejścia do życia, to w końcu sam się taki staniesz. Wiem coś o tym. 

 

1 godzinę temu, Bimbrownik napisał:

Jak bardzo warto szukać pewnego rodzaju „ideału” dla siebie?

 

O ideał ciężko, ale znalezienie fajnej, pozytywnie nastawionej dziewczyny z zainteresowaniami, która nie przesiąkła jeszcze tym całym powszechnym spierdoleniem jest możliwe i uważam, że warto. Oczywiście nie za wszelką cenę :) 

 

Twój post jest w sumie takim rachunkiem zysków i strat. Myślę, że sam sobie odpowiedziałeś, czy warto dalej tkwić w tym związku. Nie myśl o jej rodzicach, o niej, czy co tam inni powiedzą, bądź egoistą i pomyśl o SOBIE. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bimbrownik napisał:

B. Honor, bo 4 lata minęły – Anka ma 26 lat. Pewnie to ktoś wyśmieje, ale serce mi pęka, że miałaby mieć nieco pod górkę po rozstaniu, by znaleźć kogoś. Jej marzenia o rodzinie i dzieciach (także i moje) są dla mnie ważne. Zżyłem się z jej rodziną (jestem bardziej lubiany niż ona sama), ale to przecież nie z jej rodzicami będę spędzać życie.

Ajwaj aż mi cukier skoczył:). Dam sobie łapsko uciąć że po rozstaniu z Tobą w ciągu miesiąca znajdzie sobie nowego bolca. A jej rodzina szybko o Tobie zapomni. 

Przeczytałem Twój post i widać że się chłopie męczysz w tym związku. Tak że ewakuacja:).

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bimbrownik napisał:

Czy waszym zdaniem oświadczyny i małżeństwo może jakimś cudem zmienić kobietę z niskim libido na kobietę o konkretnym temperamencie, jeśli maksymalnie ograniczy się podczas małżeństwa zachowania beta?

Nie. Jedynie co małżeństwo z taką kobietą zrobi to obniży jej libido do minimum. Jeśli w etapie "wersji demo", kiedy by najlepiej się sprzedać Pani z reguły by z partnera najchętniej nie schodziła jest kiepskio to będzie jeszcze gorzej po formalizacji, bo ma Cię "zaklepanego" w jej mniemaniu. Nie inaczej, niestety. 

 

2 godziny temu, Bimbrownik napisał:

Dobija mnie to, że stroi się jedynie, gdy ma wyjść gdzieś do ludzi, by się pokazać, a w domu dla mnie chodzi zawsze w porozciąganych dresach

Słusznie, że Cię to martwi. Dlaczego? Bo to popularne zjawisko prezentowania światu swojej najlepszej wersji przez Panią, gdy partner jest traktowany jako stała rzecz, dla której nie trzeba się już starać. Czerwony alarm. Co ciekawe, np. w ortodoksyjnym islamie jest o 180 stopni inaczej.

 

2 godziny temu, Bimbrownik napisał:

Czy macie jakieś pomysły na to jak zachęcić kobietę do wspólnych wypadów na siłkę, tenisa, pływanie itp?

Jest jeden, skuteczny. Konkurencja. Ale bez pewności, że zadziała w dłuższej perspektywie czasowej.

 

2 godziny temu, Bimbrownik napisał:

Czy dla Was związek na życie bez spoiwa w postaci jakiejś wspólnej (choćby lekkiej) zajawki ma jakikolwiek sens?

Żadnego.

 

2 godziny temu, Bimbrownik napisał:

Czy miał ktoś kiedyś kobietę często pozytywnie nastawioną do życia? Taką, której np.  gdy buty poobcierały i musiała iść boso to śmiała się z tego, a nie zaczęła jęczeć, że ma cały wieczór zniszczony i przeszła już 10 m, a taksówki nadal nie widać?

Tak, ożeniłem się z taką. Ale i tak pokazuje różki. 

 

Co do pozytywów - pięknie, ale IMO i tak się to Ci średnio bilansuje. Całe życie przed Tobą. Również życzę mądrych decyzji. Jak dla mnie pochodzicie z dwóch roznych światów i jeżeli teraz czujesz, że nie ma zbyt wiele punktów wspólnych, z czasem będzie ich jeszcze mniej. 

 

 

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wszyskie pytania: nie. Honorowo piznąłbym taką damą. Niechaj idzie w pizdu.

 

Już sama ilość rozterek, które masz, świadczy o tym, że bycie z nią to marnotrawnego czasu a potencjalne małżeństwo to droga przez mękę donikąd.

 

I nie łudź się,  po ślubie będzie tylko gorzej. 

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Like 7
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny, który napierdolił litanię minusów i 2? plusy i nie może podjąć decyzji. 

 

Takich Anek, jak ta twoja to latają stada człowieku. Rzucisz taką dzisiaj, a następnego dnia możesz mieć kolejną, dosłownie z identycznymi cechami. 

 

Małżeństwo to dla przeciętnego faceta gilotyna, niestety z opóźnionym zapłonem. Głowę cały czas trzymasz, ale nie wiesz, kiedy się zetnie. No i mechanizm egzekucyjny trzyma od początku kobieta, więc z takiej perspektywy oceniaj. 

 

Zachowania negatywne, które opisałeś nie zmienią się, tylko pogłębią i to drastycznie. 

 

Przeczytaj ten własny post kilka razy, bo w nim tkwią wszystkie twoje odpowiedzi stary. I błagam, żadnego małżeństwa. Żyj sobie z nią, jak chcesz, ale nie zgadzaj się na wpierdolenie w systemową gilotynkę. 

