Skocz do zawartości

Rozmowy kwalifikacyjne - temat zbiorczy


Jaśnie Wielmożny

Rekomendowane odpowiedzi

6 hours ago, SSydney said:

jak to jest, że na jednych ogłoszeniach firmy mogą umieścić potencjalne widełki  zarobków a na innych nie?

Nie ma mowy, by firmy ze znanych mi branż, opublikowały jakiekolwiek widełki, gdziekolwiek na świecie.

Wynika to z tego, że cały światowy zasób specjalistów z branży, działa w kilkudziesięciu firmach max, i wszyscy się ze wszystkimi znają. Ograniczona podaż, drastycznie, i dość duży popyt - ale w ramach "dżentelmeńskich", czyli "nie możemy pana teraz zatrudnić, bo projekt jaki robi pan dla swojego aktualnego pracodawcy, skończy się dopiero za trzy miesiące".

Podasz "widełki" - i momentalnie rotacja by się zaczęła, i wyścig "zbrojeń" - były firmy które tego próbowały... i większości z nich już nie ma.

Dodatkowo, pomimo nieoficjalnych widełek, i tak ponad połowa ludzi się w nich nie mieści, w górę i w dół - różnice potrafią być bardzo znaczne, na "nominalnie podobnych" stanowiskach. Nie mówiąc nawet o krajach.

 

Co rok/dwa korpo kupuje (tak, za grube $$$) raport z zewnętrznej firmy, który mówi ile wynosi średnia/mediana/rozrzut na podobnych stanowiskach u konkurencji.

W ramach zapłaty sami też dostarczają zanonimizowane dane.

A potem dyrektor HR wprost mówi - nie zależy nam na tym, byśmy mieli tytuł najlepszego płacodawcy, tylko żeby rotacja była niska.

 

Cały proces rekrutacji ustawiony jest (globalnie) tak, że pytanie się kandydata ile chce zarabiać - nie występuje na żadnym etapie!

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, SSydney napisał:

Może mi bracie wyjasnisz ty albo @rarek2, @Kespertalbo @Obliteraror jak to jest, że na jednych ogłoszeniach firmy mogą umieścić potencjalne widełki  zarobków a na innych nie? 

 

1. No a jak to ma być -gdy firma zatrudnia wiele osób na identycznych stanowiskach - i w dodatku ci ludzie zarabiają różnie. Starzy wieloletni pracownicy zarabiają zazwyczaj mało bo się przyzwyczaili (autentyczne słowa pańci z HR) Młodsi zarabiają więcej bo przyjęli ich później i musieli zapłacić więcej.

 

Dlatego w firmach jest tajemnica wynagrodzeń aby ludzie się nie wściekli ze są aż takie rozbieżności w zarobkach na tych  samych stanowiskach.

 

2. Jeżeli w firmie są podane nawet widełki np od 5k PLN do 10k PLN to tylko po to aby korporacyjne szczurki widziały marchewkę, że jak się wykażą to ich pozycja w widełkach się przemieści ku górze. Jednakże jest to ściema aby króliczek gonił marcheweczkę jak ten chomiczek w kołowrotku ?  także na widełki nawet nie ma co patrzeć bo ważna jest TU I TERAZ a nie za np 4 lata mgliste obietnice podwyżek i awansów.

 

3. Nie podawanie przy rekrutacji widełek = patrz pkt 1. oraz szukanie frajerów którzy zgodzą się pracować za grosze - po magicznym pytaniu ile by chciał Pan zarabiać na tym stanowisku. I wtedy wybierają sobie najtańszego pracownika który spełnia ich wymagania w jakimś minimalnym stopniu. Łoś powie za mało i już zatrudniony - a korpo się cieszy że maja wyrobnika za grosze.

 

 

Regularnie uczestniczę w rekrutacjach i zbieram informacje z rynku o zarobkach i zbieram doświadczenie.

 

Z kilku ciekawszych doświadczeń.

 

A) rekrutacja na wysokospecjalistyczne stanowisko etatowe - zapytali i rzuciłem kwotę, powiedzieli że budżet ich tego nie przewiduje.... ale widzą mnie za 3 lata na stanowisku managera regionu z nawet wyższą wypłatą jak powiedziałem.

odparłem, że rozmawiamy, TU I TERAZ, perspektywa 3 lat mnie nie interesuje na zasadzie obiecanek.  

 

W zasadzie jest to stary numer korporacyjny byleby ściągnąć specjalistę jak najlepszego i obiecać mu niewiadomoco - ale zapamiętajcie jedno. Jak jesteście zajebistymi specjalistami w swojej dziedzinie - NIGDY NIE AWANSUJECIE - bo gdzie korpo znajdzie kogoś równie dobrego jak WY - lepiej róbcie to co robicie a na managera potrzebny jest jakiś cymbał na zasadzie BMW - bierny mierny wierny, którego jak się wywali i zastąpi kimś innym wielkiej szkody dla działania danej komórki nie będzie.

