Skocz do zawartości

Jest naprawdę tak źle? Honorowe oświadczyny i wiara w lepsze jutro vs. życie od nowa


Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, Bimbrownik napisał:

„no tak, może jeszcze w szpilkach mam całe życie chodzić”

10 godzin temu, Bimbrownik napisał:

nadaję (zabrzmi to nieskromnie) na wyższym poziomie duchowym, bo mnie to interesuje. Ona nazywa to moimi śmiesznymi teoriami i filozofowaniem.

10 godzin temu, Bimbrownik napisał:

„trzeba się przemóc i spełnić psi obowiązek”

10 godzin temu, Bimbrownik napisał:

„ja zwyczajnie taka jestem” i to nie ona musi pracować nad sobą, tylko ja ją akceptować

10 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania

 

Chłopie, krótko i na temat:

"Run, Forrest, run!"

 

Jest tu tyle sygnałów ostrzegawczych, że głowa mała. Dobrze, że znalazłeś się w tym miejscu. Z opisu wnioskuję, iż jesteś mądrym facetem z potencjałem, który nie zadowala się byle czym i przede wszystkim rozmyśla, analizuje (chociażby sposób przedstawienia Waszego związku - za i przeciw). Jeśli Ania rzeczywiście jest taka, jak w opisie, będziesz czuł się z nią, jak na uwięzi.

 

Nie twierdzę, że ta dziewczyna jest bezwartościowa. Jest po prostu zupełnie inna, niż Ty. Z wiejskim, nieskomplikowanym chłopakiem może i jakoś ułożyłaby sobie życie (o ile hipergamia na to pozwoli). Z tego, co widzę, nie jest to optymalna partnerka dla Ciebie. Wcale nie jest powiedziane, że facet ma nie być wymagający wobec partnerki. Ona oczekuje tego i tamtego - a Ty? Godzenie się na bycie z kimś poniżej naszego poziomu tylko podkręca hipergamię. To zwyczajny rynek - jeśli mniej ciekawe kobiety nie będą miały "wzięcia", to będzie mniej szans, że przekażą geny. Wtedy wyjścia są dwa - zaczną się bardziej starać albo ewolucyjnie przetrwają tylko geny ambitnych, fajnych dziewczyn.

 

Myślę, że jako osoba wierząca masz w głowie sporo ideałów, które niekoniecznie przystają do rzeczywistości. Nie piszę tego, żeby Cię atakować - sam byłem mocno wierzący. Pamiętam, jak łudziłem się, że jeśli poznam tę jedyną, to nawet nie będę musiał uprawiać seksu przed ślubem, niczego "sprawdzać", bo magicznie się te sprawy dopasują i później czeka nas już tylko wieczna szczęśliwość. Nawet krytykowałem osoby, które twierdziły inaczej, w tym własną matkę. Dziś doceniam jej życiowe doświadczenie i mam sporo szacunku do jej rad, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, ZortlayPL napisał:

. Daj spokój, nie rób mu nadziei bo chłopak zmanipulowany gotów pomyśleć, że to on będzie stanowił ten 0,1%-

Dobra, źle się wyraziłem.

Po prostu kieruję się logiką "Mam na ręku fulla, szansa na karetę jest z dupy = nie dobieram."

W tej sytuacji jest to rozwalenie kart i dobieranie do pokera, bez szans.

 

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zazwyczaj jestem przeciwny rozwalaniu związków, w których nie doszło do zdrady i są dobre. Twój taki nie jest.

 

Jeśli po tym, co Bracia Ci napisali jeszcze dzisiaj pozostajesz w tym związku to straciłeś kolejny cenny dzień Twojego życia @Bimbrownik. A jutro stracisz następny.

 

Edytowane przez azagoth
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Bimbrownik napisał:

 

 Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania. 

A właśnie. Tutaj masz elegancki sposób na zakończenie relacji i wystarczająco dobre wyjaśnienie. 

"kochanie, nie chcesz intercyzy,  sięc mi nie ufasz. Ja się czuję niepewnie i nke mam komfortu bezpieczeństwa jak pomyślę, że wszystko inwestuję w njeruchomości, które de facto leżeć mają na ziemi Twojej rodziny. Nke czuję się bezpiecznie, ślubu nie będzie. 

 

 

Miotasz się i nie wiesz co robić, czy w lewo czy w prawo. A jesteś na kursie góry lodowej. 

To na logikę i rozum, moja propozycja. 