 

Podejrzewam, że jesteś z hieną, modliszką, czarną wdową. Odsyłam cię do lektury tej książki. Hieny, Modliszki, Czarne Wdowy P. Śląskiego. Pasujesz do charakterystyki rokującego gościa, typowego beciaka z honorem, który nie ma w sobie grama asertywności. 

 

Dodam jeszcze. Nie zgodziła się na rozdzielność to klasyczny pasożyt. Dwa, kasę swoją trzymaj i nie zgadzaj się na żadne układy, układziki z rodziną. Mów, że nie masz, straciłeś na giełdzie, wolne środki odbudujesz za rok, dwa, pięć lat. Wal ściemę, niech nikt nie widzi twojej kasy. powiedz, że zarobki ci spadły do 4k i tyle. Nikt nie musi wiedzieć o hajsie, a im więcej zdradzasz, tym więcej pasożytów cię zaataktuje, bo taka ich natura. 

 

I naucz się odmawiać. Odmów kilka razy jej przyjemności, seksu, wszystkiego i zobacz, co się stanie. Możesz się zdziwić. Jeżeli nie testowałeś swojej laski to tak naprawdę nie wiesz, kim ona jest. Nie jesteś wobec niej asertywny, jak widać. Prosisz się. Pewnie niedługo dojdą typowe żebry łóżkowe. 

Edytowane przez mac
  • Like 12
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem sam już wiesz, co chcesz zrobić, tylko szukasz kogoś, żeby ci powiedział, że masz rację. Jeśli faktycznie jest tak, jak piszesz, to wasz "związek" będzie coraz gorszy. IMHO ciągnięcie go dalej nie ma wielkiego sensu - chyba, że chcesz "tradycyjną" żonę (w złym tego słowa znaczeniu), czyli babę, która urodzi i odchowa dzieci, ugotuje obiad i będzie uprzykrzać ci życie na wszelkie możliwe sposoby. Plus puści się z sąsiadem w ramach gratisu.

 

3 hours ago, Bimbrownik said:

Ma moim zdaniem po prostu bardzo niskie libido [...] Przez 4 lata udało mi się raz ją doprowadzić tam gdzie trzeba (miałem wcześniej 2 partnerki i z nimi nie było problemu). Próbowałem na różne sposoby.

Nie ma "niskiego libida", tylko po prostu jej za grosz nie podniecasz. Albo to twoje próbowanie "na różne sposoby" nie było takie mistrzowskie, jak ci się wydawało, albo po prostu jesteś dla niej kompletnie nieatrakcyjny seksualnie. Swoją drogą, co się jej dziwisz, że nie chce się z tobą gzić, skoro przez 4 lata nie miała z tego żadnej przyjemności? Teoretycznie możecie pójść do seksuologa, ale jak dotąd nie ziskrzyło, to raczej już pozamiatane.

 

Oczywiście, jak jej zależy na małżeństwie, to możesz ją postraszyć, że znajdziesz sobie inną - wtedy przez pewien czas może się i zmusi do tego, żeby udawać, że ją kręcisz, ale wątpię, żeby to było cokolwiek poza udawaniem i to krótkoterminowym.

 

I gwarantuję ci, że jak trafi na właściwego typa, to będzie miała orgazm raz za razem. Tak to niestety działa. ;)

 

3 hours ago, Bimbrownik said:

I czy to jest nienormalne, że pani nie chce sprawić uciechy dla oczu mężczyźnie, którego kocha?

Czemu ma ci sprawiać uciechę i cię podniecać, skoro to się może skończyć seksem, na który nie ma ochoty i który jej nie sprawia przyjemności?

Ponownie: jak zacznie się jej palić pod tyłkiem i przestraszy się, że nici z małżeństwa, to może przez jakiś czas z przymusu i z urazą się ogarnie. Ale na długotrwałą poprawę bym nie liczył.

 

3 hours ago, Bimbrownik said:

Czy macie jakieś pomysły na to jak zachęcić kobietę do wspólnych wypadów na siłkę, tenisa, pływanie itp?

Znaleźć dla niej taką aktywność, która sprawia przyjemność jej, a nie tylko tobie.

Na przykład kurs tańca albo jazdy konnej z przystojnym instruktorem. Być może przy okazji nauczy ją seksów.

 

3 hours ago, Bimbrownik said:

Czasem przez dłuższe okresy naprawdę nie mamy o czym gadać. Poza tym ja niestety nadaję (zabrzmi to nieskromnie) na wyższym poziomie duchowym, bo mnie to interesuje. Ona nazywa to moimi śmiesznymi teoriami i filozofowaniem. [...] Czy dla Was związek na życie bez spoiwa w postaci jakiejś wspólnej (choćby lekkiej) zajawki ma jakikolwiek sens?

Tylko jeśli oczekujesz od partnerki, że będzie rozpłodową krową skrzyżowaną z kucharką. Jak chcesz czegokolwiek ponad to, związek z twoja myszką nie ma najmniejszego sensu.

 

I w tej chwili raczej nic się nie da zrobić, żeby twój problem rozwiązać. Bo z jednej strony ty jej nie uważasz za partnera do rozmowy, a z drugiej strony ona to najwyraźniej zauważyła i zamiast zacząć cię uważać za zajebistą istotę i wcielenie wyższego intelektu, uznała cię za przemądrzałego idiotę. Tak to czasami jest z prostaczkami, mądrzejszych od siebie uważają za kretynów. Problem z tym, że jeśli ona już teraz nie jest zainteresowana tym, co masz do powiedzenia, to raczej już nigdy nie będzie, chyba że zdarzy się cud i ty zaczniesz w niej widzieć partnerkę do rozmowy, a ona w tobie ciekawego rozmówcę. Z twojej wypowiedzi wynika, że nic takiego na horyzoncie nie widać. Ja bym machnął ręką, nie kręcą mnie kobiety z którymi można pogadać tylko o zupie pomidorowej, ale może tobie bardziej zależy i odkryjesz coś, co intresuje was oboje. Cuda się podobno zdarzają.