 

B.) Rekrutacja na zasadzie B2B - na podobne stanowisko - przeszedłem całą rekrutację i zaproponowano mi współpracę na zasadzie B2B jednak musiałbym przychodzić do pracy jak normalny pracownik od 8 do bóg wie której bo mnie kodeks pracy by nie obowiązywał. Do tego za każdy miesiąć pracy uzyskiwałbym prawo do 2 dni płatnego urlopu. A miało to działaś na zasadzie miesięcznego abonamentu czyli raz w miesiacu wystawiam fakturę na jakąś kwotę. Poprosili abym określił ile. No i określiłem na dwa razy więcej jak chcieli płacić. Przeliczyłem koszty, ZUSu podatki odłożenie na emeryturę itd. No niżej się nie dało zejść. Olałem ich. Za miesiąc płacili tyle ile wynoszą 4 dni pracy licząc stawki rynkowe. Śmiech na sali.

 

Wnioski - całe rekrutacje to szopki z ich assesment centrami, etapami rekrutacji, testami itd - i tak chodzi o to żeby zatrudnić jak najtaniej. Możecie mieś super kwalifikacje ale znajdzie się ktoś kto zrobi taniej ale możę być nwet o galaktykę za wami i tak wezmą tańszego i będą próbować go szkolić ale i tak będzie pieprzył robotę i po latach będą szukali kogoś kto się po prostu zna.

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rarek2 Dałem plusa za wspomnienie o blokadzie na awans, kiedy jest się dobrym specjalistą. Jest jak napisałeś, a do tego dochodzi jeszcze sprawa tego typu, że świetny specjalista niekoniecznie będzie dobrym managerem. Awansując takiego pracownika firma utraci świetnego specjalistę i zyska (być może) miernego managera - kto chciałby tak ryzykować? I po co?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Wincenty napisał:

A gdyby na pytanie o nasze wymagania co do stawki odpowiedzieć: 

Podam państwu swoje oczekiwania tylko wyłącznie gdy przedstawicie mi "widełki" ktore przewidujecie na moim stanowisku.

Co sądzicie?

...że "oddzwonimy do pana".

 

Podajesz stawkę, za którą chcesz pracować. Takie to trudne? ?

NIE MUSISZ podawać kwoty do 0,01 PLN.

Można też pójść w kierunku "moje aktualne wynagrodzenie wynosi X". Jest to relatywnie uczciwe postawienie sprawy - nie zejdziesz poniżej tych kwot, musisz mieć premię za ryzyko zmiany pracodawcy. Albo to przełkną, albo nie.

Możesz też podać "nie mniej niż".

 

Zdarzyło mi się, że rekrutacja rozbiła się o tą kwotę.

Rekruterka coś mamrotała o "satysfakcji", "misji" itp usiłując mnie przekonać do zmiany firmy na płacącą mniej. Spytałem, czy "sataysfakcją" i "misją" zapłacę za prąd, bądź gaz i jakoś tak oklapła... Dziwne. Taka profesjonalistka...

 

10 godzin temu, SSydney napisał:

Może mi bracie wyjasnisz ty albo @rarek2, @Kespertalbo @Obliteraror jak to jest, że na jednych ogłoszeniach firmy mogą umieścić potencjalne widełki  zarobków a na innych nie? 

Bo tak ?

Ogłoszenia umieszcza się z rozmaitych powodów.

 

Od faktycznego poszukiwania pracownika, poprzez chęć pozycjonowania się na rynku, chęć obadania rynku, postraszenia/połechtania obecnych pracowników, robienie sztucznych działań dla uzasadnienia istnienia HR...


Tak samo z widełkami.

Aha, one tak naprawdę do absolutnie niczego nie obligują.

Może być tak, że ktoś pisze 8-10kpln a da kandydatowi 6. Bo widzi, że ktoś jest na musiku. Albo ma kwalifikacje poniżej, ale rokuje. Albo "zatrudnimy panią, ale budżetu nie mamy".
To samo w drugą stronę.

Można dać, że "proponujemy 20-30kpln" i zrobić to wyłącznie w celu siania fermentu u konkurencji. Albo "proponujemy 3-4k" a pracownicy obecni dostają 7 i wydaje im się, że "olaboga, ale mi, staremu pracownikowi płacą fchuj dużo".

 

10 godzin temu, Wincenty napisał:

Dwa razy spotkalem się z poglądem że na pytanie Jakie sa Pana oczekiwania co do pensji, odpowiadać w sposób przekorny że:

Jak najwięcej! I rzucac nawet glupie kwoty typu 10k.

 

Według mnie to na takiej rozmowie jest szansa ze po tym zostaniemy uznani za idiotę

Sam sobie odpowiedziałeś ?

Jeśli CHCESZ zmienić robotę, to w ten sposób tego nie zrobisz

 

10 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Pytanie tylko po co tak robić? Dlaczego nie chcesz powiedzieć, ile chcesz zarabiać? Przyznam, że nie jest dla mnie jasne Twoje rozumowanie. 

Nie uważasz, że to jest taka "antyjanuszowatość"? ?

Wiesz -> jak pracodawca chce mieć pracownika jak najtaniej - "jebany janusz biznesu"

Jak pracownik może "niechcący" chcieć zarabiać poniżej założonego budżetu "kurła, sfrajerzyłem!!! Jebany janusz byznesu mnie wyruhał!"

2 godziny temu, rarek2 napisał:

Wnioski - całe rekrutacje to szopki z ich assesment centrami, etapami rekrutacji, testami itd - i tak chodzi o to żeby zatrudnić jak najtaniej.

Nope.

Tu chodzi głównie o uzasadnienie sensu istnienia całego nawisu "back office".

