Skocz do zawartości

Nie chce mi się żyć


SławomirP

Rekomendowane odpowiedzi

Sytuacja wygląda mniej więcej tak:

 

Mieszkam w akademiku z dwoma kolegami, z którego dojeżdżam blisko godzinę na wydział w innej części miasta. Studia są bardzo ciężkie. Sam jestem zdziwiony, że jeszcze niczego nie upierdoliłem. Można powiedzieć, że póki co, dzięki kombinowaniu prześlizgam się przez wir zaliczeń jak szczur w kanale. Po zajęciach udzielam korepetycji, a resztę dnia poświęcam na naukę i próby przespania się chociaż trochę. Mimo, że zarabiam całkiem nieźle +/- 1000 zł miesięcznie, plus kredyt studencki 600zł, to żyje jak biedak. Ceny w dużym mieście są tak dojebane, że spokojnie wydaje 1000zł na miesiąc. Rodzice nie pomagają mi ani trochę, opłacają 400zł akademik i to w sumie tyle ile mogę liczyć na pomoc finansową z ich strony.

 

Jeśli chce odłożyć jakiekolwiek pieniądze, to muszę oszczędzać każdy grosz, kupuje prawie tylko jedzenie, a i tak na koniec miesiące jestem jedynie kilka stówek do przodu. Brakuje mi w sumie wszystkiego. Nie mam ani telefonu, ani samochodu, ani nawet słuchawek, żeby posłuchać normalnie muzyki, głośniki od komputera, to jakiś rozwalający się szajs (trzeba umieć włożyć odpowiednio bolec do gniazda, żeby wg działały). Hajsu na ubrania, czy inne potrzeby też nie ma.

 

Połączenie studiów i korepetycji daje taki nakład pracy, że wpadam w ciągi niewyspania. Po jakimś czasie głowa eksploduje, a sam mam ochotę ze sobą skończyć. Od 3 tygodni nie byłem na żadnej imprezie, bo nie było czasu. Jako substytut imprezy w weekendy pije piwo siedząc w akademiku, co śmieszniejsze jednocześnie się uczę. Na siłownie, to już kompletnie przestałem chodzić.

 

Moje życie polega na wiecznym zapierdalaniu, a nic z tego nie mam, bo niby pieniądze zarabiam, ale na nic mnie nie stać. Mimo, że mam do domu 35km, to od października nie wróciłem ani razu, bo nie było kiedy.

 

Nie mam po co żyć, każdy tydzień to katorga. Teraz straciłem 20 minut na pisanie tego tematu i mam wyrzuty sumienia, bo jestem na zgonie z niewyspania, a na jutro sporo nauki. Dzisiaj wstałem o 6:30 i zapierdol bez przerwy do godziny obecnej. Muszę dodatkowo patrzeć na kolegów, którzy walą na imprezy i mają czas chociażby poznać jakieś dziewczyny. Nawet jakby mnie zapraszała jakaś na noc, to bym nie poszedł, bo nie mam czasu.

 

Teraz jestem umówiony na sylwestra ze znajomymi, wyjazd do Warszawy i znowu zgrzyt wewnętrzny, bo przez te dwa dni imprezy pewnie przepierdole tyle pieniędzy, co w miesiąc odkładam. Zwłaszcza jakby wleciały dziwki.

 

Czuje straszną złość wewnętrzną. Chodzę na studia, gdzie pełno dzieci bogatych rodziców i ci ludzie nie musieli wcale pracować na to co mają, a ja prawie umieram. Zwłaszcza jak dodatkowo są to jakieś ładne dziewczyny i ja to prowadzę przy nich życie jak robak. A jak ktoś nie ma pieniędzy, to dostaje stypendium socjalne, plus pieniądze od rodziców i akurat ma przynajmniej 1000zł miesięcznie, nic nie robiąc (mniej więcej tyle co zarabiam). Ja mam za dużo o 3 stówki na głowę w rodzinie, żeby dostać socjalne.

 

Niech mnie ktoś zapierdoli.