 

3 hours ago, Bimbrownik said:

Czy miał ktoś kiedyś kobietę często pozytywnie nastawioną do życia? Taką, której np.  gdy buty poobcierały i musiała iść boso to śmiała się z tego, a nie zaczęła jęczeć, że ma cały wieczór zniszczony i przeszła już 10 m, a taksówki nadal nie widać?

Oczywiście że miał, większość kobiet jest pozytywnie nastawiona do życia, jak są na haju emocjonalnym ;) 

 

Są dwie opcje: albo twoja laska jest marudną jędzowatą typiarą, albo jest cholernie niezadowolona z waszego związku i ma w twojej obecności permanentny niskopoziomowy wkurw/depresję, które sie tak przejawiają. Niedbanie o siebie, marazm, brak radości z życia i niechęć do aktywności może wskazywać na to drugie. Znasz ją od początku, było kiedykolwiek inaczej? Jeśli było kiedyś ok, to ona po prostu jest tobą znudzona, zmęczona lub/i rozczarowana (a trzyma się ciebie, bo jesteś niezłym providerem), jeśli było tak cały czas, to ten typ tak ma i już tego nie zmienisz.

 

 

Plusy, które wymieniłeś, są kompletnie nieprzekonujące. Chyba sam widzisz, że jeśli jest tak, jak piszesz, to jesteście w ślepiej uliczce? Oczywiście, możesz próbować ją na nowo "zachęcić" do starania się (grożąc zabraniem "marchewki", czyli zakończeniem związku), ale to będzie ciągła orka na ugorze i podejrzewam, że efekty będą tylko doraźne.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie myślisz fiutem, a oczy masz zarośnięte jej waginą. Fiut nie jest dobrym doradcą, rzekłbym nawet fatalnym, a wagina na oczach powoduje postępującą ślepotę, która w tym wypadku sprowadza się do racjonalizowania i usprawiedliwiania na wszelkie możliwe sposoby ogromu wad tej pani.

2 godziny temu, Bimbrownik napisał:

Pewnie to ktoś wyśmieje, ale serce mi pęka, że miałaby mieć nieco pod górkę po rozstaniu, by znaleźć kogoś. Jej marzenia o rodzinie i dzieciach (także i moje) są dla mnie ważne. Zżyłem się z jej rodziną (jestem bardziej lubiany niż ona sama),

Ja Ciebie wyśmiewać nie zamierzam, tylko spróbuję jakoś nakierować na właściwe tory. Przeczytaj to zdanie raz jeszcze, potem kolejny raz, powtórz jeszcze tę czynność tak ze sto razy. Następnie walnij głową w stół, ścianę lub coś innego twardego co masz po ręką. Przeczytaj to potem kolejne dwieście razy i walnij się raz jeszcze w głowę czymś twardym. 

 

Przeczytaj to na spokojnie. Może trafi do Ciebie, że jeśli to są powody, dla których chcesz siebie poświęcić, chcesz poświecić swoje życie, zdrowie i zasoby wchodząc z tą kobietą w związek małżeński, to wiej. Spierdalaj od niej jak najdalej i jak najprędzej. Najlepiej slalomem, bo jeszcze gotowa do Ciebie strzelać serią z karabinu maszynowego.

2 godziny temu, Bimbrownik napisał:

*Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania. A tłumaczy to w taki sposób, że byłby to dla niej policzek – że nie ufam jej. I ponadto nie chce się bawić w liczenie się z najbliższą osobą – że to śmieszne, upokażające.

W sumie nie dziwię się, że ogromna czerwona lampka ostrzegawcza się Tobie w głowie nie zapaliła. Kiedyś w czasach białorycerskich też mi się nie zapalała, też sobie tłumaczyłem takie sprawy tym, ze to moja wina. A to nie jest Twoja wina, ona schematycznie aż do bólu próbuje wbić Ci do głowy winę za to, że chcesz zadbać o swój własny interes. Rozumiesz? One tak już mają, to jest takie powtarzalne, że aż mnie bije po oczach.

 

Teraz też przyszła pora na odpowiedzenie sobie na pytanie: czego Ty chcesz w związku i czego Ty oczekujesz od związku? Na podstawie opisu partnerki i tego związku cokolwiek by to nie było z nią tego nie osiągniesz. 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie, jeden orgazm przez 4 lata? Czy Ty masz świadomość co to oznacza? Albo jesteś chujowy w łóżku (bez urazy), albo Twoja Anka ma libido na poziomie pierwotniaka, albo kręcisz ją fizycznie mniej niż ja gdy jeszcze mnie nie zobaczyła i nawet nie zna. Litości. To jakaś chora sytuacja. Wygląda to fatalnie. Z Twojego opisu ta dziewczyna to jakaś typowa mameja życiowa, bez ikry, bez fantazji, bez czegokolwiek co odróżniałoby ją od stada takich szarych i nudnych lasek. Twój wybór. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbyt technicznie podchodzisz to problemu, zrobiłeś zajebistą mega analizę a przecież wystarczyło parę zdań - nie chce się ruchać, jest nudna, ciśnie na ślub i bąbelka!