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak jest z rekrutacjami do zwykłych prac, ale spotkałem się z sytuacjami gdzie rekruterzy szukają gości którym od ręki dają 120 PLN netto na godzinę.

Po prostu trzeba tam umieć tyle, że tych co to umieją szuka się z lupą i świecą po całym świecie.

Przez moment myślałem, że się na coś takiego załapię, ale to było dużo powyżej mojego poziomu wiedzy co na rozmowie szybko wypłynęło.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Nie uważasz, że to jest taka "antyjanuszowatość"? ?

Bardziej taka postawa o ile byłaby prawdziwa (autor zaznaczył potem, że pyta hipotetycznie co prawda, no ale...) to dla mnie przejaw pewnej dziecinności i przekory. Ale widzę, do czego zmierzasz i zgadzam się z tym ;) W zasadzie to taka filozofia Kalego pod płaszczykiem "nie chcę dać się wykorzystywać złym pracodawcom".

 

Dla mnie tak jak pisałem pracownik mówiący ile chce zarabiać nic nie traci, nawet jeśli poda zarobki poniżej progu firmy a ona jest taka, że wtedy rzeczywiście płaci mniej niż ten próg (czego nie pochwalam, bo jest krótkowzroczne i to bardzo). Bądź co bądź, to jest jednak kwota, którą on zarabiać chce. Tyle mu potrzeba, tyle na ten moment go satysfakcjonuje, tyle sobie oszacował. A że mógł więcej? No pewnie, ale tak działa ten świat z grubsza - opiera się na umowach, negocjowanych mniej lub bardziej i zawsze w ten sposób ktoś może "stracił", no bo przecież mógł oczekiwać więcej albo zbić cenę niżej. 

 

12 godzin temu, Kespert napisał:

Cały proces rekrutacji ustawiony jest (globalnie) tak, że pytanie się kandydata ile chce zarabiać

To mnie zaciekawiło, oczywiście mając świadomość, że w warunkach jakie opisałeś ("wąska" branża, "wąskie" specjalizacje) rzecz nie wygląda standardowo. Czyli jak to się odbywa tak bardziej obrazowo? Wpada człowiek z innej firmy i nauczony jest, że ma nie pytać i dostaje info, ile będzie zarabiał, a że on doskonale wiedział ile będzie zarabiał już wcześniej bo zna realia to nie protestuje? Zwłaszcza, że dodatkowo napisałeś:

 

12 godzin temu, Kespert napisał:

Dodatkowo, pomimo nieoficjalnych widełek, i tak ponad połowa ludzi się w nich nie mieści, w górę i w dół - różnice potrafią być bardzo znaczne,

Co sugeruje, że skądś jednak oczekiwania pracowników są znane. 

 

11 godzin temu, rarek2 napisał:

Starzy wieloletni pracownicy zarabiają zazwyczaj mało bo się przyzwyczaili (autentyczne słowa pańci z HR) Młodsi zarabiają więcej bo przyjęli ich później i musieli zapłacić więcej.

Różnie to bywa w korpoświecie. Ja znam takie modele, gdzie właśnie wieloletni pracownicy zarabiają stawki z lepszych czasów branży + po X podwyżkach, których absolutnie nikt teraz nie zapłaci nikomu a żeby było śmieszniej, to w ogóle się nie przekłada na ich umiejętności. Tak, człowiek z zewnątrz pracowałby taniej i bardziej efektywnie. Korpo to ma generalnie problemy finansowe, ale co ciekawe oszczędności szuka raczej nie w przepłaconych pracownikach, którzy są chujowi, ale np. na zużyciu długopisów :) I tak od kilku lat, a problemy jak były tak są :)

 

11 godzin temu, rarek2 napisał:

Dlatego w firmach jest tajemnica wynagrodzeń

Nielegalna, dodajmy ;) Przynajmniej o ile mówimy o Polsce.

 

11 godzin temu, rarek2 napisał:

po magicznym pytaniu ile by chciał Pan zarabiać na tym stanowisku. I wtedy wybierają sobie najtańszego pracownika który spełnia ich wymagania w jakimś minimalnym stopniu.

No to faktycznie brzmi jak zbrodnia. Firma dąży do tego, żeby mieć tę samą akceptowalną jakość za jak najniższą cenę? Zbrodnia! Nikt z nas przecież w innych dziedzinach życia tak nie robi, absolutnie... A nie, czekaj.

 

11 godzin temu, rarek2 napisał:

ak jesteście zajebistymi specjalistami w swojej dziedzinie - NIGDY NIE AWANSUJECIE

No cóż, ja awansowałem. Ale jeśli Cię nie awansują, to nie zawsze dlatego, że są chujami, tylko z powodów o których napisał @Adams - dalece nie każdy świetny specjalista może być dobrym managerem. A nawet więcej - znam gros przypadków, gdzie znakomity specjalista jest fatalnym managerem, zwłaszcza gdy jego dotychczasowe stanowisko obywało się bez jakichkolwiek kompetencji miękkich, konieczności rozwiniętej komunikacji itd. Manager powinien być bardzo dobrym specjalistą w tym, czym zarządza (wiem, że zdania są podzielone ale takie jest mimo wszystko moje, z wieloletnich doświadczeń) ale nie zawsze tak się da. 