  • Like 2
  • Haha 1
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dobrych stron, to umiesz się jasno wyrazić i bezboleśnie opisać swoją sytuację. 

 

Masz dwie opcje: zmienić coś lub nie zmieniać

 

Jeśli zmienisz, masz kilka pod-opcji: rzucić studia, zmienić pracę, zmienić swoje odczucia na temat sytuacji. Może te studia po prostu nie są dla Ciebie, nie każdy musi mieć doktorat w fizyce kwantowej. A jeśli już ma, to pewnie zaharowywał się na to tak, jak Ty teraz. Możesz iść do pracy na zmywak i być szczęśliwym. Jeśli chodzi o problemy finansowe możesz wziąć sobie rok dziekanki, dorobić się w tym czasie, choćby na granicą, i wrócić na dokończenie studiów na luzie. Możesz także zmienić studia na zaoczne/wieczorowe, studia dzienne nie są stworzone dla ludzi, którzy muszą pracować. W końcu możesz także mieć wyjebane na wszystko i zobaczyć co się stanie.

 

A jak nie zmienisz nic, to prędzej czy później studia się skończą, a sytuacja się zmieni sama z siebie tak czy siak.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP zapamiętaj jednio - prawdziwa stal wykuwa się w bólach.

 

Nie patrz na bananowe dzieci, ktore po nieuchronnym zdeżeniu ze ścianą samodzielnego życia pójdą rychło nurkować po śmiernikach o 5 rano a dziewuszki zostaną 'profesjonalistkami w swoim waginalym fachu' lub zaciążonymi madkami żebrającymi co miesiąc po mopsach. Mają tylko swoje 5 minut teraz, gdy wszystko jest miło, cacy i fajnie, nie trzeba się przejmować i brać za siebie odpowiedzialności. Jednak ch rodzice, dziadkowie, czy z kogo tam mają te szekle wiecznie żyć nie będą i zacznie się płacz.

 

Ja myślę, że dasz radę i przetrwasz ten czas chwilowej udręki na rzecz DŁUGOTERMINOWYCH zysków.

Zwróć baczną uwagę na to co masz a czego często nie mają inni.

 

Pierwsze z brzegu to ZDROWIE, a to daje Ci niesamowity wybór i opcję odbicia się od każdego dna i wyjścia na prostą.

Wyobraź sobie, że inni (w tym ja) nie mają tego luksusu. Są w dużym stopniu ograniczeni w codziennym funkcjonowaniu i możliwościach zarabiania pieniędzy nawet możliwości wyjechania gdzieś, zobaczenia kawałka świata. Są ludzie na wózkach, są z pewnymi wadami, a mimo to sobie radzą i jak umieją ogarniają sobie życie na jako tako znaośnym poziomie. Patrz chociażby nasz Wódz Maro. Mimo, że czasem nie jest lekko i tak koniec końców wypływa na powierzchnię i działa stara się.

 

Moim zdaniem ta załamka ma podłoże w brakach witamin, minerałów etc. Poza tym ta jesienno-zimowa aura nie nastraja optymistycznie każdego. Ja bym Ci polecił porządną witamina d3 z k2mk7 oraz na energię Kordyceps.

 

Ja wierzę, że dasz kuźwa radę. Ogólnie jestem pełen podziwu, że tak ogarniasz, ja w Twoim wieku to byłem totalny nieogar, milczek i introwertyczny piwniczniak, który nigdzie nie wychodził, z nikim się nie spotykał bo był lamusem. :)

 

// Edit, Ogólnie popieram to co napisał w tym samym czasie Grzesiek nade mną. Ty Sławek dedycujesz. Może z czegoś trzeba zrezygnować? (dziekanka, przenosiny na zaoczne a może to tylko chwilowa załamka, która każdego dopada)

Edytowane przez Feniks8x
  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Feniks8x napisał:

Ja bym Ci polecił porządną witamina d3 z k2mk7

Biorę.

 

12 minut temu, Feniks8x napisał:

Ja wierzę, że dasz kuźwa radę.

Peja codziennie rano w drodze na wydział podnosi mnie na duchu :D:lol:.