Nie chcę się z Tobą ruchać bo jej zwyczajnie nie podniecasz, jesteś dla niej zwykłym Beciakiem, frajerem na męża, nie chce zostać starą panną, najwyżej będzie rozwódką z bąbelkiem i alimentami, (rodzinie i znajomym sprzeda bajkę jakim to chÓjem się okazałeś itd), ruchać to ona by się na pewno chciała ale z jakimś wymarzonym i wyśnionym Chadem a nie z Tobą.

Krótko i na temat - natychmiastowa ewakuacja, nic lepiej nie będzie - będzie tylko gorzej - zero złudzeń!

  • Like 3
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie, gwarantuję Ci, że po ewentualnym ślubie będzie w kolejności, częsty seks, ciąża, bąbelek, brak seksu, znajdzie sobie innego bolca na boku, który ją będzie podniecał, rozwód, stracisz w chuj hajsu, ze swoją rodziną tak zrobi żebyś nic nie dostał z ich majątku bo wszystko będzie jako darowizna miedzy ojcem a córcią a Ciebie ogolą z połowy tego co masz. Na końcu tak przerobi swoich rodziców, że uwierzą jej, że byłeś gnojem i to przez Ciebie nie ma tak jakby chciała. Ty będziesz wszystkiemu winny. Będziesz płacił alimenty i będziesz sobie pluł w brodę. Opamiętaj się i skończ tę chorą relację.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Bimbrownik napisał:

 

 

Odpowiem Ci z perspektywy faceta, który był głęboko wierzącym katolikiem, z podobnym systemem wartości wszedł w związek, ożenił się, miał w małżeństwie piekło, a przez prawdziwy koszmar przeszedł, kiedy to wszytsko szlag trafił. 

Mnie wyznawana religia i system wartości o mało wtedy nie zabiły, nie żartuję i nic nie ubarwiam. 

Pozbierałem się, zbudowalem na nowo. Sprawniejszy, twardszy, konkretniekszy, bardzo trudny do zmanipulowania. Ale na przykład choć w Boga wierzę i nic tego nie zmieni, nie mogę być już katolikiem, a świadomość tego była początkowo straszna. 

 

Cytat

4 lata temu, gdy wielu rzeczy jeszcze nie wiedziałem, a przez to popełniłem szereg podstawowych błędów. Zwyczajnie stałem  się dobrze rokującym beta providerem i misiem, chociaż przez długi czas kręciło się wokół mnie trochę fajnych kobiet, więc

Czy da się to zmienić nie wiem. Czy  warto spróbować sam musisz ocenić. Ja Twój związek kiepsko widzę. Ale Ty masz nad swoim życiem panować,  więc podejmować decyzje. Na pewno musisz zacząć stawiać granice, wymagać od siebie i od niej, szanować samego siebie. Efekty mogą być super, ale możliwe że takie zmiany będą dla dziewczyny nie do udźwignięcia (po prostu ma w tej chwili wygodnie bardzo, a chce mieć jeszcze wygodniej) i może to doprpwadzić do rozpadu związku. To zresztą nie jest najgorszy możliwy scenariusz, uwierz mi. W obecnej formie i wg opisu, ten związek zmierza w bardzo złym kierunku. Musisz albo to zmienić, naprostować, zakończyć, albo wpakujesz się w życiowy dramat. 

 

Cytat

Anka do dziś wie, że jak nie ona, to spadnę na cztery łapy.

Bardzo wątpię, żeby ona tak to widziała w tej chwili. Jeśli tak, to dobrze. Kobieta, która czuje się swojego misia w 100% pewna, traci nim zainteresowanie. Jeśli ma Cię w garści i ma Cię za misia, o którego nie musi być zazdrosna nawet, to pozamiatane. 

Teraz kwestia ślubu: niestety ślub zwłaszcza bez intercyzy daje kobiecie przewagę, a przez to pewność. W efekcie dużo trudniej jest podtrzymać atrakcyjność i zainteresowanie partnerki. 

Cytat
  • godziłem się na rzeczy, które mi nie odpowiadały licząc na rewanż, a rewanż nie nadchodzi

Musisz nauczyć się wymagać od siebie i od innych, w tym od swojej kobiety. Warto się tego nauczyć nawet za cenę związku

 

Cytat
  • zaniedbałem niemal całkowicie relacje ze znajomymi dla myszki (klasyka)

Napraw to natychmiast. Masz prawo do swoich przyjaźni i czasu dla kumpli i rodziny. Bez choćby jednego prawdziwego, sprawdzonego przyjaciela (ale Twojego, a nie wspolnego znajomego myszki) nawet się nie waż o ślubie myśleć. Tak samo jeśli zaniedbałeś rodzinę. Nie waż się żenić/robić dziecko zanim tego nie naprawisz i nigdy więcej nie pozwól sobie na zaniedbanie tego dla kobiety. 

 

Cytat
  • czekałem rok związku na seks… doczekałem się seksu na odpierdol

W obecnej sytuacji nie masz co liczyć na poprawę sytuacji. Jesteś misiem po prostu. Po ślubie/dziecka seksu nie będziesz miał w ogóle najprawdopodbniej. 

Cytat
  • Jej koleżanki ze wsi już mężate/dzieciate, a ona jest trochę ostatnim Mohikaninem.

Ostatni Mohikanin to wspaniała postać i nie stosowałbym tego porównania jako czegoś negatywnego. Ale do rzeczy: koleżanki ze wsi nie mogą być motywatorem dla Ciebie do dexyzji o posiadaniu dziecka. Nie koleżanki ze wsi poniosą konsekwencje. To że inne mają to jest standardowa histeria kobiety i nie powonieneś w ogole sie tym sugerować. 