 

11 godzin temu, rarek2 napisał:

nioski - całe rekrutacje to szopki z ich assesment centrami, etapami rekrutacji, testami itd - i tak chodzi o to żeby zatrudnić jak najtaniej.

Współczuję branży, na szczęście nie wszędzie tak jest żeby zatrudnić najtaniej, a jakość już chuj. Dalece nie wszędzie. Co nie zmienia faktu, że przy porównywalnym poziomie jakości tylko idiota zatrudniałby najdroższych i żaden biznes się przy takim podejściu nie będzie zapinał.  

 

Ale generalnie istnienie HR o czym pisałem wielokrotnie to dla mnie rak ;) Złożona rekrutacja, która ma prowadzić do wyłonienia naprawdę optymalnego kandydata spokojnie może się bez tego specjalistycznego działu i debilnych pytań obejść. W HR najgorsze jest to, że to w większości przypadków sztuka dla sztuki, która potem i tak nie ma znaczenia ani się na nic nie przekłada. Gdyby ich praca faktycznie pozwalała wybierać lepszych kandydatów, oceniałbym ich przydatność inaczej. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie @tytuschrypus, @Obliteraror, @Kespert, @rarek2, @Stary_Niedzwiedz dzięki za odpowiedzi dają do myślenia na temat pracy w korpo. ?

 

Odniosę się jeszcze do jednego.

37 minut temu, tytuschrypus napisał:

Bądź co bądź, to jest jednak kwota, którą on zarabiać chce. Tyle mu potrzeba, tyle na ten moment go satysfakcjonuje, tyle sobie oszacował. A że mógł więcej? No pewnie, ale tak działa ten świat z grubsza - opiera się na umowach, negocjowanych mniej lub bardziej zawsze w ten sposób ktoś może "stracił", no bo przecież mógł oczekiwać więcej albo zbić cenę niżej

Na to wczoraj próbowałem nakierować brata @Analconda wczoraj na czacie. 

 

Wszystko w dzisiejszym świecie opiera się na umowie i praca nie jest wyjątkiem. Pracodawca kupuje od nas odpowiednie dobro po ustalonej cenie.

 

Mówienie o kradzieży w tym kontekście to jakieś nieporozumienie. 

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, tytuschrypus napisał:

Nielegalna, dodajmy ;) Przynajmniej o ile mówimy o Polsce.

I w dużej części fikcyjna, bo to naprawdę nie jest wielki problem do ustalenia. A ludzie gadali, gadają i będą gadać na ten temat :)

 

50 minut temu, tytuschrypus napisał:

dalece nie każdy świetny specjalista może być dobrym managerem.

I czasem nawet nie powinien, bo się sam mocno rozczaruje. I to jest też częsty problem świetnych fachowców, którzy przechodzą "na swoje". I początkowo myślą, że będą robić to, co do tej pory, ale na własny rachunek. I w jakiejś części na początku jest to prawda, po czym prawdą być przestaje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, SSydney napisał:

Na to wczoraj próbowałem nakierować brata @Analconda wczoraj na czacie. 

A ja Ci na tymże czacie nieprzypadkowo napisałem "że Ci się chciało". Nieprzypadkowo, bo z doświadczenia ;) Daremny trud. Żeby było śmieszniej, zwykle tacy broniący się przed wyzyskiem i oszustwem pracownicy w sumie sami jako jedyni albo jako pierwsi walą w chuja :) Moje doświadczenia pokazują, że to zwykle osoby najbardziej oszukujące panicznie boją się oszustwa innych (często nieświadome, że same oszukują - w ich mniemaniu one po prostu wyprzedzają uderzenie przeciwnika oczywiście ;)) 

 

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus wiesz może kiedyś nadejdzie refleksja. Ja tam nie skreślam nikogo, chociaż zdaję sobie sprawę, że trud daremny.  ?

Zostało we mnie jeszcze troszkę idealisty. 

Brat jest dość młody i raczej jest na początku swojej drogi, jeszcze wiele przed nim. ?

3 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Żeby było śmieszniej, zwykle tacy broniący się przed wyzyskiem i oszustwem pracownicy w sumie sami jako jedyni albo jako pierwsi walą w chuja

Może trochę zaofftopuje ale to jest ciekawy temat. 

Później taka osoba ma pretensje, że ktoś nie chce mu podnieść stawki. 

Pytanie dlaczego ma to robić? 

I tak już szef przepłaca, skoro umowa była  x za y a dostaje 1/4x i dalej placi y. 

 

Kto tu jest wtedy Januszem biznesu?

 

Ja sobie zdaje sprawę, że są szefowie Janusze, którzy tylko krzyczą wincej! 

I oczekują chuj wie czego za najniższą krajową. Jednak większość w mniejszym lub większym stopniu jest w stanie docenić dobrego pracownika. 

Dlaczego? A no bo dobry pracownik to więcej $$ dla niego.

 

Oczywiście nie mówię, że trzeba sobie wyprówać żyły, żeby szef mógł co roku nowe BMW 6 kupować. ? 

 

Z resztą to nowe auto co roku może być w kredycie lub leasingu więc to żaden przejaw bogactwa.

No ale pracownicy widzą "kurwa zlodziejowi się powodzi" a może się okazać, że ten złodziej ma mniej na koniec miesiąca niż pracownicy.  Bo większość zysku firmy idzie w koszty. Oczywiście jest wtedy idiotą, który nie nadaje się do prowadzenia firmy. ?