 

 

 

W ogóle te moje poranki, to straszna beka. Wstaje, wypijam 10 surowych jajek z kubka i spadam, bo nie ma czasu na nic więcej, poza tym rzygać się chce z niewyspania :lol:.

Edytowane przez SławomirP
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP

 

Rady powyżej już dostałeś. Moja jest trochę w innym kontekście. Całkiem dobrze piszesz, przynajmniej dobrze mi się czytało. Może w ramach odstresowania zacznij coś pisać albo nagrywać podcast. 

 

Jakie są plusy? Na pewno wyplujesz negatywne emocje, może komuś jeszcze przypadnie to do gustu, no i oderwiesz się chociaż na chwilę od tego co robisz.

 

Nie wiem na ile to dobry pomysł, jeśli chodzi o kwestie biznesowe, musiałbyś to zrewidować. Ale w formie wygadania się, myślę, że spoko pomysł. Ja bym na pewno chętnie posłuchał, zresztą podcasty są różne, niektóre tematyczne, a niektóre po prostu, o życiu. 

 

Trzymam za Ciebie kciuki, sam miałem ostry zapierdol jeszcze na studiach, artystyczne, także zakurw od rana do wieczora. No i imprezy też rzadko. Ale wychodzę z założenia, że jak się w końcu dorobię to imprezy lepiej posmakują.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, SławomirP napisał:

Dzisiaj nie dałem rady i wybuchłem

Rozumiem, słaby dzień!

Ale.... Wkurwienie, idź rozładuj na siłowni, jedz do lasu, wykrzyczeć głośne kurwaaaaaaa, wyrzuć emocje z siebie. Pisanie nic ci nie da!

 

W ramach zasady, kto nie żyje, ten umarł, kto obudził się, ten nie śpi!

 

Proste, prawda?

 

 

2 godziny temu, SławomirP napisał:

. Studia są bardzo ciężkie

Twój świadomy wybór. Bierz odpowiedzialność za swoje decyzję!

 

2 godziny temu, SławomirP napisał:

Teraz jestem umówiony na sylwestra ze znajomymi, wyjazd do Warszawy i znowu zgrzyt wewnętrzny, bo przez te dwa dni imprezy pewnie przepierdole tyle pieniędzy, co w miesiąc odkładam. Zwłaszcza jakby wleciały dziwki.

 

Hmmmmm podpowiedź: Daruj sobie sylwestra! Jeszcze wiele przed tobą!

 

Ostatnio walczylem w sądzie o kontakty z synem.

Jednym z postulatów był sylwestra z synem.

Sędzina mówi. Co drugi rok pan zrezygnuje z baletów....

Na co ja odpowiadam . Wysoki sądzie: Życie....! I nie żałuję.

 

 

Edytowane przez Still
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pękaj, w obozach koncentracyjnych mieli 10x gorzej. Dali rade i ty dasz. Pech, że należysz do pokolenia mięczaków ale może jakaś bestia się w tobie obudzi i przetrwasz za wszelką cene.

 

Też nie miałem słuchawek, gotowałem rosuł z gołębi :) cerowałem spodnie i myłem się na basenie. Twój problem to nie jak, tylko brak pewności celu. Jakbyś to miał to zacisnął byś pośladki.

 

To powiem ci co masz myśleć, nawet jeżeli wszystko widzisz jak przez mgłe. Musisz iść bo pozostając w miejscu nie zmieni się nic.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko co opisałeś pokrywa się z tym co sam przeżyłem. Dokładnie to samo.

 

To co teraz przechodzisz to test twojej osobowości. 

 

3 godziny temu, Feniks8x napisał:

@SławomirP zapamiętaj jednio - prawdziwa stal wykuwa się w bólach.

 

@Feniks8x świetnie rozpisał tutaj cały problem. Im więcej pracy włożysz teraz, tym łatwiejsze będzie twoje życie. 

I uwierz mi, że są ludzie, którzy studiują albo studiowali i nie mieli kredytu studenckiego czy pomocy od rodziców.