 

Cytat
  • Cierpi przez to – ja tak samo, bo moja empatia nie pozwala mi żyć – trudno mi patrzeć jak osoba bliska cierpi. 

To jest kolejna sprawa którą musisz opanować i kontrolować. Empatia jest dobrą cechą, ale pod warunkiem że nad nią panujesz i nie pozwalasz, żeby odpalane przez nią emocje przysłaniały rozsądek. A niestety masz tą tendencję, ona wręcz lśni w Twojej wypowiedzi. Tak niekontrolowana empatia jest Twoją słabością i czyni Cię podatnym manipulacje i przemoc psychiczną. 

Wiem to z autopsji. 

 

Cytat
  •  Ja z kolei nic nie obiecywałem względem daty oświadczyn i ślubu

Bogu dzięki

Cytat
  • A ja chcę założyć rodzinę – czuję to, ale nie za wszelką cenę.

Najpierw przepracuj swoje problemy (a masz ich kilka conajmniej), później spróbuj ustawić w związku to co nie działa albo działa źle. Inaczej absolutnie nie bierz ślubu i nie rób z tą, czy inną kobietą dzieci

 

Cytat

Seks jako psi obowiązek –

To co opisujesz brzmi fatalnie. Tu nie chodzi tylko o różnicę libido, czy preferencje. Kobieta chce tylko w dni płodne: znaczy ze w tych zbliżeniach w ogole sie nie liczysz. Będzie dziecko, seksu nie będzie więcej, chyba ze jako metoda kontroli

 

Cytat

… I ja mam wziąć kota w worku i liczyć wbrew temu co się pisze i czego doświadczyłem, że po ślubie będzie lepiej?

 

Abstrahując od tematu seksu. Jednym z największych kłamstw i niebezpiecznych założeń (bardzo popularnych wśród katolików) jest mniemanie, że sakrament coś zmienia na lepsze. Że idzie za tym mistyczna moc, błogosławieństwo które młodej parze pomaga naprostować to co nie działa, że po ślubie musi się wszytsko układać lepiej, bo orzexież to jest święte. To tak nie działa. W istocie wmawianie zakochanym tego jest jednym z najniebezpiecznijeszych świństw jakie robi Kościół. 

 

Masz nieprzepracowane problemy w związku, nie pasujecie do siebie w zbyt wielu kwestiach? Nie waż się brać ślubu. Konsekwencje będą straszne- życiowo, materialnie, psychologiczne, pokoleniowo nawet. A jeśli jak piszesz jesteś wierzący, to przejdziesz przez prawdziwe piekło. Ja przeszedłem. Nie polecam. 

 

Cytat

Czy waszym zdaniem oświadczyny i małżeństwo może jakimś cudem zmienić kobietę z niskim libido na kobietę o konkretnym temperamencie, jeśli maksymalnie ograniczy się podczas małżeństwa zachowania beta?

 

Nie

Cytat

 Tu też często tłumaczy, że nie ma ochoty do czegoś takiego, bo jest zmęczona sytuacją z brakiem celu w życiu – brakiem małżeństwa i dzieci.

To jest manipulacja i szantaż emocjonalny. Klasyczny wręcz i podręcznikowy. 

 Ona próbuje na Tobie wymóc coś co chce. Sugeruje przy tym, ze jak to spełnisz to będziesz miał lepiej. 

Nie, nie będziesz miał. Z dwóch powodów. 1. Szantażysta emocjonalny nigdy nie podejmuje wysiłku i starań, nje rewanżuje się, bo to by było za trudne i wlasnie dlatego posługuje sie tym co przychodzi mu łatwo, szantażem. 

2. Nke oczekuj od kobiety wdzięcznośxi i rewanżu. U kobiet to działa inaczej i najprościej jest założyć: czegoś takiego u kobiet nie ma. 

Cytat

 Brak zainteresowań  - Anka sama ze sobą usycha, a przez to próbuje mnie męczyć, abym pooglądał z nią jakiś film setny

Kobieta bez pasji i zainteresowań to fatalny materiał na żonę. Takie kobiety żyją później tylko dziećmi i sprawami domowymj ale w tym negatywnym sensie. Jako ze nie mają pasji, nie przejawiają toleranxji dla hobby/pasji męża i sabotują wszystkie jego aktywności niezwiązane z zarabianiem kasy i spędzaniem czasu z nią. Dramat

 

Cytat

Niekiedy zazdroszczę, gdy kolega opowiada jak to gra na ps4 ze swoją połówką pomarańczy. 

To o dwóch połówkach pomarańczy w kontekście związków to kompletna bzdura i niebezpieczny stereotyp. Zakłada bowiem niekopletność Ciebie jako ludzkiej istoty. Wystrzegaj się takiego myślenia. 

Ale owszem- fajnje jest móc z kobketą pograć, wspólnie uprawiać sport czy podyskutować o książce. Potwierdzam. 

Cytat

Czy dla Was związek na życie bez spoiwa w postaci jakiejś wspólnej (choćby lekkiej) zajawki ma jakikolwiek sens?

Nie, nie ma. 

Nie trzeba mieć wspólnych zainteresowań, ale trzeba mieć coś wspólnego. Coś o czym można pogadać, podyskutować. 

Cytat

Negatywne podejście do życia - żyjemy lepiej niż niejeden król z przeszłości, a ona narzeka – że musi zamiast raz przejść 300 metrów, to dwa razy przejść 300 metrów.