 

1. Obecnie jest źle i sam to widzisz. Ty się starasz, ona nie. W zasadzie sam to ciągniesz i się poświęxasz, z jej strony zaangażowania nje ma. Tylko oczekiwania. Sam przyznasz, że jeśli tak będzie dalej, to mentalnie nie wytrzymasz i to nie przetrwa. 

2. Jedno jest na 100% pewne i gdyby ktoś proponował zakład, to stawiam cały majątek, biorę kredyt i sprzedaję jedną nerkę, bo tego zakładu nie ma szans przegrać. A pewne jest to, że ślub sam w sobie sytuacji Twojego związku nie poprawi. Będzie tylko gorzej. 

3. Zależy Ci na niej i jest silne przywiązanie. To nie pozwala Ci dostrzec jak mało masz z tej relacji. Ale świadomie wiesz, że jest daleko od sytuacji optymalnej, lub choćby akceptowalnej. Więc... Przetestuj ją. 

Po prostu ją lrzetestuj, zobacz jak jej zależy

- zacznij jakąś aktywność i namów ją na to. Zobacz, czy będzie w ogóle zainteresowana, czy się jej będzie chciało

- zrób nastrój raz albo dwa. Ugotuj kolację i klimat romantyczny, tak zsby się odstawiła i w domyśle żeby potem był seks. Zobacz jak na to reaguje. 

- spróbuj ją zainteresować czymś, zrobić coś razem. 

-natychmiast wygospodaruj troxhę czasu tylko dla siebie i spotkaj się z kumplami. Zobacz jak na to zareaguje. 

 

W ten sposb przekonasz się czy w ogóle jej zalezy na Tobie. Kobieta której zależy na facecie, jest przynajmniej trochę ciekawa jego pasji, musi mieć tolerancję dla jego własnych spraw i przyjaźni. 

Zobacz jak na to zareaguje. Jeśli pozytywne zmiany zaobserwujesz to rozważ co dalej. 

 

Po tym co tu przeczytałem: szczerze mówiąc wątpię. Myślę, że szybko zobaczysz, jak niewiele dla niej znaczysz jakk osoba. 

 

Ty masz dylemat "honorowy". Bo długo, bo taki wiek, bo się powinno. I chcesz na szalę postawić wszytsko co masz i kiedykowiek mieć będziesz, łącznke z ryzykiem spieprzenia życia swoim potencjanym dzieciom.  A jej się nie chce nawet ładniej ubrać czy zainteresować tym co z sobą reprezentujesz. Nie czujesz jakie to jest pojebane? 

 

Spróbuj tak jak mówię. Problem rozwiąże się sam. A Ty będziesz miał poczucie, ze zrobileś co się dało, podszedł eś do sprawy uczciwie. Sam tego nje pociągniesz. Jeśli się nie zaangażuje, ta relacja nie ma przyszłości. 

 

Aaaaa bardzo ważne

Nie daj się zrobić na dziecko. Własne albo cudze. Żadnego seksu bez gumy, poczytaj o tym jak panie kombinują żeby zajść i się nie daj. W nexie znajdzisz sporo o tym, a bardzo dobrze podsumowane jest tk w "Brudnej grze". M. Kotońskiego i M.Rotholza.

 

I na koniec:

Jeśli jednak stwierdzisz, ze nie posłuchasz tych rad, bo honor, religia itd...  Kurs przedmałżeński. Nie idź na taki który odklepiecie w 3 dni żeby papier mieć. Są takie które trwają dłużej i są rzetelnie prowadzone. Duchowni zaoraszają na nke tez pary o wieloletnim stażu, takie po przejsxiaxh, kryzysach. Jest na tyle konkretnie i wielowymiarowo, że niektore pary zaczynają widzieć, że do siebie nie pasują i albo mjszą popracować nad sobą bardzo, albo się pożegnać

Edytowane przez Esmeron
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Czy da się u kobiety, wobec której już pokazaliśmy zachowania samca beta i białego rycerza zmienić postrzeganie naszej osoby czy jest to droga droga przez mękę i sto razy łatwiej byłoby skończyć z tym i zacząć coś od nowa?

Można próbować, ale w tym przypadku raczej nie warto.

 

13 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Czy waszym zdaniem oświadczyny i małżeństwo może jakimś cudem zmienić kobietę z niskim libido na kobietę o konkretnym temperamencie, jeśli maksymalnie ograniczy się podczas małżeństwa zachowania beta?

Zmieni ale na gorsze. Pańcia chce ślubu i dzieci, Ciebie ma w dupie. Biorąc z nią ślub zachowasz się jak beta. Będzie tylko gorzej, a Ty zostaniesz udupiony.