 

Przed rozpoczęciem studiów, partner mojej matki był jedynym żywicielem rodziny, a kiedy dostał udaru mózgu to nikt nam nie pomógł. Rodzina odwróciła się dupą i wtem moje jakiekolwiek plany na studiowanie poszły w pizdu. Ale wiesz co, nie poddałem się. Dawałem korki, roznosiłem ulotki, ale na studia poszedłem. Jedyne wsparcie jakie dostawałem to 50zł (bilet autobusowy - miesięczny) od matki na dojazdy do innego miasta. 

Po powrocie do domu musiałem się zajmować chorym ojczymem i uczyć do egzaminów. I tak dzień w dzień przez trzy lata!!! Wyobrażasz to sobie? Ty masz dwóch kolegów, kilka stówek do przodu, plany na sylwka.

 

Przez trzy lata studiów nie byłem wtedy na żadnej imprezie. Dookoła mnie tak jak @Feniks8x opisał "bananowe dzieciaki", które żyły z pieniędzy rodziców, codzienne imprezy, chlanie, seksy, a ja do domu, bo trzeba ojczyma nakarmić, przewinąć bo się załatwił pod siebie itp.

 

Ja cię doskonale rozumiem: 

4 godziny temu, SławomirP napisał:

Czuje straszną złość wewnętrzną. Chodzę na studia, gdzie pełno dzieci bogatych rodziców i ci ludzie nie musieli wcale pracować na to co mają, a ja prawie umieram. Zwłaszcza jak dodatkowo są to jakieś ładne dziewczyny i ja to prowadzę przy nich życie jak robak.

 

Wiem, że cię zżera zazdrość. Przechodziłem przez to samo, ale potem zdałem sobie sprawę, że życie mnie sprawdzało czy się złamię. 

To jest ten moment w życiu, kiedy jesteś na skraju przepaści bliski upadku. 

 

ALE TY NIE MOŻESZ SIĘ PODDAĆ! CHOĆBY CI SIĘ ŚWIAT WALIŁ, ŻYCIE BYŁO WIECZNĄ KATORGĄ. 

 

JUŻ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ, BO STUDIUJESZ, MASZ PIENIĄDZE, JEDZENIE, ZDROWIE I CO NAJWAŻNIEJSZE ODWAGĘ, BY NAPISAĆ CO CIĘ TRAPI! WIELU SIĘ PODDAŁO, ALE TY WCIĄŻ WALCZYSZ!

 

Chłopie, pomimo przeciwności losu, braku imprez i pieniędzy - skończyłem studia. I jestem z siebie bardzo dumny. Nie dałem się życiu.

Wiele razy chciałem to wszystko rzucić, uciec z domu, zapomnieć, nawet skończyć ze sobą.

 

4 godziny temu, SławomirP napisał:

Nie mam po co żyć, każdy tydzień to katorga.

 

ŻYJ, BO MASZ DAR! ŻYJ, BO MASZ TALENT JAK KAŻDY Z NAS. 

 

PRZESTAŃ MYŚLEĆ, ŻE KAŻDY TYDZIEŃ TO KATORGA. BĄDŹ DUMNY Z KAŻDEGO DNIA, BO BUDUJE COŚ CZEGO NIE MOŻNA KUPIĆ: TWÓJ CHARAKTER!

 

Mój sukces wyglądał tak:

 

Mieszkanie z rodzicami i siostrą w małym pokoiku (4 osoby w pokoju 15m2) -> podstawówka, gimnazjum, liceum brak imprez, pieniedzy, social, MOPS, ogólna bieda. Nauka, nauka, najlepsze wyniki w szkole -> udar ojczyma, brak pieniędzy do życia -> jeszcze większa bieda -> praca na ulotkach, korepetycje -> pomoc w domu, brak czasu na laski, imprezy, nauka, nauka -> zdanie egzaminu, licencjat -> ryzykowny lot w jedną stronę do Tajlandii -> znalezienie pracy -> spełnienie marzenia o pracy za granicą.

 

SKORO INNI MOGĄ, TO TY TEŻ!