 

Nie bronię ani przedsiębiorców ani pracowników ale jestem za zwykłą ludzką uczciwością. Każda ze stron ma swoje za uszami ale nie każdy jest chujem, który za wszelką cenę chce nas wydymać.

 

No oprócz korpo, korpo chcą dymać wszystkich. ??

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, tytuschrypus napisał:

A ja Ci na tymże czacie nieprzypadkowo napisałem "że Ci się chciało"

To było do mnie, a zachciało mi się, ponieważ znowu zaczął starą śpiewkę i chciałem tylko w czymś się utwierdzić, przekonać, coś potwierdzić. Sam się pewnie domyślasz o co chodziło:D

 

Czasem też dla samej beki można podykutować z gościem, który z jednej strony piszę, że głosowanie na socjalistów to wstyd, a sam idzie dużo dalej domagając się likwidacji własności prywatnej w imię podzielenia się nią z pracownikami, bo zamiast budować sobie willę mógł mi więcej zaplacić. Z faktami się przecież nie dyskutuje.

 

@SSydney w takim razie muszę zerknąć na czat. Coś mnie chyba ominęło.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Krugerrand napisał:

To było do mnie,

Ale nie tylko :D 

 

9 minut temu, SSydney napisał:

wczoraj było do mnie a przedwczoraj do Ciebie. ?

Heh, dokładnie :D 

 

Ale mam czyste sumienie, bo wcześniej już sam toczyłem w tym samym miejscu z tą samą osobą dyskusję na ten sam temat :D Doradzam więc z własnego doświadczenia. 

 

20 minut temu, SSydney napisał:

Nie bronię ani przedsiębiorców ani pracowników ale jestem za zwykłą ludzką uczciwością. Każda ze stron ma swoje za uszami ale nie każdy jest chujem, który za wszelką cenę chce nas wydymać.

No właśnie. Akurat ci, którzy gardłują o januszach biznesu, oszustach i wyzysku to są zwykle osoby, których raczej nikt nie oszukał za to one - owszem. W ich głowach zawsze jest tak, że jest dobry, uczciwy, fachowy pracownik, którego cały świat chce wydymać. Rzeczywistość ma niestety znacznie więcej odcieni i nie wygląda tak 0-1. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Jak najwięcej! I rzucac nawet glupie kwoty typu 10k.

 

Eeee.......HAHHAHA - 10k nie jest głupią kwotą - jest to około 7k na rękę.  

 

Czynsze za mieszkanie 700 zł

Rata kredytu 1400 zł

Prąd 200

gaz 50

telefon - 100

internet 50 zł

 

już macie 2500 zł

 

 

pozostaje 4500

 

i dalej jedzenie 1500 zł minimum

 

Paliwo do auta - 1000

 

Pozostaje 2000

 

Jakieś naprawy auta, ciuchy,  buty jakies małe hobby

 

I PYK nie ma już 10k

 

Jak ktoś chce może ograniczać wydatki i odkładać - tez się da.

 

Jak widać wypłata na poziomie 10 k dla samodzielnie utrzymującej się osobie w mieście nie jest jakimś szałem.

 

Małżeństwo każde po 5-6k i jakos tam ciagną.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Bądź co bądź, to jest jednak kwota, którą on zarabiać chce. Tyle mu potrzeba, tyle na ten moment go satysfakcjonuje, tyle sobie oszacował

Bądź po prostu naprawdę potrzebuje tej roboty (może delikatna desperacja) z takich czy innych względów, więc celowo ją zaniża, co może prowadzić do kwestii, której się obawiasz, czyli:

18 godzin temu, tytuschrypus napisał:

A co, jeżeli jakiś pracownik chce zarabiać więcej, ale np. teraz zależy mu na pracy, ja go nie zapytam tylko powiem ile daję, on się zgodzi, a potem będzie cisnął o podwyżkę i odejdzie po kilku miesiącach bo dostaje za mało? Przecież to bez sensu.

Właśnie dlatego, wspomniałem o kwestii umów:

18 godzin temu, Pancernik napisał:

Przecież podpisujesz chyba jakąś umowę tak? Skoro zgodził się na zaproponowane warunki, a za chwilę już proponuję ich zmianę (bez jakiegoś potwierdzenia w boju, które by taką zmianę usprawiedliwiało), chyba będzie to czyniło z niego, w oczach wielu kogoś mało poważnego, czyż nie.

Posumowałeś to w ten sposób:

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

No pewnie, ale tak działa ten świat z grubsza - opiera się na umowach, negocjowanych mniej lub bardziej

Wiec w sumie, zgadzasz się z moimi słowami, czy jednak nie :) 

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Dla mnie tak jak pisałem pracownik mówiący ile chce zarabiać nic nie traci, nawet jeśli poda zarobki poniżej progu firmy a ona jest taka, że wtedy rzeczywiście płaci mniej niż ten próg (czego nie pochwalam, bo jest krótkowzroczne i to bardzo).