 

13 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Jak procentowo określilibyście ile wymagacie od kobiety w temacie inicjowania stosunków? A może nie przejmujecie się i po prostu zawsze bierzecie co wasze – seks to seks – nieważne kto zaczyna?

Jak mam ochotę to biorę. Często panie udają, że są niechętne, ale jak przyjdzie co do czego to przejmują inicjatywę. Moim zdaniem nie liczy się kto inicjuje, tylko jak ten seks przebiega. Musi być zaangażowanie i "chcica" obu stron.

 

13 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Czy macie gdzieś na to, jak wasze panie noszą się tylko dla was – w waszym towarzystwie? I czy to jest nienormalne, że pani nie chce sprawić uciechy dla oczu mężczyźnie, którego kocha?

Ty jej po prostu nie podniecasz. Moje kobiety często proponowały przebieranki, nawet same kupowały seks zabawki. 

Z tej mąki chleba nie będzie.

13 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Jak bardzo warto szukać pewnego rodzaju „ideału” dla siebie?

A warto siedzieć z babsztylem, który po ślubie i urodzeniu dzieci będzie miał Cię kompletnie w dupie? 

 

Ty się martwisz co z nią będzie jak ją zostawisz? Ty się martw o siebie, pomysł co będzie jak z nią zostaniesz.

Zachowujesz się jak typowy beta, masz myśleć o SOBIE!

13 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania. A tłumaczy to w taki sposób, że byłby to dla niej policzek – że nie ufam jej. I ponadto nie chce się bawić w liczenie się z najbliższą osobą – że to śmieszne, upokażające.

Zaraz zaraz, chce prawo do Twojego majątku, ale liczenie się jest upokarzające? Ona Cię rzuci jak jej wszystkiego nie oddasz? Czytałem, że dużo od rodziców dostanie, ale jakie masz szanse by to przejąć przy sprawie rozwodowej? 

 

Musisz jeszcze trochę czerwonych pigułek przełknąć. 

 

Ja na Twoim miejscu już dawno bym się z tego wymiksował. Kobieta która nie spełnia moich potrzeb, nawet nie próbuje i kompletnie ma je w dupie jest u mnie przekreślona. Męczysz się już kilka lat i chcesz brać ślub? Ona nie chce męża, ona chce bankomat, który będzie płacił na jej domek z ogródkiem i dzieci. 

 

Decyzja należy do Ciebie, tylko przestań się łudzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak koledzy pisza z tej maki chleba nie bedzie .Twoim najwiekszym problemem jest to ze nie widzisz tego co sie twojej wybrance serca gotuje pod kopula a to w koncu pier...e  i to mocno( panie dobrze sie z tym maskuja do samego konca -slub).Tyle "nerwow" w Ciebie zainwestowala i to musi sie jej zwrocic wiec trzyma jako taki fason .Wydaje sie ze bez prowokacji sie nie obedzie. Jesli chcesz zobaczyc namiastke tego co cie czeka w przyszlosci musisz sie troche wysilic i przetestowac partnerke .I nie reaguj na lzy bo to gra ktora ma cie doprowadzic do ponownego powrotu do stanu pierwotnego( taki komputerowy restart jak sie zawiesisz :)  .Ps.Za sciana mam sasiada ktory przed strzeleniem bombelka mial jako takie zycie .Obecnie ma jazde bez trzymanki ,babol jezdzi po nim ostro doprowadzajac go czesto do placzu ( chlop ze 100 kg zywej wagi ) ,serio.Nie zycze tego nikomu , niech to bedzie dla ciebie przestroga .Powodzenia .

Edytowane przez thyr
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, mac napisał:

Podejrzewam, że jesteś z hieną, modliszką, czarną wdową. Odsyłam cię do lektury tej książki. Hieny, Modliszki, Czarne Wdowy P. Śląskiego.

Tak jest! Lektura obowiązkowa ale na razie - powinieneś się ewakuować, zero szans na poprawę, 100 % szans na pogorszenie. Rozumiem- wahasz się, bo bliskość, wasz związek są dla Ciebie ważne. Jak wyraźnie opisałeś- dla niej nie.  

Nie wiem czemu tak jest i ciągle mnie to męczy- dlaczego wiele kobiet (w tym moja była żona) zaczynają wytrwale niszczyć początkowo udany związek, spuszczają wspólne lata, czułość, bliskość i stworzony dom w WC i z dnia na dzień idą do innego, niekoniecznie lepszego faceta...

Edytowane przez SpecOps
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Czy da się u kobiety, wobec której już pokazaliśmy zachowania samca beta i białego rycerza zmienić postrzeganie naszej osoby czy jest to droga droga przez mękę i sto razy łatwiej byłoby skończyć z tym i zacząć coś od nowa?