To jest bardzo destrukcyjny nawyk. Jeśli tego nie zmieni, będzie w życiu wiecznje nieszczęśliwa i niezadowolona. A z życia swojego faceta zrobi koszmar. Ona jest też poniekąd ofiarą dzisiejszych czasów. Środowisko, rodzina, koleżanki, popkultura wmawiają jej że jak będzie miała ślub i dzieci to będzis happy. 

Nkestety nie będzie. Będzie tylko gorzej. Ale zapłaci za to jej mąż którego znienawidzi za to rozczarowanie. Miał uszczesliwic, a szczesicia nie ma. 

 

Cytat

Czy miał ktoś kiedyś kobietę często pozytywnie nastawioną do życia? Taką, której np.  gdy buty poobcierały i musiała iść boso to śmiała się z tego, a nie zaczęła jęczeć, że ma cały wieczór zniszczony i przeszła już 10 m, a taksówki nadal nie widać?

Ja mam taką kobietę obecnie. 

Są takie. Wielka rzadkość, ale są. 

Cytat

F. Brak empatii i nastawienia na pracę nad sobą – Anka nie myśli o moich potrzebach, nie zmartwi się, że np. brak szacunku w formie gównoawantury  jaki mi okazywała mnie boli. Tłumaczy, że „ja zwyczajnie taka jestem” i to nie ona musi pracować nad sobą, tylko ja ją akceptować.

To jest kolejna masakra. Jeśli tego nie wyregulujecie to nie waż się żenić, bo skończyć się może tylko dramatem. 

Cytat

 Kiedyś ludzie nie mieli takich problemów i spędzali życie ze sobą, gdzie ich wspólnym zainteresowaniem był wypas bydła

Świat zmienia się bardzo szybko. Moi dzisdkowie mieli ciężko, bo pamkętają okropieństwa wojny, zaznali głodu i ubóstwa, a młodość i wiekszość dorosłego życia mieli pod górkę w siermiędze komunizmu. Moi rodzice też w komunizmie mieli młodość, zawsze z cieniem niedostatku i strachem przed bezpieką czy zomo. 

Te pokolenia łączyły się w pary pod wpływem zakochania, ale potem musiały razem walczyć o swoje i o przyszłość dla swoich dziexi. Dzislili trudy. 

Teraz tego prawie nie ma. Nowoczesne kobiety nie chcą dzielić trudów. Chcą leżeć, pachnieć i brać. Taka jest też Twoja kobieta. 

Cytat

B Honor, bo 4 lata minęły – Anka ma 26 lat. Pewnie to ktoś wyśmieje, ale serce mi pęka, że miałaby mieć nieco pod górkę po rozstaniu, by znaleźć kogoś.

Honor? A coś jej obiecywałeś? Przysięgałeś? Czy nad związkiem pracowaliśxie obydwoje czy raczej Ty, a jej się nie chciało? 

Serce Ci pęka, ze jej może być trudno? 

To powiem tak: sytuacja którą opisujesz to dramat i równia pochyła, która wbije Cię w coś strasznego. Przez swoją empatię i skopane wzorce (też takie miałem, więx wiem co mówię) nie masz cienia zdrowego egoizmu i choć rozklejasz się nad jej potencjalnie złym losem i poczuciem obowiązku wobec niej (co jest bzdurne i oderalnione o czym dalej) to nie potrafisz nawet odrobinę życzliwie spojżeć na siebie i nie masz empatii w stosunku do samego siebie- a robisz sam sobie krzywdę. 

Nie umiesz współczuć sobie, to inaczej. Marzysz o dzieciach. Wyobraź sobie jaki mindfuck (rzutujący na całe dorosłe żyxie) przezyją kiedy  rodzice się rozwiodą, a przedtem będą świadkami upodlenia ojca i zredukowania go do roli bankomatu, wysoce prawdopodobe ze również przemocy psychicznej wobec niego (po tym co piszesz widzę, ze Twoja kobieta jest do tego zdolna i możliwe ze przestanie się hamować po ślubie) 

 

Pani ma 26 lat? To jest w dobrym wieku jeszcze. I nie daj się złudzeniu, ze ona sobie bez Ciebie nje poradzi. Masz takie wrażenie, bo wszytsko robisz za nią, a jej wygodnie. Jeśli teraz zerwiesz to stawiam pół pensji (a jest o co walczyć) że znajdzie innego i będzis miała brzucha szybciej niż Ty znajdziesz kobietę o której pomyślisz, ze może by się nadawała, zeby z nią założyć rodzinę

 

 

Cytat

Jej marzenia o rodzinie i dzieciach (także i moje) są dla mnie ważne. 

Z tego co piszesz ona nie marzy o rodzininie, tylko o dziecku.

 

Różnica jest kolosalna. Taka mniej więcej jak pomiędzy krzesłem, a krzesłem elektrycznym. 

I znów: piszę z własnego doświadczenia. 

 

Sam sobie odpowiedz, czy tak przypadkiem nie jest. Czy nie jesteś w tym układzie tylko po to, żeby miała dziecko i żeby zapewnić zasoby. Sypia z Tobą dla Ciebie i przyjemności czy żeby zajść? 

Cytat

Zżyłem się z jej rodziną (jestem bardziej lubiany niż ona sama), ale to przecież nie z jej rodzicami będę spędzać życie.

Dokładnie. W kwestiach ślub/dzieci/rozwód nie wolno się kierować osobami trzecimi. Nawet religią się nie powinno. Nie oni poniosą konsekwencje. 

Cytat

Jestem zmęczony ponad rocznym zastanawianiem się nad decyzją. 

Skoro masz takie rozkminy to znaczy, ze nie powinines w to brnąć. Nie w ten sposob. Osobna sprawa: sam sobie juz na te rozkminy chyba odpowiedział eś, tylko teraz szukasz uzasadnkenia, wsparcia, potwierdzenia. 