Wydaje mi się, że sam sobie zaprzeczyłeś w tym zdaniu, bo jednak traci :) 

Natomiast w kwestii krótkowzroczności, nie widzę za bardzo jak miałoby to się przejawiać. Historia obu pracowników w firmie będzie bardzo zbliżona, tyko pułapy finansowe z których zaczną, będą różne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, tytuschrypus napisał:

nie każdy świetny specjalista może być dobrym managerem. A nawet więcej - znam gros przypadków, gdzie znakomity specjalista jest fatalnym managerem,

Zdarzało mi się widzieć GENIALNYCH sprzedawców, ale to takich, że byli w stanie sprzedać piasek na pustyni przyjmując płatność wodą. I w ramach "ambicji" awansowali na szefów sprzedaży.
Efekt?
Mizeria to najdelikatniej powiedziane.

 

Ładnie ktoś kiedyś powiedział: nie muszę przejść 3 zawałów, żeby być dobrym kardiologiem.

 

Nie każdy dobry sprzedawca dobrze poprowadzi zespół sprzedażowy. Nie każdy menedżer zespołu sprzedaży będzie w stanie sprzedać nawet wodę na pustyni...

 

6 godzin temu, SSydney napisał:

Pracodawca kupuje od nas odpowiednie dobro po ustalonej cenie.

 

Mówienie o kradzieży w tym kontekście to jakieś nieporozumienie. 

Kupuje usługę jeśli już ?
Niektórzy nie jarzą tego, że mówimy właśnie o UMOWACH.

Jasne, czasem tzw rynek płaci chujowo w stosunku do oczekiwań, tylko że... głową muru nie przebijesz.

Albo trzeba zrewidować oczekiwania, albo szukać do skutku...

 

6 godzin temu, rarek2 napisał:

Eeee.......HAHHAHA - 10k nie jest głupią kwotą - jest to około 7k na rękę.  

Tylko jeszcze odnieś to do wartości świadczonej pracy.

Bo to ona decyduje o wartości wypłaty.  A nie "bo ja mam ambicje, potrzeby i nowy ajfon wyszedł".

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, tytuschrypus said:

Czyli jak to się odbywa tak bardziej obrazowo? Wpada człowiek z innej firmy i nauczony jest, że ma nie pytać i dostaje info, ile będzie zarabiał, a że on doskonale wiedział ile będzie zarabiał już wcześniej bo zna realia to nie protestuje?

Od początku.

Jeśli firma ogłasza, że szuka kandydata na dane stanowisko, to czasami dostaje jakieś CV, a czasami - nie dostaje nic. Przy czym, CV kandydata jasno sugeruje, że aktualnie zatrudniony jest w firmie Y.

Jeśli wśród CV są "rokujący", a z ich firmami jest sztama, to nawet wprost dział HR potrafi zadzwonić do firmy Y, powiedzieć że Pan X złożył CV, czy chcecie go puścić?

Mając ten etap z głowy, Pan X przechodzi "test wiedzy", gdzie nikt nie ma prawa podać mu jakiejkolwiek odpowiedzi na pytania o zarobki (bo o nich nie decydują). I Pan X o tym doskonale wie, więc nie pyta.

Więc tak, można powiedzieć że pracownicy są nauczeni "nie pytać".

Firma wraz z propozycją umowy o pracę podsunie jakąś kwotę (bo taki mamy budżet, i tak Pan wypadł na teście wiedzy). Wtedy, i tylko wtedy, można ewentualnie negocjować - rzadko kwotę, częściej benefity jednorazowe typu przesiedlenie, samochód, ubezpieczenie itd. W ramach ciekawostki - kiedyś była firma, która (szukając kadry pod super-presją, nowy kraj, "od zera") proponowała w ramach benefitu przesiedleńczego bezpłatne użyczenie samochodu i domu... z opłaconą gosposią. Tą metodą pościągali naprawdę dobrych ludzi, i kupę hejtu w branży... ale zyski spokojnie im wystarczyły na otarcie łez. Działają do dzisiaj, do dzisiaj też są "naznaczeni stygmatem" tamtej akcji.

 

Czyli druga część pytania, pracownik wcześniej nie wie, jaką propozycję otrzyma, nie wie ile firma mu zaproponuje. Jeśli firma zaryzykuje zaproponowanie mniej niż Pan X zarabia na razie w firmie Y, to ryzykuje że będzie musiała szukać dalej. I nie znajdzie:

16 hours ago, JoeBlue said:

Po prostu trzeba tam umieć tyle, że tych co to umieją szuka się z lupą i świecą po całym świecie.

 

Ale czasem, nie ma kandydatów przechodzących do etapu testu wiedzy (albo za mało firma zaproponuje tym, którzy się zgłosili). Wtedy, idzie kasa na head-hunting, a jeśli szukany jest kandydat "wyższego szczebla" to koszty idą w kilkumiesięczne zarobki takiego człowieka. To też jest brane pod uwagę przy wyznaczaniu propozycji, zawsze to kilkanaście procent więcej od "średniej".

 

7 hours ago, tytuschrypus said:

Co sugeruje, że skądś jednak oczekiwania pracowników są znane.