Uważam że jak Pani raz przestała Cię szanować, to szacunku nie odzyskasz, ramy nie odtworzysz z tą konkretną panią.

 

16 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Czy waszym zdaniem oświadczyny i małżeństwo może jakimś cudem zmienić kobietę z niskim libido na kobietę o konkretnym temperamencie

Żadnym cudem nie polepszy libido. Żadnym!

 

 

16 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Czy miał ktoś kiedyś kobietę często pozytywnie nastawioną do życia? Taką, której np.  gdy buty poobcierały i musiała iść boso to śmiała się z tego, a nie zaczęła jęczeć, że ma cały wieczór zniszczony i przeszła już 10 m, a taksówki nadal nie widać?

Jasne, to zależy nie od kobiety ale od np. dnia jej cyklu i czy akurat ma fajny nastrój aby iść boso i czuć się szczesliwą i pląsać boso w deszczu.

Ta sama 10 lipca będzie szczęśliwie pląsała i śmiała się z tego idąc z Tobą za rączkę a 10 sierpnia powie że chujowo to zorganizowałeś i musi moknąć i da Ci po łapach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, wolnystrzelec napisał:

Z wiejskim, nieskomplikowanym chłopakiem może i jakoś ułożyłaby sobie życie 

O właśnie! Może nie tyle nawet wiejskim co pozbawionym wrażliwości, z takim to nawet będzie się chciała ruchać po jakiejś tam kolejnej ostrej kłótni, będą emocje - będzie impreza ;)

Nasz bohater nie pasuje do tej bajki bo jest zbyt wrażliwy - nice guy, tej pannie potrzebny jest taki wiejski albo miejski seba-dress, co wzbudzi emocje i się nie przejmie co czuje panna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia już napisali wszystko więc dodam tylko od siebie:

 

18 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Czy miał ktoś kiedyś kobietę często pozytywnie nastawioną do życia? Taką, której np.  gdy buty poobcierały i musiała iść boso to śmiała się z tego, a nie zaczęła jęczeć, że ma cały wieczór zniszczony i przeszła już 10 m, a taksówki nadal nie widać?

Miałem i nie było to wcale fajne. Wiesz, jak dziwnie jest z osobą, przy której nawet nie można czegoś skomentować (że jest do dupy, że Ci się nie podoba), bo od razu zaczyna coś gadać jak to ona "nie skupia się na negatywach" "nie marudzi", etc? Ja to nazywam amerykańską mentalnością... dla przeciętnego jankesa krytyka czegoś to słabość. Wszystko musi Ci się podobać, a jak Ci się nie podoba, to nie waż się o tym mówić, po prostu unikaj tematu. I mamy ludzi z wybrakowanym spektrum emocji.

 

Najlepiej jest dogadać się z kobietą, która nie będzie bezustannie narzekać (bo jest to nie do zniesienia) ale też można przy niej powiedzieć że coś jest do dupy i nie będzie z tego powodu głupich komentarzy.

18 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Ania świetnie gotuje i zajmuje się domem. Wiem, że dziećmi też by się raczej dobrze zajęła. To jest jej świat.

To jest świat większości kobiet. Naprawdę nie jest to żadna unikatowa umiejętność. Raczej trudno znaleźć taką, która NIE chce tego robić, a nie na odwrót.

 

Tak więc te zalety są pospolite.

18 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Czy macie może jakąś dobrą książkę do polecenia dla pań, która mogłaby pomóc kobiecie rozbudzić seksapil i libido?

Umów ją z jakimś Abdulem albo Mokebe, zobaczysz, jakim demonem potrafi być.

 

Ale to jak już poczuje się bezpieczna, tj. zostaniesz jej beciakiem i będziesz grzecznie płacił na wasze dzieci.

 

18 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Czy dla Was związek na życie bez spoiwa w postaci jakiejś wspólnej (choćby lekkiej) zajawki ma jakikolwiek sens?

Dla mnie nie ma najmniejszego sensu.

 

Chyba, że tego oczekujesz - seksu (oraz ewentualnie dobrej matki dla dzieci), służby i żeby się odwaliła od Twojego życia. Są tacy faceci i będą w takim układzie szczęśliwi. Ale Ty ewidentnie takim nie jesteś.