 

Oto moje rady:

 

1) Nie przejmuj się, że masz słaby dzień, że cię wszystko wkurwia, że nie możesz tego więcej znieść. Wyrzuć to z siebie tak jak @Still napisał: 

2 godziny temu, Still napisał:

idź rozładuj na siłowni, jedz do lasu, wykrzyczeć głośne kurwaaaaaaa, wyrzuć emocje z siebie.

 

Lepsze to niż trzymanie złych emocji w sobie. 

 

2) Słuchaj muzyki, która podnosi cię na duchu. Spróbuj się odciąć od muzyki, której słowa będą cię tylko pogrążać. Marek mówił o tworzeniu wzorców, jeśli jesteśmy podatni na smuty itp.

 

3) Filmiki motywacyjne to wręcz OBOWIĄZEK. Wrzucę kilka przykładów, są one po angielsku, ale naprawdę dają porządnego kopa. Prawdziwe, o życiu, nie jakieś słodkie pierdolamento:

 

 

 

 

4) Pomyśl o tym, co chcesz robić w swoim życiu. Siądź na spokojnie, rozpisz rzeczy w których jesteś dobry. Zastanów się po co wstajesz codziennie i robisz to co robisz. Znajdź swój cel. Nie złość się, jeśli nie wpadniesz na żadem pomysł. Na to trzeba trochę czasu.

Polecam ten filmik dla rozjaśnienia sprawy:

 

 

5) Dieta i witaminy. To co jemy też ma wpływ na nasze samopoczucie. Polecam magnez, witaminę B oraz jagody. 

 

Dopóki walczymy, jesteśmy zwycięzcami. Nigdy się poddawaj chłopie, będziesz sobie za to dziękował do końca życia. 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 4
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchawki to nie problem, można kupić całkiem znośne za dwie czy trzy dychy.

10 jajek dziennie i nic? To trochę sporo.

 

Na śmietniku o 5 rano nic ciekawego nie ma. Ruch się zaczyna po 17.

Chociaż w sumie tak o to można pozyskać wtyczki z kablem, trochę kartonów do wysyłek, miedź z silników jak ktoś jest uparty żeby się babrać no i prawdziwy skarb, meble obite naturalną skórą, na tym faktycznie można zarobić, jak dobry stan i dobrze cięte wychodzi 200 za max godzinę pracy.

Idąc tym tropem można spróbować podłapać pracę przy opróżnianiu mieszkań/domów po zmarłych. Skarby, prawdziwe skarby. Jak ktoś jest mniej wrażliwy można się obłowić.

Taki nieboszczyk ma czasem kilka dni czy więcej, średnia przyjemność, ale fanty są tego warte. Czasem warto też przypatrzeć się kto słabuje i przejrzeć zawartość mieszkania np. pod pretekstem sąsiedzkiej pomocy.

 

  • Haha 3
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez całe studia byłem na debecie, od 2 roku było to ponad 10 koła. Każdy miesiąc obarczony był widmem tego, że muszę mieć na procent debetu żeby bank nie mógł mi nic zrobić.

 

U mnie na studiach, córka dewelopera, córka z show bizu, córka kamienicznika, syn chirurga, Warszawa, kopiuj wklej kopiuj wklej. Ale ci co byli ambitni dobrze wykorzystali swoje warunki i jeśli nie znasz kogoś bardzo dobrze, nie wiesz czy też nie ma takich frustracji nie oceniaj.

 

@SławomirP Całe studia zasuwałem najbardziej rokujący student, nagrody wyróżnienia, zdarzyło się wylądować na budowie. Ciągle debet, bawiłem się świetnie, panny się zdarzały mimo, że olałem luksus skupiłem się na celu i miałem w pokoju materac i biurko. Mam bardzo bogatych znajomych ale to ich sprawa, nikt mi nigdy biedy nie wytknął bo łączyło nas NASTAWIENIE do życia i pasja sztuki.