Cytat

*Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania. A tłumaczy to w taki sposób, że byłby to dla niej policzek – że nie ufam jej. I ponadto nie chce się bawić w liczenie się z najbliższą osobą – że to śmieszne, upokażające.

 

Standardowe pierdololo. Ona nawet nie musi tego rozumieć, tak ma wgrane  i już. To czego nje powinno się mówić kobiexie, ale trzeba wiedzieć i rozumieć. W związku, zwłaszcza poważnym w którym mkwa o dzieciach i mnien lub bardziej wspólnych finansach nie możesz ufać. 

Nie ma zaufania w sytuacji, kiedy druga strona może w jednej chwili Cię znjszczuć i odebrać wszytsko. W polskich warunkach kobieta może to bezkarnie zrobić mężowi.

Cytat

 Ona z kolei dostanie działki budowlane i pomoc od rodziców na nasze wspólne mieszkanie (jakieś 100k). Poza tym chcieliby, abyśmy postawili na dwóch działkach domki na wynajem – tu już moje zasoby miałyby wkroczyć do akcji. Jak Wy byście podeszli do takiej sytuacji?

Prawnie ta sytuaxja jest dla Ciebie skrajnie niebezpieczna. Bez intercyzy oznaczać będzie to, że wnosisz o wiele większy wkład zasobów miesięcznie do wspólnego majątku. W dodatku Ty wpakujesz kasę w budowę wspólnych domków, które będą na wspólnej ziemi lub na ziemi jej rodziny. 

Efekt końcowy: masę zasobów długoterminowo pakujesz w coś co nie jest Twoje, a co stracisz w przypadku rozwodu, do którego niemal na pewno dojdzie biorąc pod uwagę Twój opis sytuaxji, zachowań kobiety i Twoich nieprzepracowanych problemów. 

 

W tym układzie nie masz nad niczym kontroli, a kobieta ma nad tobą władzę. Jak to działa na kobiety już chyba wiesz. Zgadnij kto nie będzie miał seksu w małżeństwie i jest na najlepszej drodze do życiowej tragedii? 

 

 

 

Jak chcesz te kwestie religijne poruszyć i masz co do tego pytania, wal śmiało. W tym wpisie nie mam już na to czasu i siły. 

 

 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 3
  • Dzięki 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 
 
 
 
16 minut temu, Esmeron napisał:
Cytat

Seks jako psi obowiązek –

To co opisujesz brzmi fatalnie. Tu nie chodzi tylko o różnicę libido, czy preferencje. Kobieta chce tylko w dni płodne: znaczy ze w tych zbliżeniach w ogole sie nie liczysz. Będzie dziecko, seksu nie będzie więcej, chyba ze jako metoda kontroli

Kolego @Bimbrownik dodam jeszcze od siebie:

Być może to, że chce tylko w dni płodne oznacza, że rozpoczęła się gra na wrobienie Cię bąbla.

Może zdarzyć się, ze dama Twa 'zapomni' wziąć tabletki, będzie namawiać Cie na seks bez gumy, będzie podsuwać Ci już dziurawe itp. sposobów jest pewnie multum.

Zwłaszcza, kiedy poczuje, że próbujesz się wyślizgać, zaczniesz się 'buntować', a uwierz mi, kobiety intuicję mają dobrą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj już bracia się dokładnie rozpisali ale ja też dodam swoje 3 grosze. 

1. Intercyza nie bo zaufanie. Czyli dla niej slub zeby czula sie bezpiecznie ze nie odejdziesz, ale Ty masz brac na wiare to ze ona nie odejdzie tak? Czujesz te hipokryzje i podwojne standardy? 

2. Jestes juz tak urobiony przez Nią, ze wkrotce pękniesz i się zgodzisz. Jesteś enpatyczny i ona przez 4 lata dokładnie wie jak Cię podejsc i na jakich strunach zagrac abyś zmiękł. Sorry taka prawda, wiem bo tez taki bylem i w Twojej sytuacji tez bylem, tez rowazalem taki krok, a teraz dwa lata po rozstaniu się z tego śmieję nad tym jaki głupi byłem, wypłakałem duzo i w glebi ducha dziękuję że to się tak potoczyło. I Ty tez podziekujesz o ile to wszystko co tu napisales jest prawdą bez koloryzowania.

3. Ty dbasz o jej potrzeby, naginasz swoje zasady a ona?... Twoje lekceważy i pomimo rozmów ma je głęboko gdzieś. Rozumiem jakby nie było rozmow na zasadzie "nic jej/jemu nie powiem, niech się domysli o co mi chodzi, wtedy druga osoba moze rzeczywiscie nie zdawac sobie sprawy z potrzeb bliskiej osoby ale tu gdzie jasno zaznaczasz co Ci potrzeba i zero reakcji pod bzdurnymi wymówkami? A przeciez z tego co czytam to nie masz jakichs wymagan z kosmosu.