18 godzin temu, Bimbrownik napisał:

*Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania. A tłumaczy to w taki sposób, że byłby to dla niej policzek – że nie ufam jej. I ponadto nie chce się bawić w liczenie się z najbliższą osobą – że to śmieszne, upokażające. Ja zarabiam ok. 7k zł netto i dodatki, ona 2,2k zł netto i czasem dodatki, ale ja poza tym, moimi kilkudziesięciotysięcznymi oszczędnościami i samochodem jestem goły. Ona z kolei dostanie działki budowlane i pomoc od rodziców na nasze wspólne mieszkanie (jakieś 100k). Poza tym chcieliby, abyśmy postawili na dwóch działkach domki na wynajem – tu już moje zasoby miałyby wkroczyć do akcji. Jak Wy byście podeszli do takiej sytuacji?

Przecież sam sobie odpowiedziałeś.

 

Dasz wspólną kasę, albo Pani Cię rzuci natychmiast i nie ma zmiłuj. Dla niej nie ma znaczenia, że jakoś się dogadujecie, że macie kilka lat ze sobą, etc. Dajesz kasę, albo WYJAZD.

 

Jeśli ktoś uzależnia bycie z Tobą od CZEGOŚ (np. braku intercyzy) to bardziej niż na Tobie zależy mu na braku intercyzy. To chyba oczywiste?

 

Czy byłoby to dla Ciebie OK powiedzieć jej że oddaje swoje działki Tobie albo się rozstajecie? Umiesz tak myśleć? Nie? No własnie. Ona umie.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Bimbrownik napisał:

Poza tym chcieliby, abyśmy postawili na dwóch działkach domki na wynajem – tu już moje zasoby miałyby wkroczyć do akcji. Jak Wy byście podeszli do takiej sytuacji?

Ja bym pierdolnął się w łeb, rozważyłbym też wykonanie tego samego zabiegu na składajacych propozycję, ale niestety musiałoby to pozostać w sferze marzeń (cogitationis poenam nemo patitur) gdyż byłoby z tego więcej szkody niż pożytku.

W naszym Kodeksie cywilnym obowiązuje zasada superficies solo cedit (art. 47.§ 1: "Część składowa rzeczy nie może być odrębnym przedmiotem własności i innych praw rzeczowych.", art. 48:  "Z zastrzeżeniem wyjątków w ustawie przewidzianych, do części składowych gruntu należą w szczególności budynki i inne urządzenia trwale z gruntem związane (...)". Czyli, z chwilą wzniesienia budynków na gruncie teściów, cała nieruchomość wraz z budynkami jest nadal własnością teściów i mogą sie tym rządzić, jak chcą. Tobie pozostaje co do zasady roszczenie o zwrot nakładów, może bezpodstawne wzbogacenie, poszukiwałbym też może odwołania się do spółki cywilnej lub cichej.... lata pracy dla prawników i sądów do odkręcenia. Cała rzecz, żeby miała mieć minimum bezpieczeństwa wymagałoby wpierw spisania, najlepiej przynajmniej z podpisem notarialnie poświadczonym, szczegółowych ustaleń co do nakładów, albo np. zawiązania spółki handlowej (choćby z o.o. osobowych nie polecam) i wnoszenia nieruchomości aportem i kasy na budowę jako wkładu. Na to na 99,99% Twoi niedoszli teściowie nie pójdą. Ale dawać kasę, dorobek Twojego dotychczasowego życia na gębę? Bitch, please!

A poza tym, w pozostałych kwestiach, to jak bracia napisali - nie ma seksu=ewakuacja. Narzeczeni mają parzyć się jak króliki. Jak tego nie ma, to lepiej nigdy nie będzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   @Bimbrownik Swoją relację z tą kobietą budujesz na uczuciu które zwie się litość, a to nie jest miłość, i nigdy nie będzie.

Chcesz całe życie jej ustępować bo ona taka biedna, ale przecież stara się o dom i dzieci. A gdzie Ty i Twoje potrzeby?

 

   Resztę chłopaki już wyjaśnili, odpuść sobie i szukaj tej która gdzieś czeka na Ciebie. Obecna panna trochę pochlipie i szybko rozpocznie 

poszukiwania za innym betą, i uwierz szybko się uwinie.

 

Pozdro.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SpecOps napisał:

Rozumiem- wahasz się, bo bliskość, wasz związek są dla Ciebie ważne

Jaka bliskość ? :)

Ja tu widzę układ jednostronny czyli Pani i petent.

 

Kolego autorze tematu. Jeśli liczysz na cudowne nawrócenie po ślubie to grubo się mylisz. Spotka się zawód i sroga kara za Twoją naiwność.

Bliskości brak, seksu brak, jakiegokolwiek wspólnego punktu zaczepienia też brakuje. Ja tu nie widzę żadnych podstaw do tworzenia rodziny.