Ehem... nie, nie są znane "powszechnie".  I na tym poprzestanę.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, Kespert said:

proponowała w ramach benefitu przesiedleńczego bezpłatne użyczenie samochodu i domu... z opłaconą gosposią

Znajomy inżynier dostał w RPA taki benefit na stałe na stanowisku średniego szczebla. Pakiety przesiedleńcze to nic specjalnie rzadkiego. Nawet firmy zwracają koszty lotu, hotelu, wypożyczenia auta przy rozmowach zagranicznych. Zdarzyło mi się dostać pracę, wziąć inną i dostać zwrot kasy za lot, hotel, auto. To nie są duże koszty dla firm a tworzy to jej dobrą renomę. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Specjaliści mają często inny zestaw kompetencji niż ten potrzebny managementowi. A już w niektórych branżach to jest zupełny rozstrzał. Dodatkowo jak ktoś jest w czymś dobry, to nieraz oznacza bycie pasjonatem. Daj takiemu awans na kierownika to dalej będzie przez większość czasu robił za specjalistę i po macoszemu zarządzał albo zupełnie nie zarządzał. 
Nie miałem takiego managera, ale miałem właściciela firmy, który zarządzanie sprowadził jedynie do pisania mu mail o tym co robiliśmy. Genialny sprzedawca z niego był. Ale zarządzanie zespołem odbywało się na zasadzie "Jakoś się zorganizujcie"

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na pytanie ile chce zarabiać mam od ostatniego czasu taki wariant idący ponizszą ścieżką:

1) Konkretną kwotę podam po rozmowie z szefem działu (jeśli rozmowa jest na etapie działu hr),
2) Jesteśmy po rozmowie, więc czekam na państwa ofertę 3 dni (po rozmowie z szefem działu).

 

Nikt mi jeszcze tak nie odrzucił kandydatury od momentu, kiedy stosuję to podejście a przynajmniej człowiek dostanie jakiś obraz pracodawcy. Miałem teraz w maju kilka rozmów i jasno było na nich widać, który pracodawca chce kogoś taniego, a komu pali się grunt pod nogami i szuka kogoś nie patrząc na koszty zatrudnienia. Oczywiście warto mieć rozeznanie w zarobkach w branży lub po prostu gotową kwotę i podać o 10-20% wyższą, żeby w przypadku negocjacji zbić do bazowej.

Bardzo dobrze zostało napisane wyżej, żeby w kwestii wynagrodzenia stosować podejście tu i teraz. Pracodawcy zawsze obcują złote góry w przyszłości. Zresztą mogę powiedzieć z własnej działki jak w praktyce wygląda - robisz plan z którego wychodzi, że produkcja będzie droższa bo materiał drożeje to cyk wywalamy podwyżki. Wychodzi za dobrze?  To podbijmy koszty, potem się najwyżej machnie jakieś rezerwy albo zrobimy inwestycje (samochody służbowe i podwyżki na produkcji 3% i panie jaki my mamy kryzys to łooooo, proszę się cieszyć, że macie pracę. Zresztą w mojej karierze zawodowej widziałem takie głupoty w kadrach zarządzających, że aż włos się jeży na głowie, czasami żałuję, że wybrałem studia i uczyłem się, bo mogłem zostać zwykłym pracownikiem fizycznym (których bardzo szanuję, bo to na ich pracy działają wszystkie duże firmy) i nie wiedzieć niektórych rzeczy.

O wynagrodzeniach w korpo już nie wspomnę jako były pracownik big4, bo to jest parodia. Mam za sobą parę rozmów oceniających nowych pracowników, na których największe głąby i partacze w firmie zawsze chcieli wywalić tych najlepszych, bo „nie dogadywali się z nimi” albo „nie wiem dlaczego, ale jakoś źle mi się pracuje z tą osobą”. Słowem trzeci świat.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Pancernik napisał:

Wydaje mi się, że sam sobie zaprzeczyłeś w tym zdaniu, bo jednak traci :) 

Natomiast w kwestii krótkowzroczności, nie widzę za bardzo jak miałoby to się przejawiać.

No nie bardzo:) Chce zarabiać na ten moment tyle. Dostaje tyle. Jest git. Mało tego, w przyszłości ma pole manewru by dostawać więcej. 

 

A krótkowzroczność? Bardzo prosto. Jeżeli pracownik dowiaduje się potem, że najniższa stawka to X ale on dostał mniej niż najniższa stawka to może czuć się wydymany i poszkodowany względem innych - faktycznie jak przysłowiowy frajer. Nawet jeśli teoretycznie chciał zarabiać mniej. To nie jest przesądzone i na niektórych działa to, że zarabiają tyle ile chcieli, ale zdarza się. Natomiast jeśli chciał tyle a dostanie jeszcze trochę więcej i to jest minimalny próg na tym stanowisku, to efekt jest pozytywny i długofalowy. Po to ma się minimalne widełki żeby z nich korzystać i żeby system wynagrodzeń był transparentny, skoro jego tajność jest iluzoryczna. Dlatego zawsze rekomenduję trzymania się widełek i sam to stosuję. Demotywacja zespołu może przynieść dużo większe straty niż oszczędność na wynagrodzeniu jednej osoby. 