4. Ślub jest dla niej linią mety, to ostatnia baza ktora chce osiagnac aby zdobyc to czego pragnie i uwierz mi, nie jestes tym czego pragnie. Jestes jedynie narzedziem do zdobycia wygodnego i bezstresowego zycia. Co z tego ze dostanie jakis tam spadek jak jest słabym pilotem swojego zycia? Potrzebny jestes Ty ktory bedzie to wszystko ogarniał, a jestes jak widac apetycznym kąskiem do przerobienia na beta providera. Po slubie zapomnij o seksie, wcale bym sie nie zdziwił, jakby w bardzo niedlugim czasie okazało się że jej tyłkiem zajmie się ktoś inny dla ktorego nie będzie miała problemow z libido, czy co ona tam chrzani. Sorry za ostre słowa, ale wiem jaki jest Twój stan, jesteś pod wpływem emocji i szkoda Ci zaprzepascic tyle lat zaangazowania. Wszyscy tak myślą, i wszyscy robią to samo, mając do dyspozycji dwie wizje przyszlosci czyli:

A. Znowu bede sam, przeciez nie jest tak zle, szkoda to zaprzepascic, a moze nie znajde nikogo lepszego, znowu zaczynac od nowa, pokonamy te problemy, kryzysy sa we wszystkich zwiazkach, co ludzie powiedza "zmarnowal dziewczynie tyle lat" (tu ciekawostka bo zobacz ze gdy kobieta zostawia mezczyzne po "x" latach to narracja spoleczna brzmi "pewnie miała powód", to dowod na to w jakich prożenskich czasach zyjemy)

B. Stawiaja wszystko na jedną kartę, rzucaja wszystko w cholere i wybieraja niepewnosc co do tego co przyniesie jutro, ukladaja sobie zycie na nowo, odbywaja zalobe po straconych latach, ucza sie zyc na nowo bez toksycznej osoby w swoim zyciu.

 

Jak myslisz ktora opcje wybieraja najczesciej mezczyzni? No właśnie, i to jest prosta droga do nieszczesliwego zycia. Nie, nie bedzie lepiej, bedzie tylko gorzej, Twoje potrzeby pojda w odstawke, seks w odstawke albo bedzie kartą przetargową, juz ona przerobi Cie na bankomat, a masz wszelkie predyspozycje czyli dobre serce. To oczywiscie nie jest wada, tylko zaleta, ale nie w dzisiejszych czasach. U Cienie jest gorzej niz w niejednym malzenstwie, a jeszcze w nim nie jestes. Wiesz mi ze gdyby ona miala w swoim zasięgu kogos lepszego niz Ty to nie miała by zadnych skrupułów żeby Cie kopnac, jeszcze na do widzenia wpedzilaby Cie w poczucie winy tak abys myslal ze to Twoja wina ze ona odchodzi bo nie zrobiles tego czy tamtego czy nie bylas taki i taki. Wyobraz sobie ją na sprawie rozwodowej, jak myslisz, co ona bedzie o Tobie mówiła w sądzie gdzie nie bedzie juz milosci i szacunku tylko bezwzgledna walka o podzial majatku. Myslisz ze bedzie podkreslala Twoje dobre serce? Nie badz smieszny. Tylko niespelna jeden procent kobiet po rozwodach poczuwa sie do placenia swoim eksmężom alimenty, w pozostalych przyoadkach mezczyzna jak zostanie ogolony po rozwodzie to idzie pod most. Myslisz ze im te kobiety skladaly inna przysiege malzenska? Wtedy zobaczysz do czego byl jej slub a do czego Tobie intercyza ktorej nie zazadales bo Cie urobiła. Wiem bo ja tez tak miałem z moją "myszką". 4 lata i nie miałem pojęcia o tym jak bezwzględna potrafi być. Gdy ja płakałem od przemocy jaka na mnie stosowala, to ona sie smiała. Gdy ja leżałem to mnie kopała (w przenosni oczywiscie). 

 

Punktow moze byc więcej ale juz po tych 4ech moj wyrok nad Twoją sprawą jest jednoznaczna. Zostaw to w cholere, musisz troszeczke utwardzic swoje serce i stac sie zdrowym egoistą. W Twoim związku jest juz bardzo późna godzina, uważaj, bo za chwilę przekroczysz granicę zza której nie bedzie juz odwrotu bez odniesienia ran bitewnych. Uwierz ze jak Twoja panna zapragnie innego samca czy spuscic Cie w kiblu to nikogo nie bedzie obchodzilo to ze miales dobre serce albo ze sie starales. To Twoje zycie bedzie zniszczone, nikogo innego. Ja bym nie brał tego ślubu i rozstał się z Nią czym prędzej. Ten komentarz jest bezwzgledny, ale musi byc aby dać Ci po pysku, bo ludzie uczą się tak naprawde gdy dostaną po gębie. Mogę to zrobić ja czy inni bracia albo zrobi to za nas zycie ktore w oewnym momencie Twojego malzenstwa wezme Cie mocno za łeb, walnie nim pare razy o sciane a nastepnie przeora nia kawał podłogi. Wtedy sie ockniesz z kobiecego matriksa, ale juz bedziesz miał pozamiatane i nic Ci to nie da. Takze moim zdaniem powinienes teraz wziac wszystko na klate, zakonczyc zwiazek bez zadnych scen, przezyc po nim żałobę i startowac na nowo. Twoje zycie i wartosc dopiero rozkwitają, jej wartosc już powoli zaczyna dobijac do "ściany". Obys podjal mądrą decyzje.

 

Aha i uwazaj z antykoncepcją zeby Cie czasem nie złapała na dziecko, bo zobaczysz do czego zdolna jest Twoja "myszka".

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, wroński napisał:

Dobra, przeczytałem. Dodam tylko...

 

                          Wypierdalaj pókiś cały

 

 

Jeśli tego nie skończysz jest 99,9% szansy na to, że będziesz żył w takim gównie jakiego sobie nawet nie wyobrażasz.

100%, a nie 99,9%

. Daj spokój, nie rób mu nadziei bo chłopak zmanipulowany gotów pomyśleć, że to on będzie stanowił ten 0,1%-

owy wyjątek i podejmie ryzyko ;)

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.