 

NASTAWIENIE, ty masz złe NASTAWIENIE. @Tajski Wojownik Nieźle, naprawdę nieźle, rodzina dalej mieszka w tym pokoiku?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP najprawdopodobniej nadejdzie kiedyś dzień, kiedy ugrzęźniesz na jakiś czas w "nieznośnej lekkości bytu" i będziesz z rozrzewnieniem wracał pamięcią do obecnej teraźniejszości. Marna to na tą chwilę pociecha, ale tak właśnie hartuje się stal, poznaje smaki i osiąga satysfakcję. 

Najcięższe brzemię nas powala, przyciska do ziemi, upadamy pod nim. {...} Najcięższe brzemię jest jednocześnie obrazem najintensywniejszej pełni życia. Im cięższe brzemię, tym nasze życie bliższe jest ziemi, tym jest realniejsze i prawdziwsze. {...} Tylko to, co konieczne, jest ciężkie, tylko to, co waży, ma wartość.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

@Tajski Wojownik Nieźle, naprawdę nieźle, rodzina dalej mieszka w tym pokoiku?

 

To było jakieś 12 lat temu. Potem z rodziną zamieszkaliśmy w normalnym mieszkaniu. Niedługo po zakończeniu studiów, rodzina mi się rozpadła a ja zamieszkałem sam w małym wynajmowanym pokoiku. Resztę to już znasz z mojego wątku.

Edytowane przez Tajski Wojownik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Między wierszami czytam jakąś lojalność i samotność.

To oczywiście tylko moja ocena tekstu, jednak jeżeli coś jest na rzeczy to zapytaj siebie:

po co to robisz i czy na pewno dla siebie?

 

Nigdy nie byłem w takiej sytuacji wiec nie będę się wymądrzał, moje studia to pasmo ciągłych imprez w akademiku, na które pieniądze zawsze się jakoś znajdywały a w razie głodu szło się na parę dni do prac "ziemnych" - ech jakże było wspaniale.

 

Pozdrawiam.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak masz prawo jazdy B to może zawieś te męczące studia na jakiś rok (dziekanka czy coś) i np. idź jeździć na busach.

Pracę dostaniesz z ulicy z pocałowaniem łapy i w miarę szybko staniesz finansowo na nogach.

Kokosów tam nie ma ale jakieś 4000-5000 miesięcznie  wykręcisz co przy w miarę oszczędnym życiu da Ci jakieś rezerwy pracując np. rok.

Do tego zobaczysz trochę świata bo busem to nawet do centr miast można wjechać, podszlifujesz trochę język i zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Lepsze to niż stagnacja. Pomyśl o tym.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wbrew pozorom wystarczy wprowadzić kosmetyczne zmiany:

- mniej komputera

- ucz się efektywniej, a nie więcej (mnemotechniki, ściągi, uczenie się tuż po obudzeniu)

- zaproponuj dziewczynie wspólną naukę

- na siłowni możesz sobie słuchawki założyć i słuchać mądrego bełkotu jednocześnie trenując

- nie oszczędzaj na jedzeniu

- jak się zainteresujesz tematem to można kupić naprawdę tanio fajne kosmetyki i ubrania

I na koniec - zdążysz jeszcze w życiu się napracować i nazarabiać. Większość studentów jest o wiele mniej ogarniętych od ciebie - moim zdaniem dobrze sobie radzisz finansowo jak na ten okres. Natomiast w kwestii nauki to mózg, jak każdy mięsień, rośnie podczas odpoczynku. Nie rezygnuj całkowicie z imprez ani bezmyślnego relaksu - będziesz żałował.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, SławomirP napisał:

Mimo, że zarabiam całkiem nieźle +/- 1000 zł miesięcznie, plus kredyt studencki 600zł, to żyje jak biedak. Ceny w dużym mieście są tak dojebane, że spokojnie wydaje 1000zł na miesiąc. Rodzice nie pomagają mi ani trochę, opłacają 400zł akademik i to w sumie tyle ile mogę liczyć na pomoc finansową z ich strony.