8 godzin temu, Pancernik napisał:

Wiec w sumie, zgadzasz się z moimi słowami, czy jednak nie :) 

To nie była bezpośrednia odpowiedź na to co napisałeś, a na pewno nie miała być :) Żebyśmy się nie pogubili - pisałem o tym, że bez sensu jest komuś dawać stawkę na twarz bez poznania jego oczekiwań, bo ryzykujemy że po kilku miesiącach będzie tej podwyzki chciał albo odejdzie (bo na przykład wziął pracę na przeczekanie). To jest biznes i cóż mi po tym, że on się kilka miesięcy temu zgodził? No zgodził się, a teraz się nie zgadza. Wszystko sprowadza się do tego, czy mam rynek pracownika czy pracodawcy. Póki co to pierwsze. A niech się nawet sprawdzi w boju. Jeśli nie będzie rewelacyjny a ja dam mu podwyżkę, to zespół spojrzy na to krzywo i po podwyżki przyjdą następni. No nie. Nie przekonuje mnie w ogóle model, w którym pytanie pracownika o to ile chciałby zarabiać byłoby dla niego ryzykowne, niepotrzebne itd. Dobrze jest poznać wzajemne oczekiwania żeby uniknąć nieporozumień. Wydaje mi się, że przeciwnicy takiego rozwiązania tkwią w jakiś dawno nieaktualnych schematach relacji pracownik - pracodawca, mimo że pewnie sami myślą zgoła inaczej. 

 

 

@Kespertczyli mocno specyficzny przypadek oparty o hermetyczność branży. Właśnie o takie wyjaśnienie mi chodziło, dzięki.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Libertyn said:

Daj takiemu awans na kierownika to dalej będzie przez większość czasu robił za specjalistę i po macoszemu zarządzał albo zupełnie nie zarządzał. 

Trochę jestem w takiej sytuacji, widzę siebie jako specjalistę głównie i zarządzam małym zespołem. Pewnie jako kierownik nie powalam kompetencjami ale za to mogę pomagać merytorycznie i nikt mi nie jest w stanie ściemnić w kwestiach jak co się robi, ile to czasu zajmuję itd. Miałem kierowników zupełnie nie ogarniających mojej specjalizacji i raz że to zmniejsza szacunek, dwa że łatwo wtedy pracownikom ściemniać. Byłem kiedyś świadkiem jak dyrektor sprzedaży podszedł do tokarki, odpalił i pokazał jaką ma mieć element fakturę dla jakiegoś klienta. 100+ do szacunku od pracowników, Niemiec, u nich dość typowe było pięcie się z samego dołu na szczyt firmy i nie zapominanie o korzeniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Niestety masakruje mnie pytanie o zarobki w każdej rozmowie kwalifikacyjnej. Muszę przyznać, że umiejętność wywalczenia wysokich zarobków imponuje mi. Ja tego nie potrafię. 

 

Jeżeli przy ofercie pracy która jest mixem kilku zawodów nie można uzyskać zarobku rzędu 6k netto to ja naprawdę nie wiem gdzie można zarobić pieniądze. Nie wiem.

 

Żeby nie być gołosłownym:

 

Zadania na stanowisku pracy:

1. 

- Zarządzanie procesami budowy nowych obiektów handlowych.

- Uczestniczenie w odbiorach technicznych budów oraz sprawdzanie zgodności ich wykonania ze standardem firmy.

 

= Kierownik Budowy = posiadanie uprawnień budowlanych wykonawczych

2. Nadzór nad etapem projektowania obiektów handlowych, sprawdzanie i odbiór dokumentacji projektowej.

 

= Inspektor Nadzoru, co może się defacto przerodzić w wyręczanie projektanta, tak niestety wygląda praktyka = posiadanie uprawnień budowlanych projektowych

3. Kosztorysowanie, rozliczanie i kontrola harmonogramów budów.

 

= Kosztorysant (na marginesie: bardzo pracochłonne zadanie)

4. Udział w procedurze przetargowej.

 

Specjalista ds. przetargów/pracownik administracyjny w Dziale Zamówień Publicznych

5. 

- Kontrola obowiązkowych przeglądów budowlanych istniejących obiektów.

- Rozwiązywanie kwestii technicznych dotyczących usuwanie usterek w istniejących obiektach.

- Udział w odbiorach pogwarancyjnych.

- Opieka techniczna nad istniejącymi obiektami

 

= Inspektor Nadzoru

 

Do tego nienormowany czas pracy (również weekendy), ciągłe delegacje, konieczność znajomości najlepiej 2 języków. 

Pracodawca chciałby 4/5 osób w jednym i kwota którą uznałem za zadowalającą dla mnie za tak duży zakres pracy, ponownie zmieniła ton dobrej rozmowy kwalifikacyjnej i nic z tego nie wyszło. 

 

Zacznę wpisywać w aplikacje XXXXX albo 00000 i oczywiście nie zostane wtedy wzięty na poważnie. Lub będę zaniżał w aplikacjach a na rozmowach negocjował większe pobory. Tracę już pomysły na hasło: "Ile pan CHCE zarabiać".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minutes ago, BeyondInfinity said:

Pracodawca chciałby 4/5 osób w jednym i kwota którą uznałem za zadowalającą dla mnie za tak duży zakres pracy, ponownie zmieniła ton dobrej rozmowy kwalifikacyjnej i nic z tego nie wyszło.

Żartem, można powiedzieć "po 2 tysiące netto za każde obsadzone stanowisko, razem 10k netto".

A poważniej, za ten zakres obowiązków i dyspozycyjność, moim zdaniem 6k to minimum. U dużego deva, gdzie na kierowniku opiera się cała budowa osiedla i całość kontaktów z podwykonawcami, minimum przekracza 8k. Trójmiasto i okolice.

Problem jest poważniejszy, jeśli potencjalny pracodawca ma już pracownika na danym stanowisku, i szuka wyłącznie jak by go zastąpić - taniej. Na coś takiego chyba trafiłeś.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.