Wyobraź sobie, że kobieta na tą chwilę stara się bo zależy Jej na dziecku i ślubie. Co zrobi kiedy osiągnie swój cel?

Już Ci odpowiadam.

Skończysz jako sfrustrowany i samotny w małżeństwie facet, który boi się odejść bo tak naprawdę nie zna innego życia.

Wybacz, że piszę bezpośrednio ale na chwilę obecną jesteś za miękki na podejmowanie tak ważnych decyzji a śmiem nawet stwierdzić, że nie jesteś gotowy na poważny związek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Lambert napisał:

Przeczytałem całość dokładnie i mam kilka takich szpilek przez które nie mogę na Ciebie spojrzeć poważnie. Nie będę wszystkich wypisywał bo nie mam czasu ale jedna:

To jest taka czerwona flaga jak cały związek radziecki. Jakiś chyba żart, przez 4 lata miała z Tobą raz orgazm? W to niskie libido też nie wierzę. 

Sory stary, z tego co napisałeś to jasno wynika że dla "Ani" jesteś Beta i to taki BETA  z prawdziwego zdarzenia. Nie ma znaczenia jaką Ty masz opinię o sobie. Po prostu tak jest. Dla Pani jesteś dobrą partią i nic wiecej, tam nie ma żadnych uczuć z jej strony.  

Tak naprawdę na twoim miejscu z panną bym nie zerwał. Odwaliłbym najgorszy syf jaki tylko można.  Nie wiem, poszedłbym z kolegami napił się, przepuścił trochę kasy w klubie go-go, po powrocie wyrzucił jej wszystko tak jak tu napisałeś i że mam jej już dosyć i że wychodzę. Ewentualnie jeszcze przelizał się z jakąś przypadkową laską. Ale tak żeby o tym wszystkim się dowiedziała.

Po jej reakcji dopiero byś zobaczył ile jesteś dla niej wart. Za alfą będzie latać zeby jej nie zostawiał i że ona się zmieni itp, a Ciebie jako beciaka opier*oli od góry do dołu i zostawi. Potem wróci, ale w miedzyczasie odwiedzi ją kilku "kolegów".

Sory stary, ale to przykra prawda.

Niestety to prawda. Wydajesz się być naprawdę fajnym, ogarniętym i empatycznym gościem. Ty dla niej w ogień a ona dla Ciebie...? No właśnie. Nie trzymałeś ramy, zakochałeś się, zrobiłeś z siebie nieporadnego misia w jej oczach opowiadając o problemach. Nie wiem czy masz jakiegoś bliskiego zaufanego znajomego, przyjaciela , z którym można pogadać. Lepiej iść na wódkę z kumplem niż opowiadać kobiecie o swoich słabościach. 

Smutne ale prawdziwe.

Ta kobieta może ciebie zniszczyć, jeżeli będzie tylko chciała. Nie ma zainteresowań, hobby. Piszesz, ze dobrze zarabiasz. Nie jestem fanem, teorii, ze wszystkie kobiety są takie same ale ona raczej nie należy do wysnionych z bajki. Zrobisz dziecko jeżeli ona Ciebie nie kocha. Dziecko nawet nie podrośnie i pyk rozwód. Szkoda życia. Albo poprostu, brak seksu, uczucia, wspólnych wędrówek. Wiesz, ze to prowadzi do alkoholizmu, spadku poczucia wartości i w rezultacie bycia wrakiem człowieka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Bimbrownik napisał:

C. Figura -  nie tak istotny punkt, ale dodam. Moim marzeniem jest uprawiać raz na jakiś czas sport ze swoją kobietą – cokolwiek by to nie było. Ja trenuję, a ona chociaż szczupła (dobre geny, bo dość dużo je – martwię się co będzie jak hormony się zmienią) to jej ciało nie jest szczególnie zgrabne. Tyłek przez siedzący tryb życia chyba już gdzieś jej uciekł.

A, jeszcze to. Kolego, tu wszystko jest na nie. I to takie wielkie, czerwone, neonowe, czcionka 72.

Jak się żenisz, to z kobietą, którą - cytujac dowcip - chcesz posuwać dopóki mózg jej nie wypadnie i ssać jej cycki, dopóki jej nie wyssiesz. Przecież decyzja o małżeństwie w większości polega na chęci zapewnienia sobie stałego dostępu do seksu z podniecającącą kobietą (tyle co do pobudek, jak z realizacją 100% założeń, to wiemy :) ).