Tu już Bracia chyba wszystko napisali, a mnie osobiście zastanawia to w jaki sposób stereotypowo biedny student wydaje miesięcznie 1000zł mając przy tym opłacony akademik przez rodziców i dodatkowo kredyt studencki? Ja za 1000zł jestem w stanie przeżyć spokojnie ok. 3 miesięcy w Warszawie. Moje wydatki na samo jedzienie, środki czystości i kosmetyki, czyli podstawowe artykuły to między 300 a 400zł miesięcznie, co przy faktycznym ich zużyciu daje nieco mniejsze kwoty. Nie wliczam w to opłat za mieszkanie, ubrania itp. których nie kupuje się codziennie tylko raz na jakiś czas. Zastanowiłbym się na Twoim miejscu nad własną strukturą wydatków i tu poszukał oszczędności. Przeanalizuj sobie na spokojnie ile na co wydajesz i czy aby jest Ci to potrzebne, czy możesz gdzieś kupić coś takiej lub czegoś więcej albo mniej. Może się okazać, że swoją kasę przewalasz na zupełnie niepotrzebne rzeczy i jeśli ograniczysz lub nawet pozbędziesz się takich wydatków, kasa na przyjemności sama się znajdzie. Powodzenia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie masz na słuchawki, ale bierzesz pod uwagę dziwki z Warszawy podczas sylwestra? ? Trochę nieścisłości w tym poście, jak słuchasz Peji (swoją drogą zajebisty kawałek z glacą ? ) idąc na wydział, skoro nie masz telefonu ani słuchawek? Z laptopem włączonym po mieście zapyerdalasz? ;)

 

A tak na serio, to życie takie jest, ja kiedyś myślałem, że na mnie jakieś fatum ciąży, laski olewają, robota chvjowa, styka na przeżycie i gaz do 30 letniego samochodu ;D Ale wtedy sobie przypominam cytat z Rocky'ego, jak mówi, że prawdziwą siłą człowieka jest to jak mocno możesz dostawać wpyerdol od życia i iść dalej do przodu. Od razu motywacja do działania wzrasta, bo czym ryzykujesz? W najgorszym razie znowu zostaniesz sprowadzony do parteru, ale ty już tam jesteś kvrwa mistrzem ?

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Krugerrand napisał:

Moje wydatki na samo jedzienie, środki czystości i kosmetyki, czyli podstawowe artykuły to między 300 a 400zł miesięcznie, co przy faktycznym ich zużyciu daje nieco mniejsze kwoty

Co? :o To co Ty jesz? Serio pytam. Jaka kaloryczność na dzień? Jesz jakieś  świeże warzywa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale mnie wkurwia takie biadolenie. Bedziemy sie teraz licytować kto miał gorzej? Autorze! Dostajesz hajs na akademik. Dla studenta to powinien być maks jaki otrzymuje od rodzicow. Glodny nie chodzisz, a jeśli tak to masz 35 km do domu. Jak Ci mało w życiu to wypierdalaj w wakacje do rajchu, spokojnie zarobisz na caly semestr opłacania dziwek. Jak studia za ciężkie to się widocznie nie nadajesz. Nie każdy może być wykształciuchem wbrew powszchnemu pierdoleniu. 

 

A tak na luzie, to masz bardzo dobrze w życiu i możesz mieć lepiej. Nie spierdol tego.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PanKanapkaPrzykładowe moje menu na dziś:

1. Śniadanie: miska płatków kukurydzianych i musli z szuszonymi owocami zalana gotowanym mlekiem plus kanapki z żółtym serem i pomidorem. Kawa z mlekiem.

2. Na drugie śniadanie, które własnie jem: dwie kanapki z żółtym serem, pomidorem i ogórkiem. Popijam zieloną herbatą.

3. Jak wrócę do domu ugotuje sobie pierogi z mięsem własnej roboty. Lepione jeszcze w poprzednim miesiącu i zamrożone. Popije sobie herbatą, a na deser zarzucę sobie jabłko lub mandarynki.

 

Podstawą u mnie jest własne, domowe gotowanie. Uwielbiam to robić, wtedy smakuje mi najlepiej:)

Na mieście się nie stołuję, tylko od czasu do czasu ze znajomymi.

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.