Jeśli teraz masz już obiekcje, to znaczy że już niedługo będziesz związany z totalnie odpychającym dla Ciebie babsztylem. (piszę, że dla Ciebie, bo to najbardziej istotne, ale szczerze mówiąc wielu zapewne podzieli Twoją opinię... :) ). Nauczyłem się, że jeśli dana sprawa lub interes na początku mi się nie podoba, to co do zasady nigdy w to nie wchodzę - bo potem i tak dojdą zawsze te problemy, których nie przewidziałem. Tak samo musi być w małżeństwie - masz czuć, że żenisz cię z super-duper-laską, dopiero potem proza życia może to stonować. 

Edytowane przez MrThruster
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 hours ago, Bimbrownik said:

Seks jako psi obowiązek – Ania nigdy nie szalała za seksem. Ma moim zdaniem po prostu bardzo niskie libido, sama inicjuje seks raz/dwa razy na miesiąc w dni płodne, kiedy szaleją jej hormony, ale też nie jest cudownie. Ja gdy inicjuję (1/2 razy w tygodniu, to czuć gęstwinę w powietrzu, że „trzeba się przemóc i spełnić psi obowiązek”). Przez 4 lata udało mi się raz ją dopro??wadzić tam gdzie trzeba (miałem wcześniej 2 partnerki i z nimi nie było problemu).

 

20 hours ago, Bimbrownik said:

*Pani nie chce intercyzy – pod groźbą rozstania. A tłumaczy to w taki sposób, że byłby to dla niej policzek – że nie ufam jej. I ponadto nie chce się bawić w liczenie się z najbliższą osobą – że to śmieszne, upokażające. Ja zarabiam ok. 7k zł netto i dodatki, ona 2,2k zł netto i czasem dodatki, ale ja poza tym, moimi kilkudziesięciotysięcznymi oszczędnościami i samochodem jestem goły. Ona z kolei dostanie działki budowlane i pomoc od rodziców na nasze wspólne mieszkanie (jakieś 100k). Poza tym chcieliby, abyśmy postawili na dwóch działkach domki na wynajem – tu już moje zasoby miałyby wkroczyć do akcji. Jak Wy byście podeszli do takiej sytuacji?

Tu trzeba powiedzieć dość brutalnie. Spierdalaj stamtąd bo kilka lat wrócisz tutaj już bez zasobów i dużo mniejszymi perspektywami ale bedą bąbelki.

Na twoim miejscu intercyza to podstawa.

Przeczytaj wątki o podobnych klimatach. Zobaczysz że nie jeden dał się nabrać i teraz żałuje.

A Ty jesteś w sytuacji że masz wybór : red pill or blue pill ?



A Ty jesteś w kapitalnej sytuacji bo masz wybór : red pill or blue pill ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba wszystko już powiedziano, ale od siebie dodam, czego zdajesz się nie dostrzegać, że ślub to nic innego jak UMOWA. Umowy zawiera się w celu osiągnięcia obustronnej korzyści. Tymczasem Ty chcesz zawrzeć umowę zaciągając wiele zobowiązań niczego w zamian nie otrzymując. Co więcej, chcesz zostać de facto niewolnikiem instytucji małżeństwa, mając pełną świadomość tego, że oddajesz swój los w ręce kobiety, która nie da Tobie niczego w zamian. Po to właśnie harowałeś do 28 roku życia żeby to wszystko zaprzepaścić?

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdolę, gość 28 lat i chce się już wpierdolić w małżeństwo. Życie Ci niemiłe? 

 

Poznaj trochę życia, zarób trochę kasy, polataj z różnymi babami i wtedy zacznij decydować, czy to jest to czego chcesz? 

 

I skończ z tym gadaniem jaka to ona biedna i sobie nie poradzi bez Ciebie. Zobaczysz ten chłód i wkurwienie na jej twarzy, gdy jej powiesz,  odchodzę, nie chcę ślubu. Miłość skończy się w sekundę. 

 

Jak nam nie wierzysz, to sprawdź jej intencje. Mówisz skarbie ślub jak najbardziej, nawet jutro, ale intercyza, osobne konta, składamy się na wszystko po połowie, mieszkamy w moim domu i nie dam ani grosza na budowę nieruchomości na działce, której nie jestem współwłaścicielem. 

 

Odniosę się też do tego, że jej rodzina Cię lubi, a Ty czujesz, że ją skrzywdzisz odchodząc, i inne tego typu bzdury. 

Ja byłem z taką jedną 10 lat, też mnie jej rodzina (ponoć) lubiła, obiadki, święta, życzenia urodzinowe itd. 

Nie jesteśmy razem 4 lata, jej rodzina na mój widok odwraca głowę w drugą stronę, udając, że mnie nie widzi. Tak jak moja "ukochana", nieodżałowana ex partnerka. Coś jeszcze w tym temacie? 

 

28 lat i pchać się w paszczę lwa, ja pierdolę. 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kup sobie browarka albo wino i wieczorem poczytaj parę wątków z świeżakowni. Oczywiście w ukryciu przed swoją "Anią".

Zobaczysz do czego są zdolne kobiety  po rozwodzie (np.   wątek @Still i jego ex żona kradnąca z wspólnego mieszkania bokserki i koc ) i jak zmienia się układ sił gdy kobieta  kogoś zaobrączkuje.

 

Następnie się zastanów jak bardzo może Twojej pannie odpierd*lić jeśli już w tym momencie zapala się więcej czerwonych lampek niż w alfie romeo 156 podczas przeglądu?

Warto zwrócić także uwagę na jedną rzecz: poznaliście się w wieku 23-24 lat kiedy byliście w zupełnie innym miejscu. Ty ruszyłeś do przodu a pani została w miejscu i chce się podczepić pod Ciebie.

Edytowane przez somsiad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.12.2019 o 18:59, Bimbrownik napisał:

Czy waszym zdaniem oświadczyny i małżeństwo może jakimś cudem zmienić kobietę z niskim libido na kobietę o konkretnym temperamencie,

Oczywiście i zdecydowanie - TAK!*

 

*Oczywiście, nie mam na myśli zmiany dla Ciebie, ale dla innych lepszych gałęzi kutangowskich, które znajdą się w polu rażenia. A Ty, "informatyk 10k" niekręcący pańci, będziesz już złowiony i będziesz płacił. Może nawet zacznie dbać o siebie i robić na bóstwo! Warto?

 

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia już omówili wiele kwestii, ja dopowiem o swoim doświadczeniu. Mam żonę, u której jest przeciętnie z chęcią rozwoju, dbaniem o siebie, zainteresowaniami czy własnymi pomysłami na własne życie. Przeciętnie to znaczy, że nie ma tragedii, ale też nie jest wybitnie dobrze.

Gdy byłem w Twoim wieku wydawało mi się, że wystarczy, że żona będzie wierną towarzyszką mojego życia, a ja sobie wtedy bez przeszkód pokieruję moim życiem tak, jak będę chciał. Wtedy miałem kumpli, studia, pracę (nawet dwie czy trzy naraz) mnóstwo zainteresować i pomysłów i to czego nie otrzymywałem od (wtedy jeszcze nie)żony zapewniałem sobie w inny sposób. Po latach, gdy pojawiają się dzieci, kończą się studia i zaczyna intensywna praca i życie rodzinne, żona zaczyna stanowić bardzo dużą część Twojego życia i to bardzo, ale to bardzo męczy, że nie jest równą intelektualnie Tobie partnerką. To z nią spędzasz wieczory, z nią jeździsz na wakacje, z nią wychowujesz wspólne dzieci. Żona nie musi Cię nawet jakoś szczególnie separować od świata - to następuje samoczynnie - kumple wyjeżdżają z kraju, Ci którzy zostają mają również zony i dzieci, automatycznie wiodącym życiem staje się życie rodzinne. I Ona, która nie rozumie Twojego świata, tego do czego dążysz, nie jest w stanie sensownie Cię dopingować, stymulować Cię intelektualnie. A Ty powoli wypalasz się, mając nadzieję, że im więcej poświęcisz jej czasu i im mocniej będziesz ją motywował to ona piękniej rozkwitnie i będzie tym wspaniałym kwiatem, o którym zawsze marzyłeś. Nic z tych rzeczy.

Tak daje się żyć, ale ciągle będzie "tego czegoś" brakowało.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie można zawalczyć o jakieś "niedotarcia", ale tylko natury fizycznej i tylko pod warunkiem, że pańcia wykaże inicjatywę. Czyli np. ma parę kilo za dużo. Da się ogarnąć, jeśli ją zachęcisz i zobaczysz, że się naprawdę stara. I to też wtedy i tylko wtedy, kiedy faktycznie będzie nad tym pracować i zobaczysz pierwsze efekty. Jak usłyszysz wiadomy cytat z M.Monroe - śmiejesz się jej w twarz i wyjazd.

 

Ale zgrzyty na poziomie intelektualnym są nie do przejścia. Ona nigdy nie stanie się bardziej inteligentna, bardziej zabawna, bardziej kreatywna. Będzie dokładnie taka, jaka jest + dziwaczenie pod wpływem siedzenia w domu (a na to się zanosi, skoro sam szykujesz ją do roli kury domowej ;) ).

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.